Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emmi

Mini klub dla miłośników zwierząt

Polecane posty

Gość fajna 45
O jestem!!!!!! Zawsze gdzieś moje wiadomości znikają to i pisałam pierwszy post ostroznie a tu proszę....... Moją pierwszą prawdziwą kocią miłościa był olbrzymi dachowiec szaro-bury ksiązę gibkości Gurgul-absolutny król naszego ludzkiego stada. To on stawiał warunki kiedy czas na myzianki a kiedy na bitwy( nie musze wspominać o pokrwawionych rękach, udach!) był silny, odważny i bardzo mądry. I bardzo nas kochał. Nietety kochał też wolność i niezliczone rzesze kotek :-)) w związku z czym znikał co jakiś czas by wracać brudny, umorysany i szczęsliwy. Żaden mądry lekarz nie polecił mi wastracji w związku z tym płodził zapewne całe pokolenia biednych małych kociaków , często bez przyszłości....Jedną taką swoją wybrankę z kociakiami w brzuchu przyprowadził do domu moich rodziców i tak w tapczanie poczęło się troje małych kociąt:-))) W tapczanie na którym spałam notabene:-))) Kotki podrosły i trafiły do domkó a jedna z nich -Lalunia została. I jeszcze jst znami, choć to ostatnie jej dni , pupuni naszej kochanej, zpowodu czego cierpimy strasznie-moi rodzice, ja i moja córka..... Jedynym pocieszeniem jest,że przeżyłąz nami 12 naprawdę szcześliwch lat!!!Jej mama kotka Hitlerka został uśpiona równo 10 lat temu i pewnie ją teraz wzywa:-(((. Wracając do Gurgula-który był głownie moim kotem-wychodząc na wolnośc nabawił się jakeigoś paskudztwa i ostatnim razem jak przyszedł to czuliśmy,że to już pożegnanie jest......Nigdy nie wrócił a ja kocham go do teraz... Moi rodzice zakażeni "kocią skazą" przygarneli małego wypłosza smukającego sie po klatce schodowej , nazwali Grzmocią i ta mała, delikatna kotka jest teraz ich prawdziwą radością a przez wiel lat przyszywaną siostrą Laluni.Ja z kolei przygarnęłam czarną -białą kotkę i nazwałam dzwięcznie Klunia. Nie był to kot , który "chwyciłą " moje serce ale starałam sie, aby było jej u nas jak najlepiej. Po pewnym czasie zaadoptowałam jeszcze czarne , chude coś o wyglądzie zblizonym tylko do kota i nazwałam Ludwik. No i to coś z kolei od razu prawie połoyło mnie na łopatki ;-))) Było najbardziej rzogadanym stworzenie, no może oprócz ptaszka Maćka Hanzlika jakie znałam, Klunia oszalała z radości i poczuła się się mamą:-)))A mały rósł i rósł i piekniał z dnia na dzień aż stał się przepięknym długonogim szczupłum kocórem-pierwszym kotem życia mojej córki(zarażonej w ten sposób kocią chorobą). A resztę opowiem Wam wszystkich jutra, pa:-)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tylko machanko do Was , widzicie co się dzieje nawet niemam czasu napić się mojej rytualnej kawki... u zwierzaków spokój i radość witam nową koleżankę , pisz jak najwięcej o swoich kociakach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megii
cześć witam wszystkich i nowa koleżankę fajna 45🌼 Netto;) też słyszałam o takich praktykach na zwierzaczkach u fryzjerów ale mojemu chyba nic nie podawały bo po strzyżeniu jak pamiętam zachowywał się normalnie.A z tym czesaniem codziennym trochę kłopot bo mój Tytusek z każdego spaceru(mieszkam w lesie) wraca zawsze strasznie mokry i brudny. Chociaż on się tak już przyzwyczaił że po staje przy wannie czekając na umycie a przypominam że moja //troszkę większa miniaturka //słowa pani od której kupiliśmy go waży ponad 12 kg. Mam co dźwigać ale on jest taki kochany, że wcale mi to nie przeszkadza.Mam go od roku i zastanawiam się dlaczego ja wcześniej nie miałam żadnego zwierzaczka one są takie cudowne i wydaje mi się że posiadanie Tytuska zmieniło mnie pozytywnie w stosunku do innych zwierzaczków. No dobra narazie wystarczy tych zwierzeń. Narazie papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna 45
