Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zuzka

jak wierzyc w milosc kochanka?

Polecane posty

ha ha ha...:) :) milky, dobre!!!! skarbuszku,a Ty jak tam zyjesz? szczesliwa? wszystko OK?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojjj Ola, zapomniałam na chwilę o tym topiku, bo bywam na innym. Jestem nieszcześliwa, oj nieszczęśliwa!! Wrócić do męża? Głupota!! To był mój największy życiowy bład. Wkrótce odejdę znowu. Niestety, albo stety... Teraz sama, całkiem sama :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość up-----
put it a bit higher up ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dodam swoje zdanie
Byłam z kochankiem 2 lata.3 razy odchodzil od żony.Mieszkaliśmy razem.Potem wracał ze względu na dzieci, które cierpiały.Ze względu na żonę, która nie dawała sobie rady.Generalnie poszło o pieniądze.Chociaż płacił alimenty, sytuacja jego rodziny diametralnie się pogorszyła.Właściwie ona i dzieci zostały na tzw. "lodzie". On widząc to cierpiał, a ja też nie potrafiłam się z tym pogodzić.Bo sama mam dzieci i cię zko mi było znosić tę sytuację. Mój kochanek postanowił wrócic "dla dobra rodziny".Bardzo to przeżyłam, ale pogodziłam się z tym.Rozstanie nasze było pełne, bólu i żalu.Ale tak postanowił.Zapewniał mnie ,ze zawsze będzie kochał.(tu odnoszę się do tematu topicu "czy wierzyć w miłośc kochanka?") Przestałam wierzyć w tą miłość.Nie rozmawialiśmy ponad pół roku.Zadnych kontaków.Zaczęłam sobie powoli układać życie. I nagle któregoś dnia odezwał się.... Powiedział, ze nie potrafi juz tak dłuzej życ, udawać przed dziecmi, przed nią.Ze przechodzi koszmar.Ze nadal bardzo mnie kocha i chce bym dała mu szanse. Być może powinnam wierzyc w miłośc kochanka, ale dla mnie juz jest za późno:( Tak chciałam wtrącic swoje zdanie.Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy wierzyc
Nie można wierzyć w miłość kochanka. nie ma czegoś takiego. Jak robi z was swoją kochankę, a nie partnerkę to was nie kocha i tyle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest na to sposob - znalezc kochanka bez zony .... tylko po co? ;) facet to swinia jest i tyle :P serdeczne pozdrowienia z polnocy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skarbuszku, mad...cześć :) 🌻 🌻 fajnie ze tu zaglądacie czasem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sachi Devi
Przeczytałam tylko pierwsze 30 stron, niestety głowa mi nawala i skłamię, jeśli przeczytałam bardzo uważnie, ale zorietnowałam się co nieco. NIe mam już czasu ani siły czytać dalej, ale proszę o pomoc. Jiw, Trinity, Milkyway, Margi - jest tu któraś z Was? A możę ktoś inny mi pomoże? Muszę znaleźć kogoś, kto pomoże mi wytrwać w postanowieniu i będzie mnie wspierał. Bo to tak bardzo boli i boję się, że się poddam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja - Sachi Devi - ale mój nick będzie Indrani - to i tak oznacza to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Indrani , czego się boisz? Opowiadaj. Zamieniam się w słuch! Ola, Mad 🖐️. Jeśli ktoś tutaj jeszcze zagląda, to też 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedzcie tylko, co robić kiedy mam nieopanowaną chęć zadzwonienia do niego? Jak sobie radzić z przygnębieniem, żeby nie zaniedbywać obowiązków, zarówno zawodowych jak i każdych innych? Przecież nie mogę siedzieć i rozmyślać co by było gdyby... Coś się skończyło, wiem że to jest najlepsze rozwiązanie, ale pomóżcie mi przez to przejść!!! Biorę deprim, ale czy to rzeczywiście pomaga? Łykam dopiero kilka dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Indrani
Przyjaciele, przyjaciele, przyjaciele - Masz? pielęgnuj. Nie masz? zdobywaj. Jak po miesiącu deprim nie pomoże , idź do lekarza, może przepisze coś silniejszego - trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetna kumpela
do indrani... a dlaczego się skończyło? ty chciałaś czy on tak chciał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Indrani... Mocne postanowienie, albo psychoterapia... Czyli niestety tak, jak w przypadku leczenia nałogu :D W mocnym postanowieniu, pewnie możemy Cię wspierać. Napisz coś więcej o sobie. P.S. Napisałam \"możemy\", bo widzę, że trochę dobrych duszyczek się pokazało :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh tak się zastanawiam jakie są Wasze inne nicki bo jak topik na górze to sie zjawiają prawie wszystkie ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzien dobry ja tez jestem, w ukryciu:) czasami obserwuje topik i milo widziec stare, znajome nicki. Nie mam kochanka i miec nie bede!!!!!! A co u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miel!!!! czesc!!!! 🌻 moze jeszcze NIKAAA sie pojawi??? :) u mnie bez zmian,hehe... indrani, napisz cos wiecej o sytuacji...a na chęc zadzwonienia chyba nie ma recepty! trzeba sie JAKOS powstrzymac, choc to cholernie trudne!!!! myśl o czyms innym, wyjdz z domu... pozdrowienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a pojawi sie pojawi:) jest mi dobrze na obczyznie, mam swojego calkiem legalnego szkota, rozwod w toku a moj dawny nl pisze do mnie. staram sie byc dobra kobieta na obczyznie i wierna:))))pozdrawiam kobitki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skończyło się. Wiem, że on coś czuł do mnie, mówił, że kocha i za tym szły czyny. Ciągłe telefony przez 8 miesięcy, piękne listy… Był niemal na każde moje zawołanie. Musiał coś czuć. I nie przekonujcie mnie, że to nieprawda bo wiem że prawda. Tylko że to moim zdaniem było zauroczenie a nie miłość, jak on to nazywał. Wiem, że ten czas był tylko dla mnie, nawet jeśli ten schyłek tej przygody może już nie tylko dla mnie, nie wiem. Ja go traktowałam z ogromnym dystansem, można powiedzieć, że się bawiłam tym uczuciem, bo bałam się zaangażować. I nawet jeśli może zaczynało mi zależeć – całkiem niedawno, nie okazywałam tego. On miał zawsze o to do mnie żal. No i po ostatniej przykrości, jaka go spotkała z mojej strony (moja upartość, powściągliwość w okazywaniu uczuć), pocieszył się w ramionach innej. (chociaż to mogło się dziać wcześniej). Coś w nim pękło, brakowało mu okazywania uczucia z mojej strony, którego się nigdy nie doczekał. Powiedział mi o tym, bo po pierwsze nie chciał mnie okłamywać a po drugie sądził, że ja to przyjmę spokojnie, bez emocji, skoro nie czuję nic do niego, tak jak tych emocji nie okazywałam. Bo mimo jego próśb nigdy nie wyznałam mu miłości. Byłam naprawdę chłodna, żeby nie powiedzieć momentami zimna! Myślałam, że będę to mogła przerwać w każdej chwili. Że nad tym panuję. Jakże się myliłam! On wie, że cierpię, pomagał mi sobie z tym poradzić, rozmawiał długo, to niesamowite. Miał wiele cierpliwości, znosił moje telefony, nawet sam dzwonił (oczywiście na moją prośbę, ale jak obiecał to zadzwonił) i długo ze mną rozmawiał. Nie sądził, że tak to przeżyję i jest mu przykro. Teraz już się chyba zmęczył tymi telefonami. A ja też chcę przestać dzwonić do niego. Problem w tym, że niedługo będziemy musieli spędzić razem kilka dni. Co prawda z jeszcze kilkoma innymi osobami, ale okazje do intymności będą. On się boi, że nie wytrzyma, ja też. Bo ja nie chcę być materacykiem, jak to pisałyście, i on o tym wie, chociaż mu nie powiedziałam tego, ale po prostu wie. Facet jak facet, seks oddzieli od uczucia, ale myślę, że tu był szczery ze mną, nie będzie chciał tego zrobić, żeby mnie krzywdzić, boi się, że to spotkanie może się źle skończyć. Więc muszę się postarać, żeby nie wymięknąć. Również z uwagi na mój związek. Przecież taki układ i tak się kiedyś będzie musiał skończyć. Więc co by nie było, to może się dobrze stało, bo inaczej trwałoby to i trwało. Podobno ja byłam pierwszą jego zdradą, a jest już bardzo długo po ślubie. Prawda to czy nie, ale nawet jeśli coś robił za moimi plecami, to do mnie coś musiał czuć, bo zbyt często mi to okazywał i udowadniał, nawet wiedząc że nic w zamian nie dostanie. Seks był tylko uzupełnieniem tego związku, raczej nie czułam się wykorzystywana, można powiedzieć, że w pewnym sensie to ja wykorzystywałam jego pod tym względem. Dziewczyny, tyle przeszłyście, przeczytałam raptem 10% tego co tu jest, doczytałam gdzieś tak do 40 strony, może czasem troszeczkę po łebkach. Poradźcie, jaka jest metoda na bycie twardą?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oooo, brawo :D Jak to dobrze widzieć Was znowu :D Pojawiłyście się jak... na wezwanie ;) Indrani... ja przeżyłam dużo... rozstania i powroty , piekło i niebo, doły i górki... I przed rozstaniem, i także po rozstaniu niby ostatecznym...( a było ich pewnie 5, a może 8). Najlepszym sposobem na to, żeby się uwolnić, zapomnieć jest zupełny brak kontaktu...Żadnych listów, telefonów, a tym bardziej spotkań i mocne postanowienie. Ale żeby to sie udało, musisz sobie znależć jakieś nowe zajęcie, musisz mieć coś nowego - zamiast starego. Jeśli masz rodzinę to \"szukaj\" w niej tego, czego Ci brakuje po utracie kochanka. Może okaże się, że brakuje Ci tylko fajnych wypadów, miłych pogaduszek... A to mogą dać Ci przyjaciele ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×