Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lazar

pomocy

Polecane posty

Gość lazar

ja mam takś sytacje przed slubem wzielismy z wtedy jeczze nie zaona kredyt na mieszkanie 110%wartosci mieszkania , teraz chcemy zrobic podział ile jej sie nalezy obydwoje jestesmy właścicielami i na nas 2 ciązy kredyt, tylko ja pracowałem zona zajmowała sie dzieckiem wie ctylko z mojej wypłaty był płacony kredyt dziekuje za pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej
wypłaty było spłacane. żonie za pracę w domu nikt nie płacił, a dzicko przecież ktoś musiał urodzić i wychować prawda? dzielone będzie na pół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość igbk
po polowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak potem wyglada pslata wspolnego kredytu? czy obydie strony musza splacac do konca razem? czy jesli np jedna strona splaci druga i zostaje wlascicielem mieszkania to tamta juz placic kredytu nie musi??? pomozcie, bo mam taka sytuacje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lazar
wiem ze połowa jej sie nalerzy ale połowa z czego? z spłaconych rat? połowa wartości mieszkania ? przeciez bank jest włascicilem mieszkania do czasu spłaty chyba nie połowa wartosci rynkowej bo to by było bez sensu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej...
Do edity- banku nie interesują wasze rozgrywki. po prostu kredyt ma być spłacany i już. jeśli zaprzestaniecie spłacania-oboje bedziecie ścigani. kredyt był wzięty na dwie osoby i obie są za niego odpowiedzialne. a właścicielem mieszkania można zostać dopiero po spłaceniu kredytu, nie wcześniej. więc takie spłacanie kogoś w trakcie trwania kredytu mija się z celem, bo i tak nadal zostajesz odpowiedzialna za kredyt, do czasu jego całkowitego spłacenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej....
lazar-w chwili obecnej oboje jesteście odpowiedzialni za kredyt do czasu jego spłacenia. po spłaceniu kredytu-w przypadku sprzedaży mieszkania należy jej się połowa wartości, gdyż oboje zakupiliście to mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lazar
ale ja nie chce sprzedawac mieszkania wiec co w takim wypadku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej.....
nie chcesz sprzedawac? więc po spłacie kredytu spłacasz ją ( jeśli się na to zgodzi , połowę wartości mieszkania, lub też kwotę na jaką oboje się dogadacie,) i ona rezygnuje z współwłasności mieszkania. to tak jak by ci odsprzedała swoją czesć. chyba że twoja sytuacja materialna tak bardzo się poprawiła, że możesz całość kredytu wziąć na siebie . wówczas , ona może zrzec się współudziału w spłatach kredytu , i całość kredytui przechodzi na ciebie.ale tak jak powiedziałam-bank na to może pójść pod warunkiem że spełniasz odpowiednie wymagania, aby w pojedynkę spłacić kredyt. będą nowe wnioski itp... w momencie gdy dojdzie do zrzeczenia się z jej strony tegoż kredytu-również w banku trzeba zaznaczyć iż włascicielem po spłacie zostajesz ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lazar
czyli za 30 lat, bo na tyle mamy kredyt, pozostaje wyjscie zeby sie dogadac lub sad ,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej......
Tak, dokładnie...niestety oboje byliście dorosłymi ludźmi, i w pełni świadomi podpisaliście tak potężne zobowiązania. chyba że-tak jak napisałam wcześniej ona zgodzi się zrzec tego kredytu , ale będzie to mogła zrobić jedynie w przypadku gdy w banku przedłożysz dochody które w identyczny sposób zabezpieczą spłatę kredytu jak to było dotychczas. wówczas bank może sporządzić nową umową kredytową , ustanowić ciebie jako głównego najemcę-a w późniejszym czasie właściciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli o ile dobrze rozumiem do momentu splaty kredytu mieszkanie jest wspolne, a po splacie kredytu moge spalcic polowe mieszkania mezowi i zostaje jedyna wlascicielka? A czesc spalaconego kredytu w casie malzenstwa na pol?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rodulo98543
Ja mam podobną sytuację, spłacamy kredyt dopiero 2 lata. Nie chcę tego mieszania i nie uśmiecha mi się spłacania rat po połowie jeszcze 28 lat, w którym nie będę mieszkać. Jak rozwiązać tą sytuację, proszę o jakieś wskazówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej.......
tak, po spłacie kredytu możecie się dogadać, i jedno drugie może spłacić, może darowac...ale to musi być wola obu stron. nie możesz męża po prostu "spłacić i powiedzieć spadaj " gdy on nie zgodzi się na to.wówczas sprawę rozstrzyga sąd.i będzie to sprawa o podział majątku. nie wiem o co chodzi z tym ostatnim zdaniem...jak to "a część spłaconego kredytu w czasie trwania małżeństwa na pół???" nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej.......
do radulo-poczytaj wyżej. napisałam co można zrobić w takiej sytuacji. nie możesz ot tak " pozbyć się kredytu " możecie z niego zrezygnować, wówczas bank zabiera mieszkanie. i tutaj zależy od umowy jaka jest zawarta. może być tak, że bank zabiera mieszkanie, sprzedaje, i po odliczeniu wam kosztów proceduralnych, rzeczoznawcy, i innych procedur może wam zwrócić częśc poniesionych kosztów-czyli rat. ale tak jak powiedzialam-to zależy od banku i umowy zawartej. w każdym razie nie możesz sobie pójść do banku i powiedzieć że teraz kredyt spłaca żona, ty już nie płacisz... pamiętaj, kredyt braliście oboje-i on musi zostać spłacony. możecie sobie nawet pisać pisma u notariusza-to nic nie da w przypadku gdy narośnie zaległość, bo druga strona jednak nie będzie spłacała.bank ściga te osoby z ktorymi podpisał umowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
Ludzie, czyście poszaleli? kto by czekal 30 lat z podziałem majątku, litości? W skrócie mieszkanie z kredytem dzieli się tak: od OBECNEJ wartości rynkowej mieszkania odejmuje się NIESPŁACONY kredyt (wg stanu na dzień rozwodu np.) i wynik dzieli na pół. Raty przedślubne też się w rozliczeniu uwzględnia (licząc jaki procent tamtej wartości mieszkania stanowiły) i albo jedno spłaca drugie zalatwiając jednoczesnie zmianę umowy kredytowej albo się sprzedaje, spłaca kredyt, dzieli resztę kasy i kazde idzie w swoją stronę, bierze sobie nowy kredyt na siebie i zaczyna nowe życie. trzeba zacząć od wizyty w banku, który musi ocenić, co jest realne (czy jedno ma wystarczającą zdolność kredytową) Naturalnie wszystko to zalatwia sie w ramach podziału majątku, z wyrokiem sądu, bądź aktem notarialnym idzie do banku i załatwia sprawy, proste jak budowa cepa naturalnie są jeszcze kwestie banku, i zdolności kredytowej, ale to inna bajka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie, czyli jest tak jak myslalam. jesli mieszkanie kosztuje teraz np 150 tys, a zostalo nam 30 tys kredytu to jest 120:2 czyli spalta okolo 60 tys. I wtedy jest sie jedynym wlascicielem. A pytalam jeszcze co z kredytem juz splaconym razem w trakcie trwana malzenstwa? Powiedzmy ze spalcilismy 10 tys razem. Wtedy to tez sie dzieli na pol i splaca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej......
Nikt nikomu nie każe czekać 30 lat z podziałem majątku...tylko... -tu chodzi o kogoś kto chce zostać w mieszkaniu obciążonym kredytem -może spłacić-tylko osoba spłacana" jeśli będzie mądra nie pójdzie na to , a czemu??ano istnieje ryzyko,że ktoś, kto nas niby " spłacił" -lub odwrotnie,ktoś kogo spłaciliśmy" przestanie płacić raty-i wówczas nie ma zlituj się...bank do tej "spłaconej " bądz " spłacającej" osoby również zapuka do drzwi.. i efekt może być taki, że ktoś kto już dawno nie mieszka w tym mieszkaniu będzie spłacał kredyt na jego zakup :) -można jak wcześniej napisałam-zrzec się kredytu na rzecz drugiej osoby, ale to nie jest takie proste..gdyż musi być sporządzona nowa umowa kredytowa i tak jak zdolność kredytowa podzielona była na dwie osoby-tak całą te zdolność musi spełniać teraz jedna osoba :) inaczej sprawa wygląda jeśli obie osoby nie chca mieszkania. wówczas sprawa jest najprostsza. sprzedaż mieszkania, spłata kredytu, i reszta dzielona na pół :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mieszkanie chce, bo gdzie mam isc z malym dzieckiem mieszkac... wydaje mi sie to niesprawiedliwe, ze ja teraz mam splacic kogos powiedzmy w kwocie 70 tysiecy, do tego splacac sama reszte kredytu, bo on sobie znalazl kochanke i porzucil mnie z dzieckiem. Tak przeciez nie moze byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie szkodzi że z twojej.......
Nie. w takim przypadku, jesli on wyrazi zgodę, bierzesz kredyt na siebie ( zakładając że wg. banku spełniasz wszelkie kryteria dochodowe ) i sama sobie spłacasz resztę. jemu zwracasz to co on wnósł-czyli jego częśc rat. nie spłacsz mu mieszkania bo i z jakiej racji? przeciez w momencie gdy bierzesz kredyt na siebie mieszkanie splacasz sama i po splacie należy do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to juz jest sprawiedliwie. Mnie jeszcze zostalo 16 lat spalcania... moglabym wziac kredyt na siebie bez problemu dam rade. A jemu splacic polowe tego co razem splacilismy juz czyli powiedzmy okolo 10 tys i na pewno jeszcze polowe z naszych wspolnych wkladow w mieszkanie, w sumie jakies 17 ooo. to bym jeszcze byla w stanie w ratach mu splacic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
Nie szkodzi - piszesz cos, czego kompletnie nie rozumiem... Podział mieszkania z kredytem polega na tym, że w momencie orzeczenia o podziale majątku podąża się ze stosownym dokumentem do banku, bank (w skrócie) niejako przenosi pozostałą częśc kredytu na tego małżonka, któremu przypadło mieszkanie, a drugiego "zwalnia" z obowiązku spłaty (oczywiście sprawdzając jego zdolność). W tym momencie wlaścicielem i kredytobiorcą staje się TYLKO ta osoba, której przypadlo mieszkanie, gdzie tu widzisz ryzyko? nie tyle "można zrzec się kredytu" co JEST TO KONIECZNOŚCIĄ, w przeciwnym wypadku jakiż sens miałby podział majątku? ktoś ktoby tego nie dopełnił byłby pozbawionym mózgu debilem, więc odnośmy się może do ogólnie przyjętego standardu, a nie wypaczeń:) Co do zasad rozliczenia - może na przykładzie. mieszkanie kupione na kredyt x lat temu (na całość, dla uproszczenia) jest warte teraz 300 tys. Malżeństwo spłaciło 50 tys., rozwodzą się, 300-50=250 - i to na dwa, czyli do spłacenia jest 125 tysi. Wszystko trudno, żeby sprawiedliwe było spłacanie wartości nominalnej rat, skoro w międzyczasie mieszkania podrożały np. 4 krotnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie szkodzi że...
Lamello-piszesz że nie rozumiesz o czym mówie, opisując jednoczesnie to co już wczesniej napisalam :) tylko pamietaj, że podział majątku a spawy bankowe które zaszły w czasie do podziału-nie mają nic do siebie. Tak więc aby tę formalność załatwić w banku- nie potrzebny jest żaden podział majątku.( no chyba że to jedyne wyjście, gdyż małżonkowie się nie mogą dogadać ) i tacy małżonkowie, po podziale, którzy pójda do banku muszą liczyć się z tym że aby przekazać dług kredytowy jednemu z nich on musi spełniać takie same wymagania dochodowe jak oni oboje wczesniej :) A bank niczego nie musi :) bank może się na to zgodzić, jeśli owe warunki zostają spełnione. jak wiadomo-dość rzadko się to zdaża, choć koleżanka powyżej ma to szczęście i ma szanse otrzymać takowy kredyt na siebie samą. W jej przypadku sytuacja wydaje się dość prosta, pod warunkiem że na to przystanie małżonek (a jak wiemy schody najczęściej zaczynają się gdy w grę wchodzą pieniądze). Uff...dobrze że ja już mam to za sobą:) nigdy więcej wspólnych kredytów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, ale gdyby czlowiek wiedzial ze sie polozy, to by sie sam przewrocil. moj sie na pewno zgodzi, bo po co mu kredyt splacac, a mieszkanie swoje ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a raczej odwrotnie, gdyby wiedzial ze sie przewroci to by sie sam polozyl;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
podział a sprawy kredytowe z bankiem to istotnie różne sprawy, ale ściśle powiązane ze sobą. Podział nie zaistnieje, jeśli się nie załatwi przeniesienia kredytu; co z tego, że w banku można przeniesienie załawić bez podziału - skoro nikt normalny na to nie pójdzie?:) Mówię tyle, że takie sprawy MUSZĄ być sformalizowane ze względu na daleko idące konsekwencje, tylko idiota zgodziłby się na zmianę umowy kredytowej bez jednoczesnego podpisania podziału majątku. owszem, bank rozpatruje zdolność kredytową na nowo - ale robi to na jakiejś podstawie, nie "na gębę" , a konkretnego stanu prawnego (orzeczonej separacji, rozdzielności majątkowej). M.in. dlatego warto sprawy w banku załatwiać po rozwodzie, i np. ustaleniu wysokości alimentów na dzieci. są różne możliwości spłaty (choćby w ratach), są różne instrumenty finansowe. Moja koleżanka musiała rozliczyć się z eksem kiedy była bez pracy, więc zdolności kredytowej nie miała żadnej. Mogła wziąć tzw. pożyczkę (nie kredyt) hipoteczną (pod zastaw mieszkania, które eks jej zostawiał) . Ceny mieszkań poszły ostro w górę, kredyt brany 3 lata temu na 100% wartości, czyli bez wkładu własnego teraz stanowi np. tylko 60% wartosci mieszkania. Jeśli kogoś nie stać, może sprzedać, kupić mniejsze, gdzieś indziej, w starszym bloku. Sorry, nie można miec wszystkiego. inny aspekt to to, że druga strona też przecież chce się wyplątać z zobowiązań, przecież jeśli zostawi sprawę niezałatwioną, też będzie zblokowana z kredytami na kilkadziesiąt lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dobrze ze jestescie dziewczyny! I ze mozecie pomoc. moja sytuacja najciekawsza rzeczywiscie nie jest... Rozwod trwa juz poltora roku, udowadniam wine meza. Zostawila mnie z 3 letnim synkiem, kredytem i poszedl do 13 lat starszej kobiety. Dopiero co sie doweidzialam ze est cos takiego jak zabezpieczenie alimentow i to dzieki Tobie lamella. Wielkie dzieki! A teraz juz sie zamartwoam mieszkaniem i kredytem, z ktorym zostane sama. Ae coz, jakos dam rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie szkodzi że.....
Itak trzymaj dziewczyno :)!!! nie daj się, i jak najszybciej załatwiaj wszystkie formalności. pamietaj że tylko papier daje ci gwarancję. powodzenia więc życzę i dużo siły :):) A pani kochanka może sobie co najwyżej popsioczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
Editha, idź no ty do prawnika, bo niestety póki co sprawa rozwodowa ciągnie się jak flaki z olejem, ty spłacasz kredyt więc teoretycznie pracujesz na to żeby on więcej dostał z podziału:( tak to formalnie wygląda, argument że się wyprowadził np. 2 lata temu i spłacałaś sama, niestety nie musi być uwzględniony w podziale. Koniecznie poszukaj prawnika, niech ci doradzi, jak sobie zabezpieczyć tyły... możesz w takiej sytuacji wnosić o nierówny podział majątku, trudne to i nie zawsze działa, ale co masz do stracenia? najwyżej dostaniesz "swoje" 50%, ryzyk-fizyk prawnik może ci podpowiedzieć, jak zrobić sobie odpowiednią dokumentację "pod taki wniosek" poczytaj: http://prawoity.pl/wiadomosci/nierowny-podzial-majatku-dorobkowego-malzonkow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×