Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zuzka

jak wierzyc w milosc kochanka?

Polecane posty

Gość 25
cześć dziewczyny. Milky, u mnie też się rozpierdziela, nie wiem co mam robić. Brak mi już sił. Pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz nie pracujemy razem od dluzszego czasu.Ustały plotki,dziwne usmiechy i spojrzenia,nagłe milczenie na moje lub jego pojawnienie sie w jakims dziale...Konfiguracja jednak nie byla typu pod nim-nad nim.Inny dział.Napisz cos więcej o zyciu w legalu,ktore sie wali,a moze to tylko chwilowa zniżka?...co?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milky, Dlaczego ci sie zycie rozpierdziela...wiesz mam troche doswiadczenia w rozpierdzielonym zyciu w tzw. legalu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M., my staraliśmy się zachować totalne mistrzostwo w logistyce i zarządzaniu czasem. Do tej pory wierzę, że nikt w firmie nie wiedział i nigdy się nie dowie. Ale kiedyś wchodzę do jednego z działów po coś tam, załatwiłam sprawę, zamknęłam drzwi, wyszłam, zrobiłam parę kroków i przypomniałam sobie, że muszę załatwić tam coś jeszcze... Wchodzę więc po 30 sekundach znienacka, zbliżając się do drzwi słyszę wrzenie, śmichy-chichy i nagle, po moim wejściu - cisza i konsternacja... 25, ja wyznaję zasadę, że co ma być, to będzie. Tylko czasem wydaje mi się, że jak się kochało kochanka i nawet się przestało, strasznie strasznie strasznie trudno jest kochać dalej męża / partnera, przytulać się do niego jak dawniej... jest jak niespalony most, po którym można wrócić do niesamotności. M., ta chwilowa zniżka zaczęła się jakieś 3 lata temu... może kochanek był jakoś wynikiem tego... nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milky,tego nie da sie ukryc...Gdy ja wyrazalam obiekje (moze bardziej powinnismy uwazac?..),mój ujął to krótko-i tak będą widziec jak patrzymy na siebie...I tak było.Udawałam ze nic sie nie dzieje,ale widzialam co sie wokół dzieje.Jednak bezposrednio w oczy nikt nic mi nie powiedział ani nie dał do zrozumienia.Za to jestem im wdzięczna. Racja...Podobno jesli w stałym związku pojawia sie ktos trzeci,to nie jest to przyczyną kłopotów,ale raczej ich skutkiem.Co więc dalej zamierzasz?..Jakies decyzje,konkluzje?...A na pewno-gonitwa mysli i totalne zagubienie.......:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcze blade
hejka :) no tak jakby wszystkiego było mało to mężusiów też mamy dość. Wiem coś o tym ;) Miłego dnia, miłe Panie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, co dalej... Dziś tyle emocji... Mam wielką ochotę napisać, że mój mąż jest palantem do kwadratu, ale nie zrobię tego ;-) Pozew rozwodowy już 2x był w sądzie... wycofywany po 2 tyg. ... Jak trzeci raz się tam pojawię, to mnie wyśmieją i powiedzą \"tych klientów nie obsługujemy\"... O q..., jeszcze ten przylazł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcze blade
hehehe zaczęłyśmy od kochanków, ale mężusiom też się dostanie ;) Ja to tak żyje sobie obok, ale czasem to strasznie wkurza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
nie mogę za bardzo pisać co tak naprawdę się dzieje, ale jest b. źle. Gdyby nie to mieszkanie, pewnie bym z nim nie była. Nie chce mi sie wracać po pracy do domu, nie chce mi się z nim spędzać czasu. Jak tylko, gdzieś wychodzi to ja się cieszę. np. na spokojnie mogę sobie posłuchać muzyki, takiej jak ja chcę i kiedy chcę. Niby nic takiego wielkiego, ale tez mnie to denerwuje. Mam wszystkiego już dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25, mi się nie chce wracać do domu + nie chce mi się przychodzić do pracy. Czuję się tak, jakby nie było już dla mnie miejsca w tej czaso-przestrzeni. U mnie też jest b. źle. Z wielką ufnością wchodziłam w związek małżeński. Och jak ja wierzyłam, że miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, wszystko znosi, we wszystkim pokłada nadzieję... Dlaczego wtedy nie wiedziałam, że to się skończy? Że to nie miłość? Czemu Bóg mi wywinął taki numer? Nie raz widziałam, jak u innych kończy się miłość... jak uczuciami targają zawieruchy... jak niby minęło i niby wzmocniło związek... jak ludzie udają - dla świętego spokoju, dla innych ludzi - że są szczęśliwi jak na amerykańskim filmie, tylko ich w ramki oprawić... Oczywiście myślałam, że będę wyjątkiem, że mi się uda, że moja miłość jest prawdziwa, a ja - wybrana spośród tysiąca... Szybko przestałam wierzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
najgorsze jest to, że ja nie potrafię podjąc żadnej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przynajmniej tego problemu nie mam...Czasem patrze na szczęśliwe małzenstwa i mysle,ze bardzo bym tak chciala,a czasem widze hipokryzje,megakompromis nie wiadomo w imię czego,i ciesze sie ze swojej wolnosci.Jestem jednak zdania,ze zycie jest zbyt krotkie aby poświęcac je \"ratowaniu\" czegos,w sytuacji kiedy juz dawno nie ma co ratowac...Ale w koncu nie mnie to osądzać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
z jednej strony chciałabym być sama, a z drugiej, boję się, że sobie nie poradzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25,na pewno sobie poradzisz.To co czujesz to tylko strach przed zmianą,nawet na lepsze.Dobrze to znam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wierzę w miłość (nie tylko kochanka). W ogóle nie wierzę w miłość. Przez męża, przez kochanka, przez siebie... Mąż mnie wali(ł) w rogi, kochanek walił żonę w rogi, ja waliłam męża w rogi i pomagałam kochankowi walić swoją żonę w rogi. Ohyda. Obłuda. 25, wszystko zależy, ile jesteś w stanie znieść. Nie mogę Ci nic poradzić, bo sama bujam się w moim związku-rozwiązku już 7 lat (w tym ze 3 lata tłuste - na początku oczywiście). Boję się. Boję się zmian. Boję się iść do sądu. Boję się iść na rozprawę. Boję się powiedzieć rodzicom. Boję się samotności. Boję się bycia z kimś. Wyprowadzałam się z domu już z 5 razy. Wracałam. Pakowanie rzeczy. Rozpakowywanie rzeczy... Świat tekturowych pudełek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcze blade
Wiecie... ja też się boje i też nie wierzę w miłośc. Boje się tego, że jak będę sama to też będzie źle. Mam syna i nie chcę żeby wychowywał się bez taty, a z drugiej strony ile może słuchać tych kłótni i awantur. Spanie w oddzielnych łóżkach i takie tam Milky ja też 7 alt po i chyba powinno mi to wystarczeć, ale....własnie - boje się I to raczej nie kryzys ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milky,zle z Tobą...Jesli masz mozliwosc oderwania sie od swego swiata choc na kilka godzin,zrób to.Moze pomoze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najwazniejsze to dac sobie czas.Pozwolic sobie przezyc wszystkie załamania,frustracje i doły.Pouzalac sie nad sobą w samotnosci,popłakac sobie,wyrazic pretensje do Boga,Losu itp.Nic nie robic,nie podejmowac zadnych decyzji.Niech sie samo ułozy.Niech ktos zrobi to za Was.A później.......moze jeszcze raz uwierzyc w miłosc?...Na przekór wszystkiemu?.....Ponoc nie istnieje coś,w co nie wierzymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
E tam. Już mi lepiej ;-) Znowu czytam horoskopy. Już sama nie wiem, za co się złapać, gdzie szukać prawdy... \"Nadal urodzeni w I dekadzie znaku muszą radzić sobie z ogromnymi wyzwaniami, które przynosi Wam koniunkcja Urana. Planeta ta przynosi Wam falę zmian, rewolucji, niepokojów, ale jednocześnie jest źródłem szans na rozwój, postęp, sukcesy i korzystne przeobrażenia. Najwięcej zamieszania będzie w sferze kontaktów uczuciowych, w miłości i związkach. Dla tych z Was, których związki są oparte na kruchych podstawach, którzy unikali zmian i prawdy o swoich relacjach partnerskich, będą musieli odważnie spojrzeć w oczy i skonfrontować swoje przekonania, poglądy i sposób myślenia z życiem.\" Kiedyś bym się z tego uchachała do rozpuku. Spod jakiego jesteście znaku? Możecie powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcze blade
a ja szczelec :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
lwiątko. Jejku, ale mi dzisiaj źle. Chciałabym z nim porozmawiać, ale nie zrobię tego, tak bardzo tęsknię. Tylko dlaczego? On mi zrobił przecież takie świństwo. Wczoraj widziałam się z tymi znajomymi, którym naopowiadał tyle głupstw. Oni na szczęście nic na ten temat nie mówili. Wspomnieli o nim, mówili że może nawet przyjedzie, ale się nie pojawił. Wiedział, że tam będę, może dlatego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×