Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wisniowa pomadka

nieudane spotkania w realu

Polecane posty

Czytając opisy Waszych znajomości przeniesionych ze świata wirtualnego do realnego - dochodzą do wniosku, że jednak miałam dużo szczęścia przy tego typu spotkaniach. A przeżyłam ich naprawdę wiele, więc mogę uchodzić za eksperta od tych spraw ;-) Pierwsze ważne spostrzeżenie, jakie nasuwa mi się na myśl to fakt, iż mężczyźni, z którymi umawiałam się niezobowiązująco - bez wcześniejszych deklaracji i długich rozmów na gg - byli dużo bardziej atrakcyjni fizycznie od tych, którzy przedstawiali mi się jako potencjalni kandydaci do związku. Coś w tym jest, że atrakcyjni mężczyźni nie szukają w internecie miłości na całe życie, a jedynie dobrej zabawy. Fajnych facetów na szalony wieczór i upojną noc jest w sieci na pęczki. Sami się proszę, aby ich złowić ;-) Lista moich znajomości jest długa - są na niej i piłkarze, żołnierze, sportowcy, policjanci, biznesmeni. Żeby była jasność - nie umawiałam się ze wszystkimi na seks-randki, na początku jak każda dziewczyna - dość nawinie - szukałam wśród internetowych znajomości miłości na całe życie. Na sympatii, lokalnym portalu, gg. Mężczyźni sami do mnie pisali - nigdy nie miałam odwagi pierwsza zagadać do faceta, nawet w internecie - bałam się odrzucenia, nie wierzyłam, że jestem atrakcyjna i mogę się podobać mężczyznom. Jednak to właśnie dzięki takim spotkaniom nabrałam pewności siebie i śmiałości w kontaktach z facetami. Nie zdarzyło mi się, aby jakikolwiek mężczyzna przeżył rozczarowanie moim wyglądem, czy osobowością - w drugą stronę też nie było dramatów. Nigdy jednak nie umawiałam się na randkę totalnie w ciemno i nie widzę w tym nic ekscytującego. Przeżyłam kilka rozczarowań, gdyż często okazywało się, iż mężczyzna, z którym nawiązałam ciekawą znajomość i chciałam ją rozwinąć na dłuższy i bliższy związek, liczył wyłącznie na seks, chociaż wcześniej mydlił mi oczy paplając o miłości. Dużo łez wylałam przez takie "nieporozumienia", aż w końcu postanowiłam, że na siłę nie będę szukała i zacznę się bawić. Nie mężczyznami, ale życiem. Byłam sama, nie miałam żadnych zobowiązań, a moje libido zawsze było wysokie :-). Nie żałuję żadnej z moich przygód, starannie dobierałam sobie partnerów - pod względem wykształcenia, wyglądu, stosunku wobec kobiet. Praktycznie na każdym takim spotkaniu pojawiała się silna chemia, nie było momentów ciszy, świetnie spędzony czas w łóżku, jak i poza nim. Na każde takie spotkanie szłam stremowana, obawiałam się, czy się spodobam, czy zaiskrzy, czy facet nie wysłał mi zdjęcia sprzed 10 lat ;-) Ktoś kiedyś pisał, że dobrze jest wypić wtedy lampkę wina przed wyjściem ;-) Nic takiego nie próbowałam. Przeważnie kiedy wysyłałam swoją fotkę dostawałam komplementy. Charakterystyczne było to, że w oko nie wpadałam przeważnie tym, którzy i mnie się nie spodobali. Nie rozpaczałam, bo zaraz rozpoczynałam kolejną fascynującą znajomość. Tak poznałam m.in piłkarza z miejscowego klubu, od którego wracałam ponad 3 km piechotą na obcasach o 2 w nocy do domu, młodszego o 8 lat też piłkarza, z którym przeżyłam mega silny orgazm bez odbycia stosunku, świetnie zbudowanego przystojniaka, startującego w zawodach fitness, a także obecnego faceta, w którym jestem zakochana z wzajemnością bez pamięci. I poznałam go w czasie, w którym nie szukałam nikogo na stałe. Umawialiśmy się początkowo tylko na seks, a okazało się, że połączyło nas znacznie więcej. Miałam ogromne szczęście, ale swoje przeszłam ;-) Oczywiście teraz nie szukam już znajomości w internecie :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uppupp
Piszcie dalej bo ciekawy temat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spotkałam sie z kilkoma osobnikami poznanymi w necie!za kazdym razem byl okrutny stres!pierwszy "moj luby"wygladal troche inaczej niz na zdjeciu!Wczesniej pisal mi ze jest bardzo wymagajacy co do panienek,wiec pomyslalam ,ze pewnie w realu bedzie jakis z niego przystojniak!przeliczylam sie.....! na pierwszym spotkaniu oswiadczyl mi ,ze czeka maksymalnie do 3 randki i idzie na calosc!Wysmialam go i powiedzialam mu zeby czasami sie nie przeliczyl he he!totalna porazka,calowalismy sie(tylko raz) -na sama mysl mam obrzydzenie!brak chemii! wyznal ,ze zaczelo mu zalezec i chcialby sie czesciej spotykac stopniowo urywalam kontakt!udalo sie(oczywiscie nie odrazu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość incredibles
no to ja dopisze jeszcze. 1 faceta poznałam i po ok 2 mcach spotkalam sie z nim..ahh ten głos, spojrzenie, aparycja.. mmm... model! zostalismy parą. do łozka poszlam z nim po ok miesiącu, był moim pierwszym, ale nie przyznałam się i tak oto straciłam dziewictwo. Spotykalismy sie ok 5,6 mcy. Jak sie okazało egoista, narcyz, psychol. od 2 lat sie ukryam przed nim (mysli, ze jestem zagranica). Wiec wyglad to nie wszystko. z 2 spotkalam sie po 3 latach- w tym rozmawialismy moze z 5 x na necie, bo albo ja zagranica, albo on, albo wyslal zyczenia na swieta i tak po 3 latach sie spotkalam z nim w tamtym tyg. Z wygladu ok, mily sympatyczny. umóiwlsmy sie za tydz na 2 spotkania zobacze jak bedzie sie krecic dalej ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramota
Ja byłam na ponad 100 spotkaniach. Wielkiej miłości nie szukałam, robiłam to wyłącznie dla rozrywki. Opiszę kilku mężczyzn kolejność przypadkowa: - pisałam z nim kilka miesięcy, wysyłał piękne wiersze i ogólnie cały czas mieliśmy o czym gadać. Na randkę spóźnił się 20 minut, a że była zima, to zmarzłam jak nie wiem. Poszliśmy do pubu, a on nawet nie zaproponował mi piwa, kupiłam sobie sama za ostatnie pieniądze. Z wyglądu okazał się nie za bardzo, rozmowa też się nie kleiła. -umówiłam się z kolesiem spontanicznie, było lato, on nie zaprosił mnie do żadnego lokalu, więc siedzieliśmy na jakimś skwerku. Koleś w ogóle się nie odzywał, ja cały czas próbowałam coś z niego wyciągnąć, to w końcu opowiedział jak to go kanary złapały w autobusie. Niby był w moim wieku, a wyglądał jakby był 5 lat młodszy. Na koniec kupił mi przynajmniej papierosy. -umówiłam się z kolesiem też spontanicznie, a że akurat wcześniej byłam z kumplem na piwie to byłam już trochę wstawiona. Koleś postawił morze alkoholu, upiliśmy się obydwoje, nie pamiętam już za bardzo o czym gadaliśmy. Z wyglądu był gruby i nieciekawy. Potem ciągle do mnie wydzwaniał i pisał, że chce się ze mną ożenić. Musiałam skłamać, że wyjeżdżam na stałe za granicę. -znowu spontan, facet okazał się przystojny i inteligentny. Przegadaliśmy wiele godzin, okazało się, że jest pisarzem tak jak ja, ale ja nie czytałam nic jego autorstwa ani on mojego. Powiedział, żebyśmy przeczytali swoje powieści i na następnej randce podyskutujemy o tym. Po spotkaniu kulturalnie odprowadził mnie do domu, a potem napisał, że jest pozytywnie zaskoczony naszym spotkaniem, że jestem piękna itp. Po tygodniu napisał, że przeczytał moją książkę i nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Do dziś nie wiem o co mu chodziło :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eneduelikefake
Widocznie słaba była :D ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gulku
Dlatego ja zawsze wybieram miejsce spotkania. Wybieram zawsze takie miejsce spotkania gdzie mogę się ukryć i ocenić czy mam ochotę na spotykanie się z takim kolesiem czy też nie. Tak. Jestem osobą, która w dużej mierzy patrzy na wygląd. Jeśli koleś mi się nie podoba to wtedy piszę mu smsa, że nie mogę przyjść na spotkanie bo coś mi wypadło :p http://www.szkolenia-uniserwis.pl/szkolenia/szkolenia-bhp-dla-pracownikow-i-pracodawcow/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako facet powiem tak
gulku i dobrze robisz bo po co kolesia naciągać i rozmawiać sztucznie udając że CI się podoba... Ja jestem przeciętny i nie raz mnie kobiety z neta oszukiwały uśmiechy rozmowy czy nawet sex (laska się zakochała w moim zdjęciu nie wie mnie i wyszło że poszliśmy do łóżka) a potem po spotkaniu na razie chyba z 12 kobiet mnie tak potraktowało, tylko z dwoma udało mi się rozwinąć znajomość na dłużej. Teraz widzę od razu czy coś z tego będzie nawet kobieta nie musi nic mówić, samo jej spojrzenie mi wystarczy. Raz miałem taki przypadek że kobieta zrobiła na mój widok minę jakby to powiedzieć nie miłego zaskoczenia, rozczarowania od razu wiedziałem że nic z tego, nawet nie chciała ze mną rozmawiać za bardzo a jak szła obok to tak jak byśmy się nie znali... tak źle się w jej towarzystwie czułem że myślałem że te pół godziny nawet nie wytrzymam, ani razu się nie uśmiechnęła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karaluszkowa :)
Moze ktos mi doradzi, za mniej wiecej 2 tygodnie mam pierwsze spotkanie. I brdzo sie boje. Piszemy ze soba prawie 3 lata i w koncu zaproponowalam spotkanie. Nie wiem czy dobrze zrobilam, mam duzo kompleksow. Mam nadzieje, ze na moj widok nie ucieknie. Kompletnie nie wiem w co sie ubrac, mam kilka pomyslow ale nie wiem czy tak wypada. Uwielbiam chodzic w spodniczkach i sukienkach, a moze powinnam spodnie zalozyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem ciekaw jak byście mnie oceniły :P Mam kompleksy, ale tez wiem że to zaniżona samoocena, jak słyszę że podobam się komuś to w to nie wierzę. Chciałbym jakoś urealnić swoje mniemanie o sobie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezs44
Poznałam fajnego gościa na forum daymynews.pl jutro jestem z nim umówiona na coffe zobaczymy jak wygląda jestem bardzo podekscytowana :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
xxxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Upppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daisy8
no to ja tez opisze to co mnie spotkało: w zasadzie mozna powiedziec, ze mialam 2 spotkania z ludzmi, poznanymi przez neta. za kazdym razem sie bardzo rozczarowalam, ale w jednym przypadku skonczylo sie pozytywnie. 1. mialam 14 lat i uczylam sie jezyka obcego, wiec postanowilam pisac na stronie interpals, ktora zrzesza ludzi z roznych krajow, uczacych sie jezykow. tam znalazlam kolesia, ktory byl bardzo sympatyczny i mily i przede wszystkim odpisywal mi, poprawial mi bledy itd. no i po chyba 3 latach postanowilismy sie spotkac - on przyjechal do mnie, bo jego ciotka pomagala jego kuzynowi w finalizacji spraw z erasmusem no wiec on przyjechal wraz z nimi. i z matka. na pierwszym spotkaniu bylo milo, ale nie bylismy sami, oprowadzalam cala jego rodzine po Warszawie i myslalam, ze moze powie matce ok tto teraz nas zostaw, ale skad! chodzil za nia jak uwiazany, ale dodatkowo zauwazylam jakis brak koordynacji w jego r****ch i okropna wade wymowy, ktora przypominala troche belkotanie, wiec nawet czasem nie moglam go zrozumiec. no i jak wrocilam do domu to bylam bardzo rozczarowana i plakalam itd bo moj ksiaze z bajki okazal sie maminsynkiem z jakimis problemami. ale jakos to przezylam i dalej pisalismy sobie. plus jest taki, ze ze 2 lata pozniej zaprosil mnie do siebie i bylo mi dane zwiedzic kawal swiata :) (polepszyl sie jego stan i wymowa i rozumialam go dobrze,wiec z tym nie bylo problemow). no i teraz jestesmy dobrymi przyjaciolmi :) 2. kolezanka polecila mi poznac jednego chlopaka z jej studiow, przez internet byl super madry i mily, e jak go przypadkowo spotkalam w realu to tragedia - okazalo sie, ze gosc ma jakies dziwne zapedy - probuje wszystkie dziewczyny przytulac, szczegolniie ''lapac'' je za piersi i jest narkomanem, wiec nie polecam 3. to spotkanie sie dopiero odbedzie - znam goscia z 6-7 lat, ale niestety ,to mna sie rozczaruje bo sobie zawyzylam wiek i oklamalam go co do wyksztalcenia, gadalismy tak troche dla zartu i nie myslalam, ze tak sie zaprzyjaznimy. nie wiem po co tam ide, chyba zeby wszystko mu wyjasnic, mam nadzieje, ze sie za bardzo nie wkurzy :( pozdrawiam i. super temat!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariette
To ja też coś dopiszę :) Miałam wiele spotkań z ludźmi z internetu... większość była po prostu śmieszna :P dawno to było i młoda byłam...i głupia :) Spotkanie #1: Zanim jeszcze rodzice założyli mi internet, chadzałam do kafejki internetowej, pisałam do wszystkich z katalogu publicznego z mojej miejscowości, miałam 15 lat (:D) i zero hamulców, jeśli chodzi o poznawanie w ten sposób, taka nowość, która mnie pochłonęła. Ubzdurałam sobie, że mój ideał to brunet w okularach i na takiego też trafiłam. Zdjęciami się przedtem nie wymieniliśmy. Po jakimś czasie zdecydowaliśmy się spotkać o 8 rano na plaży, ja miałam wziąć psa (jako znak rozpoznawczy...hahaha). Docieram do plaży, siedzi na ławce jakiś chłopak... Mówię do pieska: Max, spierd*lamy... cóż było już za późno, zauważył nas :P Gadka się nawet kleiła, wizualnie kompletnie nie mój typ, ale później zostaliśmy przyjaciółmi. Dopóki się we mnie nie zakochał. Ja niestety nie byłam w stanie odwzajemnić jego uczuć, więc uznał mnie winną swych wszelkich niepowodzeń (trwało to wszystko dobre 5 lat) i ostatecznie zerwaliśmy kontakt, bo "on nie może na mnie patrzeć, wiedząc, że nigdy nie będziemy razem". Rodzice i brat gorączkowo namawiali mnie, żebym jednak dałą mu szansę, ale intuicja mnie nie zawiodła :P dziś wiem tylko, że zdradza swoją dziewczynę ze swoją byłą... Spotkanie #2 Poznałam go uwaga, uwaga! na fotka.pl :D młoda i głupia naiwna małolata, zawrócił mi w mojej niewinnej główce. Zakochałam się i rok byliśmy razem. Na pierwszym spotkaniu tak mnie zauroczył, że po jego wyjeździe dostałam 38 stopni gorączki :P nasz pomyłkowy związek się skończył, przez pół roku mnie zdradzał :D ps. dziś wiem, że to nie była miłość :) później wielokrotnie próbował do mnie wrócić, raz się udało, ale cóż, jak pisałam: głupia byłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ariette
Spotkanie #3 Po nieudanym związku chciałam się rozerwać i pisałam bez celu na skype. Poznałam tam ciemnoskórego piłkarza (głupota wychodziła mi wtedy uszami), który zanim mnie zobaczył, oświadczył mi się. Zbyłam to śmiechem :D na spotkaniu nie był w stanie przejść 1 km (!) spaceru. Usiedliśmy na ławce, ja jak najdalej :D po chwili mówi: "sit on my nees!" ja: "no way!" i dalej się przesuwam. O mały włos, a spadłabym z tej ławki, bo się po prostu skończyła. Facet nudny jak flaki z olejem, po godzinie powiedziałam, że zaraz ucieknie mu pociąg (co nie do końca było prawdą:D) i zmył się. Później zapraszał mnie do siebie, ale nie dałam się namówić. Jakiś czas później trafiłam na jego profil na facebooku i okazało się, że w czasie, w którym wyznawał mi wątpliwą miłość, był zaręczony... Spotkanie #4 Spotkaliśmy się w połowie drogi od naszych miejsc zamieszkania. Było całkiem sympatycznie, dopóki nie rzucił jakimś marnym tekstem z podrywaj.org. Na koniec próbował mnie pocałować, ale nie pozwoliłam mu na to. Później zapraszał mnie do siebie i pisał jakie to ma fantazje na mój temat, kiedy leży nago. Obrzydliwe :P więcej się nie spotkaliśmy. Spotkanie #5 Znalazł mnie na naszej klasie i jakoś od słowa do słowa, spotkaliśmy się. Niezupełnie był w moim typie, ale w końcu jakoś tak się zdarzyło, że byliśmy razem. Pospacerowaliśmy, później były kolejne spotkania... Przez cały czas był nieziemsko skąpy, ale byłam ślepa. Wampir emocjonalny i popapraniec. Podczas występu w pewnym teleturnieju, będąc rok ze mną, oświadczył na wizji, że jest wolny. Cóż, to był koniec :D Spotkanie #6 Musiałam się pocieszyć i niedługo czekała mnie studniówka, a ja nie miałam z kim iść...więc napisałam do kolegi z gg, z którym pisałam jakieś 5 lat z przerwami, czy nie pójdzie ze mną...(pomysł mojej ukochanej mamy :D) Zgodził się. To było nasze pierwsze spotkanie, jechał na moją studniówkę 250 km. Był zmęczony i chyba dlatego było nudno. Zatańczyliśmy 3 razy. W sumie online gadało nam się całkiem przyjemnie, on wykształcony, 10 lat starszy i to chyba mi imponowało. Później zapraszał mnie do siebie, ale nie mogłam jechać (matura:P). Jakoś się to wszystko rozmyło w końcu. Spotkanie #7 Założyłam konto na sympatii :D nie spodziewałam się fajerwerków, ale... zaskoczyłam się. Pisaliśmy jakiś miesiąc, pierwszy raz spotkaliśmy się u niego w pracy (!). Zakochałam się. Przeprowadziłam się do jego miasta, zanim jeszcze zaczęliśmy być razem. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Codzienne spotkanie, po 3 miesiącach wspólne mieszkanie i jesteśmy razem już 2,5 roku. To mój ideał i spełnienie moich marzeń :) Na pierwszym spotkaniu czas zleciał mi tak szybko, że prawie spóźniłam się na ostatni autobus do mojego rodzinnego miasta. On z kolei zazwięcie chciał mnie odwieźć na przystanek, bylebym tylko zdążyła. Myślałam wtedy, że chyba nie przypadłam mu do gustu :D po powrocie nie chciałam się pierwsza odezwać, ale w końcu złamałam się. Niedługo prawdopodobnie się zaręczymy :) Podsumowując: miałam szczęście, że nie trafiłam na żadnego psychopatę :D obecnie nie planuję żadnych takich spotkań, już tego nie potrzebuję. Jestem szczęśliwa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez mam nie udany zwiazek tyle ze u mnie to bylo ze wszystko spoko poodbalismy sie sobie chodzilismy przez rok prawie i czar prysl....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faceto88
Nie całe 2 lata randek opisze te najważniejsze: 1. Spotkanie, sympatia.pl, dziewczyna ogólnie bardzo ładna, umówiliśmy się u niej w mieście, musiałem dojechać 2h, dziwne że wspominała że musi pokój posprzątać a przed spotkaniem pisała że jest rozpalona... ja przyjechałem porozmawiać po spotkaniu wyszło że miała pretensje że nic nie było, było po niej widać że baaaaaaardzo się jej podobam, była wpatrzona we mnie jak w obrazek, nawet na sekundę nie spuszczała wzroku... dziwne bo panna naprawdę ładna i chciała od razu do wyrka, chyba by mnie strach zjadł tak z obcą... pisaliśmy nie wiele. 2. Kilka miesięcy później jakaś panna zaprosiła mnie na weekend do siebie, ogólnie było miło, nie uprawiałem seksu z nią ale nie wiele do tego brakowało, mnie obleciał strach i skończyło się na przytulankach i pocałunkach mimo iż byliśmy nadzy... panna była bardzo ładną studentką mieszkała z koleżanką, po spotkaniu zerwała kontakt, no cóż liczyła na więcej. 3. Z kolejną najpierw rozmawiałem długo ponad miesiąc potem spotkałem się na mieście a następnie pojechaliśmy do niej do domu (mieszkała 100 km ode mnie). Dobierała się do mnie dość konkretnie nie umiałem się opanować spaliśmy ze sobą na pierwszej randce, spotykaliśmy się kilka miesięcy z czasem wyszło ze jest nie dojrzała i ma problemy emocjonalne (kłótnie stale jak nie ze mną to z jej rodziną szok, nawet z własną matką!!!), zerwałem i dosłownie odżyłem, wiem że do dziś nikogo nie ma na stałe, bo nikt przy niej nie wytrzyma, po mnie miała też gościa tylko na seks... 4. Z deszczu pod rynnę rozwódka niby to mąż ją zdradził... również z daleka około 100km ode mnie po 3 spotkaniach się zakochała, na 4 spotkaniu poszliśmy do łóżka, spotykaliśmy się na początku raz na tydzień, potem u niej w domu przyjeżdżałem co drugi weekend, ale coś zaczęła kręcić i spotkania były coraz rzadziej chciałem odejść kilka razy ale stale obiecywała że potrzebuje czasu bo jest świeżo po rozwodzie i na razie taki związek bez zobowiązań jej odpowiada... z czasem wyszło że kogoś ma hahaha a ja byłem hmmm? kochankiem? Zerwałem znajomość. 5. Poznałem kogoś parę miesięcy temu i do dziś jesteśmy razem, znajomość normalnie się rozwijała bez wynaturzeń typu seks na pierwszej randce nie jest ona moim ideałem pod względem urody ale nadrabia to charakterem, zanim skasowałem te konto na sympatii pisała jeszcze jedna co chce się umówić na seks... masakra nawet mnie nie widziała pytała się o łóżkowe szczegóły... inna chciała spędzić ze mną noc na dyskotece sam jestem ciekaw jak by się to skończyło. Nie sądziłem że w Internecie jest tyle pustych i głupich kobiet dla których seks od razu jest standardem... i najśmieszniejsze że te najbardziej chętne na takie akcje to bardzo atrakcyjne osoby, przecież większość z nich może mieć kogo sobie wymarzy a nie kochanka na noc z Internetu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gloob
Poznałam się z pewnym chłopakiem ok. 3 lata temu (miałam wtedy 16 lat on 18) na gg, zaczęło się od tematów seksu itp. Myślałam że będzie to przelotna "znajomość" na gg, ale z czasem zaczęliśmy gadać na inne tematy, bardziej się poznawać. Nigdy nie brakowało nam tematów i zawsze dobrze się nam ze sobą pisało, żałowaliśmy, że mieszkamy od siebie tak daleko (ja południe PL on nad samym morzem) i nie mamy możliwości spotkania się od tak, tym bardziej że ja mająca 16 lat nie mogłam sobie pozwolić na tak daleką podróż sama (oczywiście chodzi tu o rodziców). Dowiedziałam się że jego ojciec jest włochem, a matka zmarła gdy był małym chłopcem. Pisaliśmy ze sobą dość często i bardzo to lubiłam. Proponował mi przyjazd do niego nad morze na wakacje, ale nie miałam warunków finansowych, a też rodzice nie chcieli się zgodzić na to abym jechała gdzieś sama nie mając 18 lat. Później on poinformował mnie, że po zdaniu matury wyjeżdża na studia do Włoch, było to troszkę przykre, nie mogę powiedzieć że nie, ale nie byliśmy ze sobą na tyle "zżyci" żebym jakoś strasznie przez to rozpaczała. Rok szkolny jakoś przeleciał, nie myślałam o nim zbytnio. Miałam swoich znajomych sympatie itp. i w głowie nie były mi moje znajomości z gg. W wakacje tego roku jednak znów się do mnie odezwał. Odnowiliśmy kontakty i rozmawialiśmy niemal codziennie, po raz kolejny zaproponował mi przyjazd na wakacje, ale nie miałam kasy i powiedziałam, że może w przyszłym roku się uda. We wrześniu znów wyjechał i nie mam z nim kontaktu. Zastanawiam się nad jego propozycją czy mam pojechać do niego na wakacje... Jest to wiadomo trochę krępujące po takim czasie tym bardziej, że mają to być wakacje co wiąże się z tym, iż mam u niego mieszkać. Nie wiem co robić. Do tej pory nie miałam warunków... Teraz mam i kasę i 18 lat, problem w tym czy powinnam to robić. Proszę o jakieś rady. Pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faceci to są swinie spotkałam się z takim jednym był u mnie w domu i czasami robił sobie wypady do mnie bez wczesniejszej zgody ot tak bo mu się nudzilo raz nie było mnie w domu bo byłam na zajęciach a on przyjechał bez zapowiedzi akurat moja siostra była i on powiedział że na mnie zaczeka nie było mnie w domu 2 dni kiedy wróciłam dowiedziałam się że brał się za moją siostrę mówił że lepiej się mu z nią dogaduje a mi mówił że że za nią nie przepada bo patrzy na kasę na szczęście go olala i mi o wszystkim opowiedziała a on się wypierał tak to jest przez to i ja inaczej teraz patrzę na facetów jak nie masz kasy to spierrdalaj:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kremóweczka2013
Zadzwoniłam do niego przypadkiem, pomyliłam numer. spodobał mu się mój głos, więc zaczął dzwonić, czasem pisał. Spotkaliśmy się po jakimś czasie na kawie...Był po 40, pachniał tanią wodą kolońską, miał kiepski gust jeśli chodzi o ubranie i zdecydowanie za dużo mówił o pieniądzach których to podobno ma od groma, tylko nimi nie szpanuje w wyglądzie, bo by go wszystkie kobiety chciały. A z jedną już się rozstał i mu pół majątku zabrała. PORAŻKA!!! Do tego złapał mnie za kolano i przesunął wyżej i...dostał w twarz. zostawiłam tego bogacza w kafejce ( nie taniej :D) i wyszłam. Kasę to chyba ze skarpetek na rachunek szykował :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z miesiąc pisania po spotkaniu na darmowym gumtree, w końcu zdjęcia, widziałam że jest raczej niski i drobny ale ok poszłąm na spotkanie okazał się głowę niższy niż ja a ja mam 165 cm, rozwodnik z 2 dzieci z kiepską pracą, zaprosił mnie na sushi-tragedia, prześwietliłam go w necie żona była 150 kg wagi a m,nie mówił że lubi puszyste kobiety a ja jestem szczeupła bardzo, jadł to co ja a ja lubie ostre i i jestem do tego przyzwyczajona a on nie był więc w kiblu rano spędzał 30 minut a ja musiałam tego słuchać, nigdy nie wiedział ile zarabia, jadł jak stado świń, stara l się za wszelką cenę dopasować do mnie, wogóle nie miał swojego zdania, był malutkim człowiekiem, jak doszło do seksu to czułam się żę leży na mnie jakaś lalka, był za krótki tułowiem i miał penisa całego w kolczykach to był szok!! tak bardzo starał się mnie przypodobać a nie miał czym tak nap[rawdę, po 3 spotkaniu chciał ze mną zamieszkać. to było dla mnie za wiele zerwałam tę znajomość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomyliłam facetów- nie wiem jak to się stało ale byłam przekonana że idę na randkę z kimś innym a tymczasem podałam swój numer komuś innemu kogo nawet nie widziałam choć nie byłam tego świadoma. Odbębniłam grzecznie to spotkanie Okazało się że on nie jest z mojego miasta, przybył liniami kolejowymi;) Szliśmy ulicą i tam w pobliżu była duża cukiernia/lodziarnia Zasugerowałam ją jako miejsce naszej rozmowy a potem po deserku wymyśliłam spotkanie biznesowe które mnie czeka i że było miło ale musze uciekać. Raz umówiłam się z kimś obok kogo przeszłam i poszłam dalej. I raz również umówiłam się z kimś kto zaszokował mnie swą nijakością i grzecznie odbębniłam deserek. Randek z sieci miałam w zyciu około kilkudziesięciu, więc bilans i tak wychodzi na +. Chyba w realu częściej podrywali mnie faceci nie w moim typie, dlatego to sieć stała się moim ulubionym miejscem do szukania drugiej połowy z rezultatem przerastającym moje najśmielsze wyobrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w pozytywnym sensie oczywiście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja spotkalam sie z dwoma faceteami, 1 pan---mowial ze ejst biznesmenem i ma 45 lat,ok byl biznesmenem ,ale maial 65 lat, kij mu w oko,splawilam dzidka szybko, 2 pan-- lat 44 bezrobotny emigrant chwilowo wnaszym kraju, pysk zlany razem z szyja, paskudna na maxa, i chcial sie juz na pierwszym spotkaniu kochac:-P tylko chetnej nie bylo:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ołjeeee
Ja umawiałam się w necie wiele, ojj wiele razy... 1. Umówiłam się po pół h pisania z Wojtkiem. Mieliśmy sie spotkać za 2 godzinki w parku. No więc idę, przychodzi 2 facetów (lol) , przedstawiają się - żaden z nich to nie Wojtek... Okazało się, że chłopak , który się ze mną umówił miał już dziewczynę. Nie chciał mnie wystawić, więc wysłał swojego brata i kolegę. Z jego bratem byłam w związku 4 lata :P 2. Koleś wysłał swoje foto, umawiamy sie okazuje się, że waży jakieś 30 kg więcej, nie wspomnę , ze rozumiem też nie grzeszył. 3. Umawiam sie z chłopakiem, który mieszka sporo km ode mnie. Facet fajny, czarujący. Spotykamy się jeszcze wiele razy . Kiedy tylko chcę jest u mnie. Moja czujność każe mi go przeszpiegować.. Okkazuje się, ze ma żonkę i .. córkę.. 4. Kolejny ( poznany przez sms- ktoś dał mu mój nr) po jakimś czasie pisania ( jeszcze przed spotkaniem !) zakochuje sie na amen.. a po 1 spotkaniu myśli, że może mnie ustawiać .. ogólnie myśli, że jesteśmy parą. Kiedy mówię mu, ze juz nie chcę sie z nim widzieć gorozi, ze sie zabije.. :O Bywali też tacy z którymi pisałam latami ( 6 i 4 lata) zanim się spotkałam. Nasza przyjaźń trwała przez neta, po spotkaniu w realu trwa nadal :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebitka
Sporo tutaj ciekawych historii…:) Jak widać, nie jest łatwo z tymi facetami, prawda…?:) Tytuł wątku sugeruje spotkania z facetami z internetu, ale ja chyba więcej nieudanych randek miałam z chłopakami poznanymi w realu. Pierwszy, kolega z liceum. Chodził do równoległej klasy, na przerwie zaproponował, żebyśmy wieczorem gdzieś wyskoczyli. Umówiliśmy się w rynku, mieliśmy pójść na jakieś piwko, a później może do kina. Przyszłam w umówione miejsce, on był, ale... razem z nim dwóch kolegów :p Jemu nie wydawało się nic złego w tym, że przyjdzie z nimi, skoro oni też chcieli pójść na piwo. Problem był taki, że czułam się jak piąte koło u wozu, bo oni w trójkę cały czas między sobą rozmawiali i żartowali, a ja skupiłam się na telewizorze, który wisiał na ścianie pubu. Drugi, tym razem kolega z grupy na studiach, fajny chłopak, zawsze pomocny na studiach, miło się z nim rozmawiało między zajęciami, więc jak zaproponował, żebyśmy poszli razem na jakąś studencką imprezę, zgodziłam się. Niestety chłopak nie miał umiaru i skończyło się na tym, że wsadziłam go do taksówki, kompletnie pijanego, a sama resztę wieczoru spędziłam z koleżankami, które spotkałam po drodze. Natomiast jeśli chodzi o spotkania z internetu, to też było kilka nieudanych, ale zauważyłam, że głównie na tych darmowych portalach jest o tyle niebezpiecznie, że nie wiesz z kim rozmawiasz i często na spotkaniu okazuje się, że facet mooocno siebie idealizował w opisie, w rzeczywistości okazywał się mniej atrakcyjny (nie chodzi tylko o wygląd, ale całokształt). Raz spotkałam się z jednym, który przez internet wydawał się duszą towarzystwa, wygadany, zabawny, potrafiący słuchać. Na spotkaniu okazało się, że chłopak zakompleksiony, wydukał kilka zdań przez całą randkę, a jak się rozstaliśmy, to znów mnie zasypywał smsami. Dałam mu drugą szansę, bo pomyślałam, że może miał gorszy dzień, ale nie, na drugim spotkaniu było tak samo. Czyli po prostu chłopak łapał wiatr w żagle, jak się nie widzieliśmy, na spotkaniu zachowywał się zupełnie inaczej. Ale mimo kilku nieudanych spotkań uważam, że takie portale są dobrym miejscem do poznania kogoś ciekawego. Trzeba z dystansem i cierpliwością do tego podchodzić, ale można. Ostatnio spotkałam się z dwoma facetami z mydwoje, naprawdę dwie bardzo fajne randki. Może z którejś wyjdzie coś więcej. Ale to już trochę inny portal, płatny, matrymonialny, to i ludzie jakby inni. A już na pewno z innym podejściem, nie oszukują co do wyglądu czy innych rzeczy, bo wiedzą, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, a tam nie ma wirtualnych podrywaczy, którzy stronią od spotkania w 4 oczy. Jak się kogoś chce dobrze poznać, to trzeba w miarę szybko przenieść wirtualną znajomość do realu. A później to już z górki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na sympatii poznalam mojego meza (6 lat po slubie) i miesiac temu urodzil nam sie syn :-))). Jestesmy szczesliwi. Takim to przykladam chcialam wam pokazac, zeby nie przekreslac pozawania ludzi z neta. Z drugiej strony gdzie indziej ma sie kogos poznac, jezli jest sie zapracowanym singlem w okolo same pary no i jesli sie nie lubi imprez. Powiem szczerze ze net jest bardziej wiarygodny do tego niz np imprezy w klubach. Jakos nie moge sobie wyobrazic, ze jakis podchmielony koles podrywajacy mnie przy barze bedzie materialem na partnera czy meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na sympatii poznałam swojego przyjaciela, fajny chłopak :) więc jak widać same mutanty tam nie siedzą :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×