Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Darma

Fobie

Polecane posty

Gość do agniechucka
witam wszystkich ale moja wypowiedź będzie przede wszystkim do Ciebie. Obudź się! Jeśli tego nie zrobisz Twoja choroba doprowadzi do tego że zmarnujesz sobie życie. Wiem, że teraz myślisz "jest mi szystko jedno, nie mam siły" , ale musisz zacząć o siebie walczyć. Aby się z tego wyrwać musisz się zmobilizować do walki sama ze sobą. Minęło już tak dużo czasu, że nauczyłaś się żyć w maraźmie i tak w tym tkwisz, ale ile można? masz jedno życie i nie na tym ono polega! nie zmarnuj go! Czas już oduczyć się takiego życia i nauczyć się żyć inaczej. To wielki wysiłek ale można. Gdy się już tego nauczysz będziesz żałować, że tyle czasu zmarnowałaś! Na świecie są ludzie, muzyka, bary, kawiarnie choćby nawet pyszne lody i inne rzeczy z których należy korzystać. Pomyśl nad tym, zawalcz o siebie, może za rogiem ulicy czeka Cię coś wspaniałego, tylko trzeba wyjść!!! Pomagam takim ludziom jak Ty, skuś się !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agniechucka, ewidentnie, na moje oko, problem leży w tym, co dzieje się u ciebie w domu (żadna nowina-zaburzenia nerwicowo- depresyjne najczęściej się z tego biorą). Nastawienie masz takie, że niby chcesz (?) coś z tym zrobić, ale jest to okresowe (piszesz, że ZDARZA ci się \"dbać o siebie\", mieć energię itp.) i nauczyłaś się żyć w takiej sytuacji w jakiej jesteś. A rzeczywistość jest taka, że to właśnie otoczenie spycha cię w doły! Istota rzeczy [polega nie na \"mieniu\" dobrych momentów, tylko na byciu w dobrym momencie częściej niż w dołku. Co z tego, że czasami masz chwile pozytywnej energii, skoro w zadadzie i tak wracasz do tego, co cię dołuje? To tak jak z alkoholikiem, który mówi, że nie pije, ale wciąga amfetaminę. Fakt- nie pije, ale jedzie na czym innym. Tobie też zdarza się \"nie pić\", ale i tak jedziesz ciągle na czymś innym- na toksynach w rodzinie. Możemy ci gadać, że leczenie i terapia jest jedynym wyjściem, bo sama ze sobą nie dasz rady- jak widać- nic zrobić na dłuższą metę, ale ty i tak dalej zasłaniasz się tysiącami wymówek. Rozumiem to, bo każdy przez to przechodzi. Pytanie: czy chcesz dalej tak żyć, czy to zmienić? Bo jeżeli chcesz, no to cóż... my ci za bardzo nie pomożemy. Przepraszam, jeśli pozowliłam sobie na zbyt dalko posuniętą analizę (nie znam ani twojej rodziny ani problemu- ów).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Terapia w moim przypadku jest skuteczna- ale nie do końca, bo widzę potrzebę pójścia na drugą, co też zapewne wkrótce nastąpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, terapia to jest spowiadanie się przed innymi ludźmi i to zazwyczaj przez 10- 12 tygodni, codziennie, przez kilka godzin (i tego większość chętnych nie może zaakceptować i rezygnuje); chyba, że ma się terapię indywidualną. Nie chodzi jedynie o wywalenie swoich problemów przed innymi, ale o nazwanie ich głośno przezde wszystkim przezd samym sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i_z_k_a
Dziewczyny!!!!!!!!!!!!! Ja już nie mam siły żyć!!!!!!!!! Nie radzę sobie ze swoją pracą. Nie znoszę jej, wszystko wykonuję nie tak, niektórych rzeczy nie potrafię albo nie mogę zmienić (bo się nie da), choć powinno być inaczej. Ciągle ryczę, teraz też, siedzę przy komputerze i piszę to, bo już chyba dłużej nie wytrzymam. Nie śpię po nocach, budzę się ok. 5.00 i nie mogę zasnąć, leżę aż do budzika, mam duszności, bóle w piersiach, kołatanie serca, jestem nerwowa. Muszę tam pracować - mam umowę na stałe, potrzebuję pieniędzy, bo spłacam kredyty, nie potrafię robić nic innego. Ja już nie dam rady dłużej, chyba coś sobie zrobię. Ja naprawdę nie widzę żadnego rozwiązania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa na forum stara w chorobie
Mimo szczerych chęci , nie jestem w stanie przeczytać wszystkich Waszych postów :( (chociaż w wolnych chwilach nadrabiam czytaniem tych starszych wypowiedzi) Szkoda, ze nie odkryłam tego tematu jakiś czas temu :(. Ja mam paniczny lęk w sytuacjach kiedy zaczyna się robic tłoczno .... np. w autobusie, kościele itp.etc ... :( kiedy czuję,że ciała zaczynają się do mnie zbliżać ze wszystkich stron - zaraz serce zaczyna mi bić tak szybko, jak po wielkim wysiłku fizycznym - robi mi się duszno (choćby to był tłok na mrozie i na świerzym powietrzu ...) zaraz później serce zaczyna mi kołatać - tak szybko, że wbrew swojej woli - dobrowolnie MUSZĘ NATYCHMIAST wyjść z tego "tłoku" - kilkanaście razy w ten sposób wychodziłam z kościoła (teraz już nie próbuję nawet wchodzić do środka - co więcej - w ogóle unikam Mszy, choćby niedzielnych - właśnie z tego względu) Czasami wysiadam z autobusu w połowie drogi z pracy do domu - chociaż wiem, że do domu jest jeszcze jakieś 7 przystanków - to kiedy zaczyna być "ciasno" - poprostu wysiadam, bo wiem, że nie zniosę następnych 10-15 min drogi w koszmarnym "transie" z sercem w gardle i i kołotaniem serca prawie przedzawałowym...... To jest dla mnie osobista tragedia - bo później (chociaż na skróty) muszę dreprać do domu ok godzinę ( w drodze do pracy - zawsze siedzę i nie ma tłoków). Ale nie o te autobusy chodzi - WSZYSTKIE, DOSŁOWNIE WSZYSTKIE TŁOKI, które "zagrażają" memu osobistemu "POLU" (wiem, że to śmieszne)..... działają na mnie jednakowo i nie ważne czy to autobus, kościół, zebranie pracownicze, czy spotkanie towarzyskie .... zawsze czuję ten sam strach i uczucie "umierania" - jeśli natychmiast nie znajdę się w odosobnieniu co najmniej 2-metrowym od ludzi :( :( Nie oczekuję odp. w stylu - pójdź do psychologa czy psychiatry .... to nie możliwe! Otóż pracuję z nimi "od kuchni" - następny paradoks :( (Sama nie jestem psychologiem czy psychiatrą - dla wyjaśnienia)Więc nigdy nie odważe się skorzystać z pomocy któregoś z nich .... z wielu względów -na temat których raczej tu się nie wypowiem...... Może kiedyś wyjadę do innego miasta i tam zacznę leczenie. Tak czy owak cieplutko pozdrawiam i mam nadzieję, że ten topik nie umrze, bo ja chciałąbym tu częściej zaglądać i czasami coś napisać;) - jeśli pozwolicie :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HU
huh. no wiec ostatnio zaczelam ogladac troche wiecej horrorow i thrillerow. I! otoz! nie zebym przestala sie bac ale zaczelam zauwazac druga strone strachu...mniej straszna. nie wiem, co bedzie, kiedy zrobi sie zupelnie cieplo i owady wyjda ze swych norek, ale potrafie radzic sobie ze strachem. huh. czasami:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W czwartek mam badania lekarskie,a w piątek rusza terapia. Jestem w szoku, bo myślałam, że zmobilizują się w Ośrodku gdzieś tak w połowie maja, a tu proszę... Pełno we mnie różnych myśli: czy sobie poradzę, jak to wpłynie na mój związek i otoczenie, czy dam radę normalnie funkcjonować (m.in. studia)... Dostęp do netu będę miała chyba tylko w wekendy, o ile przyjadę do domu. 3majcie kciuki- Darma! Jedni zaczynają (znowu!), inni kończą, co? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też cierpie na fobie... czasem mam juz dość... wydaje mi się ze boję sie wszystkiego :( takie najważniejsze rzeczy ktorych sie boje : * mięso ( tak mam od dziecka.. nie spotkałam jeszcze osoby ktora bałaby sie tak jak ja... widok miesa mnie obrzydza, nigdy bym go nie zjadła, nie dotkneła.. jak czuje zapach miesa jest mi niedobrze.. panicznie sie boje..) * żaby ( nie mogę teraz wychodzić z domu po zmroku.. mam juz tego dosc :( wczoraj moj facet na mnie nakrzyczał bo stanełam na ulicy i się rozpłakałam i powiedziałam że dlaej nie pójdę bo tam była rozjechana żaba :( nikt mnie juz nie rozumie:() * prawie wsyztskie zwierzęta.. niektorych sie boje mniej , niektorych bardziej.. * ciemności * publicznych wystapień ( a mam za tydzien mature... nie wytrzymam juz niedlugo:( nie wiem jak ja to przeżyję...) * boje sie ludzi ktorych nie znam.. podczas rozmowy z nimi bardzio sie denerwuje... czasem mam juz dosc wszystkiego... ale do niektorych fobii sie juz przyzwyczaiłam:) mam do was takie małe pytanie : czy afobam można kupic bez recepty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość janiania
cześć! jestem tu nowa, wpadłam na ten temacik przypadkiem i trochę mnie poruszyło bo sama coś takiego przeżywam od kilku już lat. Mam stracha przed wyjsciem z domu, czasami bez powodu robi mi sie słabo, albo jak sobie coś podświadomie wmawiam to wywołuje to różne skutki na mojej psychice. Potrafię naprzykład wmówić sobie że boli mnie brzuch i potem tak jest. Leczę to u neurologa , tabletki pomagają mi na jakiś czas no ale ile sie można faszerować lekami więc sama kończę leki( Pramolan) i staram sie walczyć z tym sama. Często tak jest że mi sie to udaje, najlepszym zajęciem jest praca, bo jak mam inne rzeczy na głowie to nie myslę o moich fobiach,ale teraz niestety straciłam prace gdyż firma padła i znowu zaczynam siedzieć w domu i użalać sie nad sobą...:( to jest straszne..łączę sie w bólu z wszystkimi którzy przeżywają podobne sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
wczoraj bylam po raz pierwszy u psychiatry,wrazenia mam dziwne i chyba go wiecej nie odwiedze(mam na mysli ta konkretna osobe)...w kazdym razie ow lekarz zapisal mi cital na dzien i pramolan na noc.wczoraj zjadlam pramolan i czulam sie bardzo dobrze,uspokojona,zero kolatania serce,itp.,ale dzis rano zjadlam cital i po godzinie od przyjecia leku...zwariowalam,myslalam ze umre,czulam sie tak nacpana,mokre rece,pieczenie w klatce piersiowej,zgaga,ale to jeszcze nic...biegalam po mieszkaniu i nie wiedzialam co zrobic ze soba,w kazdej pozycji bylo mi zle,znowu nie poszlam na zajecia...nie wiem co robic,najgorsze jest to ze mama rozmawiala z tym lekarzem i powiedzial jej ze to niemozeliwe bym miala takie objawy po tych tabletkach,i na pewno zarlam jakies dragi ,stad moje reakcje!!!koles mnie zdenerwowal,bo wiem dokladnie co czulam i na pewno nie po zadnych dragach ale wlasnie po tych tabletkach.w kazdym razie jest nieciekawie,nie wiem co robic,teraz juz czuje sie lepiej ale co z tego,skoro czesciej czuje sie gorzej..mowicie dziewczyny o terapii grupowej,musze cos takiego chyba znalezc u siebie w okolicy.. jesli znacie te leki to prosze dajcie swoja opinie,jak reagowaliscie na nie ,itp. pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj ciezkie nasze zycie dziewczyny...chyba kazda znas zadaje sobie to samo pytanie : czy ja kiedys sie od tego uwolnie??!! no wlasnie...ja juz bylam u tylu lekarzay psychologow i psychiatrow ze nie potrafie dokladnie podac ich liczby.Kiedys sie balam do nich chodzic, lecz teraz traktuje to normalnie, poprostu ide tam, nawet z checia.Dziele sie z moim doktorem swoimi odczuciami itp. i czuje sie wtedy \"lzejsza\". Ogolnie nie jest dobrze:( nie ma dnia, ktorego bym sie dobrze czula, nie odczuwala jakichkolwiek dolegliwosci zoladkowych... Teraz na przyklad boli mnie glowa, a jak mnie boli glowa to zaraz jest mi niedobrze...i prawie nic nie jem bo boje sie ze zwymiotuje;/ 12 kwietnia skonczylam 18 lat...oficjalnie jestem juz dorosla, ale wcale sie taka nie czuje.Moje zachowanie nie jest godne 18slatki, tylko gora 10 letniego dziecka.Zle mi z tym... Pozdrawiam 3majcie sie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniechucka
Anixos spóżnione ,ale szczere życzenia urodzinowe... :-] ja mam urodzinki 18 maja [razem z papieżem je obchodziliśmy w tym samym dniu..]skończę 27[ przygnębiająca myśl ...jakby niepatrzeć to niedługo trzydziecha...] pozdrawiam wszystkich ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Ci Agniezchucka:) ja rozwinez jestem smutna z powodu Jana Pawla II:( ten swiat nie bedzie juz taki jak dotychczas.Ja nie znalam zycia z innym papiezem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do : Andula 23: mnie neurolog przepisał pramolan rano i wieczorem. Po pramolanie czułam się supper aż pewnego dnia stwierdziłam że zacznę zmniejszać dawki do momentu aż całkiem odstawię i rzeczywiście pomogło choć potrzeba było dużo woli żeby sobie z tym uporać że mam gdzieś wyjśc bez tego leku.Moja mama choruje na to samo i wynalazłyśmy nowy sposób że nosimy zawsze pramolan w kieszeni i kiedy wiem że zawsze go mogę wziąść czuję się z tym o wiele lepiej. Także szczerze polecam w/w lek na początku większą dawkę. Radzę wam abyście sie raczej wybrały do neurologa niż do psychiatry czy psychologa bo oni tylko potrafią człowieka pouczać i dużo gadać..sama sie na tym sparzyłam. Pozdrawiam gorąco!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
witam dziewczynki;_)) JANIANIA,dzieki za info,wiesz po samym pramolanie tez czulam sie swietnie,choc chwile po zjedzeniu wpadlam w panike,czekajac na reakcje,ale szybko uspokoila mnie przyjaciolka,mowiac ,ze przeciez lekarz nie zapisalby mi nic ,co mogloby mi zaszkodzic.myslalam tak do momentu ,az zjadlam nastepnego dnia cital,jak 'przykazal' lekarz,i...sie zawiodlam,bo jak pisalam wczesniej,myslalam ze zwariuje.wiesz ten psychiatra powiedzial mi jeszcze cos,mianowicie ,ze pramolan nasila dzialanie citalu,wiec teraz mam juz watpliwosci ,po ktorym z tych lekow czulam sie tak bardzo zle...ale nic to...dzieki za spostrzezenia. JANIANIA,piszesz,ze jak masz zajecie to jest ci lepiej,mi tez sie tak wydaje,ale czesto jest tak,ze siedze sama na stancji i wtedy lek jest tak silny,ze nie jestem w stanie niczym sie zajac i w rezultacie przesypiam ten czas,by nie myslec. FORGET ME NOT 1.nie jestem doswiadczona w braniu psychotropow(i nie zaluje;_))),ale po ow wydarzeniu z tabletkami,mam nowa fobie...boje sie brac jakiekolwiek tabletki do ust,bo wpadam w panike czekajac na reakcje organizmu...smieje sie oczywiscie,mowiac ze to kolejna fobia,ale wiem ,ze nie tkne juz zadnych psychotropow,bo one moga mi tylko spieprzyc uklad nerwowy,a tego mi nie potrzeba... 2.piszesz o ani psycholog,no wlasnie,ja rowniez mysle teraz na dterapia,czy to nad grupowo-jesli u siebie gdzies w ogole taka znajde-czy nad indywidualna,ale niestety nie wiem na razie do kogo sie udac. 3. piszesz-w każdej sytuacji lękowej trzeba umieć potęgować sobie ten strach aż do granic..bo prawda o nim jest taka, że co by się nie wydawało to lęk jest zawsze w takim samym nasileniu...spróbujcie go nasilać ...a on zniknie bo nie może być ani większy ani mniejszy...-wlasciwie to boje sie potegowac w sobie ten strach,ale wiem,ze jak zaczynam o tym myslec,to wpadam w panike i nie moge sobie znalezc miejsca,wlasciwie to nie potrafie opisac co wtedy czuje,boje sie tego uczucia i unikam potegowania go,szczegolnie gdy jestem sama,bo wtedy lek jest kilka razy silniejszy 4.dalej mowisz tez ze lek niew przyjdzie na zawolanie,niestety ja mam wrazenie ze moj lek przychodzi wlasnie 'na zawolanie',siedze na zajeciach,wszystko jest w porzadku,i nagle zaczynam myslec o tym co ze mna sie dzieje i robi mi sie tak zle,ze za kazdym razem alienuje sie,zamykam sie w sobie,zarysowujac kartke i powtarzajac ze nic mi sie nie stanie,ze jest ok,ze nie zemdleje...,itp,az zajecia sie koncza i wychodze zmeczona po nich jak po ciezkiej 'tyrze'...ehh,wiem ze w najwiekrzej mierze,jesli nie jedynej,smam sie nakrecam i napedzam strach w sobie,jesli ktos jest obok(bliski)to ok,nie mam takich zlych mysli i obaw,ale jesli ide gdzies sama to wtedy jest strasznie. aha i rtzeczywiscie nie nazwalam jeszcze swego leku,ale musze nad tym pomysl;ec,na razie koncze babki,bo nie chce mi se myslec o moich natrectwach,czuje sie tym zmeczona...,zauwazylam,ze jak jednego dnia czuje sie swietnie i w ogole nie mysle o strachu,top zawsze nastepny jest pelen lekow...i tak w kolko,ale moze ja sobie to wkrecam i potem sama w to wierze...nie wiem pozdrawiam cieplutko was wszystkie dziewczyny...i nie tylko,piszcie jak sie czujecie,zagladam tu czestoi chetnie tez pogadam sorki ze pisze tak bez skladu...papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do forget me not Z nazwaniem lęku to ciekawa sprawa,bo można go wtedy nazwać,spersonifikować i oswoić. co do tego potęgowania lęku to już nie byłabym taka pewna.ja też jak przywołam w myślach sytuację, w której ten lęk przychodzi to czuję się tak samo jak bym to naprawdę przeżywała.nic miłego..;) najgorsze jest analizowanie przyczyn.to jeszcze bardziej wkręca.przynajmniej tak jest w moim przypadku.wczoraj dużo o tym myślałam i dziś na uczelni nie było zbyt fajnie.wydaje mi się,że byłam bardziej zahamowana niż zazwyczaj.miałam ochotę schować się w jakiś kąt i z niego nie wychodzić.dziwne,że przeważnie tylko w szkole tak się zachowuję.heeelp!! niech ktoś coś doradzi.pozdrawiam wszystkie zalęknione 😘 ps.a jak tobie forget mi not pomogła ta \'terapia szokowa\'?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
hmm forget mi not,przeczytalam twoj post,ale o tej godzinie z mysleniem mam juz na bakier,wiec odezwe sie jutro,muszemto sobie przemyslec.. aha i nie zamierzam mowic ze latwo ci cokolwiek mowic,bo nikomu nie jest latwo...masz racje ze boimy sie fizycznych reakcji swego ciala,z tym sie zgadzam,ale poza tym mam cholerny metlik...kurna wiecie co zastanawiam sie czy ja nie mam tego wszystkiego prze z swojego bylego,ktory mi serwowal terror psychiczny przez piec lat,jak myslicie,oki nie smece,bo pisze bez zastanowienia,odezwe sie jutro,pa dziewczyny milej nocki,bezstresowej,papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
...miało byc musze to sobie...hihi sorki i pomyslalby ktos ze filolozka a takie byki robi,oki dziewczynki papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
witam forget mi not studiuje filologie polska;_))takze jestesmy kumpelami po fachu,hihi,a co do tej teorii mam watpliwosci...choc podtrzymuje troche na duchu;_)) eh malinka masz racje tak bezrefleksyjnie byloby w sam raz,przynajmniej dla ciala,bo pewnie dusza by ucierpiala,zreszta i caly swiatopoglad by padl pewnie..;_)) ehh dziewczynki,kobietki i jak nas jeszcze zwał...dzis bylam na pobraniu krwi,kolejka dluga jak cholera,oczywiscie zdazylam sobie nawkrecac ze zemdleje zanim kolej byla na mnie,ale jak widac zyje... jakis ciezki dzien dzis dla mnie,w ogole mam chec pogadac,podaje swoj nr gg moze ma ktos ochote pogawedzic-5885747 buziaki i nie dajmy sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
forget mi not wiesz co mi sie caly czas wydaje ze wszystko i wszyscy wokol mnie sa nierealni,wkrecam soebie takie dziwne rzeczy wlasnie,zreszta rano po przebudzeniu najpierw zastanawiam sie czy ja to ja...brzmi smiesznie,wiem,ale takie nie jest...ogladam swoje dlonie patrze w lusterko,mowie do siebie...no paranoja,a psychiatra powiedzial mi ze mam zespol natrectw...ciekawe ze po 15 min juz wiedzial co mi dolega...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słuchajcie dziewczyny kiedy to się u was zaczęło? przecież tak nie było od zawsze.jakie mogą być przyczyny? u mnie to trwa już od podstawówki,ale są okresy że wcale o tym nie myślę. wczoraj dół,dziś super.taka huśtawka..przeważnie jak przez jakiś czas jest ok,to później mam taką jazdę żę szkoda gadać.nie mogę znaleźć tego bodźca,który to powoduje..bo na pewno jest jakiś zapalnik..i tak się zastanawiam czy to jest we mnie,w mojej psychice czy płynie z zewnątrz..podzielcie się swoimi przemyśleniami.pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słuchajcie dziewczyny kiedy to się u was zaczęło? przecież tak nie było od zawsze.jakie mogą być przyczyny? u mnie to trwa już od podstawówki,ale są okresy że wcale o tym nie myślę. wczoraj dół,dziś super.taka huśtawka..przeważnie jak przez jakiś czas jest ok,to później mam taką jazdę żę szkoda gadać.nie mogę znaleźć tego bodźca,który to powoduje..bo na pewno jest jakiś zapalnik..i tak się zastanawiam czy to jest we mnie,w mojej psychice czy płynie z zewnątrz..podzielcie się swoimi przemyśleniami.pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Andula23
...malinka ja siedze w tym 'swiecie' bardzo krotko,stawiajac sie w opozycji do wielu sie tu wypowiadajacych,bo dopiero trzy miesiace,ale to i tak za wiele.zreszta przez dlugi czas nie sadzilam ze moge swoje jazdy jakos nazwac,myslac ze przejdzie mi to rownie szybko jak przyszlo.zawsze bylam nerwowa,mialam wiele niepokoju w sobie,ale nigdy do tego stopnia,jak teraz,by tracic kontrole nad wlasnymi myslami.przeraza mnie to,mam wrazenie ze wrecz przerasta...ehh do dupy z tym wszystkim nie mam dzis sily na nic pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DOROTKaaaa
ja sie boje węzy...wrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *Amelka*
Hej dziewczyny, widać nic się nie zmieniło tutaj na forum;),a te fobie to jakaś zaraza ,,filolożek'' haha !Ja też studiuje filologię polską,może lepiej było pójść na psychologię i napisać pracę pt: filologia polska czyli studia dla obłąkanych;) U mnie raz lepiej ,raz gorzej ,ale muszę przyznać ,ze to forum bardzo wiele mi daje ,tak dużo ,że aż muszę napisac coś co jest paradoksem: DZIĘKI ,ZE JESTEŚCIE DZIEWCZYNY!fajnie ,ze dzielicie się swoim lękiem , to czasem oczyszcza z negatywnych uczuć i pozwala poczuć ,ze nie jest się takim w tym wszystkim samotnym! bo dla mnie najgorsze było ,że nikt mnie nie rozumiał.Teraz wiem,że nie umieram,ale panicznie boję się umrzeć ,zachorować ,udusić- to lęk ,nic innego tylko lęk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×