Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Elwira_e

Jak to jest z tą OBECNOŚCIĄ STUDENTÓW PRZY I PO PORODZIE ???

Polecane posty

Gość gość
też byłam przeciwna studentom przy porodzie, ale co do czego dochodzi, szczerze to nie interesowało mnie ile osób mnie ogląda, skupiałam się na bólach itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiscie studenci maja prawo byc ale Ty masz wieksze prawo odmowic ich pobytu i na sile nikt cie zmusic nie moze bys wyrazila zgode na gapiow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam cc i studentów przy nich nie było, ale przeszkadzały mi wycieczki (bardzo liczne, nie mieścili się w sali) studentów na wizytach lekarskich, przy oględzinach gojenia się rany i krocza - człowiek ledwo żywy, z zakrwawionym podkładem, a tu wyciągaj przy nich i demonstruj się "tam" wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up- to prawda że mogą być mimo braku zgody ? Tj bez pytania rodzącej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mimo braku zgody nie. Ale probuja bez pytania. Teoretycznie powinni najpierw zapytac. Jezeli nie zapytaja, nie krepuj sie i odezwij. Proste "panstwo wybacza, ale nie mam zyczeni/nie czuje sie swobodnie/musze prosic zeby panstwo opuscili sale" powinno wystarczyc. Mozesz naturalnie zgodzic sie na obecnosc npd. wylacznie kobiet, lub ograniczyc liczbe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli psychologia/asertywność ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się rodzi w szpitalu uniwersyteckim to nie muszą się pytać o zgodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam w poliklinice. Byli studenci. Nie przeszkadzalo mi to byly to trzy jeszcze bardziej wystraszone niz ja dziewczyny. Musza sie na kims uczyc . Wole zeby leczyli mnie lekarze ktorzy ucza sie na zywym organizmie a nie z you tube'a :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzy wystraszone studentki to nic. Matka kolezanki rodzila w takiej sali jak z filmu "Seksmisja", gdzie studenci z gory sie patrzyli (caly rok), inna znajoma miala poporodowe przezycia nie do pozazdroszczenia... Nie wydalila calego lozyska i sie zaczelo paprac, przy obchodzie lekarz plus 10 studentow, odkryli ja bardzo bezceremonialnie, Po czym lekarz kazal studentom WACHAC jak z"z niej smierdzi", do tego dwie kolejne lezace na tej sali byly obecne i mogly wysluchac detali nt jej stanu zdrowia... Na takie rzeczy nikt nie musi dawac przyzwolenia. Potem wiecej, jak mam ze soba praktykantke, przyszla pielegniarke to zawsze pytam pacjentow czy zgadzaja sie na jej obecnosc (wlasciwie jestem ku temu zobligowana), nieistotne jest przy tym co bede robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok ale sa szpitale uniwersyteckie. I tam rodzac z gory powinno sie zaakceptować obecnosc studentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szpital kliniczny oznacza z założenia automatyczną zgodę na studentów. Jeśli komuś studenci bardzo przeszkadzają, wystarczy znaleźć szpital niekliniczny, tam wszystko zależy od zgody rodzącej. A w każdym mieście gdzie jest szpital kliniczny, jest także niekliniczny, także problemu nie ma :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a nie zgadzajcie się, nas to g***o obchodzi ten wasz cały poród, i sami jesteście lewusami czy jak tam nas nazywacie, to świadczy tylko o was że nazywacie tak młodych studentów, ja już studia dawno skończyłam, teraz nie jestem związana z ginekologia i szczerze to na studiach nas ZMUSZALI żeby iść na ten poród bo nikogo to nie obchodziło i zazwyczaj kogoś "wypychali" , woleliśmy się uczyć poważnych rzeczy a nie patrzyć jak spocona baba jęczy i wydala płód, nikogo to nie obrzydzało ale tylko nogi bolały od stania i patrzenia, nuuuudyyyy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a i pociesze was mamusie że jak decydujecie sie z własnej nieprzymuszonej woli rodzić w klinice przyakademickiej to wasza zgoda/niezgoda nikogo nie obchodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"jeszcze nie specjalista" "pryszczaci" ŁAŁ człowiek nabiera prawdziwego szacunku dla pacjentów, banda baranów co to myśli że trzeba ich po d***e całować jak idę do urzędu baba na mnie warczy, w poczcie warczy, w banku, w sklepie, wszystkie wyżej srają niż d**e mają. ale nie daj boże lekarz/ student/ pielęgniarka nie jest słodki jak miód to juz obraza majestatu, a jakie wy jesteście dla swoich klientów???? ja sie pytam, dlaczego jak ide do sklepu, urzędu, kosmetyczki nie jestem uprzejmie obsługiwana???