Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

MamaMai

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2867
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez MamaMai


  1. 1 godzinę temu, SektyBadania napisał:

    MamaMai no niestety nie chudnie się zbytnio od sprzątania. Ćwiczenia bardziej pomagają ujędrnić skórę, wysmuklić ciało wizualnie, ale samo odchudzanie, a dokładnie utrata kg to głównie dieta. Żeby spalić 1kg tłuszczu to trzeba spalić ok 7000 kcal. Przebiegnięcie w godzinę 15 km to ok 1000 kcal. Więc nietrudno sobie wyobrazić, że od kszątania się po domu schudnie się prawie że nic. Nie lubię komentarzy w stylu "chcesz schudnąć to wystarczy jeść mniejsze porcje i trochę się ruszać". U mnie też każdy kg to ciężka walka. 

    No jak widać, tak jest jak piszesz...Choc to trochę przykre że człowiek sie czasem udynda w domu po pachy😂 a to guzik daje. Mój mąż śmieje się ze nie może przytyć bo dużo myśli....hehe...A ja co niby co? W necie właśnie przeczytałam ze sam mózg w stanie "spoczynku" spala w ciągu doby 260 kcal. No a więc chocby przy pracy zdalnej, gdy trochę myślę😂 już powinnam to przekroczyc. A gdzie właśnie inne domowe czynności??? W teorii wszystko takie piękne, a w działaniu d**a blada ...  Oj ciężko jest zgubić wagę. Chyba tylko pot i łzy mi zostają😂

    ps. Nie przebiegłabym 15 km w godzinę😂 

    Pozdrawiam i of course powodzenia w gubieniu kilogramow


  2. 44 minuty temu, Sylwia90 napisał:

    MamaMai jest dokładnie tak jak napisała Majax123 codziennie rano wchodzę i wieczorem też i w ciągu dnia też mi się zdarza. Ale wybrałam niedzielę jako dzień startowy. Pamiętajcie dziewczyny ze waga nie może być głównym wyznacznikiem postępów gdyż mięśnie ważą więcej niż tłuszcz dlatego lepiej się mierzyć bądź robić zdjęcia.  Co do mierzenia to nie dla mnie no jakoś zawsze w innym miejscu mi się przyłoży teraz postanowiłam fotografować postępy choćby te najmniejsze. 

    I jak się wazysz rano wieczorem w ciągu dnia to jakie różnice zauważasz? Ile rośnie, spada. I przez noc ile Ci spada? I robisz to bo bardziej trzyma Cię to w ryzach. Podziwiam, ja bym oszalała chyba. Liczysz kcal? 


  3. 5 minut temu, Majax123 napisał:

    Może nie jesz dużo ale pewnie ciągle od 3 do 5 posiłków to ciągle dokladasz kcal i organizm tylko spala to co dołożysz i nie ma kiedy wsiąść się za zapasy. U mnie tak to działa, więc wruciłam do okienek żywienia 18/6.

    Jem 3 -4 posiłki. Po wyjeździe koleżanki chce zejść do 3 na stale. Zasada 5 regularnych posiłków mnie już dawno zgubiła, na mnie nie działa, nawet przy małych porcjach wiem ze organizm nie spała tego co dostarczyłam,nie miał tego tempa spalania. Któraś z Was je 5 posiłków dziennie?


  4. Hej, jak się macie? Cos mi pogoda nie sprzyja w aktywnosci. 3 dzień leje. Wczoraj rano było tak ładnie (dobrze ze zrobiłam sobie spacerek) ale po południu nosa z domu nie dało się wysadzić, dziś to samo, tylko biegiem do auta.

    Jutro przyjeżdża koleżanka z córką. Więc dziś robię dla niej tort bo jutro ma urodziny. Rano upieklam juz biszkopt, a po powrocie z rehabilitacji bede bawić się z resztą. Nie będzie już dietetyczne, do teraz starałam się pilnować z jedzeniem, ale kalorii nabije na probowaniu kremów i bilans dzienny pewnie wyjdzie źle. Chyba nie bede spała, bo jeszcze żadnych dekoracji nie zrobiłam. Nie wiem jak to jest Dziewczyny, że choć jestem zaganiana wciąż coś w domu robię, nawet na tej zdalnej, a tu waga jakoś sama nie spada. Przecież takie odkurzanie, mycie luster, układanie prania,chodzenie po domu itp jakieś kalorie spada, ponoć nawet w spoczynku, podczas snu i myslenia. No rozumiem że jakbym tylko siedziała na kanapie i nic nie robila i tylko żarła to okey. Ale tak to nie rozumiem!? Ktoś powie że za dużo jem, ale nie, tzn sa dni kiedy wiem ze przesadziłam ale nie na okrągło. Pewnie leniwy też ten mój metabolizm, dla mnie tylko ciężka praca w polu, kopalni czy coś w tym stylu, żeby zeszło samoistnie lub aktywnosc na maxa a jedzenia jak dla wrobelka....

    • Like 1

  5. 1 godzinę temu, Sylwia90 napisał:

    MamaMai jeżeli chodzi o ważenie to jestem uzależniona 🤣🤣🤣 ale jeżeli chodzi o postępy w moim przedsięwzięciu to w niedzielę robię spis 😁😁😁dziś słabo była siostra i tak się zleciało że rano nie jeździłam rowerkiem. No cóż może przejadę godzinę teraz.🤔

    Czyli codziennie? Po kilka razy? A wpisujesz tylko te z niedzieli, tak? Czyli czekamy do niedzieli na twoje pomiary.....


  6. 1 godzinę temu, Majax123 napisał:

    Ja nigdy takiej nie uzyskam.

    Waga na dziś 74.2😞

    Majax, super że już trochę zeszło. Pij dużo moczopednych ziolek, nie dosalaj zbytnio potraw, od wieczora nie tykaj słodkiego i do jutra powinno też coś zejść. I nie załamuj się, plisss

    A ja zrezygnowalam dzis z auta i przeszlam 2,4 km. Moze powiecie "ale mi wielkie halo" ale i tak się cieszę że w ogóle się przelamalam. Zachęciła mnie pogoda, choć było tylko 4 st., to powietrze jakby wiosenne. Niestety kondycja bez szału, gdyż albowiem poniewaz pokonanie tego dystansu zajęło mi 26 minut. Fakt że miałam ciężką torbę na ramieniu a na sobie kurtkę zimową, to jednak życzyłabym sobie szybszego tempa. Ewidentnie kondycja do poprawy.  A i muszę Wam powiedziec ze mam pewien dylemat. Kusi mnie rajd rowerowy organizowany przez Miasto dystans 15 km lecz nawet więcej bym wyrobiła licząc jeszcze dojazd na miejsce i powrót, ale kurde jest w niedziele gdy jeszcze bede miała koleżankę na chacie. Nie trzeba wcześniejszych zapisow wiec zobaczę jeszcze, z mężem pogadam jak się na tę całą sprawę zapatruje😂 a nóz widelec???? 😁 hehe nigdy nie brałam udziału w takich akcjach, aż nie wierzę że w ogóle na to wpadłam 😂  Niestety dziś w ciągu dnia dużo siedzenia na tylku, mam  dyżur telefoniczny w siedzibie i jestem przykuta do biurka.

    Miłego dnia🙌

     

     


  7. Ja tez stawiam na mż, tj. mniejsze porcje, wyrywkowe liczenie kcal, ograniczenie cukru, słodyczy, chipsów i innych sklepowych przekąsek, ograniczenie smażonego miesa itp. Plus aktywność. 

    Niestety dzień u mnie nie po myśli. Od rana non stop boli mnie głowa, jestem po 2 tabletkach i nic nie przeszlo. Z ćwiczeń nici, najmniejszy ruch potęguje ból głowy. Z jedzeniem trochę się ograniczałam, ale to jeszcze nie to. Mam z tyłu głowy że za 3 dni przyjeżdża koleżanka, i jakoś nastawiawilam się ze ruszę z kopyta dopiero jak wyjedzie.  

    Sylwia super że ciśniesz z rowerkiem. Powiedz w jaki dzień tyg. się  ważysz? 

    Jasminka a można zapytać gdzie wyjeżdzacie? Będzie bardziej rekreacyjnie czy aktywnie? Jedzenie na mieście? Tez chetnie bym gdzieś wyjechała, ale Młody za mały, teraz to byłaby bardziej udręka. Trochę naładowałam akumulatory u teściowej i musi mi to narazie wystarczyć... 


  8. 59 minut temu, Sylwia90 napisał:

    Generalnie zdrowiej się odżywiać odstawić słodycze od których jestem uzależniona. Część nawyków mi została po poprzednim odchudzaniu ale część i to ta lepsza zrobiła regres. I oczywiście włączyć ruch. Jak sobie pomyślę że półtora roku temu mogłam przejść 8 km z kijkami po powrocie godz rowerku i na koniec 20 min ćwiczeń to aż mi głupio bo teraz nie jestem w stanie wyjść nawet na krótszy spacer. Nie potrafię tego zrozumieć bo wcześniej nie przeszkadzało mi chodzenie wieczorami i zimno a teraz jest ciemno i zimno a mnie łapie jakiś nieuzasadniony strach 🤦 narazie wystartowałam z rowerkiem stacjonarnym i to narazie pół godziny na usprawnienie kondycji

    Jej jak piszesz o kijkach to mam to samo, narazie tylko zrywy ale do regularnego chodzenia daleko. W ubiegłym roku tzn gdzieś do lata chodziłam min. 5 razy w tygodniu, czasem nawet było mi mało i jeszcze bralam psa mamy i z nim chodzilam na spacery. Sylwia pisz o swoich poczynaniach to może zmotywuje i mnie do regularnej aktywności!!!! Brawka za rowerek!


  9. Molly, dzis to 5 minut cardio, a za tydzień może być już 15-20 lub więcej. Słuchaj swojego organizmu, może właśnie uda ci się stopniowo zwiekszac czas ćwiczeń. Pewnie u Ciebie, zresztą jak u wiekszosci z nas😂 to kwestia zmiany myślenia, nastawienia. Jeśli uda Ci się przechytrzyć swoją głowę to powinno Ci się udać, tym bardziej ze teraz masz zero ruchu przez kwarantanne, to takie ćwiczenia nie tylko dobrze zrobią dla ciała ale i psychiki. Będę trzymać za Ciebie kciuki.

    • Like 1

  10. 37 minut temu, Sylwia90 napisał:

    MamaMai też tak uważam że najgorzej jest się poddać bo wtedy można popłynąć wiem bo już nie raz przez to przechodziłam.

    Fajnie ze powiedziałaś sobie dość. U Ciebie też wiek działa na twoją korzyść. Bony ja w tym roku skończę 40 lat, organizm juz tak nie chce współpracować, wychodzi lenistwo, czasem nawet takie głupie myślenie "a co tam mam juz dzieci męża, po co się "zabijać". Ale na szczęście szybko przychodzi otrzezwienie, jakoś tu tez pisanie w tym mi pomaga, wiem ze nie mogę sobie odpuścić, bo wiem że źle bym się z tym czuła, u mnie teraz to już kwestia kilku kilogramów do zagubienia, a i tak w obecnej wersji czuje się źle. Nie robię tego nawet żeby podobać się mężowi choć wiem że nie chciałby abym się mocno roztyla, ale dla samej siebie. Po prostu jak mam wagę bliską 60 kg to jestem taka nalana, już na twarzy taka pucia się robię, na brzuchu ponton wychodzi, ramiona i uda też się robia większe. Kwestia proporcji, u mnie niedobrze się rozkładają. Mam koleżankę o tym samym wzroście nawet z większą wagą i kurde lepiej wygląda, w biust jej wszystko idzie😂 a ja jak tyje to wszędzie tylko nie w cycu😁 Może bliżej 40 stki to też niemy krzyk przeciw upływającemu czasowi, choć w sumie chodzi o caloksztalt to jednak ten wyglad najbardziej rzuca się w oczy, codziennie jak patrze w lustro, ale nie tylko kondycja już nie ta, szybciej się mecze, ba! przykład z ostatnich dni, robiłam z córką przewroty do przodu, leeeedwo  I kilka dosłownie bo faldy na brzuchu jakoś tak mnie bolały przy sciskaniu a przy trzecim sapałam jak słoń. Choć aspekty wizualne i samoakceptacja sa ważne to i chodzi o zdrowie, kondycję i wiele innych istotnych aspektów. Nie wiem jakie Ty masz powody, ale jakie by nie były, nie można sie poddawać. Sylwia a masz juz jakis plan, pomysl na siebie? Zaczęłaś już wczoraj, tak? 

     


  11. 47 minut temu, Sylwia90 napisał:

    Teraz trudno wbić mi się w w dawne szlaki odchudzania bo przez pierwsze pół roku niczego nie zmieniłam ani w diecie ani w aktywności fizycznej a jednak stres powodował tycie a drugie półrocze zupełnie odpuściłam bo nic nie działa bardziej demotywujaco niż brak jakichkolwiek efektów

     

    No właśnie najtrudniej zacząc. Ale skoro jest początek roku, jest nowa energia, można spróbować, nawet jak początki będą ciężkie. U Ciebie super bedzie to że przy wysokiej wadze wyjściowej kilogramy na poczatku będą leciały najszybciej. Zacznij, mimo wewnętrznych blokat, a jak się wdrozysz to pójdzie jak domino. Spróbujemy pomóc, a może to Ty nas zmotywuje? Najgorzej to nie próbować w ogóle i się poddac. A potem tylko zalowac.


  12. 30 minut temu, Molly_00 napisał:

    Sylwia- witamy

     

    Dla przypomnienia napisze ze waże 60kg, wzrost 156cm więc to za duzo mimo ze BMI pokazuje ze waga w normie,

    Zrobiłam zdjecie mojego brzucha i mam nadzieje ze za miesiac, dwa, te 5kg zrzuce.. kurde przeciez to tylko 5kg a zabieram się do tego, jakbym miała schudnac 50kg.

    Dzis właczyłam na youtube Dance Cardio i pocwiczyłam te 5 min 😛

    haha ale zawsze cos.. wieczorem tez jeszcze włącze bo jeszcze 5 dni kwarantanny mi zostalo .

     

    Majax a moze to tez woda te dodatkowe kg?

    Ja tez sie za siebie zabieram. Czas leci.

    Miłej niedzieli dziewczyny

    Brawo Ty. Więcej ruchu mniej słodyczy, jedzenia i bedzie sukces murowany. Ja też się biorę za siebie. Jeszcze teraz może nie z taką siła jak powinnam, ale od 11 stycznia po wyjeździe koleżanki już tak. Muszę, zwłaszcza wywalić wszelakie mozliwy cukier bo jeszcze widzę że teraz przez jedzenie słodkiego cera mi znowu się strasznie pogorszyła. 

    • Like 1

  13. 2 godziny temu, Majax123 napisał:

    A ja nadal nie rozumiem jak mogłam przytyć w tydzień 5 kg, przecież przed Świętami miałam 69.5 kg🙂

    Wiesz MamaMai boję się tych swoich postanowień . Bo niby je ustalam a potem i tak jest klapa. Miałam dobry czas na schudnięcie pod koniec roku a dokładnie po męża urodzinach to była ostatnia impreza aż do świąt, więc była szansa bez pokus przez 2 miesiące żeby schudnąć , niby miałam sobie postanowione że schudne a i tak się to nie stało. 

    Czy to coś da że np od jutra zacznę z nowym postanowieniem.  W zeszłym roku zaczęłam od 4 stycznia, teraz mogłabym zacząć od 3 stycznia tylko że wtedy miałam większą nadwagę,  i organizm nie był przyzwyczajony to jakiegoś ruchu. Więc efekty się pojawiały jak zaczęłam ćwiczyć. Nie wiem czy to ma sens dalej walczyć z tym tłuszczem który już i tak nie znika ,a nawet robi się go więcej. 😞 

    W sumie mogłabym zacząć już od dziś, oo co czekać do jutra. Sama nie wiem 🤔.

    Majax naprawdę nie wiem jak to możliwe że w tak krótkim czasie aż tyle Ci przybyło, musiałabyś jeść po 7000 kcal dziennie, co raczej niemożliwe. Może tyle wody ci się zebralo, pij dużo, może zejdzie. Weź zaparz sobie pokrzywe, zielona herbatę, napij się mocniejszej kawy, sa moczopedne, do tego ze 2 litry wody. Poczekaj i zwaz się na spokojnie. 

    A też jest druga opcja, nie wiem na ile realna, ale tak myślę że może to być to; teraz zmienilas baterie, wcześniej na słabych może ta waga była przeklamana. No musi być jakieś wytłumaczenie. 

    Miłej niedzieli.


  14. 9 godzin temu, Majax123 napisał:

    Ja tam nie mam żadnych postanowień. Po co, im więcej postanawiam tym gorzej to wychodzi.

    Będzie jak będzie 😞 jeśli nie schudne no trudno, a jak przytyję no cóż takie życie 😞 

    No coś Ty? 

    A u mnie wczoraj nie obyło sie bez przemyśleń i refleksji. Jeśli chodzi o odchudzanie rok 2021 nie był udany, sporo kilogramów ubyło mi w 4 ostatnich miesiącach 2020 r. I na początku 2021 r. A potem juz było tylko gorzej. Co ubyło to wróciło, a na koniec roku nawet nadto. Mimo że był już czas ze miałam minus 11 kg, teraz - po roku z kawałkiem jest tylko minus 9. To pokazuje że wciąż walczę o lepszą wersję siebie, z różnym skutkiem, i choć chcę na stałe wprowadzić zdrowe nawyki, to mam mnóstwo słabszych okresow i to one mnie gubią.

    Stąd zrobiłam postanowienia na najbliższy rok. I tak planuje:

    1) do 15 marca zgubic 2 kg które mi wróciły

    2) jeść mniej smażonych potraw

    3) częściej robić posty cukrowe, i to minimum miesięczne, co znaczy rezygnację nawet z domowych wypieków na ten czas,

    4) od 10 stycznia wrócić do późniejszych śniadań,

    5) więcej ruchu, już od dzisiaj,

    6)do czerwca zejść do wagi 55 kg.

    Robiąc postanowienia starałam się żeby były naprawdę realne. Uwzględniłam np.to od 6 stycznia na 4 dni będę gościła koleżankę z jej córka, dla której obiecałam tort a w dodatku zapowiedzieli się chrzestni syna i z dietą bedzie wtedy ciężko. Mimo to jestem zdeterminowana żeby osiągnąć ww. cele, jak się uda nawet przed wyznaczonymi datami. Naprawdę napawa mnie to nadzieja i optymizmem👏😁

    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.

     

     

     

     

     

    • Like 1

  15. 11 godzin temu, Majax123 napisał:

    Wogole się nie wkurzyłam. Zjadłam jeszcze więcej, właśnie teraz. A żeby mi zeszło musiałaby że 3-4dni głodować.

    No do dziś jeszcze w sumie możemy sobie folgować, tak myślę. Ale od jutra szlaban. Nowy Rok, nowe postanowienia.....i nowe sukcesy w spalaniu sadelka!!!!! 

    • Like 1

  16. 7 godzin temu, Bimba napisał:

    Nie wiem dlaczego nie chce, ale nie chce. 

    Jakby chciał to już byłabyś po ślubie zamiast wysłuchiwać kolejnych wykrętów. 

    Dla niego ślub zmienia dużo tak samo jak dla ciebie.

    Może po prostu chce się czuć wolny, mieć świadomość że może odejść w każdej chwili.

    A może Autorka za mocno teraz ciśnie  z tematem, a on nie chce tego robić z przymusu. Facet może chce zrobić niespodziankę z oswiadczynami a ona ciśnie i ciśnie. Druga opcja że facetowi jest dobrze jak jest, ma zapewne wikt i opierunek, plus seks a przy tym wolność i swobodę to co ma zmieniać, wie że autorka tak hop siup nie odejdzie gdy dzieci są jeszcze małe, bo najzwyczajniej bedzie jej ciężko samej z dziećmi, no chyba że facet z tych nic nierobiących w domu i przy dzieciach to w sumie może wyjść to na lepsze, ale obstawiam, ze jednak nie. Trzecia opcja że facet ma głęboko gdzieś legalizację związku i może boi się ze autorka po slubie zrobi się bardziej pewna w związku, czytaj wymagająca i roszczeniowa i woli zostać w takim układzie jaki jest.


  17. 5 godzin temu, Majax123 napisał:

    To był tylko 1 pokój na razie. Później zrobimy resztę bo trzeba wybić w następnym pokoju w ścianie dziurę i zrobić drzwi a to już więcej roboty i bardziej na porę letnią to zostawiany. 

    A ci do wagi to kupiłam baterie , przecież syn też chcę się warzyć i zobaczyłam porażkę. 😱 I wmawiam sobie że to pewnie jeszcze przez miesiączkę i bez wypróżnieniem było wczoraj 75kg😁

    Nie wierzę! Naprawdę nie wytrzymałas i poszłaś kupić te baterie do wagi???? Ale widzisz że po co, tylko się wkurzylas. A tak by może zeszło troche sobie po okresie i byś nie musiała się denerwowac.

    U mnie waga taka sama jak wczoraj. Nie cieszy mnie to, bo okazuje się że  60,3 kg jest faktem. Hehe czyli poszalałam z Was najbardziej w Święta. Majax Ciebie nie liczę bo na bank masz wzrost przez @ i zaraz Ci zejdzie. 

    Molly a przypomnij ile masz wzrostu? 

    U mnie odwilż, już robi się plucha. Hmmm iść na kijki czy nie isc, oto jest pytanie???


  18. 4 godziny temu, Majax123 napisał:

    A moja waga aż przestała ważyć i to już w poniedziałek 😞 chyba te baterie z naszego sklepu są jakieś przestarzałe bo to aż nie możliwe żeby po równym tygodniu waga przestała ważyć, a tę poprzednie co kupowałam ostatnio działały tylko 2 tygodnie.

    Miało być dietetyczne ,ale tak do końca nie było.😞 Może i nawet lepiej że waga nie działa, przynajmniej się nie wkurzam. Kupię nową baterię dopiero po nowym roku z innego sklepu. Ale czuję że na już znów nie mam 6 z przodu,😏 

    Ach 4 stycznia będzie rok jak zaczęłam dietę , plan był na 30kg , ale obecnie to chyba nawet 20 nie mam jeśli ważę ponad 70kg.  Jestem z siebie zadowolona tylko w 50% . W czerwcu mamy Komunie syna chociaż do tego czasu chciałaby zejść do tych 60-63kg ale czy to jest wogule możliwe skoro od sierpnia żadnych postępów nie ma. No cóż to będę próbować ale zbyt dużo nadziei sobie nie robię. 

    Poza tym od wczoraj mamy malowanie 2 pokoi więc trochę sprzątania przy okazji jest przy tym bałaganie.

    Majax haha nieźle z tą waga, choć może dobrze że zastrajkowala, przynajmniej bez stresu i ciśnienia, oraz na kompletnym  luzie będziesz się teraz odchudzac. Może właśnie jak się odblonkujesz psychicznie to waga ruszy w dół. Tylko pilnuj zasad. Współczuję bałaganu przy remoncie. Ale zaraz będzie świeżo i ładnie😊.  


  19. No to zajrzałam prawdzie w oczy i weszłam na wagę. Po świętach prawie 2 kg więcej, dokładnie jest dziś 60,3 kg . Jeszcze jutro się zwaze dla pewności. Ładnie sobie pozwalałam ale już czas z tym skonczyc. Zaczynam powoli ograniczać się w jedzeniu. A wagę zapisuję w stopce dla przestrogi dla samej siebie.

    Miłego dnia, zmykam popracować.

     


  20. Święta święta i po świętach...

    Dzisiaj wyjeżdżamy od teściowej, udało się zrobić samochód, tyle że kosztowało nas to 1400 zł. No ale najważniejsze że szybko go zrobili, już mniejsza o tę kasę. Bo nawet laptopa nie wzięłam a dziś już teoretycznie powinnam pracować, modlę się żeby nie było żadnych wiadomości z pilną praca na dziś bo wyda się ze nic nie robię teraz😵, ale z ręką na sercu planuję usiąść w nocy żeby nadrobić. 

    Na bank przytyłam i to sporo, biustonosz mnie juz ciśnie i brzuch mam większy. Od jutra wracam do kijkow, choćby dups.ko miało mi zamarznac (dziś tu minus 13) będę chodzic. Chyba jutro powinnam się też zważyć, ale boję się i nie wiem czy starczy mi odwagi.  Pewnie u Was lepiej niż u mnie,  I pewnie tylko ja dalam ciala....


  21. 3 godziny temu, Molly_00 napisał:

    Hey wszystkim, hey Kochane!!!

    piszę z drugiego konta bo do tamtego zapomiałam hasła.

    Jak wam minęły święta?

    zaraz poczytam wasze wpisy bo troszke mnie tu nie było.

    U mnie zawirowania... moja mama ma covida, siedzę z mamą na kwarantannie od 20.12 ale robiłam w Wigilię test i jestem ujemna ale jako osoba nieszczepiona mam 17 dni kwarantanny. Mama najgorzej się czuła w pierwszych dniach choroby bo była osłabiona, miała zawalone zatoki i katar, lekarz zaproponował wymaz no i ... dodatni... ale już się lepiej czuje tylko teraz ma kaszel, leki nie pomagają a antybiotyku ponoć na to nie ma... jednak ja poszperałam w necie, poczytałam na fejsie wpisy osob z covidem i niektorzy piszą ze jednak brali antybiotyki ktore uratowały ich od szpitala. Czekamy na telefon od lekarza. Saturacja mamy 93-94 ale trzeba brać pod uwagę też to, że mama ma astmę oskrzelową. 

    Moja kwarantanna konczy sie dopiero 7.01 i nie wiem jak dam rade bo już dostaje w tym domu do głowy 🙄😣😣 wiecie co podejrzewam że mimo mojego wyniku ujemnego ja mogłam się zarazić też tym świnstwem  wcześniej...bo kilka dni czułam się słaba, kaszel mam do dzis co prawda lekki i miałam ból gardła a głowa mnie codziennie boli..pozatym mieszkamy w małym mieszkaniu, więc wątpie ze sie wtedy nie zaraziłam tym bardziej ze mama kaszlała. 

    Co do diety to nawet jestem zadowolona, nie przejadałam się, alko  nie piłam 😛

    przepraszam ze nie złozyłam wam zyczen swiątecznych ale nie miałam głowy do internetu, bo byłam w szoku gdy mamie wyszedł  pozytywny test, człowiek potem się boi, nakręca się, mierzy co chwila saturacje, i po co te nerwy, ten stres... mam nadzieje ze mama szybko wydobrzeje.

    💙💚💚🤎🤎🤎🧡🧡🧡

    Buziaczki

     

     

    Witaj Molly, no to widzę stresu masz co niemiara. Ale przynajmniej dietę trzymałas przez to wszystko.

    Ja poszłam w tango, na pewno ze 4 kg do przodu.

    Stres zajadam, u teściowej wczoraj zepsuł się nam samochód, tu święta, do domu jutro nie wrócimy, nie wiemy kiedy nawet, tyle zajęć z rehabilitacji przypadnie, podejrzewają ze poszedł alternator minimum 1000 zł w plecy. 

    • Sad 2
×