Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gośćmar

walka z bialaczka, pozegnanie

Polecane posty

Gość gośćmar

mam 19 lat, juz od roku choruje na ostra bialaczke szpikową, przeszlam juz wiele chemioterapii i innych metod leczenia, jednak to wlasnie chemioterapia najbardziej dala sie we znaki, jestem wykonczona, od prawie miesiaca leze w szpitalu, jutro mam zostac wypisana, a leczenie bedzie przerwane, poniewaz w tym momencie bardziej szkodzi niz pomaga, jestem gotowa na smierc, chce umrzec w domu, ale jak wesprzec moich bliskich? jak im pomoc? nie chce aby cierpieli po mojej smierci.. jak sie pozegnac, komu jak nie wam, obcym osobom moge zadac te pytania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 miesiace temu zarejestrowalam sie w bazie na dawce szpiku. mam nadzieje ze komus pomoge...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przestan!to chwilowy kryzys, wiesz ile ludzi juz z tego wyszlo?nikt nie mowi ze lekko bedzie, nie mozesz tak myslec bo siebie dobijasz tylko, jestes mlodziutka, serio, wyjdziesz z tego, narazie jestes slaba, chwilowy kryzys, wyjdziesz z tego;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmar
a wiesz, ze ja tez? jak tylko skonczylam 18 lat, u nas w miescie zostala zorganizowana taka akcja.. chcialam pomagac innym, a tymczasem sama potrzebuje pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmar
dziekuje za to, moja mama mowi dokladnie to samo, ciagle powtarza, ze jestem mloda i silna, tez w to wierze, chce wierzyc, ale w momentach, w ktorych naprawde wszystko boli, ciezko w cokolwiek uwierzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja 3 mies temu ale mam juz 22 lata....szkoda ze predzej o tym nie myslalam, mam takie wyrzuty ze moze własnie wtedy ktos potrzebowal mojego szpiku a ja sie zbyt dlugo zastanawialam. autorko nie martw sie, jesteś młoda silna, dasz rade:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz....chwile zalamania ma kazdy, od powazniejszych problemown zaczynajac na blachych konczac, trzeba zacisnac zeby i to poprostu przejsc,nie masz innego wyjscia, jest miliony ludziktorzy czuja sie w tej chwili taksamo jak ty, zaciskaja zeby i ida do przodu, kryzys mija i znow jest super! dzis ty jutro ktos inny, musisz wytrzymac, duzo spac, relaksowac sie, jesli boli to moznaby cos z lepszymi lekami przeciwbolowymi pokombinowac..dalo by sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmar
uwierz, ze twoje wyrzuty sumienia nie sa potrzebne, lepiej ze decyudujesz sie pozno niz wcale.. dawcow nigdy nie bedzie za duzo, to wspaniale komus pomoc.. niedawno lezalam z taka dziewczyna na sali, mlodsza ode mnie o dwa lata.. dawca dla niej sie znalazl, byly lzy szczescia, radosc.. ale niedluga.. po wizycie dacy w szpitalu i objasnieniu mu wszystkiego, on tak po prostu sie wycofal.. a Sylwia niedlugo po tym zmarla... lepiej pomagac niz byc obojetnym! i trzeba wiedziec na co sie decyduje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmar
wiesz....chwile zalamania ma kazdy, od powazniejszych problemown zaczynajac na blachych konczac, trzeba zacisnac zeby i to poprostu przejsc,nie masz innego wyjscia, jest miliony ludziktorzy czuja sie w tej chwili taksamo jak ty, zaciskaja zeby i ida do przodu, kryzys mija i znow jest super! dzis ty jutro ktos inny, musisz wytrzymac, duzo spac, relaksowac sie, jesli boli to moznaby cos z lepszymi lekami przeciwbolowymi pokombinowac..dalo by sie? wiem o tym, do tej pory staralam sie nie okazywac ani troche tego jak sie czuje, aby nikogo nie martwic, ale teraz kiedy leze sama, w tej ciemnej sali, slysze te wszystkie odglosy pikania, do glowy przychodza rozne mysli.. leki przeciwbolowe biore naprawde najrozniejsze, malo co pomaga, a jezeli juz to tylko na chwile uśmierza bol.. dziekuje za wsparcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja 22
na całe szczeście dawców jest coraz więcej i dzięki temu bardzo dużo osób z tego wychodzi. Po to sie zdecydowałam zeby komus pomóc nie wyobrazam sie wycofac...dac komus nadzieje a pozniej powiedziec ze nie....to jakis fiut bez serca był! co mu zalezało posiedziec na fotelu i troche krwi oddac?!?! Nawet jakby szpik miał byc pobierany z kości to bez przesady az tak bardzo to nie boli:-)Rodziłam pare godzin bez znieczulnia to i taki ból bym wytrzymała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AngelBlack
Wiem, że to wszystko brzmi tak banalnie, ale trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że Ci się uda. Życzę Ci mnóstwo siły i radości i miłości, bo to miłość jest ogromnym skarbem. Nie możesz się poddawać, musisz odnaleźć w sobie dużo siły by dalej walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmar
AngelBlack wspominasz o milosci.. chyba powinnam powiedziec, ze jeszcze do niedawna mialam chlopaka..kochalam i kocham go z calych sil.. ale kiedy moj stan sie pogorszyl, on po prostu odszedl.. stwierdzil ze to dla niego zbyt ciezkie.. i jak tu wierzyc w milosc, ta bezgraniczna,bezinteresowna,najwspanialsza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo faceci boja sie odpowiedzialności i w sytuacjach gdzie sa do niej zmuszeni spierdzielają jak najdalej. Jeszcze znajdziesz sobie kogoś odpowiedzialnego,madrego,kto cie pokocha i nie ucieknie jak gówniarz przy pierwszym problemie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obecnie ciężko wierzyć w miłość. Ty niestety o tym się przekonałaś. Ja mimo wszystko wierzę w taką prawdziwą miłość. Na pewno gdzieś jest, istnieje i gdy tylko jesteśmy otwarci, w końcu przychodzi. Pewnie masz bliskich, którzy Cię wspierają. Z Ich wsparcia też czerp siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmar
problem w tym, ze czasem wydaje mi sie, ze moja rodzina i przyjaciele cierpia bardziej ode mnie.. i to ja musze im dawac sile i ich wspierac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę sobie tylko wyobrażać jak Ty się czujesz i Twoi bliscy. Tak sobie myślę, to musi być bardzo trudne przeżycie jak najbliższa osoba cierpi, trudniejsze dla najbliższych niż dla nas samych. Trzeba po prostu mieć nadzieję i wierzyć, że się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmar
AngelBlack najgorzej jest wlasnie patrzec na cierpienie innych, ktore jest spowodowane toba i twoja choroba.. wywrocilam zycie mojej rodziny do gory nogami, a kiedy odejde, a w kazdej chwili moze sie to stac albo im ulzy z jednej strony albo pogaza sie w jeszcze wiekszym bolu, chcialabym ich przygotowac na to z calego serca, ale nikt nie chce slyszec o smierci, rozmawiaja o tym za moimi plecami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja 22
uwierz ze wcale im nie ulży.Dla twojej rodziny lepsze jest zycie wywrócone do góry nogami niż życie bez ciebie.Dopiero wtedy by poczuli ból i pustke. Nie przygotujesz ich na twoje odejscie bo na to nie da sie przygotować.Ale nie wolno ci tak mowić i mysleć. NIE ODEJDZIESZ.Musisz walczyć, być silna i sie nie poddawac. To chwilowe załamanie ale zobaczysz ze ci przejdzie i bedzie wszystko dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
syn fubu... skoncz debilu przynajmiej dzisiaj. Po co trollujesz projekcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To spróbuj z nimi porozmawiać, powiedz im co czujesz. Powiedz, że nie zawsze może być dobrze, bo czasami nawet największa nadzieja i wiara w to, że będzie dobrze nie wystarczają, ale dopóki można wierzyć i mieć nadzieję-zawsze wierzmy i miejmy nadzieję. Ja będę za Ciebie trzymać kciuki i wierzyć, że będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, a lubisz żyć kwiatuszku? Bo na razie to widzę że lubisz umierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc 52
Bardzo ,bardzo Ci wspolczuje ,ze ciezko ,ze boli,ale jak pisz tu wszyscy DASZ RADE(jeden idiota sie zdazyl pisac w takim watku...przykre:( przepraszam za tego gimbusa) Ja mysle ,ze powinnas porozmawiac z rodzina bez wzgledu jak bedzi szczerze.......mow im ,co czujesz...to jest ICH forma ucieczki na to,ze sa bezsilni,tak bardzo chcieliby Ci pomoc.......walcza i czuja sie winni !Ja pisalabym pamietnik o wszystkim,nawet jak deszcz pada,jak sie czujesz,co czujesz,co myslisz o sobie o innych.............jakie to smutne!Jestem mama ,ktora wiele w zyciu przeszla:( Wejdz na forum inne np. DLACZEGO.ORG.PL lub KAFETERIA tam nikt z Ciebie nie bedzie kpil!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie kafeteria tylko NETKOBIETY....przepraszam za pomylke,ale teraz zauwazylam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
badz dzielna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widziałam juz różne cuda w zyciu,też ludzi którzy mimo że nie mieli żadnych szans wyszli z raka. Nie żegnaj się z życiem ,za wcześnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmar
dziękuje wam za te wszystkie słowa, naprawde.. dzisiaj wrociłam do domu, powiem wam, ze tutaj czuje sie o wiele lepiej, moze to szpital mnie tak przytlaczal? co prawda nie mam sily na duzo rzeczy, ale zeby wstac, przespacerowac sie po domu, to dla mnie naprawde duzo.. czytalam wasze porady w trakcie powrotu do domu i jak tylko wrocilam wzielam mame na rozmowe.. plakala strasznie- chyba pierwszy raz od czasu mojej choroby robila to nie ukrywajac sie..ja tez plakalam, ale ulzylo mi wydaje sie, ze jej tez, jest teraz bardziej (o ile w ogole mozna ja tak nazwac) promienna.. wiem, ze przejdziemy przez to razem, ze zdwojoną sila. Macie racje, ze to chyba nie czas jeszcze sie zegnac, ale kiedy przerwali moje leczenie, naszykowalam sie na najgorsze, sama nie wiem czy sie z tego cieszyc, czy smucic.. w kazdym razie dziekuje serdecznie jeszcze raz za kazde dobre i mile slowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jedyne co ci mogę powiedzieć to to ze w tej chorobie najważniejsza jest wiara w siebie,że będzie dobrze,nawet nie zastanawiaj się nad tym że będzie zle,chwilowo będzie ciężko ale ty to przetrwasz,dasz radę,uwierz w siebie kochana,zobaczysz że wszystko się ułoży na dobre.Pozdrawiam cię,trzymaj się cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bedzie dobrze napewno:-) zagladaj tu czasem i pisz co u ciebie:-)trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet nie potrafie napisac ze Ci wspolczuje, bo wspolczuc to znaczy wspolodczuwac, a ja nie bylam nigdy w takim stanie jak Ty. Jednak moi rodzice chorowali na raka i opowiem Ci o nich. Najpierw zaczal chorowac ojciec, a po dwuch latach zachorowala mama. Na poczatku choroby byl optymista (wszyscy bylismy) chcial wyzdrowiec ale kiedy mama zachorowala to mu sie bardzo pogorszylo. Stracil radosc zycia i w tym momencie chyba tez szanse na wyzdrowienie, oboje brali chemie, oboje lysi jak kolano, oboje chudzi jak szczypiorki (chociaz przed choroba tato wazyl ponad 100 kg). pewnego dnia gdy bylam z mama w szpitalu, tato mial prube samobujcza. udalo nam sie go uratowac ale zbyt duza dawka srodkow nasennych calkowicie zniszczyla mu nerki. mowil w tedy ze zrobil to dla niej, bo chcial zeby wszyscy skupili sie na niej.mama przeplakiwala 3/4 dnia. kiedys pojechalam w jej sprawie do szpitala bo ona juz nie byla w stanie i tam mi powiedzieli ze nie widza juz dla niej szans. ozywiscie nie powiedzialam jej tego. po operacji zaczela dochodzic do zdrowia ale tato byl juz baaaardzo slaby. powoli przestawal mowic, jesc, ciagle spal, czasem wybudzal sie na chwile, mowil jakies glupoty i zasypial dalej. umieral we wlasnym domu, stale ktos przy nim czowal. ja w koncu zaszlam w ciaze. kiedy powiedzialam o tym rodzicom tato chyba sie ucieszyl, na chwile sie wybudzil, udalo mu sie usiasc, chwile na nas popatrzyl, wydawalo mi sie ze poraz pierwszy od wielu miesiecy widze usmiech na jego twarzy. jeszcze pare tygodni sie meczyl i pewnego upalnego dnia kiedy mama musiala jechac do szpitala zmarl. kiedy umieral wygladal doslownie jak obowowicz z auschwitz. wielu lekarzy i pielegniarki byly w szoku ze tak dlugo zyl. Napewno Cie nie pocieszylam ta historia, ale w mojej opini masz naprawde jeszcze duze szanse. Po operacji u mojej mamy tez chcieli jej jeszcze dawac chemie, ale jej organizm juz nie dawal rady. Po kilku tyg okazalo sie ze nie mam juz potrzeby. A warto zyc, dla tych wszystkich ktorzy cie kochaja. Wiem ze nie masz juz sily, ale jezeli kogos kochasz to nie krzywdz go i nie poddawaj sie. Przepraszam ze nie moge zrobic nic wiecej dla Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×