Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

Gość Laxi

Witam wszystkich :))) Mam 27 lat i od 4 a może nawet 5 wiosen jestem chora na nerwicę z "powiedzmy powikłaniami";))) Wszystko zaczęło się nagle i spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Byłam diabelsko żywiołową osobą kochającą podróże i życie na walizkach- to był mój żywioł i nagle......... wszystko się skończyło. Jakbym zapadła w jakiś koszmarny sen z którego nie mogę sie obudzić i mino, że minęło już tyle lat ja wcięż mam wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę, bo to kim teraz jestem, to przecież...........nie ja :((( Początkowo nikt nie wiedział co mi jest. Odwiedziłam całą masę szpitali i lekarzy i prawdę powiedziawszy już miałam tego dość. Wymyślali mi mase chorób a ze mną było coraz gorzej. W końcu sama poszłam do psychiatry szukając pomocy bo dopadła mnie gigantyczna deprecha i ................ to było to. Wierzcie lub nie ale wychodząc od niego, aż sie popłakałam, chyba ze szczęścia, że wreszcie wiem co mi jest. Pierwszy lekarz był jednak pomyłką, bo szprycował mnie prochami po których jakoś nie widziałam przebłysków poprawy a karetki i tak nadal do mnie przyjeżdzały, ale szukałam dalej, aż trafiłam na wspaniałego lekarza z którym pracuję już od tych kilku lat. Mam upadki i wzloty, ale wierzę, choc bardziej na miejscu było by tu, że chcę wierzyć, że w końcu wygram tą walkę o normalne życie :))) Jeśli macie podobne problemy, lęki , które więzią was we własnych domach i czujecie się osamotnione i nierozumiane ze swoimi problemami - piszcie, może choc duchowo będę w stanie wam pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pustka
laxi...miło, ze napisałaś ja mam ten problem ze sobą, ale niestety teraz mnie nie bedzie przed komputerem, mam nadzieje, ze uda nam się pogadać poźniej, [pzdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laxi
Witam i dzięki za odpowiedż. Jestem pewna, że jeszcze sobie pogadamy, bo takie pogaduchy z osobami, które Cię rozumieję i nie krytykuja Cię - Nas, za to na co na dłuższą metę nie ma się wpływu działają lepiej niż psychoterapia i dodatkowy plus - portwel na tym nie cierpi :))) Mam nadzieję, że będzie Nas więcej, choć nikomu nie życzę przechodzenia przez to, przez co muszą przechodzić ludzie z podobnymi schorzeniami każdego dnia. Ze swojej strony moge dodać, że jestem weterankę tych...."dolegliwości" i znam kilka sztuczek, które mogę nieco ułatwić życie :))) Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi
Na wszystkie pytanka i wymiany poględzików odpowiem niestety już chyba jutro, bo cóż, czas mi się kończy :((( Ale piszcie jak sobie radzicie, co jest dla Was najtródniejsze...........i całą resztę, która leży Wam na serduchach. :******

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przypadkowa
Laxi, jakie sztuczki mogą ułatwić życie? Na mój lęk p[rzed ludźmi nie ma żadnych sztuczek. Chyba że naprawde jakieś znasz? lĘK PRZED DUŻĄ GRUPĄ LUDZI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi do przypadkowa
Lęk przed dużą grupą ludzi to poważyn problem. Nie będę Cię dręczyć pytaniami skąd to wynika,ale umysł zawsze można spróbować troszkę oszukać. Ja taż mam takie lęki, nie wiem, czy w takim nasileniu jak Ty, ale podam Ci przykład jak staram sobie radzić np: w supermarketach gdzie nie tylko jest duża przestrzeń, ale ludzi też od groma. Często wtedy dopada mnie ataczek i...............dobra powiem Ci co robię: Przede wszystkim staram się skoncentrować tylko i wyłącznie na jednej rzeczy, bądż osobie, w przypadku marketów nie latam wzrokiem po wszystkich półkach tylko powoli przenoszę zwrok z jednej rzeczy na drugą. Świetnie jak coś zaabsobbuje moją uwagę na tele, że wyłącza się ta część główki odpowiedzialna za panikę :))) Tak samo robię w grupie ludzi - osaczanie to paskudne uczucie, więc staram się skoncentrować na jednej rzeczy i nie jest to koniecznie osoba. Np. gdy jadę autobusem w którym jest pełno ludzi i dzrzwi się zamykają stosuję taktyczkę "małych kroczków"- na następnym przystanku zawsze mogę wysiąść i tak to działa, do przystanku do przystanku-jeśli przejechałam jeden, to może drugi też przejadę. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, dziele się tylko tym co mi pomaga w codziennej walce o w miarę normalne życie. Nie zawsze też działają te moje metody, ale może pomogą Tobie, albo komuś innemu w uporaniu się z tym. Mimo wszystko uważam, że każdy taki problem powinien zostaś skonsultowany z specjalistą psychiatrą, bedź psychoterapeutą. Pozdrowionko :)))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tereferekuku
Laxi, a co ze sprawdzaniem, czy się zakręciło wodę, zamknęło drzwi... Mam już klamki powyrywane, kurki od wody kręcą sie naokoło... Mąż na mnie krzyczy... Co zrobić, żeby nie sprawdzać po 30 x? A i tak odchodzić od drzwi z wielkim niepokojem i scenariuszem najgorszego w głowie, ża dom się zaleje, podpali... Co robić? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dorotheaa
Witam,niestety mnie rowniez dopadly leki nagle.Mialam wypadek na koniu ..od tego to sie chyba zaczelo,to bylo okropne przezycie.wszak nic mi sie nie stalo ale uraz pozostal. Teraz mam takie leki ze np czasem boje sie sama wyjsc z domu lub gdzies sama pojechac..jest to dla mnie strasznie uciazliwe ..Wiem ze mam nerwice lekowa zarzywalam wczesniej cloranxen ..na pocztku pomagal ,ale pozniej organizm sie przyzwyczil i niestety znowu bylo to samo.Niechce uzalezniac sie od jakis psychotropow...chcialabym to pokonac jakas terapia czy czymkolwiek ale chce uniknac chemi. Moze na tym forum Ktos udzieli mi jakis porad. Mam nadzieje :)Pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość osaczona...........
to zaczelos sie miesiąc temu. na początku mialam obsesje na temat siusiania jak tylko wyszłam z domu wmawialam sobie ze chce mi sie siku i tak coraz czesciej az kazde wyjscie konczylo sie atakiem paniki dzis juz nie mam ochoty nigdzie byc-supermarket, spacer po starówce,wycieczka do muzeum. to nie sa dla mnie przyjemności tylko dosłownie tortury. należe do osób kochajacych zycie ludzi i ruch, mam tyle energii i nie potrafie zyc w zamknięciu, ale przeraza mnie perspektywa kazdego wyjscia i oddalenia sie od bezpiecznego miejsca jakim jest dom czy samochod. boje sie ludzi zamieszania halasu miasta. nienawidze tych atakow probuje z tym walczyc ale ciezko mi przezwyciezyc strach.metoda malych kroczkow jakos tam pomaga ale doprowadza moj umysl do wyczerpania, w poniedzialek zapisuje sie do psychiatry nie moge tak dluzej zyc, cos zabralo mi moje ukochane zycie i nie wiem dlaczego....pozdrawiam wszystkich ktorzy tak samo jak ja patrza na innych ludzi i zazdroszcza im ze z usmiechem na ustach robia zakupy w tlumie ludzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi
Ojjjj te krany i klamki. Ja doszłam do takiej paranoi w tej " dziedzinie", że tak mocno dokręcałam kurki wody, że rano ojcies odkręcał je kluczem francuskim. Oczywiście nie obyło się bez awantur w domu, bo nkit po moim wyjściu z łazienki nie mógł się umyć. Potrafiłam budzić się w nocy gdy usłyszałam, że ktoś korzysta z toalety, żeby sprawdzić czy dobrze zakręcił wodę, a prochów na to też brałam co niemiara, i na lęki owszem pomagają, ale natręctwa, to już inna beczka prochu - szukam sposobów jak oszukać umysł i znalazłam kilka, ale dziś już naprawdę nie dam rady pisać, bo mam pracę do przepisania. Jutro na pewno się odezwę. Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi do osaczona
Ja też często płakałam i nadal zdarza mi się beczeć, że ktoś zabrał mi moje życie, bo to przecież nie jestem ja. Też patrzę na ludzi z zazdrością i zastanawiam się jak to możliwe, że oni to wszystko to robią, a ja jestem więźniem własnego umysłu. Moim marzeniem zawsze od kąd pamiętam było zobaczyć Egipt,a teraz o Egipcie jak na razie mogę zapomnieć, bo takin "egiptem jest dla mnie wyprawa do miasta. Trzymaj się!!!!!!!!!!!!!! Psychiatra to dobry pomysł, bo to trzeba leczyć i tu ważna nif dla WSZYSTKICH: JESTEŚMY NORNALNE - WSZYSTKO CO NAM SIĘ PRZYTRAFIA JEST SPOWODOWANE ZABURZONYM PRZEPŁYWEM SEROTONINY CZY CZEGOŚ TAM W NEURONACH MÓZGOWYCH. Więc co??????? Będziemy walczyć - prawda !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ejla
ja mam nerwice i walcze :) ostatnio przeżylam lęk gdy skończyły mi sie prochy a lekarz był na urlopie ;( Juz jestem po panice i jest ok. ale walcze cały czas .Dzieki ze jestescie ......kiedys myslałam ze jestem jedyną osoba na świecie przeżywającą takie tortury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi do Terefer..- natręctwa
Wiesz tak się zastanawiałam, co do tych kurków od wody - mnie też to nęka, a teraz troszkę porymuje - bo to straszna udręka :))) Natręctwa potrafią sprawić, że życie jest nie do zniesienia i mimo,że przez łzy,ale wciąż i wciąż trzeba coś robić, wykonywać jakąś bezsensowną czynność. Dodatkowo boli niezrozumienie otoczenia, nawet najbliższych :((( Gyd zaczynałam chorować, miałam całą masę natręctw-strony by brakło na opisanie wszystkich, ale np: potrafiłam wstać w środku nocy ( poza dokręcaniem tych cholernych kurków z wodę ) i przewieszać firanki, bo zobaczyłam, że jedna żabke nie jest w tej samej odległości co pozostałe. Mój pokuj był dosłownie styrylny, w szafkich wszystko poukładane pod linijkę i co najdziwniejsze - przypinałam przećsieradło do łóżka agrafkami - dacie wiarę?! Bo nie mogło być pomarszczone - to był koszmar!!! Lekarz zachęcał mnie do tego, żebym np. nie sprzątała przez tydzień, żebym pozwoliła sobie na bałagan, ale.......łatwo powiedzieć gorzej zrobić a awantury w domu raczej wyleczaniu nie służą. Najpier postanowiłam uporać się z tym przeklętym prześcieradłem, bo wstyd było mi za każdym razem gdy wpadali do mnie znajomi i to widzieli. Oszukać mózg to nie taka łatwa sprawa!!!!!!! Kupiłam nowe łóżko od początku wmawiając sobie, że z nim nic nie trzena będzie robić. Do tego prześcieradło z gumką i mimi, że nadal przed snem układam pościel jak kadet w wojsku, to agrafek już nie potrzebuję ;))) A kran, no to moja pięta achillesowa, ale na ten w kuchni taż znalazłam sposób - kupiłam nowa baterię, zakładając, że w niej woda się nie zbiera. Została mi jeszcze łazienka, ale nie mam chwilowo kasy na jej transformację. Fręzelki w dywanie które ogsesyjnie poprawiałam po prostu obciełam. BARDZO WAŻNE moim zdaniem jest to, żeby jeśli już zdecydujemy się na wymianę czegoś co nakręca w Nas natręctwa jest to, że pod ŻADNYM POZOREN NIE WOLNO NAM WYKONAĆ TEJ DRĘCZĄCEJ NAS CZYNNOŚCI Z TĄ NOWĄ RZECZĄ!!!!! Wystarczy zrobić to raz, raz dokręcić nowy kran i wszystko zaczyna się od nowa. A jakie Wy macie sposoby na swije "natręctwa"??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lexi do Ejla i reszty
Hej , to może chodzimy do tego samego lekarza :))), bo mój też był cały sierpień na urlopie i gechenne też miałam - dzieliłam je jek mogłam, żeby jakoś mi starczyło. Też cieszę się, że wszystkie jesteście :))) !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mi jeszcze niedawno też wydawało się, że jestem sama i to jako ciężki przypadek :( , ale teraz wiem, że wiele osób zmaga się z tym co ja i może zabrzmi to egoistycznie, ale cieszę się, bo jest mi jakoś cudownie lżej i zaczynam wierzyć, że może się udać, że może to pokonam, że może 4 lata to za mało i DAJECIE MI WIARĘ DO DALSZEJ WALKI O SWOJE ŻYCIE :))) Dziękuję wszystkim :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedz mi bo juz nie wiem czy sa jakies inne odmiany nerwic, bo ja nie mam takich objawow ale ostatnio jak bylam u lekarza i dowiedzial sie o moich chronicznie zimnych dloniach stopach i od czasu do czasu nosie (lekarz neurolog) to stwierdzil ze to poczatki nerwicy.czy to moze byc ten sam rodzaj nerwicy co u Ciebie, bo nie zaobserwowalam zadnych lekow ani natrectw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tereferekuku
dzięki Laxi. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zalękniona
Czytam was z zainteresowaniem- w zeszłym roku miałam takie jazdy, że myślałam o psychiatrze. Nękały mnie lęki. Na kacu poprostu miałam stracha przed wszystkim...Przestałam palić trawę już 1,5 roku temu ale te lęki wyzwoliło własnie palenie. Teraz jakoś mi przeszło - jestem w ciąży: nie piję, nie palę. Zastanawiam się tylko czy to kiedyś wróci... Straszne było to, że nie potrafiłam sprecyzować czego się boje. Bałam się że zacznę zaraz krzyczeć i uciekać. Jak sobie przypomnę to aż mnie dreszcz przechodzi. Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Canis
Wiesz,nie mam wykształcenia medycznego, ale z tego co wiem, to rodzajów nerwic i ich objawów jest co niemiara. Nie wiem od czego to zależy, ale domyślam się, że wpływ na to ma wiele czynników. Ja skończyłam psychologię i znam ten temat bardziej od umysłowej strony. Wizyta u psychiatry to naprawdę nic strasznego :))) Gdy byłam pierwszy raz czułam się okropnie - zwłaszcza w poczekalni, ale to lekarz jak karzdy inny i w dzisiejszych czasach o pomoc prosi cała masa ludzi - normalnych ludzi :))) Pamiętam nawet jak trafiłam w poczekalni na 2 niesamowicie przystijnych facetów :))) Cały czas zastanawiałam się co im może dolegać, ale widać też mieli jakieś problemy. Błędne jest określenie, że ludzie cierpiący na nerwice, to jakieś roztrzęsione i dygoczące istoty, które wciąż krzyczą i wybuchają z byle powodu. Moim zdaniem to zadziwiająco spokojni ludzie.!!!!! Jeśli lekarz zdiagnozował u Ciebie nerwicę, to dobrze było by to skonsultować jeszcze z jednym lekarzem. Nigdy nie należy sugerować się jedną opinią, bo nie było by sensu szprycować się prochami w przypadku gdyby odazało się to zwykłą niedokrwistością. Jeśli jednak diagnoza się potwierdz to nie ma co wpadać w panikę, bo szybko zdiagnozowana i WŁAŚCIWIE LECZONA nerwica nie sprawia większych kłopotów i całkowicie normalnie można żyć, jakby jej wogóle nie było :))) Mimo to ja bym się jeszcze poprzedzierała troszkę przez gąszcz przychodnianej biurokracji (co samo w sobie może doprowadzić do nerwicy :))) ) i upewnić się co faktycznie mi dolega. Życzę zdrowia Laxi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi
Dziewczyny, jeśli możecie, to napiszcie jak objawiaja się Wasze ataki lękowe, bo zastanawiam się jak to jest u innych i czy tylko ja jestem tak beznadziejnym przypadkiem :((( Mnie atakuję oczywiście z nienacka, gdy się najmniej spodziewam. Nagle oblewa mnie gorący a potem zimny pot, drętwieją mi palce. Zazwyczaj wtedy wiem już, że się zaczęło i jest źle co raczej nie pomaga. Drętwieje mi gardło i mam wrażenie, że zaraz zwymiotuje mimo, że nie jestem w stanie przełknąć nawet śliny. Kręci mi się w głowie i zawsze mam wrażenie, że tak się właśnie ......... umiera. Zanim zaczęłam się leczyć dochodziły do tego drgawki całego ciała i częsro wzywano karetkę - podawali mi valium do wypicia - zajebisty lek - pełen odlot :))) Po ok 6-7 miesiącach od zaczęcia leczenia poszłam do pracy. Nie powiem cholernie ciężko było, ale byłam o tyle w konfortowej sytuacji, że byłam kierownikiem i ja co zamykałam się w biurze i czekałam, aż mi przejdzie. Muszę nawet powiedzieć, że jakoś to wszystko wróciło do nirmy. O jeździe pociągiem nadal nie było mowy, ale śmigałam już autobusami i chodziłam na całonocne imprezy ;))) Właściwie to mogę powiedzieć, że sama jestem sobie winna, bo myślałam, że już nie potrzebuję leków i przestałam je brać. Kilka miesięcy był spokuj, a miesiąc temu........................trach :((( Wszystko wróciło z podwojoną siłą, tak więc zaczynam wszystko od początku i dzięki, że jesteście, bo świadomość, że nie jestem sama bardzo pomaga w tej walce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi na dobranoc
Trzymajcie za mnie kciuki jutro :))) Muszę iść do Pośrednictwa Pracy, co wiąże się z .................... wyjściem z domu :((( Już się boję :((( :((( Mam nadzieję, że wszystko będzie oki i obędzie się bez niespodzianek............tylko jak ja tam dojdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi
No to melduje posłusznie, że do Pośredniaka dotarłam :))) Droga łatwa nie była :((( , ale na miejscu małe awanti z jedną z urzędniczek od razu mi psychę podniosło i powrocik do domu buł już lajtowy ;))) i wieczorkiem nawet wyskoczyłam na samowolkę - znaczy spacerek (ale to się chyba nie liczy, bo po kilku drinach byłam, więc lęku "0" - ewentualnie mdłości) :))) Wczoraj dość, że zimno jak na syberii, to mi jeszcze prąd odłączyli i od 12-tej do 2-giej w nocy odcięta byłam od świata - a co się w takich przypadkach robi ja facet w pracy - dwa małe piwka i przespałam to zaćmienie ;))) Pozdrawionko dla wszystkich :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luśka29
Witam wszystkich. Laxi ciężkie masz życie z ciągłym lękiem. Ja nie mam żadnych lęków, lubie sobie nawet udowadniać jaka to ja nie jestem odważna - przejść późnym wieczorem przez cmentarz lub ciemną działkową uliczkę ( moze udowadniam sobie nie tyle odwagę co głupotę), ale mam calą masę różnych natręctw. Chociaż szczerze powiem, nie męczą mnie one a nawet śmieszą. Jedno z nich, które juz mi minęło ale trwało przez ok.6 lat: moje łóżko musi być idealnie zaścielone, zadnej faldki na przescieradle i na kołdrze. Kładę się spac na wznak z rękami złożonymi na klatce piersiowej (jak do trumny) lub wzdłuż tłowia. I co jest najlepsze; nie zmienię pozycji przez cała noc - rano obudzę sie tak jak sie położyłam. A jak śpię z kims (kuzynka, koleżanka) to broń Boże nie może mnie dotykać nawet kawałkiem nogi czy ręki bo nie zasnę. Co dziwne, kładąc się po południu na drzemkę jest mi obojętne w jakiej śpie pozycji i czy koc jest pozwijany. Jest jeszcze kilka innych. A w ogóle to czasami myslę, że nie jestem normalna do końca(na pewno nie!) i to trwa od dziecka. Jak byłam mała to myślałam że tylko ja jestem na świecie prawdziwa a wszyscy inni, łącznie z moimi rodzicami i rodzeństwem to roboty i udają przezde mną normalnych a jak ja nie widzę to stoją "wyłączeni" . Długo tak myślałam i nie otwierałam się przed nikim- bo wg. mnie każdy był sztuczny. Z pewnoscia nie jestem normalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeetam Luśka 29
mój syn 10 lat tak często mowi i wymyśla sobie różne wersje podobne do Twoich. Jesteś po prostu wrazliwą osoba ,może niepewną zachowań swoich najbliższych A z tym spaniem to dobry jest taki rytual , ważne w ogole że dobrze śpisz .Nie jestem specjalistką ale jak sama będziesz myślala że cos z Tobą jest nie tak to wszysko bedzie dla ciebie dziwne i nienormalne ....i nerwica gotowa Tak wiec wszystko jest ok. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luśka29
Cześć! Ja się nie przejmuję swoimi odchyłami, one mnie wręcz śmieszą. Poza tym każdy z nas ma swoją i tylko swoją tajemnicę i jakiś nawyk,natręctwo czy rytułał. Gorzej jak zamienia się on w obsesję. Myślę pozytywnie- wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu stuknieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakęcona
Fajny topik, pozdrawiam jego załozycielkę:) Podziele sie się z Wami moja nerwicą. Nie wiem od kiedy to się zaczeło. Panicznie boję się prowadzic samochód. Mam w głowie obrazy wypaków. Siedzac za kierownicą ( na mało uczeszczanych drogach) sztywnieje mi kark, serce wali jak oszalałe w głowie mam mętlik, sucho w ustach. Widząc nadjezadzajacy samochód ogarnia mnie strach, ze się nie zmiescimy na drodze. Dlatego majac prawo jazdy nie jezdze autem. Nie chcę samochodu !!!! Pragne zaznaczyć, ze kiedyś lubiłam prowadzić i sprawiało mi to frajdę, stad me prawko. Ale to nie wszystko - paniczny starch dopada mnie równiez jako pasazerkę. Dozwolona-bezpiezna szybkosc to 80 km/h. Maz ma ze mna kłopot. Zaczyna brakowac mi tchu z chwila wykonaywania marewrów wyprzdzania - mam odlot w głowie. Sama perspektywa wyjazdu z rodzną powoduje u mnie starch o zycie.:( Ta sama sytuacja dotyczy latania samolotem. Kiedyś było to fajnym przezyciem, dzis koszmarem. Dobrze, ze nie latam codziennie. Skad ten STRACH ???? Moze to sprawa wieku......bardziej zdaję sobie sprawe z kruchosci zycia. Mam 2 corki boję się o nasz wspólny los. Dodam jescze o natrectwach. Tu tez nie jestem wolna. Sa to przypadkowe "działania" np. wykonujac domowa czynnosc jak prasowanie - musze w takiej a nie innej kolejnosci uprasowac ubranko. Jeśłi nie - to juz rodzi mi się w głowie myśl ze zginie moje dziecko. Podobnie z rozwiezaniem ubranek na suszarce - musze w tym a nie w innym miejscu roawiesic bo.....stanie się to co napisałm wyzej.:((( Tego typu zachowania dopadają mnie przypadkowo. Sa jescze inne....strach przed nowym miejscem (miasto, nowi ludzie), tłumem.......Nie korzystam z leków sama probuje z tym walczyć. Z róznym skutkiem. Pozdrawiam wszystkich "zakreconych";)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laxi
Hi,Hi,Hi Ej no wcale nie mam takiego strasznego życia - kwestia przyzwyczajenia ;))) Co prawda teraz nie jest najlepiej, ale dobrze będzie - trza w to wierzyć nie? A z tym łóżkiem, to przynajmniej rano masz pościelane ;))) i o jeden kłopot mniej. Masz racje wszystkie jesteśmy szurnięte, czy to choroba, czy nie, ale normalne to my nie jesteśmy. Gratuluje poczucia humoru i optymizmu. Ps. A zanim mnie to dopadło to też miłowałam się w takich exstemach ;))) Przeważnie pakowałam się i bez planu i celu jechałam w nieznane jak mi się nudziło w jednym miejscu - czyli zazwyczaj po 6 mc. Ale dzięki temu troszkę się zwiedziło ;))) Buźka dla wszystkich "żyjących inaczej" ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laxi
Faktycznie Cię "zakręciło" ;))) Wiesz, ja jednak radzę Ci podskoczyć do jakiegoś lekarza. Dostaniesz jakiś xanaxik i przy "mijaniu" bedzie Ci łatwiej. Wszystkie jesteśmy pokręcone i robimy dziwaczne rzeczy, ale na dłuższą metę nie ma się co czarować, to choroba i trza się leczyć. A kto wie, może los się do nas uśmiechnie i wygramy jakąś wycieczkę na Bora Bora i głupio by było nie skorzystać tylko dla tego, że do samototu się nie wsiądzie ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Laxi Mam do Ciebie pytanie. Z wszystkich Twoich wypowiedzi najbardziej zaintrygowała mnie jedno. Piszesz, że musisz mieć idealnie, sterylnie wysprzątane w pokoju. Ja długo walczyłam z chorobliwym i kompulsywnym sprzątaniem. Nadal przejawiam takie zachowania, ale jest już duuużo lepiej. Natomiest bardzo interesuje mnie motywacja ludzi, którzy są pedantyczni. Napisz mi, czemu musisz mieć porządek. Czemu bałagan Ci przeszkadza? Jeśli jesteś w stanie dokopać się tak głęboko do swojej psychiki, będę wdzięczna :) Może nam to wszystkim pomoże? Moje najbardziej kompulsywne zachowania i natręctwa dotyczyły pigułek antykoncepcyjnych. Po kilkadziesiąt razy sprawdzałam, czy wzięłam. Skończył się problem jak je odstwaiłam. W ogóle wiele problemów skończyło się, jak przestałam katować organizm sztucznymi hormonami. Pozdrowieia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakęcona
laxi-----> :) Dziekuje za radę:) Masz racje - bez wizyty u specjalisty sie nie obejdzie:(. Ciezko mi z tym zyć. Nigdy nie brałam leków na takie stany i mam obawy, czy cos rzeczywiście moze mi pomóc. Kiedyś próbowałam - nałykałam się oxazepamu troche pomogło -ale na krótko:(. A z Bora Bora jak na dzień dzisiejszy musze zrezygnować - sic! ;)))))) Pozdrawiam:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, ja nie wiem czemu tak jest, a nie raz się już nad tym zastanawiałam. Teraz w sumie nie jest już tak źle, staram się nad tym panować a jak coś jest bardzo nie tak, to to zmieniam. Wiesz jak byłam mała to byłam straszną bałaganiarą, jak troszkę podrosłam to też lubowałam się \"artystycznum nieładzie\" ;))) Takim, że się do pokoju nie dało wejść. ;))) Myślę teraz, że to przez moją pierwszą pracę. Tam wymagano niezwykłej dokładności. A że stresik też był spory............ale nie jestem pewna. Tak mi się tylko wydaje. Na początku myślałam, że zrobiłam się po prostu cholernie pedantyczna ale gdy zaczęłam tracić nad tym kontrolę połapałam się, że pewnie coś jest nie tak. Nic z tym nie zrobiłam, bo nie wiedziałam co to może być, a i tak ciągle się przeprowadzałam więc, jedne natręctwa mijały a pojawiały się nowe. Dopiero na studiach dowiedziałam się że jast taka choroba, ale tam też nie pisnęłam słówka, bo było mi głupio, że przyszła pani sorzka ................. no wiesz. Dlatego nie praktykuje, bo puki sama nie będę oki, nie mogę się zajmować innymi, ale nie w tym rzecz. Dokopać się - pomyślę, ale nie wiem czy mam tyle ciężkiego sprzętu żeby się przez to przedrzeć, ale pomyślimy ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×