Witam wszystkich w ten piękny październikowy dzionek i serdecznie dziekuję za miłe przywitanie :-) Lubię słoneczko od rana a Wy??? Przepraszam za wczorajsze literówki i błędy ort, ale bardzo się spieszyłam coby wszystko Wam opowiedzieć:-) ni i wyszło marnie hihihihihi. Skończyłam na dorastaniu Ludwika-więc kociak róśł i mężniał i nadszedł moment, kiedy nauczona smutnym doświadczeniem Gurgula postanowiłam go wykastrować. Oczywiście nie obylo się bez "przygód" i okazało się po zabiegu,że jedno jajo:-) zawędrowało gdzieś do brzusia i kot został wykastrowny tylko w pół-czyli jest tak zwanym wnętrem, co niesie przeróżne komplikacje za sobą, ale o tym poniżej-jazu , ale się rozpisałam:-) Żyli sobie zgodnie z Klunią, która traktując go jak swoje dziecko pozwalała na wszystko-na gryzienie w ogon, na brak snu-no bo przecież mały chcial się bawić, na to,że wyzerał(jak nie patrzyłam) jej miskę. Az nadszedł fatalny dzień w którym Klunia próbując się dostać na do mieszkania moich rodziców (mieszkamy na tym samym piętrze) przestaszyła się chyba czegoś, zbiegła w dół, dzwi na dwór były otwarte-szukaliśmy jej do późna w nocy, nawołując. rano znalazł ją mój tato - już nie było jej z nami, odeszła pod kołami samochodu :-(((((. Po tym nieszczęściu posytanowiłam nie mieć więcej kotów-ale Ludwik tak płakał , marudził , taki był samotny i nieszczęsliwy a przez to absorbujący-potrafił krzyczeć mi nad głową tak długo aż nie przerwałam swojego zajęcia i nie zajęłam się nim tylko-i tak w kółko:-).Źle znosił nasze wyjazdy-zawsze potem był obrażony i musieliśmy go przepraszać...Moja córka którą kocha najbardziej też zaczęla powoli mieć swoje życie-koleżanki, ploteczki...a on taki nieszczęsliwy był...No i moi rodzicie znaleźli w pobliskim parku takie małe , puchate , pręgowane cudo-dokarmiali miesiąc, zachwycali się a to dzikie takie, samotne , jedyne w krzakach szczęsliwe było i nieujarzmione-jak próbowałam złapać to przegryzło mi paznokieć na wylot!!Kończyło sie lato i bojąc się o los kociaka moi starusdzkowie złapali kociaka podstępem i przyniesli najpierw do siebie-ale zarówno Lalusia jak i Grzmocia nie były zachwycone przybyszem, dając to wszystkim odczuć:-). Więc mała(bo okazała się dzieczynką) trafiła do mnie:-)I coż Wam mam napisać-że to była miłość od pierwszego wejrzenia?????No chyba tak. Łudwik oszałał-co prawda pierwsze dni byłam niespokojna bo on taki pobudzonuy do granic próbował nawet maleństwo "dosiąść", ale z czasem to uczucie zanikało i pozostał y tylko ojcowskie uczucia:-) Ale jakie!!!!!!Słuchajcie on nawet pozwalał się ssać-znalazła jego sutek i ssała, ssała....Mył ją, szukał jak tylko zniknęła z pola widzenia..no i tak prawdę powiedziawszy jest i do teraz:-) Bernadettka(bo takie otrzymała imię) podrosła, jest żywym pełnym wigoru kociakiem o ślicznej małej głowce i za małych uszkach hihihihi. Jest żałokiem i nieujarzmioną poskromczynią moich zasłon, zlodziejem jedzienia( ogórki zielone pyszzzne są!!) ocierakiem ale tylko do Ludwika-słowem małą wariatką. Tak prawdę powiedziawszy to nie jest za skora do pieszczot, przychodzi tylko jak jestem w kuchni :-), albo wiecorem z pełnym brzuchem na kolanka na chwilę-ale tylko do mnie :-) Uwielbiam ją, jej olewatorski stosunek do nas -ona jest pewna ,że to my mieszakamy u niej!!!!!A koty razem-to marzenie każdego posiadaczy tych czworonogów-wszędzie razem, śpią razem , rozrabiają razem, myją się razem -nawet do kuwety chodzą razem(jedno robi, drugie patrzy-oba zakopują):-)Widzieliście tą reklamę Simplusa ze zwierzatkiem co tak brudzi z klatki-tak zachowuje się właśnei Berni w kuwecie hihihihi-fajnie, szczególnie w nocy:-) A właśnie noc-jest taki zwyczaj-my gasimy światło a kociki otwierają swoje zielono-złote oczyska i dawaj!!!!!!!Pełne szaleństwo!!!!Miauki i gonitwy i skoki i "simplusy" i wspinaczki i walki nawet!!!!!! I tak do rana-rano się budzę to spią przytulone,zmęczone, biedoki moje:-))Acha-mała podrosła , więc i Ludwik to zauważył i to jedno jajo oszalało w jego oranizmie - stał się kocurem jak się patrzy, chodzi , męczy ja, śpiewa do niej piosenki róznorodne!!Najgorzej z tymi piosenkami , bo dziewczynka wysterylizowana jest i dzieci z tego nie będzie, ona znosi to ze stoickim spokojem , gorzej z nami. Powinnam poddać kocura operacji wycięcia tego jaja ale to poważna już sprawa i boję się troszku.... Tak wygląda moje życie ze zwierzakami -moich rodziców i moich własnych. Kocham je wszystkie baaaaardzo-uwilbiam być w domu :-). Acha , jescze jedno-mój partner życiowy od kilku lat jest uczuleniowcem na sierść zwierzakó- ma astmę uczuleniową-więc jeszcze on z tym swoim inchalatorem, psikaniem.....Fajnie jest, mówię WAm... Ale choć to bardziej "psiarz" to choć się nie przyznaje, to Ludwik zawłanął już i jego sercem a Berni rozczula go swoją bezczelnością-jak wszystkich zresztą !!Tak wyglada mój dom i moje życie pełne czworonogów, bez których strasznie nudno pewnie by było :-) No to tyle tytułem zapoznania się, strasznie tego duzo-wiem:-)>Całuski dla wszystkich:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz my
witam! zaglądam tu czasami i bardzo mi się podoba. postanowiłam, że opowiem wam moja historię a raczej historię mojej kotki, która mieszka ze mną od ponad 6 miesięcy.wszystko zaczęło się u mnie w pracy, pracuję w jednym z licznych domów dziecka, do naszego terenu przylegaja ogródki działkowe gdzie moja obecna kotka pomieszkiwała.niestey, a może na szczęście przychodziła na teren domu dziecka, a że była kotna niektórzy z pracowników dokarmiali ją.oczywiście nie spodobało się to dyrekcji i pielęgniarce, bo kot chory (miał problem z oczami) roznosi zarazki i choroby itp.pewnego dnia pielęgniarka zobaczyła jak kicia wychodziła z kontenera na smieci i powiedziała, że najlepiej to ją tam zamknąć i jak przyjadą śmieciarze to ją wywiozą, nie będę tego komentowała, bo cisną mi się na usta same niecenzuralne słowa.muszę jeszcze nadmienic, że pracuję ze mną pewna koleżanka o wielkim sercu i nieograniczonych pokładach miłości do zwierząt, która posiada w domu 2 pieski i kilka do kilkunastu kotów.jednym słowem gdy to usłyszała postanowiła zabrać kicie do siebie i tak wszyscy byli zadowoleni do czasu gdy przyszła zima i na nasz teren zaczął przychodzić kocurek, który został nazwany Maczem.nie był on dziki tak jak pozostałe koty z działek, dokarmialiśmy go i jak tylko była sposobność wpuszczalismy do środka żeby się ogrzał, tak przezimował aż na wiosne zauważylismy że stało się cos z jego łapka na która mocno utykał, koleżanka zabrała go do weta i poddała kastracji po czym trafił do jej domu. w tym czasie trwały pertraktacje z moim mężem o to żebyśmy wzięli Macza do siebie do domu, ale mój mąż, który rzekomo nie lubi kotów był nieugiety, ale wiadomo jak to kobieta marudzi i marudzi dał za wygraną i postanowiliśmy, że Maczo trafi do nas do domu.jednak podczas wizyty u koleżanki, która zaopiekowała się kotkami wpadła mi w oko kotka, która miała trafić na wysypisko, siedziała bida w pokoju odizolowana od innych kotów, z którymi nie chciała miec nic wspólnego i postanowiłam, że wezmę ją i tak oto pewnego niedzielnego poranka Ela (bo tak ma na imię w pierwszej wersji Eliszka) trafiła do nas do domu. mój małżonek choć zapowiadał, że kota będzie tolerował w tej chwili jest w nim zakochany na zabój, czyści kuwetę podtyka co najlepsze kąski, kotu wolno wszystko moze chodzic gdzie tylko ma ochotę i nawet na odrapane fotele zareagował usmiechem i powiedział oj ela ela, słowem jest cudnie. na początku listopada wybieramy się z Elą na sterylkę i bardzo ja kochamy, a co najistotniejsze w tej historii to to, że szczęście iż są tacy ludzie jak moja koleżanka, której tak na prawde moja kotka zawdzięcza wszystko dobre co ja spotkało. a co do naszej pracy to teraz wszystkim pokazuje zdjęcia mojej Elci i nikt nie wierzy że to ten sam kot co błąkał sie brudny z zaropiałymi oczami po smietniku.a poza tym dyrekcja kupiła psa za cięzkie pieniądze i nikt teraz nie mówi nawet słówka gdzy pies narobi na środku dywanu gdzie bawia się dzieci albo wyrywa dzieciom z rak -jedzenie jest cisza, ale ma to tez swoją dobra strone a mianowicie taką, że w zimie zamierzam oficjalnie dokarmiac koty, które przyjdą na nasz teren i mam nadzieje, że w obecnej sytuacji nikt nie będzie protestował, a jakby co to mam tzw niewyparzona buźkę.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie miłośniczki zwierzaczków tamta Megii to teraz ja ,założyłam sobie nicka.🌼 Zapamiętajcie Megii Megii Megii to teraz MeganJot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka:) Nie przeczytyłam jeszcze wszystkiego, jestem na poprzedniej stronie, na razie zaczytałam się w tym strzyżeniu :) Moje nie potrzebują to z wielką przyjemnością poczytam jak to wygląda:) witam nową osobę i pozdrawiam wszystkich :) buziaki 👄👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooo! widzę że jest więcej nowych osób, świetnie!! bardzo się cieszę :) piszcie i dzielcie się historiami, bo to to jedna z najpiękniejszych ,,książek,, o zwierzętach jaki możemy poczytać :) Nigdzie nie znajdzeimy takich cudnych bohaterów jak nasze zwierzaczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Miło poznać nowe koleżanki :). Piękne kocie historie opisałyście :). Axxk:) 🌻 i drapanko dla Pysi i chomiczka MeganJot:) oby jak najwięcej osób przechodziło takie metamorfozy jak Twoja. 🌻 dla Ciebie i pieszczochy dla Tytuska. Emmi:) cieszę się że jesteś a co do „książki” to masz rację :). Wielkie 👄 dla Ciebie a dla Urwisi, Pięknej, Kubusia i reszty cała masa drapanka. Tulipanna:) 🌻 i pieszczochy dla Sary, Bolusia i Baltazarka Ruminka:) ciekawe czy Szpaczek już jest :) Efciak:) Netta:) Majaja:) i dla pozostałych 🌻 Wykąpałam Pikusia :). Próbował zwiewać z umywalki na dobry początek. Mokrzy byliśmy oboje :). Później było lepiej wprawdzie trząsł się niczym ratlerek ale nie uciekał. Spodobało mu się wycieranie ręcznikiem a na koniec dostał nagrodę w postaci psiego ciacha i strach poszedł w niepamięć :). Następnym razem pójdzie lepiej. Pikuś chyba był kąpany drugi raz w życiu. Pierwszy u znajomej a teraz u mnie. Glucik skaleczył tylną łapkę. Poduszeczka na stopie była przecięta. Krew leciała, ale krótko i stąpa normalnie, więc to nic groźnego. Dowiadywałam się o kastrację. Chyba się zdecyduję, ale tak na 100% jeszcze nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna 45
Halooo!!!!!Witam wszystkich i raz jeszcze dzięki za miłe przywitanie:-) Czytam wszystkie Wasze posty i mam absolutny mętlik w głowie-kto jest kto i czyj zwierzak jest czyj:-) Ale mądra przecież dziołszka(czytaj dziewczynka, bo ja z ziemi śląskiej) i napewno w końcu wsszystko ładnie połapię:-).Fajny ten topik jajk nie wiem co!!! Futrzaki-może to źle ,że jako nowa na forum się wymądrzam, ale z tego co zrozumiłam to zastanawiasz się czy wykastrować swojego kocura-więć nie zastanawiaj się tylko kastruj!!!Gdybym ja to kiedyś zrobiła to może Gurgul byłby ze mną do teraz!Też tak jak Twój Glucik był kotem wychodzącym , też wracał po długich nawet przerwach, czasami "nadszarpniety" czasami nie...aż do momentu jak nie wrócił......Weci mówili mi,że może i tak mieć chęć wychodzić,że będzie miał jako kastrat mniejsze uznanie wsród innych kotów,że dalej może znaczyc teren-Może ale nie musi-a napewno zmiejszy mu się z czasem "chuć" i napewno więcej będzie czasu spędzał w domu..Nie zmiejszy to jego pozycji wsród innych kotów-moja koleżnka ma 2 kastraty , czasami wychodzą i ona widzi jakie manto spuszczają intruzom(mieszkają na wsi).Zresztą większość wetów teraz dorasza kastrację-a sam zabieg jest stosunkowo prosty i już po kilku godzinach kot powinien czuć się dobrze!Jest jeszcze jedna strona nie wykastrostowanego kota-te wszystkie małe , biedne, głodujące czasami i nie mające żadnych szans na przeżycie kociaki i biedne ciężarne kotki, które często umierają w połogu!!!! Chociażby dla nich warto to zrobić!! Decyzja zawsze będzie należeć do Ciebie, ja polecam kastrację , zresztą tak jak i steryzację kotek! No i proszę znów się rozpisałam-a kawa mi stygnie :-((((. Pisałyście o kawkach-ja piję turecką, mocną najlepiej lubię w szklankach -tak jak w socjalizmie:-) No cóż każdy ma jakieś zboczenia, no nie?? Miłego dnia!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) Rady, porady i opinie mile widziane :). Mocna kawa w szklance z samego rana jest rarytasem :) dla wszystkim 🌻 i miłego dnia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na kotkach się nie znam dlatego nie będę nic doradzać, ale moja sąsiadka ma 2 kastraty które są wychodzące i one zawsze wracaja na noc całe i zdrowe.Chociaż w mojej okolicy jest sporo dzikich i czasami agresywnych kotków. 🌼 Futrzaki napisz czy twój Pikuś po kąpieli zachowuje się normalnie ? Mój Tytusek chyba lubi kąpiele bo stoi w wannie jak sierota, ale co on wyprawia po wyjściu , dostaje pałera zaczyna biegać po całym mieszkaniu po stole na fotelach a w kojcu to kręci się w kółko. Strasznie fajnie to wygląda a my mamy wszyscy wieczorny ubaw. Pozdrawiam was wszystkie i te nowe również❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka:) fajna45//:) Tak poczytałam sobie o Twoich kotach... i zastanawiam się skąd takie imiona kocie? Już inne osoby pisząc o swoich kotkach odkrywają ich nieprzecietne imiona. Przypomnę, że kota nigdy nie miałam,ale wydawało mi się że mają na imię: Kicia, Kulka, Burasek... czy jakoś tak... :) Ale bardzo mi się podobają te Wasze imiona, dodam od razu :) A historia czy wręcz rodowód jest fantastyczny. Tyle kotów, tyle lat a dokładnie pamieta się skąd które jest, prawda? MeganJot//:) siemanko! widzę, że teraz wszedł temacik ,,prania,, psów :D Moje kubią kąpiel, chociaż jak miałam po raz pierwszy kąpać Urwisię to zademonstrowałam na spokojnej Pięknej że nie ma się czego bać:) Ale piszecie, że teraz ktoś kąpał... co z suszeniem? ja boję się je teraz wykąpać, aby się nie zaziębiły... teraz my//:) witam kolejną kocią mamę :) Masz piękną pracę- to tak na marginesie :) Netta// axxk//:) Co tak króciutko? machanko dla Was i waszych pupili :) futrzaki//:) O właśnie! Ty kąpałaś Pikusia... piesek schnie podobno koło doby... jak rozwiązujesz ten problem teraz? Bo latem to nie ma problemu, ale teraz to już raczej za chłodno aby po kąpieli nawet po paru godzinach z nim wyjść. Moja sąsiadka ma kastrata i też łazi po dworze i wraca każdego dnia, nie ma problemów, nie zaznacza terenu, nie ma przykrego zapachu... ona jest bardzo zadowolona. A u nas spokój. Ostatnio Piratka poszła w odwiedziny do Dzikuski (mowa o chomikach - córcia odwiedziła mamę) i już miałam im pozwolić na babski wieczór, ale pożarły się o kawałek marchewki i spotkanie zostało zakończone ;) Kuba w dalszym ciągu krzyczy na mojego męża, jak ten za długo przy kompie siedzi, a Kuba ma dosyć światła... i tak jest założony brązowy akażur aby zwierzakom po oczach światłem nie świecić. Madame żółwiczka opycha się jabłkami, a baby latają po mieszkaniu jak głupie i skaczą sobie po głowach... teraz leżą obie przy mniei drzemią. Urwisia nic nie urosła, raczej pozostanie takie nieduża, nie wiem czy przytyła, bo w obecnym stanie nie mogę się z nią siłować, aby na wagę ją posadzić... za to jest zupełnie inna z charakteru niż Piękna, nigdy nie przypuszczałam, że psy mogą się tak różnić. ruminka👄 królica👄 majaja👄 pozdraiwam wszystkich i miłego dnia życzę 🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tulipanna, kulfonik, shirusia, anuśk_a, Płomień... gdzie jesteście??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Niestety znowu mi brakuje czasu na dłuższe wpisy, nawet jeszcze nie zdążyłam przeczytać wszystkich ostatnich wpisów...:( więc dziś tylko machu machu MeganJot🌻 mój łobuziak identycznie się zachowuje po kąpieli..wypisz, wymaluj mój psiak :) Emmi 😘 Pozdrawiam Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna 45
To znowu ja :-) Emmi-cudne opowieści o chomisiach-uwielbiam chomisie , jako dziecko miałam ich kilka-i do teraz sentyment mi duzy został:-) Co do kocich imion-to nie wiem skąd takie nam wyskakują-tak jakoś , rodzice i ja wymyślamy spontanicznie-najlepszy numer był jak Gurgul przyprowadził Hitlerkę(miała wąsa pod nosem) i urodziły się 3 małe kociaczki, które nazywaliśmy: Lalunia-Pupunia, Pijok Kululu i Frup Niedobry!!!!!:-) Pamietam,że goście się zaśmiewali do rozpuku-trochę zresztą słusznie.A moje koty-cóż to taka trochę intymna opowieść -ale co tam-mój partner nazywa tymi imionami moje ..no wiecie.... o jazu..no-biust:-) :-) Tak je nazywa-zboczeniec :-) I uparł się,że skoro już musi żyć otoczony czworonogami przy tej swojej astmie alergicznej to przynajmniej on je nazwie jak chce-no i nazwal :-)! A wracając do imion to strasznie mi się podoba imię Glucik-tez niestandardowo:-). Miło się uśmicham, bo jak córkę urodziłam a przez całą ciązę myślałam,zę noszę w sobie chłopca i imienia nie miałam to ją Glusia , Glutka nazwyzwałam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 Emmi ja zawsze kąpię swojego Tytuska wieczorem po ostatnim spacerze, i do spania kładę go w kocyk żeby mu było cieplutko.Rano jak wstaje to jest suchutki. 🌼 Netto a myślałam że mój tylko tak rozrabia. Pierwszy raz jak to zrobił , nawet się trochę wystraszyłam.Teraz już spoko poprostu// ten typ tak ma //❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem:)Tylko czasu mi troche brakuje.Moje ogonki to sie o jedzenie zawsze gryza.Mimo ze daje kazdej osobny kawalek,w osobnych miseczkach to i tak zawsze jest awanturka.Na szczescie krew sie nie leje,szczurki z natury tak juz maja ze chocby nie wiem jak byly zaprzyjaznione o jedzenie zwykle sie potluka.Kociowate wporzadku.Ich drapak to fotele w duzym pokoju i tak sie czasami zastanawiam co zrobimy jak bedzie trzeba kupic nowe.Te sa juz naprawde bardzo stare.A drapak ktory kupilam doslownie za ostatnie pieniadze lezy w kacie i zbiera kurz.Nie udalo mi sie ich nauczyc zeby z niego korzystaly.Pies jak zwykle zazdrosny:Do wszystko i wszystkich.On to dopiero schnie...zawsze go kapie wieczorem zeby zdazyl wyschnac do rana.Apropo psow-wczoraj pojawily wreszcie u mnie kosze na psie odchody,tyle ze jak to u nas-ustawione zupelnie bez pomyslunku.Praktycznie sa trzy kosze w bardzo blizkim sasiedztwie.Prawie ze jeden obok drugiego.Za to po drugiej stronie ulicy nie ma ich wcale.I jak mi sie tam pies zalatwi to bede musiala leciec przez cala ulice:(A jak jest u Was-sprzatacie wogole po swoich pupilach?Bo ja przyznam sie ze lapke mam od dawna ale do tej pory z niej nie korzystalam.Teraz jak sa te kosze to mysle ze trzeba by zaczac korzystac. Pozdrowionka dla wszystkich🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja robię pozdrawiam wszystkie miłośnice zwierzatek🌼 zajrzę do was dopiero w środę jak będę w pracy. 👄👄dla waszych stworzonek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Mialam przerwe w necie a postatnio jestem zalatana, bo przez ostatni tydzien mialam wielka, krwawa niestety biegune, ktora nie chciala przejsc i na wykladach myslalam, ze zwariuje. W srode wiec bylam u lekarza, kazal zrobic mnostwo badan. Wczoraj bylam na badaniach krwi wiec dzisiaj wyniki. Miala byc tez badana kupa, ale, ze to jest zlosliweteraz akurat nie chce mi sie robic kupy. A moje potfory sa kochane i czuja, ze cos pani im nie domaga wic chodza ze mna na spacer tak grzecznie jak nie wiem, jak nigdy. Mam nadzieje, ze to nic powaznego. Zycze Wam milego dnia i oczywiscie glaski dla waszych zwierzaczkow. Witam tez nowe osoby. Emmi jak sie czujesz? Ruminko a Ty to juz niedlugo chyba, Kulfonik trzymaj sie cieplutko Wszystkie nowe osoby witam i pytam o zwierzeta. Piszcie o zwierzetach ile wlezie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wyobrażam sobie aby moje babole przeleżały spokojnie pod kocykiem :O Kiedyś próbowałam w lecie Piękną okryć prześcieradłem...yyyy... skutki opłakane :D A o chomikach na topiku hest dużo, bo u mnie były trzy pokolenia, teraz zostały już tylko 4 sztuli. Dzikuska z dwójką dzieci: Piratką i Pipkiem i Dzikuski siostra Pipi. Przepiękne wspomnienia szczególnie kiedy były takie malutkie... ale tak jak już nieraz pisałam NIGDY WIĘCEJ CHOMIKÓW tak szybko odchodzą a boli strata jak po każdym zwierzątku... buziaki dla wszystkich 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! hej!!! Pieknej pogdody życzę i ostrożnej podróży :) głasku głasku dla zwierzaczków :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Bylam w tym schronisku,a to co zobaczylam przeszlo moje najsmielsze oczekiwania.Wiekszosc kotow jest bardzo chora,maja koci katar i Bog wie co jeszcze.Najgorsze ze koty sa razem z kotkami w jednym boksie.Ech,szkoda gadac.Jak chcecie zobaczyc fotki i poczytac o schronisku to daje link http://www.forum.miau.pl/1-vt33463.html?start=0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej hej.Nikogo nie ma dzisiaj?Wszyscy sie pewnie grzeja,bo zimnica okropna jest.Zmarzlam dzisiaj,zmarzlam wczoraj.Mam nadzieje ze nie bedzie z tego przeziebienia zadnego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich po krótkiej przerwie :) już dzisiaj definitywnie zakończyłam przeprowadzkę, a teraz przy mojej ulubionej kawie czytam Was. Fajnie że jest tyle nowych osób :) wiecie co jak to fajnie być na swoim cisza spokój...fakt że blisko domu bo tylko piętro wyżej no ale ma to swoje plusy, mam zapukała w rure co oznacza że mama zejśc a tam już był obiad naszykowany do zabrania :) Pysia się stopniowo przyzwyczaja do nowego miejsca ale woli być w klatce. często przysypia na rękach. chomikowi jak zwykle wszystko jedno gdzie jest oby tylko było ciepło i jedzonka pod dostatkiem.. Shirusia biedactwo zdrowiej nam szybko a Emmi jak zdrówko??? piszecie o kąpielach psów z Tigusią to dopiero były przeboje, zawsze wiedziała podświadomie chyba że ma być mycie, bo gdy napuszczało siuę wodę do wanny dla niej to zwiewała pod stół (a tak normalnie nie zwracała uwagi na wode...) trzeba było ją siłą wyciągać taszczyć przez całe mieszkanie a ona wbijała pazury w dywan zapierała się o futrynę itp. Potem 2 osoby podnosiły ją jedna za przód druga za tył i wsadzały do mwanny a było co dzźwignąć 40 kilo.. a w wannie bywało różnie pamiętam że kiedyś mnie wciągnęła, innym razem na ręce mi wskoczyła z wanny. PO wykompanie trzeba było ją wziąc na ręce a ciężko było i taka mokra...i postawić na podłodze i dokładnie wytrzeć tylko łapy podnosiła żeby pod paszkami powycierać, potem z ręcznikiem chodziła za wszystkimi żeby jeszcze wytrezć a i zawsze się domagała wycierania oczek i łebka w czasie mycia. a jak juz wyszła czysta i wytarta na mieszkanie to szukała najbrudniejszego miejsca w domu żeby się potarazć. a do tego celu najlepszy był chodnik w przedpokoju. pozatym trezba było jej roizkładać 2 duze koce w pokoju i ona tak śmiesznie się tarzała i wycierała w nie kładła kark i tak chodziła w zdłuż wycierając go..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a znacie jakieś fajne i tanie sałatki???? bo chce kilka zrobić i nie zbankrutowac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×