Jak po porodzie

Dużo pisze się o porodzie, ajak było później. Szczególnie po przyjeździe na salę poporodową, czy ktoś wam pomagał, czy mógł być ktoś bliski. I jeszcze te wizty poranne żadnej intymności rozkraczone na łóżku wśród tłumu gapiów i innych pacjentek na sali czy to samo miałyście?

Nie wiem jak jest u ciebie w szpitalu. Ja rodzilam w Gdansku. Sale poporodowe sa 3 osobowe-gosci przyjmuje sie na korytarzu tzn. wyjezdzasz z lozeczkiem dzidzi na korytarzyk na 10 min i tyle z wizyty. Maz mogl jedynie wchodzic na sale jak zgodizly sie inne panie (a godzily sie bo kazda hcciala). Po porodzie od razu co jakis czas przychodzila pigula i myla wiadomo gdzie (ja mialam cesarke, to nawet bym nie mogla sama bo sie nie ruszalam prawie). To zaden wstyd, taka one maja prace i za to biora kase, zeby sie nami opiekowac. Dziecko jest z toba na sali wiec od poczatku sie nim opiekujesz, chyba ze nie hccesz to wtedy bedzie lezec na sali z maluchami. Ogolnie bylam zadowolona, tylko niektore piguly to wredne suki.

Ja po porodzie byłam na slai tylko z jedna dziewczyną. Wszstkie sale w tym szpitalu co rodziłam były dwu osobowe.Jak byłyśmy same na sali to dogadałyśmy się że jak któraś bedzie chciała wstać to poprostu powie sie i poprosi się żeby goście wyszli.Pozatym odwiedzać nas w szpitalu mogli tylko tatusie dzieci.Ja rodziłam w marcu w czasie gdy panowała grypa i personel się obawiał by ktoś nie przywlekł choroby na oddział.Jeśli chodzi o te poranne wizyty (mówiłyśmy na to STADO GAPOWICZÓW) niczym się nie przejmowałam.Po pierwsze byli to zazwyczaj ginekolodzy wiec nie jedno sie naoglądali a pozatym wiedziałam że nie robią oni tego dal jaj tylko sprawdzają czy wszystko siępowoli i dobrze goi.

Up