Krto 0 Napisano Październik 8, 2021 Hej. Piszę żeby poznać wasze odczucia co do tej sytuacji czy robię dobrze? A może faktycznie błąd jest w moim myśleniu? Jestem z narzeczonym 3 lata i planujemy już ślub. Obydwoje robimy magisterkę i od ponad roku mieszkamy razem w mieszkaniu. Kochamy spędzać z sobą czas i ogólnie mega się dogadujemy. Obydwoje jesteśmy osobami raczej spokojnymi ale z poczuciem humoru dlatego niegdy się nie nudzimy w swoim towarzystwie. Kłótnie również to u nas rzadkość. Dogadujemy się pod każdym względem a jeśli akurat mamy odmienne zdanie to zawsze znajdujemy kompromis. Ogólnie między nami jest lepiej niż mogłam sobie wymarzyć i on również tak myśli. Wychowywaliśmy się w domach wielopokoleniowych i często o tym rozmawialiśmy. Jako dziecko często moi rodizce kłócili się z dziadkami były próby rozwodów, ucieczki rodzica z domu itd u mojego narzeczonego to samo. Moim marzeniem było mieć własny dom gdzie będę tylko ja mój mąż i dzieciaki. Zawsze chciałam mieć moje bezpieczne miejsce. Niestety lub stety jesteśmy inaczej wychowani. Ja przez moje hobby czyli pomoc zwierzęta stałam się bardziej niezależna, uparta i nie daje sobie na głowę wejść natomiast mój narzeczony był zawsze pozluszny i nie chciał się kłócić więc ustępował. Po ślubnych planach zaczął się temat domu... Zawsze mówiłam mu jak bardzo ważny jest dla mnie dom. Ogólnie takie własne miejsce gdzie będę czuła się bezpiecznie. Rozmawialiśmy o tym nie raz i nawet wspólnie projektowaliśmy dom i ogród. Jego rodizce mają gospodarstwo a on na nim pracuje ale są to same rośliny więc pracy jest może w sumie 2 tyg na cały rok. Ale zgodziłam się na zamieszkanie w jego wiosce. Próbował rozmawiać z rodzicami o tym że nie chce mieszkać z nimi kilkukrotnie ale nic z tego jakby nie słuchali. W końcu zaczął rozmowę na poważnie i skończyło się to tym że po 5 h płakał u siebie w pokoju bo rodizce są na niego źli a za całe to zło obwiniają mnie mamy do siebie trochę daleko ale cóż wzięłam samochód i pojechałam o 1 w nocy po niego bo pisał że bardzo teksni i chce żebym przyjechała. Gdy przyjechałam o 3 on jescze obudził rodziców by się. Z nimi pożegnać bo jedzie byłam na niego zła ale widziałam jak bardzo cierpi więc mu darowlam. Ojciec powiedziałaś mu ze jak nie chce tu mieszkac to już mam tu nie przyjeżdżać. Ja rozumiem że na starość się boją zostać sami ale mówiłam mu ze wybudujemy pokój z łazienką i kuchnia dla nich a oprócz tego bedizmey mieszkac parestet metrów dalej. Co o tym sądzicie co powinnam zrobić? Już rozmawialismy i przyznał ze źle zrobił ale on się stara. Nwm co o tym myśleć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kurka na maśle 251 Napisano Październik 15, 2021 Dnia 8.10.2021 o 23:43, Krto napisał: Jego rodizce mają gospodarstwo a on na nim pracuje ale są to same rośliny więc pracy jest może w sumie 2 tyg na cały rok. Po 3 latach zwiazku masz blade pojecie o tej pracy, ponadto przez niewywiazywanie sie z obowiazkow zostalas skreslona z listy uczniow (Twoj drugi temat) - z takim podejsciem do zycia szybko swojego domu nie zbudujesz. Dnia 8.10.2021 o 23:43, Krto napisał: Co o tym sądzicie co powinnam zrobić? Spokorniec i ogarnac sie. Najpierw skonczyc szkole, zdobyc zawod. Na windowanie oczekiwan wobec narzeczonego jeszcze nie czas. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Październik 17, 2021 Dnia 16.10.2021 o 00:10, kurka na maśle napisał: Po 3 latach zwiazku masz blade pojecie o tej pracy, ponadto przez niewywiazywanie sie z obowiazkow zostalas skreslona z listy uczniow (Twoj drugi temat) - z takim podejsciem do zycia szybko swojego domu nie zbudujesz. Spokorniec i ogarnac sie. Najpierw skonczyc szkole, zdobyc zawod. Na windowanie oczekiwan wobec narzeczonego jeszcze nie czas. To nie moj temat tylko komuś odpowiadałam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Październik 17, 2021 Przed chwilą, Krto napisał: To nie moj temat tylko komuś odpowiadałam. Hmm nie uważam że nic nie robie kończę drugi kierunek i zarabiam w między czasie prowadząc własny biznes. Narzeczony również konczy drugi kierunek i znalezienie dobrej pierwszej pracy nam obojga na wsi bedzie poprostu trudne. Ja rozumiem ze gospodarstwo itd okay mowi ze szybkie pieniadze a mało roboty wiec sie opłaca ale jakoś przez 6 lat potrafił zajmować sie gospodarstwem 300 km od domu a gdy chcemy mieszkac 300m dalej to juz problem? Gdybym szła na łatwiznę to bym zamieszkała z teściami :) jednak wolę zawalczyć o cos swojego a nie całe życie u kogoś siedzieć. Dzięki za odpowiedź szukam drugiej strony bi moze jest cos czego nie widzę :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Monikadekiel 16 Napisano Listopad 5, 2021 Dnia 8.10.2021 o 16:43, Krto napisał: Hej. Piszę żeby poznać wasze odczucia co do tej sytuacji czy robię dobrze? A może faktycznie błąd jest w moim myśleniu? Jestem z narzeczonym 3 lata i planujemy już ślub. Obydwoje robimy magisterkę i od ponad roku mieszkamy razem w mieszkaniu. Kochamy spędzać z sobą czas i ogólnie mega się dogadujemy. Obydwoje jesteśmy osobami raczej spokojnymi ale z poczuciem humoru dlatego niegdy się nie nudzimy w swoim towarzystwie. Kłótnie również to u nas rzadkość. Dogadujemy się pod każdym względem a jeśli akurat mamy odmienne zdanie to zawsze znajdujemy kompromis. Ogólnie między nami jest lepiej niż mogłam sobie wymarzyć i on również tak myśli. Wychowywaliśmy się w domach wielopokoleniowych i często o tym rozmawialiśmy. Jako dziecko często moi rodizce kłócili się z dziadkami były próby rozwodów, ucieczki rodzica z domu itd u mojego narzeczonego to samo. Moim marzeniem było mieć własny dom gdzie będę tylko ja mój mąż i dzieciaki. Zawsze chciałam mieć moje bezpieczne miejsce. Niestety lub stety jesteśmy inaczej wychowani. Ja przez moje hobby czyli pomoc zwierzęta stałam się bardziej niezależna, uparta i nie daje sobie na głowę wejść natomiast mój narzeczony był zawsze pozluszny i nie chciał się kłócić więc ustępował. Po ślubnych planach zaczął się temat domu... Zawsze mówiłam mu jak bardzo ważny jest dla mnie dom. Ogólnie takie własne miejsce gdzie będę czuła się bezpiecznie. Rozmawialiśmy o tym nie raz i nawet wspólnie projektowaliśmy dom i ogród. Jego rodizce mają gospodarstwo a on na nim pracuje ale są to same rośliny więc pracy jest może w sumie 2 tyg na cały rok. Ale zgodziłam się na zamieszkanie w jego wiosce. Próbował rozmawiać z rodzicami o tym że nie chce mieszkać z nimi kilkukrotnie ale nic z tego jakby nie słuchali. W końcu zaczął rozmowę na poważnie i skończyło się to tym że po 5 h płakał u siebie w pokoju bo rodizce są na niego źli a za całe to zło obwiniają mnie mamy do siebie trochę daleko ale cóż wzięłam samochód i pojechałam o 1 w nocy po niego bo pisał że bardzo teksni i chce żebym przyjechała. Gdy przyjechałam o 3 on jescze obudził rodziców by się. Z nimi pożegnać bo jedzie byłam na niego zła ale widziałam jak bardzo cierpi więc mu darowlam. Ojciec powiedziałaś mu ze jak nie chce tu mieszkac to już mam tu nie przyjeżdżać. Ja rozumiem że na starość się boją zostać sami ale mówiłam mu ze wybudujemy pokój z łazienką i kuchnia dla nich a oprócz tego bedizmey mieszkac parestet metrów dalej. Co o tym sądzicie co powinnam zrobić? Już rozmawialismy i przyznał ze źle zrobił ale on się stara. Nwm co o tym myśleć. Ja się ze swoim też super dogadywałam, dwie bratnie dusze... dopóki nie zaszlam w ciążę i nie zauważyłam jak bardzo ważną osobą jest dla niego jego matka, która mnie nienawidzi za sam fakt, że ja jestem z miasta, on z gospodarstwa i że postawiłam na swoim, i nie chciałam z nimi mieszkać. Czy pchalabym się w to wszystko, gdybym od samego początku wiedziała, na czym polega gospodarstwo, życie na wsi? Chyba nie. Kocham go, ale gdybym na samym początku wiedziała, ile przykrości wyrządzi mi jego matka i jak bardzo będzie mnie do niej później porównywał pomimo wcześniejszych zaprzeczeń, że tak nie będzie i nie szuka kobiety do pracy tylko do życia... Zrezygnowalabym z tej znajomości zanim zaczęło mi zależeć było by łatwiej ☺ (aż sama się dziwię, że to piszę, ale to jest szczera prawda...) Tak na marginesie... moja teściowa tak się obraziła na to, że nie chciałam z nimi wszystkimi mieszkać w jednym domu, że na dzień dzisiejszy nie mówimy sobie dzień dobry, doszło do rzucania się z łapami do mnie, wyzwiska, plotki (Bardzo krzywdzące dla mnie mijajace się w 100% z prawdą) wszystko w moją stronę.... tego było tyle, że ja sama się dziwię jak ja to dalej toleruje? O zgrozo. I pomyśleć, że zaczęło się od tego, że powiedziałam, że wolę mieszkać na swoim Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sylwia1991 1158 Napisano Listopad 5, 2021 Dnia 8.10.2021 o 16:43, Krto napisał: Hej. Piszę żeby poznać wasze odczucia co do tej sytuacji czy robię dobrze? A może faktycznie błąd jest w moim myśleniu? Jestem z narzeczonym 3 lata i planujemy już ślub. Obydwoje robimy magisterkę i od ponad roku mieszkamy razem w mieszkaniu. Kochamy spędzać z sobą czas i ogólnie mega się dogadujemy. Obydwoje jesteśmy osobami raczej spokojnymi ale z poczuciem humoru dlatego niegdy się nie nudzimy w swoim towarzystwie. Kłótnie również to u nas rzadkość. Dogadujemy się pod każdym względem a jeśli akurat mamy odmienne zdanie to zawsze znajdujemy kompromis. Ogólnie między nami jest lepiej niż mogłam sobie wymarzyć i on również tak myśli. Wychowywaliśmy się w domach wielopokoleniowych i często o tym rozmawialiśmy. Jako dziecko często moi rodizce kłócili się z dziadkami były próby rozwodów, ucieczki rodzica z domu itd u mojego narzeczonego to samo. Moim marzeniem było mieć własny dom gdzie będę tylko ja mój mąż i dzieciaki. Zawsze chciałam mieć moje bezpieczne miejsce. Niestety lub stety jesteśmy inaczej wychowani. Ja przez moje hobby czyli pomoc zwierzęta stałam się bardziej niezależna, uparta i nie daje sobie na głowę wejść natomiast mój narzeczony był zawsze pozluszny i nie chciał się kłócić więc ustępował. Po ślubnych planach zaczął się temat domu... Zawsze mówiłam mu jak bardzo ważny jest dla mnie dom. Ogólnie takie własne miejsce gdzie będę czuła się bezpiecznie. Rozmawialiśmy o tym nie raz i nawet wspólnie projektowaliśmy dom i ogród. Jego rodizce mają gospodarstwo a on na nim pracuje ale są to same rośliny więc pracy jest może w sumie 2 tyg na cały rok. Ale zgodziłam się na zamieszkanie w jego wiosce. Próbował rozmawiać z rodzicami o tym że nie chce mieszkać z nimi kilkukrotnie ale nic z tego jakby nie słuchali. W końcu zaczął rozmowę na poważnie i skończyło się to tym że po 5 h płakał u siebie w pokoju bo rodizce są na niego źli a za całe to zło obwiniają mnie mamy do siebie trochę daleko ale cóż wzięłam samochód i pojechałam o 1 w nocy po niego bo pisał że bardzo teksni i chce żebym przyjechała. Gdy przyjechałam o 3 on jescze obudził rodziców by się. Z nimi pożegnać bo jedzie byłam na niego zła ale widziałam jak bardzo cierpi więc mu darowlam. Ojciec powiedziałaś mu ze jak nie chce tu mieszkac to już mam tu nie przyjeżdżać. Ja rozumiem że na starość się boją zostać sami ale mówiłam mu ze wybudujemy pokój z łazienką i kuchnia dla nich a oprócz tego bedizmey mieszkac parestet metrów dalej. Co o tym sądzicie co powinnam zrobić? Już rozmawialismy i przyznał ze źle zrobił ale on się stara. Nwm co o tym myśleć. Szkoda że temat umarł. Uśmiałam się, jak napisałaś że twój przyszły mąż/ojciec twoich dzieci PŁAKAŁ 5 GODZIN w swoim pokoju bo mu mamunia coś przykrego powiedziała:) Nie obraź się, ale to jest całkowicie niemęskie i jest to sygnał, że facet nie nada się na męża. Nigdy nie umiałam się dzielić i być tą drugą- dla mojego mężczyzny to ja mam być najważniejsza a nie matka, ojciec czy babka. Nie znaczy to oczywiście, że mężczyzna ma się wyrzec rodziny- jedynie mieć jasno sprecyzowane priorytety. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Listopad 5, 2021 14 godzin temu, Monikadekiel napisał: Ja się ze swoim też super dogadywałam, dwie bratnie dusze... dopóki nie zaszlam w ciążę i nie zauważyłam jak bardzo ważną osobą jest dla niego jego matka, która mnie nienawidzi za sam fakt, że ja jestem z miasta, on z gospodarstwa i że postawiłam na swoim, i nie chciałam z nimi mieszkać. Czy pchalabym się w to wszystko, gdybym od samego początku wiedziała, na czym polega gospodarstwo, życie na wsi? Chyba nie. Kocham go, ale gdybym na samym początku wiedziała, ile przykrości wyrządzi mi jego matka i jak bardzo będzie mnie do niej później porównywał pomimo wcześniejszych zaprzeczeń, że tak nie będzie i nie szuka kobiety do pracy tylko do życia... Zrezygnowalabym z tej znajomości zanim zaczęło mi zależeć było by łatwiej ☺ (aż sama się dziwię, że to piszę, ale to jest szczera prawda...) Tak na marginesie... moja teściowa tak się obraziła na to, że nie chciałam z nimi wszystkimi mieszkać w jednym domu, że na dzień dzisiejszy nie mówimy sobie dzień dobry, doszło do rzucania się z łapami do mnie, wyzwiska, plotki (Bardzo krzywdzące dla mnie mijajace się w 100% z prawdą) wszystko w moją stronę.... tego było tyle, że ja sama się dziwię jak ja to dalej toleruje? O zgrozo. I pomyśleć, że zaczęło się od tego, że powiedziałam, że wolę mieszkać na swoim Dzięki za odpowiedź jeśli chodiz o samo gospodarstwo sama jestem z wsi i interesowałam sie hodowla od najmłodszych lat. I w domu rodiznnym miałam i mam zwierzęta oczywiście nie na wielka skalę. W przyszłości również chce sie tym zająć i wybrałam taki kierunek. Bardziej chodzi o to ze jego mama inaczej widzi swoje czyt. Jego życie a on jest wychowany w taki a nie inny sposób boje sie ze kiedys karze mu wybrać a on uzna ze jestem ta najgorsza bo stawiam go przed taka decyzja ogólnie jego mama nigdy nie pracowała tylko zajmowała sie domem ale uwielbia sie chwalić z jakiego bogatego domu pochodzi. Wiec pewnie tu też jest problem ze nie jestem az tak bogata. I kiedy dzwoni do niego i sie pyta co dziś ugotowałam mimo ze czasem siedze dłużej na uczleni badz w pracy i często gotuję ten kto prędzej wróci zawsze zadaje to samo pytanie czasem przyłapie siebie na pokazywaniu jej ze tez umiem wymyślam i gotuję różne obiady by pochwalił ze dobre staram sie prac mu na bieżąco by zawsze chodził czysty i pachnący kupuje nowe ubrania lub codiznnie sprzątam by widział ze jest czysto ale doskonale wiem ze nie tak chce żyć by komus cos udowodnić. Starsznie mnie denerwuje ze ona wyobraża to sobie inaczej i watpie ze sie łatwo podda. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Listopad 5, 2021 3 godziny temu, Sylwia1991 napisał: Szkoda że temat umarł. Uśmiałam się, jak napisałaś że twój przyszły mąż/ojciec twoich dzieci PŁAKAŁ 5 GODZIN w swoim pokoju bo mu mamunia coś przykrego powiedziała:) Nie obraź się, ale to jest całkowicie niemęskie i jest to sygnał, że facet nie nada się na męża. Nigdy nie umiałam się dzielić i być tą drugą- dla mojego mężczyzny to ja mam być najważniejsza a nie matka, ojciec czy babka. Nie znaczy to oczywiście, że mężczyzna ma się wyrzec rodziny- jedynie mieć jasno sprecyzowane priorytety. Tylko godzinke ahh ja rozumiem ze niemęskie ale ma tak tylko w stosunku do najbliższych. Starsznie sie przejmuje ze ktoś jest z jego powodu smutny. Tak jak pisałam jestem inaczej wychowna. Zresztą jego ojca ciagle nie było bo w trasie a on jako jedyny mężczyzna został z mama babcia i dziadkiem po 80. Wiec sie te nie dziwię czuję sie odpowiedzialny za nich i mu zle gdy ich zawiódł. Ale nie chce zyc z jego matka tylko z nim a ona ewidentnie sie wciska proponuję wspolne wypady w 3 wycieczki i inne jest bardzo miala osoba nawet za miła a za plecami mówi dopiero prawdę raz bylo tak ze mówiłam jej o miezkaniu osobno ze lepiej a ona mi przyznala rację po czym gdy pojechałam powiedziała mu ze absolutnie nie będziemy mieszkac osobno ja naprawdę moge mieszkac u niego we wsi ale nie w jednym domu... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Listopad 5, 2021 Osobiście uważam ze to jej egoistyczne podejście. Ze ona to sobie inaczej wyobrażała a ja wszytsko niszczę. Moja mama zawsze mi mówiła że absolutnie nie chce być dla kogos problemem na starość i od nas nie wymaga opieki i ze zawsze nas bedxie wspierać. Sama nie zrobiłabym tego moim dziecia zeby je do czegoś zmuszać. Niestety starość jest starsza i smutna ale gdy będzie sie dobrym rodizcem to możliwe ze dzieci beda dobre dla Ciebie takie moje zdanie ale nie o to chodzi juz mogę sie nia zajmować i przyjeżdżać tam i wszytsko lub zrobić osobny pokoik z łazienką. Ale zawsze oni beda u siebie a ja u siebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sylwia1991 1158 Napisano Listopad 5, 2021 1 godzinę temu, Krto napisał: Tylko godzinke ahh ja rozumiem ze niemęskie ale ma tak tylko w stosunku do najbliższych. Starsznie sie przejmuje ze ktoś jest z jego powodu smutny. Tak jak pisałam jestem inaczej wychowna. Zresztą jego ojca ciagle nie było bo w trasie a on jako jedyny mężczyzna został z mama babcia i dziadkiem po 80. Wiec sie te nie dziwię czuję sie odpowiedzialny za nich i mu zle gdy ich zawiódł. Ale nie chce zyc z jego matka tylko z nim a ona ewidentnie sie wciska proponuję wspolne wypady w 3 wycieczki i inne jest bardzo miala osoba nawet za miła a za plecami mówi dopiero prawdę raz bylo tak ze mówiłam jej o miezkaniu osobno ze lepiej a ona mi przyznala rację po czym gdy pojechałam powiedziała mu ze absolutnie nie będziemy mieszkac osobno ja naprawdę moge mieszkac u niego we wsi ale nie w jednym domu... Widzisz- relacje z matka są bardzo silne. To jest pierwszą relacja jaka poznajesz w życiu. Dlatego wszystkim skrzywdzonym dzieciom tak ciężko się odciąć. Bo to matka a odrzucenie bardzo boli. Dlatego wiele starszych ludzi potrafi nadal wylewać łzy nad swoim okropnym dzieciństwem, a dzieci z patologicznych rodzin wciąż starają się zdobyć miłość matki. To zwykła psychologia. Twoj mężczyzna jest uwikłany w jakąś dziwna zależność. Zrozum, że nie trzeba chlać aby dziecko skrzywdzić. Matki mogą być toksyczne na wiele sposobów i od dziecka pogrywać z dzieckiem- takie schematy nie ulatniają się kiedy człowiek osiąga dorosłość. Ty miałaś normalna matkę, dlatego trudniej ci dostrzec znaki ostrzegawcze. Ja nie miałam takiej matki dlatego takie zachowania śmierdzą mi na kilometr. Manipulacje znam od podszewki- jestem córka psychopatki- i musiałam się nauczyć, jak z tym żyć i się temu nie dać. Z takimi ludźmi-jak twoi przyszli tesciowie- nie ma co wchodzić w kompromisy. Postaw się, bądź stanowcza i realizuj SWOJE cele, albo wasze wspólne. Nie mieszkaj z teściami ani obok nich-nie daj sobą manipulować. Żyjcie po swojemu. W innym wypadku zawsze będziesz ta zła żona, której nic nie pasuje a tylko się czepia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Monikadekiel 16 Napisano Listopad 5, 2021 2 godziny temu, Krto napisał: Dzięki za odpowiedź jeśli chodiz o samo gospodarstwo sama jestem z wsi i interesowałam sie hodowla od najmłodszych lat. I w domu rodiznnym miałam i mam zwierzęta oczywiście nie na wielka skalę. W przyszłości również chce sie tym zająć i wybrałam taki kierunek. Bardziej chodzi o to ze jego mama inaczej widzi swoje czyt. Jego życie a on jest wychowany w taki a nie inny sposób boje sie ze kiedys karze mu wybrać a on uzna ze jestem ta najgorsza bo stawiam go przed taka decyzja ogólnie jego mama nigdy nie pracowała tylko zajmowała sie domem ale uwielbia sie chwalić z jakiego bogatego domu pochodzi. Wiec pewnie tu też jest problem ze nie jestem az tak bogata. I kiedy dzwoni do niego i sie pyta co dziś ugotowałam mimo ze czasem siedze dłużej na uczleni badz w pracy i często gotuję ten kto prędzej wróci zawsze zadaje to samo pytanie czasem przyłapie siebie na pokazywaniu jej ze tez umiem wymyślam i gotuję różne obiady by pochwalił ze dobre staram sie prac mu na bieżąco by zawsze chodził czysty i pachnący kupuje nowe ubrania lub codiznnie sprzątam by widział ze jest czysto ale doskonale wiem ze nie tak chce żyć by komus cos udowodnić. Starsznie mnie denerwuje ze ona wyobraża to sobie inaczej i watpie ze sie łatwo podda. Mojego matka na pewno się nie podda. Też łapię się na tym, że próbuje jej coś udowodnić. Ja gotuję codziennie typowo polskie obiady, zawsze jest gotowe ciasto, w domu ma posprzątane, wyprane i na bieżąco wyprasowane. Ona również dopytuje się co jadł itd. Bardzo często przynosi mu np galaretę, domowy pasztet, ciasto itp jakby chciała mi niewiadomo co pokazać... Ja również studiuję, ale na dzień dzisiejszy zdalnie, więc jest ok. Jego matka potrafi się go zapytać czemu np nie ja, tylko on wstaje o 6 i doi krowy, zbiera jajka itp. Że zawsze ona to robiła, więc teraz to powinien być mój obowiązek, a nie jego. Drażni mnie to strasznie, mimo, że od samego początku powiedział, że takich rzeczy robić musiała nie będę, bo nie po to studiuje. Mimo wszystko, czego bym nie zrobiła i tak będzie źle... bo ja ubieram się wulgarnie (np jak w lato chodzę w ...enkach ) bo nie zawsze wiem jak dana czynność, którą on wykonuje w polu się nazywa itd.. Ona krytykuje wszystko, dosłownie wszystko. Ja wiem, że to się już nie zmieni. Zaczęliśmy się o to kłócić, bo są sprawy, które mnie urażają (coraz częściej z jego strony). Już przywykłam, że ciągle siedzę w domu sama, bo on nawet w niedzielę pracuje od rana do wieczora. Trudno, kocham go, ale wątpię, że wybrałbym takie życie jeszcze raz. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Listopad 5, 2021 7 minut temu, Monikadekiel napisał: Mojego matka na pewno się nie podda. Też łapię się na tym, że próbuje jej coś udowodnić. Ja gotuję codziennie typowo polskie obiady, zawsze jest gotowe ciasto, w domu ma posprzątane, wyprane i na bieżąco wyprasowane. Ona również dopytuje się co jadł itd. Bardzo często przynosi mu np galaretę, domowy pasztet, ciasto itp jakby chciała mi niewiadomo co pokazać... Ja również studiuję, ale na dzień dzisiejszy zdalnie, więc jest ok. Jego matka potrafi się go zapytać czemu np nie ja, tylko on wstaje o 6 i doi krowy, zbiera jajka itp. Że zawsze ona to robiła, więc teraz to powinien być mój obowiązek, a nie jego. Drażni mnie to strasznie, mimo, że od samego początku powiedział, że takich rzeczy robić musiała nie będę, bo nie po to studiuje. Mimo wszystko, czego bym nie zrobiła i tak będzie źle... bo ja ubieram się wulgarnie (np jak w lato chodzę w ...enkach ) bo nie zawsze wiem jak dana czynność, którą on wykonuje w polu się nazywa itd.. Ona krytykuje wszystko, dosłownie wszystko. Ja wiem, że to się już nie zmieni. Zaczęliśmy się o to kłócić, bo są sprawy, które mnie urażają (coraz częściej z jego strony). Już przywykłam, że ciągle siedzę w domu sama, bo on nawet w niedzielę pracuje od rana do wieczora. Trudno, kocham go, ale wątpię, że wybrałbym takie życie jeszcze raz. Współczuję ja bym dostała białej furii ale teraz faktycznie myślę ze jesli będziemy niedaleko mieszkac to te może być ciężko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Monikadekiel 16 Napisano Listopad 5, 2021 Przed chwilą, Krto napisał: Współczuję ja bym dostała białej furii ale teraz faktycznie myślę ze jesli będziemy niedaleko mieszkac to te może być ciężko. Ja postawiłam na swoim, mieszkamy osobno, ale na tyle blisko, że wystarczy jej 10 min samochodem i jest u nas. Inaczej się nie dało. Śmieszne jest również to, że to ona nas ze sobą poznała. No ale za tą kobietą się nie nadąży Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Listopad 5, 2021 48 minut temu, Sylwia1991 napisał: Widzisz- relacje z matka są bardzo silne. To jest pierwszą relacja jaka poznajesz w życiu. Dlatego wszystkim skrzywdzonym dzieciom tak ciężko się odciąć. Bo to matka a odrzucenie bardzo boli. Dlatego wiele starszych ludzi potrafi nadal wylewać łzy nad swoim okropnym dzieciństwem, a dzieci z patologicznych rodzin wciąż starają się zdobyć miłość matki. To zwykła psychologia. Twoj mężczyzna jest uwikłany w jakąś dziwna zależność. Zrozum, że nie trzeba chlać aby dziecko skrzywdzić. Matki mogą być toksyczne na wiele sposobów i od dziecka pogrywać z dzieckiem- takie schematy nie ulatniają się kiedy człowiek osiąga dorosłość. Ty miałaś normalna matkę, dlatego trudniej ci dostrzec znaki ostrzegawcze. Ja nie miałam takiej matki dlatego takie zachowania śmierdzą mi na kilometr. Manipulacje znam od podszewki- jestem córka psychopatki- i musiałam się nauczyć, jak z tym żyć i się temu nie dać. Z takimi ludźmi-jak twoi przyszli tesciowie- nie ma co wchodzić w kompromisy. Postaw się, bądź stanowcza i realizuj SWOJE cele, albo wasze wspólne. Nie mieszkaj z teściami ani obok nich-nie daj sobą manipulować. Żyjcie po swojemu. W innym wypadku zawsze będziesz ta zła żona, której nic nie pasuje a tylko się czepia. Eh ja rozumiem ze można w dwie strony. Ona mocno gra na jego emocjach. Ciagle go szantażuje emocjonalnie. Np ze ktoś dostanie zawału jak cos zrobi lub przez niego sie zle czuję bo ją zawiódł ja bym na takie cos nie zareagowała a wręcz przeciwnie jeszcze bym sie zdenerwowała. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Listopad 5, 2021 6 minut temu, Monikadekiel napisał: Ja postawiłam na swoim, mieszkamy osobno, ale na tyle blisko, że wystarczy jej 10 min samochodem i jest u nas. Inaczej się nie dało. Śmieszne jest również to, że to ona nas ze sobą poznała. No ale za tą kobietą się nie nadąży Kolejna sprawa dotyczy zwierząt mam 3 koty i psa. Ona mówi ze lubi zwierzęta ale wiem jak jest koty fuj psy fuj itd. Nie wyobrażam sobie żyć bez zwierząt lub zeby one czuly sie zle w SWOIM domu. Wiec juz widze tego czepialstwa jak bede miala dziecko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Monikadekiel 16 Napisano Listopad 5, 2021 16 minut temu, Krto napisał: Kolejna sprawa dotyczy zwierząt mam 3 koty i psa. Ona mówi ze lubi zwierzęta ale wiem jak jest koty fuj psy fuj itd. Nie wyobrażam sobie żyć bez zwierząt lub zeby one czuly sie zle w SWOIM domu. Wiec juz widze tego czepialstwa jak bede miala dziecko Ja nawet nie chce myśleć o tym, co będzie jak się urodzi dziecko. Wiem, że to będzie koszmar, który ona mi wyprawi. Najgorsze jednak jest to buntowanie swojego synka do mnie. Że powinnam robić coś inaczej, że ciągle robię cos źle... dramat. Najgorszemu wrogowi nie życzę matki tak zapatrzonej w swojego syna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sylwia1991 1158 Napisano Listopad 5, 2021 44 minuty temu, Monikadekiel napisał: Mojego matka na pewno się nie podda. Też łapię się na tym, że próbuje jej coś udowodnić. Ja gotuję codziennie typowo polskie obiady, zawsze jest gotowe ciasto, w domu ma posprzątane, wyprane i na bieżąco wyprasowane. Ona również dopytuje się co jadł itd. Bardzo często przynosi mu np galaretę, domowy pasztet, ciasto itp jakby chciała mi niewiadomo co pokazać... Ja również studiuję, ale na dzień dzisiejszy zdalnie, więc jest ok. Jego matka potrafi się go zapytać czemu np nie ja, tylko on wstaje o 6 i doi krowy, zbiera jajka itp. Że zawsze ona to robiła, więc teraz to powinien być mój obowiązek, a nie jego. Drażni mnie to strasznie, mimo, że od samego początku powiedział, że takich rzeczy robić musiała nie będę, bo nie po to studiuje. Mimo wszystko, czego bym nie zrobiła i tak będzie źle... bo ja ubieram się wulgarnie (np jak w lato chodzę w ...enkach ) bo nie zawsze wiem jak dana czynność, którą on wykonuje w polu się nazywa itd.. Ona krytykuje wszystko, dosłownie wszystko. Ja wiem, że to się już nie zmieni. Zaczęliśmy się o to kłócić, bo są sprawy, które mnie urażają (coraz częściej z jego strony). Już przywykłam, że ciągle siedzę w domu sama, bo on nawet w niedzielę pracuje od rana do wieczora. Trudno, kocham go, ale wątpię, że wybrałbym takie życie jeszcze raz. Ja bym nie wybrała i Ci nie zazdroszczę, choć wiadomo że można trafić gorzej. Z resztą poznałam kiedyś takiego faceta, ale jego mama szybko mi dała do zrozumienia że nie dorastam mu do pięt=) do dziś nie ma kobiety=) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Listopad 5, 2021 8 minut temu, Monikadekiel napisał: Ja nawet nie chce myśleć o tym, co będzie jak się urodzi dziecko. Wiem, że to będzie koszmar, który ona mi wyprawi. Najgorsze jednak jest to buntowanie swojego synka do mnie. Że powinnam robić coś inaczej, że ciągle robię cos źle... dramat. Najgorszemu wrogowi nie życzę matki tak zapatrzonej w swojego syna. Na szczecie moj wie ze 9 minut temu, Monikadekiel napisał: Ja nawet nie chce myśleć o tym, co będzie jak się urodzi dziecko. Wiem, że to będzie koszmar, który ona mi wyprawi. Najgorsze jednak jest to buntowanie swojego synka do mnie. Że powinnam robić coś inaczej, że ciągle robię cos źle... dramat. Najgorszemu wrogowi nie życzę matki tak zapatrzonej w swojego syna. Na szczęśnie moj wie ze jego matka to robi i ze to zle. Wiec mam nadzieje ze tak nie będzie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Monikadekiel 16 Napisano Listopad 5, 2021 2 minuty temu, Sylwia1991 napisał: Ja bym nie wybrała i Ci nie zazdroszczę, choć wiadomo że można trafić gorzej. Z resztą poznałam kiedyś takiego faceta, ale jego mama szybko mi dała do zrozumienia że nie dorastam mu do pięt=) do dziś nie ma kobiety=) Takie matki są najgorsze. Ona po prostu myślała, że ja będę mieszkać z nimi wszystkimi i zrobi sobie ze mnie służącą (znała mnie bardzo dobrze, zanim zapoznała mnie ze swoim synem, wiedziała, że jestem ogarnięta, pracowita i potrafię ogarnąć wszystko w domu). Tylko, Że jak się jej postawiłam to nagle wyszło że jestem pierwsza na liście jej wrogów Długo dążyła do tego żebym go zostawiła... ojj bardzo się starała. Tylko ja jak zawsze postawiłam na swoim. Wygrałam? Może po części... ale czy mi to wyjdzie na zdrowie i kto tu tak naprawdę wygrał to okaże się dopiero za parę lat. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Monikadekiel 16 Napisano Listopad 5, 2021 1 minutę temu, Krto napisał: Na szczecie moj wie ze Na szczęśnie moj wie ze jego matka to robi i ze to zle. Wiec mam nadzieje ze tak nie będzie Mój też wie... ale co z tego? Wystarczy mała, niewinna sprzeczka między nami i do tego jak ona się napatoczy... to jest średnio z tą jego orientacją co do intencji jego matki. Cwana teściowa mi się trafiła Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Sylwia1991 1158 Napisano Listopad 5, 2021 7 minut temu, Monikadekiel napisał: Takie matki są najgorsze. Ona po prostu myślała, że ja będę mieszkać z nimi wszystkimi i zrobi sobie ze mnie służącą (znała mnie bardzo dobrze, zanim zapoznała mnie ze swoim synem, wiedziała, że jestem ogarnięta, pracowita i potrafię ogarnąć wszystko w domu). Tylko, Że jak się jej postawiłam to nagle wyszło że jestem pierwsza na liście jej wrogów Długo dążyła do tego żebym go zostawiła... ojj bardzo się starała. Tylko ja jak zawsze postawiłam na swoim. Wygrałam? Może po części... ale czy mi to wyjdzie na zdrowie i kto tu tak naprawdę wygrał to okaże się dopiero za parę lat. Czyli twój facet musiał przynajmniej zdawać sobie sprawę, że jego matka przesadza. Przynajmniej tyle-wtedy jest ułamek nadzieji że się wyjdzie na swoje przynajmniej w czesci=) podziwiam że masz taki silny charakter, ja kiedyś wymiękłam po pół roku. Ja za to trafiłam na przebiegła jędze. Bo mamunia absolutnie żadnego złego słowa na mnie nigdy nie powiedziała, formalnie się nawet nie wtrącała... Tylko potrzebowała syna akurat w specyficznych momentach. Dzień kobiet, urodziny, walentynki. Albo odwiedzała syna przed pracą o 6 rano-tak "przypadkiem" Miałam wtedy z 23 lata więc dalej nie zabrnęłam. Kosztowało mnie to sporo nerwów zwłaszcza że ten chłopak absolutnie nie widział żadnego problemu. Dziś się cieszę że z nim nie jestem, ale wtedy to mocno uderzyło w moje poczucie własnej wartości. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Krto 0 Napisano Listopad 5, 2021 Boże daj żebym taka nie była ja powiedziałam ze walczyć o niego nie będę bo to on ma podjąć decyzję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
bahshe 7 Napisano Listopad 23, 2021 Dnia 8.10.2021 o 16:43, Krto napisał: Gdy przyjechałam o 3 on jescze obudził rodziców by się. Z nimi pożegnać Serio????? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach