Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Werka99

orzech w głowie!!

Polecane posty

Cześć grupowicze,

to jest mój pierwszy taki post w sieci, choć często czytam wypowiedzi na tym forum. Postanowiłam jednak napisać, bo odchodzę już od zmysłów. Temat dotyczy mojego małżeństwa. Od pięciu lat jestem mężatką. Swoje małżeństwo zawsze określałam jako szczęśliwe, jednak odkąd pojawił się syn (obecnie ma dwa lata), wszystko się zmieniło.  Mąż bardzo pragnął dziecka. Ja też i jestem bardzo szczęśliwą mamą. 

Gdy syn miał 5 miesięcy, mąż postanowił, że chce wyjechać z kraju i spróbować pracy za granicą - jest inżynierem. Szybko znalazł dobrze płatną pracę w kraju skandynawskim. Z racji, że byłam na urlopie macierzyńskim i nie chciałam wracać do swojej pracy, pomyślałam, ze to dobry pomysł. W ciągu miesiąca spakowaliśmy swoje życie (rodzina 2+1, kot, pies) i wyjechaliśmy do innego kraju. Tam wszystko się zmieniło, mąż każdego dnia wracał smutny z pracy. Uważał, że nie podoba mu się ta praca. Narzekał na wszystko. Nie podobało mu się, że z psem, kotem i półrocznym dzieckiem nie może sobie ot tak podróżować. Ciągle mówił, że go blokujemy. Mówił, ze nienawidzi tego kraju. Często się kłóciliśmy. Ja siedziałam całe dnie sama w mieszkaniu. Standard mieszkania był bardzo niski. Mieszkanie ciemne, a za oknem plucha. Mąż często wyjeżdżał w podróże służbowe. Starałam się dbac o nasze życie intymne, zakładałam ładną bieliznę, przygowywałam miłe kolacje. Z jego strony (odkąd jesteśmy razem 7 lat) nigdy takiego czegoś nie było. Dochodziło do tego, że mówił do mnie przed seksem "dobrze, to idź się umyć i poczekaj na mnie w łóżku" TAK, TAK!! Naciskał na mnie abym znalazła pracę (z dzieckiem 10 m-cy) jako sprzątaczka itp. Ja oczywiście nie umniejszam takiej pracy. Sama jako nastolatka opiekowałam się starszymi paniami, myłam, zmieniałam pampersy. Pochodzę z biednej rodziny. Na wszystko bardzo ciężko sama pracowałam. Jako jedyna z rodziny skończyłam studia. Gdy moi znajomi wyjeżdżali na wakacje ja pracowałam. W Polsce dla wyjazdu męża zwolniłam się z pracy w banku. Mąż uważał, że moja praca przynosi "gówniane pieniądze" i nic nie znaczy. W sumie zawsze deprecjonował moje życie, moje wybory. O moich studiach mówił, że są łatwe i każdy je zdaje (może i tak jest, nie wiem, ja zawsze mnóstwo nauki wkładałam w nie, bo utrzymywałam się ze stypendium). Często krytykował (niby w żartach) mój wygląd, że mam dziwne piersi (choć są bardzo ładne). Jestem wysoką kobietą, mam 175, mąż 189. Ale gdy założyłam szpilki, to niby w żartach udawał przy mnie karła przy innych ludziach. Gdy mówię mu, że mi się to nie podoba, to odpowiada, że to są tylko żarty i jestem przewrażliwiona. 

