Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tadonia

Życie bez ślubu kościelnego a kościół i wiara

Polecane posty

Gość zamotanie
mam pytanie , czy obie strony musza chciec uniewaznienia malzenstwa? a co jesli jedna osoba nie chce uniewaznienia malzenstwa bo nie widzi powodu. ja tez nie widze powodu.klasyczna sytuacja slub wzieli bo ina w ciazy , on jej nie kochal,nigdy nie kochal ale mlody byl rodzice jakos przekonali i stalo sie , przysiega padla. tu to raczej starac sie nie warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silver
tez sie martwie tym ze niestety nigdy nie wezme slubu koscielnego. ale tak sie potoczylo w moim zyciu, ze pokochalam faceta z przeszloscia i czuje sie przy nim bardzo szczesliwa. on nawet wspomnial cos ze chcialby sprobowac uniewaznic malzenstwo, ale ja nie widze podstaw. jestesmy dobrymi ludzmi i chcemy byc szczesliwi ze soba. Boga w sercu zawsze bede miala . i przed Bogiem pezysiegniemy sobie milosc ale niestety nie w kosciele. chociaz czami mysle ze moze jesdnak sprobowac z tym uniewaznieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tylko napisałam co w KK jest traktowane jako grzech, to nie jest mój wymysł, tylko prawa jakie panuje w Kościele. Tak samo jak spowiedź nie jest ważna gdy jest zatajony świadomomie choćby jeden grzech tak samo Komunia Św jest grzechem gdy \"zdradza\" się swojego pierwszego małżonka. Nie przesadzaj z tym śmiertelnym grzechem, popatrz sobie na ludzi na tzw. świeczniku, przystępuja do komunii św., a mają drugą żonę I co w związku z tym, że przystepują? To jest ich grzech i ich sumienie. Ja wole patrzeć na Boga i na to co mówi, a nie na ludzi :) każdy będzie innaczej, osobno sądzony. Inni na siebie moich grzechów nie wezmą ani ja nie wezme innych na siebie. zamotanie najlepiej jakby tak właśnie było. Mojego faceta żona też na początku robiła problemy, nie chciała, choć się ją prosiło ale w końcu się zgodziła. Jeśli chodzi o podstawy do unieważnienia to z tego co napisałaś ja już widze bardzo duży punkt zaczepienia! Napisałaś klasyczna sytuacja slub wzieli bo ina w ciazy , on jej nie kochal,nigdy nie kochal ale mlody byl rodzice jakos przekonali i stalo sie , przysiega padla. No wiec właśnie,z takim przypadkiem jeśli faktycznie tak było, ślub od początku był nieważny, zawarty niezgodnie z tym co się naucza. Nie byli małżeństwem. Dziecko nie bierze udziału w rozprawie, nie jest \"przedmiotem\" unieważnienia, brzydko mówiąć.. choćby mieli ze sobą 5cioro dzieci to nie wnosi nic do sprawy. Więc warto się starać :) i powodzenia Ci życzę 🌻 silver własnie spróbujcie, nic nie tracicie a możecie zyskać! :) Jeśli uczęszczacie do Kościoła albo macie np. wspólnego spowiednika powinno pójść \"gładko\", warto zaryzykować, naprawde :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Senna
Wiesz znam rownież ludzi, ktorych małżeństwo kościelne zostało unieważnione. Ale niestety fakt, że teraz już wobec kościoła nie żyją w grzechu i że mogą przystępowac do sakramentów, nie uczynił ich chyba szczęśliwszymi. Mam tu na myśli głównie mężczyznę z tego związku, tego ,,bardziej wierzącego", który ma świadomość faktu, że niestety pomimo iż kościół postanowił o nieważności związku, to ta nieważność jest zarówno w ich przypadku jak i pewnie w wielu innych ,,naciągana". Myślę, że wiesz o czym mówię. Sama cytowałaś słowa księdza A szukanie na siłę przyczyn nieważności małżeństwa tylko po to, aby zrealizować swoje własne plany jest wobec Boga, no, delikatnie mówiąc wielką niestosownością. Czy Jego chcecie oszukać? Myślisz, że jeśli nawet załatwicie jakoś tę nieważność, to przez to rzeczywiście uczynicie ten związek nieważnym? Myślisz, że wszechwiedzącego Boga nabijesz w butelkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Optymistka
Na moj gust jesli przyjmowal sakrament slubu koscielnego z milosci i nie bylo tam nic nie tak, to nawet jesli uciekniecie sie do jakiegos oszustwa, to i tak bedziecie zyc w grzechu. Ale polecam metode stwierdzenia ze maz zostal zmuszony do malzenstwa - nie mozna tego podwazyc, a stanowi to o niewaznosci malzenstwa. Tak swoja droga, zdecydowalas sie na zycie z zonatym mezczyzna, masz z nim dzieci i uwazasz ze jestes pobozna?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nebraska
Szanuję wiarę i podziwiam ludzi, którym została ona dana. jednak nie rozumiem wszego oddania KOściołowi, nie, źle to ujęłam... tego, że nie potraficie czasem oddzielic Boga od Kościoła. Przecież te wszystkie zasady (przynajmniej większość z nich) zostały stworzone przez ludzi! Myślicie, że Bóg wam nie wybaczy, że darzyłyście miłością kogoś, z kim nie można było wziąć ślubu kościelnego? Kogo tym krzywdzicie? Przecież Wasze rodziny są pełniejsze i szczęśliwsze przez to że jesteście razem! Dajecie MIŁOŚĆ! Ludzie, zaufajcie bardziej seercom a noie księżom!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do sennej >> Maile jakie dostałam od księdza i które pozwoliłam sobie zacytować właśnie na tym topiku były pierwszymi mailami od niego. Niezbyt dobrze oboje przedstawialiśmy mu sytuacje która dotyczy mojego faceta, i w pewnym sensie mnie samej. Dlatego może napisał to tak a nie innaczej. Dodam, że jest to ksiądz hmm.. jemu trudno zaakceptować coś takiego jak \"związki niesakramentalne\" czy własnie unieważnienia małżeństwa. Jest to ksiądz któremu w pewien spoób trudno pogodzić się z nowymi naukami Kościoła i pewnymi nowościami w nim. Gdy pierwszy raz do niego napisaliśmy byliśmy tak naprawdę w \"polu\" nie wiedzieliśmy na czym to wszystko polega, czego się uchwycić itd. Szukaliśmy przyczyn rozbicia się tego małżeństwa, pisaliśmy mu o wszystkim co wydawało nam się ważne. Dla niego niektóre sprawy nie były istotne, niektóre wręcz przeciwnie. Później pisał jak i co załatwiać. Był rzeczy które nie wymagały \"naciągania\" jak to nazwałaś i naprawdę w sądzie też niczego takiego nie było. Tak naprawdę była jedna rzecz która spowodowała, że to stwierdzenie o nieważności małżeństwa dostał. W takich przypadkach jak mojego faceta nie było to proste, wszystko było sprawdzane przez 3 wyznaczonych niezależnie księży z sądu. Nie wiem czy tak jest w pozostałych przypadkach ale.. takie rzeczy naprawdę nie trwają miesiąc czy dwa. Potrzeba bardzo dużej rozwagi ze strony duchownych by móc wszystko sprawdzić. I tak jak napisałam o świadkach którzy powinni być obiektywni... a często i gęsto nie są, ponieważ zdarzają się przypadki, że ludzi których na to stać, mogą przekupić. Niestety. W tej sytuacji jednak uważam że to jest bez sensu. Nikogo i tak nie oszukamy. Bóg wie wszystko jak i co było. Gdyby mój facet nie dostał unieważnienia pewnie mocno byśmy przeaanalizowali całą tą sytuacje i pozostali w związku a później małżeństwei \"niesakramentalnym\" co przecież każdy wie co on oznacza. Oboje uważamy, że wiara w życiu, miłośc to naprawdę priorytety którymi powinniśmy i staramy się kierować. Nie oszustwa, kłamstwa i inne tego typu rzeczy. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Senna-> dzięki za rady... u mnie sprawa wygląda w ten sposób, że to mój facet jest po rozwodzie... mieszkamy razem (8 miesięcy) i chcemy być razem... powiem szczerze, że trochę boli mnie świadomość, że nie mogę wziąć z nim ślubu kościelnego, narazie nie mamy żadnego... jesteśmy też trochę pod presją mojej rodziny, a szczególnie mamy... chcielibyśmy mieć dziecko, chcielibyśmy żeby wychowywało się w \"normalnej\" rodzinie... małżeństwo mego faceta trwało ponad rok, dzieci nie mają... od chwili rozwodu minęło prawie 2 lata... w tym momencie każde z nich jest w szczęśliwym związku... dodam, ze małżeństwo zostało zawarte po 4 miesiącach znajomości i w zasadzie zaczęło psuć się już zaraz po slubie.... słyszałam, że w takim przypadku jako przyczynę unieważnienia ślubu można wnioskować niedojrzałość emocjonalną... może coś poradzisz? z góry dzięki! pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawo kan. 1141 KPK 83 mówi - >> Małżeństwo zawarte i dopełnione nie może być rozwiązane żadną ludzką władzą i z żadnej przyczyny, oprócz śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie ;( Skasował mi się cały wpis tylko cytat został 😡 blue_eyes napisze Ci wszystko jeszcze raz wieczorkiem, bo teraz musze wyjść. Pozdrawiam :) 🌻 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Senna
Napisałaś, że własciwie była jedna rzecz, która zadecydowała o unieważnieniu małżeństwa. Czy mogłabyś trochę bardziej to sprecyzować. Oczywiście jeżeli nie chcesz lub nie możesz, to nie nalegam. Pozdrawiam również.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość benedyktynka
Cz wiecie,ze przy nowym papiezu zaczynaja cos przebakiwac o mozliwosci normalnego uczestnictwa w komunii dla osob zyjacych w takich zwiazkach? Moze ktos mi podal zle informacje,przerobione albo wyczytane w niewlasciwej prasie.Bo to cos za szybko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja juz myslalam, ze doszlam z tym do ladu... okazuje sie, ze nie. Od wczoraj jest mi jakos tak strasznie przykro, ze nie wezme slubu koscielnego. Jak mam sobie z ta swiadomoscia poradzic? Z tym, ze ludzie patrza na mnie jakbym byla wariatka chcac zeby moj slub traktowac powaznie? Z tym, ze Kosciol mnie skresla tylko dlatego, ze kocham kogo, kto wczesniej nie mial szczescia? Czuje sie taka... gorsza... tak jakby ktos mi mowil: \'Jakkolwiek bys sie starala zeby bylo to uroczyste przezycie, to przeciez bierzesz tylko slub cywilny i nigdy nie urosnie on ranga do slubu koscielnego. Slub cywilny to nie slub, to podpisanie dokumentu.\' Jest mi tak strasznie przykro... Za 2 m-ce wychodze za maz, moj Narzeczony jest rozwiedziony. Kiedys po prostu wrocil z dwuletnia wtedy coreczka za szybko do domu i zastal zone z kolega... Wiec doszlo do rozwodu. A pobrali sie pod presja rodziny, ona byla w ciazy. Tylko nie wiem jakie bylyby szanse na uniewaznienie malzenstwa bo przeciez kochali sie... a dziecko, jak twierdzi moj Narzeczony, bylo zaplanowane, tyle ze slubu brac nie chcieli. On mial wtedy 21 lat a ona 19. Rozmawialismy o tym, podeslalam mu 2 artykuly o tym jakie warunki musza byc spelnione itd, a on nie wie czy sie tego podejmie. Mowi, ze boi sie rozpetac wojne ze swoja byla zona bo moze na tym ucierpiec ich coreczka, dzis juz 6letnia. Mowi, ze trudno mu bedzie zdobyc swiadkow, a jako powod uniewaznienia chce podac rozwiazlosc zony... Jakie to jest wszystko ciezkie... Ja za 2 tyg swiadkuje na slubie przyjaciolki... koscielnym oczywiscie. I robi mi sie coraz ciezej ze swiadomoscia, ze ja tego slubu nigdy nie wezme, ze Kosciol mnie bedzie traktowal jak tredowata :( jest mi cholernie przykro, jak mam sobie z tym poradzic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Locia, ja mam podobna sytuacje do Twojej. tez jest to dla mnie problem ze moje kochanie i ja mozemy wziac tylko slub cywilny. i gdzies w skrytosci serca mam nadzieje ze kiedys wezmiemy slub koscielny. moj nawet mowil o tym ze chcialby postarac sie o uniewaznienie slubu koscielnego. na razie o tym nie mysle to zbyt odlegle w czasie. chce cieszyc sie szczesciem jakie jest teraz. Locia nie zadreczaj sie tak i nie patrz na ludzi co powiedza. ludzie lubia sobie pogadac i lubia drugiego niszczyc. pozdrawiam Cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki alanka :) Ja tez jakos mam w sercu nadzieje, ze jeszcze moze byc inaczej... nadzieje w zasadzie niczym nie uzasadniona... Moj Narzeczony tez mowi, ze chce to zrobic - uniewaznic swoje malzenstwo. Tylko ze boi sie ze wzgledow o ktorych pisalam wczesniej. Masz racje, ze trzeba sie cieszyc tym co jest teraz :) dzieki za slowa otuchy :) co prawda nie rozwiazuje to problemu, ale jest mi lepiej 🌻 zycze milego weekendu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Locia, dzisiaj ja mam jakis dol i nie widze tej naszej przyszlosci. ciezko mi i tyle. ciezko podwojnie bo jestesmy z dala od siebie, a ja potrzebuje rozmowy z nim , normalnej dlugiej rozmowy. on mnie zawsze uspokoi i odgoni wszystkie strachy. czuje sie przy nim kochana i bezpieczna a teraz tesknie za nim i stad te glupie mysli. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Senna-> czekam na Twój post.... mam nadzieję, że nie zapomniałaś....pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blue_eyes>> dla mnie sprawa w Twoim przypadku jest oczywista. Ślub, małżenstwo było od początku nieważne. 4 miesiące znali się i ślub.. Czy mieli czas się poznać? Niesądze. A przecież wychodzimy za mąz za osobe którą choć troche poznaliśmy, której jesteśmy niemalże pewni, kochamy ją.. Myślę, że w waszym przypadku nie będzie problemów z uzyskaniem takiego orzeczenia o nieważności jego związku. Ale chce zaznaczyć, że to tylko moje zdanie, ja nie znam się tak dobrze na prawie kanonicznym. Naprawdę radze udać si.ę do najbliższej kurii, albo poszukać sobie księdza np. który prowadzi duszpasterstwo osób niesakramentalnych. To nawet będzie lepsze. Napewno wami pokieruje, powie czego macie się spodziewać itd. Wiesz, nie chce pisać, że na 100% unieważnienie dostaniecie. Czasem sprawy które wyglądają na proste są bardzo trudne.. Przepraszam Cię, że od razu nie odpisałam, ale szukałam tego topiku i nie mogłam znaleźć :( dobrze, że go \"podniosłaś\" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Senna-> dzięki;) mam nadzieję, że wszystko będzie ok... pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) Gdy zobaczylam ten topik i przeczytalam Wasze wpisy, jakos tak cieplej mi sie zrobilo na sercu - prawde powiedziawszy, czulam sie jakby to byly moje wlasne slowa - ten smutek, przykrosc, zal, ale i nadzieja, ze jakos to bedzie. Troszke szkoda, ze tak jakos zamilklyscie, ale moze to jeszcze nie koniec tego tematu, bo mysle, ze wielu z nas przydalaby sie czasem rozmowa z kims, kto ma takie same problemy i zmartwienia, kto tak samo w swoim wielkim szczesciu, wynikajacym z bycia z osoba, ktora sie kocha calym sercem, jest czasem bezradny, bo czuje sie gorszy, nieakceptowany przez Kosciol, tylko dlatego, ze pokochal kogos \"z przeszloscia\", jakby to bylo przestepstwo :( Mam jedno takie \"techniczne\" pytanie , moze ktoras z Was bedzie wiedziala - czy po rozwodzie, zona zachowuje nazwisko bylego meza? Jak to sie odbywa? Pytam sie, bo myslalam, ze nie, ale tutaj gdzies przeczytalam, ze niby tak:( Jak to z tym wlasciwie jest? Bede wdzieczna za odpowiedz. Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i mam nadzieje, ze do napisania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Petitka-> była żona mego faceta wróciła do panieńskiego nazwiska. Wydaje mi się, że to kwestia woli- jak chce to wraca sdo swego, a jak nie-to nie... My niecały tydzień temu kupiliśmy wspólnie mieszkanie, jeszcze załatwiamy ostatnie formalności związane z kredytem... pod koniec miesiąca wybieramy się na rozmowę z księdzem w sprawie unieważnienia małżeństwa mego faceta... mam wielką nadzieję, że uda się nam to załatwić... a jeżeli nie- no coż pozostanie nam tylko ślub cywilny... pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blue_eyes - > Dziękuję za odpowiedź:) Mam nadzieje, ze byla zona mojego Ukochanego nie zachowala jego nazwiska, moze kiedys o to spytam... My jestesmy na razie narzeczonymi, ale poki co nie mieszkamy razem, niestety do tego jeszcze conajmniej rok:( Ale bardzo, bardzo sie kochamy - nie wyobrazamy sobie zycia bez siebie i szczerze mowiac, nigdy nie wyobrazalam sobie, ze mozna tak kogos kochac i tak byc pewnym, ze to Twoja Polowka:)...Moim problemem jest to, ze moje Kochanie troszke \"ignoruje\" fakt, ze ja nie potrafie sobie dac rady z tym odrzuceniem przez Kosciol - dla mnie to jest ogromny dramat, z dnia na dzien coraz wiekszy;( Jakis czas temu dowiedzial sie o tym, ze ja bym chciala, zeby chociaz sprobowal uniewaznic malzenstwo - dla mnie samo to sie liczy, juz nawet nie wynik, ale jakos tak teraz sprawa ucichla i boje sie, ze tak juz zostanie, a nie chce draznic mojego Kochania, bo wiem, ze to dla niego trudne...ale dla mnie, chyba jeszcze trudniejsze. On jest cudowny, wspanialy i mysle, ze z nikim nie bylabym tak szczesliwa(w koncu Polowka jest tylko jedna:)), ale czasem mam wrazenie, ze on probuje mi "zrekompensowac" jakos te swoaja sytuacje i "udowodnic", ze slub nie jest najwazniejszy, bezskutecznie...myslalam, ze to bedzie prostsze:( Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno - wiem, wiem ,nie wolno sie smutkowac, wiec moze spytam o cos przyjemnego: Czy Wy - cywilne Panny Mlode bedziecie mialy lub mialyscie na Waszych slubach cala te romantyczna otoczke czy moze raczej typowy \"cywil\" bez sukni, welonow, wesel, itp? ja mimo wszystko, bardzo o tym marze, by byl to najpiekniejszy dzien naszego zycia, a czasem sie boje, ze moje Kochanie traktuje to troszke w kategoriach \"ja juz mialem slub, nie wyszlo, wiec po co mi drugi ze wszystkimi ceregielami?\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
(15) 844-29-47 0506 26 48 64 malgosiabaran23@interia.pl Ta kobieta nam pomogła w uzsykaniu orzeczenia o nieważności związku małżeńskiego mojego faceta. Mam nadzieję, że wam też pomoże, jesli się do niej odezwiecie. Jest prawnikiem i doskonale zna się na prawie kanonicznym. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwny tok rozumowania
Przyglądam się tej dyskusji i jej niektórym fragmentom, które zacytuję: - blue_eyes: „małżeństwo zostało zawarte po 4 miesiącach znajomości i w zasadzie zaczęło psuć się już zaraz po slubie.... słyszałam, że w takim przypadku jako przyczynę unieważnienia ślubu można wnioskować niedojrzałość emocjonalną...” - Senna: „Ślub, małżenstwo było od początku nieważne. 4 miesiące znali się i ślub.. Czy mieli czas się poznać? Niesądze. A przecież wychodzimy za mąz za osobe którą choć troche poznaliśmy, której jesteśmy niemalże pewni, kochamy ją.. Myślę, że w waszym przypadku nie będzie problemów z uzyskaniem takiego orzeczenia o nieważności jego związku. Ale chce zaznaczyć, że to tylko moje zdanie” Całe szczęście, że jest ten dopisek, bo: - blue_eyes: „mieszkamy razem (8 miesięcy) i chcemy być razem... (...)jesteśmy też trochę pod presją mojej rodziny, a szczególnie mamy...” itd. Teraz moja opinia: 1) a cóż to za wielka różnica 4 czy 8 miesięcy? 2) czy to aby w tej chwili też do końca świadomy wybór skoro "pod presją rodziny"? 3) po co tyle mówić o moralności i uporządkowaniu swojego życia religijnego skoro z zamieszkaniem ze sobą nie można było poczekać do ślubu (po unieważnieniu poprzedniego małżeństwwa) i już od 8 miesięcy grzeszyć. Bo skoro "w szczęśliwych związkach" to wątpię by bez seksu, a co za tym idzie - grzechu. Trochę mnie zastanawia takie szukanie na siłę moralnych usprawiedliwień dla swoich grzechów i grzeszków, by żyć potem "spokojnie" (?) ze swoim elegancko zagłuszonym sumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie moge wypowiadac sie w czyims imieniu i nie wiem, jak to wygladalo u dziewczyn, ale np my postanowilismy, ze zamieszkamy ze soba, jak wszystko dobrze pojdzie, za rok, ale nie bedziemy sie kochac, choc nie przecze, ze bardzo bysmy tego pragneli. Rok pozniej planujemy slub i, co moze sie niektorym wydac smieszne i absurdalne, biorac pod uwage, ze to bedzie tylko cywilny, dopiero wtedy bedziemy sie kochac - juz jako maz i zona. Ktos moze spytac, dlaczego. A no dlatego wlasnie, ze skoro nie mozemy byc zlaczeni przed Bogiem w kosciele, postanowilam zrobic wszystko, by ten dzien i tak pozostal wyjatkowy, bo ja mojemu Kochaniu, mimo, ze tylko w urzedzie, bede przysiegac w sercu przed Bogiem wlasnie \"milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska...az do smierci\" - to, dla mnie szczegolnie, bardzo wazne. Nie ukrywam, ze po cichutku licze, ze a nuz, moze cos sie kiedys odmieni, moze bedziemy mogli polaczyc sie w kosciele, jak o tym marze, ale jesli nie?:(... nie uwazam, ze to hipokryzja, wbrew temu, co mozna by sadzic... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwny tok rozumowania
Zgodnie z Pismem Św. (np. wcześniej przytaczanym fragmentem ew. Mateusza r.19) "Kto się rozwodzi ze swoją żoną (i tu uwaga!) - jeśli nie z powodu rozpusty (nierządu) - i poślubia inną, popełnia cudzołóstwo" ... a jeśli zatem, z tego co piszecie, żony Waszych mężczyzn miały wcześniej (przed Waszym się poznaniem) kochanka - to był już więc biblijny powód do rozwodu - bo to przecież nie Wasz mężczyzna grzeszył! Grzeszy przecież tylko jego żona i jej kochanek. Bóg nie może „karać” za grzech jednej ze stron jego niewinnego partnera, bo czym byłoby wówczas jego prawo? Czym zawinił niewinny małżonek zdradzającego? No czym? Co innego gdyby świadomie swoim nagannym postępowaniem prowokował nie odpowiadającą mu już pod jakimś względem żonę do uczuciowego oddalenia się od niego i zdrady, by samemu dla uspokojenia swojego sumienia takie usprawiedliwienie swojego rozwodu przed Bogiem póżniej uzyskać... ale wtedy to tak naprawdę Bóg osądzi jego winę lub nie i tu kolejny partner nawet nie bardzo będzie mógł mieć w to wgląd, bo oczywiście sam „winowajca” z reguły nie ujawnia takich rzeczy kolejnemu partnerowi. Zatem nie tylko śmierć jest biblijnym powodem do rozwodu - także cudzołóstwo jednej ze stron. Niewinny mąż może wybaczyć zdradę żony i żyć z nią dalej mimo wszystko ale jeśli nie chce lub nie potrafi, to już nie musi. Czy zatem ma pokutować do końca życia za „nie swój” grzech? Czemu nie może ponownie się ożenić? On przez jej grzech staje się wolny! Jest wolny do ponownego ożenku! Nie jest już z nią jednym ciałem, skoro ona.... Co więc się dzieje takiego złego jeśli taki, na nowo wolny w obliczu Boga mężczyzna postanowi ponownie ożenić się z panną niewinną i bez grzechu? Nic. Na pewno nic złego! Może tym więc Was pocieszę. Podoba mi się taki właśnie pogląd na sprawę jednej z religii chrześcijańskich, którą znam, choć jej nie wyznaję. Nie wiem, czy podobnie nie należałoby podchodzić do Waszego problemu? ... Pomyślcie i porozmawiajcie o tym z Waszymi duchownymi. Pozdrawiam. Życzę szczęścia i mądrych wyborów oraz wewnętrznego spokoju. A Petitkę pozdrawiam w szczególności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze, ze nie ma Was zbyt wielu chetnych do rozmowy, szkoda... dziwny tok rozumowania => dziekuje za pozdrowienia i za Twoje slowa:) Szkoda tylko, ze w ten sposob nie mysli Kosciol:( Jak czytalam Twoje slowa, to mialam wrazenie, ze w koncu ktos odbiera cala ta sytuacje podobnie do mnie. Ale dlatego tez gorzej jest sie w takim przypadku pogodzic i zaakceptowac odrzucenie przez Kosciol - bo przeciez czlowiek nie czuje sie winny. Mon Narzeczony rozstal sie z zona, zanim jeszcze mnie poznal, ona go zdradzila, choc, jak sama przyznala, w tym nie bylo w ogole jego winy, a i ja mysle, ze moge to potwierdzic, bo przez ten caly czas odkad jestesmy razem nie mialam nawet cwierc powodu, by na niego marudzic lub co gorsza plakac przez niego. Co wiecej on sam, traktuje milosc bardzo powaznie, nie mial w swoim zyciu nawet 1 romansu czy przelotnej znajomosci. To najwierniejszy i najbardziej oddany swej Polowce czlowiek na swiecie i do tego kochamy sie ogromnie:) Tylko szczescie mąci sie, gdy przypomne sobie, ze wg wielu \"grzesze\", bo kocham kogos, kto juz kiedys komus slubowal az po grob. Kiedys pewien ksiadz, do ktorego pisalam, na moje zyczenie, ze pragne mojemu Kochaniu przed Bogiem slubowac wiernosc i milosc az do smierci, stwierdzil, ze to niemozliwe, bo on juz komus slubowal i slub jest nierozerwalny...Teraz taki letni czas, juz za tydzien czeka nas slub znajomych, we wrzesniu kolejny - nie wiem, jak to zniose, skoro nawet na sama mysl, chce mi sie plakac...Tylu ludzi moze normalnie zlaczyc sie przed Bogiem, ale dla nich to cos zwyczajnego, nie doceniaja tego, jak wielkie maja szczescie i jaki otrzymali dar, nieslusznie. Dopiero, gdy traci sie ta tak blaha dla wielu rzecz, widzi sie, jak ogromne ma ona znaczenie i jak bardzo boli jej brak:(...ale coz, glowa do gory, zyje nadzieja, wciaz jeszcze we mnie trwa... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×