Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Elwira_e

Jak to jest z tą OBECNOŚCIĄ STUDENTÓW PRZY I PO PORODZIE ???

Polecane posty

Gość (kamisia)
Ja rodziłam 3 razy i przy każdym porodzie byli obecni studenci. Przy ostatnim płci męskiej. Bardzo mi pomogli, zwłaszcza, że męża przy ostatnim nie było, bo się samolot opóźnił... Gdzieś ci studenci muszą się uczyć, ale szanuję zdanie kobiet, którym obecność obcej osoby przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacklizzy
Kamisiu- a jak liczne grupy ich miałaś .Zwł chodzi o panów . Rozumiem że przy 2-3 porodzie wstyd gaśnie ale czy poza patrzeniem oni coś robili tj bardzej intyme badania- piersi krocze szyjka itp ? no i czy grzecznie cię proszono oz godę na ich obecność .Rozumiem że rodziłaś w PL.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea......
jesli by sie zachowywali profesjonalnie to liczba i plec by nie grala roli. co innego jakbym uslyszala jakies niewybredne komenatrze badz chamskie zachowanie to bym wszystkich pogonila. no ale tym studentom chyba tez zalezy, zeby albo sie nauczyc albo odhaczyc zajecia i skoro zdecydowali sie na medycyne to chyba widok porodu im nie straszny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackinger
Nestea- to cie podziwiam .Ale -liczne grupy kłócą sie z walorem dydaktycznym. No i serio nie wstydziłabyś sie rodzić gdy poza personelem na sali porodowej byłoby 10 studentów ?Hm.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość (kamisia)
Przy pierwszym porodzie - nie pamiętam- szczerze. Przy drugim dziewczyny z położnictwa 3 przy ostatnim dwóch chłopaków. Dziewcyny z położnictwa były z ostatnich lat i badały mnie. Chłopaki z lekarskiego byli tak samo wystraszeni jak ja za pierwszym razem;-) Oni mnie nie badali, ale jeden z nich był wyjątkowo pomocny- śmiałam się że za mjego męża robił;-) Za każdym razem byłam pytana o zgodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea......
jesli by zachowywali sie jak na doroslych ludzi i przyszlych lekarzy przystalo, a nie jak gowniarze to potraktowalabym ich po prostu jak dodatkowy personel szpitalny. w sumie ciezko mowic jak naprawde bym sie czula bo nie bylam w takiej sytuacji. wszystko zalezy od zachowania i podejscia takich studentow. jeden pewnie jest pomocny a drugi moze byc irytujacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość (kamisia)
"moi" studenci zachowywali się jak na pesonel medyczny pzystało. Za to jedna położna przy piewszym porodzie była chamska i oprykliwa- czego absolutnie o studentkach nie mogłam powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacklizzy
A dzięki za odpowiedź .Spytam tylko czy z tobą kamisiu był na ktorymś porodzie mąż i jak zapatrywał sie na studentów Tj czy akceptował.Bo wiem że czesto tatusiowie są zdziwieni ich obecnościa zwł chlopaków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pit z zusu
W trakcie porodu opiekowała sie mną studentka położnictwa nieśmiała uprzejma ( wieczorem przyszła sie przedstawić rano pożegnać) żałuję że nie była obecna przy samym porodzie natomiast niedawno dowiedziałam się że przy parciu byli studenci ( mąż mi powiedział, bo ja zwyczajnie ich nie zauważyłam, byłam zajęta czym innym).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość (kamisia)
Studenci medycyny (panowie) byli ze mną przy ostatnim porodzie. Niestety męża nie było, bo samolot się opóźnił. NA studentki nic nie mówił. Podejrzewam, że studenci też by mu nie przeszkadzali (wie o nich).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie obrazcie sie albo obrazcie
ale za przeproszeniem KURWA wymagacie od lekarzy, pielegniarek, poloznych itp. znakomitej opieki medycznej ;/ a tu piszecie ze nie zgadzacie sie na praktykantow ;/ jak oni maja sie uczyc skoro co jedna KROLEWNA nie chce miec praktykanta przy porodzie ? a pozniej takie kretynki psiocza na sluzbe zdrowia ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pit z zusu
