Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Katrin6

Zatrucie ciążowe !!!

Polecane posty

Gość Krotochwila
Niesamowite są Wasze historie....Ja też w swojej pierwszej ciąży przeszłam zatrucie ciążowe. Miałam tylko nadciśnienie i obrzęki oraz tachykardię.. Wszystko zaczęło się w 34 tyg, z tym, ze moja pani dr od początku uczulała mnie na podwyższone ciśnienie. Pojechałam do szpitala na oglądanie porodówki, tam położna zmierzyła mi ciśnienie i...już zostałam w szpitalu - miałam 150/100. Kiedy skoczyło do 160/110 cały oddział patologii latał jak oparzony, dostałam sole magnezu dożylnie i ciśnienie spadło. Ale ponieważ i tak utzrymywało się na poziomie 145-150/100więc w 37 tyg wywołano mi poród i urzodziłam mojego synka siłami natury... W szpitalu spędziłam miesiąc, na szczęście nie wiedziałam do końca co mi i dziecku grozi, bo pewnie ciśnienie jeszcze bardziej by mi podskoczyło...Pamiętam tylko te potworne bóle głowy i błyski w oczach... Dziewczyny mierzcie ciśnienie regularnie, mocz badajcie raz w miesiącu - gestoza pojawia się nagle, nawet jak ciąża przebiega wzorowo! Drugą ciążę przeszłam dobrze, nie miałam zatrucia, ale moja pani dr kazała mierzyć ciśnienie najlepiej codziennie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nisia05
wchodząc na to forum , nie miałam pojęcia jak wiele kobiet dotyka problem zatrucia ciązowego. Niektóre historie są tak poruszające, ze ąz ściska gardło. Ja również należe go kobiet, które miały zatrucie a konkretnie \'stan przedrzucawkowy\'. Zaczęło się w 30 tc od ciśnienia 150/90. Wcześniej nie było żadnych problemów, poza ogromnymi mdłościami i wymiotami w drugim mc, ale nie wiem czy miało to związek z późniejszym zatruciem. Leżałam 2 tygodnie w szpitalu, ponieważ ciśnienie nie chciało się ustabilizowac. Lekarze orzekli, że jest skaczące. Myśłałam już, że nie wyjdę ze szpiatala aż do porodu, ale wyszło inaczej. Tyle, że pobyt w domu nie był dla mnie dobrym wyjściem. Ciśnienie rosło a ja puchłam. Zgłosiłam się po paru dniach do lekarza i oczywiście wylądowałam w szpitalu. Ciśnienie 170-95 a za godzinę 200/110. Wszyscy byli w szoku. Cała noc mierzono mi ciśnienie i dawano bolące zastrzykai z magnezem, które w ogóle na mnie nie działaly. rano okazało się, że przewioza mnie do innego szpitala bo tu juz nie mogą mi pomóc i być może będzie cc jęsli tam równię mi nie pomogą. Byłam przerażona, w 33 tc z dala od domu i rodziny. Na miejscu łudziłam się jeszcze nadzieją, że wszystko będzie dobrze. Niestety, nic nie zbiło mi ciśnienia, miałam też białko w moczu i jakieś mroczki. Zdecydowano o cesarce. Wyobraźcie sobie, że ja cały czas nie miałam pojęcia jaka jest powaga tej sytuacji - że mogę umrzeć, że dziecko też. To wszystko dotarło do mnie dużo, dużo później i niestety nie od lekarzy. Na szczęście wszystko skończyło się wg najlepszego scenariusza: Żyję, moja córka też. W chili porodu dostała 7 punktów, oddychała samodzielnie chociaż ważyła tylko 1300 gr mając 47 cm. W szpitalu spędziłyśmy prawie miesiąc czasu. Moja Weronika była bardzo silna, najpierw dostawała moje mleko przez sondę a później już z piersi. Dziś ma ponad 3 lata, ja myślę o kolejnym dziecku, ale boję się niesamowicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karjan
Witam wszystkie Panie i ich Bajbuski Właśnie przed chwilą wróciłem ze szpitala. Musiałem tam zostawić moją żonkę z powodu nadciśnienia 180/115. Wszystko było dobrze do czasu rutynowych, comiesięcznych badań. Tam się okazało, ze Karolka ma nadciśnienie - objaw dodatkowy, który wystąpił to opuchlizna na ciele (nie lekceważcie). Ogarnął nas niesamowity stres (emocje podczas wykonywania tych wszystkich badań, decyzja o pozostawieniu w szpitalu, być może - jak to "ładnie" nazywacie CC - wszystko to było straszne). Teraz tylko czekam i mam ogromną nadzieję, ze moje dwie kobietki wyjdą z tego całe i zdrowe. Zawsze musimy wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Musicie być dziewczyny silne i nie dawać się tym wszystkim złym emocjom, a wszystko będzie dobrze:*) Życzę WAM powodzenia i w konsekwencji uciechy z Pociech.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teresa4
Wiem co przechodzicie młode mamy ja przeszłam to 1987 nikt z moich bliskich nigdy nie miał z tym styczności nawet o tym nie słyszeliśmy i mimo co miesięcznych kontroli u lekarza ,była to moja druga ciąża nawet lekarz nie zoriętował się co mi jest choc skarżyłam się że strasznie spuchłam i że często boli mnie głowa pielęgniarka która mieżyła mi ciśnienie sprawdzała aparat na sobie bo nie mogła uwieżyc poszła do lekarza ten przyszedł zmierzył mi ciśnienie i zbeształ pielęgniarke to samo z wagą przed ciążą ważyłam45 a pod koniec ponad75ale wszystko było zignorowane w ostatnim miesiącu jak byłam u lekarza 8 dni przed terminem kazał mi przyjśc jak przechodzę termin po skierowanie no niestety czwartego dnia po wizycie u lekarza zabrała mnie karetka z domu nieprzytomną .Do dziś jestem zdziwiona jak to obydwoje z synem przeżyliśmy .W szpitalu jak odzyskałam przytomnośc po 4 dniach leżałam pod kroplówką z aparadem do ciśnienia i igłą r ręce do zastrzyków lekarz któremu zawdzięczam życie ja i mój syn przyszedł do mnie i mi powiedział że uciekłam grabarzowi spod łopaty bo zazwyczaj dzieci umierają po pierwszym ataku rzycawki a moje dziecko przeżyło dwa ataki dobrze że lekarz z pogotawia stwerdził że to powarzna sprawa i nie zawiuzł mnie do szpitala rejonowego bo wtedy pownie nie mieli byśmy szans.Panie które wiedzą jak wyglądały wizyty na położnictwie męża wiedzą jak poważny musiał byc mój stan skoro lekarz pozwolił mężowi wejśc na chwile domnie(nie było żadnych odwiedzin albo przez okno albo kamere) .Po jakimś czasie dowiedziałam się że moja znajoma miała też zatrucie dwa razy i żadne dziecko nie przeżyło i że w szpitalu psychiatrycznym jest oddział zamknięty z kobietami po rzucawce nigdy nie wróciły do zdrowia .Nie ma się co denerwowac że musicie poleżec trochę w szpitalu przeciesz to dla waszego i dziecka dobra .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dowiedziałam się o zatruciu ciążowym pod koniec 33 tygodnia. Ciśnienie tętnicze 140/90 miałam już wcześniej podczas wizyt u lekarza (na które lekarz nic nie powiedział) zaczęły pojawiać się delikatne obrzęki - kazał nogi trzymać do góry na krzesełku. Aż któregoś dnia twarz, ręce i stopy wogle całe nogi mi opuchły. Przeraziłam się ponieważ nie mogłam włożyć stopy w żadnego buta. Pojechałam do szpitala, gdzie miał dyżur mój lekarz ginekolog. Zrobili mi badanie krwi i moczu oraz zmierzyli ciśnienie 150/90 i po 30 min wyniki badań. Okazało się białko w moczu. Trafiłam od razu na oddział patologii ciąży. Dostawałam leki na ciśnienie oraz magnez w kroplówce. Do tego dieta małosolna i zalecenie jeść grapefruty bo delikatnie obniżają ciśnienie. Po tygodniu męczarni pod kroplówkami ciśnienie zaczęło rosnąć a obrzęki robić się coraz większe. Na szczęście z moją córeczką było wszystko dobrze. Dostałam też w 34 tyg zastrzyki na rozwój płóc małej. Wieczorem ciśnienie 180/120 rr podłączono kroplówki. Rano badanie moczu i tak codziennie (zaczęły się bezsenne niespokojne noce i ogromny ból główy. W 36 tygodniu po porannym badaniu krwi na salę wszedł ordynator i oznajmił mi że za 15 min mam cc na dole. Ledwo zdążyłam zadzwonić do męża. Jechałam na to cięcie z ogromną obawą o dziecko - przecież to 36 tydzień. Dostałam znieczulenie w kręgosłup i czekałam kiedy mała zapłacze kiedy ją usłyszę i czy wszystko jest w porządku. Nagle lekarz pokazuje mi płaczącą córeczkę i mówi mi że wszystko jest dobrze 9/10 pnt abgar. W końcu dali mi ją przytulić. Co za radość a jaka ulaga. Wtedy już mogli robić ze mną to co chcieli nic mnie to nie obchodziło. Cieszę się że mój lekarz w odpowiednim czasie wziął mnie do szpitala i przetrzymał ile się dało żeby z małą wszystko było dobrze. Przez te 3 tyg przytyłam 10 kg takie miałam obrzęki. Moja mała przyszła na świat w 8 mieś cała i zdrowa a teraz z wzrostem i wagą jako miemowlę wyprzedziła rówieśników. Dziewczyny jeśli zauważycie że coś jest nie tak ciśnienie 140/90 czy obrzęki nie czekajcie. Badajcie sobie same mocz nawet jeśli lekarz nie zaleci i meldujcie o ciśnieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też to miałam
zaczęło się w 7miesiacu ciąży od opuchlizny stóp, na co moja doktorka powiedziała że tak ma być. Mimo że opuchlizna nie schodziła nawet po nocy. Nie zleciła mi żadnych badań bo przecież zawsze wyniki miałam rewelacyjne... Na kolejnej wizycie było jeszcze gorzej, ale powiedziała że to od gorąca-bo był już sierpień a ja byłam na początku ósmego miesiąca. Badań nie zleciła, ale ja je zrobiłam na własną rękę0dla mojego spokoju. Białko w moczu wyszło nieliczne ale wiem że tak może być w ciąży... 25sierpnia maiłam mieć kolejną wizytę u gin, ale 23 czułam się tak fatalnie że postanowiłam na drugi dzień zrobić sobie badanie moczu. Rano szwagierka zawiozła mój mocz do laboratorium a w południe już do mnie dzwonili żebym niezwłocznie stawiła się w szpitalu bo mam zatrucie. Zadzwoniłam do mojej doktorki, powiedziałam jej jak wyglada moja sytuacja, to ona mi na to żebym do jutra poczekała to mnie przyjmie i zobaczymy co dalej-durna baba. jak jej powiedziałam że białko mam 1,7dg to jednaka kazała odrazu przyjechać i wystawiła skierowanie do szpitala. Ciśnienie miałam 150/90, stopy tak opuchnietę że japonek nie mogłam założyć, kostek widać nie było, ręce mi drętwiały, wydawało mi się ze mi twarz rozerwie, tak byłam spuchnięta że aż mi skóry brakowało. W szpitalu zrobili badania i pech chciał że jakieś sprzęty im się popsuły i wyników nie było. musieli je dopiero odsyłać. W szpitalu błam o 15, o 20 przyszły wyniki, białko wzrosło do 2,3g, szybka decyzja o cc, przygotowania, stres, wszystko tak szybko się działo ze ie rozumiałam co sie ze mną dzieje... O 21.50 znieczulenie, a o 22.01- na świat przyszedł mój syn, na szczęście oddychał0bo tego się bali najbardziej gdyż byłam w 35tc. Ale niestety lekarz orzekł że jest on niedożywionu, ważył 1980g, chudy taki że kości było widać. tydzien leżał w inkubatorze, nie mogłam go nawet przytulić, dostałam depresji poporodowej-nawał pokarmu, dziecka nie dadzą, wszystkie koleżanki ze sali miały dzieci a ja nie, płakałam cały czas... ale cieszyłam sie ze wszystko się dobrze skończyło. To był najgorszy okres w moim życiu. Teraz synek ma 2miesiące, i jest wspaniale i... myślę już o córce-za jakieś 2 lata, tylko obawiam sie zżeby znowu przez to nie przechodzić!!! Dziewczyny pilnujcie sie bardzo, chwila nieuwagi i ....nie chce kończyć... Dodam że lekarz który mnie przyjął powiedział że dziecko i ja moglibyśmy nie doczekać kolejnego dnia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniorka
Witam mam nadzieję, że któraś z was mi pomoże, Miałam ostatnio wykonane badanie moczu wynik wyszedł 0, 10 g/l a słyszałam , że normą jest 0, 4, jestem w 32tyg, ciąży , ponadto mam ból głowy i pleców, moj lekarz wszystko lekceważy , w pon, idę prywatnie, pozdrawiam, w moczu wyszły mi również liczne bakterie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniorka
AHA zapomniałam o drętwiejącej prawej dłoni, czy to mogą być objawy zatrucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość floks11
Witam, Aniorka nie bagatelizuj objawów! Ja sama przechodziłam zatrucie ciążowe i wiem co to znaczy (białkomocz, obrzęki, wysokie ciśnienie). Nie piszesz czy masz obrzęki, lub wysokie ciśnienie? Jeśli tak, możesz mieć zatrucie ciążowe. Pamiętaj jednak o tym, że nie zawsze występują wszystkie trzy czynniki. Piszesz o bogatej florze bakteryjnej co może świadczyć o infekcji układu moczowego. Dla własnego i dziecka bezpieczeństwa, udaj się do lekarza, mierz ciśnienie i powtarzaj badanie moczu. Ja wierzę, że wszystko będzie dobrze i skończy się jedynie na infekcji, którą szybko wyleczysz... Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniorka
Dziękuje, ślicznie za poradę i wsparcie:)Byłam u lekarza, okazało się, że mój układ moczowy jest zaatakowany przez infekcje dróg moczowych co spowodowało tak wysokie białko, dostałam antybiotyk, już lepiej sie czuje, wprawdzie białko jeszcze nie zmalało, ale jestem pod opieką lekarza.Muszę odpoczywać już do końca ciąży bo leżąc lepiej nerki pracują .Już tak nie dużo mi zostało do rozwiązania, więc człowiek o wszystko się boi.A i dziewczyny z mojego doświadczenia wiem , że warto zainwestować w prywatnego lekarza, bo Ci na kasę chorych niczym się nie interesują, i bagatelizują, Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość floks11
Witam ponownie, czekałam na Twoją odpowiedź i teraz bardzo się cieszę, że potwierdziły się moje przewidywania o infekcji :) Oczywiście nie ma powodu do radości z powodu choroby, tylko z tego, że nie masz zatrucia ciążowego!! :) Niestety musisz podjadać antybiotyk ale wkrótce będziesz zdrowa jak rydz! Proszę oszczędzaj się i wyleguj w łóżku jak przykazał lekarz :) . Pozdrawiam jak zwykle serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tata od wczoraj
Witam, ja chciałem się podzielić naszymi doświadczeniami - piszę w imieniu żony, która nadal jest w szpitalu , uważam że obowiązkiem każdego kto miał doczynienia z zatruciem ciążowym jest podzielenie sie z innymi tym strasznym doswiadczeniem. Piszę o tym bo uderza mnie ignorancja lekarzy, ich bezkarność i fakt że ten temat wraca jak bumerang - każdy kto spędzi choćby godzinę w internecie i szuka informacji nt zatrucia ciazowego bez problemu rozpozna je u kobiety ciezarnej lub przynajmniej bedzie je podejrzewal - wiec dlaczego lekarze poloznicy ktorzy maja o wiele wieksza wiedze ciagle niewiele robia w tym tamacie? U nas po 32 tygodniach podrecznikowo dobrej ciazy zonie nieco zaczelo podnosci sie cisnienie, nasz lekarz skierowal nas do szpitala z ktorego zona wyszla po ...3 dniach jako pacjentka wzorowo zdrowa. Tak wiec radosc wielka ze wszystko ok, jednak monitorowalismy cisnienie ktore zatrzymalo sie na poziomie 135-140 na 90-95 , lekarze nadal nie widzieli problemu, w tym czasie zona ni emogla ubrac juz butow bo zaczela puchnac , kolejne skierowanie do szpitala , kolejne badania , brak bialka w moczu - diagnoza abslolutnie zdrowa - jednak cisnienie podwyzszone wiec zostala na obserwacji, dzien , drugi trzeci, tydzien i wszystko ok - obrzeki zaczely sie powiekszac w 35 tygodniu , moja zona z natury szczupla przypominala moja babcie, nogi, rece, twarz wszystko opuchniete - lekarze mowili ze to normalne, w koncu biala w moczu nie ma wiec jest dobrze, cisnienie 150/96 - lekarze jest dobrze, zone notorycznie boli glowa , ma mroczki przed oczami , boli ja zołądek - lekarze mowia ze to nerwy - KTG - wynik nie za dobry , spada puls dziecka - lekarze mowia ze to wina ktg - mowie lekarzom ze to napewno zatrucie ciazowe - lekarze mowia ze przesadzam , w koncu nadeszla sobota , zona nie odbiera telefonu w szpitalu, jade wiec, byla na ktg ktore wyszlo znowu srednio - ide do ordynatora wyjasnic co sie dzieje bo zonie czywiscie nikt nic ni epowiedzial , orynator nie wie co sie dzieje, jednak jakis lekarz daje jej tony magnezu w kroplowce , zona od jednego dnia ma zdretwiale rece i nogi , ide do ordynatora po raz drugi mowiac ze tak delej byc nie moze, ordynator zajmuje sie zona i stwierdza ze jest wszystko dobrze , jade wiec po innego lekarza z zewnatrz zeby ocenil stan mojej zony bo nikt w cholernym szpitalu nie moze jej pomoc - w polowie drogi dostaje krotki sygnal na komorke od zony, dzwonie ona nie odbiera , przeczuwajac cos zlego zawracam - wpadam do szpitala - zona lezy juz na sali porodowej nieprzytomna , cisnienie skoczylo, personel medyczny uwija sie jak w ukropie, slysze gdzies zza rogu "jak to sie moglo stac, kto to przeoczyl" - wiem ze to o zonie - wywalaja mnie z oddzialu - teraz wszystko w rekach boga - za 15 minut dostaje lakoniczna informacje ze zona ...zyje !!! Na boga to poród a nie walka o zycie po ciezkim wypadku samochodowym, Druga informacja - dziecko ma sie dobrze - wiecej nie pamietam , nerwy mi wysiadly , nikt nie przyznaje sie do winy , maly urodzil sie w 35 tygodniu wazyl nieco ponad 3 kg i dostal 9 punktow , zona ma sie dobrze - wczoraj dowiedzialem sie ze tylko Bóg uratowal mi zone i dziecko , ze ona byla bliska smierci i dziecko rowniez - znowu zrządzenie Boże naprawilo błąd czlowieka ktorego mozna bylo uniknać - ja dochodze do siebie cieszac sie tymi na nowo danymi życiami - żony i syna- kazdy kto dobrnie do konca i kiedykoliwek pojawi sie u niego watpliwosci co do stanu zdrowia jego zony, kolezanki kuzynki etc niech ostrzega te osoby przed powaga tej sytuacji aby takie sytuacje sie i nie wydarzaly , nie wierzcie lekarzom , ufajce swoejej wiedzy i intucji bo to moze uratowac wam zycie - pozdrawiam serdecznie łaczac sie ze wszystkimi których dotknął ten problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tata od wczoraj
i jeszcze mam jedno pytanie - jak długo dochodzi się do normalnego stanu po zatruciu ciażąwym? Lekarze w mówią że to kwestia kilku tygodni a cisnienie nawet kilka miesiecy albo w ogole nie zejdzie - ja juz nie wierze lekarzom - prosze o wasze odpowiedzi jak to bylo u was - pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość floks11
Do Taty od wczoraj :) Ja również bardzo spuchłam. Po cesarce w 29 tyg ciąży dowiedziałam się, że miałam min. obrzęk płuc i mózgu!!! Oddychało mi się na tyle źle, że ze strachu spałam na siedząco... W pozycji leżącej z trudem łapałam powietrze.... Objawy te zniknęły po ok. 2 tyg., zaś wysokie ciśnienie unormowało się w przeciągu miesiąca i teraz znów jestem niskociśnieniowcem :) Marzy mi się druga dzidzia ale mam potwornego stracha przed kolejnym zatruciem. Czytam dużo na ten temat i wyciągam jeden wniosek - prawdopodobieństwo, że w kolejnej ciąży będę miała tę samą dolegliwość, to CZYSTA LOTERIA. Nikt nie da mi gwarancji, że wszystko będzie w porządku :( Czy powinnam porzucić myśli o kolejnej ciąży?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniorka
Witam, Floks 11, ostatnio pisałam na forum , bo miałam podstawy, aby myśleć, ze również miałam zatrucie ciążowe, na całe szczęście moje obawy się nie potwierdziły, białko znikło, niestety problemem jest teraz to, ze mój syneczek w brzuszku za mało wazy, jestem w 35 tyg. ciąży i mam zagrożenie wcześniejszym porodem, bardzo się martwię tym, razem z mężem modlimy się żeby nasz maluszek przytył, i był zdrowy. Najważniejsze to żeby nie można w to przestać wierzyć, tak samo powinno być w twoim przypadku, wiem ze to co przeszłaś, to coś strasznego strach przed tym samym zagrożeniem, obawa o ciebie i twojego maluszka, ja wierze w to ze będzie wszystko w porządku, i trzymam kciuki za kolejnego potomka w twojej rodzinie, pamiętaj my na nic nie mamy wpływy, ja przez cala ciążę prawidłowo się odżywiam dużo przytyłam , a nasz maluszek nie przytył dużo ,ale wierze ze będzie dobrze:))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość floks11
Witaj Aniorko! Trzymam kciuki za rozwiązanie o czasie! Jednocześnie zastanawiam się dlaczego dzidziuś mało przybiera na wadze? Czy miałaś kontrolowane tzw. przepływy (badane w trakcie usg)? Dzięki nim sprawdza się czy dziecko wraz z przepływającą przez pępowinę krwią dostaje odpowiednią ilość tlenu i składników pokarmowych. Czy lekarz prowadzący Twoją ciążę podał przyczynę zaistniałej sytuacji? Proszę, postaraj się myśleć pozytywnie i uspokoić się wewnętrznie. Stres i nerwy mogą podnieść ciśnienie co niekorzystnie wpływa na przepływ sładników odżywczych. Dziękuję za słowa otuchy :) Są mi bardzo potrzebne tym bardziej, że moja lekarka powiedziała mi bez ogródek, że kolejna ciąża będzie powikłana zatruciem a dodatkowo mama odradza mi starania o następne dziecko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniorka
Do Floks11, bardzo dziękuje za odpowiedź:) nie mój lekarz jest taki niestety, że sama muszę mu mówić i przypominać o różnych badaniach,ja mam takiego właśnie pecha do lekarzy, chodziłam prywatnie to jeden drugiemu przeczy, więc człowiek już głupieje, ale będąc w szpitalu lekarze też mówili, że nasz synek mało waży, ale nie wykonali żadnych badań w tym kierunku , tylko leżałam pod kontem zagrożenia wcześniejszym porodem:(Mam nadzieję, ze nasze maleństwo wytrzyma jeszcze te parę tyg, w brzuszku, bo każdy dzień się dla niego liczy, bardzo w to wierzę.A wracając do twojego problemu to czy lekarz może z góry przewidzieć takie zagrożenie, przecież każdą ciąże przechodzimy inaczej, i może i tym razem by było tak:)Ja bardzo w to wierzę, przecież przy kolejnej ciąży będziesz na pewno od początku przyjmowała odpowiednie leki, stale byłby monitorowany twój stan zdrowi białka i maleństwo, trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimi-siostra
Mam pytanie odnosnie zatrucia ciążowego Jestem chyba zdesperowaną siostrą Otóż moja starsza siostra spodziewa się córeczki -Aleksandry i ma to zatrucie ciążowe Spuchnięta jest niesamowicie nie wiem co z zawartością białka w moczy ale martwie się czy to zagrożenie jakieś dla dziecka lub ich dwóch ??? Piszę z takim zapytaniem ponieważ jesteśmy po przejściach tzn Oni Spodziewają się już drugiego dzieciątka bo pierwsze poroniła na początku drugiegi miesiaca:(:(:( pozdrawiam serdecznie i czekam na wiadomości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość floks11
Witam, jeśli to rzeczywiście zatrucie ciążowe to niestety niebezpieczeństwo istnieje, zarówno dla matki jak i dziecka. Wysokie ciśnienie matki powoduje zły przepływ tlenu i związków odżywczych przez pępowinę. Dziecko zbyt mało przybiera na wadze, może być niedotlenione. Dlatego wykonuje się badanie tzw. przepływów podczas USG aby sprawdzić czy jest takie ryzyko. Jeśli tak (podbnie było u mnie) lekarz decyduje o przerwaniu ciąży i ratowaniu dziecka przed tzw. zamartwicą (o ile ciąża jest na tyle zaawansowana, że dziecko poradzi sobie poza organizmem matki). Niestety zatrucie jest niebezpieczne także dla ciężarnej gdyż prowadzi do tzw. rzucawki, która jest stanem zagrożenia dla życia... Jednakże wprowadza się leczenie powodujące obniżanie ciśnienia tętniczego u matki i jeśli jest skuteczne to wszystko może skończyć się dobrze :) U mnie skończyło się cesarką ale moja córcia ma w tej chwili 2,5 roku i ma się świetnie! Grunt to szybkie rozpoznanie choroby i podjęcie leczenia. Nie ma sensu denerwować się na zapas - Twoja siostra powinna zgłosić się do swojego lekarza prowadzącego! Trzymam kciuki! Może to nie zatrucie? Odezwij się jeszcze. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _MADELAIN_
A ja moją córę urodziłam w zeszłym roku. Niestety u mnie nie skończyło się tylko na niewykrytym zatruciu ciążowym. Doszło do rzucawki. Do szpitala zabrała mnie nieprzytomną karetka bo gdy mój partner zadzwonił do mojego lekarz i opisał mój stan, w odpowiedzi usłyszał: proszę przyjechać, zobaczymy co się jeszcze da zrobić!. Po prostu jakiś koszmar. Do dzisiaj jestem bardzo wdzięczna tacie mojego małego skarba, że nie zawiózł mnie do tamtego szpitala/lekarza, tylko do bliższego i lepiej wyposażonego szpitala. Karetka zamiast od razu zawieźć mnie do szpitala położniczego zawiozła mnie na oddział dla ludzi chorych na padaczkę. Po 4 godzinach zawieźli mnie w końcu na porodówkę gdzie w holu szpitala czekało na mnie z sześciu lekarzy. Pani doktor pediatra nie mogła wyjść z podziwu jak ja i córa doszłyśmy do siebie, że w ogóle przeżyłyśmy. Do ich szpitala trafiają ciężkie przypadki ale stwierdziła, że nie widziała jeszcze żeby kobieta przywieziona w takim stanie wyszła z tego i jej córka również. Wprawdzie pare ładnych dni spędziłam w śpiączce na oiomie, ale i tak jestem szczęśliwą mamą. Mój lekarz też twierdził że jestem młoda (17 lat) i na pewno mój organizm dobrze zniesie ciążę. Mimo, że mówiłam mu od dłuższego czasu, że źle się czuję. Stwierdził że obrzęki u ciężarnych są normalne (tym bardziej że to był czerwiec) a to że w ciągu miesiąca przytyłam ok 10 kg to po prostu źle się odżywiam. Dziękuję Bogu, że to się dla nas tak skończyło. I pani doktor anestezjolog, która załatwiła mi oiom, bo jak tylko ktoś sie dowiedział że pacjentka z rzucawką to nagle nie miał na oddziale miejsca i w końcu załatwiła po znajomości. Dodam tylko, że u mnie rzucawka po wyjęciu dziecka (miałam cc) była jeszcze gorsza niż wcześniej. i miałam 5% szans na przeżycie. Lekarze przygotowali moją rodzinę na najgorsze i nawet ksiądz był na ostatnim namaszczeniu:(. Zuza dzisiaj jest dużą silną dziewczyną i czuję się już dużo lepiej:) Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamusie, i życzę dużo zdrówka dla was wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namakita
Nie wiem co mnie wzięło... na rozpamietywanie tamtego zdarzenia.. to chyba przez jakiś dziwny sen... a może tak po prostu... Jestem dziś mamą zdrowej silnej, dziewczynki ktora ma dokladnie 2 i poł roku, a to wszystko dzieki lekarzom ze szpitala MSWIA w Warszawie... Moja ciąza przebiegała dobrze ( tak nam sie wydawało) do 27tg c. Kiedy z męzem spokojnie sobie oczekiwaliśmy na naszą pociechę, zyjac z dnia na dzien, coś mnie zaniepokoiło. Pamietam niewiele, wszystko dzialo sie tak szybko... WIeczorem ktoregos dnia potwornie zaczela mnie boleć glowa, wylam z bolu, nie powiedzialam o tym mezowi, kiedys miewalam podobna "migrene" ale to bylow czasie dojrzewania. Myslalam ze powrocilo znow i nie sadzilam ze to ma jakis zwiazek z ciazą. Niestety zaczelam puchnac jak balon, z dnia na dzien coraz bardziej. Zadzwonilam do mamy, ta doradzila mi isc do lekarza. wiem ze nie chcialam robic wielkiego halo, i zwlekalam z lekarzem. Nie trwalo to jednak dlugo... Maż kazal mi zadzwonić i zapytać co robić. Lekarz kazal mi pojechać do szpitala, tam mnie zbadano i polozono na odział. Opieke wspominam jako horror. to co robili tam z pacjentkami, bylo okropne, az szkoda pisac. Pomine fakt ze uznano ze za duzo sie obzeralam pewnie w ciazy, zostawiono mnie samej sobie. Bardziej dbali o kolezanke z pokoju ktora zaraz miala rodzić zdrowe dziecko niz o mnie, ktora byla w stanie przedrzucawkowym, z bialkiem w moczu, dziecko niedozywione mniejsze niz powinno, z przeokropnie podwyzszonym cisnieniem. Wszytsko dzialo sie w radomskim szpitalu zanim mąż przewiozł mnie do Warszawy. Musial dostac zgode na przeniesienie, ktore wyblagał... gdyz w tamtejszym szpitalu nawet nie było odpowiedniego sprzetu w razie cc dla wczesniaka. Wywalczylismy na zgode przewiezienie, wiedzieli co mi jest, ale ukrywali.. ja sama sie domyslilam przeczytalam jesczze w domu w necie, dlatego spodziewalam sie co mi dolega. Oni jednak milczeli, kazali mi lezec na lewym boku i t wszystko. czekali az sie cos stanie, nie mieli zamiaru mnie ratować. Byli ze tak powiem zesrani. Widzialam to po nich. Pamietam jeden obchod.... gdzie tlum learzy stanal nade mna i cos po cichaczu konsultowali miedzy sobą.. a jedna baba w bialym fartuchu niby cicho ale slyszalam jak skomentowala.. ale opuchnieta ! I wielkie oczy. Faktycznie wygladalam jak wlasna karykatura... trzymano mnie tam 2 dni i nic nie zrobili, czekal na smierc mojej malutkiej bo i tak nie mieli inkubatora. Maz jednak nie mogl na to pozwolić. Karetka do warszawy 100km przejechalam z jakims kierowcą bez niezbednej opieki.. przeciez moglam dostac drgawek... cokolwiek, lekarze wiedzieli co mi grozi, a puscili mnie z gadatliwym i rozesmianym kierowcą. To naprawde dluga historia... chce tak wszystko opowiedzieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namakita
Jedyna dobra rzecz ktora pielegniarki zrobily w tamtym szpitalu... był zastrzyć sterydów na rozwiniecie sie plucek u maluszka, pamietam dosalam go reke, a po chwili poczulam pieczenie w miejscu intymnym. Kiedy dojechalam karetką bez sygnalu, zupelnie bez opieki, na miejsce do warszawskiego MSWIA, kierowca po wyjsciu z karetki, na wozku inwalidzkim wiózł moja torbe! zamiast mnie. Przez sama podroz rozroslam sie do niesamowitego rozmiaru. Obrzeki powiekszaly sie, a cisnienie bylo juz smiertelnie wysokie. Okazalo sie ze z radomskiego szpitala na jozefowie, lekarze wyslali mnie bez pelnej dokumentacjii. P. doktor ktora przejela mnie wtedy pamietam jej slowa. KIedy zorientowala sie co mi jest... bylam mloda 22lata... powiedziala slowa ktorych nie zapomne... ze lzami w oczach, ze zaluje ze mnie przyjela..dlugo myslalam dlaczego... jednak domyslilam sie, ze gdybysmy umarly, mialaby nas na sumieniu do konca zycia. Pamietam, ze kiedy robila mi usg, byla zla, pytala o rozne rzeczy, czy nie upadlam nie uderzylam sie w brzuch... widzila na monitorze ze jest cos nie tak. Zdazyli porobic mi badania... nagle znalazlam sie na sali operacyjnej.. pamietam ze podpisywalam zgode... cisnienie obizali mi juz dozylnie, tak skoczylo, ogolnie opieka tam byla niesamowita, trzeslam sie okropnie, ze strachu z zimna, pamietam tylko jak podpisalam z placzem zgode na cc, i zakladanie cewnoka dosc nieprzyjemne uczucie, potem dostalam znieczulenie miejscowe, bylam tak opuchnieta ze lekarz nie mogl zrobić tego zastrzyku w kregosłup, to znacznie opoznialo... nie wiedzieli tez czy cc robic pod narkozą, to tez opoznialo znacznie wszystko... Uslyszalam tylko ze zaczelam krwawić, dochodzilo do poronienia.. bylo glosno, doktor ktora wyciagala moja malutką pamietam jak krzyczala szybciej szybciej, tej paniki wsrod lekarzy nigdy nie zapomnę. Zobaczylam nagle malutką ktora miesciła się w dloniach jej plecki , taka malutka, doslownie kruszynka, piskle wypadniete z gniazda. 80gram i 35cm dlugosci... Oczywiscie straszyli nas ze to dziecko nie bedzie zdrowe.. urdzone w zamartwicy z niedotlenieniem... ze z jednym punktem, ze to nie moze sie udać. Bylismy wytrwali... jezdzilismy do naszej kochanej co 2 dni.. gdyz do warszawy mamy 100km... po dwoch miesacach odwiedzin wyszla.. cala i zdrowa. Lecz dlugo czekalismy na najlpsze wiadomosci.. ze z oczkami, głowką, i wszystkim innym jest w porzadku na cale szczescie. Nie dawali jej szans, ja jakos to przeszlam, na szczescie bez tych najgorszych powinklan wyniku rzucawki itp.. Ale niewiele brakowalo i obie bylybysmy na tamtym swiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namakita
Troche haotycznie to wszystko opisałam, ale targaly mna niesamowite emocje, nie dodalam jednego zera, mala urodzila sie z wagą 800g a nie 80, poprawiam, zeby ktos sie nie przyczepił bo wiem ze na forach ludzie potrafią byc nieczuli. Mimo, że wszystko skonczylo sie dobrze, ja nadal sie boje, boje sie ze malej w przyszlosci ujawnią się jakies dolegliwości, przez tak cieżki start, boję sie znow być w ciązy, nie chce juz wiecej dzieci, wiem ze tym skrzywdze moja kruszynkę, ale ryzyko jest takie same, przy kolejnej ciązy, moja mama poronila w 5 miesiacu, moja siostra w 4, ja niemal w 6... to jakas klątwa. Moja ciotka miala problemy, ja nierozumiem dlaczego to nas spotkalo. I wiecie co, mimo ze wszytsko skonczylo sie w moim przypadku dobrze.. ja lapie czasem doła, gdy wroce myslalmi do tamtych chwil.. czasem czuje sie jakby tamto dziecko niebylo tym samym ktore teraz biega smieje sie, dziwne... przezylam jakas straszna traume.. i czesto wracam do tych okropnych chwil... dlaczego tak jest przeciez juz wszystko jest wporzadku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mdiam
Ja w pierwszej ciąży też miałam zatrucie. Chodziłam prywatnie całą ciążę do lekarza i mam żal, że nie rozpoznał zatrucia. Ciśnienie miałam ok tylko strasznie puchłam. W ciągu tygodnia potrafiłam 5 kg przytyć. Moja córeczka ma już 4,5 roku. Ma padaczkę i opóźnioną mielinizację. Lekarze powinni bardziej uczulać i informować przyszłe matki o zatruciu bo może być naprawdę groźne. Oczywiście żaden z lekarzy nie potwierdził (ani nie zaprzeczył) że choroba córeczki jest wynikiem zatrucia. Jestem teraz w 6 miesiącu ciąży i zaczynam się bać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jo79
czytam i jestem w szoku,jest mi też przykro bo wiem co to znaczy utrata dziecka na które się tak czeka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jo79
ja jestem na świeżo:(jak można tak powiedzieć!Dziewczyny-jeśli według was jest coś nie tak,a wasz lekarz twierdzi że to nic takiego idzcie do innego!!! Na początku września byłam na badaniach i u lekarza i było dobrze,jedynie co to przytyłam z 5kg-ale lekarz powiedział że trochę się podpasłam,więc ja myślałam że tak ma być-po pewnym czasie zaczęłam puchnąć,drętwiały mi ręce-zadzwoniłam do mojego lekarza który kazał mi jechać do szpitala jeśli nadal tak będzie.I pojechaliśmy,tam zostałam zbadana i powiedzieli że to prawdopodobnie zespół nadgarstka,i że w ciąży to za wiele nie zrobią!Dodam że wtedy nie badał mnie ŻADEN ginekolog,no bo i po co do ciężarnej go wzywać! Wróciliśmy do domu,a ja po każdej nocy puchłam coraz bardziej-nawet powieki miałam napuchnięte!W czwartek od rana zle się czułam,wymiotowałam,kręciło mi się w głowie,a potem było jeszcze gorzej i dużo nie pamiętam.Całe szczęście że mąż zajechał do domu i wezwał pogotowie.Wiem że miałam drgawki,traciłam przytomność-a pózniej okazało się że to była rzucawka!Z tego dnia nie pamiętałam już nic,na następny po obudzeniu lekarz pow.mi że trzeba robić cięcie,podczas usg natomiast okazało się że mam mało wód pł.i widziałam że jest coś nie tak,a moje maleństwo już nie było takie aktywne:(Uśpiono mnie,a po wszystkim pow.że jest dobrze,że z synkiem jest stabilnie,ale muszą go przewieść do innego szpitala bo jest wcześniaczkiem(z 31 tc)a tam mają lepszy sprzęt dla niego.Widziałam go raz,tylko raz,i nie sądziłam że już ostatni:(bo po trzech dniach zmarł-a ja nie mogłam nawet przy nim pobyć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jo79
często czytam że przy zatruciu pojawia się jeden lub dwa objawy-ja miałam wszystko-puchnięcie,przyrost masy ciała,ciśnienie,rzucawkę,jedyną dobrą rzeczą było to że ja wyszłam z tego cało-bo jak mi powiedzieli pózniej było ze mną b.zle,stan był krytyczny i mogłam umrzeć. Zatrucie to przychodzi nagle,więc jak go uniknąć?skoro sami lekarze z tego co czytam jak piszecie nie podchodzą do tego poważnie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatruta
witam was dziewczyny. przeczytałam parę waszych postów i jestem w szoku!!!!! jak tragicznie mogło się u mnie skończyć zatrucie ciążowe. oczywiście miałam wszystkie wymiennie objawy i trafiłam do szpitala w mojej małej miejscowości na pomorzu kolo Łeby gdzie lekarz ordynator patologi przez 2 doby leczył mnie na nadpobudliwość nerwową!!!!! w trzeciej dobie dostałam w nocy strasznego -strasznego bólu wątroby wymiotowałam cała noc a lekarz dyżurny mimo wezwań pielęgniarki nie przyszedł mnie zbadać i oczywiście zalecił dożylnie magnez- i jak mnie rano zobaczył ten sam ordynator zapakował mnie do karetki i wysłał na sygnale do szpitala klinicznego w gdańsku i dziękuje bogu ze tam trafiłam- ciśnienie mi mierzono co 2 godziny ktg co 3 i przez dwie doby uregulowano mi ciszenie ale niestety stan mojej córeczki się pogorszył i nie było na co czekać. CC zrobili w 31 tygodniu, malutka ważyła 1620 mierzyła 42 cm dostała 8 punktów!! 2 tygodnie przeleżała w inkubatorze a po 6 tygodniach przebywania w tym szpitalu i po laseroterapii wyszła do domu. teraz pisząc to mam małą przy piersi- słodko śpi ssać cyca:-) wazy już 5000 gr. bałam się wysłać tego posta żeby nie zapeszyć, ale chciałam się oczyścić z tej traumy i ostrzec inne ciężarne zęby nie bagatelizowały żadnego objawu zatrucia i koleżanki z mojego regionu żeby się trzymały daleko od patologii w l. nie dajcie się lekarzom a wszystko będzie ok. mam nadzieje ze najgorsze mam za sobą, jeśli macie pytania to odpowiem. pozdrawiam i ostrzegam ze jeżeli czytasz te posty z podejrzeniem u siebie zatrucia powinnaś natychmiast iść do lekarza!!! ja TAK ZROBIŁAM I DZIĘKI LEKARZOM CENTRUM KLINICZNEGO W GDAŃSKU NA ULICY KLINICZNEJ JESTEŚMY CAŁE I ZDROWE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda22
Witam!!! 17 maj 2010 najszczęśliwszy dzień w życiu,zrobiłam test i okazało się że jestem w ciąży o którą starałam się ponad 2 lata. 21 maj wizyta u lekarza żeby potwierdzić wynik testu-lekarz gratuluje i mówi że to ciąża bliźniacza 5 tydz.- w pierwszej chwili szok ale za chwile wielka radość. Lekarz przepisał witaminy i dopegyt od ciśnienia(mam nadciśnienie tętnicze pierwotne 140/90)Kolejna wizyta za 4tyg. maleństwa rosną,wszystko wporządku,niestety na następnej wizycie lekarz informuje mnie że jeden płód obumarł serduszko nie biło;(, w moich oczach stanęły łzy i smutek a przede wszystkim strach i niepokój o drugiego dzidziusia ale lekarz uspokoił mnie i powiedział że drugi płód rozwija się prawidłowo.Ciąża przebiegała prawidłowo, czułam sie dobrze, nie wymiotowałam ciśnienie było w normie do 25 tyg.W 25 tyg. trafilam do szpitala z powodu wysokiego ciśnienia150/100, lekarz prowadzący ciąże zrobił badania i skierował do innego szpitala na patologie ciąży,tam przetrzymali mnie 3dni i wypuścili do domu mimo tego że pojawiło się już białko w moczu i zaczęłam puchnąć,a z ciśnieniem powiedzieli że to pierwotne. Kazali tylko kontrolować je w domu.W domu z dnia na dzień coraz bardziej puchłam,przytyłam 5kg w ciągu 2 dni,zrobiłam badanie moczu poziom białka był bardzo wysoki a ciśnienie skoczyło do 180/120 odrazu pojechałam do szpitala,tam kolejne badania i tego samego dnia przewieźli mnie do tego samego szpitala (gdzie wcześniej mnie wypisano po 3dniach) ze stanem przedrzucawkowym,tam kolejne badania i decyzja o jak najszybszym rozwiązaniu ciąży to był początek 27tygodnia ciąży zrobiono mi cc, synek ważył 600gram miał 27cm- dostał wylew krwi do mózgu i w 4 dobie zmarł ;( .Nie potrafie sie pogodzić ze stratą maleństwa, może gdyby wtedy lekarze nie wypuścili mnie ze szpitala dałoby się podtrzymać ciąże, obnizyć ciśnienie.Mam żal do lekarzy i dlatego dziewczyny jeśli macie podobne objawy nie bagatelizujcie ich, bo przez nieuwage i błąd możecie cierpieć tak jak ja a tego wam nie życze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___rodzice__
Wiek przedszkolny to szczególny okres w rozwoju dziecka. Do 6 roku życia następuje rzeczywisty rozwój mózgu. Im młodsze jest dziecko, tym szybciej przyswaja nowe informacje. Im później je przyswoi tym dłużej będzie trwał ten proces i będzie coraz trudniejszy. Niestety często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlatego chcemy Państwu pomóc i zaproponować zestawy, pomoce naukowe do stymulacji dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Produkty naszej firmy wspomagają wszechstronny rozwój dziecka, przygotowując do poznania i pojmowania wiedzy. Sprawią, że Wasze pociechy szybciej i pełniej rozwiną się poprzez zabawę. Zestaw nr 3 to pond 150 literek i znaków o wysokości 5 cm do samodzielnego przyklejenia na blok techniczny, ( blok nie wchodzi w skład zestawu). Idealna pomoc do nauki alfabetu, pierwszych wyrazów, prostych zdań. Litery wykonane są z najwyższej jakości miękkiej samoprzylepnej folii. http://allegro.pl/literki-do-nauki-alfabetu-czytnia-zestw-3-i1313276713.html http://allegro.pl/cyferki-naklejki-zestaw-edukacyjny-nr2-i1313720175.html http://allegro.pl/alfabet-litery-literki-naklejki-zestw-nr-1-i1313720239.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×