Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aniauu

Strach przed kolejną ciążą po stracie dziecka

Polecane posty

Gość aniauu

Witajcie, nie wiem czy jest podobny temat-jeśli tak proszę o link gdzie mogłabym dołączyć, jeśli nie, może znajdzie się ktoś w podobnej sytuacji lub ktoś kto mnie zrozumie. Prawie 3 lata temu straciłam jedno z bliźniąt podczas ciąży, po wielu próbach ratowania maleństwa. Córeczkę pochowaliśmy dwa tygodnie po porodzie. Synek na szczęście jest zdrowym chłopczykiem, ale urodził się jako wcześniak w 32tc. Przeszłam naprawdę wiele od początku ciąży, do tej pory nie mogę się pogodzić ze śmiercią córeczki. Do tego dochodzi trauma ze szpitali i nieludzkich lekarzy i pielęgniarek. Synek ma już prawie 3 lata, chciałabym żeby miał rodzeństwo, ale mój strach przed kolejną ciążą jest ogromny. Panicznie się boję że znów coś sie stanie, albo będę musiała przeleżeć ciążę w szpitalu a synka zostawić w domu. Jest możliwość że ciążą znów zakończy się wcześniejszym porodem lub będą jakieś problemy. Czy innym mamom pomimo wielu trudnych przeżyć udało się jakoś przekonać do kolejnej ciąży? Czy strach jest nadal? Pomóżcie, podzielcie się swoimi przeżyciami, może to nam wszystkich jakoś pomoże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz rozumiem Cie po czesci poniewaz w mojej rodzinie moja ciocia musiala urodzic martwa corcie w 8 miesiacu bo serduszko z dnia na dzien przestalo bic, powiedziala sobie ze nie bedzie sie starala pozniej, jakims cudem zaszla w ciaze i ma blizniaczki :) druga sytuacja byla z moja siostra ktora urodzila w 9 miesiacu syna rowniez martwego i ta sama sytuacja byla. Zaszla w ciaze okazalo sie ze bedzie dziewczynka a przy porodzie wyskoczyl chlopczyk :) rozumiem Twoje obawy ale jak widac Bog osobom ktorych doswiadcza inaczej niz pozostalych wynagradza im bol czesciej. Nie martw sie, staraj sie, tym razem napewno bedzie dobrze 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba najgorsza rzecz rodzić martwe dzieciątko naturalnie. Ja miałam cc. Ale lekarze papierów nie czytali, bo pomimo jasnych wskazań do cc chcieli żebym rodziła naturalnie. Ale było zagrożenie życia dziecka więc i tak miałam cc. Są jakieś mamy które przeżyły podobną historię do mojej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie napiszę, że dokładnie wiem co czujesz, bo tak nie jest. U nas sytuacja była inna. O dziecko staraliśmy się wiele lat, liczne kosztowne badania, potem laparoskopia, histeroskopia... diagnoza... potem info, że mam 6 cykli na próby i jeśli się uda to się uda, a jeśli nie to już nigdy raczej nic z tego. W ostatnim cyklu się udało. Radość ogromna. Po 6 latach czekania na mały cud... koniec radości przyszedł szybko - w 3 msc. straciliśmy dziecko - bo dla mnie to było już dziecko. Teraz jestem w drugiej ciąży. Co wizytę boję się, że znowu usłyszę: przykro mi, serduszko przestało bić... strata dziecka w tak wysokiej ciąży to przeogromna tragedia i bardzo Ci współczuję. Rozumiem, że się boisz i to, że w sercu i myślach nadal jest i zawsze będzie Twoja córeczka, a ten strach już też zostanie. Nawet jak zajdziesz w ciążę i wszystko będzie super, to martwić się będziesz do końca. Tu decyzję musisz podjąć wspólnie z partnerem wierząc po prostu, że razem dacie radę. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia oraz zdrowia dla całej Twojej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja staram się o rodzeństwo dla synka (ma prawie 3 lata). Zaczeliśmy od stycznia, minął rok i po drodze zaliczyłam obumarcie ciąży w pierwszym trumestrze i ciążę biochemiczną. Za kilka dni miałam rodzić, a nawet nie jestem w ciąży. Od tego cyklu mamy znowu wznowić starania, a ja batdzo się boję. Choć to były wczesne ciąże. Ty musisz przeżywać dużo gorszy stres :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja pochowałam jedno dziecko. Choć wiem że strata dziecka we wczesnej ciąży to na pewno podobna tragedia. Boję się kolejnych problemów, strachu i ciągłych myśli czy wszystko bedzie dobrze, czy historia się powtórzy. Co to znaczy że ciąża jest biochemiczna? Pierwszy raz się z tym spotykam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewal
Ja staram sie z mezem o kolejne dziecko. Rok temu straciłam córkę w 38 tc. Miniony rok był dla mnie koszmarem. Nie życzę tego najgorszemu wrogowi. To co przeżyłam to był jakiś horror. Dosłownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewal nie boisz się? Szybko się zdecydowaliście kolejny raz spróbować. Choć ja jestem w trochę innej sytuacji bo jednak jedno dziecko już mam. Straszna tragedia stracić dziecko w końcówce ciąży? Co się stało? W czasie ciąży miałaś jakieś problemy czy dopiero pod koniec się zaczęły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja straciłam w ciągu ostatnich 3 lat trójkę dzieci. Szczerze jestem wrakiem człowieka. Po pierwszej stracie podniosłam się szybko, bolało serce ale jakoś dałam radę, było to w 6 tygodniu, chwilę po tym jak się dowiedziałam o ciąży. Póżniej przez ponad rok staraliśmy się o kolejne dziecko i udało się. Początek trudny, pierwsze 4 miesiące na zmianę dom/ szpital i leżenie, gdy myśleliśmy że już co najgorsze za nami poród przedwczesny w 6 miesiącu. Szok, ból, tragedia do tego nieludzkie traktowanie w szpitalu, poczucie jakbys był człowiekiem gorszej kategorii. Zaszłam w kolejną ciążę po 3 miesiącach za zgodą lekarza, obiecywał mi złote góry, wszystkie możliwe badania super. Miał działać a tymczasem kasował mnie niemiłosiernie na prywatnych wizytach a nie działał nic w efekcie to samo poród w 6 miesiącu. Ale do tego to jak mnie traktowano w szpitalu woła o pomste do nieba, teksty typu po co to pani było, dogryzania pielęgniarek że płaczę, teksty że już lepiej nie próbować bo i tak się nie uda. Dziś wiem że jest dla mnie szansa dzięki operacji specjalnej na szyjke macicy jednak boję się kochać z mężem, panikuję przed każdym okresem czy aby nie zaszłam jakoś choć się zabezpieczamy i bardzo pilnujemy. mam lęki, zerową samoocenę, stany depresyjne, wyszła mi połowa włosów, schudłam okropnie i ogólnie wyglądam źle jak na swój wiek. Na same wspomnienie pobytu w szpitalu robie się chora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciu powyżej bardzo ci współczuję. Jakbym czytała o sobie przez cały ostatni rok. Moja samoocena była równa zeru, czułam sie tak beznadziejnie i do niczego jako kobieta ze nie raz myślałam o samobójstwie. Ciążą bezproblempwa wszystkie wyniki idealne. W 37 tc nagle wyladowalam w szpitalu z nadcisnieniem miałam też gorączkę dreszcze i bardzo źle sie czułam. Lekarze po kilku godzinach zrobili cc niestety stan dziecka był na tyle poważny ze po kilku godzinach zmarła. Miała silną niedokrwistosc nie wiadomo czym spowodowana. Prawdobodobnie zwykły pech. Do dziś mam w głowie jej pierwszy krzyk i do dziś obwiniam sie za to ze mogłam coś zrobic w ciąży źle ze jej zaszkodziłam. Oczywiście lekarze mówią inaczej ze to jeden przypadek na kilkaset tysięcy porodów. Ale psychice matki po stracie dziecka nie przetlumaczy sie tego.czy szybko sie decyduje? Lekarz pozwolił wręcz namawiał. Pozatym nie mam dzieci i próbuje jakoś wypełnić pustkę w swoim zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewal
To powyżej to ja ewal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tego czuje sie jak jakis wyrzutek. Wszyscy dookola gadaja bo kazdy wiedzial o ciazy bo brzuszek mialam widoczny i w drugiej i trzeciej ciazy byly one juz wysokie dosc. Kobiety w ciazy i z malymi dziecmi z sasiedztwa mnie unikaja tak jakbym byla tredowata lub miala jakis urok na nie rzucic. Kazdy za plecami gada ze szkoda jej bo mloda a juz dziec***ewnie miec nie bedzie ciekawe czy maz ja zostawi albo zrobi innej na boku bo co to za malzenstwo bez dzieci. I to nie wiejska metalnosc bo mieszkam w miescie ale moje osiedle sie raczej kazdy zna chociaz by z widzenia. Tkwie w takiej prozni, rozdrapuje ciagle te rany. Boje sie wszystkiego nawet glupiego wyjscia po zakupy samej. Bylam u psychologa ale mi to nie pomagalo wrecz gorzej mnie dolowalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny zadna z was nie jest wyrzutkiem,nie jest gorsza ani inna.Poprostu dostajecie kopy od zycia.Kazdy je dostaje w waszym przypadku to jest utrata upragnionych dzieci.Teraz musicie sie pozbierac i znow optymistycznie patrzec do przodu.Bedziecie sie baly,denerwowaly,ale przez strach nie zostaniecie mamami.Niestety tak to jest,ze jedna zajdzie i urodzi dziecko nie odczuwajac trudow ciazy a druga przejdzie gehenne.Nie poddawajcie sie,jestescie wspanialymi kobietami i dacie rade,walczcie o szczescie.Zycze powodzenia i duzo sily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie tak ze inni traktuja was jak wyrzutek i dlatego omijaja, raczej nie potrafia z wami rozmawiac i dlatego tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W styczniu urodziłam martwego synka a dziś jestem w 28 tc,jest ogromny strach od samego początku,co chwilę latam na badania,sprawdzam czy dzidzia rośnie czy ma się dobrze.Zastanawiam się czy nie popadam w depresje czasem.Jest mi bardzo ciężko a tak naprawdę niewiele osób jest w stanie mnie zrozumieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To okropne co kazda z Was przeszla.Ale u mnie w rodzinie tez bylo kilka takich przypadków.Siostra stracila dwie córki,kuzynka jedna córkę.Owinięcie pępowiną,infekcja,zachłyśnięcie smółką.Dzieci urodziły sie martwe.To straszne.Ja płakałam a co dopiero matki tych dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja byłam 4 lata temu w ciąży bliźniaczej.Obaj synkowie się urodzili w 30 tygodniu ciąży. Kubuś po 4 tygodniach od nas odszedł. Antoś ma już 3,5roku i jest wspaniałym zdrowym dzieckiem. Jest naszym oczkiem w głowie.Bardzo dużo przeszliśmy razem z mężem. Antek przez miesiąc leżał w szpitalu po porodzie. Dzięki Bogu nie widać po nim,że jest wcześniakiem ciuchy nosi 128 cm rozmiar buta aż 27-28. Teraz spodziewam się kolejnego dziecka.Jestem już w 5miesiącu. Pomimo obaw chciałam aby Antoś nie był kiedyś sam na Świecie. Jestem szczęśliwa i nie mogę się doczekać maleństwa. Znowu przeżywam wspaniały czas jakim jest ciąża. Antoś czeka na rodzeństwo oddał swoje łóżeczko zaplanował jaki wózek dla dzidziusia kupić i czeka niecierpliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniauu
Mamo Antosia, gratuluję ciąży i odwagi że znów się zdecydowałaś. Przeszłaś podobną historię do mojej... chyba nikt oprócz matki nie zrozumie jaki to ból stracić dziecko. Cieszę się że Twój Synek zdrowy. Mój też ładnie rośnie. Trudno znaleźć tu kogoś kto przeszedł podobną tragedię. A miałaś jakieś problemy w tej pierwszej ciąży bliźniaczej? Czy poród zaczął się nagle? U mnie to już od 15 tc pojawiły się problemy, a myślałam że przez ciążę przejdę z uśmiechem, ze spokojnym kompletowaniem wyprawki, bez żadnych problemów. Do tej pory nie potrafię zrozumieć dlaczego akurat to moje dziecko zachorowało i odeszło zanim się urodziło... :( Jak myślę o kolejnej ciąży to mam łzy w oczach i wizję tego co przeżyłam... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W zeszłym roku stracilam dziecko obecnie jestem w 4 miesiącu ciąży i wciąż się boje o maleństwo. Żyje od wizyty do wizyty bo tylko kiedy widzę maluszka i słyszę jego bicie udpokajam się. Jestem okropnie spanikowana wiem że powinnam zachować spokój ,ale niestety nie wychodzi mi .No cóż mam tylko nadzieję ,że wkrótce mi to minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andziulka88
Witajcie dziewczyny. Moja historia jak najbardziej zalicza się do tego wątku. Dwa lata temu zaszłam w ciążę, udało nam się w pierwszym cyklu, zaraz po ślubie, bardzo się cieszyliśmy oboje z mężem. Całą ciążę przechodziłam wręcz idealnie, każda wizyta to była czysta formalność, nie miałam żadnych dolegliwości typu mdłości, zwracanie, jakieś dziwne bóle, cieszyłam się ciążą i naszą Marysią z dnia na dzień coraz bardziej. Aż tu pewnego dnia, stało się...nagle zaczęłam plamić, po kilku godzinach już nawet krwawić, nic nie czułam, żadnych bóli, żadnych skurczy a jak trafiłam do lekarza to miałam już 5cm rozwarcia i jajo płodowe wpuklone do pochwy. To był początek 23 tygodnia ciąży, lekarze twierdzili, że nie mogą ciąży na tyle podtrzymać by moja Mała miała większe szanse na przeżycie, a każdy kolejny dzień dla mnie może oznaczać brak szans na to bym jeszcze kiedyś została mamą. Rodziłam Ją ze świadomością, że i tak nie przeżyje... podobno to było mniejsze zło... To był straszny cios, nie mogliśmy spodziewać się, że coś złego zacznie się dziać bo całą ciążę wszystko było na szóstkę wręcz! I dlatego jeszcze trudniej było nam się z tym pogodzić... Dziś kończę właśnie 12 tc. Długo czekaliśmy na ten CUD, przeszliśmy wiele przez te 18 miesięcy. Strach towarzyszył nam codziennie, obawy o wszystko co możliwe...dodatkowo okazało się, że mam problemy z krzepliwością krwi, mutację genu MTHFR, która to przeszkadza w donoszeniu ciąży. Całą ciążę muszę prowadzić na lekach, bez nich prawdopodobnie nie donoszę żadnej. I każdego dnia cieszę się, że to kolejny dzień na plus, że ciąża się utrzymuje, choć ryzyko jest olbrzymie. Żyję tylko od usg do usg... Ale mimo wszystko walczę! Wiem, że mam dla KOGO. Chcemy z mężem tworzyć taką prawdziwą pełną rodzinę i mam nadzieję, że teraz to marzenie się spełni. Robimy to też dla Marysi, i Ona daje nam siłę, by każdego dnia wstawać z uśmiechem na twarzy, by wierzyć, ze tym razem na pewno wszystko się uda :) Pamiętaj autorko, dla Ciebie też kiedyś zaświeci słońce! Nie jesteś sama bo masz tam na górze cudownego Aniołka, który zadba by wszystko potoczyło się jak należy :) tylko trochę więcej wiary w siebie i odwagi :) uszy do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nike: Ja też przeżyłam śmierć dziecka dziewczyny nie poddawajcie się mam znajoma ktora oskem razy była w ciąży. Pierwsze bliźniaki straciła w 8 miesiącu później kolejne ciążę. Rok temu urodziła córeczkę w 34 tc zdrowa teeaz jest znowu w ciąży wiara czyni cuda. Ja piąty raz podchodzę do in in vitro a nie tracę nadziei. W Łodzi jest super lekarz który moim znajomym prowadził ciążę gdzie inni mówili że nigdy nie donosi i się udało. Mają dwoje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewal
Wiadomo ze trzeba iść dalej ze trzeba sie pozbierać i żyć bo ma sie dla kogo. Tylko po stracie dziecka w tak mocno zaawansowanej ciąży. Gdzie już kupiło sie cala wyprawke, jest sie pewnym ze pod koniec nic już nie moze sie stać bo przecież wszystkie badania sa idealne a na koniec taki cios- pogrzeb trumna i pusty dom, puste lozeczko, zlamane serce. Tak ciężko sie po tym pozbierać, ciężko zebrać sie do kupy, ciężko jest myśleć pozytywnie. Ja dopiero teraz, po roku zaczęłam bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość, dopiero teraz mam siłę walczyć kolejny raz. Choć złamane serce nigdy sie nie sklei..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na szczęście mam Synka, który jest zdrowy, mały łobuziak z niego ale teraz jest wszystkim co mam, wiem że jakaś cząstkę siostrzyczki ma w sobie i wiem że ma najlepszego anioła stróża-swoją siostrę która patrzy i dba o niego z góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolcia15031
kochane przezylam to samo co wy , ślub pierwsz ciąża zero komplikacji wszystko super , ubranka ,wozek wszystko kupione , 36 tydzien ostatnie usg bo w 38 miałam miec cc , potem brak ruchów szpital - dziecko nie żyje .. musialam rodzic naturalnie , porod wywolany na sile myslalam ze umre z bolu fizycznego i psychicznego , malutka owineła sie pępowina któa miała tylko 24 cm .. lekarz mowili ze piewszy raz taki przypadek zeby pępowina była taka krótka i jakim cudem nie odrywalo sie lozysko przy *****ch dziecka .. po prostu pech ... urodzialm 11 grudnia tamtego roku ,wiadomo co przezywalam na poczatku teraz juz jest łatwiej .. staralam sie o dziecko od lutego nie wychodzilo ale udalo sie w pazdzierniku jestem na poczatku ciazy boje sie kazdego dnia , modle sie , nie ciesze sie z tej ciazy bo nie umie , szukam najlepszych leakrzy i chodze do 3 moze to smieszne ale im nie ufam .. i powiedzialam ze musze zrobic wszytsko zeby o ile wszystko bedzie dobrze zrobili mi jak najszybciej cesarke mysle tak kolo 37 tygodnia za bardzo sie boje zeby dluzej czekac .. wole urodzic wczesniaka niz martwe dziecko ... jestem w stanie same rozetnac sobie brzuch w tym 37 tyg i jechac do szpitala zeby mi to dziecko wyciagneli i zebym wreszcie mogla byc szczesliwa .. i mam to samo uczucie co wy .. kobiety bezwartowsciowej ..pustej .. niepełnej .. (*) dla naszych aniołków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Andziulka88 ja też miałam problemy z krzepliwością, ale to było spowodowane tym że przez miesiąc nosiłam w brzuchu już martwą córeczkę, dlatego żeby synek jak najdłużej mógł być w brzuszku (dzieci miały osobne łożyska). Ale przez te problemy w krzepliwością miałam długą cesarkę ponad 2 godziny, ogólnie to była ciężka operacja. Nie pytałam lekarza o szczegóły, do tej pory niewiele wiem jak to przebiegło. Nadal nie mogę się pogodzić z tym że miało być ich dwoje... synek i córeczka... nie miałam nic kupione, nic przygotowane, może i dobrze bo potem to wszystko pakować, chować - byłoby ciężko. Zostały mi tylko zdjecia z usg i kilka różowych ciuszków... Ale mam Synka-mój największy Skarb. Chciałabym żeby miał rodzeństwo, ale ciężko o tym myśleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karolcia trzymam kciuki za Twoją ciążę. Oby dzidziuś był zdrowy. U mnie juz minęło prawie trzy lata a ja nadal nie potrafię się zdecydować na kolejną ciążę. Po tej całej walce w pierwszej ciąży nie mam odwagi żeby znów spróbować, boję się. Podziwiam Was dziewczyny że po roku znów się staracie. Może dlatego mi się nie spieszy bo jednak jedno dziecko mam, więc trochę inna sytuacja. Jak myślę o kolejnej ciąży to od razu przypomina mi sie historia pierwszej... nie wiem czy dałabym radę przeżyć kilejny raz taką tragedię, taką walkę o życie. To wszystko odbiło się na mojej psychice, teraz po jakimś czasie zamiast być lepiej, jest gorzej, wiecej płacze, wiecej o tym myślę... nie tak miało wyglądać moje życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny a czy po stracie dziecka był u Was w szpitalu psycholog? Tyle się mówi o opiece specjalisty po takiej tragedii, chyba sie tylko mówi... Bo w moim przypadku, jak się dowiedziałam że córeczka nie żyje, od razu dostałam wypis i mnie wręcz wygonili z sali, nic nie powiedzieli czy mam leżeć czy zgłosić się do szpitala w swoim mieście, ogólnie co robić. Tragedia z tymi lekarzami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewal w moim przypadku jest odwrotnie, teraz w ogóle nie mam siły żeby walczyć o kolejną ciążę, psychika mi się kruszy, bo wiem że akurat teraz byłby idealny czas na kolejną ciążę... gdyby pierwsza ciąża przebiegła bez problemu zapewne już bym się zdecydowała na kolejną... Chyba dopiero teraz tak świadomie do mnie dotarło że straciłam dziecko, dopiero niedawno zaczęłam się regularnie zajmować grobkiem córki, do tej pory pomagała mi mama. Boję się kolejnej tragedii, nic mi nie pomaga żeby zacząć myśleć pozytywnie...dosłownie nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×