Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość armania

Rodzina mną pomiata, bo nie mam męża i dzieci

Polecane posty

Gość armania

Skończyłam studia, gdzieś byłam, coś widziałam, zarobiłam, mam coś do powiedzenia. Ale widzę, że rodzina patrzy na mnie tylko przez pryzmat tego, że nie mam męża ani dzieci. Mam 26 lat, nie mam partnera, bo na ten moment zwyczajnie nie potrzebuję związków, do małżeństwa ani dzieci też mi nie śpieszno, o ile w ogóle. Moja siostra, o rok, starsza, od 5 lat mężatka, dwoje dzieci. I od razu jest zupełnie inaczej traktowana niż ja. Na rodzinnych spotkaniach ja jestem "przynieś-wynieś". Jak komuś coś trzeba podać, przynieść, podjechać gdzieś, to każda jedna osoba prosi mnie. Siostra jest nietykalna. Wszyscy siedzą w fotelach zadowoleni i jak coś trzeba, to do mnie. Nikt nie pyta mnie co u mnie, nikt się mną nie zainteresuje. Temat tylko dzieci, urlopy macierzyńskie, przedszkola. Zastanawiam się, u wszystkich nie-mężatodzieciatych tak jest, czy tylko moja rodzina tak ma? Wczoraj w ciągu rodzinnego spotkania praktycznie nie otworzyłam ust, bo nikt ze mną nie rozmawiał. Czemu takie traktowanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem, skad u Ciebie w rodzinie takie podejście. Ja mam 29 lat i też nie mam męża i dzieci. Nikt się nie czepia. Traktują mnie normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to witam w klubie, u mnie to samo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie martw się u mnie to samo :( mam 29 lat .Bardzo mi przykro z tego powodu szczególnie w święta,których nienawidzę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś dziewicą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo dlanich masz zycie beztroskie i nie odpowiedzialne jak dzieciak. Wiec tak Cie traktuja. Twoje problemy sa dla nich sztuczne i prowadzisz puste zycie. Teraz z perswpektywyw czasu tez to dostrzgam kiedys prowadzialm takie zycie jak Ty. Teraz mam dziecko meza i wszytko zmienilo sie o 180 stopni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś I rzeczywiście uważasz, że życie i problemy osób bezdzietnych są sztuczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie też tak samo jest, różnica taka że ja nie chce mieć dzieci i nie chce być żoną, wole konkubinat. ja jako że nie chciałam już być tak traktowana to przestałam robić to co mówią i przychodzę tylko na niektóre spotkania rodzinne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ma sie dziecko to przychodza prawdziwe problemy. Nie wiecie co mam na mysli bo nie macie dzieci. Tak uwazam ludzie bez zoobowiazan naprawde stawzraja sobie sztuczne problemy. Wiem bo kiedys takowe sama kreowalam. Teraz z perspektywy czasu uwazam je wrecz na smieszne i smieje sie z tego ze mogalam sie przejmowac tak blachymi sprawami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo ludziom z dziecmi wydaje sie, ze ich problemy sa najwieksze i trud wychowania to jest po prostu nie wiadomo co. Poki nie przyjdzie wiekszy problem. Na przyklad opieka nad starszym rodzicem, ktory juz nie odwdzieczy sie usmiechem i jego kupki nie pachna tak "pieknie". Najgorzej z ciezka choroba. Wtedy problemy z wychowaniem dziecka wydaja sie blahe. Kazdy ma swoje problemy, dla ktorego wydaja sie one najwieksze, ale dla osoby z boku moze sie to wydawac bzdura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ja nie pisze a problemach typu zajmowanie sa niedoleznialam rodzicem. Tylko wlasnie o prolemach typu na jaka wycieczke w tym roku pojechac, co zmienic w wygladzie, jakie studia podyplowane zrobic.To sa typowe problemy ludzi bez rodziny bez troskich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pewnie, bo dzieci i mąż to same problemy... męzowi trzeba usługiwać, dzieciom usługiwać, w szpitalach siedzieć i się martwić bo chore, pózniej problemy wychowawcze w szkole itd. Ciągle coś... Ja tam wolę być sama i tylko za siebie odpowiadać. Kiedy chcę wyjechać to jadę, brakuje mi kasy, to biorę dodatkową pracę, nie zastanawiam się co zrobić z dzieckiem. Na plaży się opalam a nie ganiam za maluchami. Moja siostra ma dwójkę dzieci, pracuje i dodatkowo w domu też większość rzeczy robi, bo przecież pan mąż podłogi czy okien nie umyje, bo to nie zajęcie dla faceta...Byłam raz z nimi na urlopie to masakra. Dzieci ciągle coś chca, a to pic, a to jeść, a to siku, na plaży poleżeć nie można, ciągle za dzieckiem ganiać, bo się zgubi, albo utopi... Wieczorem wyjść też nie, bo dzieci. A i moja rodzina traktuje mnie normalnie, otwarcie mówię dlaczego nie chcę tego kieratu, a pomiatać sobą nie dam, może dlatego małżeństwo jest nie dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki412
Problem waży tyle, ile ciężaru stanowi dla jego posiadacza. Każdy ma inne ambicje, priorytety, sytuację życiową. Co nie oznacza, że jeden problem jest większy a inny mniejszy. Jak kobieta jest zmęczona i nie radzi sobie z wychowaniem dzieci, to nie będzie cieszyć się tylko dlatego, że przynajmniej nie jest ciężko chora. Jak ktoś ma problemy w pracy, problemy z nastrojem, to nie będzie myśleć, że wszystko jest przecież dobrze, bo ludzie z dziećmi mają większe problemy. Moja matka ma wszystko co sobie można zamarzyć, niby nie ma żadnych problemów, a i tak ma ciężką depresję. Więc nie ma co ważyć problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jak ma sie dziecko to przychodza prawdziwe problemy. Nie wiecie co mam na mysli bo nie macie dzieci. Tak uwazam ludzie bez zoobowiazan naprawde stawzraja sobie sztuczne problemy. Wiem bo kiedys takowe sama kreowalam. Teraz z perspektywy czasu uwazam je wrecz na smieszne i smieje sie z tego ze mogalam sie przejmowac tak blachymi sprawami. x sztuczne problemy powiadasz... ja nie mam 30 lat a już grozi mi utrata wzroku, musze chodzić co pół roku na robienie zastrzyków w oczy a codziennie musze brac sterydy oraz mnóstwo kropel, moja babcia jest ciezko chora i musze sie nia opiekowac, dodatkowo z racji tego ze mam nowego szefa tyrana ktory zmniejszyl wszystkim pracownikom pensje do minimum i nie ma co liczyc na jakas premie, podwyzke, nawet za nadgodziny nie placi, czy prace w sobote, to mam problemy finansowe, a dom mi sie wali, a musze kupic jeszcze leki dla babci które do tanich nie naleza, do tego wszystkiego dochodza długi które dostałam od mojego kochanego ojca w testamencie który opuścił mnie kiedy mama była ze mną w ciąży, podsumowując to żyję w ciągłym strachu że wyleją mnie z pracy i nie bede miala jak kupic leki i splacac dlug, boje sie o zdrowie moje i mojej babci, boje sie ze bede miala komornika na glowie, z kazdym miesiacem musze liczyc co do grosza zeby starczylo do pierwszego (o ile tego pierwszego dostane), boje się że nie dam sobie już z tym wszystkim rady, żyje w ciagłym strachu i stresie, nie moge spac po nocach, jem tylko raz dziennie żeby na inne rzeczy starczyło, nie pamietam kiedy ostatnio mialam beztrosko spedzonuy dzien, nie pamietam kiedy odpoczelam ani kiedy cokolwiek sobie kupiłam to że ty miałaś błache problemy gdy dziecka nie miałaś nie znaczy że każdy takie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Problemy ludzi bezdzietnych są błahe ? To może podpowiesz mi mądralo jak ma kobieta sama wziąć kredyt na mieszkanie 200 tys, bo dla banku jestem mało wiarygodna, pomimo iż zarabiam prawie 4 tys i mam 70 tys wkładu własnego ... To jest błahostka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po pierwsze twoja siostra nie skonczyła studiów bo w wieku 21 lat juz była zoną i się rozmnazała, wiec nie jetes od niej gorsza tylko mądrzejsza, zwiedziłaś swiat jestes niezalezna.nie mysl tak o sobie. mozesz cos tam podac podwieźć i nie miej z tym problemu , dla nich jestes ciągle dzieckiem ktore zyje na luziku, wciaz młoda i szybsza. A rozmowy toczą się w obie strony, nikt do ciebie nie zagadał i ty tez do nikogo. Masz tyle do opowiadania to opowiadaj, zainteresuj rozmową, zacznij rządzić:-) stań sie ciekawa a jezeli nie spotkasz odpowiedniej gleby to znaczy ze oni juz nie z twojej bajki ale rodziny sie nie wybiera , mozna natomiast wybierac ilosc spotkan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze jestes jeszcze nie gotowa. W Twoim wieku bylam taka sama. Teraz mam 33 lata. I nawet mowilam ze dzieci to strata zycia i czasu. A teraz kurcze z perspektywy czasu odkad mam dziecko wydaje mi sie ze w koncu moje zycie nabralo jakiegos sesnu. I przestalam ganiac za jakims kroliczkiem. Kiedys liczyly sie tylko wycieczki zagraniczne. Teraz wystarczy polskie morze i wszystkie udogodnienia dla dziecka. Ale to moze ze ja doroslam wyszalam sie i decyzja byla swiadoma o posiadaniu dziecka. Moze jeszcze kiedys spelnie swoje marzenie o wyjedzie do Tajlandii ale teraz najwazniejsze jest dla mnie zeby moje dziecko bylo szczesliwe i zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sztuczne problemy powiadasz... ja nie mam 30 lat a już grozi mi utrata wzroku, musze chodzić co pół roku na robienie zastrzyków w oczy a codziennie musze brac sterydy oraz mnóstwo kropel, moja babcia jest ciezko chora i musze sie nia opiekowac, dodatkowo z racji tego ze mam nowego szefa tyrana ktory zmniejszyl wszystkim pracownikom pensje do minimum i nie ma co liczyc na jakas premie, podwyzke, nawet za nadgodziny nie placi, czy prace w sobote, to mam problemy finansowe, a dom mi sie wali, a musze kupic jeszcze leki dla babci które do tanich nie naleza, do tego wszystkiego dochodza długi które dostałam od mojego kochanego ojca w testamencie który opuścił mnie kiedy mama była ze mną w ciąży, podsumowując to żyję w ciągłym strachu że wyleją mnie z pracy i nie bede miala jak kupic leki i splacac dlug, boje sie o zdrowie moje i mojej babci, boje sie ze bede miala komornika na glowie, z kazdym miesiacem musze liczyc co do grosza zeby starczylo do pierwszego (o ile tego pierwszego dostane), boje się że nie dam sobie już z tym wszystkim rady, żyje w ciagłym strachu i stresie, nie moge spac po nocach, jem tylko raz dziennie żeby na inne rzeczy starczyło, nie pamietam kiedy ostatnio mialam beztrosko spedzonuy dzien, nie pamietam kiedy odpoczelam ani kiedy cokolwiek sobie kupiłam to że ty miałaś błache problemy gdy dziecka nie miałaś nie znaczy że każdy takie ma XXXXXXXXXXXXXXX No wlasnie nie pisalam o takich problemach. Bo to sa prawdziwe problemy z duza odpowiedzialnosc na czyjes zycie i zdrowie. Pisalam o blahych problemach ktore stwarzja sobie beztroscy singlowie. Naucz sie czytac ze zrozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie nie pisalam o takich problemach. Bo to sa prawdziwe problemy z duza odpowiedzialnosc na czyjes zycie i zdrowie. Pisalam o blahych problemach ktore stwarzja sobie beztroscy singlowie. Naucz sie czytac ze zrozumiem. x a ja ci powiem że znam mnóstwo ludzi którzy mają poważne problemy i myślą nie o tym jak spedzic wakacje tylko jak zarobić by starczyło na życie, mają również problemy rodzinne, niektórzy lmaja ciezkie choroby, owszem sa single co maja blache problemy ale ja takich osob moze z 7 znam ale oni nie uznaja to za wazne problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja sie zastanawiam gdzie wy jakis straszny trud i problemy w wychowaniu dziecka widzicie? patrzac na moja siostre. rano do pracy z mezem, dziecko zostaje z babcia, wracaja o 16, pojda sobie z malym na spacer, rower, pobawia sie, posmieja, pojda spac i codziennie tak. w weekend pojada sobie gdzies, do rodziny, sa szanowani i powazani, bo to w koncu RODZINA - a nie jacys odludkowie bez malzonka i dzieci. kredyt na dom sobie wzieli, buduja sie. dzieciak teraz do szkoly idzie, to sie rodzice tylko szykuja i wyprawke do szkoly robia jak dla samych siebie. swoimi ambicjami juz nie musza sie przejmowac, bo maja teraz jedna ambicje - dac dziecku wszystko najlepsze i najlepiej wychowac. co w tym jest takiego strasznie trudnego? problemy to chyba moga miec ludzie, ktorzy rozmnazaja sie nieprzemyslanie, bez srodkow do zycia i bez normalnego malzenstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No rzeczywiście, dziecko wychowuj***abcia, to pewnie, że problemów mniej. A co by było, gdyby babcie jeszcze pracowała, albo jej nie było, albo nie miała ochoty zajmować się dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co to jest: singlowie? dla każdego jego problemy są duże i ważne i nie ma ich co porównywać zwykła sraczka - jeden łyknie laremid i nawet nie zauważy, a drugiemu pokrzyżuje to plany na cały dzień, bo siedzi na kasie i nie może się ruszyć, więc musi ze sraczką iśc po zwolnienie do lekarza w trybie pilnym itd... każdy ma swoje problemy zależne od okoliczności i jego predyspozycji, więc nie rozumiem, po co te durne porównania niech każdy zajmie się rozwiązywaniem własnych problemów i nie wtyka nosa w cudze do autorki: masz tradycyjną i prostą rodzinę, która sens życia widzi w rozmnażaniu - trudno rodziny się nie wybiera, ale już rodzaj i częstość kontaktów z nią - owszem to, jak Cię traktują, też w sporej mierze zależy od Ciebie, jak sie dajesz, tak oni po Tobie jeżdżą odgryź się, nie lataj na każde zawołanie, miej swoje sprawy i priorytety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko, że ludzie bezdzietni mają dużo większe problemy niż tylko to, gdzie się wybrać na wycieczkę. Finansowo np. jest nam dużo trudniej. Wkurza mnie, jak takie mamuśki chcą robić z siebie męczennice i opowiadają bzdury. Moja kolezanka ma 3 dzieci, siedzi w domu, mąż ją utrzymuje, a ona pół dnia na necie siedzi i też ma takie problemy typu, gdzie by tu na urlop pojechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiesz, bo nie masz dzieci. I nikt nie kaze Ci ich miec. I tak nawet jak dziedkowie pomagaja to jest to i tak ogromna odpowiedzialnosc, ktora wieloktornie przygniata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo czują presję ze strony rodziny i otoczenia haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wykarmic jedna osoba a wykarmc 5 osobaowa rodzine to jest roznica. No jak sie zaczynaja problemy finansowe to raczej singile sobie szybciej poradza i a w jakis sposob zarobi na siebie nawet praca dorywcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja jestem ciekawa, czy Ty w ogóle kiedykolwiek mieszkałaś sama, sama się utrzymywałaś. Podejrzewam, że nie, więc mało wiesz o takim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
singiel sam pokrywa opłaty. Rodziców jest dwoje i też mogą pracować dorywczo. Tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, moim zdaniem to twoja wina, że dajesz sobą pomiatać. Jak będziesz pewna siebie i tego co robisz, swoich wyborów, to rodzina nie będzie śmiała tobą pomiatać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×