Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wisniowa pomadka

nieudane spotkania w realu

Polecane posty

Gość do zwariowalam
a nie nazywal sie czasem mariusz??? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Jeśli szukamy prawdziwej realnej znajomości to nie powinniśmy przedłużać kontaktu ineternetowego tylko od razu przenosić się do reala. Im dłużej trwa znajomość wirtualna tym większe prawdopodobieństwo, że nic z tego w realu nie będzie. Nasza wyobraźnia wypełnia lukę, która istnieje w wyniku ograniczenia kotaktu tylko do pisanych słów. Budujemy w wyobraźni obraz tej osoby. Zdjęcia niewiele zmieniają. Potem w konfrontacji naszych wyobrażeń z rzeczywistością najczęściej następuje rozczarowanie, które negatywnie rzutuje na całą znajomość. Dlatego jeśli chcemy kogoś poznać z nadzieją na normalną realną znajomość, to maksymalnie po kilku godzinach rozmów na gg trzeba doprowadzić do spotkania. Na własnym przykładzie muszę potwierdzić słuszność tej teorii. Zdarzało mi się już spotykać i po godzinie rozmowy na czacie i po kilku tygodniach intensywnych kontaktów. Te spotkania które następowały po krótkotrwałej znajomości były zdecydowanie ciekawsze i miały większy potencjał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwariowałam
On mial na imię Marcin hehe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przez...
Właśnie przez takie głupie pindki umawiajające się z żonatymi na interneciemało nie straciłam męża - ciesze sie , że większość takich randek to tylko jedna wielka ściema :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie pindki sa tu glupie
tylko twoj [pozal sie boze] maz:P wyrazy wspolczucia:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skrzywdzonaja
poznalam chlopaka przez internet. byl ode mnie starszy. od razu sie polubilismy wiec wyslalismy nasze zdjecia. wiedzialam ze mowi prawde i z eniczym nie sciemnia bo na wszytko mial dowody i mi pokazywal. potem gadalismy przez kamere internetowa. bylo fajnie. ale jak przyszlo do prawdziwego spotkania to okazalo sie w trakcie ze tak jak sobie go naprawde wyobrazalam to on taki nie jest. nie chodzi mi o wyglad bo byl naprawde przystojny i tez tak na poczatku z wrazenia prawie zapomnialam oddychac, ale pomimo, ze sie polubilismy, a nawet zakochalismy w sobie przez neta, to potem sie okazalo ze w rzeczywisctosci jest inaczej. to juz nie jest bajka. musisz sie liczyc z 3 czlowiekiem, jestescie do siebie przywiazani. odkrywacie w sobie rzeczy ktore nagle przestaja wam sie podobac, a potem dochodzicie do wniosku, ze sobie zle interpretowalsicie rozmowy przez neta. wasza iluzja tego czlowieka znika, i mimo, ze ten czlowiek dalej jest wspanialy i nic mu nie macie za zle, to jednak nagle czar pryska. chocby nie wim jak byl przystojny. wierzcie mi. przeszlam przez to. i mimo, ze mu delikatnie wytlumaczylam ze czar prysnal i ze to wcale nie ansza wina, tylko internetu bo przez niego zle sie zrozumielismy, to on mnie zaczal wyzywac i zwalac wine na mnie ze sie nim pobawilam a teraz go nie chce. po piewrsze wogole sie nim ie bawilam. pocalowalismy sie 2 razy - a pocalunek i tak nie wywarl na mnie zadnego wrazenia, a po drugie ani razu nie mielismy sexu. poprostu spotkalismy sie kilak razy, gliownie gadalismy, ogladalismy filmy itd. bardziej to bylo przyjacielskie niz cos wiecej, no ale widocznie faceci nie potrafia pojac ze czasem czar tak ot pryska i nic sie nie da zrobic. nie wierzcie w milosc przez internet. wyobrazamy sobie postacie ktorymi ludzie naprawde nie sa, a potem przychodzi przykorsc kiedy prawda wychodzi na jaw. zgadzam sie z powyzzszym, najpierw oczarowanie, a potem znudzenie. tak to wlasnie dziala. moi znajomi przez kilka lat tylko czatowali, kiedy sie spotkali, pobrali sie, bo mysleli ze to cud ze siebie wogole spotkali. teraz facet na nia najezdza, a ona jest dla niego cholernie niedobra. o czym to swiadczy? ze to wszytko co sie dzialao na necie to zluda, to cos niemozliwego. sie w iluzji!!!!!!!! ludzie broncie sie przed tym bo tylko czas tracicie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do skrzywdzonej
nie wrzucaj wszystkiego i wszystkich do jednego wora jestes skrzywdzona (i tu wspolczuje) pelna bolu i rozczarowania,ale tak szczerze to smieszy mnie tekst ze nie mozna wierzyc w milosc przez internet hmm ja uwazam ze poznanie sie przez neta to pierwszy krok a milosc przychodzi albo i nie pozniej jakas naiwna jestes w tym co piszesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwona34
a czy zdarzylo wam sie cos takiego (wybaczcie, ze nie przesledzilam waszej dyskusji post po poscie), ze poznajecie kogos przez neta, piszecie ze soba kilka miesiecy, dzwonicie, oczywiscie widzieliscie swoje fotki, i juz podczas znajomosci internetowej decydujecie sie na bycie ze soba (nie spotykajac sie jeszcze), a potem spotkanie wyglada tak, jakbyscie byli rzeczywiscie para?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęśliwaja
Iwona34 - myślę, że ja mogę coś takiego powiedzieć. :) Znałam się z facetem 5 miesięcy wirtualnie (tylko maile, nawet telefonu nigdy nie było). Zakochaliśmy się oboje (tak, to możliwe). Spotkanie po 5 miesiącach, facet dokładnie taki, jak w necie. Zarówno po jego, jak i mojej stronie od pierwszego słowa pewność, że to jest to, że TAK, że chcemy. :) Mojemu kochaniu zajęło 2 dni odważenie się na wyartykułowanie, że mnie kocha itd. :) Jesteśmy razem rok, mieszkamy razem 7 miesięcy, w przyszłym roku ślub. :) skrzywdzonaja - nie generalizuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwona34
a myslalam ze to ja jestem tylko nienormalna, ze u mnie cos takiego sie wydarzylo..:);) co prawda nie ma mowy o slubie itp bo za malo czasu minelo, ale wlasnie tak wirtualnie postanowilismy byc para:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rock me babe
tez tak mam, zakochalismy sie w sobie na necie, on obcokrajowiec, mieszkal wtedy w Polsce, to bylo nieswiadome zauroczenie, ale postanowlismy byc razem, uznalismy ze sie odnalezlismy przezprzypadek i nie ma na co czekac. spotkalismy sie po dwoch tygodniach i estesmy para do tej pory, kochamy sie jak nikty inny na swiecie, mimo ze onjst teraz daleko :) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dominooo
z moich doswiadczen to na czacie siedza w wiekszosci ludzie z jakimis problemami ,nieumiejący sobie poradzic w zyciu.Po kilku spotkaniach stwierdzilem ,ze i ja jestem taki sam -fajtlapa zyciowa w kontaktach z kobietami .Poczatek tego baku doswiadczenai dopatrzylem sie w szkolnictwie 5 lat technikum i teraz politechnika ,same meskie klasy i wiekszosc imprez typu 'bal samcow',brak codziennego kontaktu z dziewczynami Po tych kilku nieudanych spotkaniach przez neta zyskalem wiare w siebie ,teraz juz wiem ze wyrwac laske tonic trudnego -wystarczy sie odezwac a dalej juz normalnie zachowywac bez kozakowania , byc soba a ona to zauwazy. Więc wiecej odwagi w w realu tez sie da tak rozmawiac jak przez neta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee niekoniecznie
sami ludzie z problemami szukajcy kogos siedza na necie... ja sie z tym nie zgadzam.. moze po prostu w realu nie spotkali nikogo interesujacego wiec rozszerzaja obszar swoich poszukiwan o net.. :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciana
A ja mam "mężczyznę z netu" ... choć to dziwna kategoria i On nie lubi kiedy mówię w ten sposób. Wymyśliliśmy nawet alternatywną wersję ... dla znajomych. Wersję na metodę i okoliczności naszego pierwszego spotkania. :) Jakoś krępującym jest dla mnie fakt, że poznałam go na czacie. Wcześniej byłam na paru takich randkach, ale to miało miejsce w początkowym okresie zachłyśnięcia się netem. Podobałam się tym mężczyznom, z trzema nawet stworzyłam dość przelotne, ale jednak związki. Kiedy poznałam Go wchodziłam już na czat sporadycznie i tylko, aby ... jak to teraz mówię ... robić wrażenie. :) Mam już spore doświadczenie i - wybaczcie brak skromności - ale potrafię czarować słowem, no a potem oczywiście zdjęciem. Kiedy pojawił się On podchodziłam do tego z wielkim dystansem. Bawiłam się. Zanim spotkałam się z Nim rozmawialiśmy 6 miesięcy i to tylko przez telefon. To nie jest typ mężczyzny, który włącza komputer w każdej wolnej chwili. Właściwie to dla Niego rzadkość. Broniłam się przed tym, oboje się broniliśmy. Oczarował mnie inteligencją, dowcipem, pewnością siebie. Czasem ocierał się o bycie zarozumiałym. Człowiek sukcesu. Był bardzo męski. Szybko przesłaliśmy sobie zdjęcia... kiedy Go zobaczyłam kolana się pode mną ugięły. Zawsze obracałam się wśród przystojnych mężczyzn, ale On okazał się niesamowity. Doszło do tego, że kiedy rozmawiałam z nim przez telefon, starałam się nie patrzeć na zdjęcia, żeby się nie czerwienić. :) Ja także mu się spodobałam. Bardzo. Doszło do spotkania. I co ? I miłość. W planach ślub. Moja przyjaciółka kiedyś zażartowała : "Jeszcze będziesz miała męża z tego netu". Widząc jak chętnie poznawałam tak mężczyzn. Chyba prorocze słowa... Kiedyś stanowczo odradzałam tę formę kontaktów, ale teraz ... Polecam z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalena Magdalena
Ja też przez internet poznałam mojego męża, zupełnie przypadkiem :)... a wcześniej wzbraniałam się sama przed sobą przed internetowymi znajomościami , wydawały mi się komiczne i niedorzeczne no i co tu dużo mówić - nawet niebezpieczne :) No cóż, widocznie miłość przychodzi sama wtedy, kiedy najmniej się jej spodziewamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Noah..
iwona34>>> tak zdarzyło sie nam ;) zostalismy parą i po pierwszym spotkaniu nadal nią jestesmy :) ...... ale dzieli nas 360km i fakt ze jesteśmy w formalnych związkach :( ale głeboko wierzymy ze bedziemy kiedys razem, bo jak dotychczas nasze marzenia sie spełniają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość YennY
Net - dobry sposób na poznanie kogoś, poznanie ludzi, których przebywając w swoim srodowisku "dom-szkoła-praca" nie mielibyśmy szansy poznać..ale miłość? Prawdziwa miłośc tworzy się, jeżeli kogoś pozna się, jaki w jest w realu, z którą się "JEST" a nie tylko rozmawia na gg, bo to są tylko słowa, często moze potrzebne wielu samotnym, pewnie ważne - świadomośc ,że ktoś tam jest po 2 str, kto nas rozumie itd..ale to TYLKO słowa, które nie moga być podstawą prawdziwej miłosci jak i innych rzeczy..prawda wychodzi w czynach, postępowaniu.. Jeśli mówisz, że kochasz kogoś przez net, nie widując się z nim(lub widując się raz do roku na kilka dni)..pamiętaj cżłowieku, jeśli już, to jest to uczucie do osoby, którą stworzyłeś w swojej glowie, do swojej, WYOBRAZONEJ połówki, a nie do prawdziwego człowieka..prawdziwego człwoeika nie da się poznać inaczej, jak tylko w realu!! Mojego faceta poznałam przez net, ale dopiero przebywanie z nim przyniosło miłość, przed spotkaniem wolałam nie rozpędzać się i nie nastawiać na zbyt dużo, bo wcześniejsze spotkanie, z inna osobą, okazało się, mimo wpsaniałych maili i pogaduch, strasznym niewypałem!! Dzięki netowi poznałam wiele wspaniałych osób, jednak dopiero real weryfikuje prawdę o nich!! Życze wam spotykania jak nawięcej ludzi, którzy są w rzeczywistości tacy sami jak na necie!! I niedobrze mi sie robi, jak sobier wyobrażam tych bidnych facetów, którzy na czatach szukaja sexu i robią sobie dobrze przed ekranem, bleeeh, trochę honoru faceci!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Noah..
