Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asc

Bezstresowe wychowywanie dzieci

Polecane posty

Gość asc

http://kafeteria.pl/namarginesie/obiekt.php?id_t=130 23.12 | Niania w Stanach Bezstresowe wychowanie Jak wychować szczęśliwe dziecko? Aby było roześmiane, chętne do zabawy, lubiane i szanowane przez rówieśników, pewne własnej wartości? Wielu rodziców sądzi, że należy je z odciąć od wszelkich czynników stresogennych, łącznie z karaniem, wymaganiem posłuszeństwa i grzecznego zachowania, narzucaniem czegokolwiek, przyuczaniem do obowiązków. Efekt jest murowany – dziecko wyrasta na zmorę opiekunek, nianiek, nauczycielek, przedszkolanek i... własnych rodziców. Ostatnio dość popularne w Stanach Zjednoczonych jest reality show, do którego zgłaszają się zrezygnowani rodzice, nie mogący poradzić sobie z własnymi dziećmi. Tam do akcji wkracza wszechmocna niania i zmienia rozpuszczone diabliska w potulne aniołki. Chwyt medialny, czy też wiele amerykańskich rodzin faktycznie ma takie problemy? Pewnego dnia ogarnięta chęcią poczytania książki na świeżym powietrzu, wybrałam się do parku. Niespodziewanie obok mnie wyłonił się niewielki chłopczyna, który z upodobaniem zaczął ryć w ziemi butami. Spowita kłębami gęstniejącego kurzu, który wzbijał dzieciak, kaszlnęłam dyskretnie, w nadziei, że matka zwróci mu uwagę. Ta jednak pogrążona w rozmowie zadawała się nie uświadamiać sobie całej sytuacji. Dzieciak po chwili przeniósł uwagę na swoją rodzicielkę, ryjąc tym razem z większą intensywnością. Wkrótce na dwie pochłonięte dyskusją kobiety posypały się grudy ziemi i piach. „Synku, idź się pobawić, mamusia teraz rozmawia”. Prośba nie odniosła żadnego rezultatu - synek dalej kopał zawzięcie. Poproszony kolejny raz, również puścił to mimo uszu. Po chwili z dzikim okrzykiem puścił się w pogoń za kotem, który wyłonił się zza drzew, co zostało przyjęte z wyraźną ulgą przez kobiety, ale znacznie mniejszym entuzjazmem przez nieszczęsnego zwierzaka. Czasem uczestniczyłam w bardziej drastycznych scenach, z elementami przemocy rodzinnej. Zatopiona w miękkim fotelu i odgrodzona od reszty świata płachtą gazety, siedziałam w poczekalni u dentysty. Kiedy usłyszałam odgłosy walki, wyjrzałam jednym okiem zza mojego parawanu, aby dowiedzieć się, kto z kim i o co. Naprzeciwko mnie siedziała kobieta z dwójką chłopaków. „Daj mi tę gazetę” – darł się młodszy do brata. - „Ja chcę ją poczytać”. Starszemu najwyraźniej nie spodobała się ta propozycja, bo przylał młodszemu po głowie trzymanym w rękach kolorowym magazynem i odepchnął go. „Mamo! Zmuś go, aby mi dał gazetę” – zawył odepchnięty. Po chwili uspokoił się i podszedł do fotela, w którym siedziała jego rodzicielka. Pac! – kopnął w skórzane obicie. Uniosłam brew ze zdziwienia obserwując brak reakcji ze strony matki. Pac! Tym razem kopniak był wymierzony w nogę matki. „Co chcesz?” – zapytała z rezygnacją. „Ja tu chcę siedzieć. Zejdź”. Jak w takiej sytuacji, wiedziona miłością rodzicielską i przepełniona uczuciami do swego syna powinna postąpić kobieta? Być może właśnie tak, jak postąpiła ta matka: zabrała torebkę i przesiadła się na inne miejsce. Osłoniłam się przed nimi z powrotem moją płachtą, mając w duchu nadzieję, że chłopcu nie przyjdzie ochota przejrzeć i moją gazetę... Niewyczerpanym źródłem obserwacji bezstresowo wychowywanych dzieci okazał się dla mnie odkryty basen. Z lubością wyciągając się na leżaku, wygrzewając się w letnim słońcu, rzucałam co jakiś czas zza ciemnych okularów spojrzenia w kierunku dziesiątek rozwrzeszczanych, biegających, chlapiących istot. Obok na trawie rozłożyła się kobieta z córką. „Nie, nie wolno...” – zaczęła, widząc jak dziewczynka z pełnym wiaderkiem wody zaczerpniętej z basenu zbliża się do koca. Chlust! – polał się strumień. „Nie rób tego więcej” – ze stoickim spokojem poprosiła matka odsuwając zmoczone ubrania. „Przecież prosiłam...” – chlust! Na koc wylała się po raz drugi zawartość wiaderka. „Bo nie będzie oglądania telewizji” – ostrzegła kobieta. Najwyraźniej argument przemówił do dziecka, które oddaliło się, aby... podtapiać kolejne ofiary. Nieposłuszne, krnąbrne, złośliwe, rozwrzeszczane i rozwydrzone – bezstresowo wychowane dzieci doprowadzają do szału swoich rodziców a niejednokrotnie i otoczenie, kiedy wybuch histerii nastąpi nieoczekiwanie, np. w centrum handlowym. Ale pod skorupką złych zachowań, braku szacunku dla rodziców i rówieśników oraz okropnych odzywek, które nie pozwalają nazwać dzieciaka inaczej niż per "bachor" - kryją się często dzieci spragnione miłości i uwagi, których nie otrzymują wystarczająco dużo od rodziców. I choć "tylko z myślą o dzieciach" pracują cały dzień, "dla ich dobra" posyłają swoje pociechy na zajęcia dodatkowe oraz "to dla nich, by sprawić im radość" kupują kolejne techniczne wynalazki, zawodzą je na najważniejszym polu – nie starają się mądrze ich wychować, konsekwentnie dbać o rozwój ich osobowości, naprawdę poświęcić im uwagę. Widzę wokół siebie mnóstwo dzieci, które w niedalekiej przyszłości będą miały trudności z przypomnieniem sobie chwil z dzieciństwa spędzonych wspólnie z mamą na czytaniu bajek na dobranoc i pieczeniu ciastek, oraz z tatą na wycieczce, na rybach i klejeniu modeli samolotów. Justyna Jarych, justyna@kafeteria.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dariaaaaa
Ludzie to zawsze kombinują niepotrzebnie. Przez setki a może i tysiące lat dzieciak od maleńkiego znał swoje miejsce w szeregu i bał się ojcowskiego pasa, mogło być tak nadala, ale nie. Jakiś mięczak wymyślił bezstresowe wychowanie, którego efekty oglądam bardzo często. Środki perswazji stosujemy od najłagodniejszego do najostrzejszego. Jeden dzieciak zrozumie od słowa, do drugiego dopiero wrzask dociera, a inny musi najpierw dostać ze dwa plaskacze i dopiero po nich zaczyna przynajmniej koncentrować się na tym co się do niego mówi. Częsty to widok w hipermarketach, że jakiś bachor drze się na cały sklep, mamusia próbuje coś tłumaczyć, na co dzieciak oczywiście nie zwraca uwagi, a lalusiowaty tatuś w pedalskich ciuszkach stoi jak cielę i nie wie jak sobie poradzić z pięcioletnią dziewczynką. A potem mamy efekty,że dwunastolatek zastrasza osiedle i nikt nie może sobie z nim poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dariooooo! Obie przyczytałyśmy ten sam artykuł. Ty zrozumiałaś z niego tyle, że\" przez tysiące lat dzieciak od maleńkiego znał swoje miejsce w szeregu i bał się ojcowskiego pasa\" i wtedy było OK, nie było rozwydrzonych, agresywnych dzieci, wszyscy byli dobrzy i szczęśliwi. Ten błogostan trwałby pewnie i kolejne tysiąc lat, gdyby nie to, że \"jakiś mięczak wymyślił bezstresowe wychowanie\", którego efektem są rozwrzeszczane bachory w towarzystwie bezradnej mamuśki i lalusiowatego tatusia w pedalskich ciuszkach. Ja zrozumiałam tyle: \"pod skorupką złych zachowań, braku szacunku dla rodziców i rówieśników oraz okropnych odzywek, które nie pozwalają nazwać dzieciaka inaczej niż per \"bachor\" - kryją się często dzieci spragnione miłości i uwagi, których nie otrzymują wystarczająco dużo od rodziców, którzy (...) posyłają swoje pociechy na zajęcia dodatkowe oraz \" kupują kolejne techniczne wynalazki, zawodzą je na najważniejszym polu – nie starają się mądrze ich wychować, konsekwentnie dbać o rozwój ich osobowości, naprawdę poświęcić im uwagę\". Zobaczyłam nieszczęście tych dzieci, \" które w niedalekiej przyszłości będą miały trudności z przypomnieniem sobie chwil z dzieciństwa spędzonych wspólnie z mamą na czytaniu bajek na dobranoc i pieczeniu ciastek, oraz z tatą na wycieczce, na rybach i klejeniu modeli samolotów\". AGRESJA RODZI AGRESJĘ, droga Darioooo.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawa jestem, ile z tych przemądrzałych dziewcząt, które tak chętnie wypowiadają się na temat wychowania cudzych dzieci, swoje wnioski wysnuło na podstawie spotkania na ulicy czy na basenie matki z dzieckiem dotkniętym ADHD. Ja kiedyś też usłyszałam komentarz na temat bezstresowego wychowywania dzieci, ze znaczącym spojrzeniem w moją stronę. Od takiej parki 20- latków, na wakacjach. Poniewaz spotykalismy się często i w koncu zakumplowalismy jakoś, pod koniec wakacji przeprosili mnie za to. Zobaczyli po prostu, do czego zdolne jest moje dziecko i jak naprawdę je wychowuję. Zobaczyli, ze w praktyce moje dziecko ma znacznie większy nadzór i wiecej uwagi, niz jakiekolwiek dziecko tam, lecz jestem zmuszona ustalić jakieś priorytety - na co stanowczo reaguję, co mogę odpuścić - chyba, ze zmieniłabym i jemu i sobie wakacje w długo wspominany koszmar. Scena z basenu - sorki, ale jakby z mojego zycia z moim dzieckiem. Prawdopodobnie postąpiłabym tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.
Ja jestem za laniem dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luba
Obserwuję tocżace się dyskusje w różnych działach. Ostrzegam Panie - nie podejmujcie tematu z niejaką Dariąą- natknęłam się na jej wypowiedzi n/t aborcji w jednym topicu -nie wchodzę w dyskusje ,gdzie są ludzie mało inteligentni lub wręcz chorzy psychicznie. Polecam ignorowanie tej pani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frajerpompka
Kiedyś przeczytałem artykuł o Żydach i osobach pochodzenia żydowskiego w USA. Między innymi pisano tam, (o ile pamiętam) że Żydzi w Stanach to 1% mieszkańców, natomiast wśród inteligencji (politycy, biznesmeni,przedsiębiorcy i inni ludzie wpływowi) stanowią ok. 30%. Ta dysproporcja miała wynikać z innego modelu wychowawczego. Uważają oni, że inteligencja u dziecka kształtuje się do 7 roku życia i właśnie w tym okresie "ćwiczą" ją u dzieci. Moje pytanie: Czy ktoś zna programy wychowawcze tego typu lub wie od kogo można się tego dowiedzieć, gdzie szukać? - uprzejmie proszę o kontakt. Może ktoś mieszkający w USA czegoś mógłby się dowiedzieć? Dziekuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tremmmma
nie mam materiałow , ale to prawda, oni od małego stawiaja na naukę nie sadzają dzieciaka na długie godziny przed telewizor, i dziecko w rodzinach żydowskich już przed wojna uczyło sie Tory, juz od piątego roku życia, a to ćwiczy pamięć. A u nas krzyk zaraz o zabieraniu dziecinstwa, mądrze kombinujesz i przykro mi, że nie moge pomóc, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xaxaxa
"Byłem kiedyś świadkiem pouczającego zdarzenia. Jechałem MPKiem. Ludzi dużo, wszystkie miejsca zajęte. Na jednym siedzeniu obok siebie, siedzi starsza kobieta i młodzian uczesany na "irokeza" w kurtce ze skaju, na plecach której, pędzlem i biała farbą wymalowany, widniał napis: "Pocałujcie mnie w dupę". Młodzieniec nonszalancko mamlał gumę. Ludzie niechętnie spoglądali na "wojownika". Na jednym z przystanków do autobusu wsiadła paniusia z rozwydrzonym kilkuletnim bachorem i siatkami wyładowanymi zakupami w rękach. "Indianin" popatrzał na paniusię, wstał i grzecznie poprosił o zajęcie miejsca. Jak było do przewidzenia paniusia nie siadła, tylko posadziła obok starszej pani, swą rozpuszczoną latorośl. Brzdąc zaczął wiercić się, machać nogami i kopać starszą panią po nogach. Kobieta odsuwała się, ale to nic nie pomagało, bo gówniarzowi kopanie bardzo się spodobało. Nikt nie reagował. Paniusia na zwróconą uwagę odpowiedziała, że ona wychowuje swoje dziecko bezstresowo i nie będzie mu zwracać uwagi. Przeżuwający gumę młodzian z zainteresowaniem oglądał zajście i na odpowiedź paniusi, wyjął gumę z ust i z głośnym klaśnięciem przykleił paniusi do czoła. W autobusie nastąpiła konsternacja, po czym rozległ się gromki śmiech. Oburzona paniusia zapytała: - Co pan sobie wyobraża?! Jak pana matka wychowała?! Na postawione pytanie, młodzian ze stoickim spokojem odpowiedział: - Bezstresowo" ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eheh, dobra to ostatnie! heeh Jesli o mnie chodzi, to zgadzam sie ze wychowanie bezstresowe to wielka pomylka, i nie tylko dlatego ze te dzieci zwykle wyrastaja na zmory nauczecieli i rodzicow tez, ale takze nie sa potem odpowiednio przygotowane do odbierania i walki ze stresem w pozniejszym zyciu..gdzies wpadl mi w rece artykul z badaniami iz dzieci wychowywane \"bezstresowo\" sa w grupie podwyzszonego ryzyka uzaleznieniem od np. narkotykow lub samobojstw. niestety nie podam zrodla, bo to dobre pare miesiecy temu bylo, ale pamietam ze dalam to do przeczytania kolezance, ktora tak chciala \"wychowywac\" dziecko i po lekturze zmienila zdanie, syna chowa normalnie :-) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emulka
bezstresowe ..owszem ale jedynie dla dzieci ..a co z rodzicem który wychowuje bezstresowo.?? czy dla niego rzeczywiście ta metoda nie wiąże się z rzadnym stresem...??! wątpię :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieci wychowywane bezstresowo sa kompletnie nieprzystosowane do zycia w spoleczenstwie. Wyrastaja w swiecie bez nakazow i zakazow i pozniej w konfrontacji z prawdziwym zyciem przezywaja ogromny szok. Ciezko jest sie im dostosowac do tego,ze nie wolno bic Jasia w przedszkolu, ze nie wolno dzieciom w piaskownicy zabierac zabawek-bo przeciez mama im na wszystko powlala, to jak to? Efekt jest taki,ze sa nielubiane i nieakceptowane przez rowiesnikow-czuja sie odrzucone i zwyczajnie nieszczesliwe. A wine za ten stan rzeczy ponosza wlasnie rodzice,ktorzy nieswiadomie robia krzywde swojemu dziecku. A chyba rola rodzica jest troche inna,prawda? To wlasnie rodzice powinni dziecku pokazac swiat, zaznajomic go z normami,jakie w tym swiecie wystepuja, pokazac,co jest dobre, a co zle. A \"bezstresowi rodzice\" tego nie robia. Co z tego,ze zasypuja dziecko kolejnymi drogimi zabawkami, skoro nie daja mu tego,co jest znacznie wazniejsze. Kiedys od jednej kobiety uslyszalam,ze ona wychowuje swoje dziecko bezstresowo, bo i tak dziecko zetknie sie ze stresem w pozniejszym zyciu, dlatego ona mu chce jak najdluzej tego stresu oszczedzic. Nie zdawala sobie sprawy,ze zwyczajnie krzywidzi swoje dziecko. Bo owszem,dziecko zetknie sie ze stresem pozniej, tyle tylko,ze bedzie do tego zupelnie nieprzygotowane i nie bedzie kompletnie wiedzialo,jak sobie z tym poradzic (co tlumaczy wieksza liczbe narkomanow i samobojcow wsrod \"bezstresowych dzieci\"). A zadaniem rodrziciw jest nauczyc dziecko wielu rzeczy, w tym takze,jak radzic sobie ze stresem. Pamietajmy,ze pomiedzy bezstresowym wychowaniem,a przemoca w rodzinie jest jeszcze cala gama innych zachowan i innych modeli wychowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×