Robert11111 0 Napisano 2 godziny temu Spotykam się od 2 lat z kobietą. Ona ma dzieci i ja mam dzieci. Różnie bywało, ale psuje się między nami ostatnio. Widzimy się niby regularnie co dwa weekendy kiedy jej były mąż zabiera dzieci. Ja prawie codziennie obok niej przejeżdżam. Proszę o spotkanie. Prawie zawsze odmawia i powodem jest to - jak twierdzi - że ja źle zadaję pytanie o spotkanie. To znaczy ja piszę np.: we wtorek "Proponuję się spotkać na poł godziny w środę." Ona twierdzi, że to źle zadane pytanie, bo najpierw powinienem się zapytać czy może. Ja myślę, że w tym pytaniu to jest zawarte. Ona twierdzi, że ją naciskam I to stąd. Ja tu nie widzę naciskania,bo nigdy nie nalegam, nie wchodzę na siłę czy zatrzymuję się. Zawsze jest o to awantura. W zeszłym tygodniu prosiłem o wtorek o 15.10, gdzie odpisała że nie może. W ten wtorek byłem tam o 15.30 I wiem, że była wolna, bo zapytała się czy ja jestem wolny? Odpwiedziałem, że nie, bo nie chciałem awantury to twierdzi, że znowu przeze mnie, choć nawet się nie zająknęła abym wszedł do niej na górę. 3 razy już odwoływała nasze weekendy zawsze na ostatnią chwilę tego samego dnia, a ja mam ją uprzedzać wcześniej. Ja nigdy nie odwołałem, bo szanuję jeśli się umawiam z kimś. A propo weekendów, ona terminy ustala ze swoim byłym mężem tylko i wyłącznie w ogóle się mnie nie pytając czy ja mogę w tym terminie. Była też sytuacja, że nie byliśmy umówieni na weekend, a ona do mnie wysłała o 18.30 sms, że jej były weźmie dzieci i ona by chciała ten weekend a nie następny, bo jej "tak pasuje". Odmówiłem na co usłyszałem, że jestem egoistą i widzę tylko czubek własnego nosa. Ja nie widziałem w mojej odmowie jakiegokolwiek mojego złego zachowania. Ja natomiast według niej źle proponuje spotkania komunikując się jak podałem. Według mnie jeśli ktoś tęskni i czeka to cieszy się na propozycje spotkania a nie reaguje w sposób, że źle zadane pytanie. Ona spotkań między weekendami nie proponuje (podobno jest full zajęta). Nie mogę się doprosić nawet o głupie 10 minut, bo twierdzi że nie może i jest zajęta. Ja rozumiem, że zajmuje się dziećmi, ale ja sam mam dzieci i raczej nie wierze w to, że nie może wyjść na dosłownie 10 minut, tym bardziej że ja do niej dojeżdżam. Bywały sytuacje, np.: że pojechaliśmy nad morze i tego samego dnia, może 2 godziny po przyjeździe jej córka zadzwoniła, a ona już chciała wracać. Od razu, dopiero kiedy jej wytłumaczyłem że tak się nie robi to przystała na skrócenie. Gdybym ja tak zrobił to byłaby afere, bo jej nie zapytałem. Rozważam dać sobie spokój z nią, bo jeśli to dla niej problem znaleźć dla mnie chwilę poza co drugimi weekendami, które może odwołać bo coś jej nie pasowało, to co będzie dalej? Ponadto, alergicznie reaguje, kiedy np.: mówi, że nie może bo np.: idzie gdzieś tam. Ja odpowiadam, że "oczywiście możesz". Na co jest odpowiedź, że ona wie co może, a ja to piszę w znaczeniu, że przecież może (bo co mam napisać) co tłumaczyłem. Ona twierdzi, że jej mówię co ma robić. Jest jakaś przeczulona w tym względzie. Natomiast mi mówi krytycznie o wielu rzeczach. Nie tak np.: ją zapraszam do restauracji więc przestałem. Wczoraj jej powiedziałem, że "Skoro źle Cię zapraszam, to nie odzywaj się, bo nie zapraszasz i nie proponujesz spotkań więc nie wiesz o czym mówisz .A jeśli ja źle proponuję, to zaproponuj. Jesteś teoretykiem i tak twierdzę. Łatwo jest coś krytykować, jeśli się samemu czegoś nie robi." Niedawno były moje urodziny i poprosiłem ją aby na 20 minut wyszła do restauracji która jest 50 metrów od jej domu (tam ponieważ liczyłem się z tym, że na długo nie może) i też odmówiła. Biorać pod uwagę powyższe i to że ona zawsze się rozstawała z partnerami rozważam koniec bo już dwa razy pisała "to koniec", ale postanowiłem jeszcze to napisać, bo wtedy będę miał lepszy ogląd sytuacji. Nie odszedłem wcześniej, bo rozumiem naszą niewesołą sytuację, ale czuję się po prostu ignorowany. A może to ja ignoruję, tylko tego nie widzę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
