Gość ciekawy temat Napisano Sierpień 20, 2004 więc ciągnę do góry :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wisniowa pomadka Napisano Sierpień 20, 2004 dziewczyny i chlopacy piszcie!!!!!!!!:):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kobietkaa dojrzała Napisano Sierpień 20, 2004 Ach, miałam tych spotkań kilkadziesiąt. A raz nawet spotkałam się z kobietką, i wymieniłysmy spostrzeżenia co do facetów. Okazało się, że jeden mnie emablował mailowo, a w tym samym czasie emablował ją już realnie. Obie postawiłysmy na nim krzyżyk. Był jeszcze taki, który na odwrót, ona go już poznała realnie, a nade mną dopiero "pracował" wirtualnie. Dzięki tej, sympatycznej kobietce, uniknęłam z nim spotkania. Uważam więc, że my - kobietki powinnyśmy trzymać sztamę w tej dziedzinie.:-) Jako osoba wolna oczywiście unikałam żonatych, niestety nie zawsze się dało. Oni mają niestety jakiś unikalny "czar". Jeden z takich egzemplarzy podjechał na spotkanie czarnym Mercem i z bagażnika wyciągnął pęk czerwonych róż. Kurcze, miłe to było, oczywiście nie merc tylko róże :-) Fajny obrazek mam w pamięci ... jak wysiada z tego merca i zamiast biec do mnie, biegnie do bagażnika (byłam chwilowo skonfudowana). Oczywiście miła, bardzo miła rozmowa w kawiarni (5 godzin), facet odlotowy fizycznie, ale ja nie jestem pocieszycielką strapionych dusz.... żonatych facetów. Darowałam sobie dalszy ciąg... o innych spotkaniach innym razem, całuski :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jaki romantyczny hihi Napisano Sierpień 20, 2004 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Dziubeczek Napisano Sierpień 20, 2004 Spotkałam się 2 razy z chłopakami z netu. Z pierwszym to naprawde był wielki niewypał. Nie wysłaliśmy sobie wczesniej zdjęć, więc "randka"była zupełnie w ciemno. Skończyło się na 30 min.spotkaniu. Moje drugie spotaknie skończyło się na 3miesięcznym związku i zszarpanych nerwach,przez tego kretyna! No teraz nie mam zamiaru sie z nikim w "ciemno"spotykać.Mam już swojego chłopaka,którego bardzo mocno kocham i nie poznałam przez net:) Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wiejska baba Napisano Sierpień 20, 2004 ech tez bym tak chicała powymieniać sie informacjami, ciagle mnie nurtuje z kim on jeszcze sie spotyka oprócz mnie? No ale jak to zrobić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mały czerwony robaczek Napisano Sierpień 20, 2004 A ja w realu spotkałam sie tylko z jednym facetem.PO 9miesiacach znajomosci wirtualnej.Na spotkaniu dostałam bukiet róż ahhhhh :-)juz wczesniej oboje wiedzielismy jak wygladamy, podobał mi sie ale na zywo .............normalnie mnie oczarował, kulturalny, przystojny......Mieszka daleko-250km odemnie i sam fakt,że jechał tyle km by sie zemna spotkac bardzo wiele dla mnie znaczył.Jestesmy ze soba juz ponad rok a znamy sie prawie 2 lata i jak narazie tworzmy bardzo udany związek.oby tak dalej:-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość odswiezam Napisano Sierpień 21, 2004 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ilerazy Napisano Sierpień 21, 2004 pamietam...po raz pierwszy z kilka lat temu jak tylko zlaozyli mi neta...poznalam chlopaka i...przyjaznimy sie do dzis :)...to jest ta moja jedyna wartosciowa przyjazn z netu...potem byl oblesny typ, (netowalismy z kilka ladnych miesiecy zanim sie spotkalismy...nawet do mnie dzwonil;)) )ktoremu w trakcie naszej ''randki'' zachcialo sie siusiu wiec skrecil w brame...fuj.....potem tylko pilnowalam, zeby mnie tylko ta lapa nie dotknal a glupio mi bylo zwiac.. pozniej byl taki jeden...bardzo sympatyczny...ale mial dlugie wlosy...zazwuczaj przetluszczone...niestety kontakt nam sie urwal...a troche sie kolegowalismy.. hm...potem byl taki jeden, co sie zenic chcial i nie dalo mu sie nic wytlumaczyc...a szkoda, bo myslalam ,ze zostaniemy przyjaciolmi, bo go polubilam w gruncie rzeczy... a....i byl jeszcze taki jeden...wysoki, przystojny hehhehe...nie przypadlismy sobie do gustu :P... to jest fajny sposob na poznawanie nowych ludzi...tylko czasem ludzie niestety za bardzo sie nakrecaja;)) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ilerazy Napisano Sierpień 21, 2004 wysoki i przystojny jego zdaniem...hhehehe...moim- nieoniecznie:))) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość he he Napisano Sierpień 21, 2004 najlepiej udają się spotkania w realu, kiedy każda ze stron ma o kim opowiadać ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Marika 0 Napisano Sierpień 21, 2004 A moj szwagier spotkal przez neta swoja obecna zonke. Sa strasznie w sobie zakochani i w pazdzierniku ma im sie urodzic maly bobasek. Kiedy czytam niektore z waszych pustych wypowiedzi typu: On byl gruby, ona tez, byl taki szary nieciekawy z mordy brzydki, to az mnie trzesie. Kurcze nie kazdy ma mozliwosc zablysnac uroda ,troche wiecej tolerancji ,badzmy bardziej wyrozumiali,no i troche wrazliwosci tez by sie takim osobom przydalo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dwudziestka trójka Napisano Sierpień 21, 2004 zdarzyło mi się kiedyś spotkać z facetem, który na zywo okazał się tak samo dowcipny, tak samo inteligentny, tak samo wrażliwy i gadało nam się tak samo lekko jak w necie. i nawet wyglądał dokładnie tak samo fajnie jak na zdjęciu :) na szczęście nie wszystkie spotkania w realu rozczarowują. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ile razy Napisano Sierpień 21, 2004 do Marika: nie chodzi o to, by kogos obrazic...ale niestety czesto jest tak, ze ktos ci pisze: jestem wysokim, wysportowanym brunetem o piwnych oczach....a przychodzi pan lysawy z brzuszkiem ..w dodatku gora 150 cm wzrostu.... a trudno jest szanowac ludzi, ktorzy juz na samym poczatku znajomosci cie oszukuja...nie napisze...przecietny/przecietna...normalny/narmalna....a nie ode uklada o swych zaletach... tylko o to chodzi Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Szycha84 Napisano Sierpień 21, 2004 Też mam kilku takich gagatków ;) I. To było jeszcze zanim miałam neta w domu, wtedy na czaty wchodziłam na informatyce w liceum. I tam poznałam jakiegoś... nawet nie pamiętam jak miał na imię... gościa, nazwijmy go :P Nawet nie pamiętam też ile z nim gadałam, ale przypuszczam, że umówiłam się z nim po jednej rozmowie. Przyszedł z różyczką, wszystko ładnie pieknie, tyle że przyjechał samochodem, co mi się nie bardzo podobało (miałam 16 lat, bałam się takich typków, on był w klasie maturalnej-tak twierdził). Ale jak ta głupia wsiadłam. Wtedy on powiedział, że ma z tyłu winko i gdzie jedziemy żeby je wypić. A ja, taka gówniara, wtedy jeszcze nie piłam w ogóle, nic a nic, a on mi z winkiem wyskakuje. Powiedziałam: Nie