Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tadonia

Życie bez ślubu kościelnego a kościół i wiara

Polecane posty

Gość rozwiń temat
;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadonia
Moje dzieci wiedzą już dlaczego nie mozemy przystepowac do komunii,starałam się im to wytłumaczyć.Ostatnio chodził ksiądz po koledzie i zadałam mu przy dzieciach pytanie "czy mamy z mężem szanse na przystapienie" on nas tzn . męża zaczął namawiac do rozwodu kościelnego.Tyle,ze on nie chce tzn. może nie tak dosłownie.On uważa a właściwie boi się takich spraw ,bo w końcu jak były dzieci w małżeństwie i trwało on 8 lat to gdzie szukać winnego.Rozpad nastapił z winy kobiety,odeszła do innego-tak naprawde to nikt nie wie do końca gdzie przyczyna.Szukam jakiejs bratniej duszy,może nawet nie to ,potrzebna mi są jakieś informacje ,czy mam jakąś szansę na to.Co prawda życie w takim związku jak mój to grzech śmiertelny ,ale może...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi się, że jak w małżeństwie były dzieci i trwało tyle lat i nie było żadnych przyczyn typu coś zatajonego przed ślubem przez żonę, to raczej nie ma szans. możecie spróbować, ale nie robiłabym sobie nadziei. cóż, są takie sytuacje... ja wiem, że to tak ciężko z daleka od sakramentu... ale to nie znaczy od razu, że daleko od Boga. poszukaj, może u Was w mieście są takie grupy, duszpasterstwo dla osób żyjących w takich związkach. ja z kolei mam inny problem, taki jeszcze przed ślubem... bo też żyjemy razem... bez siebie byłoby ciężko, ale i bez Boga niełatwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze - nie ma w Kościele czegoś takiego jak \"rozwód\", jest tylko proces na którym stwierdza się bądź nie niewarzność małżaństwa, a to zupełnie co innego. Szanse macie uzyskać taki dokument, ale rozowdu nigdy nie uzyskacie bo go w Kosciele nie ma. Po drugie żeby dostać taki dokument i w ogole podchodzic do rozprawy musi byc spelniony choc jeden z tych warunkow; # Jeżeli pierwszy związek był uznany za nieważny od samego początku, lub też, # Jeżeli w poprzednim związku jedna lub obydwie osoby nie były ochrzczone. Stwierdzenie, ze małżeństwo było zawarte nieważnie jest potwierdzeniem, ze w danym związku małżeńskim brakowało jednego z podstawowych elementów, które go stanowią. Podczas gdy małżonkowie myśleli, że zawierali ważny związek małżeński, okazało się, że nie wszystkie elementy dotyczące ważności tego związku były obecne. Wszystko trzeba zacząć od szczebla parafialnego. Co jeszcze moge powiedziec.. facet czy kobieta ktora stara sie o takie orzeczenie moze miec dzieci z poprzedniego zwiakzu, dziecko nie jest przedmiotem rozprawy wiec to niczego nie wnosi. Moj facet uzsykał orzeczenie o niewaznosci zwiakzu po 15 latach bycia w maleznstwie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia-Łódź
Mnie też niestety czeka ten problem. On finalizuje sprawy rozwodowe. Żona zdradzała go 1,5 roku i się do tego przyznała. Do tej pory jest w związku ztym facetem. Niedługo po rozwodzie chcielibyśmy się pobrać. Ale nie wyobrażam sobie związku bez ślubu kościelnego. On tez ma dziecko z żoną. Słyszałam jednak, że zdrada jest jakąś szansą na unieważnienie ślubu kościelnego. Jestem tym załamana i nie wyobrażam sobie życia bez przystępowania do komunii św. A jednocześnie wiem, że on jest za słaby psychicznie, by się o to starac. I tutaj we mnie budzi się opór- to ja w takim razie nie przyjmę jego nazwiska. Wiem, że to niemoralne, ale nie chcę nosić nazwiska tej pani i nie mieć w dodatku ślubu kościelnego. Coś za coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wklejam Ci tutaj maile, od ksiedza ktory pomogl nam w pierwszej chwili gdy zaczelismy rozwazac taka opcje. Istnieje możliwość wspólnego podjęcia zobowiązania o życiu w czystości, co daje możliwość uporządkowywania swego życia religijnego. Należy pamiętać jednak, iż jest to w realiach bardzo trudna decyzja i najczęściej decydują się na nią ludzie w późniejszym wieku. Z tego, co mi wiadomo należałoby w takim przypadku znaleźć sobie wspólnego spowiednika, z którym i przy pomocy, którego w takim zobowiązaniu dałoby się trwać.Bałbym się twierdzenia, iż koniecznym jest dokonywanie wyboru pomiędzy dzieckiem a sakramentem, bo to chyba mimo wszystko nieuczciwie zadane pytanie. Wybór świadomy i odpowiedzialny podejmujecie teraz, decydując się na to by żyć zgodnie z waszą wiarą czy też kierując się uczuciem zapewne prawdziwym, ale tak specyficznie ulokowanym. Potem sprawa dziecka jest tylko konsekwencją świadomego i wolnego wyboru podjętego teraz.Nie ma możliwości by zawrzeć sakrament w Kościele nawet, kiedy zdecydujecie się na życie ze sobą jak brat z siostrą. Odnośnie unieważnienia poprzedniego małżeństwa także nie jest to możliwe. Otóż nie da się unieważnić, ale jeśli istnieją ku temu stosowne przesłanki można zwrócić się do Sądu Biskupiego o zbadanie i stwierdzenie czy sakrament ten był zawarty ważnie. To drobna, ale istotna różnica. Jeśli stwierdzi się nieważność zawarcia małżeństwa to oznacza, iż tak naprawdę wcale go nie było. W tym przypadku nie ma znaczenia fakt posiadania dzieci, z którymi jednak wiążą się konsekwencje z powodu odpowiedzialności za nie, z której nieważność sakramentu nie zwalania rodziców.W powyższej sprawie radziłbym udać się bezpośrednio do Kurii, przy której funkcjonuje taki Sąd. Tam wyznaczony do tych spraw ksiądz powinien stosownie pokierować sprawą badania oraz wyjaśnić dogłębniej wątpliwości, o których piszesz. Sprawa jest dość trudna i do jej właściwego zrozumienia należałoby przeprowadzić sporo rozmyślań i to bardzo rozległych dotyczących siebie samej, Boga, życia i śmierci, zbawienia i potępienia, itp. Stanowisko Kościoła wobec związków tego typu, o jakim piszesz, tzn. osoby rozwiedzionej (stan drugiej strony w takim wypadku jest już obojętny) wypływa z ewangelicznej nauki Jezusa Chrystusa. Kościół jest sługą i strażnikiem tej nauki i nie może się jej sprzeniewierzyć. Związek małżeński jest obwarowany przysięgą wobec Boga. Jego treść jest bardzo jednoznaczna: ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci....... A Jezus bardzo wyraźnie odniósł się do zerwania takiego związku jak i do porzucania drugiej strony i łączenia się z kimś innym. \"Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu? On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł:, Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. (...) A powiadam wam:, Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.\" (Mt 19, 3)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadonia
Widzę,że zniknęła pierwsza moja myśl,gzdie napisalam o tym,że my jesteśmy juz 12 lat po ślubie ,mamy łącznie 4 dzieci,nasze wlasne 6 i 8 ,a te starsze pełnoletnie już z którymi jesteśmy w dośc bliskich kontaktach.Ja zawsze mówię małe i duże dzieci.Teraz nasz syn przystepuje do Komunii świętej i my oczywiście nie możemy do niej przystąpić .Mnie to bardziej "gryzie" brak mi takiego pełnego spotkania ,czuję się odrzucona.Tu nie chodzi o to,że ludzie będa widzieli ,że nawet w takim dniu nie przystepujemy do sakramentu.chodzimy regularnie do kościoła a prawie wszyscy znajomi i w szkole wiedza jaka jest u nas sytuacja.Aha,a o takich grupach nie słyszalam,a tak naprawdę to nigdy się jakoś nie lubilam uzewnętrzniac.Teraz człowiek dorósl i nie umie sobie z tym poradzić.Nie wiem ,czy zdecydowałabym sie na publiczne jakies zwierzenia a moja połowka to juz na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do osoby, która rozwiodła się, poza sytuacjami pretendującymi ją do niewinnej separacji (zagrożenie zdrowia czy życia, itp.) sprawa jest jednoznaczna: przysięga wobec Boga została złamana. Wina najczęściej jest po obu stronach, co żadnej z nich nie usprawiedliwia. A jeśli przyjrzelibyśmy się dokładniej przyczynom rozpadu małżeństw, to najczęściej jest to wynik wielkiej niedojrzałości emocjonalnej i osobowej małżonków i brak wysiłków (najczęściej polegających na rezygnacji z siebie, ogólnie mówiąc) dla obronienia związku. Mówiąc krótko, jest to sprawa nawrócenia osobistego każdej ze stron. To nawrócenie (tu jest właśnie brak owych rozważań, o których wspomniałem na początku) jest zadaniem każdego z nas na całe życie. A kto o tym myśli? Mam wrażenie, że tu wywiązałaby się między nami długa polemika....Uważam, więc, że osoba rozwiedziona powinna starać się odbudować związek, by naprawić to, co zepsuła, a do czego jest nadal zobowiązana przysięgą i nadal służyć drugiej stronie i potomstwu, które zapewne jest. I nie odpowiadaj mi w tym momencie, że to nie możliwe, bo gdy są razem, to jest tam piekło..... Poza skrajnymi sytuacjami, piekło to nosimy sami w sobie. Dlatego autentyczne nawrócenie jest warunkiem jakiegokolwiek długotrwałego dobra. Nie łudźmy się, więc, że przed Bogiem status takiej osoby jest taki sam jak przed zerwaniem związku. Tym niemniej Bóg nikogo nie odrzuca, ale wciąż darzy swoją niepojętą miłością.Święta Matka Kościół jest otwarta na każdego, nikogo nie dyskryminuje, ani nie odrzuca (chyba, że jakiś ksiądz na własną rękę). Dlatego rozwodnicy mogą przyjmować sakramenty, zachowując przykazania Boże i kościelne. A do takich należy też życie w czystości. Skoro odrzucili związek małżeński, czystość małżeńska już nie jest dla nich przywilejem (dotyczy, bowiem tylko współmałżonka/i), są, więc zobowiązani do pełnej czystości. To, że regularnie uczęszczają do Kościoła i przyjmują sakramenty, to bardzo dobrze. Jest to na pewno ich zasługą.Przy różnych parafiach zdarzają się grupy, w których spotykają się osoby rozwiedzione (tu gdzie jestem też). Tym niemniej nie jest to przygotowanie do następnego związku. Takie nie wchodzą już w grę, dopóki żyje druga strona, bo przecież pierwszy ślub jest wciąż ważny. Wiek dzieci nie jest przedmiotem ślubu, więc to nic nie wnosi. A szukanie na siłę przyczyn nieważności małżeństwa tylko po to, aby zrealizować swoje własne plany jest wobec Boga, no, delikatnie mówiąc wielką niestosownością. Czy Jego chcecie oszukać? Myślisz, że jeśli nawet załatwicie jakoś tę nieważność, to przez to rzeczywiście uczynicie ten związek nieważnym? Myślisz, że wszechwiedzącego Boga nabijesz w butelkę? Najgorzej, gdy próbujemy ustawiać rzeczywistość pod kątem naszych pragnień i upodobań. Nie zapowiada to niczego dobrego na przyszłość, jeśli już na starcie tak podchodzimy do życia i do wartości, bo w takim wypadku jedyną wartością tak naprawdę jesteśmy sami dla siebie. Jeśli przyjmujemy jakieś inne, to tylko dopóty, dopóki nam nie przeszkadzają w realizacji własnych, nazwijmy to po imieniu; egoistycznych planów.Jasnym wobec tego wszystkiego się staje, że związki niesakramentalne nie mają prawa do współżycia, a dziecko będzie skutkiem grzechu ciężkiego. Do czasu śmierci drugiego współmałżonka na sakramentalny ślub nie mają, co liczyć, bo byłaby to jeszcze dodatkowa obraza Boska.Dla istniejących już związków niesakramentalnych Kościół prowadzi konkretne duszpasterstwo, ale aby mogli przystępować do sakramentów, muszą zachowywać czystość.Metoda: Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek nie jest sposobem na życie, ale podejściem dziecka, które próbuje oszukać swoje sumienie, aby móc robić to, czego zapragnie. Życie jest ciągłym wyborem. Jeśli wybieramy Boga, uznajemy naszą zależność od Niego, to konsekwentnie musimy się z Nim liczyć. A jak długo nie poznamy Jego miłości do nas, będziemy wciąż kombinować i oskarżać Go, że nam ogranicza i utrudnia życie.Dołączę Ci do tego teksty do przemyśleń, które do czegoś napisałem, a zawierają pewne treści mogące Ci pomóc zrozumieć Twoją sytuację.Życzę Ci dużo spokoju i rozwagi przed podejmowaniem jakichkolwiek decyzji i zapewniam o mojej modlitwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ksiązce O. Jacka Salija OP w \"Małżenstwo, rozwód, związki niesakramentalne\" masz DOKŁADNIE i DOBITNIE to o czym piszesz. Kobieta zadaje to samo pytanie co ty, dlaczego nie mogę przystepować do skaramentów, dlaczego Kościol nas potepia skoro zyjemy dobrze, kochamy innych? Ja mam te ksiazke, mam jeszcze 3 inne o takich sytuacjach, moge Ci je za grosze odsprzedać, bo sa prawie nowe. Moge Ci też dać namiar na pewną panią która broniła mojego faceta w sądzie biskupim, skończyła teologie i studjowała prawo kanoniczne w Rzymie, teraz robi jeszcze jakiś kierunek. Bardzo miła, młoda kobieta. Moge podeslac telefon jakbyscie sie zdecydowali ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadonia
Senna-twoja wypowiedz odpowiada mi na moje pytanie.Niestety na razie nie mam szans na przyjęcie sakramentu.Nie mam dośc siły na to ,aby zachowac"czystośc".Czytając twoją długa wypowiedz domyślam się,ze jestes bardzo glęboko wierząco osobą.Ja jestem slaba tak i w życiu jak i w wierze.podziwiam twoją znajomośc Nowego Testamentu. Mam dużo do przemyślenia.... Do Kasi-Łódz-wiesz u mnie podobnie ,moje nazwisko jest też dwuczłonowe,jakoś nie mogłam zaakceptowc faktu,ż ebędzei nas dwie o tym samym nazwisku.Ja jak sie poznaliśmy nie przywiązywalam do tego większej wagi,jakoś odsunełam się od Kościola,potem jak przyszły dzieci to "czegoś " zaczęło brakowac.Jakiś niepokój,trudne do określenia-w mojej rodzinie to dość nietypowa była sytuacja.Co do zaakceptowania naszego zwiazku przez rodziców to można by napisać ksiazkę.Teraz dopiero rozumiem dlaczego oni mnie tak starali zniechęcic,zakazywali wręcz spotkan-chcieli mojego dobra.Obecnie moje układy z rodzicami są w porządku ,zaakceptowali taki stan rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego pisze, zebys to jaknajszybciej zmienila. Napewno bedziesz odczuwala niesamowity bol gdy zobaczysz jak inni rodzice przystepuja do Komunii a Ty nie. Polecam te ksiazke O.Jacka. Po co całe życie się z tym meczyc? Zmiencie to jaknajszybciej. Moj facet na poczatku nawet o tym nie myslal, ze to dla mnie bedzie klopot, dopiero pozniej to wyszlo i od razu zaczol dzialac, po roku dostal to stwierdzenie o niewaznosci zwiazku. Idzcie do parafi, albo do kurii wypelnijcie wniosek (mam taki u siebie - wzor, moge podeslac:-D) i starajcie sie:) powodzenia z calego ❤️🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadonia
Do Senny-dzięki piękne ,wiesz poszukam gdzies zaraz tej ksiązki,jak nie znajde odezwe się.Moj mąż nie przywiązuje takiej wagi do sprawy,on to jakoś omija ten temat.Sam pochodzi z głęboko wierżacej i praktykującej rodziny.Mam dość bliskie relacje z jego mamą ina zawsze mówi ze się za nas modli żeby nam się udało.ty też widze masz jakiś problem ,coś skrywasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gru
ja tak moze z innej beczki. jestem z czestochowy i wiele razy slyszalam, ze np. na jasnej gorze organizowane sa msze dla tzw malzenstw niesakramentalnych. tak tylko chcialam dodac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredne babsko
Mam pytanie- Mamy z mezem tylko slub cywilny- brak koscielnego. Czy bedziemy mogli ochrzcic nasze dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadonia
Senna-Czyli co dostał twoj rozwód i byl w takiej sytuacji jak mój?Zaraz wczytam się jeszcze raz w twoją wypowiedz, a ten telefon daj mi ,tylko jak,może na gg się spotkamy.Teraz jestem w pracy i tak troche musz epopracowac....na pewno jeszce się spotkamy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadonia
Do wrednej -z chrztem nie powinnaś miec żadnych problemów.Co prawda są rożni księża,tam gdzie my chrzcilismy nasze jest taki wspaniały ksiadz.A wiesz smieję się z twojego "pseudo"-ja czasem tak siebie nazywam,dodaje jeszzce -rudej -bo taki mam czasem kolor włosów.Natomiast miałam problem jak mnie siostra poprosiła abym była u jej córeczki matką chrzesną.Mósiałam się zmierzyc z takim"gburkiem' księdzem.I wreszcie i tak nie zostałam tą matka,tzn. w oczach koscioła nie,mogłam być opiekunką dziecka czy jakoś tak.Okazało się,że tu tez mamy problem,osoby żyjące w takich związkach maja zamknięta drogę-tyle ze trzymałam to dziecko bo dla Kościoła wystarcza jeden chrzestny ,więć jakoś wybrneliśmy z sytuacji.Moja siostra o tym wiedziała,ale dla niej i jej dziecka jestem właśnie "matką chrzestną.Pozdrawiam cię gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia-Łódź
Do:Tadonia Wiesz, ja niestety też nie żyję w czystości. Uważam ,że w przypadku naszej wielkiej miłości jest to dopełnienie. Nie wiem, jak będzie z tym nazwiskiem. Może Twój pomysł na dwuczłonowe jest jakimś optymalnym rozwiązaniem. ma tylko dziwny żal do losu. Jak to jest? Oni są razem szczęśliwi, my tez .Nikt nikomu nie przeszkadza. Więc dlaczego nie można dalej żyć normalnie? Każdy może się w życiu pomylić z wybore. I niby trzeba nieść swój krzyż,ale egoizmem jest już np skazywanie dzieci na życie w złej rodzinie, pełnej agresji. kłotni i nienawiści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadonia
Do Kasi-Łódz-ja też jestem szczęśliwa w swoim zwiazku ,co prawda czasem zdarza się jakaś luka ,ale w koncu gdzie jest ciagle słodziutko i mnie też gnębi taka niesprawiedliwośc co do wymiaru.Wiesz u mnie to jest tak jeszcze dość smiesznie ,że ja z "byłą"mojego nawet rozmawiam ,ha zeby było ciekawiej ona ma syna w wieku naszego i czasem się goszczą te dzieci.To za sprawa córki mojego męża .Mieszkamy w tym samym miescie więc i sie widzimy ,takie zdawkowe te nasze rozmowy -mówię o spotkaniach właśnie z była a nie z córką męża z pierwszego małżeństwa.Ostatnio ksiądz na kolędzie powiedział,że teraz są duże zmiany w kościole ,więc może i tu zawieje dla nas jakiś dobry wietrzyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia-Łódź
Do:Tadonia To podziwiam Was za wyrozumiałość.Może to przychodzi z czasem? U nas jego ex, będąc osobą niewierzącą pyta ,jak ja -katoliczka mogłam się z nim związać? Bo było jej wygodnie mieć jego jako sponsora i gosposię w domu, a ona szalała z kochankiem. A teraz jest troche gorzej, bo nie ma kogo "wydoić" finansowo. A jest tak pazerna,że zażądała dla siebie wszystkiego-domu, samochodu, wszystkiego, czego się dorobili. On oczywiście się zgodził i zaczyna od zera. Trochę trudno mi z tym: dziecko, obciążenia fnansowe, stan posiadania-zerowy. I tak zaczynamy. Nie wiem, czy z góry nie skazuję się na porażkę życiową. I to mnie często dołuje. Bo jaką przyszłość zapewnię swoim dzieciom????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A co kiedy
rozwiedliśmy się , byliśmy małżeństwem 8 lat i nie mamy dzieci jakie mamy szanse na przyjęcie Chrystusa w postaci komunii św. Obecnie z moim mężem mamy dziecko. Urodziło się po 3 latach od rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tadonia
Do Kasi- z tą wyrozumiałością to nie do konca jest ,ale jakby człowiek tak myslał i myślał ...są ważniejsze rzeczy.Czasem mam takie myśli ,czy jak druga nie jestem mniej przez niego kochana,czy inną miłościa-ale staram sie nie myśleć za duzo (znaczy ow tym temacie).A co do kasy... wiesz pieniądz rzecz ulotna,ale zawsze potrzebna.My tez zaczynaliśmy od wynajmowanego mieszkania,starego samochodu,ale jakoś po trochu...zawsze za mało,ale mamy siebie i tak się często pocieszamy.My ogólnie to tacy troche zwariowani jesteśmy ,bo nie umiemy oszczedzać,ciągle pod kreska ,"kredyty" nas przy życiu tzrymają.Nigdy nie robiłam wyrzutów jak płacił alimenty,uważałam że to normalne,wręcz czuła bym się dziwnie ,jakby mężczyzna z którym się związałam uchylal się od tego.Nie wiem ile masz lat,ale dorośniesz -trudno czasem,oj trudno ,na kompromis trzeba iśc ,ale fajnie jest jak się spotykamy "całą'rodzina tzn,my i nasze male i duż edzieci cała szóstka-czuc rodzinę.Glowa do góry... Do"a co kiedy"-wiesz ja nie wiem ,tu jest bardzo mądra osoba ,ktora chyba sporo przeszła,ma duży zasób wiedzy w takich problemach.U was brzydko mówiąc można zawsze podciągnąc argument "Brak dzieci" .Zyczę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie mozna
przystapic do komuni, jesli ma sie slub cywilny a nie koscielny? pierwsze slysze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od czego trzeba zacząć chcąc unieważnić ślub kościelny? Jak długo to trwa, na co się trzeba przygotować? Proszę o rady!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silky
tez prosze o rady. czy warto starac sie o uniewaznienie malzenstwa i wszystko co z tym zwiazane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie mozna - Można przystąpić do Komunii jeśli nie masz ślubu Kościelnego, ale z mężczyzną musisz żyć wtedy jak \"brat z siostrą\" (czyli nie możecie uprawiać seksu) Jeśli współżyjesz z nim - nie możesz, gdyż w KK to grzech. Już innemu złożyłaś przysięgę przed Bogiem. W KK traktowane jest to jako \"nierząd\" prościej mówiąc zdrada współmałżonka. blue_eyes - Musisz udac się do najbliższego Sądu Kościelnego one są przeważnie przy kuriach. Tam otrzymasz informacje jak zacząć, co zgromadzić (jakie dokumenty) Już na pierwszym spotkaniu dowiesz się czy jest szansa byś orzymała stwierdzenie o nieważności swojego związku w KK. Przygotuj się na to, że będziesz musiała mieć świadków (przynajmniej dwóch spoza rodziny) ale o tym wszystkim dowiesz się już na spotkaniu jeśli się wybierzesz. Ile to trwa? Od kilku miesiący i przeważnie kończy się stwierdzeniem po roku. Choć bywają przypadki że ludzie starają się po 10 lat. Nie rzadko piszą do watykanu w swoich sprawach. silky - warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie czytałam wypowiedzi
na ten temat. Radzę idźcie do waszego proboszcza, przedstawcie mu sprawę i poproście o dyspensę, nie powinno być problemu, jak mądry ksiądz to wam da dyspensę i będziecie mogli przystępować do komunii św. Nie przesadzaj z tym śmiertelnym grzechem, popatrz sobie na ludzi na tzw. świeczniku, przystępuja do komunii św., a mają drugą żonę i też nie maja rozwodu kościelnego, powodzenia, pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A mnie wkurza jak
ludzie prawie wszyscy w niedziele przystępują do komunii św. i tak sobie myślę czy to nie jest świętokradztwo, przecież tyle jest nienawiści, kłamstwa, obłudy, zazdrości, jeden drugiego obgaduje i źle życzy bliźniemu, przeklina ..... itd. itp., jak można przyjmować komunię św., nie rozumiem tego. Dawniej tego nie było, czy chodzi tutaj o ilość a nie o jakość? Może wypowie się na ten temat jakiś ksiądz? Pozdrawiam :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ==========================

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×