Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
artula1984

Z perspektywy czasu.........do oceny.

Polecane posty

Witam forumowiczów. Poznałem kiedyś rozwódkę z dzieckiem. Syn nastoletni .Kobieta po przejściach , mąż alkoholik. Drugi partner po kilku latach , mimo wspólnych pasji  też im nie wyszło.Ogólnie kobieta dobra,wierząca i wartościowa.Byliśmy ze sobą ponad rok , poznaliśmy się już wcześniej.Ja kupiłem mieszkanie , ona wynajmowała w tym samym bloku. Spodobała mi się.Była w moim typie - rysy twarzy , figura , z dobrego domu , pracowita itd. Zauroczyłem się nią , może trochę dałem się ponieść emocją bo jestem uczuciowy i naprawdę zależało mi na niej.Podchody najpierw zacząłem robić w kierunku jej syna bo wiadomo że do takiej kobiety trzeba podejść inaczej niż do kogoś kto nie ma dzieci.Kontakt z młodym układał się dobrze na początku naszej znajomośći .Wspólne wyjścia na miasto , pizzeria , jakieś małe wypady do ciekawych miejsc głównie z mojej inicjatywy ale nic wielkiego. Ogólnie wydawało mi się że dzieciak jest dobrze wychowany i dogadamy się jakoś . Mam w sobie dużo empatii i zwyczajnie zrobiło mi się jej żal że nie miała lekkiego życia.Pomoc w gospodarstwie w latach szkolnych i jeszcze w sklepie u rodziców , dodatkowo opieka nad córką brata , także sporo tego było.Dziewczyna chciała się kształcić ale nie dałaby rady pogodzić wszystkiego. Trochę się pospieszyłem bo sam zacząłem opowiadać znajomym że jesteśmy razem i że jest moją kobietą.Byłem podekscytowany tą znajomością. Nie dążyłem do seksu z nią za wszelką cenę bo stwierdziłem że lepiej się dobrze poznać , zresztą nie zrobiłbym nic wbrew jej woli.Po około 4 miesiącach poszliśmy do łóżka co w dzisiejszych czasach jest i tak wyczynem bo niektórzy potrafią uprawiać seks na 1 lub drugiej randce co dla mnie jest co najmniej dziwne. Cała magia  tkwi w poznawaniu i odkrywaniu siebie nawzajem. Ogólnie jak na rozwódkę to nie było jakiegoś szału z nią w łóżku chociaż nie mogę napisać że było też kiepsko. Z perspektywy czasu wyszły różnice że mamy odmienne temperamenty i ona miała mniejsze potrzeby seksualne ode mnie. Ja mógłbym uprawiać seks 1-2 razy w tygodniu a ona przykładowo 1 raz na 2 tygodnie.Jestem uczuciowym facetem i dla mnie czułe gesty są równie istotne co seks chociaż wiem że na samym seksie nie da zbudować się związku. Problem tkwił chyba w tym że ona była mało wylewna i takie gesty jak pocałunek ewentualnie trzymanie się za rękę idąc razem przez miasto były dla niej mało istotne. Uważam że jak ludzie są szczęśliwi to takie gesty są normą.Nie raz widziałem starsze małżeństwo które trzyma się za ręce i nawet kiedyś skomentowałem taką sytuację ale wyszło naturalnie i ci ludzie podziękowali mi za to bo to był komplement dla nich ze po tylu latach potrafią okazywać sobie czułość.Największym problemem jednak była komunikacja między nami a raczej jej brak. Starałem się rozmawiać z nią na wiele tematów ale ona dużo mówiła o swojej pracy. Przez ten czas który byliśmy ze sobą rozstawaliśmy się i schodziliśmy 2 razy. Ja sobie powiedziałem że do póki nie wykorzystam wszystkich opcji to nie zakończę tego związku.Dążyłem do tego żeby zamieszkała ze mną wraz z dzieckiem. Nie chciałem jej zostawić , wolałem żeby to ona zerwała. Wiem że to bardziej boli jak ktoś kogoś zostawia niż na odwrót.Płaciła sporo za wynajem mieszkania, nie przelewało się jej więc pomyślałem o wspólnym zamieszkaniu . Zgodziła się po pewnym czasie.Cieszyłem się że może nam się nam udać założyć rodzinę albo chociaż namiastkę rodziny bo ciężko pokochać nie swoje dziecko i nikt do tego nikogo nie zmusi , tym bardziej że dzieciak w trudnym wieku z zaburzeniami psychicznymi.Na strach i lęk lub zdenerwowanie reagował zachowaniem zbliżonym do padaczki.Możliwe że miał jakieś problemy z powodu tego że jego ojciec jest alkoholikiem i w wieku dojrzewania zaczęło się to ujawniać.Nie wiem bo nie jestem specjalistą ale po takim ataku dochodził do siebie nawet godzinę albo dłużej .Bez interwencji matki się nie obyło bo tylko ona umiała go uspokoić . Było mi szkoda tego dzieciaka ale nie potrafiłem mu pomóc. Dla mnie była to całkiem nowa sytuacja bo wcześniej nie mieszkałem z kobietą tym bardziej z rozwódką z dzieckiem. Młody się krępował i ja też nie czułem się komfortowo bo to dla mnie całkiem nowe doświadczenie.Potrzebowałem czasu na oswojenie się z nową sytuacją.W czasie wspólnego mieszkania zaczęły wychodzić różne sytuacje które mnie drażniły i zwracałem temu dzieciakowi uwagę ale w kulturalny sposób. Jego zachowanie stawało się irytujące. Całymi dniami przesiadywał przy komputerze i grał w gry które nie były dostosowane do jego wieku. Z racji jego ataków paniki nie chodził do szkoły i miał indywidualne nauczanie w mieszkaniu. Ciężko było go dobudzić bo grał dzień wcześniej na komputerze , a jak wstał to nie nadawał się do życia. Mam małe mieszkanie więc łatwiej o konflikty jak ludzie się tłoczą na małej powierzchni. Oglądał różne filmiki na youtube , chodził i powtarzał w kółko to samo. Treśći jak dla mnie patologiczne bo potrafiące zrobić z mózgu wodę nastolatkowi.Pomijam już fakt że grał w gta5 i call of duty black ops , gry które są sklasyfikowane przez PEGI dla osób od 18 lat. Raz chciał być astrofizykiem, zaraz youtuberem a póżniej zachaczył o patostreamerem. Jego postawa zaczęła robić się roszczeniowa. Uważał że należy mu się nowy komputer , najnowszy iphone i jeszcze kilka drogich zabawek, kończąc na wodzie z lodowca gdzie litrowa butelka kosztuję 300 zł.  Mnie nie przelewało się w tym czasie bo spłacałem pożyczkę którą wziąłem na mieszkanie. Ja w jego wieku nie miałem nawet starego komputera bo w domu była bieda i dlatego mam szacunek do pieniędzy i jestem osczędny. Gdyby ten dzieciak zachowywał się normalnie to może dostałby nowy komputer jeżeli dałby coś od siebie.Ja na wszystko zapracowałem w większości sam i mam satysfakcję z tego powodu. Matka za niego robiła wszystko, nawet obierała mu pomarańcze.Dzieciak 13 lat i nawet nie potrafił po sobie posprzątać i umyć kubka i talerza. Z perspektywy czasu może byłem dla niego trochę mało wyrozumiały ale chciałem żeby zaczął się uczyć powoli ogarniać to co się wokół niego dzieje.Zastanawiam się nad jednym a mianowicie czy on rzeczywiście był taki oderwany od rzeczywistości czy nie potrafił się odnależć w nowej sytuacji.Zycie to nie bajka i jak kiedyś się usamodzielni o ile to nastąpi bo pewnie zostanie maminsynkiem i z byle problemem będzie miał kłopot żeby sobie poradzić.Wychowanie dziecka to ogrom pracy i zdaję sobie z tego sprawę. Ja czułem się w tym związku jak kuzyn który przyjechał z dalekiej rodziny w odwiedziny na parę dni. I jeszcze jego matka potrafiła powiedzieć do mnie że dużo jem jakbym siedział u niej na garnuszku i korzystał z jej pieniędzy. Pracowałem na pełen etat i starczało mi na godne życie bez zbędnych luksusów. A co powiecie na taką sytuację żebym jej nie przytulał i nie całował bo jej dzieciak się peszy. Chłopak był na tyle duży że można było mu wyjaśnić że jest coś takiego jak miłość matki do dziecka i miłość kobiety do mężczyzny i na odwrót. Ostatecznie rozstaliśmy się pokojowo ale nie mam z tą osobą kontaktu bo w sumie po co.Ostatnio mnie mijała to nawet nie potrafiła powiedzieć cześć albo chociaż dzień dobry.Ja wtedy byłem zajęty rozmową z turystą który pytał o drogę na przystanek. Mimo wszystko życzę jej jak najlepiej bo przeżyłem z nią również piękne chwile uniesienia. Trochę długi ten tekst ale to będzie wyzwanie dla cierpliwych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Darking

 

Iii i......?

Po co to opisałeś?  

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, bayoyayo napisał:

czyli ile w sumie lat byłeś kukoldem?

 

33 minuty temu, Joanna Darking napisał:

 

Iii i......?

Po co to opisałeś?  

 

Rozchodzi mi się o to czy byłem zbyt surowy dla tego dzieciaka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, EwaWa napisał:

Mnie tacy faceci jak autor drażnią. 

Dlaczego? Podaj jakiś konkretny argument?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, artula1984 napisał:

Dlaczego? Podaj jakiś konkretny argument?

1. Piszesz rozwlekle, z masą nieistotnych szczegółów, zupełnie.....jak kobieta. 

2. Myli Ci się współczucie z miłością. 

3. A na końcu dziwisz się temu co było do przewidzenia. Chociaż do końca nie doczytałam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, EwaWa napisał:

1. Piszesz rozwlekle, z masą nieistotnych szczegółów, zupełnie.....jak kobieta. 

2. Myli Ci się współczucie z miłością. 

3. A na końcu dziwisz się temu co było do przewidzenia. Chociaż do końca nie doczytałam. 

 

6 minut temu, EwaWa napisał:

1. Piszesz rozwlekle, z masą nieistotnych szczegółów, zupełnie.....jak kobieta. 

2. Myli Ci się współczucie z miłością. 

3. A na końcu dziwisz się temu co było do przewidzenia. Chociaż do końca nie doczytałam. 

Może dla ciebie te szczegóły nie są istotne. Natomiast dla mnie mogą mieć duże znaczenie. A czym dla ciebie jest tak naprawdę miłość ? bo to pojęcie którego nie opiszesz raczej jednym zdaniem . Jak ktoś jest empatyczny i nie ma wszystkiego w d...pie to współczucie też nie jest mu obce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, artula1984 napisał:

 

Może dla ciebie te szczegóły nie są istotne. Natomiast dla mnie mogą mieć duże znaczenie. A czym dla ciebie jest tak naprawdę miłość ? bo to pojęcie którego nie opiszesz raczej jednym zdaniem . Jak ktoś jest empatyczny i nie ma wszystkiego w d...pie to współczucie też nie jest mu obce.

Dlatego wystarczyłoby jedno słowo. Zakochałem się. I tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, bayoyayo napisał:

czyli ile w sumie lat byłeś kukoldem?

Jakbyś czytał uważnie to byś wiedział baranie he he.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna Darking
17 godzin temu, artula1984 napisał:

 

Rozchodzi mi się o to czy byłem zbyt surowy dla tego dzieciaka?

Teraz to nieistotne. Zakończona relacja i kropka. 

W dalszym ciągu nie wiem jakiej oceny oczekiwałeś? Poklepanie po plecykach? Krytyki?

Podsumowując: to Twoje życie, nikt za Ciebie go nie przeżyje. Zrobiłeś co zrobiłeś, żeby Tobie żyło się lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×