ma mowy i spojrzałam się na niego, on na mnie. I zaczął się nachylać... chciał mnie pocałować. Ja sie wściekłam, rzuciłam mu tą róże na kolana, coś tam powiedziałam , wysiadłam i uciekłam. Jak wróciłam do domu, poszłam do przyjaciółki i wypłakałam jej się na ramieniu :( Lekko zranione zostało moje serduszko, przeżyłam to trochę ;) II. Drugi osobnik... heh śmieszna historia. W sumie poznalismy się na czacie, a później wysyłaliśmy sobie maile. W którymś mailu wyznał, że... że mnie kocha... No cóż, to świetnie, tylko że trochę za szybko jak dla mnie. Okazało się że ma dziewczyne, która wyjechała za granicę ale ich związek się rozpada i on TAK STRASZNIE cierpi, jest TAKI BIEDNY, ach och i w ogóle :D Dzwonił też do mnie, gadaliśmy po 20 minut, opowiadał, jak to dzwonił DO NIEJ, a ONA była dla niego oschła i oziębła bla bla. Normalnie wtedy tego nie rozumiałam-że wystepuję tu w roli pocieszycielki, bo ONA jest daleko. Teraz nie byłabym taka głupia i nie dałabym się w to wkręcić. Ale mimo to spotkałam się z nim - kolejna moja głupota :P Ale spędziliśmy razem w sumie pół godzinki. Na koniec bardzo chciał żebym go przytuliła, bo miał takie pragnienie, więc to zrobiłam, wbrew sobie (wiele rzeczy robiłam w tym wieku wbrew sobie). Przestałam odpowiadac na jego maile, odbierać jego telefonów i jakoś rozeszło się "po kościach". III. Ach... Był sobie narcyzik :P Poznałam go na jakiejś stronce z fotkami (dzisiaj już nieistniejącej chyba), napisałam do niego maila, i on na niego odpowiedział. Później rozmawialiśmy na gadu, kilka wieczorów, i spotkaliśmy się. Hmm w sumie wyglądał trochę mniej reprezentacyjnie niż na zdjęciu, ale robił jakieś tam wrażenie :P Wysoki, opalony, sylwetka muskularna (miał 21 lat, a ćwiczył od 17-go roku życie-CODZIENNIE-więc można sobie wyobrazić jak wyglądał-dla mnie był postacią troche przerysowaną. Niebieskie oczy, kuszące, non stop wilgotne usta , ciemne włosy, czarujące spojrzenie. Przyznam: Oczarował moje 17-letnie serducho na jakiś czas. W sumie mieliśmy też o czym gadać, więc postanowiliśmy spotkac się jeszcze raz. Skończyło się na trzech spotkaniach, póxniej on gdzieś wyjechał, wysłał mi nawet kartkę, a ja jak głupia czekałam na jego powrót i to, aż się do mnie odezwie :P Ach, jak ja cierpiałam :D Teraz brechtam się z tego, ale wtedy to była powazna sprawa. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że on miał jakąś tam laskę, ale chyba pokłócili się, mieli jakąś "przerwę" i w tym czasie on spotkał się ze mną. Z tego co wiem nadal z nią jest i się bardzo kochają :D Krzyż na droge :P IV. Normalnie evenement :D Buhahaha do dzisiaj jak sobie przypomne jak wyglądał, to się brechtam :D Otóż poznaliśmy się... nie pamiętam, chyba na gadu-gadu. Trochę gadaliśmy, mielismy wspólne tematy, było fajnie, wszystko ładnie pięknie. Wymieniliśmy się fotkami-no luzik, nawet fajny, opalony, wysoki , niebieskie oczy, ciemne włoski, drewniane koraliki na szyi. No, może być jednym słowem. :D Spotkalismy się. Umówieni byliśmy przed Pizzą Hut. Idę. Patrzę. O dżizys. O nie. Buhaha. Nie, nie to na pewno nie on... Ta... tyczka...? Kurcze. No wysoki to był, ale... w ramionach szczuplejszy ode mnie!! I był w kurtce, a jak ją zdjął, już w środku... Oł jeee, to chyba nie to :D Jak się okazało, życie szybko zweryfikowało nasze "dogadywanie się" i własciwie to nie