Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Młoda Mamcia

Świeżo upieczone mamy zapraszam

Polecane posty

Gość Młoda Mamcia

Jestem mamą miesięcznego dzidziusia. To moje pierwsze dziecko. Pierwsze doświadczenia, radości ale także smutki i obawy. Pomyślałam, że może są wśród Was kobietki takie jak ja, które uczą się dopiero macierzyństwa. Mogłybysmy się podzielić swoimi rozterkami, pochwalić maleństwami, udzielic jakis rad... Serdecznie zapraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niska
cześć ja urodziłam 21 pażdziernika ale nie piersze tylko trzecie mam samych chłopaków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mruziaa
Ja urodziłam synka 23 października:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja dolacze w przyszlym roku
Powiedzcie mi czy porod byl bolesny? I jak z karmieniem-byly problemy na poczatku z przystawianiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! Ja urodziłam 29 września i jestem szczęśliwą mamcią malutkiej córeczki. Wpadnę później i wszystko opiszę. Fajnie że powstał taki topik.Buźka ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak byłam w ciąży to panicznie bałam się porodu. Naoglądałam się filmów, naczytałam gazet i strach z upływem czasu potęgował się. Jak przyszło co do czego to nie myślałam już o niczym tylko o tym żeby urodzić zdrowe dziecko i żeby jak najlepiej pomóc mojemu maleństwu przyjść na świat. Na początku miałam słabe skurcze i tym samym słabe bóle ale z czasem wszystko sie nasiliło i te skurcze \'dające rozwarcie\' bolały mocno. Pomagało mi wtedy kręcenie się na piłce bo leżeć na łóżku za cholerkę nie mogłam. Bardzo pomógł mi mój mąż bo ciągle gadał do mnie i trzymał mnie za ręce. Jak miałam silny skurcz to mówił do mnie że już przeszedł i że już mnie nie boli i pomimo tego że wcale nie przeszedł i nadal bolało nie wiem dlaczego wierzyłam mu i jakoś tak łatwiej mi było ;-) Jak już parłam to miałam taki moment że już mi się nic nie chciało i wtedy moja położna powiedziała do mnie \' No dalej matka skulnij się i dotknij główki\' Zgiełam się i poczułam mallutką główke i wtedy jak by piorun we mnie trzepnoł zaczełam przeć jak szalona :-) Miałam tyle energi. Cały poród trwał 4 godziny. O 17 odeszły mi wody a o 20.55 moja kluska była już z nami. Moja córcia ważyła 4030. Co do karmienia to miałam w szpitalu dzięki mojej małej piranii miałam poobgryzane piersi ale z czase sama w domu się nauczyłam bo w szpitalu to co zmiana na oddziale to inna szkoła karmienia i każda piguła mówiła coś innego. Teraz to już light.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mojego synka urodziłam 8 września tego roku :) miałam cesarke ze względu na pośladkjowe ulożenie synka. Cóż przez pierwsze 3 doby była tragedia ze względu na bóle brzucha żaden środek mi nie pomagał który by mógl zlagodzić ból :( no ale ból bólem ,ja zanim zaszłam w ciąże byam nastawiona na bóle porodowe czy już po więc nie bałam sięi nie panikowałam. Co do karmienia było bardzo cieżko, siare miałam tylko przez dzień dalej ciekło mi mleko tak że byłam cała upackana(3-4 razy zmiana w szpitalu to była norma,bo staniki położna zabroniła mi zakładać . Maly miał trudności z ssaniem piersi przez co non stop się denerwował i płakał(tak na dobre nauczył się w 5 dobie) jak również ssanie było spowodowane tym że jest to pierwsze moje dziecko,nie miałam doświadczenia,nie wiedziałam jak jemu pomóc,jak trzymać dziecko a prosząc połozne o pomoc to nieraz po ich słowach typu oj nie raz po takich słowach chciało mi się ryczeć.Na szczęscie moja mama to co nie potrafiam dawała dobre wskazówki to dzieki niej nauczyłam siękarmić oraz pomogła mi złagodzić domowymi sposobami poranione cycuszki :) oj kto tak miał to wie jak to boli, bo to nie raz karmiłam i płakałam z bólu!. więc polecam okady z liścia kapusty lub posmarowac sobie piersi naturalnym miodem i niech on tam będize ok 15 minut a potem zmyć to naprawde pomaga,wszzystkie dziewczyny na oddziale to robiły. a tak na marginesie fajnie że powstał taki topik,każda rada będzie mile tu widziana pozdrawiam wsyztskie mamuśki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hey. Ja urodziłam 3.11, więc mam miesięcznego synka. Poród opisze jutro bo młody zaczyna płakac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
porod mialam okropny, jeszcze te polozne takie wredne, zle wspominam pobyt w szpitalu, a przez bol jaki zaznalam w czasie porodu obiecalam sobie ze nie chce miec wiecej dzieci :D mam nadzieje ze to przejdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heeej jest tam ktooooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Wojtusia
Witam Was! Pozwolicie, że i ja się dołączę?:) Urodziłam swojego synka 3 listopada, choć termin miałam na 25.10. Tak więc nieco się spóźnił :) Cały ten czas leżałam w szpitalu i czekałam aż coś się zacznie dziać. Cały personel mówił mi już po imieniu, a ja zaczynałam czuć się tam jak na jakichś wczasach ;) Skurcze zaczęły się dzień wcześniej, o 4.30 nad ranem. Nie były jakieś specjalnie bolesne (ot, zwykły ból brzucha, jak przy miesiączce), ale za to regularne - co 10 minut. Na obchodzie zbadała mnie lekarka, która stwierdziła, że jednak to jeszcze nie to i mam się zgłosić jak skurcze będą częstsze. Ja jednak czułam, że nie ma racji... Skurcze były cały czas, co równe 10 minut. Jakoś przespałam z nimi noc, ale rano już stały się o wiele silniejsze. Bolało coraz bardziej, więc poszłam znów do lekarki. Ze łzami w oczach prawie wykrzyczałam jej, że skoro to jeszcze nie to, to niech mi chociaż da coś przeciwbólowego, bo mnie boli jak cholera... Wzięła mnie na fotel i znowu zbadała. Tym razem uznała, że poród już się zaczął i mam iść na porodówkę. Bolało mnie bardzo. Czułam się jak zamknięta za jakąś szybą - lewo miałam kontakt z otoczeniem. Położna coś do mnie mówiła, a mnie nawet nie chciało się jej odpowiadać.;) Bardzo pomógł mi mój mąż, który cały czas był przy mnie, trzymał mnie za rękę, podawał pić, pomagał mi chodzić po sali (bo jak leżałam, to bolało jeszcze bardziej). Gdy zaczęły się bóle parte, byłam już bardzo zmęczona. Trwały dość długo, bo nie mogłam wyprzeć maluszka. Jak się później okazało, pępowina była za krótka, a wraz z główką, od razu rodziła się rączka (położne śmiały się, że chłopak zostanie wojskowym, bo salutuje już przy urodzeniu :) ) W sumie rodziłam 8 godzin. Pomimo ogromnego bólu (rodzilam bez znieczulenia) i wysiłku, wspominam to wszystko bardzo dobrze i miło... Najwspanialszą chwilą było, gdy synek wylądował na moim brzuchu i mogłam go wreszcie zobaczyć, dotknąć...Wtedy nie ważny już był cały ten ból i zmęczenie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×