Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość celina60

Wyrzucić z domu czy czekać aż sie opamięta

Polecane posty

Gość celina60

Tak.....27 lat małżeństwa, dom praca, dorosłe dzieci które już sie wyprowadziły i mogło być tak fajnie. Ale nie on znalazł sobie kochankę o parenaścielat młodszą od siebie.Wykryłam to przypadkowo, udawałam ze nic nie wiem, ale zaczyna sobie ze mną pogrywać, jest bez przerwy obrażony, wogóle mnie nie zauważa, twierdzi ze nie mamy sobie nic do powiedzenia i wogóle wszystko go w.....wia i ma nas dosyć. Mam mu dać spokój ,ajak misie nie podoba to mam wnieść o rozwód. Jak go pytam co sie dzieje, czy ma kochankę, to oczywiście zaprzecza. Mam 48 lat i trudno mi podjąć jakąś rozsądnądecyzje. Podejmowałam wielokrotne próby rozmowy, ale choć ja podchodzę spokojnie do tematu on dostaje furii, a jego obroną jest atak. Co robić????. Cholera przekreślić 27 lat wspólnych bo on zachowuje sie jak dzieciak????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zwlekać tylko wywalić
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do celina60
Przykro mi, że spotkała Cię taka sytuacja. Sama musisz podjąć decyzję czy warto w takim związku dalej tkwić. Twój wiek nie ma tu nic do tego, bo bez względu na wiek każdy zasługuje na szczęście. A wątpię, żeby świadomość posiadania przez męża kochanki dawała Ci spokój. Jeśli zdecydujesz się na rozwód to odrobina sprytu nie zaszkodzi. Zbierz dowody (nie poszlaki) i wnieś pozew o rozwód oczywiście z jego winy. I nie zostaw mu nic. Niech go nowa panna utrzymuje. I nie uprzedzaj go o wniesieniu sprawy, poprostu złóż pozew i niech mu listonosz przyniesie dobre wiadomości. A panna za bosaka się dłużej brała nie będzie. Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
rozumiem jednak ze trudno przekreślić tyle lat...ja jestem dużo młodsza i zaledwie 3 lata było trudno bardzo przekreślić. dojrzewałam dość długo do decyzji więc za pewne i ty potrzebujesz czasu i daj sobie ten czas. dowody zbieraj. jak się nie przydadzą to je wyrzucisz, a jakby sprawy zaszły daleko to mogą sie okazać jedynym Twoim wsparciem. Twój mąż dlatego jest teraz nieznośny, bo jest tchórzem i boi się wziąć odpowiedzialność za to co robi...wewnętrznie zwala na Ciebie winę za swoje nieszczęście bo "przez Ciebie nie może być z tamtą"...brak mu jaj i kombinuje jakby tu zrobić, żeby inicjatywa rozwodu wyszła od Ciebie, a zaraz zacznie tej winy u Ciebie szukać. To co powinnaś robić to zając się sobą. Nie wiem jakie macie układy w domu, ale postaraj się więcej czasu poświęcać sobie. Olej obiadki i koszule do prasowania itd...niech sobie jest bajzel (w końcu dzieci wyfrunęły i nie musi być picuś glancuś) a lodówka niech świeci pustkami a ty sobie leż i czytaj książkę. Popracuj nad spokojem ducha, nad odcięciem sie od jego emocji, poświęć się pasji. Czasem porozmyślaj o uczuciach i o przeszłości, ocen sama swoją winę, jego winę...na spokojnie...może nawet z psychologiem i podejmij mądrą kobiecą decyzję...spokojnie i dumnie...i tak abyś zawsze wiedziała, że ta decyzja była słuszna i nie żałowała by było inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
a i jeszcze Ci powiem że jeśli zdecydujesz się na rozstanie to czeka Cię nowy wspaniały świat...może trudny, bo tak inny od tego co było przez tyle lat...może prze dłuższy czas samotny...ale wspaniały...po rozstaniu zawsze (wcześniej czy później) kobiety odkrywają nowe sfery życia...sama widziałam jak Panie starsze od Ciebie odkrywały nowe pasje, nowe źródła spełnienia i odnajdując to co najlepsze w ich nowej sytuacji młodniały w oczach....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusy
Może jeszcze trochę warto ale nie bez końca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasd
ja bym wyrzuciła go z domu zebrala dowody pokazala rodzinie, on sie nie opamieta poki ma kochanek, ty go nie obchodzisz, on moze sie jedynie opamietac gdy zostanie na lodzie, rzuci go kochanka, i bedzie bez domu, pewnie wtedy bedzie chcial wrocic do ciebie, tzn opamieta sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cóż wy tak ochoczo
wyrzucacie mężów z domu, który jest także ICH? A przy okazji, komentarz do jednej z wcześniejszych wypowiedzi. Po pierwsze, nawet uznanie winy męża nie spowoduje że żona "zostawi go z niczym", bo wina nie wplywa na podział dorobku. Po drugie, niejedna zakochana kobieta wzięłaby takiego " bosaka" z jedną walizką osobistych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cóż wy tak ochoczo
"on moze sie jedynie opamietac gdy zostanie na lodzie, rzuci go kochanka, i bedzie bez domu, pewnie wtedy bedzie chcial wrocic do ciebie, tzn opamieta sie" Jak będzie chciał wrócić bo kochanka go rzuciła, to chyba nie jest opamiętanie, tylko zwykle wyrachowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasd
wsumie nie wiem co bym zrobila, ale powiedzialabym takiemu facetowi ze wiem ze mnie zdradza bo mam dowody, i zeby nie robil ze mnie idjotki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele...
A ja byłam w takiej sytuacji i szczęśliwie się rozwiodłam! I wreszcie wiem, że żyję! Zero negatywnych emocji, zero kłótni i wyzwisk, nerwów o tamtą , bezskutecznych zabiegów o jego zainteresowanie rodziną, poniżania się i żebrania o jakiekolwiek uczucie!!! Wniosłam pozew o rozwód, a dzień w którym go dostałam był weselszy niż dzień ślubu. Potem było podle bo syn jest mały i zadawał dużo bolesnych pytań. Ale po roku już jest dobrze, a nawet bardzo dobrze(już nie jestem nic nie wartą kucharką i sprzątaczką; wreszcie jestem sobą!). Nadal jestem sama, jedynie do siebie mam pretensje, że tak długo odwlekałam to, co było nieuchronne. I tak naprawdę, po cichu współczuję tej, która rozbiła naszą rodzinę bo wiem jaka przyszłośc ją czeka i co pewnie już teraz musi znosic. Celino, wiem, że się boisz ale...Decyzja należy do Ciebie, to Twoje życie. Życzę powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marianelka5
Moim zdaniem zanim podejmiesz jakąś decyzję, zbierz wszystkie informacje na temat tego romansu. Po pierwsze, czy to coś poważnego, czy przelotnego, po drugie, czy ona go kocha, czy tylko chce sobie coś załatwić, jaka jest i ewentualnie byłaby ich sytuacja finansowa po rozwodzie. Bez tego trudno o racjonalne decyzje. Kobieta może sobie flirtować i wcale nie chcieć wiązać się na poważnie z twoim mężem. Wydaje mi się jednak, że nie powinnaś udawać, że o niczym nie wiesz, jeżeli to już długo trwa (coś przelotnego, chwilowego możne nie analizować). Ja bym powiedziała, że wiem o jego romansie, rozumiem, że się zakochał i w tej chwili nie może racjonalnie myśleć, że będzie musiał podjąć jakąś decyzję co dalej ze swoim życiem, jak tylko emocje mu na to pozwolą (jak trochę opadną). Że być może rozstaniecie się, bo mu będzie na tym zależało, albo Ty nie będziesz chciała już z nim być. Ale lepiej, by Ciebie dalej nie oszukiwał, bo po co rozstawać się w złości i w całkowitym braku zaufania. Kilkadziesiąt lat wspólnego życia zobowiązuje przynajmniej do szanowania drugiego człowieka. Wiem, że to trudne, ale jeżeli się nie rozstaniecie, to przepaść między wami da się choć trochę zasypać, jeżeli natomiast będziesz udawać, że o niczym nie wiesz, to go tak znienawidzisz, że nigdy się już nie ułoży. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
celinko:) a to złóż pozew:) może w trakcie trwania rozwodu opamięta się, kiedy dotrze do niego co traci:) a jesli nie dotrze, to chyba też dobrze, prawda??? bo jesli ten romansik się skończy twoim przyzwoleniem; będą następne; znam 65 letniego faceta, który regularnie prowadza się z młodszymi od siebie niemal o połowę; bo żona raz mu wybaczyla; drugi też; po trzecim siedziała cichutko już; pewnie wypłakuje oczy po nocach w poduszki,a w dzień zaciska zeby i udaje przed swiatem w miarę szczęśliwą; jesli nie chcesz takiego losu - bądź twarda; tym wygrasz najwięcej; pozdrawiam:) idalka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diana-50
Wywalić, szkoda każdego zmarnowanego w oczekiwaniu na opamiętanie Twojego roku życia, masz je jedno, czas szybko biegnie,odetchniesz z ulgą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od dawna zastanawiam się czy odejść, chociaż powody są inne niż Twoje, ale to nie takie proste. My, kobiety w Polsce mamy trudniejszą sytuację niż kobiety na zachodzie. Gdzie odejść? Nie mam mieszkania, a on się nie wyprowadzi. Zarobki nie wystarczą na wynajęcie mieszkania, a następnie kupno nowego. Nie ma żadnych osłon socjalnych dla samotnych matek (to nie Szwecja). Ja trwam w związku ponad 30 lat i gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że poniżana, upokarzana, samotna, nękana psychicznie będę kontynuować takie małżeństwo to wyśmiałabym go. A jednak... Brak może odwagi, wsparcia ze strony bliskich, jest dużo czynników które rozważam. Jeżeli jesteś niezależna, masz gdzie mieszkać to odejdź, im szybciej to zrobisz lepiej dla Ciebie, możesz jeszcze ułożyć sobie życie, im będziesz starsza tym trudniej podjąć decyzję. Życzę powodzenia i pozdrawiam. Nieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od dawna zastanawiam się czy odejść, chociaż powody są inne niż Twoje, ale to nie takie proste. My, kobiety w Polsce mamy trudniejszą sytuację niż kobiety na zachodzie. Gdzie odejść? Nie mam mieszkania, a on się nie wyprowadzi. Zarobki nie wystarczą na wynajęcie mieszkania, a następnie kupno nowego. Nie ma żadnych osłon socjalnych dla samotnych matek (to nie Szwecja). Ja trwam w związku ponad 30 lat i gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że poniżana, upokarzana, samotna, nękana psychicznie będę kontynuować takie małżeństwo to wyśmiałabym go. A jednak... Brak może odwagi, wsparcia ze strony bliskich, jest dużo czynników które rozważam. Jeżeli jesteś niezależna, masz gdzie mieszkać to odejdź, im szybciej to zrobisz lepiej dla Ciebie, możesz jeszcze ułożyć sobie życie, im będziesz starsza tym trudniej podjąć decyzję. Życzę powodzenia i pozdrawiam. Nieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sergio44
wiem chłopie jak sie czujesz własnie mam to samo... post"wredne babska" oto moja historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykladowca
Ale Celina nie pyta sie czy odejsc tylko jak rozwiazac sytuacje zeby w domu bylo dobrze. Celina stara sie zrozumiec meza, jego uczucia i myslenie i nie jak wiele kobiet, nie kieruje sie duma i nie rzada rozwodu. Pani Celino, powinna Pani spokojnie porozmawiac z mezem. Moze stworzyc taka sytuacje, "zaparzyc kawe". Powiedziec, ze chce zrozumiec Jego uczucia, spokojnie opisac zaistniala sytuacje, i przede wszystkim uswiadomic i mowic jak sie Pani czuje. Ze mimo wszystko jest Pani przyjaciolka meza, kocha Go i chce zeby On szanowal Pania, nie ranil Pani. W koncu mieszkacie razem i chcecie sie prozumiec, zeby byla dobra atmosfera w domu. Niech maz w trakcie rozmowy zapanuje nad soba. Powiedziec ze nie jest to atak na Niego ale ze chce Pani zrozumiec ta sytuacje. Jesli sie uda przynajmniej pozostaniecie przyjaciolmi. Maz doceni Pani zrozumienie. Tanie "efekciarstwo" w postaci obrazania sie i rozwodu nie wniesie nic nowego a i mozecie pzoostac oboje obrazenie i sami. Wiedze ze zdaje sobie Pani z tego sprawe. Moze to troche potrwac ale trzeba zachowac stoicki spokoj. Jesli to nie pomoze to wtedy nalezy zadzialac. Poznac, spotkac sie z kims. Wyjechac na jakis czas, itp. Tak, zeby zaburzyc troszke zbudowanym poczuciem bezpieczenstwa, ze Pani jest. To powinno dac zmiane, uzmyslowienie drugiej stronie ze Pani rowniez powinna byc parnerem, czlowiekiem, tym co czuje. To wszystko moze potrwac ale jest madrzejsze od opinii mlodszych kobiet, ktore w inny sposob rozwiazuja swoje problemy i nie potrafia byc szczesliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Celina 60
Wykładowco dzięki za kojące pocieszenie, ja też uważam że co nagle to po diable.Zbieram się do takiej rozmowy, będzie to bardzo trudne nie wiem czy nerwy nie puszczą i nie zaczne szlochać aż wkońcu sie rozrycze. Jeżelipostawie sprawe jasno to będę oczekiwała konstruktywne decyzji i nie wiem jak to dla mnie się skończy, na samą myśl o takiej rozmowie ja stara baba trzęsę się jak osika .A co będzie w realu, on wpadnie w złość i po mnie , nic nie da mój spokój jeśli on nie będzie niczego przyjmował do siebie, ale spróouje!!!!!!!! Trzymać kciuki>>>>>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Celina 60
Do wykładowcy..... Czy masz wtej dziedzinie jakieś doświadczenie??? cz może Ciebie spotkało coś podobnego??? Latwiej wtedy się dyskutuje wymienia poglądy, czy daje rady....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykladowca
Tak, z drugiej strony ;) Zycie niestety jest brutalne i musisz nauczyc sie powstrzymac emocje, lzy i nerwy. Emocje swoje trzeba pokazywac ale jednoczesnie wylaczyc je z pierwszej rozmowy bo beda one przeszkadzac. Sytuacja jest jasna, twoj maz ma kochanke ale Ty to w pewnym stopniu akceptujesz, wiesz ze to i tak sie skonczy za jakis czas i chodzi o to zeby miedzy wami bylo zrozumienie i spokoj. Oczywiscie spokoju zachowac sie do konca nie da ale w tej chwili maz bedzie to traktowal jako ataki na siebie gdyz czuje sie winny. Najwazniejsze jest wiec stworzenie takiej sytuacji, zeby maz odczul ze nie obwiniasz Go, ale ze chodzi o to jak Ty sie z tym czujesz. Ze Ty chcesz Go zrozumiec ale i ze rowniez nie jestes wyzbyta z emocji i uczuc. To podstawa. W tej chwili problemem jest to jak sie odnalezc w tej sytuacji. Nie bedzie raczej tak ze oczarowany nowoscia maz bedzie chcial z tego zrezygnowac nawet pod wplywem szantazu, obwiniania. Nie ma nawet niczego co czyms takiem mogloby byc. Efektywny bedzie jedynie nacisk emocjonalny. Bo wobec siebie, Jego, swoich dzieci, rodziny nie musisz przeciez ukrywac tej sytuacji i tego jak sie czujesz. Podkreslaj to jak sie czujesz. Ale nie zadaj niczego. Mow ze wybor, sposob zycia nalezy do Twojego meza. Ale zachowuj spokoj. Wtedy On odczuje ze TY jestes jego przyjacielem ale i z czasem zauwazy ze Ty cierpisz i kiedy sobie to uswiadomi bedzie musial sam temu stawic czola na zasadzie wyboru. Niestety to moze potrwac jakis czas liczony w miesiacach. Ale potem jesli pod wplywem zdarzen sytuacja i tak sama sie rozwiaze, to wtedy bedziecie mieli na czym budowac. Przeciwnie, zmuszony do czegos czlowiek do konca zycia bedzie mial pretensje do Ciebie ze czegos nie mogl przezyc a tak sam bedzie odpowiadal za swoje wybory. Jezeli chodzi o Ciebie to nie ma kszty klamstwa w tym ze powinnas zadbac o siebie. Mozesz zaczac wymagac od meza zeby Ci kupowal jakies prezenty, drogie ubrania, kosmetyki. Argumentem ktorego Twoj maz nie bedzie mogl zbic bedzie to ze chcesz sie poczuc lepiej!! To abrdzo wazne. Jesli sie na to zdecydujesz to On pomysli ze moze kupic Twoj spokoj, latwiej bedzie wam rozmawiac, bedziecie mieli okazje razem pobyc, Ty zadawac swoje pytania, a w miejscu publicznym oboje zachowacie spokoj. Jednoczesnie zmniejszysz finansowe mozliwosci meza w stosunku do tamtej i utrudnisz mu staranie sie o tamta. Mozesz tez zazadac chodzenia do kina, teatru, kawiarni raz na tydzien. Raz ze znowu uszczuplisz czas i srodki meza a dwa ze bedzie to samo co z tamta. Maz Ci nie odmowi jesli np. wyjdziesz po niego np. do pracy, nie zostawi Cie na ulicy a bedzie musial odmowic tamtej. Jednoczesnie zobaczy ze z Toba jest tak samo przyjemnie :) Jesli masz troche samozaparcia i to Ty dbasz o obiady to mozesz przestac mu je podawac. Przestac prac i dbac o ulozenie ubran. Ale nie argumentuj to zloscia ale samopoczuciem i brakiem checi do robienia tego (z wiadomego powodu). W ten sposob utrudnisz zycie mezowi i sprawisz ze bedzie on obarczony dodatkowymi obowiazkami i bedzie mial mniej czasu i doceni Twoja prace. Ale uwazaj, nie mozesz robic tego ze sloscia ale ze spokojem na 1 miejscu mowiac ze sie zle czujesz. Rad moge Ci udzielic wiele, ale to zalezy od dalszej sytuacji. To co pisze dotyczy Twojej konkretnej sytuacji. Jesli o mnie chodzi bedac w takiej sytuacji dazylem do zycia w 3-ke. Czesciowo sie to udalo a argumentem za okreslonymi rozwiazaniami byly cele oraz uczucia kazdej z osob. Nie oszukumy sie, kazdy moze niespodziewanie przezyc burzliwy romans. Zafascynowac sie, zakochac. Jezeli nasza decyzja jest taka ze jednak chceby byc z tym czlowiekiem, parnerem to sposob rozwiazania powinien byc konstruktywny, skupiac sie na uczuciach (bo tym tlumaczy sie swoje dzialanie) a nie na wyrzutach. Zrozumieniu ale i nie ukrywaniu swoich emocji. Zeby zloscia nie zakryc tego co stanowi sedno, ze zle sie czujemy i jak sie czujemy w danej sytuacji. Nie wiem jaka Ty jestes ale kobiety moga postrzegac taka sytuacje jako zagrozenie swojego bytu i bezpieczenstwa. W koncu macie fizycznie dom albo mieszkanie, prowadzicie wspolne gospodarstwo domowe. To nie moze byc zagrozone. Staraj sie dac odczuc cos takiego, ze zalezy Ci na poczuciu bezpieczenstwa albo lepiej jak sie czujesz zagrozona. Przeciez nie musisz tego ukrywac. Mozesz szczerze mowic o swoich uczuciach tutaj nie ma konktraargumentu. Kontraarguemntem sa uczucia drugiej osoby, jej wybor. W koncu i tak prawdopodobnie bedziecie i wtedy maz doceni Twoje oddanie. Jesli tak sie stanie, mysli i wasze rekacje moga sie ciagnac kilka lat pozniej ale bedzieci mogli zyc ze soba bez zlosci i o to w tym wszystkim chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wykładowca - ty nie piszesz, ze twoja żona miała romas, tylko ze ty miałeś i ona go znosiła w taki sposób jak opisałeś?? mniejsza z tym, w każdym razie taka sytuacja jest NIE DO PRZYJĘCIA w każdym wieku i w każdym układzie! raz wesprzesz w miłosci DO KOCHANKI i będziesz to robić do usranej śmierci. bo nie licz że jeśli jego penis raz wykazał się nadpobudliwością to sobie jednak przemysli że ty taka kochana jesteś i chcesz wybaczyć, tylko autentycznie kopnie cię w końcu w dupkę bo jakaś się ustawiona znajdzie, co go przygarnie. nie ma to jak zniżać się do poziomu wycieraczki i podnóżka pana :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zresztą.. jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Autorko - trzymaj się, ale nie rób z siebie matki teresy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykladowca
Twoj problem SAMANTO polega na tym, ze Ty nie traktujesz faceta, jako drugiego czlowieka rownego sobie ale jak kogos gorszego, traktujesz Go z pogarda i dajesz do odczuc. Czlowiek, obojetne czy to jest mezczyzna czy kobieta jest przepielniony uczuciami, pragnieniami, celami, dazeniami, pragnie zreazliwac swoje potrzeby, czy to fizyczne, czy emocjonalne, czy tez uczuciowe. Kazdy inaczej i w innym zakresie. Poza tym kobieta i mezczyzna roznia sie. Feminizacja spolecznych pogladow doprowadzila do problemu braku tozsamosci i tego jak mezczyzna powienien sie zachowywac, co mu wolno czuc a czego nie wolno. Niestety natura nie jest zgodna z narzuconymi przez innych sposobami zachowac a ludzie i tak tego nie akceptuja, robia swoje, po cichu. Prawdziwe zrozumienie kobiety i mezczyzny sprowadza sie najpierw do zrozumienia ich potrzeb fizycznych, emocjonalnych, uczuciowych a one sa rozne. Np. gdzie idziej pisalem: "Nie wiem jak to napisac ale tutaj dokladnie wychodzi myslenie i mentalnosc kobiet. Nie jest to czyms zlym ale tak jest. Kobiety daza do tego zeby miec meza, rodzine, dom. Jednoczesnie ten cel przewaza nad uczuciem, tym jak sie buduje uczucie. Najwazniejszy jest cel i to jemu sa podporzadkowane uczucia a nie odwrotnie. A u facetow jest odwrotnie z tym ze uczucie i pozadanie sa rownie silnie. Tak jak to gdzies napisalem, malpiarnia." Co to oznacza, fakt ze to jest forum kobiet wiec doskonale to kobiety zrozumiecie. Dazycie do zalozenia rodziny, spelnienia swocih pragnien. Przedkladacie to nad swoje uczucia, napisalem, ze: "Pozniej waszym problemem kobiety jest to, ze jak budujecie swoje zwiazki na celu to uczucia, zrozumienie drugiego czlowieka gdzies gina. Potem macie pretensje ze maz zdradza, ze powinien byc wierny za wasz wysilek, trud, wiernosc, opieke nad domem, nad dziecmi a zapomancie o milosci, zrozumieniu, przyjazni dla partnera. Miloscia nazywacie budowanie domu, realizaccje swoich marzen. I poki tego nie zrozumiecie i nie zmienicie, wiele z was bedzie przepelnionych gorycza i zawodem, niestety." I to jest niby normalne? Statystyka pokazuje ze milosc jest powodem zawarcia malzenstwa przez 20-25% kobiet!!!! Jednym z pieciu najwazniejszych pododow. Podac kolejne? Sa bardzo przyziemne. Inaczej facet, dazy do tego co jest zgodne z jego natura. Dokladnie tak jak wy. Nie robi wiec niczego zlego. Idac dalej zauwaza sie ze ograniczajac te dazenia ogranicza sie np. cechy aktywnosci, kreatywnosci. Uogolniajac, wymagania kobiet wobec mezczyzn sa sprzeczne. Chcecie miec wiernego ale namietnego kochanka (zaangazowanie i namietnosc wynikaja z urozmaicenia np. parnerkami), chcecie miec aktywnego i pelnego sukcesow meza, jednczesnie spokojnego, itd. Ale jesli sprawe postawi sie inaczej, jako kompromis uczuc i pragnien dwojga ludzi, mezczyzny i kobiety, podejmie sie wysilek zrozumienia to wtedy scieraja sie wlasnie te rzeczy dotyczace naszej emocjonalnosci, uczuciowosci, jesli na rownie jest dobrze. Do czego to prowadzi, to juz jest inna sprawa. Niestety, wiele kobiet traktuje swoje zycie, dazenia, egoistycznie. Przysiega malzenska jest tylko przypieczetowaniem osiagniecia celu w zyciu, spelnienia marzen. Nie ma sie co dziwic ze potem konczy sie to na pelnymi wyrzytow sytuacjami, albo zamiast zrozumienia drugiego czlowieka sa wymagania za cos, np. wiernosci za dbalosc ale nie ma zrozumienia drugiego czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Celina60
Wykład godny wykładowcy..... w teorii wykładowco jesteś mocny!!!!!! Jak się odnajdujesz w praktyce??? Zycie jest ciekawym scenariuszem i nie można przewidzieć jaki efekt przyniesie konkretne rozwiązanie. Staram się wyciągnąć jakieś wnioski dla siebie z Waszych wypowiedzi, są one bardzo skrajne. SAMANTA a Wykładowca chociażby. Jestem kobietą dość wrażliwą, uczuciową , dlatego moje życie teraz to jedna wielka rozsterka.!!!!! Z drugiej strony nie odpuszczam tak łatwo i nie dam się bylejakiej pindzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałam przeprosić trochę za to, jak napisałam poprzednią wypowiedź, ale już nie chcę :o myślę, że to kwestia wychowania, pokolenia etc.. moja mama pewnie też by się wahała czy odejść od ojca po takim numerze jak u Autorki, ja nawet bym się nie zastanawiała. nie traktuję faceta jako kogoś gorszego - wręcz przeciwnie, ja SIEBIE nie traktuję jako kogoś gorszego od faceta, dlatego mam pewne oczekiwania - które ja osobiście spełniam, dlatego wymagam również ich spełniania przez drugą stronę. pozdrawiam :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykladowca
Spelniasz ale swoje oczekiwania i tego samego wymagasz od drugiej strony. Czasami jednak warto sie zastanowic czego oczekuje druga strona :) A wszystko to co napisalem to praktyka. Wiadomo ze nie dla kazdego to samo pasuje ale chcialem zwrocic uwage na to, ze w wiekszosci kiedy ludzie juz chca rozwiazywac swoje problemy, powiedzmy to konstruktywnie, to brakuje zrozumienia drugiej strony. Ok. ktos zdradza, ktos robi cos, to lub tamto. Moze to wynikac np. z rozwiazlego charakteru, potrzeby szukania czegos lub czegos zupelnie innego. Ale jakies powody, uczucia, kieruja czlowiekiem. A tutaj jedynie zdanie ktore znajduje na forum to zlosc, nienawisc, brak zrozumienia drugiej osoby. Kazdu czuje sie zraniony w roznych sytuacjach ale kiedy ciagle, wciaz na 1-wszym miejscu jest nasz egozim, jedynie nasz sposob widzenia swiata, dtrugi czlowiek w tym ginie. I teraz odwrocmy kolejnosc zdarzen. Moze to wlasnie jest powod ze takie sytuacje sie zdarzaja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
źle to ujęłam - chodzi mi o spełnianie WSPÓLNIE ustalonych oczekiwań, jakby zasad. ja niczego nie narzucam, bo nie lubię gdy mi się coś narzuca - przeważnie szukamy osób o podobnych do naszych poglądów i dogadujemy wspólne \"zasady\" (nie mogę znaleźć lepszego słowa, bo zasady to nie jest to..) wspólnego życia. i jesli ktoś ma potrzebę je zmienić/zmieniać po jakimś czasie, to pierwszą osobą, którą powinien poinformować, jest ta druga, z którą te nieszczęsne \"zasady\" ustalił.. to nie ma związku z emocjami, to jest uczciwość.. w pewien sposób rozumiem, o czym piszesz (mimo, że zbyłeś moje pytanie), ale nie zgadzam się z tym. ja jestem z pokolenia które urodziło się już \"równouprawnione\", które nigdy nie potraktuje natury jako nadrzędnej nad \"kulturą\" (znów złe słowo) - płeć to gender, nie sex, w którym mężczyzna zdradzający partnerkę wytłumaczy to naturą (\"zaangazowanie i namietnosc wynikaja z urozmaicenia np. parnerkami\" - mnie jako istotę myślącą, posiadającą wolną wolę itd obraża takie i następne, których już nie cytuję, stwierdzenie. mamy mózg po to, aby myśleć - kiedyś myślano, że kobiety nie są zdolne pracować na wysokich stanowiskach, bo mówiąc w skrócie, nie wynika to z ich natury - co jest współczenie obaloną, ewidentną bzdurą. teraz zdrady etc tłumaczy się męską naturą [zdrady mężczyzn; zdrady kobiet w dużej większości mają inne podłoże] - czekam na moment, kiedy i te EWIDENTNE bzdury zostaną obalone.. tak wykształceni jesteśmy, a tak głupi, wierząc w zatęchłe stereotypy.. :( ) myślę, że Ty piszesz do kobiet to pokolenie starszych niż ja. i część argumentów, które podajesz, jest bardzo trafna w odniesieniu do owego pokolenia. ja jednak nie mogę się zgodzić z takim rozumiem związku i uczciwości w nim. przepraszam, że sprowadzam twoje wywody tylko do tych dwóch elementów, ale niczego więcej się nie doczytałam tam.. Autorko - wybacz, że odchodzimy trochę od Twojego problemu 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykladowca
Zdziwilabys sie ale byc moze jestem nawet mlodszy od Ciebie jednak nie jest tak ze mysl goruje nad fizycznoscia. Zobacz glod, cieplo podstawowe potrzeby. Czy umiesz zapanowac, zrezygnowac np. z jedzenia na kilka dni, stac na zimnie kilka godzin? A sa ludzie, ktorzy popedy czuja niezwykle silnie. Dlatego spolecznie ludzie podobni sa do szympansow. Trudno teraz wykonywac studia nad dziko zyjacymi ludzmi ale mozna je robic na bliskich nam gatunkach albo na wczesniejszych i obecnych ludziach. Jeszcze raz, to "naturalne" zachowania ktore ludzie prezentuja prowadza do problemow, bo stoja w sprzecznosci z ogolnie pojetymi normami w naszym zachodnim spoleczenstwie. Bo sa rozne spoleczenstwa, rowniez wielorzenskie. Nie do konca jest tak ze z parnerem prezentujecie te same poglady. Jest wygodnie tak powiedziec, bo ogolne poglady na zycie w naszej rzeczywistosci sa bardziej prokobiece niz promeskie. Nawet nie kazdy sobie swoje uswiadamia a jescze sprzeciwiajac sie ogolnym naraz sie na ostracyzm, a jeszcze czlowiek sie zmienia. I teraz wezmy to co napisalas ze sie nie zgadzasz, ze masz wole, mozg, itd. Sprobowalem przylozyc to do swojej natury i tym co sobie uswiadomilem ze jestem w tym spoleczenstwie. Jestem poligamista ale polega to nie na szukaniu kochanek ale na checi zycia w wiekszej rodzinie. Obie moje kobiety sie z tym zgodzily, tzn. z mozliwoscia takiego zycia, naszymi uczuciami, radzeniem sobie z ostracyzmem spolecznym, ale dla mlodszej przeszkoda jest zazdrosc a wiec czynnik charakterologiczny, dla zony bardziej to jak zostala wychowana. A wiec to spoleczne wychowanie i uwarunkowania spowodowaly to ze tutaj zwiazek do ktorego dazylem nie bedzie mozliwy a w innej sutuacji i kulturze, byc moze z kims innym (mniej zazdrosnym), bylby jak najbardziej porzadany. Ja myslac inaczej ale swiadomie musialem zmagac sie z ta sytuacja, dokonywac wyborow, ktorych nikt mi nie zazdrosci i poddac sie w koncu w pewnym stopniu, zgodzic sie ze zdaniem i dazeniami innych nawet jesli sa one sprzeczne z uczuciami. Bo sa, i wcale nie moimi. To uswiadamia jedno: szerzej pojeta nature czlowieka tworzy wychowanie i spoleczenstwo w ktorym zycie, gdzy po prostu czlowiek jest istota spoleczna, wszystko czym jestesmy jest przekazywane z pokolenia na pokolenie a gdyby tego nie bylo czlowiek bylbydziki, i to jak myslimy, jakie sa nasze wzorce jest na przekazane i zalezy od tego gdzie sie urodzilismy, z drugiej strony "fizycznosc" czlowieka sie nie zmienia, ale kazde spoleczenstwo ma jakies problemy, inne, i inaczej naznaczaja je rozne czy tez lepiej powiedziec, te same charaktery

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×