mieliśmy ze sobą o czym rozmawiać. Chciałam uciekać :D Ale obiecałam jeszcze że pójdę z nim do niego, do akademika, to "obejrzymy sobie film". Jasne. W sumie to była moja kolejna głupota, sama tego chciałam-możnaby tak powiedzieć, bo on póki co mieszkał w akademiku sam, nie zjechali się jeszcze jego koledzy, bo to był koniec przerwy świątecznej (4 stycznia). Jak mogłam przypuszczac, on chciał ode mnie JEDNEGO. Ale powiedziałam: o nie, co to to nie kolego, nie jestem ku... i się nie dam :D Troche powalczyliśmy . Ale wygrałam :D Odprowadził mnie na przystanek-na to mu pozwoliłam, a nawet kazałam, bo akademik był w nieciekawej okolicy, a zawsze to bezpieczniej z facetem-choćby miał nie wiadomo jak kościste ramina :D Baj baj i takie tam, wsiadłam do autobusu i pomyślałam : NIGDY WIĘCEJ! Molestował mnie jeszcze póxniej przez ponad rok, obrażał się, że on nie będzie ze mną gadał , skoro ja nie chcę się z nim już umówić, bo on nie ma czasu na takie internetowe tylko znajomości. Postanowiłam go trochę powkrecać, pożartować, wmawiałam, że teraz jestem łysa, ścięłam sobie włosy , że zmieniłam styl, jestem grungem - czy jak to się tam pisze, nosze czarne ubrania, glany, zapuszczam włosy pod pachami, bo nie stac mnie na golarkę itp. Chłopak łykał wszystko i mówił: NAPRAWDĘ? Chciałbym cie zobaczyć. Ja się of kors nie zgadzałam, on mnie nadal namawiał, aż w końcu się obraził, więc dałam mu bloka i już więcej się do mnie nie odezwie :D V. Przystojny , bogaty, własny samochód , zegarek firmy Rolex i te sprawy :D Mieszkał blisko mnie, dlatego się z nim umówiłam. Też fajnie się gadało, jak to zwykle bywa. Umówiliśmy się i... przestało być różowo :D Nie wiem co tak na mnie podziałało-ta kawa czy on-ale nie mogłam, po prostu nie umiałam z nim rozmawiać :D Przyznam, że czesto nie miałam pojęcia, o czym mówił: a to, że był gdzieś tam w Warszawie, że do Berlina jechał 45 minut-ze Szczecina, że gdzieś tam był na polowaniu, że nalezy do kółka łowieckiego, że wynajmuje z kumplami domek jednorodzinny... dżizys trochę tego było. Mało interesowało go, co ja mam do powiedzienia. No i luz. Do domu wróciliśmy taksówką, nie kazałam jednak odwozić się pod sam dom, takie już moje zboczenie, jak jadę taksówką to zawsze wysiadam kilka ulic wcześniej, idąc do domu myślę :D Ehhh znowu niewypał :D VI. Ach Och i tak dalej :D To było moje jak najbardziej udane spotkanie w realu, więc nie będę o tym pisac, bo to nie na temat, ale powiem tak: STRZAŁ W 10!! Jestesmy razem prawie 3 miesiące, jest CUDOWNIE, to najbardziej dojrzały i najfajniejszy facet, jakiego do tej pory spotkałam, mogę ZAWSZE na niego liczyć, nie jest taki jak inni-takie ciepłe kluchy, jest fajniutki, dobrze wychowany, dżentelmen , jest BOSKI :D Po 1 spotkaniu miałam ochote na następne i on również, więc się zaczęliśmy spotykac i tak spotykamy się do dziś :D A mieszkamy 2 bloki od siebie :) Nie możemy już bez siebie żyć, jesteśmy na siebie skazani i to jest własnie NAJCUDOWNIEJSZE :D Kocham Cię Łukaszku Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wisniowa pomadka Napisano Sierpień 21, 2004 to super ze chociaz niektorym sie udaje:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Qasimodo Napisano Sierpień 22, 2004 "Ładne dziewczyny wychodzą za mąż za ładnych chłopców A brzydkie dziewczyny wychodzą za mąż za brzydkich chłopaków