Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

blackpie

Potrzebuję rady, wsparcia

Polecane posty

Cześć Wam :)

Chciałabym nakreślić swój problem z nadzieją na uzyskanie porady. Postaram się streścić jak mogę.

-> Od 4 lat jestem w związku z dziewczyną, od dwóch lat wynajmujemy wspólnie mieszkanie, gdzie teraz razem przebywamy. Jesteśmy po sporych przejściach, mimo wszystko byłyśmy silne i ten związek jakoś ciągnęłyśmy. Ostatnim czasem (2-3 miesiące) zaczynam czuć się w nim coraz gorzej. Dziewczyna nie rozumie i nie szanuje moich uczuć, nie liczy się z nimi, stawia przede mną takie wymagania, jakbym miała wyzbyć się wszystkich obaw i lęków, inaczej ona będzie niezadowolona. Cokolwiek nie zrobię, nie powiem, odwraca przeciwko mnie, wyżywa się na mnie słownie. Nie ma sensu wchodzić z nią w dyskusję, bo i tak postawi na swoim - typowy narcyz. Nawet jeśli nie wie, a wydaje jej się, że mogłam coś zrobić źle, to mnie o to oskarża. Dostaję same ...ki, które mają mnie podkopać psychicznie. Staram się być dobra i miła, nie robię nic na złość, ale mam też swoje granice i przy takim jej zachowaniu staram się to blokować - już nawet się nie odzywam, odwracam się, zajmuję sobą, co tylko prowokuje ją do dalszych uprzykrzań. Tak jak wcześniej, czuję się źle, nic poza psem nie trzyma mnie przy niej oprócz... No właśnie, tutaj chyba najgorsze, bo swoim zachowaniem sprawiła, że z pewnej siebie i niezależnej osoby stałam się całkowicie bezradna bez niej, a przynajmniej takie mam odczucie. Oczywiście rozbudowała swoje ego na niszczeniu mnie i wykorzystywaniu nowych słabości przeciwko mnie, bo kiedyś sama wspomniała, że jej kompleksem były moje mocne cechy...

-> Myślicie, że jest sens rozmawiać, tłumaczyć, chcieć naprawiać? Cokolwiek ostatnio nie powiem, to widzi mnie jak diabła, który chce jej wejść na głowę i ustawiać po kątach. Tyle ze sobą przeszłyśmy, że ciężko byłoby spakować się i wrócić do domu, ale coraz częściej o tym myślę jako jedynym wyjściu na spokój i możliwość skupienia na sobie. Nie wiem, czy mam na tyle siły, żeby starać się to naprawiać i dostawać baty, bo komuś z kompleksami urosło ego i chce pokazywać swoją wyższość na mnie, z drugiej strony brak mi wiary w siebie, że dam sobie radę bez tego związku.

-> proszę Was o radę, bo nie mam nikogo bliskiego, kogo mogłabym się poradzić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To co opisujesz to niemal  ksiazkowe tworzenie sie chorego , toksycznego uzaleznienia. Plec nie ma tutaj zadnego znaczenia.

Co tak naprawde stanowi dla Ciebie problem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Główny problem, który dostrzegam, to za duże przywiązanie do partnerki, ciężko wyobrazić mi swoje lub jej odejście. Jest jedyną osobą, z którą spędzam jakoś czas, większość znajomych potraciłam lub pozostaje sporadyczny kontakt przez internet. Już dawno zauważyłam, że ten związek jest bardzo toksyczny, ale przy każdej próbie odejścia tchórzyłam, zawsze szukam tych dobrych wspomnień, których się kurczowo trzymam, by tylko związek trwał...

Z pobocznych, wiadomo - wypowiedzenie mieszkania, przewiezienie rzeczy do domu wszystkich rzeczy (duża odległość, brak auta) lub szukanie innej stancji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli marzy problem w relacji z kimś, rozwiązania szukaj w sobie. W poprzednim poście już zaczęłaś. Dalej, śmiało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zaloze sie , ze gdyby ktos inny zalozyl tutaj taki temat to Twoj wpis zawieralby tekst typu "spieprzaj poki widno". Ty jednak tego nie robisz.  To znaczy , ze nie chcesz. Wiec moze uswiadom sobie , ze i tak zrobisz wszystko aby w tej relacji pozostac. Tego dnia kiedy naprawde zechcesz odejsc - odejdziesz. Bez jednego mrugniecia okiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×