Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
roztargniona09

Macierzyński kryzys

Polecane posty

Muszę się niestety wygadać. Od kilku dni dopada mnie poczucie, że jestem fatalną matką. Podejrzewam,że jest spowodowane moim powrotem do pracy, ale niestety rzutuje na moją relację z dzieckiem. W takim sensie, że ciągle moje dziecko przepraszam i tulę za to, że nie ma mnie przez 24h dobę przy nim, mało tego by mu to wynagrodzić zasypuje go zabawkami co nie jest fajne bo mój powrót do domu kojarzy mu się z przyniesieniem czegoś. Mam ciągle obawy, że moje dziecko nie kocha mnie za to jaką jestem mamą, ale za to jakich mu rozrywek dostarczam. No i nie ukrywam, że po powrocie do pracy dziecko męczy mnie bardziej i szybciej irytuje przez co nasze wieczory zmieniają się w jeden wielki krzyk i moją bezsilność czyli brak reakcji. Wygląda to tak, że synek się drze (nie płacze), ja przygotowuje np kolację lub się kąpie i nie reaguję na to. Czasem też siadam i mówię spokojnie by wrzeszczał ile chce, ale to go raczej dziwnym trafem bawi tak jakby moja bezradność była zabawna. Nachodzą mnie myśli, że rośnie mi mały terrorysta. Ogólnie odkąd wróciłam do pracy to nic w domu zrobić nie mogę. Nawet jak chcę się napić wody czy zrobić kanapkę jest wrzask, bo robię coś innego niż zajmowanie się nim. Przyłapuję się na tym, że odwlekam moment powrotu do domu byle tylko jak najmniej wrzasku było danego dnia, no a przez to narasta we mnie poczucie jaką złą matką jestem i potem są przepraszania, tulenie, zabawki itp. Takie błędne koło. Moje dziecko jest naprawdę fajne, ciekawe świata, uczy się szybko nowych rzeczy, można powiedzieć patrząc z boku że takie książkowe dziecko. A ja w domu przeżywam z nim tragedie. W żłobku super się zachowuje, z tatą też, mąż może przy nim robić wszystko, a ja nic, mam tylko go zabawiać i mowy nie ma nawet o tym bym się wysikała (dosłownie, bo włazi mi na kolana albo szarpie). Przed moim powrotem do pracy tak nie było, bo mogliśmy razem się kąpać, przygotowywać posiłek. Teraz już nie możemy, mam najlepiej rozsypać większość zabawek i go zabawiać każdą po kolei. Jeśli ktorąs też męczy jej dziecko to będzie mi raźniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Odreagowuje. Czemu nie próbujesz go uspokoić tylko pozwalasz mu krzyczeć?

On w ten sposób pokazuje Ci, że dla niego ważna jest Twoja obecność i że jej potrzebuje. Może zamiast szarpać się z nim o kolację czy coś, po prostu pobawcie się godzinę czy dwie, poświęć mu 100% swojej uwagi, niech wie, że jesteś dla niego. Taki wyszarpany czas to kijowy czas. Po tym czasie Waszej zabawy niech go przejmie mąż.

Postawiłabym też na jakąś konkretną wspólną aktywność w weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Foko Loko napisał:

Odreagowuje. Czemu nie próbujesz go uspokoić tylko pozwalasz mu krzyczeć?

On w ten sposób pokazuje Ci, że dla niego ważna jest Twoja obecność i że jej potrzebuje. Może zamiast szarpać się z nim o kolację czy coś, po prostu pobawcie się godzinę czy dwie, poświęć mu 100% swojej uwagi, niech wie, że jesteś dla niego. Taki wyszarpany czas to kijowy czas. Po tym czasie Waszej zabawy niech go przejmie mąż.

Postawiłabym też na jakąś konkretną wspólną aktywność w weekend.

Próbuje uspokoić, ale to nie zawsze działa, z reguły zaczynam spiewać i chwila ciszy, a potem wrzask od nowa. I widzisz, ja zawsze po powrocie z pracy bawię się z nim i poświęcam mu 100 procent uwagi, budujemy coś, czytamy, to nie tak,że wchodzę do domu i go ucałuję i coś tam robię, a właśnie zawsze z nim przede wszystkim się pobawię, ale muszę coś zjeść czy skorzystać z łazienki. Po czasie wspólnej zabawy mąż go nie interesuje, w mojej obecności nikt go nie interesuje i nie da rady go zabawić, dlatego też nie mogę np ja go odwozić do złobka, bo była histeria, a przy mężu dziecko grzecznie zostaje z uśmiechem nawet. Weekendy spędzamy aktywnie, jeździmy na wycieczki, chodzimy na różne atrakcje dziecięce. Poza tym ja nie pracuję też aż 8 godzin, odbieram go ze złobka po 14, więc mamy całe popołudnie i wieczór dla siebie, w normalne dni też chodzimy na plażę, na plac zabaw. Kilka razy jednak zdarzyło mi się już go nie odebrać i wrócić później,bo właśnie jak pomyślałam o tym wrzasku to specjalnie wyszukiwałam sobie zajęć. Jak z nim byłam w domu to tak nie było, nawet lubiłam obowiązki domowe z moim małym pomocnikiem, a teraz nie ma mowy bym się zajęła czymkolwiek innym niż on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że poranki na przykład mamy super. Młody sam lubi się rano pobawić przez kilkadziesiąt minut, potem jemy razem śniadanie, ja rano już przygotowuję obiad, bo później on mi już nie da. Czasami mam takie wyrzuty sumienia, że myślę czy nie wrócić do domu do siedzenia z nim, ale szkoda mi męża, bo go odciązam w pracy bardzo i dzięki temu mamy więcej czasu dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, roztargniona09 napisał:

Próbuje uspokoić, ale to nie zawsze działa, z reguły zaczynam spiewać i chwila ciszy, a potem wrzask od nowa. I widzisz, ja zawsze po powrocie z pracy bawię się z nim i poświęcam mu 100 procent uwagi, budujemy coś, czytamy, to nie tak,że wchodzę do domu i go ucałuję i coś tam robię, a właśnie zawsze z nim przede wszystkim się pobawię, ale muszę coś zjeść czy skorzystać z łazienki. Po czasie wspólnej zabawy mąż go nie interesuje, w mojej obecności nikt go nie interesuje i nie da rady go zabawić, dlatego też nie mogę np ja go odwozić do złobka, bo była histeria, a przy mężu dziecko grzecznie zostaje z uśmiechem nawet. Weekendy spędzamy aktywnie, jeździmy na wycieczki, chodzimy na różne atrakcje dziecięce. Poza tym ja nie pracuję też aż 8 godzin, odbieram go ze złobka po 14, więc mamy całe popołudnie i wieczór dla siebie, w normalne dni też chodzimy na plażę, na plac zabaw. Kilka razy jednak zdarzyło mi się już go nie odebrać i wrócić później,bo właśnie jak pomyślałam o tym wrzasku to specjalnie wyszukiwałam sobie zajęć. Jak z nim byłam w domu to tak nie było, nawet lubiłam obowiązki domowe z moim małym pomocnikiem, a teraz nie ma mowy bym się zajęła czymkolwiek innym niż on.

Jesteś dla niego tak ważna.

To wkurzające, ale spróbuj od tej strony na to patrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×