Ładni chłopcy żenią się z ładnymi dziewczętami A brzydkie chłopaki żenią się z brzydkimi dziewuchami ..." Róże Europy, "Stańcie przed lustrami" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ale nas oswieciles Napisano Sierpień 22, 2004 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość polecane Napisano Sierpień 22, 2004 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość igraszka Napisano Sierpień 22, 2004 a ja spotkałam się z facetem z czata tylko raz i za parę miesięcy będę jego żoneczką :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Antylia Napisano Sierpień 22, 2004 z jednym facetem na czacie rozmawialam na gg kilka miesiecy, spotkalam sie i od ponad roku jestesmy razem i jestem okrutnie zakochana Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość niezdecydowana Napisano Sierpień 22, 2004 A ja właśnie stoję przed problemem podjęcia decyzji spotkać się czy nie? Chciałabym ale boję się jeszcze bardziej po lekturze Waszych wypowiedzi,niestety nigdy nie można być pewnym tej drugiej osoby:( a szkoda, bo jak widzę nawet zdjęcia mogą być oszukaństwem okrutnym!!A tak nawiasem mówiąc to nie jest do końca normalne, że ktoś mówi jaki to nie jest super a potem decyduje się na spotkanie, mało tego nalega na nie, wiedząc jak się przedstawiał. PAŃSTWO DRODZY NIE ROBCIE TAKICH NUMERÓW !!!!!!!!! to tylko marnuje tak naprawdę Wasz czas! A ja i tak będę się zastanawiać, może jednak warto się zgodzić, przecież to nie pierwszy i nie ostatni raz jak mogę się sparzyć! Dobrze myślę???????:)):):):):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość niezdecydowana Napisano Sierpień 22, 2004 cholera a jak On to wlaśnie przeczytał:(:(:(:(:(:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość tez mam Napisano Sierpień 22, 2004 taki dylemat - spotkać sie czy nie? heh... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a ja Napisano Sierpień 22, 2004 dziś byłam na takim spotkaniu (nie pierwszy raz zresztą)... umówiłam się z facetem po ok. 2 tygodniach mniej lub bardziej regularnego gadania na gg (poznaliśmy się na czacie)... może nie jest super przystojny, ale miło spędziłam wieczór i myślę, ze to nie było nasze oststnie spotkanie;) ...co do wczesniejszych- bywało róznie, najczęściej kończyło się po pierwszym spotkaniu... chociaż- z jednym byłam 7 miesięcy, ale juz nie jestem... szukam nadal i wierzę, że znajdę :) życzę owocnych spotkań ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość byłam 2 razy Napisano Sierpień 23, 2004 czy nieudane? nie do końca. po prostu inne niż się spodziewałam. zasadnicza sprawa to przed spotkaniem nie wyobrażać sobie zbyt wiele, bo mozna sie przez to nieźle rozczarowac. kiedy podchodzi sie z dystansem, moze byc calkiem fajnie, śmiesznie, ciekawie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zoolka Napisano Sierpień 24, 2004 hmm.. a ja was teraz zaskocze.. no wiec.. weszlam sobie kiedys na czata... z nudow.. nie bylo co robic.. i zaczelam gadac z pewnym kolesiem.. okazalo sie ze go widzialam(ale tylko przelotem bo w kasku) i ze chodzi do mojej kolezanki do szkoly.. tak gadalismy jakis czas.. i wkoncu przyjechal do mnie.. fakt bylam mega zaskoczona.. ale od tego pamietnego 10 marca 2002 minelo juz troszke czasu... :) i wciaz jestesmy razem.. nie powiem nie zawsze bylo idealnie.. ale przezwyciezylismy to wszystko razem... to wlasnie z nim przezywam najsliczniejsze i najszczesliwsze chwile w moim zyciu.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