moja połówka jest dokładnie taka o jakiej marzyłem ... i wiesz nie zawsze chodzi o sex :O mam go pod dostatkiem ja napisałem o miłości ... Ty sie sparzyłaś i teraz kalkulujesz podejrzewasz weryfikujesz i odbierasz ludziom nadzieje ze miłość w necie moze być tak samo przezywana jak w realu Moze nawet bardziej bo i tesknota wieksza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Noah..
Dawno takich bredni jak twoje nie czytalam:P!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam pseudonimu
Miłość to piękne uczucie...choc tak naprawdę nie wiemy dlaczego i za co pokochaliśmy... Net to fajna sprawa...ale trzeba bardzo uważać...bo jeśli angażujemy się...tak naprawdę...a druga osoba nie...wtedy...przeżywamy swój mały koniec świata... W moim przypadku znajomość...hm...a raczej bliskość....z przyjacielem z netu sprawiła...że wszystko w co wierzyłam...wszystkie wartości i zasady, które były częścią mnie....wszystko to rozpadło się...tak po prostu... Nagle...już wiem, że chyba ...albo ja nie umiem kochać....umiałabym wszystko sprzedać....i dla kogo? Dla kogoś kogo znam 2 miesiące? Net sprawił, ze...zawalił sie mój świat...mój 10 letni związek...jestem w nim...ale...zaczęłam myśleć...że coś mnie omija...że może ten mój ktoś na całe życie nie jest taki idealny....jak myślałam Gdybym mogła cofnąć czas...nie założyłabym netu...nie usiadła....i nie poznała GO i zabawne...ja naprawdę chciałam mieć przyjaciela... Żeby było jeszcze bardziej skomplikowane...ON nie jest całkiem ....hm...zdrowy...ma ciągle problem egzystencjalne...i nigdy nie gwarantował mi, ze bedzie zawsze...znika czasem na kilka dni...bez słowa... Więc teraz zostałam sama...ze swoimi lękami...z poczuciem winy...za to co było między nami...a uwierzcie...można czuć bliskość i wszechogarniającą tęsknotę i pustkę...za NIM...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalallalalall

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie szukaj miłości w sieci
Poznałam Cię przypadkiem Z tak daleka byłeś A jednak przypadkiem W me serce trafiłeś Gadu-gadu Smsy Telefony Twego głosu cudne tony... Tak pragnęłam Cię dotknąć Poczuć Choć przytulić... Wtedy zadzwoniła Ona Zrozpaczona Niedoszła Panna Młoda Zrozumiałam Że kłamałeś Od dawna To ją kochałeś Serce bolało Pół roku przepadło A ja o Tobie głupia śniłam O Tobie marzyłam Wpadłam w sieć kłamstw I tajemic Gdzie nic nie jest pewne... Dla pewnego Bartka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do powyzszej autorki
nie uwazasz ze u Ciebie za duzo bylo wirtualnosci???smsy,telefony,gg hmm rozumiem ze samo poznanie nastepuje wirtualnie,bo jakby nie bylo otaczaja nas kompy z kazdej strony wazne jest aby nie pozostac z druga osoba w tym swiecie,za szyba potem to sie tylko czyta NIE WIERZE W MILOSC PRZEZ INTERNET,SKRZYWDZIL MNIE a tak naprawde sami sie godza na to ludzie:poznawajcie sie przez neta ale w nim nie tkwijcie w nieskonczonosc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość se siedzie i se czytam
ja mysle, ze defekt polega na tym, ze z czasem coraz trudniej jest sie zdobyc na odwage i spotkac w realu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość se siedzie i se czytam
ps. te telefony,smsy,gg to standard u wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mellisa
Jestem przeciętną nastolatką, która jak każda dziewczyna ma swoje problemy. Wszystko zaczęło się we wrześniu bieżącego roku. Moja przyjaciółka prowadziła bloga, bardzo mi się spodobał sposób wyrażania swoich myśli, uczuć i tego, co się u nas dzieje, więc postanowiłam sama stworzyć swój. Bardzo się cieszyłam, bo miał dużą popularność wśród osób w nastoletnim wieku, miałam dużo miłych wpisów. Jednak co jakiś czas go zmieniałam, ponieważ zdarzały się niesympatyczne teksty, dostawałam głupie wiadomości na GG. Jeszcze w czasie ferii zimowych byłam strasznie zdołowana z powodu swojego stanu zdrowia. Dwa tygodnie przed feriami nie chodziłam do szkoły, bo najpierw byłam chora, a potem zostałam skierowana do szpitala. Po powrocie ze szpitala nie byłam tą samą dziewczyna. Byłam przygnębiona, dosyć często płakałam, nikt nie umiał mi pomóc, nawet lekarze byli bezradni i do dnia dzisiejszego są bezradni i nadal będą. Rodzina była zaniepokojona mną i moim stanem psychicznym. Na początku kwietnia 2004r. między godziną 21 a 22 wszystko się odmieniło. Poznałam przez GG bardzo sympatycznego chłopaka o imieniu Piotrek. Był średniego wzrostu, miał piwne oczy, ciemne, krótkie włosy i mieszkał 2 km ode mnie. Bardzo się ucieszyłam, kiedy odezwał się do mnie. Zaczęliśmy rozmawiać i tak było co wieczór. Podnosił mnie na duchu, poprawiał moją samoocenę i w końcu postanowiliśmy się umówić do pubu. Pamiętam, była to sobota, strasznie padało, poszłam w to miejsce, gdzie się umawialiśmy. Niestety, nikogo nie było, a czekałam tam aż godzinę. Na następny dzień trafiliśmy na siebie na GG i on się tłumaczył, że myślał, że się umówiliśmy przy pubie. No cóż, zdarza się. Jakieś dwa tygodnie później, gdy wróciłam ze szkoły, zobaczyłam, że kliknął do mnie i napisał, że chce, abym pojechała z nim na imprezę. W ciągu godziny miałam się wyszykować i spotkać się przy pizzerii. Niestety, moja mama zabroniła mi samej jechać, więc w umówionym miejscu się nie pojawiłam. Chciałam się z nim umówić do pubu, niestety nie chciał już, bo powiedział, że znowu go wystawię. Zrobiło mi się przykro, gadaliśmy ze sobą tylko na GG, ale nadal czułam się dowartościowana. Pewnego dnia odezwałam się do niego pierwsza i gdy już poszedł, zobaczyłam, że wcześniej mi przysłał wiadomość, kiedy moja siostra siedziała przy kompie. Była ona takiej treści: "Widziałem Cię na stacji w Komorowie, bardzo ładnie wyglądałaś, a te Twoje koleżanki jak ułomy..." Zdenerwowało mnie to trochę, bo co on może o nich wiedzieć, skoro ich nie zna, ale nadal z nim gadałam. Kontakt się urwał, jednak dzień przed moim wyjazdem odezwał się do mnie i poprosił, że jak wrócę, abym się odezwała. Więc tak zrobiłam. Pytał się, jak tam było, czy nic mi się nie stało, czy nie miałam przypału itp. Był miły, kiedy zapytałam się go, czy by ze mną się spotkał. Powiedział, że musi się zastanowić, a teraz musi spadać, bo się umówił z kolegą. Minęło już ponad miesiąc, jak się do mnie przestał odzywać. Tyle tylko wiem, że pary razy on mnie widział, a ja podobno go nie poznałam. W moim sercu nadal on jest, chciałam, żeby coś z tego wyszło, ale niestety wszystko się rozwaliło przez mojego bloga, ponieważ przelewałam tam swoje emocje i wszystko, co mi się wydarzyło, gdzie się umawialiśmy itp. Niestety, wkurzyło go to, bardzo dobrze go rozumiem. Przepraszałam go za to, niestety widocznie przeprosiny nie wystarczyły. Mam teraz małe zniechęcenie do chłopaków, chociaż bardzo bym chciała poznać taką osobę jak Piotrek, który ze zdesperowanej dziewczyny nieszczęśliwym losem zrobił dziewczynę pełną energii, która potrafi pomagać innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inw.nn
Dobiegam czterdziestki, jestem rozwódką i tak w ogóle to fajna ze mnie babka. Nie chcę reszty życia spedzic w samotnosci, szukam partnera, kogoś kto bedzie. Wiec... Sięgnęłam w zasoby Netka i... Randka pierwsza (cztery lata temu) - wpadałm natychmiast po uszy. Wpadliśmy oboje po uszy. Naiwnie wierzyłam, że skoro ja mówie prawde to wszyscy w koło też a on szczególnie (taka stara a taka głupia) Potem okazało się, ze żona (jaka żona??? )nie chce się od niego odczepic, że dzieci małe, ze praca ciężka itd. Kilka razy wchodziliśmy jeszcze do tej samej rzeki. Odchorowałam tą pierwszą znajomośc mocno. Randka druga - historyk sztuki, w pól godziny wiedzialam wszystko o jego klopotach rodzinnych,z żoną, z teściową i o wszystkich zdolnościach jego małej córeczki. Uff. Randka trzecia, to byl szczęśliwy traf, nieprzewidziany ratunek dla konsekwencji randki pierwszej. Przyjaciel, który zostal do dziś (na szczęscie sie sobie nie podobamy na dobre, tylko się bardzo bardzo lubimy) szczery, uczciwy, dobry człowiek, bardzo mi pomógł. Cieszę się ciągle, ze go znam. .... Gdzieś w miedzyczasie (randka ósma?) pojawił sie TEN ON, wibracje niesamowite, nadawanie na tej samej fali, podobny odbiór świata i całe wiadra ciepla, wsparcia wzajemnego. Nie ukrywał, ze jest tylko na chwilę, że przyjechał w moje okolice "za chlebem", że ma rodzinę - po pół roku wrócił do domu. Potrafił pozostawic mnie spokojniejszą, bogatszą (nie nie drodzy materialiści - nie finansowo, nie szukam sponsorów), mocniejszą, mamy dla siebie ciągle wiele sympatii, uśmiechu i całe morze szacunku. Jest moim namacalnym dowodem na to, ze w Necie można znaleźc. Randek jednorazowych było chyba z piętnaście - przerózne profesje, stany ducha, emocje, twarze - narwany filozof, dyrektor finansowy poważnej firmy, idealnie elegancki prawnik z klasą, beztroski, zarośnięty po pas muzyk, nonszalancki maszażysta , mężczyzna śmiertelnie chory (ten mną wstrząsnał od podstaw), niektórzy przed rozwodem (ciężko mi już w to uwierzyc), niektorzy po rozwodzie lub w trakcie (tych najmniej). Podobne problemy. Większosc panów w moim wieku lub starszych to zgorzkniali faceci, zmęczeni, znudzeni życiem, niedowartościowani, pełni trosk, któte wylewaja z siebie nieprzerwanym strumieniem już w ciagu kilku pierwszych minut spotkania a potem nie potrafia przestac. Jestem wredna - nie pomagam im przestac, potrafię słuchac, niech się przynajmniej wygadają. Choc czasem, przyzjnaję, czuję się zażenowana - jestem dla nich w końcu obcą kobietą. Niewielu z nich sie uśmiechało tak szczerze, swobodnie, z radością. Wszyscy głodni akceptacji, zrozumienia, szukający potwierdzenia swojej własnej wartosci, nawet ci z grubymi portfelami, co jest dowodem na to, ze pieniądze choby i własnorecznie zarobione, nie zawsze daja poczucie siły i wiarę w samego siebie. Wszyscy szukaja leku na swoja samotnośc (ja w końcu też). Lubie mężczyzn, razem z tym wszystkim co ze sobą przynoszą i nie żałuje żadnego z tych spotkań. W kontakcie z drugim człowiekiem samą siebie też poznaję lepiej. I ciągle czekam na swojego wojowniko - kochanka. Uwaga dla dociekliwych - tylko dwie znajomości otarły sie o częsc bardzo bardzo intymną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikiliki
dobrze, ze przynajmniej czesci z was internetowe znajomosci konczą się sukcesem - u mnie wszystkie (bez wdawania sie w szczegoly) zakonczyly sie porazką... :( Ale nie podaje sie, szukam dalej.. ;) ...a może nie jest mi pisane znalezc partnera przez internet?... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytam to wszystko i nie wiem
smiac sie:D czy plakac😭 ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×