Teraz jesteśmy w Polsce. Pandemia pokrzyżowała wiele spraw. Zostały zamknięte rekrutacje za granicą. Zamknęli zajęcia w szkole językowej ( od marca 2020 miałam zaczynać naukę narodowego języka). 4 tygodnie temu powiedział mi, że przez ostatnie lata się ze mną tylko kisi. Dowiedziałam się, ze obgaduje mnie ze swoim kolegą. Powiedział, że jest mu "głupio, bo przegiął parę razy". Uważa, że powrót do Polski, to moja wina, bo nie umiałam się zasymilować. Fakt, nie odnalazłam się tam. Ciężko mi było samej z dzieckiem, często zostawałam sama na całe tygodnie. Dodatkowo mamy psa. Plucha, nie plucha wychodziłam z dzieckiem i psem z 4 piętra kamienicy na 3 spacery. Zero odpoczynku. Gdy dziecko spało szukałam pracy, gotowałam itp. Mimo to wieczorami ćwiczyłam jogę, często też biegałam z wózkiem. Teraz w Polsce mąż narzeka znowu na swoją pracę. Ma dobrą pracę. Bardzo dobrze zarabia, może pracować zdalnie, bądź z biura. Właśnie otrzymał ciekawy projekt. Nasze mieszkanie i lokalizacja też mu się nie podoba. Tęskni za stolicą, ale gdy mieszkaliśmy w stolicy innego kraju, narzekał, że tego nienawidzi. Nie wiem o co mu chodzi. Uważa, ze jesteśmy "...ami, bo nie imprezujemy i nie palimy zioła" Ostatnio zaczął coraz więcej pić drinków. Gdy proponuję wspólny wieczór, to mówi, że on musi się uczyć, ale gdy tylko dostanie wiadomość od kumpla, od razu potrafi rzucić naukę i wyjść.

Ciągle coś mu nie pasuje. Zawsze ma mało. Kupiliśmy mieszkanie, to on chce dom. Jeździ w brudnym aucie, w mieszkaniu nie zrobi kompletni nic. Nie dba o to, co ma. Bo o to dbać, się nie opłaca. Inni mają lepsze.

Do syna potrafi powiedzieć, że "ma orzech w głowie". Jak coś mu tłumaczy, to unosi głos i pyta się go" czy tam coś dociera". Odkąd jestem mamą bardzo na to zwracam uwagę i mówię, mu że tak ma nie mówić do synka, bo zaniży mu poczucie własnej wartości. Ostatnio nawet narzeka na swoich rodziców. Ludzie przed 70, ale są "zasiedziali dla niego". 

Co o tym myślicie? Chyba ostatnio spadły mi klapki  z oczu.  Czy ja wyolbrzymiam. Mąż nie jest jakimś potworem, ale tego narzekania i braku umiejętności docenienia tego co ma nie wytrzymuję!! Ostatnio zaczynam się buntować. syn poszedł do żłobka, ja kończę kurs z branży IT i szukam pracy jakiekolwiek na razie. Czuje się bardzo niepewnie. 

Co ja mam robić??????????? Czasami wydaje mi się, że łatwiej by mi się żyło bez niego. Ale cenię naszą rodzinę i to ile w to wszystko włożyliśmy zaangażowania. Dodam, ze rozmowy nic nie pomagają. Ja tez jestem wybuchowa i wiem, że nie jestem bez winy. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za odpowiedzi!

Niestety scenariusz rozwinął się bardzo tradycyjnie. Za zachowaniem męża stoi inna kobieta. Romans. Mogłam stawać na rzęsach aby to zmienić, ale zawsze byłam tą z dzieckiem na ręku, zależną. A mąż szukał rozrywki, ucieczki od obowiązków. Tamta nie ma dzieci, nie ma zobowiązań. Przy niej nie musi wracać z imprezy wcześniej, bo dziecko czeka w domu... Wydało się, gdy planował wyjazd z nią na długi weekend, tłumacząc się imprezą integracyjną z pracy. 

W pierwszej chwili chciałam go wyrzucić z domu, ale płakał jak dziecko, przepraszając i prosząc o wybaczenie. Zgodziłam się aby został. Dla mnie to było trzęsienie ziemi, a on wieczorem mnie zapytał, czy zjem z nim orzeszki i zobaczę film. Co za brak szacunku... 

Nim się dowiedziałam o romansie, dostałam super pracę i rozpoczęłam spotkania z psychologiem i sporo ćwiczę. Czuję się silniejsza. Pracuję nad swoją niezależnością emocjonalną i dojrzewam do poważnych decyzji.

 

Pozdrawiam i życzę każdemu lepszych relacji małżeńskich. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×