SPOKOJNY 0 Napisano Sierpień 24, 2004 Właśnie wstałem coś zjeść...... Spotkałem się parę razy. Kobiety były bardzo miłe, kilka nawet ładnych. Miło się rozmawiało ale wiecie jestem żonaty więc na rozmowach się kończyło. Z niektórymi nieraz piklikamy jak ktoś ma doła. Czasami tego potrzeba.Jest fajnie tylko żona czasem tak dziwnie kiwa mi palcem. Bawcie się młodośc jest PIĘKNA !!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość 30_ka Napisano Sierpień 24, 2004 spotkalam sie tylko z jednym facetem.Rozmawialismy ponad rok, bardzo milo, wspolne tematy, ulubione ksiazki, nawet hobby...bardzo nalegal na spotkanie, ja obawialam sie ze zaczynam zakochiwac sie przez net, a uwazalam to za glupote.Ale codzienne rozmowy, przemily glos w sluchawce, wiersze, troskliwosc i pamiec o kazdej drobnostce , to usidlalo:)) Nawet to ze na zdjeciu nie wygladal w moim typie nie odstraszalo:) zreszta ja tez pewnie nie jestem miss:) Zgodzilam sie pojechac( spotkanie w wa-wie, ja ponad 300km, on z 200). Nie wazne , ze na zywo wygladal jeszcze bardziej nie w moim typie( niski, taki o bardziej kobiecej urodzie), ale to juz nie mialo calkowicie zadnego znaczenia:) widocznie tez przypadlam mu do gustu, bo po dwuch dniach spedzonych razem, rozstawalismy sie ze lzami .Faktycznie nie widzialam przyszlosci dla naszego zwiazku, bo tak koszmarna odleglosc.Ale po spotkaniu jeszcze bardziej mile i czeste rozmowy w necie, czasem zarwane noce nawet,Kolejne spotkanie za kilka miesiecy, znow wspanilae, ale cos mi zaczynalo nie pasowac, nawet nie moglam tego okreslic. Po trzecim spotkaniu, postanowilismy spedzic wspolnie przynajmniej tydzien urlopu, znalismy sie netowo juz ponad 2lata. I wlasnie tylko to calkowicie otworzylo mi oczy i otrzezwilo z tego zakochania:) teraz mowie to z usmiechem, wtedy cierpialam bardzo , i to dlugo. Jednak poznac czlowieka mozno tylko przebywajac z nim ciagle.Takie spotkania zaplanowane i oczekiwane w ciagu ilus tam miesiecy, to calkiem co innego.Nie da sie wtedy zauwazyc wszytkiego, bo jest tak szalenie spragniony tego bycia razem, dotyku i tp. Dopiero kiedy co rano budzisz sie w jednym pokoju, widzisz , ze ten szalenie zadbany facet rozrzuca skarpety po pokoju, na trzeci dzien uwaza, ze nie musi golic sie juz, ze rozprawiajac o romantyce, moze byc malostkowy i bardzo wyrachowany. ze opowiadajac jaki to jest przyjacielski i hojny, jest sknera( i tu nie mowi o mnie, bo zawsze uwazalam, ze wszystkie wydatki zwiazane z tymi spotkaniami dzielimy po obie strony).na szczescie na ten urlop umowilismy sie z paczka przyjaciol z netu i tylko to pomoglo mnie przetrwac :) Poznalam wielu milych ludzi przez net, wspaniale sie nam rozmawia i chyba juz wiecej nie chce sprawdzac , czy w realu sa tak samo mili, niech net zosataje tu , wirtualne nie mieszajmy z realem:) no i ta solidarnosc kobieca czesto pozwala wyeliminowac romantyko-eroto-napalencow:) hihi, powodzenia:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość method man Napisano Sierpień 24, 2004 Jestem chlopakiem i opowiem Wam o moim spotkaniu. Napisze na poczatku ze umowilem sie przez neta tylko tej jeden jedyny raz. Mam 21 lat, dziewczyna z którą się spotkalem byla w moim wieku. Byly ferie, przerwa w studiach, no i z nudów na czata wszedlem, ona to samo z nudow, a na codzien studiowala sobie w Akedemi Morsiej. Nie napalalismy sie jakos bardzo na siebie, po prostu tak sie poznalismy i tak do sibie podchodzilismy jak w realu, zwykle zapoznanie, no i cos mi strzelilo do głowy, że chcialem, z nią isc na spacer (a byla zima i wogole bylo zimno i ciemno bo to byla noc, a ona wziela swojego psa Toske :)) no i ona zgodzila sie spotkac. To bylo jej chyba 3 spotkanie. Moje pierwsze. Wogole nie myslalem, że na serio dojdzie do tego spotkania, chcialem isc z ciekawosci i zobaczyc ją z daleka albo przejsc koloniej i to wszsytko. Miala stać pod orłami. Wczesniej spytala sie o moj tel, bo jak by sie nie spodobalo to daje sygnal i jak sie nie spodoba to daje dyla. No i ide na to spotkanie ( wogole to mi sie glupie wydaje takie umawianie sie, jest bez sensu, w innych okolicznosciach poznawanie ludzi jest o wiele lepsze ) dochodze do orłów i patrze stoi jakaś dziewczyna z psem, od razu poczailem sie, że to ona, w glowie 100 mysli na sek, adrenalina i kombinuje co robic, przeblysk mysli i skrecilem, udalem że to nie ja i przeszedlem koloniej, a ona patrzala sie na mnie (wiedziala jak wygladam bo jej sie opisalem no i nie klamalem w opisie) no i ona troche sie zrezygnowala widzialem to kontem oka,.... a ja w ostatniej chwili podchodze do niej "sory ktora godzina ? " (ona wyciagnela komorke, patrze o qrwa !!!! najnowsza nokia 7650, wyrwalem jej z reki i ucieklem :).... zartuje) ona wyciagnela jakąś starszą nokie i mowi ze jest 19:05, a ja "sory spoznilem sie 5 minut" i oboje zaczynamuy sie smiac. Wogole jak zobaczylem ją to "wow" tak mi sie spodobala, a jak uslyszalem jej glos to "wow drugi raz" wogole inaczej wyobrazalem sobie ją w neci i co innego bylo w realu. Konfrontacja z rzeczywistością byla świetną niespodzianką, jak ja kocham niespodzianki. Dobrze wiedzialem, co kryje sie pod jej pseudonimem na chacie. Wiecie, jakie są niespodzianki. Myślisz, że wiesz na pewno. Nie masz już żadnych wątpliwości. Ale potem otwierasz niespodziankie i widzisz coś innego.... Niespodzianka!!!! Można to porównać z naszą sytuacją. Dzeiewczyna do mnie, że myslala że to nie ja bo tak przeszedlem bokiem hehe:) zrobilem jej niespodzianke i wiem ze bylo fajnie. Bylo ciemno ale blask księzyca odkryl jej twarz z ciemnosci i widzac tą buzie nie moglem przejsc obojetnie. Moze nie byla to super laska, ale dla mnie wydawala sie boska. Wogole potem mi opowiadala na gg, strasznie sie obrazila, bo sprawilem wrazenie, że nudze sie na tym spacerze i strasznie szybko szedlem i ona myslala ze chce jak najszybciej dac noge. Ale dziewczyna byla super i bardzo mi sie podobala. Troche niedowartosciowana byla ale jak patrzylem na nią nie wiedzialem o co jej chodzi. Świetna dzioewczyna, mysle że ją dowartościowalem i ona mnie takze dowartosciowala, powiedziala mi duzo milych rzeczy np. "mialam ochote zaciagnąć cie w krzaki i calowac". Świetna dziewczyna. Potem troche sobie jeszcze popisalismy, ale moj brak akcji i zdecydowania spowodowal ze poznala nowego chlopaka i są razem a ja znią jesteśmy przyjaciolmi. Jest super. Reasumując , swietne doswiadczenie. :) Kto zobaczy ortografy niech zlorzy skarge do redakcji kafeterii. :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach