Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

blue_danube

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2112
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez blue_danube


  1. 3 godziny temu, marawstala napisał:

    Rodzice na drugie dali mi imię Lidia, i fajnie, że nie na pierwsze. Zdrobnienie brzmi tak sobie... 

    A jak masz na pierwsze? Tobie się nie podoba, a autorce bardzo, ile ludzi tyle opinii. Ciężki wybór. Wydaje się, że obydwa imiona są obecnie raczej rzadkie, a jak kiedyś pracowałam w szkolnictwie, to poznałam aż 3 małe Lidie. W sumie sama nie wiem które spośród tych dwóch, ale chyba Wanda.


  2. 40 minut temu, Foko Loko napisał:

    No bo to się zdarza. W sensie zajść szybko w ciążę po cc. I zwykle kończy się to dobrze. Co nie zmienia tego, że jest to potwornie duże ryzyko podejmowane z głupoty i jakiegoś braku ostrożności, które może skończyć się nawet usunięciem macicy.

    No wiadomo, ale po co straszyć dziewczynę, skoro szuka pozytywnych historii bo w stresie. To się już stało. Pójdzie do lekarza, to oceni jej stan.


  3. 57 minut temu, Unlan napisał:

    Może po to, żeby nie hamować z jakiś przyczyn rozwoju dziecka? W przypadku mojego dziecka, to po to, żeby nie robiło 3 lata tego samego i się intelektualnie nie rozleniwiło. 2 lata zerówki, a w pierwszej klasie jeszcze mniej, bo jej rocznik w pierwszej klasie miał nową podstawę programową. Ja nie żałuję, a moje dziecko się z tego cieszy. Tak jak napisałam wyżej, dużo zależy od samego dziecka. Autorka ma przesłanki ku temu, aby się zastanowić, czy puścić dziecko wcześniej. Tutaj może pytać jaki mamy do tego stosunek, bo ma wątpliwości, więc przydałaby się wizyta w PPP, rozmowa z kilkoma kompetentnymi osobami i wtedy może przemyśleć. Moje dziecko wyszło na tym dobrze, kolega w liceum też nigdy nie narzekał, a ty czujesz, że nie powinnaś i przede wszystkim nie chcesz posyłać wcześniej. 

    Tak patrząc do tyłu, do tego kiedy byłam w wieku 6ciu lat. To ja bym sobie poradziła pomimo, że jestem z drugiej połowy roku, ale moja siostra miała problem ze swoim rocznikiem. Od dziecka zależy. W jednym masz rację. Jak się dziecko średnio nadaje, to wołami matkę od decyzji, jeśli takową odnośnie puszczenia rok wcześniej podjęła nie odciągniesz.

    No to wygląda na to, że to te rozmowy zrobiły ci krzywdę, a nie samo pójście do szkoły w wieku 6ciu lat. Nastawiły cię niewiadomo na co, a tu się okazało, że ty to już dawno umiesz. 

    Tylko pod warunkiem, że w tej poradni psychologiczno pedagogicznej pracują naprawdę kompetentne osoby. Ja pracowałam jako nauczyciel i rodzice dostarczali takie opinie, że łapałam się czasem za głowę jak to czytałam. Odnosiłam często wrażenie, że oni wystawiają co tam rodzic sobie zażyczy. 

     

    20 minut temu, Neva88 napisał:

    Nie, to zwykla szkola. Te dzieci z zaburzeniami jeżdżą dodatkowo na zajęcia do innej szkoły. Gdyby to była większa klasa 15 czy 20 osobowa, nie martwiło by mnie to, ale tak sie złożyło ze tylko on i dwie dziewczynki są bez zaburzeń. Wiem, ze to nie powinno miec wplywu na poziom nauczania ale wiadomo, ze przepisy swoje a zycie swoje. Zawsze wiecej uwagi poswieci sie uczniom, ktorzy nie nadążają niż tym, co dobrze sobie radzą. 

    Ja pracowałam w zwykłej i do niektórych uczniów był nauczyciel wspomagający. Chodzi o uczniów m in z Zespołem Aspergera.


  4. 7 minut temu, roztargniona09 napisał:

    Nie mam kogo spytać, wszystkie znane mi mamy ktg miały jak rodziły. Od jakiegoś czasu jestem co tydzień monitorowana i to badanie jest dla mnie udręka. Mam je jutro i stres ogromny. Do tej pory wszystko było ok, zapisy bardzo dobre. W czym więc problem? Ano w tym, że moje dziecko nie lubi tego badania i robi mi na złość czyli się nie rusza. Robiłam już ktg o różnych porach i po południu jest najlepiej, ale oczywiście lekarz chce też zapisów z poranków. I jutro mam na rano, ostatnie na rano skończyło się moja histeria bo była jakaś położna na zastępstwo i złowrogo głową kiwała mówiąc co chwila '' niedobrze''. Dwa razy już mi się to zdarzyło i jutro znowu pewnie powtórka z rozrywki. Moje dziecko na ktg nie chce się ruszać i koniec kropka, w dodatku rano śpi więc ruszać się nie będzie. Lekarz mówi że to normalne, że ważne tętno, macica, ale ja czytam dzisiaj w necie że tzw, płaskie ktg nie wróży nic dobrego, a moje jest płaskie bo skoro dziecko się nie rusza to i nic nie skacze. Czy któraś z was też może miała wiecznie śpiące na ktg dziecko i wszystko było ok? 

    Moje też spało i też różne cyrki były. Jedzenie słodyczy i też nie zawsze dało to radę..największy numer zrobiła mi córka już na końcówce ciąży. Obudziłam się rano, zero ruchów, zjadłam śniadanie, umyłam się i nic. Zjadłam słodycze, włączyłam muzykę, ruszam tym brzuchem na wszystkie strony, dalej nic, zero. Ja w płacz, histeria, jadę do szpitala, dalej nic. I dopiero jak mnie podpieli pod ktg to coś tam lekko się ruszyło. Zostawili mnie już w szpitalu bo byłam parę dni przed terminem. 


  5. 1 godzinę temu, Unlan napisał:

    Rok różnicy jest też pomiędzy dzieckiem ze stycznia i dzieckiem z grudnia z tego samego rocznika. A często jest tak, że pomiędzy tym 7 latkiem, a 6latkiem jest różnicy 2 miesiące. Trzeba patrzeć na konkretne dziecko. Ta 6latka by sobie poradziła, ale pewnie znalazłoby się w grupie dziecko 7letnie, któremu posłużyło by odroczenie. 

     

    To nie jest kwestia upierania się w każdym przypadku,a wtedy, kiedy dziecko faktycznie lepiej, żeby nie szło  Jeśli dziecko się nadaje, to dlaczego nie? Ale musi być pewność, że dziecko sobie da radę. Owszem, usłyszałam raz, czemu dzieciństwo dziecku skracam, a jak zapytałam o dziecko miesiąc starsze, czemu nikt się nie pytał, czy sobie poradzi, to się odpowiedzi nie doczekałam.

     

    Jakbyś poszła ze swoim rocznikiem, miałabyś dokładnie to samo. Też byłabyś zdolna i też byś się nudziła. 

     

     

     

    Dziecko z grudnia zawsze będzie poszkodowane względem dziecka że stycznia tego samego roku. A dziecko z stycznia roku kolejnego to jeszcze bardziej niż to z grudnia. Może i sobie poradzi bo będzie musiało tylko po co


  6. 15 minut temu, Julia32 napisał:

    Ale to w przedszkolu lub nawet w zerowce dziecko nie ma dziecinstwa? Przeciez przedszkole to jest kraina zabawek ,zerowka zreszta tez w Polsce z tego co pamietam. Jaka ma miec dziecko traume? Przeciez tam sie tylko bawia lalkami, samochodzikami, koloruja,spiewaja piosenki,tancza,chodza na place zabaw z przedszkolankami, ogladaja bajeczki itp to jest wlasnie kraina dziecinstwa,wiec o jakim zabieraniu dziecinstwa piszesz? 

    Szkoła a przedszkole to całkiem co innego. To po pierwsze. Po drugie, ja przedstawiłam swoją opinię na podstawie wieloletnich obserwacji i doświadczeń, a nie na podstawie widzi mi się. Jak się matka uprze, żeby posłać, to niech pośle. Ja swojego bym nie posłała choćby było najzdolniejsze. Tyle w temacie.


  7. Przed chwilą, Julia32 napisał:

    Dlaczego nie? 

    Bo po takich dzieciach zawsze widać różnicę. Powiem więcej, widać nawet różnice między tymi dziećmi, które są z tego samego rocznika, a jedno jest z początku roku a drugie z końca. Jak byłam w drugiej ciąży, to modliłam się, żeby moje dziecko nie urodziło się w grudniu. Udało mi się fartem - jest z 1 stycznia.

    Nie zabierajcie dzieciom dzieciństwa, na wszystko przyjdzie pora.

    • Like 2

  8. 2 minuty temu, Foko Loko napisał:

    Nie chodziło mi o demonizowanie i mówienie tutaj, że wszyscy mają być abstynentami. Zwróciłam uwagę tylko na jedną rzecz, a od razu burza jakbym co najmniej wszystkie stpiska alkoholowe chciała pozamykać 😅 mnie to tam rąbie kto co pije, ale jak stawiamy na stole wino, to nie mówimy, że to impreza bez alkoholu. A to, jakie kto imprezy robi, to mnie naprawdę nie interesuje.

    Jaką patologię? Czy ja gdzieś coś takiego napisałam? No bez jaj... alkoholików też z nikogo nie robię. Zwróciłam uwagę na podwójne standardy i tyle. I skąd ja mam wiedzieć ile razy i gdzie był na stole kieliszek, o jezu. Opanuj się.

    Już przestań to demonizować. Chyba nie masz co robic. Zamiast zwracać komuś uwagę, to lepiej zadbaj o język i kulturę wypowiedzi. To "rąbie" to tak razu po oczach. Twoje dzieci też słyszą. I biorą przykład.


  9. 2 minuty temu, babette napisał:

    Nie, nie nie zabolało, tylko nie wiadomo jak na takie wypociny zareagować czy się śmiać czy płakać. I nie, nie musisz wątpić, że mój czteroletni syn nie wie co to alkohol. Przecież nie ma tego na stole na codzien do obiadu, tylko był raz na imprezie, na której było 30 osób. I w ogóle nie zwracał na to uwagi. Zachowujesz się jak jakaś nawiedzona.

    No widzisz, już zrobiła z ciebie patologie a z Twoich dzieci dzieci alkoholików 😂 tylko na Kafe można spotkać takie indywiduum. Raz był kieliszek na stole, zapełniony pewnie nawet nie w połowie winem, ale wielkie halo. Ciekawe czy jak ktoś ją gdzieś zaprosi i będzie to wino, to też się krzywo będzie patrzeć.

    • Like 1

  10. 14 godzin temu, serduszkowiec01 napisał:

    Nie musisz się nikomu tłumaczyć autorko 😉 I nie daj sobie "wmówić", że Ty jesteś nienormalna, nieprawidłowo myślisz, popełniasz błędy czy źle wychowujesz swoje dziecko. Po prostu te osoby, które usilnie próbują Ci wmawiać, że nie masz racji to nieznoszące sprzeciwu toksyki, które próbują leczyć swoje kompleksy i szukać usprawiedliwienia na to, że nie potrafią wychowywać swoich własnych dzieci. Oni na siłę będą Ci udowadniać, że jest inaczej niż Ty myślisz. Będą stosować takie delikatne pranko mózgu i uderzać w jakieś Twoje czułe (albo swoje) punkty. Ja zapewniam Cię, że z Tobą wszystko w porządku 🙂

    Sądząc po Twoich wpisach, to jedynym toksykiem jesteś tutaj Ty. Takim nie znoszącym sprzeciwu, twardo obstajacym przy swoim, zero kompromisu, tylko moja prawda jest najmojsza. Ma być tak jak ja chcę i koniec kropka. Biedne te Twoje dzieci.

    Zamiast wylewać żółć, daj autorce jakieś rady jak zrobić, żeby dziecko ta czapkę założyło. Hehe.

    A ja nie sądzę, że autorka jest na tyle nieodpowiedzialna, aby wychodzić z dzieckiem w palące słońce, gdzie od dawna jest trabione aby unikać dużego nasłonecznienia w pewnych godzinach.


  11. Miałam w życiu do czynienia z dziećmi z autyzmem i każde z nich nie nawiązywało kontaktu wzrokowego. W ogóle. Te dzieci patrzyly się jakby ktoś był niewidzialny, w sensie nie skupiały wzroku w ogóle. Aczkolwiek specjalista nie jestem, pewnie, jak w każdym zaburzeniu są różne przejawy, tak jak np w Zespole Downa, jedno dziecko mówi, drugie nie. Jedno dziecko z porażeniem mózgowym chodzi, drugie nie. Z opisu dla laika wynika jednak, że wszystko jest z dzieckiem w porządku. 


  12. 3 godziny temu, Qwerty001 napisał:

    W tej całej historii nie wspomniałem o żonie która też oberwała werbalnie od siostry... Generalnie sytuacja jest nie ciekawa, jestem tego świadomy nie chce się wybielać w żaden sposób, sytuacja wymaga czasu, że szwagrem nie mam co dyskutować znamy się z 15 lat wiem jaki jest. W nadziei jest rozmowa z siostrą która jak wiem wzięła te całą sytuację bardzo do siebie podobnie jak ja. 

    Wspólni znajomi znaczy znają nas i ich, są obiektywni. 

    No ale wiesz jak to działa, jak np ja bym odpowiedziala naszej kuzynce o mojej kłótni z siostrą, to najprawdopodobniej byłoby tak, że by mi przytaknąla że mam rację, bo opowiadając komuś o swoim konflikcie z drugą osobą, opowiadamy to w sposób przychylny dla nas. Swoją wersja plus swoje racje jako argumenty. No nie wiem. Spróbujcie jakoś załagodzić ten spór, na pewno waszym rodzicom jest przykro z powodu tej napiętej sytuacji. Sam zobaczysz, jak może będziesz miał drugie dziecko i będziesz je kochal tak jak pierwsze, że będzie Ci przykro jak będą sobie do oczu skakać i mijać bez słowa.


  13. 3 godziny temu, Qwerty001 napisał:

    Witam powiem tak męczy mnie to bardzo, jeśli chodzi o krzyk to było ""imię" byś czasami popatrzał", słowotok narcyz poszedł w stronę szwagra który zwrócił mi uwagę że mam chodzić koło swojego dziecka, a nie zwracać uwagę jego dziecku... 

    Prócz tego forum na którym jest to względnie anonimową historia, rozmawiałem z innymi osobami które nas znają, uważają iż nie ma o czym dyskutować gdyż ja broniłem swego malucha i się uzbierało, a szwagier powinien zwrócić uwagę że ma jeździć gdzie indziej aby nie zrobić krzywdy małej...

    Jeszcze raz w skrócie, moje dziecko się zatrzymało bo coś widziało w trawie ślimaczka etc pokazywało palcem i coś pod nosem sobie po swojemu gadało, byłem od niej metr, nie chciałem jej psuć chwili więc nie podchodziłem i nagle wyrósł ten samochód który zatrzymałem nogą... Miałem wyszarpać córkę z tego miejsca? 

    Tylko, że Twoi znajomi praktycznie zawsze będą trzymać Twoja stronę, to już tak jest. Mnie też kiedyś jak kolezanka się żaliła na męża czy teściów, to też myślałam a to łotry. Tylko że jak się samemu opowiada historię, to zawsze z przewagą na swoją stronę lekko się tłumacząc dlaczego postąpiło się tak a nie inaczej. To jest logiczne i normalne. Mnie w tej historii oburzyło przeżywanie dziecka 4 letniego, jakieś wycieczki słowne w jego stronę, gdzie to jest bardzo maly chłopiec, i ma prawo nie radzić sobie jeszcze że swoimi emocjami. To jest małe dziecko. Przypomnij sobie swoje wczesne dzieciństwo, czy nie było jakiejś sytuacji, że coś zrobiłeś i nawet nie wiedziałeś o co ktoś miał do Ciebie pretensje. Dzieci są różne, charaktery są różne. 


  14. 1 minutę temu, Qwerty001 napisał:

    Wiem, że mogło być inaczej, nie cofnę tego. To autko jechało na wprost, zatrzymałem je nogą. W ciągu tego dnia takich przejazdów było z 10...ale ok rozumiem swój błąd. 

    To mogłeś dać córkę na drugą stronę, jak widzisz, że nic nie działa, a tak kłótnia i gęsta atmosfera w rodzinie..no cóż, lepiej się przeprosić i pogodzić bo widywać i tak się będziecie a może nawet coś potrzebować jeden od drugiego.


  15. Dnia 7.05.2022 o 19:51, roztargniona09 napisał:

    Nie wiem czy mam słuszny żal, ale jeśli już to do matki o to, że byłam tym "lepszym" dzieckiem. Traktowano mnie jak laleczkę od urodzenia, jak na tamte czasy miałam śliczne ...eneczki, płaszczyki, kokardki, mama do dziś z jakimś chorym namaszczeniem przechowuje moją dziecięcą garderobę, mam przez to uraz do posiadania córeczki. Uczono mnie od małego posługiwania się sztućcami, zachowania przy stole, miałam być słodka i idealna, nie umiałam przez to wyrażać emocji, mam z tym duży problem. W wieku nastoletnim byłam okropna, znęcałam się nad słabszą koleżanką, poniżałam ją psychicznie do takiego stopnia że mi wstyd za to bardzo. To przez to, że miałam jakąś zaburzoną manię wielkości, uważałam się za lepszą, tak mnie w końcu wychowywała matka. Mam młodszą siostrę i do dziś pamiętam noce gdy mama z jej pokoju przychodziła do mojego i głaskała mnie po głowie.mówiąc, że to ja jestem najbardziej ukochanym jej dzieckiem. Zazdrościłam siostrze dzieciństwa, mogła przychodzić ubrudzona z podwórka, dostawać tróje w szkole i mieć normalne luźne dzieciństwo. Ode mnie wymagano idealności, uśmiechu na zawołanie, sztucznych zachowań bez emocji. Nawet rozmnażanie się w moim przypadku było zbyt plebejskie według matki, bo zawsze mi powtarzała bym nie miała dzieci gdyż żadne mi nie dorówna i będzie nieszczęśliwe. Oczywiście teraz się cieszy z mojej ciąży, ale gdy jej o niej powiedziałam widziałam ten zawód na twarzy. 

    Jedyne co dobre to, że jestem świetną aktorką, gdy z mężem przechodziłam kryzys potrafiłam na każdym wyjściu trzymać go za rękę i się uśmiechać mechanicznie. A prywatnie żyliśmy jak pies z kotem i z obrzydzeniem na siebie spoglądaliśmy.

    Mnie się wydaje, że to typowy syndrom pierwszego dziecka. Bo pierwsze jest wyczekane i wyjątkowe, towarzyszy temu dużo emocji i wszystko się na nim skupia. W rezultacie takie dziecko jest hołubione i wiecznie glaskane. To tak jest, że pierwsze dziecko przysłania cały świat i potem patrzy się przez jego pryzmat.


  16. Nie lubisz tego dziecka, to widać, ale przynajmniej je toleruj. Może jak urodzi Ci się drugie i będzie inne od pierwszego, to sam zobaczysz że dzieci bywają różne. Do czterolatka może jeszcze wszystko nie dotrzeć, może z natury jest energiczny, zakręcony. Następnym razem po prostu weź córkę w inne miejsce lub zwróć uwagę rodzicowi dziecka w jakiś oczywiście normalny, klturalny sposób. Obrzucanie epitetami tak małego dziecka jest poniżej poziomu. Ono jeszcze ma prawo nie radzić sobie ze swoimi emocjami. Powinieneś przeprosic szwagra, jego syna. Po co dawać ponosić się emocjom. Wasze dzieci i tak będa mieć częsty kontakt skoro są kuzynami, po co psuć sobie relacje na starcie i wprowadzać niefajna atmosferę.


  17. 9 godzin temu, Olgaa0011 napisał:

    Moja 2 latka jeszcze nie była z nami na wakacjach mam na myśli pobyt nad morzem. Stwierdziliśmy że jeszcze jest za mała wcale nie odpoczniemy i źle zniesie podróż. W tym roku planujemy wakacje we trójkę ale nie mam kompletnie pomysłu gdzie się wybrać nad morze. Do gdańska mamy niecałe 5 godzin jazdy. Nie wiem gdzie dokładnie pojechać gdzie jest w miare dużo miejsca na plaży bez tłoku no i ta nieszczęsna polska pogoda nie wiadomo jak się trafi. Kiedyś z mężem byliśmy nad morzem w dębkach to cały czas padało i wiało. Zastanawiam się nad zagranicznymi wakacjami wyjazd jeśli już to na początku lipca cena max 2 tysiące za osobę no i żeby lot był w miarę krótki. Lubimy upały no ale bez przesady z dzieckiem takim małym trzeba uważać. Myślałam nad bułgarią ale nie wiem czy to jest to. Do turcji boję się bo podobno tam jest dużo naciągaczy i podobno nieciekawa atmosfera. Co polecacie polskie morze czy zagranicze no i jeśli możecie to podajcie mi namiary na hotele

    Jak nad polskie morze to jedynie moim zdaniem Trójmiasto. Tam pogoda jest często paskudna, trzeba mieć szczęście, żeby dobrze trafić. My byliśmy 4 lata z rzędu bo Gdańsk fajny ale pogoda tak nam dała popalić, że już tam nie jeździmy bo szkoda nad urlopu na brzydka pogodę i deszcz. No, ale w dużym mieście przynajmniej jest co robić nawet i w deszcz. ( Jeśli chcesz koniecznie Bałtyk) .Obok jest jeszcze Gdynia i Sopot i też mają trochę do zaoferowania. Ja pochodzę z miasta, które graniczy z Republiką Czeska i np do Pragi czy Wiednia miałam bliżej niż do Gdanska i to sporo i przerzuciliśmy się na Chorwację, gdzie cenowo jest jak nad polskim morzem a pogoda pewna i ciepłe morze. Teraz mieszkamy w Krakowie i tez jeździmy w cieplejsze kraje. Jak dziecko ma 2 latka to można zaryzykować podróż zagraniczną ale raz kiedyś w samolocie widziałam parę, która podróżowała z niemowlęciem i to niemowlę rzygalo jak kot. Dosłownie. Nie wiem po co się wybierać za granicę z paromiesieczniakiem.


  18. 36 minut temu, serduszkowiec01 napisał:

     

    Dawid - lubię to imię, chociaż osobiście nie dałabym tak na imię dziecku. 

    Jakub - w pewnym momencie był już straszny przesyt tym imieniem i chyba nadal jest, więc nie dałabym tak właśnie z tego powodu 

    Pamiętam jak byłam dzieckiem i mama mi powiedziała, że moja ciocia urodziła syna, pytam się jej jak będzie miał na imię, a ona że Kuba. Ja 😳😳😳😳, jak tak można dać dziecku na imię. A byłam wtedy mała dziewczynka. 

    Teraz jestem dorosła i dalej sądzę to samo. Jedyna forma akceptowalna tego imienia to Kubuś, ale to dla małego chłopca. Dla dorosłego mężczyzny Kuba, no jak to brzmi? Moim zdaniem strasznie. A Jakubek to już pisałam jak mi się kojarzy.


  19. Tak, przesadziłeś..i nie dziwię się, że tak zareagowali. A już uderzanie w 4 latka i nazywanie go narcyzem jest ciosem poniżej pasa. W sensie czepianie się tak małego dziecka, obrażanie. Ja po czymś takim to bym z Tobą nie chciała mieć już nic wspólnego. Ja też mam dwoje dzieci, syna 4 latka i 16 miesięczna córkę i jest różnica w charakterach i zachowaniu. Raz, że są w różnym wieku a dwa temperament i osobowość. Dzieci są różne, charaktery są różne. Rozwój różny i trzeba to zaakceptować i nie tłamsić dziecka czy na siłę przestawiac na swój tor. Mój syn jest taki, że jak np pomoczy rękaw choć odrobinę przy myciu rąk, to musi mieć zmieniona bluzkę tu i teraz. I nawet nauczycielka w przedszkolu powiedziała mi, że to dla niego jest ważne i przebiera mu ta bluzkę. Nawet sama prosiła, żeby mu przyniesc kilka bluzek na zmianę. Tak samo z tym ciastkiem. Dlaczego na siłę wmawiać, że ma zjeść pokruszone. To są jakieś drobnostki dla dorosłego. Lepiej dać całe ciastko niż tak zmuszać do zmiany zdania. Potem wychowasz dziecko, które nie ma swojego zdania.

     


  20. 7 godzin temu, Bimba napisał:

    Nie, chodziło o to żeby się do mnie czepnąć.

    Nawet jeśli się ze mną zgadzasz to szpilę i tak musisz wsadzić.

    Dawidki i Jakubki poprzez literaturę kojarzą mi się z Żydami prowadzącymi karczmy albo trudniącymi się lichwą.

    Tak mam i już.

    Jakubek to mi się z parobkiem kojarzy. Ewentualnie woźnicą. Dawid to brzmi bardzo żydowsko, wybitnie wręcz. Jest jeszcze takie drugie imię - Szymon.

    • Like 1

  21. 1 godzinę temu, AnnaMaria1982 napisał:

    Bo nie brakuje nauczycieli tylko tak się  nauczyli narzekać jak to mają ciężko i źle itd . 

    Brakuje brakuje, nawet na FB moja stara znajoma udostępniła info że szukają nauczyciela,. najwidoczniej nie mogą znaleźć. Teraz w dużych miastach nie chcą pracować w szkole, bo płacą bardzo mało a życie jest bardzo drogie. 

×