marawstala 1999 Napisano 2 godziny temu (edytowany) W sumie to chyba bym się nie męczyła... ogólnie rozumiem, że takie wpadanie bez zapowiedzenia nie jest ok. lepiej to wcześniej ustalić ale za dużo tu tego wpisywania Waszych spotkań w grafik... Edytowano 2 godziny temu przez marawstala Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Robert11111 0 Napisano 1 godzinę temu (edytowany) To nie jest do końca bez zapowiedzi, bo sama mówiła że jeśli jestem w pobliżu to abym pisał. Jeśli piszę i proponuję to jest zawsze źle. Obecnie nie piszę i nie proponuję. Chodzi mi o to, że jakkolwiek bym nie zapytał to jest źle zaproponowane spotkanie. Ona kiedyś pisała - "muszę się z tobą zobaczyć" to ja na głowie stawałem. Nigdy, naprawdę nigdy jej nie odmówiłem. A ona mi notorycznie odmawia poza co drugimi weekendami, które sama planuje a mnie informuje. A mnie się czepia, że ja rzekomo mówię jej co ma robić. Tutaj grafiku nie musi być, bo ja jestem często obok niej i to będzi około 100 metrów. Nie wiem w czym problem się spotkać na 10 minut (dosłownie, nie planuje zabierać jej więcej czasu). Nie mam na myśli codziennie, ale np.: raz w tygodniu. Myślę, że to naprawdę nie jest trudne wygospodarować 10 minut. Edytowano 1 godzinę temu przez Robert11111 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Żaba Monìka 1161 Napisano 1 godzinę temu Albo nie chce sie z Toba spotykac, albo nie moze, co za roznica, najwidoczniej nie ma dla Ciebie czasu wiec po co to ciagnac. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Robert11111 0 Napisano 1 godzinę temu Twierdzi, że chce tylko nie ma czasu. Uważa że co drugi weekend jest ok. I dobrze, ale ona mnie w ogóle nie pyta czy ja wtedy mogę tylko informuje, że to ten weekend. Negocjacji nie ma żadnych. Mało tego, jeśli jej ex mąż wraca z dziećmi to muszę natychmiast wychodzić, a nie wiadomo o której on przychodzi. Myślę, że to ze mną powinna ustalać a nie z ex mężem. Jest na odwrót. Ja, jak napisałem ustawicznie muszę się dostosowywać do jej terminów z negocjacjami takimi - nie podoba się to ja nie będę się cyt. "naginać, kombinować". Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Żaba Monìka 1161 Napisano 1 godzinę temu 4 minuty temu, Robert11111 napisał: Twierdzi, że chce tylko nie ma czasu. Uważa że co drugi weekend jest ok. I dobrze, ale ona mnie w ogóle nie pyta czy ja wtedy mogę tylko informuje, że to ten weekend. Negocjacji nie ma żadnych. Mało tego, jeśli jej ex mąż wraca z dziećmi to muszę natychmiast wychodzić, a nie wiadomo o której on przychodzi. Myślę, że to ze mną powinna ustalać a nie z ex mężem. Jest na odwrót. Ja, jak napisałem ustawicznie muszę się dostosowywać do jej terminów z negocjacjami takimi - nie podoba się to ja nie będę się cyt. "naginać, kombinować". Jesli chce, ale nie ma czasu to wychodzi na to samo. Jesli Tobie pasuje spotykanie sie z kims raz na dwa tygodnie i wieczne dopasowywanie sie do ich grafika to spoko. Ale jesli nie to raczej ta relacja nie jest dla Ciebie, a jej motywy niczego nie zmieniaja tak naprawde. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Robert11111 0 Napisano 1 godzinę temu Tak, zgadza się. Też doszedłem do tych samych wniosków. Chciałem się upewnić w swoich wnioskach. Co dwa tygodnie mogłoby być, ale nie pod presją odwołania na ostatnią chwilę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
marawstala 1999 Napisano 1 godzinę temu Najpierw sam musisz wiedzieć jaka relacja Ci odpowiada, jakiej chcesz i czego nie będziesz akceptował... a na co możesz się zgodzić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
marawstala 1999 Napisano 1 godzinę temu Dziwne trochę to ukrywanie się jakby przez te dwa lata nie mogła sobie oficjalnie kogoś mieć... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gwoli wyjasnienia 104 Napisano 8 minut temu Podziwiam, ze tak dlugo wytrzymujesz ten cyrk. Ona moim zdaniem ma zaklocone postrzeganie rzeczywistosci i do tego jest mega upierdliwa. Nie trac dalej na nia czasu. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach