Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak wyglądają Wasze małżeństwa?

Polecane posty

Gość gość

Proszę napiszcie czy jesteście szczęśliwi, czy robicie cokolwiek wspólnie i czy dostajecie wsparcie od drugiej osoby? Chciałabym obiektywnie spojrzeć na moje małżeństwo. Nie wiem czy sytuacja w jakiej jestem ma prawo powodować ból czy może jednak większość małżeństw tak wygląda. Dlatego chcę zobaczyć jak to wygląda u innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Robimy razem wszystko, nawet do kibla razem chodzimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam że dajemy sobie wsparcie gdy to konieczne i spędzamy sporo czasu razem nawet nic nie robiąc. A jak u Autorki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dluuuugi, bardzo długi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dużo czadu spędzamy razem (czasami z dziećmi, czasami tylko sami, a czasami że znajomymi), oczywiście czasami spotykamy się też sami że swoimi znajomymi. Oczywiście, że wspieramy się nawzajem- przecież tak to jest w małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czym dłuższy staż tym u nas gorzej. Po 10 latach oddalamy się coraz bardziej i co dziwne nie chcę aby się ponownie zbliżać. Jesteśmy niedobrani a czym więcej lat tym trudniej zaakceptować te różnice w charakterze i wizji postrzegania wspólnego życia. Wolę spędzać czas bez męża, chodzę własnymi drogami. Nie czuję się szczęśliwa w tym związku. Wspieramy się chyba coraz mniej. Myślę o odejściu ale dopóki dziecię się nie usamodzielni co jeszcze trochę potrwa to tego raczej nie zrobię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jak jesteście niedobrani to nawet jakby was skleić ze sobą to by to nic nie dało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. 11:20 dziękuję Ci za odpowiedź:) mi aż ciężko wszystko opisać, ale tak po krótce: nie robimy razem kompletnie nic. Jeżeli już gdzieś wychodzimy (bardzo rzadko) to zawsze koniecznie musi być jakiś jego ,,przydupas". Nieraz jak wychodziliśmy gdzieś w większym gronie to interesowało go zawsze wszystko i wszyscy po za mną. Jak jest w domu to albo siedzi przed komputerem albo wychodzi do znajomych albo szuka jakiegokolwiek zajęcia. Jak proszę żebyśmy coś zrobili razem to znajdzie 1000 wymówek, ale jak tylko któryś jego ukochany kumpel się odezwie to leci jak na skrzydłach. Jak czegoś potrzebuje to zawsze mu pomagam. A jeżeli to ja potrzebuję pomocy to niestety zostaję ze wszystkim sama. Czasem zamiast pomóc to jeszcze dowala. Oczywiście kiedy to kumple potrzebują pomocy to nie odmawia im nigdy. Ciągle to ja mówię, że go kocham i to ja muszę zabiegać o jego uczucia a w zamian dostaję jakieś ochłapy. Nie powie mi sam z siebie, że mnie kocha, nie przytuli. Zero bliskości. Ogólnie to tylko najprostsze przykłady z codziennego życia, zdarzyło się naprawdę wiele przykrych sytuacji, ale nie potrafiłam odejść. W końcu miałam tak bardzo dość, że to ja zrobiłam coś bardzo złego i powiedziałam mu o tym. Mieliśmy się rozstać, ale mówił, że kocha. Powiedział, że już nie będzie jak wcześniej, że zacznie poświęcać mi więcej czasu. Tak było, ale tylko przez jakiś miesiąc. Na prawdę się zastanawiam czy to ma jakikolwiek sens. Niby mówi, że kocha, ale jego zachowanie świadczy chyba o czymś innym... dlatego zastanawiałam się jak to wygląda u innych. Bardzo go kocham i chcę dla niego jak najlepiej, ale nie jestem pewna czy żyje z mężem czy z współlokatorem. Jestesmy małżeństwem 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15 lat małżeństwa i tylko ratuje mnie to że mąż po 12godzin dziennie pracuje, najlepiej gdy nie ma go w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas teraz jest dobrze. Mamy dzieci, wykanczamy dom, więc czasu mało na wszystko, oboje też pracujemy zawodowo. Razem rzadko wychodzimy, w ogóle rzadko wychodzimy, chyba że wybierać kafelki czy agd. Sporadycznie kino, opera, teatr, raz na dwa miesiące średnio. Reszta to czas spędzony w domu, na budowie, w niedzielę zawsze jakiś wyjazd za miasto, do restauracji. Wsparcie jest, mąż dba o mnie i dzieci, sporo robi w domu, wozi dzieci do szkoły, na zajęcia. Nie ma czasu na lenistwo czy tv, w sobotę wieczorem czasami jakiś film rodzinnie oglądamy albo w coś gramy razem z dziećmi, najczęściej monopol albo scrabble, szachy. Raz w tygodniu jeździmy na większe zakupy i do galerii, bo ciągle coś trzeba, razem. Razem jemy śniadania i pijemy kawę w weekendy, w tygodniu wspólnie kolację. Ogólnie nie narzekam, kocham mojego męża, dzieci, czuję się kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my 7 lat, 4 po slubiee. Byly juz takie kryzysy ze roznie bywalo, a staz wcale nie jakis dlugi. ale jestesmy, trwamy, wspieramy sie i kochamy:) ostatnio przekonalam sie ze na meza mgogen aprawde liczyc chociaz pokazal to juz nie raz. Nie jest idealem ani ja, ma takie wady ze czasem mam ochote go zatluc, ale ogolnie to nie zamienilabym go na innego haha. Dobrze ze jest. Czesto spedzamy czas osobno ale jak robimy cos razem to tez jest fajnie. No i maz b czesto okazuje mi przywiazanie i uczucie nawet bardziej niz ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak sie ma dzieci to sie nie mysli o p*****lach tylko jak im stworzyc rodzine.I czas sie spedza razem z dziecmi.Oddalanie sie od siebie to normalna kolej rzeczy, to dzieci sa tymi najblizszymi i najwazniejszymi osobami, malzenstwo czy zwiazek to tylko srodek do stworzenia rodziny.jesli nie ma klotni, przemocy czy wyzwisk, od strony finansowej i dzielenia sie obowiazkami wszystko funkcjonuje to nie ma co rozmyslac.zadna milosc nie trwa wiecznie i raczej tylko w filmach typu Notebook jest inaczej, ale to fikcja literacka, w 99% dzieci trzymaja razem, bo to one sa celem, zwiazek jedynie srodkiem do celu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dzieci ale partner jest dla mnie tak samo ważny jak wcześniej jedno nie wyklucza drugiego. Nie oddaliliśmy się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wychodzac za niego popelnilam blad pierwszy rok byl slodki, nigdzie nie wyjezdzal moje potrzeby byly dla niego najwazniejsze, ale jak stracil prace i wyjechal za granice,to wszystko sie zmienilo przyjezdza co jakis czas na pare dni i mysli ze mnie tym zaspokoi, a tak nie jest, dobrze ze jestem bardzo lubiana i podobam sie mezczyzna to kawy sama nie pije, mam jednego stalego ktory swietnie meza zastepuje, i pomaga mi prawie w wszystkim tak ze nie odczuwam ze meza mi brakuje, a czasami to nawet sie ciesze ze go niema, a jak to dlugo bedzie trwalo to trudno wyczuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym cofneła się te 18 lat do tyłu to wyszła bym za tego samego mężczyznę za którego wyszłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My po slubie 28 lat, kilka razy w roku razem na wakacje, razem robimy zakupy,wychodzimy do kina, teatru, na kolacje, spotykamy się ze znajomymi, nawet jezdzimy razem na motocyklu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
33 lata po slubie...czekam aż nas śmierć rozdzieli. Na rozwod za późno (nie chce się) i żyć razem trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do.16.39 dlaczego tak mówisz?jest tak źle?na czyjąś śmierć czekasz?żony?przykre jest to co mówisz,bardzo przykre,nie można tego inaczej rozwiązać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też jestem 30 lat po ślubie,rozumiemy się ok,razem spędzamy czas,dużo rozmawiamy i nie czekamy aż nas śmierć rozdzieli to takie żenujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ponad 30 lat stażu - było źle, wieczne awantury, z upływem lat jest coraz lepiej, coraz bardziej lubimy przebywać z sobą i robić razem różne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sporo robimy razem, chociaż ja jestem tą stroną która lubi pobyć sama. Dzisiaj byliśmy na wycieczce, teraz telewizję oglądamy. Co do wsparcia - można w ogóle nazwać związek związkiem jak nie ma wsparcia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.30, to ty tak myslisz, ale twoj partner na pewno nie.to dla ojcow dziecko jest ponad wszystko a inne osoby nie istnieja.kobiety bardziej potrafia rozlozyc uczucia i zainteresowanie, a to ze sa skoncetrowane na dziecku wynika z obowiazku i roli matki.tez czesciej ojcowie uwazaja swoje dziecko za osmy cud swiata i ideal bez skazy, matki nie sa takie slepe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiekszosc malzenstw wyglada jak wielkie gowniacho a ten co pisze ze jest cudownie po prostu perfidnie klamie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiekszosc malzenstw wyglada jak wielkie gowniacho a ten co pisze ze jest cudownie po prostu perfidnie klamie & Człowieku! gdybyś wiedział, jaka twoja władza! Kiedy myśl w twojej głowie, jako iskra w chmurze, Zabłyśnie niewidzialna, obłoki zgromadza, I tworzy deszcz rodzajny lub gromy i burze; Gdybyś wiedział, że ledwie jednę myśl rozniecisz, Już czekają w milczeniu, jak gromu żywioły, Tak czekają twej myśli - szatan i anioły; Czy ty w piekło uderzysz, czy w niebo zaświecisz; A ty jak obłok górny, ale błędny, pałasz I sam nie wiesz, gdzie lecisz, sam nie wiesz, co zdziałasz. Ludzie! każdy z was mógłby, samotny, więziony, Myślą i wiarą zwalać i podźwigać trony. (A. Mickiewicz) & Jesteś kreatorem swojego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×