Raczej chodzi o formę w jakiej studenci się "uczą". Czyli zbiorowo. Dużo łatwiej by było przełknąć obecność "jeszcze nie profesjonalisty" gdyby było ich mało a najlepiej pojedynczo. Mną się opiekowała jedna dziewczyna( jak napisałam studentów od parcia przegapiłam) i to było dobre rozwiązanie bo i ona więcej doświadczyła sama opiekując się pacjentką i ja nie byłam skrępowana tłumem między moimi nogami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronika__
Pani nie obraźcie dwa posty powyżej na 100% należy do jednej z grup :pracownicy służby zdrowia/ludzie ze szkół medycznych /rodziny pracowników służby zdrowia.Czyli do grup w warunkach naszej medycyny "szlachetnie urodzonych"które funkcjonują na szczególnych prawach i których przedstawiciele nigdy nie spotkają się z sytuacjami uwłaczającymi ich godności. Stąd święte oburzenie na te osoby które ośmielają się protestować -ach ten motłoch .Nie rozumie on że musi pokornie pobawić się w manekiny doświadczalnie by NAS "uprzywilejowanych" to ominęło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Artonis.
Witam drogie mamy . Z góry napiszę że jestem mężczyzną przygotowującym się do porodu jako asysta. Zainteresowały mnie kwestie psychologiczne .Dużo piszecie mamy o studentach przy waszych porodach ale zadziwia mnie że nic nie ma w tej sprawie od tatusiów .Cześć z tego co wiem od "rodzącego " kolegi nie zgadza się z góry ale część jednak asystuje żonom wraz z studentami. Czy wasi panowie tego chcą czy są zmuszani jakoś ? Czy potem to jakoś oni lub i wy negatywnie to wspomnacie CZy są z tego potem konflikty ? Zapytałem bo znalazłem gdzieś opis porodu pewnej pani z Warszawy gdzie miała mitygowane wprawdzie pretensje do męża że nie zapobiegł by w kulminacji porodu wprowadzonio studentów na salę . Nie jestem jakiś kłótliwy raczej zgodny ale w sytuacji podbramkowej mogę być "nadasertywny " chcę tego uniknąć ..interesuje mnie czy ojciec /patner /mąż nie przeżywa potem że w tak intymnym momencie uczestniczyła często liczna grupa obcych ludzi -zwł dla mnie to ciekawe jeżeli są to faceci-studenci .Z którymi się przcież współdzieli taki intymny moment. Wiem że w klinikach często nie ma wyboru(tylko mus nas tam zaprowadzi ale jeżeli trzeba będzie... ) stąd pytam. Jeżeli możecie mi napisać jak wyglądały takie "rodzinne " porody z studentami/praktykantami to bym był wdzięczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podnoszęę
J. w temacie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość p7744
Najwiękasz niespodzianka to spotkanie ich -częste -w zwyklym szpitalu czesto są incognito np córa znajomej chodziła na porody z grupą lekarzy już na I roku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Albertina*
UUPP..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bellazłośnica
Podnoszę temat . Mnie zaskoczyło że dzisiaj -nie 25 -35 lat temu często asysty praktykantów -dodam że chodzi o studentów a nie o stażystów czyli już właściwie lekarzy -zdarzają sie w normalnych nieklinicznych szpitalach .Moje znajome które takie asysty miały ,przeszły je właśnie w zwykłych powiatowych czy wojewódzkich szpitalach. A jak u was było -czy panie które rodziły ze studenterią przechodziłyście to w klinikach czy właśnie normalnych szpitalach ? Bo mnie sie wydaje że normy z klinik są jakgdyby naginane takze w zwykłych porodówkach. Piszcie mamy jak u was to było .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bellazłośnica
No to uściśle czemu pytam Sama jestem w 3mcu. Moja mama miała studentów -zwykły szpital wojewódzki ,dawno już temu przy narodzinach mojego brata (2m.) i moich (5 osób k i m). Takie hop to nie było dowiedziałam sie o szczegółach porodów na moje wyraźne życzenie dopiero jak sama zaciążyłam .Hm jak slucham co nieraz się teraz dzieje to jakieś deja vu z tym co było 25 lat temu. Jak możecie się podzielić swoimi doświadczeniami to piszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też-studentka*
Hej -ciekawy wątek .Jako że studiuję psychologię dam wam wyniki badń przeprowadzonych we Francji . Okazuje sie że kobiety tam wcale nie są bardziej liberalnie nastawione do studentów niż u nas. dokładnych procentów nie pamiętam ale rodzące godziły sie na 1 góra 2 osoby . Częsta była prośba by nie była to cała grupa .Sporo odmów podkreślających intymność chwili .Nieliczne panie nie miały absolutnie nic przeciw.Co ciekawe jeden z wpisów pamiętam dotyczył młodej pielęgniarki która pisała że sie zgodzi nawet na kilka osób bo ona też sie uczyła -zupełnie inaczej niż nasz personel który raczej na swoje porody praktykantów nie wpuszcza... A zawsze -pytano wręcz nietaktem tam jest wejść studentom na poród bez zapytania ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pelagiaa
Podbijam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alannnkaa5
Jeżeli któraś z was miała doświadczenia w temacie tj miała asystę studentów,dobrowolnie lub mimo woli ,wypedziła ich itp. to prosimy niech podzieli się doświadczeniami. to może być b. pomocne dla przyszłych mam. Z góry dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fabiolaa_u
Miałam dwa razy raz za zgodą raz bez .nic przyjemnego .Naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaAnna
witam. ja właśnie jestem taką studentką położnictwa ;) choć już prawie położną, bo została mi tylko obrona pracy ;) osobiście zgodziłabym się na obecność studentów i myślę że nawet bym im podpowiadała i proponowała aby mnie badali i się uczyli. zrobiłabym tak , ponieważ wiem że praktyki to bardzo waży etap nauki. co do ilości studentów to też jestem za tym aby to były małe grupy - z własnego doświadczenia wiem, że w dużej grupie podczas porodu mało można się nauczyć i sami praktykanci nie lubią tego typu zajęć- są bo muszą ;p myślę, że studentki są pomocne, gdyż mogą coś podać, pomóc, odpowiadać na pytania, objaśnić niezrozumiałe dla pacjentek terminy stosowane przez lekarzy, gdyż rodzące z moich obserwacji mniej krępują się zadając pytania studentką niż poważnym i często nierozmownym lekarzom. wiem również, że niektórzy praktykanci mogą denerwować- znam 2 praktykantki, które odnoszą się do pacjentek słowami "kochana", "kochanieńka" ipt. - mnie to bardzo irytuje, nie chciałabym aby ktoś się tak do mnie zwracał ..... a co Panie o tym myślą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosssia888
Napisz jak to u was wyglądało podczas praktyk-czy pytałyście rodzące o zgode? No i wy to kobiety a jak byś podeszła do studenta faceta ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up. Mamy pisać !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak np rodzicie z partnerami to oni nie mają obiekcji vs. praktykantów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up . A czy jak sie nie zgadzacie to personel pyszczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli rodzi się w klinice to trzeba się liczyć że studenci mają prawo być ponieważ to właśnie kliniki prowadza zajęcia i kształcą przyszlych lekarzy. W każdym regulaminie kliniki jest taki zapis. jak się nie zgadzasz to droga wolną można rodzić, leczyć się gdzie indziej. A więc skąd pytanie personelu czY studenci mogą być? przy porodzie? Przy badaniu? Zwylke poprostu ludzki odruch a cży ktoś strzela focha przy braku zgody? Z reguły nie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ja pamietam moj pierwszy porod;)mialam cala obstawe studentow!chyba z 10 ich bylo;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×