Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Krnąbrna

Gdy obcy zwraca nam uwagę

Polecane posty

Gość Krnąbrna

Chciałam się tym z Wami podzielić, bo adrenalina podskoczyła mi do góry i chciałam się dowiedzieć czy też miewacie takie sytuacje.Wracałam dziś z 6-letnim synem z przedszkola i na mało ruchliwej drodze on nagle przebiegł mi przez ulicę.Tysiące razy tłumaczyłam mu,że ma tego nie robić.Na szczęście droga mało ruchliwa, nic akurat nie jechało.I wtedy starszy pan w kapelusiku, idący 5 metrów przede mną zwrócił mi uwagę,że tak matka nie postępuje.Bo własnemu dziecku zwróciłam uwagę,żeby nie przebiegał przez jezdnię.Facet nawet się nie odwrócił, nawet nie widziałam jego twarzy.A dał mi do zrozumienia,że to moja wina.Czy naprawdę tacy ludzie muszą w tak bezczelny sposób publicznie wygłaszać swoje opinie.Czy nie mamy wychowywać dzieci?Naprawdę sam może za kilka lata zarobić od tego młodego pokolenia.Czemu zawsze musi znaleźć się ktoś bezczelny i wtrynić swoje trzy grosze.Mój syn zrozumiał to jako przyzwolenie, bo poczuł,że ktoś stanął w jego obronie.W takiej sytuacji!Czy starsi ludzie nie mają naprawdę własnego życia,że muszą wtrącać się w cudze?Zepsuł mi humor do końca dnia.I nawet dokładnie nie wiedział co się stało.Ot, tak poprostu musiał swoje powiedzieć.A sam pewnie od własnej matki ścierką w głowę nieraz zarobił,bo za jego czasów "dzieci i ryby głosu nie miały".Denerwujące jest takie coś.Robię wszystko,żeby wychować swoje dziecko na wartościowego człowieka, a ktoś nie znając mnie osądza.Też Was denerwują takie sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo dobrze cie rozumiem i mam ppodobne zdanie.Starsi ludzie pouczają myslac ze dobrze robia a tymczasem ma to zupełnie inny skutek.Wydaje mi sie ze duzo starszych ludzi postepuje tak widzac młoda mamę .Mnie tez to wkurza okrutnie.Pozdrawiam. hihih moze my tez takie bedziemy...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana 32
taak starsi ludzie...niby chca pomoc ale nie zdaja sobie sprawy jak szkodza! pamietam swoja ciocie klocie"przyszywana" -miala 3 mezow(i trzy razy wdowa) ale nie miala dzieci...i wiecie co bylo jej najlepsza rozrywka? oczywiscie wychowywanie i dobre rady dawane swoim kolezanka co do wychowywania ich dzieci. im starsza tym bardziej upierdliwa i znajaca sie na wszystkim....okropienstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oby choć
jedna starsza osoba to przeczytała i wyciągnęła wnioski...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mialem taki przypadek na poczcie, dwulatek na łapie, ale stoje jak trzeba bo ci sie bede przepychal, dzieciak wiadomo, zywe srebro, zachwile zaczal cos spiewac piszczec kobieta przedemną, starsza ale nie za bardzo, babcią mogla by byc, co chwile oczy na mnie - na dzieciaka i odwraca sie sie cochwile po kilku minutach niewytrzymala i syczy, prosze uspokoic to dziecko. panie nie moga pracowac (a panie znaja mnie bo sluzbowo duzo wysylam i dziecku na koperte albo prirytet nalepia albo co innego czesto), pierwszy tekst - znislem w milczeniu - co sie bede wnerwial (ale gotowalo sie) drugi - nie dalem raty - na spokojnie , wrecz delikatnie - wyglosilem monolog o niewtrącaniu sie, grzecznosci, i otym jak to pani zapomniala jak sama niewątpliwie dzieci miala , male w dodatku panie w okienku z usmiechem .ludzie dookola tez, chlopyszka mi poglowie poglaskali jak to jest przesladowany i im spokojniej mowilem tym ona wieksze gromy nie doczekala, usmiechy ludzi wokolo do dziecka, wrecz wygnaly ją z kolejki a osoba przed nią jeszcze mnie przepuscila prawde mowiąc nigdy niecierpialem jak babcie na sile uciszaja dzieciaki i do swoich na to nie pozwalam zawsze pytam, gdzie mają wrzeszczec - w domu nie, na podworku tez nie - to gdzie nieraz widzialem w piaskownicy jak matki - corki szczegolnie (niedosc ze w bialych rajtkach do piaskownicy puszczają i potem nie daja sie ubrudzic - a to przecie najwieksza frajda) na placyku upominją : nikrzycz Pulisiu, Małgosiu nie biegaj i jeszcze jeden przyklad z wakacji elegancki osrodek: emeryci, niemcy, wyzsza srednia (ale bez przesady) kto ci zwroci uwage: nie obsługa - tolerancyjna do bolu - klient nasz pan nie turysci emeryci z niemiec - zaglaszcza najbardziej rozbrykanego i usmiechem pokonają kazde fochy najgorszego rojbra ale nasi, dziady co tylko piwsko i polityke a przy stole z zona na stolowce słowa nie zamienią, babska ich towarzyszki zawsze mają tekst a to krzyczy, a to wiatr dzis a szalika pan/i nie dala a czemu biega itp musze dodac ozcywiscie ze staje zawsze w obronie malucha i im spokojniej zaczynam wywod tym bardziej kre zalewa mojego adwersarza i jeczszcze jednego nie znosze i wkurwia mnie za przeproszeniem bardzo np. w parku : tego ciu ciu ciu jaki chlopczyk grzeczniutki sru tu tu - wiem ze nie ze zlosci czy tam co innego zaczepiaja ale nienawidze tego jaknic i zawsze od najmlodszego ucze dzieciaka (moze to zle bo czlowiek ufny powinien ciut tez byc) ze za chiny ludowe na zaczepki zadnych babc i dziadkow parkowych ma nie odpowiadac i bog strzegl cokolwiek brac i moze to zle ale zawsze prosze tez tych ludzi zeby nie zaczepiali dzieci, mam nadzieje ze jak madrzejsi to rozumieja o co chodzi cuz takie czasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam jedno pytanie
W jaki sposob zwrocilas dziecku uwage, ze nie nalezy przebiegac przez jezdnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez zastanwia mnie ,jakie to było zwrócenie uwagi.Nie jestem nawiedzoną mamusią jak niektóre tutaj ,ale jak usłyszałam kiedys na ulicy \"ty debilu\"- wypacykowana matka do kilkuletniej dziewczynki, to aż sie we mnie zagotowało. Rozbraja mnie także usilne robienie z dziecka pacynki. Tu nie stuknij tam nie puknij, nie biegaj nie krzycz,zachowuj się. Ulica to nie jest Dom spokojnej starości i jak się wychodzi w miejsca publiczne trzeba się liczyć z hałasem, rozrabianiem dzieci itd itp. Nie podoba mi się jednak to , że rodzice często przychodza z dzieckiem do koscioła i żeby sobie swobodnie poswawoliło. Ja nie jestem katoliczką, natomiast moj narzeczony jest wierzący i to prawdziwie , wiec jak idzie na msze to nie tylko po to żeby elegancko się ubrac i odhaczyc swoja obecnosc na mszy. Zrezygnował z mszy na osiedlu i jeździ do miasta, ponieważ zachowanie dzieci w naszym kościele to przesada. Relacjonuję to co mówił, ale to młody człowiek a nie drętwa zrzęda i na pewno nie uroił sobie tego. I nie chodzi mu o szacunek do obrzędu,nie wtrąca sie w czyjeś postawy, ale chodzi o jego własny interes,o to ze idzie na mszę naprawdę ją przezywać, wysłuchac kazania, a zachowania dzieci niczym na placu zabaw po prostu rozpraszają. Wydaje mi się ,że jest to kolejne świadectwo tego jakich mamy katolików. Dla wiekszosci msza jest po prostu tradycyjnym obowiązkiem wstawienia sie . Rozumiem że dzieci trzeba przyzwyczajać , ale dlaczego to ma być problem innych ? Jeśli dziecko jest na tyle niedojrzałe,że nie potrafi posłuchac i przetrzymać tej godziny - to nie zabierajcie go. Może to dla niektórych dziwne ale naprawdę istnieją jeszcze ludzie chcący coś wynieśc ze mszy a nie tylko odstać swoje.Wtedy biegające ,rozrabiające maluchy naprawdę przeszkadzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krnąbrna
Już odpowiadam.Więc był to spokojny ton,bo rzeczywiście przy tylu tłumaczeniach mógłby choć raz posłuchać.Dodam,że moje dziecko nie jest typem wrzeszczącego nicponia.Czasami tylko jednym uchem wpuści, drugim wypuści.Więc trzeba powtarzać,żeby się utrwaliło.Nie mam w zwyczaju wydzierać się na dziecko,tym bardziej na ulicy, wśród ludzi, choćby pewnie się przydało.Ale nie...Także to było poprostu wścibienie swojego bezczelnego zdania,żeby komuś humor popsuć.Bo pan jest mądrzejszy... A jeśli chodzi o sprawy Kościoła to być może dziecko inaczej zachowuje się w domu i dlatego rodzice próbują zaprowadzać go do Kościoła,a tam rozczarowanie.Dziecko się nudzi.Ja dopiero niedawno zaczęłam z moimi chodzić(bo mam jeszcze drugie dziecko), i nie krzyczą, ale z całą pewnością im się nudzi.Trzeba poczekać aż będą większe i więcej zrozumieją,bo ja sama nic z takich mszy nie wynoszę, gdy widzę że dzieci pokładają się na ławce to sama nie mogę się skupić.Może innym nie przeszkadzają,ale mnie samej. Być może czasami rada innych by się przydała,ale nie w sposób bezczelny, bo to tylko przyzwolenie dla dziecka na krnąbrne zachowanie.A to my je wychowujemy - rodzice.A wypowiedź takiej osoby to tylko lekceważenie rodzica i podkreślenie swojej życiowej mądrości i wyższości. Jak to ktoś kiedyś powiedział dobrze,że mądrość jest w głowie a nie w wieku. "Nie pamięta wół jak cielęciem był".Albo nie miał szansy wykazać się jako ojciec bądź dziadek, więc poucza obcych.Może rodzina już się na nim poznała... Nie wiem,mnie takie coś denerwuje.Jestem zdania,że każda konwersacja coś do życia wnosi,że można podzielić się swoim doświadczeniem, ale nie bezczelnie wygłaszać swoją opinię.Nie zna mnie,nie zna mojego syna.A mamy ogromną więź.Mam nadzieję,że ten pan nie trafi kiedyś na kogoś bardziej pyskatego,bo jak powie mu do słuchu to już napewno nigdy nikomu nie zwróci uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do kosciola, ja nie chodze i nie mam tego problemu ale jesli chodzi o dzieci to sa przeciez msze dzicięce dla maluszkow tez i jezeli nie ma takiej blisko was to warto, jak juz kto chodzi dojechac , sa czase naprawde atrakcyjne zwykla z kazankiem , niezrozumialymi tekstami , zanudzi najspokojniesze dziecko w 5 min a dorosly przecie tez moze isc na msze wieczorną lub poranną a nie tą o 10-30 dla dzieci pamietam jak kiedys jako dziecko (starsze) chodzilem, to ksiadz -uwaga- zabranial rodzicom i babciom gonic i uspokajac dzieci mogly wchodzic do prezbiterium, siedziec kolo ministrantow, i efekt byl taki ze siedzialy sobie na gąbkach przy balaskach, niektore sie tam sie kladly a niektore sie czasem gonily, i mozna - bo to byla msza dla nich a ksiadz z krociutkim kazankiem spacerowal miedzy nimi po nawie. inna sprawa ze religia byla wtedy w kosciele a nie w szkole, rodzice sie wlączali w to i byla harmonia dzis gdy religia zeszla do szkoly (czego jestem wrogiem i nie pozwalm dziecku tam chodzic) te relacje i wspołpraca na takich mszach zaniknely i trzeba sie naszukac by je odnalezc wyszlo na to ze jestem za a nawet przeciw dodam jeszcze ze uwazam ze tylko dobry kontakt i ciagle tlumaczenie oraz wzor z relacji doroslych do siebie mogą przyniesc dobry efekt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość króliczkowa
Raz moja córka przechylała się przez barirkę, przez którą by wypadła. Mówiłam kilka razy, żeby tak nie robiła. Więc się wydarłam, bo byłam trochę dalej i myślałam, ze naprawdę wypadnie. Facet chyba na bani zwrócił mi uwage: "nie krzycz na dziecko, bo dziecko już się Ciebie boi". Tak się tym przejęłam, że zaraz sobie dorobiłam, że jestem złą matką itp. Uważam, że obcy nie powinni zwracać uwagi. Ja biorę odpowiedzialność za moje dziecko i moje metody będzie widać po kilku dobrych latach. Ja też nie zwracam uwagi, chyba że robi krzywdę drugiemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamiętam jaki kiedyś byłam z mężem i synkiem (2 i pół roku) w kościele na mszy. Jaś rozrabial trochę a my staraliśmy się go uspokoić, ale żedne tłumaczenia nic nie pomagały. I wtedy do \"akcji\" uspokajania dziecka dołączyła się pewna staruszka. Jankowi wystarczyło to, że babcia pogroziła palcem. Słowem się nie odezwała tylko pogroziła palcem i poskutkowało...Jaś do końca mszy siedział grzecznie i tylko od czasu do czasu zerkał na babcię czy ona siedzi tam czy nie. I za to jestem jej wdzięczna, bo nie pozwoliłabym jej się coś odezwać bo to moje dziecko i ja je wychowuję a ona już wychowała swoje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxx_elka
nie rozumiem, jak mozna nie uciszac dzieci, jezeli zachowuja sie glosno i uciazliwie w miejscach publicznych albo w ogole w towarzystwie innych ludzi? przeciez wiadomo ze halas powoduje agresje, a poza tym sorry kurwa ale to jest jakis egoizm pozwalanie na to zeby sie dziecko wszedzie darlo i rozrabialo, w ten sposob chowa sie na rozwydzronego popierdolonego bachora, ktory uwaza ze wszytsko mu wolno, owszem niech sie bawi jak chce, ale nie tak zeby innym przeszkadzac swoim halasem, a jezeli tak sie juz dzieje a rodzice temu przyklaskuja, to niestety ale jest to zwykle chamstwo z ich strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będąc doświadczoną matką..... Zdarza mi się wspomagać mamy lub tatusiów, którzy w danym momencie nie mogą zapanować nad swoimi maluchami. Ma to coś wspólnego z wypowiedzią Złej Olimpii. Otóż dzieciak, który nie posłucha swoich, z reguły czuje respekt przed obcymi. /Nawiasem mówiąc, będzie chyba koniec świata, gdy już trzylatki będą miały w nosie obce osoby/. Ale powtarzam - zdarza mi się wspomagać, tzn. powielam opinię rodzica /nie wychylaj się, nie hałasuj itp./. Inna bajka, gdy rodzic nie dorósł do swojej roli i w imię świętego spokoju /swojego, rzecz jasna/ udaje, że nie widzi, że jego dzieciak ładuje się z brudnymi butami na siedzenie w autobusie, rozpycha ludzi stojących w kolejce, bo ma ochotę pohuśtać się na barierce przy ladzie, czy rzuca pod nogi papierek po lizaku, bo tam mu najbliżej. Spróbujcie tylko zwrócić uwagę, a rodzic sam zachowa się jak gówniarz, bo nie umiejąc przyznać się do swojej porażki jako wychowawcy, robi aferę z tego, że obcy człowiek uczy JEGO WŁASNE DZIECKO czegoś, co nazywa się zasadami współżycia społecznego. A potem problem, że dzieciak nie chce chodzić do przedszkola czy do szkoły, bo tam już nie jest pępkiem świata i albo ustawia go nauczyciel, albo dostaje regularny wpierdziel od kolegów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to ciekawe co do pogrozenia paluchem, cuz maluch poprostu zostal sterroryzowany przez kogo i tyle, nie jest sztuką tak zastraszyc dziecko ze ani pisnie, to nawet bardzo proste, z calym szacunkiem dla starszej pani objaw krzyku dziescka w roznych sytuacjach jest nie tylko znakiem jego rozwydrzenia, to jest tez komunikat ze jakas relacja pomiedzy swiatem straszych i mlodszych jest nie taka jak powinna jak dziecko ma wyrazic swoją potrzebę skoro nikt go nie slucha??? ridzice-stale pracują, potem odpoczywają, babcie bolą plecy, pani w szkole zmeczona sorry ale nawet teraz ciiii bo Papa odszedl, ale zeby porozmawiac to nikt niema czasu jak mi ktos na placyku ucisza dziecko to zawsze sie sie go pytam , przepraszam a gdzie on ma sie wykrzyczyczec???? ja temu przyklaskuje niezdaza mi sie tez wspomagac innych rodz. w zwracaniu uwagi, bo uwazam ze obcy nie powinien zaczepiac nie swoich dzieci, to jedno, po drugie jak widze ze dziecko czyjes rzuca papierek to nie zwracam jemu uwagi tylko prosze jego opiekuna o reakcje w taki sposob zeby wiedzial ze niechce by ten przyklad wplywal na moje dziecko od nauki zasad współżycia społecznego, niestety ale są rodzice i tylko oni i to oni a nie obcy powinni dzieci tego uczyc jezeli tego nie potrafią to znak dla nich ze cos w sobie czas zmienic - ale czy to rozumieją????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zewa
Skoro jestem tutak to i ja się wypowiem. Nie mam narazie swojego dziecka, ale też nie raz i nie dwa byłam pirytowana tym, na co rodzice przyzwalają maluchom. Pomijam kwestie wychowawcze typu skarcenie za złe zachowanie, czy krzyknięcie kiedy dziecko może ściagnąć na siebie jakies nieszczęście przez swoje dziwne zabawy. Rozumiem, że dzieci muszą poznawać świat i ludzi, jakoś muszą się tego nauczyć. Ale rodzice nie powinni zapomianć o pewnej kwestii, tzn. że ich dzieci nie sa jedynymi na tej ziemi , a także że mimo wszystko dziecko powinno znać swoje miejsce w hierarchii rodziny, ale nie wykorzystywac tego faktu. NIestety, wielu z was rodzice zapomina o tych rzeczach. Nie da się przewidziec jaka będę matka, ale już dzisiaj widzę błedy moich róweiśniczek, a raczej już efekty kiedyś popełnionych błędów. Bo czy to pozytywne zjawisko, kiedy mama karcąc malucha za złe zachowanie, czy celowe łobuzowanie śmieje się i sama tłumaczy, że nie umie inaczej. Jaki jest efekt? Dziecko NIC nie robi sobie z jej uwag. Albo już dość duża córka za kazdym razem kiedy przychodza znajomi do rodziców (większość bezdzietynych jeszcze) zawsze znajduje powód by zacząć zwracać na siebie uwagę. Efekt tego jest taki, że nie mozna porozmawaić ze znajomymi, bo musimy wysłuchiwac treli ich pociech. Nie skutkują prośby rodziców, żeby dzieci znalazły sobie jakies zajęcie na czas wizyty gości. Co 5 minut są w salonie, mamo cos ci powiem na ucho, tato a mogę ... No szlak mnie trafia! Nie jestem za biciem dzieci, ale normalnie sama mam nieraz chęć poprosić te dzieci by dały nam chwilkę spokojnie pogadać. Tyle, że nie chcąc narażać się rodzicom milczę, bo nie ja jestem od zwracania uwag i wychowania. Będe miała na to czas. Albo inna sytuacja - z rodziny. Wizyta po jakimś tam czasie, dwójka rozbrykanych maluchów 2 i 3 lata. Sa wszędzie, na stole kuchennym, na stole w pokoju (dodam, że stawiałm obiad dla gości), jak siedzieliśmy w pokoju to dzieci w kuchni bawiły się kurkami od gazu. Efekt był taki, że mama dzieci podczas wizyty odpoczęła sobie a ja ganiałam po cały mieszkaniu za nimi, bo inaczej zdemolowałyby wszystko. A już jak wrzuciła mi pampersa z kupą dziecka do kosza na smieci , to już mnie dobiło. Bylismy z mężem zmęczeni ich wizytą, choć ich lubimy. Ale te maluchy działaja mi po prostu na nerwy. CZego nie moge powiedzieć o bąblach innych znajomych. Te dzieci słuchają rodziców. Jak przyszli do nas z wizytą z małym synkiem to udało się go zajmowac przez 3 godziny, a to bajka na komputerze, a to potem bajka w tv, a to sam się bawł zabawkami które przyniesli rodzice. Fakt - z nim trzeba dużo romawiać w czasie takich wizyt - jest ciekawski, ale jest grzeczny. Więc to wszystko kwestia metod wychowania. Jak rodzice popełniają błędy i na wszystko pozwalają dzieciom dla świętego spokoju, to się nie dziwię, że czasem ktoś obcy zareaguje. Rodzicom czasem tez cięzko zwrócić uwagę, często sa gorsi od dzieci, są złośliwi. Dlatego jak już mowiłam, to nie dzieci sa winne takim a nie innym zachowaniom, tylko temu, że rodzice zbyt pobłażliwie z nimi się obchodzą. Owszem - wychowujmy maluchy bezstresowo, ale uczmy je szacunku do nas samych. Jak dziecko nie będzie miało szacunku dla rodziców od maleńskości, to co będzie potem? A już wobec obcych ... więc pomyslcie rodzice czy wszystko robicie dobrze, a potem brońcie swoich racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Raczej nie wypowiem sie na ten temat, bo mam 19 lat i zadnych dzieci, ale przypomniala mi sie taka historyjka: W autobusie kilkuletni chlopczyk siedzial na przeciwko starszej pani i kopal ja noga. Pani zwrocila uwage mamie chlopca, proszac, aby przestal ja kopac. Na to matka odpowiedziala, ze nic mu nie powie, bo wychowuje go BEZSTRESOWO. I chlopczyk nadal kopal tamta pania. Nagle podszedl do tej mamy mlody chlopak i napluj jej w twarz... Oburzona zaczela krzyczen i obrazac go, co on robi itd... Na co on odpowiedzial: - Widzi pani, ja tez bylem bezstresowo wychowywany.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajkowska
Nacelle dobre! A do wychowujących bezzstresowo ("żywe sreberka") - nie pozwalacie by ktos Waszemu dziecku zwrócił uwagę lub sie wtrącał w wychowanie - tak samo nie pozwalajcie by Wasza pociecha wchodziła obcym na głowę. Nie każdy musi byc miłośnikiem dzieci, nieprawdaż? Do szału doprowadzaja mnie totalnie nieusłuchane dzieci które w miejscach publicznych na oczach swoich ślepo zapatrzonych w nie rodziców wyczyniaja rózne dziwne rzeczy ze szkodą dla otoczenia. To wcale nie jest urocze. A co do wtrącania sie obcych w takie sytuacje jak u autorki -faktycznie naganne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie zwracałam uwagi obcym rodzicom że dziecko krzyczy czy pyskuje na głos w sklepie,ale......gdy widze niezbyt mądra mamuske z rocznym dzieckiem w wóżku i dwulatkiem za ręe prubująca przejść z tymi dziećmi przez trzypasmówke 40m od pasów i w dodatku wymusza auta żeby się zatrzymały to już nie ma mowy o tym żebym się nie odezwała.Ostatnio taka jedna mądrala tak zrobiła i otworzyłam okno w aucie ii powiedziałam jej grzecznie że niema daleko do pasów i jak może narazać dzieci na takie niebezpieczeństwo a ona na to\"co się tak Pani denerwuje,moja sprawa\"Czy to było niegrzeczne z mojej strony że zwróciłam jej uwage???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jamesmk2003
Och kobietki wy to macie macie powazne problemy. Na krytyki starszych osob jest jedna metoda. Musisz powiedziec tej osobie co myslisz. Np. H*j ci w du*e ty stary kapciu. Idz sie wyb**luj na internecie. Zapewniam cie ze nigdy wiecej ten pan nikogo na ulicy nie bedzie zaczepial. Have a nice day. James.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bylem dzisiaj z 1,5r w sklepie. W kolejce do kasy obok byl taki reklamowy karton. Syn zauwazyl go i zaczal obracac. Patrze dobrze przymocowany, mocny, syn sobie ani nikomu krzywdy nie zrobi, nie zepsuje. Nagle za mną jedna z dwóch bab mowj do drugiej: A slyszalas o tym 13 latku co zabil babcie i dziadka? I jeszcse raz powtórzyła do tej drugiej bo pewnie nir słyszała ale tak głośno bym ja slyszal. I nagle mowi No tak, bezstresowe wychowanie Powiedziałem tylko o Boze i poszedłem z synem do innej kolejki. Nie wiem czy to zazdrosc czy zwykle prostactwo bo to byl jakiś margines, ale moze cos w tym jest. Wychowalen sir stresowo i jednak nie rzucilem w jej strone ciezkimi przekleństwami. Ludzie to prostacy. Zawsze tak bylo i bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×