Anitella 1646 Napisano 10 Październik No niestety, nieprzyjemni ludzie się zdarzają i to potrafi zepsuć dzień. Generalnie sporo w naszym społeczeństwie jest ludzi sfrustrowanych. Niby z pozoru mają dużo, a coś chyba nie gra, bo nastrój kiepski. A Ala żyje fajnie, w miarę dostatnio, za swoje pieniądze, na swoich zasadach. Jest zdrowa, ładna, poukładana, wolna...Zakładam, że wiele mężatek zaplątanych w nieciekawe związki chciałoby się z nią zamienić. (Bo niestety, ale frustracja dotyka nie tylko osób samotnych. Pracuję w usługach to sporo widzę.) Ale tak to już jest, że czasem czegoś jednak w życiu brakuje...Na przykład drugiej osoby. Choć tu trochę nadinterpretuję oczywiście. Niemniej czasem we dwójkę źle, a samemu podobnie. Co wieczór praktycznie słucham jak się moi sąsiedzi wyzywają. Raz ci z prawej raz ci z lewej. Z pozoru porządni ludzie. I myślę sobie, że samotność to jednak przywilej. 2 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Oh Celinee 5237 Napisano 10 Październik 42 minuty temu, Anitella napisał: No niestety, nieprzyjemni ludzie się zdarzają i to potrafi zepsuć dzień. Generalnie sporo w naszym społeczeństwie jest ludzi sfrustrowanych. Niby z pozoru mają dużo, a coś chyba nie gra, bo nastrój kiepski. A Ala żyje fajnie, w miarę dostatnio, za swoje pieniądze, na swoich zasadach. Jest zdrowa, ładna, poukładana, wolna...Zakładam, że wiele mężatek zaplątanych w nieciekawe związki chciałoby się z nią zamienić. (Bo niestety, ale frustracja dotyka nie tylko osób samotnych. Pracuję w usługach to sporo widzę.) Ale tak to już jest, że czasem czegoś jednak w życiu brakuje...Na przykład drugiej osoby. Choć tu trochę nadinterpretuję oczywiście. Niemniej czasem we dwójkę źle, a samemu podobnie. Co wieczór praktycznie słucham jak się moi sąsiedzi wyzywają. Raz ci z prawej raz ci z lewej. Z pozoru porządni ludzie. I myślę sobie, że samotność to jednak przywilej. To prawda. Jak ktoś pracuje w branży, w której ma codziennie styczność z klientem to wie, że jest masa podłych ludzi na każdym kroku. 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
masala 1273 Napisano 11 Październik (edytowany) PATRZĄC na zwiazki i małżeństwa to naprawdę bycie samemu jest wg mnie lepszą opcją. Uważam że ze udanych związków jest na lekarstwo i to jest jak wygrać w totolotka. Więc będac singlem lepiej puscic chyba totka niż tęsknić za dobrym partnerem. Szansa jest ta sama. Tyle nieszczęść wychodzi z relacji/ małżeństw -zawód, zdrady, przemoc, niespełnione oczekiwania, nawet zabójstwa....Do tego trzeba ogarniac cale uniwersum rodzinne męża, jakies problemy finansowe, wspolne podejmowanie decyzji, no czlowiek jest uwiklany w życiu z inna osobą... Z bycia samemu żadne z tych sie nie pojawia, jesteś sobie sterem i okretem własnego szczęścia , odowiedzialmy za siebie ,trzeba tylko mieć wlasciwe podejscie.... Edytowano 11 Październik przez masala Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Etoile 5511 Napisano 11 Październik 39 minut temu, masala napisał: PATRZĄC na zwiazki i małżeństwa to naprawdę bycie samemu jest wg mnie lepszą opcją. Uważam że ze udanych związków jest na lekarstwo i to jest jak wygrać w totolotka. Więc będac singlem lepiej puscic chyba totka niż tęsknić za dobrym partnerem. Szansa jest ta sama. Tyle nieszczęść wychodzi z relacji/ małżeństw -zawód, zdrady, przemoc, niespełnione oczekiwania, nawet zabójstwa....Do tego trzeba ogarniac cale uniwersum rodzinne męża, jakies problemy finansowe, wspolne podejmowanie decyzji, no czlowiek jest uwiklany w życiu z inna osobą... Z bycia samemu żadne z tych sie nie pojawia, jesteś sobie sterem i okretem własnego szczęścia , odowiedzialmy za siebie ,trzeba tylko mieć wlasciwe podejscie.... Przez życie łatwiej przejść z drugą osobą. Ale to trzeba trafić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Anitella 1646 Napisano 11 Październik Wszystko jest kwestią szczęścia chyba. Bo tak patrzę na moich sąsiadów, to widzę tylko jedną szczęśliwą parę. Serio. Wszystko się sypie jak dzieci dorosną. I to nawet pary, które wydawały się wyjątkowo dobrze dobrane. Takie szkolne miłości, od lat do siebie przylepieni. A ci za moją ścianą to dramat jakiś. Wydawało się przez lata, że pasują do siebie jak ulał, a jak ich synowie się wyprowadzili coś pękło. Raz po raz słyszę jak on jej każe wracać na wiochę, bo to jego mieszkanie. Ona, że on ją molestuje, on że się jej brzydzi. Taki poziom konwersacji, że sobie stopery kupiłam. Dramat. Oni nawet szacunku do siebie nie mają...I co? Gdzie ta kobieta ma wrócić? Nie przepadam za nią jako za sąsiadką, ale współczuję położenia. Ech... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Oh Celinee 5237 Napisano 11 Październik 39 minut temu, Anitella napisał: Wszystko jest kwestią szczęścia chyba. Bo tak patrzę na moich sąsiadów, to widzę tylko jedną szczęśliwą parę. Serio. Wszystko się sypie jak dzieci dorosną. I to nawet pary, które wydawały się wyjątkowo dobrze dobrane. Takie szkolne miłości, od lat do siebie przylepieni. A ci za moją ścianą to dramat jakiś. Wydawało się przez lata, że pasują do siebie jak ulał, a jak ich synowie się wyprowadzili coś pękło. Raz po raz słyszę jak on jej każe wracać na wiochę, bo to jego mieszkanie. Ona, że on ją molestuje, on że się jej brzydzi. Taki poziom konwersacji, że sobie stopery kupiłam. Dramat. Oni nawet szacunku do siebie nie mają...I co? Gdzie ta kobieta ma wrócić? Nie przepadam za nią jako za sąsiadką, ale współczuję położenia. Ech... Też niestety wiem coś o beznadziejnym sąsiedztwie. Co prawda miszkam w domu jednorodzinnym już ale moje sąsiadki to lenie śmierdzące z czego jedna nie sznuje swojego męża, który ciężko pracuje na tego lenia i jej fanaberie podczas gdy druga jest ciągle nawalona i znalazła sobie faceta siebie wartego więc ciągle słychać tam krzyki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
masala 1273 Napisano 11 Październik Nie wiem, dla mnie małżeństwo czy tworzenie pary na zycie to jakis relikt historyczny potrzebny do przetrwania , a sztuka nadała temu jakis romantyzm. Wydaje mi się ze w niedługiej przeszłości ludzie będą woleć życ w pojedynke albo w nieformalne relacje niemieszkajac ze sobą. Sa takie tendencje w krajach wysoko rozwinietych. Ja osobiście nie mam tej potrzreby i nawet " udane związki " sa dla mnie jakaś psychozą i niezrozumiałe. Nie chce żeby jakis koleś mi dudnił na glowie i ciagle odemnie czegoś wymagał... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Anitella 1646 Napisano 11 Październik 4 godziny temu, Oh Celinee napisał: Też niestety wiem coś o beznadziejnym sąsiedztwie. Co prawda miszkam w domu jednorodzinnym już ale moje sąsiadki to lenie śmierdzące z czego jedna nie sznuje swojego męża, który ciężko pracuje na tego lenia i jej fanaberie podczas gdy druga jest ciągle nawalona i znalazła sobie faceta siebie wartego więc ciągle słychać tam krzyki. To też masz wesoło. U mnie był spokój, ale ostatnio to jakaś seria. Z każdej strony coś. Najgorzej, że te ich awantury dobrze słychać. Bloki mają jednak cienkie ściany, więc chcę czy nie uczestniczę, 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Etoile 5511 Napisano 11 Październik 8 godzin temu, Anitella napisał: Wszystko jest kwestią szczęścia chyba. Bo tak patrzę na moich sąsiadów, to widzę tylko jedną szczęśliwą parę. Serio. Wszystko się sypie jak dzieci dorosną. I to nawet pary, które wydawały się wyjątkowo dobrze dobrane. Takie szkolne miłości, od lat do siebie przylepieni. A ci za moją ścianą to dramat jakiś. Wydawało się przez lata, że pasują do siebie jak ulał, a jak ich synowie się wyprowadzili coś pękło. Raz po raz słyszę jak on jej każe wracać na wiochę, bo to jego mieszkanie. Ona, że on ją molestuje, on że się jej brzydzi. Taki poziom konwersacji, że sobie stopery kupiłam. Dramat. Oni nawet szacunku do siebie nie mają...I co? Gdzie ta kobieta ma wrócić? Nie przepadam za nią jako za sąsiadką, ale współczuję położenia. Ech... Przykro się czyta takie rzeczy🥲 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Anitella 1646 Napisano 12 Październik 15 godzin temu, Etoile napisał: Przykro się czyta takie rzeczy🥲 Przykro. Ja już się trochę przyzwyczaiłam, ale na początku uciekałam do kuchni, żeby tego nie słyszeć. Nie wyobrażam sobie tak się w życiu zaplątać... 1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach