Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

pati1236

Zarejestrowani
  • Zawartość

    162
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

6 Neutral

1 obserwujący

Ostatnio na profilu byli

4213 wyświetleń profilu
  1. Mąż buduje dom i w sumie dopiero wszystko kupuje. Myślałam o kupięniu jakiegoś zestawu,typu śrubokręty są takie walizki na allegro,tylko nie wiem co jest dobre i potrzebne.
  2. Na początku się martwiłam,bo mimo,że ssał często,to jednak 7-10 minut i to tylko jedną pierś,ale pampersów było dużo pełnych więc stwierdziłam,że zobacze jak przyjdzie położna jak z wagą i wtedy będę najwyżej coś myśleć,ale przybiera ponad normę 55 g na dobe. Od trzech dni od południa do późnego wieczora ciężko mi go położyć na 5 minut w łóżeczku. Pewnie ktoś napisze,że może potrzebuje bliskości,ale to nie o to chodzi,bo jak próbuję go położyć do mnie na brzuch to mi gryzie brzuch. Pokarmu mam dosyć dużo mimo,że naprawdę zaczełam się zastanawiać po kilku godzinach karmienia co 10 minut i to długiego karmienia nie jak na początku,to jednak słychać,że jak go pobudze,to je,ale też mam wrażenie,że dla niego to jest też bardziej smoczek.Ja już nie mam siły po pierwszym dniu było mi słabo,czułam jakby wyssał że mnie wszystkie witaminy i ból głowy, który nie minął. Jak sobie z tym radzić?
  3. Właśnie lekarz nic nie mówił,że jest coś nie tak. Ja byłam raczej przeciwna wywoływaniu zwłaszcza,że moja mama nigdy nie rodziła w terminie zawsze tydzień,dwa po,ale lekarz stwierdził,że "nie trzyma się powyżej 41 tygodnia". Co gorsze skierował mnie jutro do szpitala,a jutro wypada dopiero 40+6 i powiedział,że to najpóźniej. Już nie wiem co robić. Nawet nie mam z kim tego skonsultować. Tak bardzo nie chce CC o czym lekarz wie,ale mówi,że najważniejsze żeby mieć zdrowe dziecko w domu itd,ogólnie mnie uspokajał,ale sama nie wiem może poczekać lepiej do soboty chociaż żeby był pełny 41 tydzień.
  4. Jutro lekarz kazał mi się zgłosić do szpitala na wywoływanie,bo mówi,że nie trzyma się ciąży dłużej niż 7 dni. Tłumaczył oczywiście metody na czym to polega, trochę sama czytałam,ale mam kilka pytań do osób, które miały wywoływany poród. Czy taki poród odbywa się tylko w pozycji leżącej na plecach? Czy cały czas robi się ktg? Jest jaka kolwiek ochrona krocza? Można pić i jeść? Mąż będzie mógł być ze mną? Brać dodatkowo coś do szpitala oprócz dodatkowej koszuli do spania? Coś więcej warto wiedzieć o tym jak się to odbywa itd?
  5. Często faceci się wstydzą takich problemów i dlatego nie chcą nic robić w tym kierunku. Ciężko go będzie przekonać. Może idź sama na początek do specjalisty sprawdź czy wszystko okej,a jeśli tak,to może wtedy też pójdzie się przebadać czy wszystko u niego jest dobrze.
  6. To jest pytanie do osób, które to miały jak sobie z tym radzić, czego najbardziej unikać żeby sobie nie pogorszyć.Czasem są różne sposoby o których lekarz nie powie.
  7. Na polipa doczesnego to nie pomoże,bo jego się nie rusza, tylko odpada przy porodzie. Zwłaszcza,że krwawienie jeśli jest,to tylko po "wysiłku" i od razu mija. Wiadomo jak jest dużo krwi i bóle,to tak,ale ja wiem co to jest i,że będzie krwawić jak powiedział lekarz i też o tym czytałam,że niektórym nawet podczas kaszlu krwawi. W środę mam lekarza i wiadomo powiem mu,że były krwawienia,ale leku na to nie ma.
  8. Jestem w 32+5 tygodniu ciąży. W 28 tygodniu po kąpieli poleciała mi krew, niedługo ok 10 minut. Zadzwoniłam do lekarza,który kazał mi przyjechać. Przed tym sama obejrzałam w lusterku jak to wygląda i wystają mi dwie czerwone narośle. Jedna mała,a druga duża. Przy badaniu ginekologicznym też pojawiło się krwawienie. Lekarz zapisał mi globułki dopochwowe,które ledwo zaaplikowałam pewnie nawet nie do końca poprawnie. Później miałam drugie już cieńsze bez recepty,ale też zalecone przez lekarza. Aktualnie jestem ponad dwa tygodnie po zakończeniu ich. Byłam u lekarza i mówił,że już wystarczy,pytał o krwawienia i wtedy ich nie było,ale wyszłam od niego podchodziłam ok. 25 minut i idę do łazienki i znowu lekkie krwawienie,ale odpoczęłam przeszło i już było wszystko dobrze do tego tygodnia,gdzie na pół godziny wyszłam na spacer z psem i znowu krew na bieliźnie,ale też odpoczęłam i koniec. Dzisiaj znowu musiałam iść choć na chwilę z psem,ale może 15 minut i to samo. Już wiem,że spacery z psem odpadają. Bardzo się boje,że urodzę za wcześnie. Boje się nawet gdziekolwiek wyjść teraz. W środe mam dopiero wizytę u lekarza. Miała może któraś polipa krwawiącego w ciąży? Jak sobie z tym radzić?
  9. Dla mnie najważniejsza jest wiara. Czy odmówiliby jakby byli niewierzący? Moim zdaniem nie,bo u mnie w rodzinie panuje przekonanie,że dziecku się nie odmawia. Co do ciotki,to jest chyba po 40 koło 40 czyli też niewiele starsza od mojego męża,a jeśli chodzi o śmierć,to spotyka ludzi w każdym wieku tu nie ma reguły. Chodzę na cmentarz,gdzie jest pochowana moja babcia i obok nowe groby i nie są to ludzie starsi,a sami młodzi.
  10. Po za tym nawet myśląc w ten sposób,to nie wiem tak naprawdę czy te osoby,które bym np. wybrała na chrzestnych są wierzące,bo jeśli chodzą do kościoła,to właśnie tylko z okazji pogrzebów,ślubów,chrzcin. A też nie będę pytać czy ktoś wierzy czy nie,bo to jest każdego prywatna sprawa. A kiedy oni chrzcili dzieci czy brali ślub,to było trochę inaczej niż teraz zwłaszcza na wsi. Już nie wspominając,że dalej duża część ludzi bierze ślub kościelny,chrzciny,komunia dla przyjęcia,bo taka tradycja,że po ślubie kościelnym urządza się wesele. Oczywiście wszystko się teraz zmienia,ale jeszcze nie wszędzie i są ludzie co dalej tak robią. Kiedyś u mnie na wsi i w okolicy nie było dzieci,które by nie chodziły na religię czy były nieochrzczone. Może w mieście gdzieś takie sytuacje były w sumie na pewno,ale raczej w większości wszyscy z automatu chrzcili dzieci i pewnie nawet się nie zastanawiali po co, tylko każdy tak robił i oni też. W sumie ja uważam,że to nawet dobrze,że to się zmienia i nie wiem jakie podejście do wiary mają osoby z mojej rodziny,które nie chodzą do kościoła.
  11. Dla mnie nie praktykowanie i tylko "wierzenie",to już nie jest wiara katolicka. Są różne wiary świadkowie Jehowy też wierzą powiedziałabym nawet,że pewnie bardziej niż osoba,która jest ochrzczona,chrzci dzieci po to żeby mogły kiedyś wziąć ślub. Teraz już też dużo się zmienia. Kiedyś ludzie chrzcili,bo każdy tak robił i nie wypadało. Teraz już zdarzyło się w mojej rodzinie,że chłopczyk nie został ochrzczony. Jeśli chodzi o chrzest,to na pewno moje dziecko przyjmie chrzest. Jeszcze mam trochę czasu,bo dopiero jestem w 29 tygodniu ciąży i dopiero się nad tym zastanawiam i myślę żeby może rzeczywiście poznać jakąś wierząca osobę,albo spytać księdza co w takiej sytuacji zrobić. Mam też jeszcze jedną osobę co pomysł dała mi mama,że podobno moja jedna ciotka chodzi do kościoła mimo,że odeszła niedawno z zakonu,ale lata jej nie widziałam i nie wiem może jak się spotkamy to się zastanowię jeszcze jest trochę czasu w sumie.
  12. Też nie chce nikogo "zmuszać" do uczestnictwa we mszy i bycie chrzestnym,gdzie ktoś jest niewierzący dla mnie to bez sensu. Zazwyczaj uczestnictwo niewierzących chrzestnych nie jest dla nich przyjemne,bo polega głównie na "obowiązkach" finansowych. Tak przynajmniej to wygląda w mojej rodzinie,a w sakramentach nie chodzi o prezenty. Ciężko mi nawiązywać kontakty z ludźmi. U mnie na wsi też nie ma takich wspólnot. Jedynie starsi należą do jakiś grup,ale oni też spotykają się raczej pół godziny przed mszą i polega to raczej na prowadzeniu modlitw do mikrofonu,w których i tak biorą udział wszyscy,czasem są wycieczki tych grup np. grupa Ojca Pio i byłam parę razy na takiej pielgrzymce,bo pojechać może na nią każdy,ale to są osoby starsze. To,że łączy mnie z nimi wspólna wiara nie oznacza od razu,że nawiążemy jakąś bliższa znajomość. Skoro do tej pory w wieku 25 lat nie mam znajomych,to wątpię,że teraz znajdę.
  13. Zdaje sobie sprawę i chce wychować dziecko w wierze, dlatego chciałbym żeby chrzestnym była osoba wierząca i chodząca do kościoła,uznającą naukę kościoła.Ochrzczeni w mojej rodzinie są wszyscy,ale bycie ochrzczonym,a wierzącym to jest różnica.
  14. Z tego co czytałam powinna to być osoba praktykująca i też sama uważam,że to bez sensu brać osobę, która nie chodzi do kościoła,czyli nie uznaje wiary katolickiej.
  15. Odświeżam temat,bo mam podobny problem. Mam dużą rodzinę,ale nie praktykują. Znajomych nie posiadam. Nie mam ani jednej osoby na chrzestną/chrzestnego. Ja jestem wierząca i chodzę do kościoła,ale po za mną w mojej rodzinie raczej nikt nie chodzi nie licząc dziadków,którzy też by się nie zgodzili raczej,bo już mają swoje lata. Mój mąż ma znajomych,ale do kościoła nie chodzą. Co zrobić w takiej sytuacji?
×