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Leżałam w szpitalu ponad miesiąc. Moja kuzynka (studentka medycyny) miała w tym czasie praktyki w "moim" szpitalu i często mnie odwiedzała wraz z koleżankami i kolegami. Podczas badań przed porodem nie godziłam się na obecność studentów (tylko zwykłe usg mogli oglądać, ginekologicznie nie pozwoliłam) bo...przecież znałam ich, przychodzili do nas do domu, chodziliśmy razem na piwo:) Podczas porodu (CC) było mi jednak wszystko jedno, nawet nie przyglądałam się twarzom asystujących studentów, nikt nie chichotał, nie pokrzykiwał kumplowsko "dawaj, dawaj, kiecka do góry:)" , wszyscy byli poważni, delikatni (dziewczyny pomagały mi ogolić brzuch do cięcia), skupieni, bo i sprawa była poważna. Synek urodził się na bezdec*****ak go wyciągali była cisza, nie było słychać płaczu dziecka, w tej ciszy słyszałam jak leci kroplówka...oni byli przerażeni. Kiedy synek zaskoczył i zapłakał, słyszałam kilka kamieni spadających z serc:) Pamiętam tzrąsące się ręce młodego studenta (chyba) który dostał polecenie od potwornie zmęczonego lekarza aby dokończyć szycie. Zażartowałam, żeby szył ładnie i "stulidupki" mi nie zrobił, ale jemu tak się ręce trzęsły, że już wiedziałam - będzie fatalna blizna. Teraz już zbladła, ale na początki rzeczywiście była okropnie krzywo zeszyta i ściśnięta. Oni musza się uczyć. Muszą. Podczas badań można się nie zgodzić, ale podczas porodu jest taka atmosfera, że jest wszystko jedno ile osób gapi się na krocze, byle tylko dziecko zdrowe się urodziło. Moje koleżanki i koledzy zachowali się adekwatnie do sytuacji i bardzo na poziomie - żartowali jak mogli sobie na to pozwolić, zachowali powagę sytuacji kiedy tego wymagała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nikt nie chichotał, nie pokrzykiwał kumplowsko "dawaj, dawaj, kiecka do góry" "" SERIOOO ???? to jest jakaś kpina, może przestańcie się bawić w bajkopisarstwo, jeszcze sie nie spotkałam żeby ktoś chichotał przy porodzie? niby z czego? naprawdę wszystkim wisi wasze gołe krocze i ogólnie całe wasze ciało, interesujecie ich tylko jako pacjent- przypadek i żebyście nie pomarli. cycki opadają jak sie to czyta..... i jeszcze to przeżycie że niby oni to przeżywali... a nie szył cię na pewno student tylko jak już to stażysta albo rezydent...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Błąd logiczny powyżej -jeżeli dla ciebie to ONI ( piszesz "ich ") to skąd znasz tak dobrze ich odczucia ? Jasnowidz(ka) się znalzł(a).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypowiem sie jako studentka.Po pierwsze na sali nie smierdzi i wnetrznosci nie slychac, nie slychac tez ciecia. Maz siedzi przy glowie i nie widzi brzucha. Uwazam ze gdybym to ja miala miec cc to chcialabym miec przy sobie meza bardziej niz przy naturalnym. Lezysz przytomna, wiesz ze cie kroja i nie mozesz sie ruszyc patrzac w sufit. Pacjentka byla pytana czy jej nie przeszkadza ze tam bede ale to bylo w Anglii. Cc jest mniej intymna niz sn wiec generalnie obecnosc studenta nikomu nie przeszkadzala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"dawaj dawaj kiecka do góry" kochany gościu słyszałam jak szłam na kontrolne usg i badanie gin leżąc w szpitalu długo przed porodem. To byli moi kumple, głupio żartowali - pisałam, że PODCZAS cc nikt już tak nie żartował. Co innego podśmiechiwać się do koleżanki/kolegi w czasie luźnego badania a co innego podczas porodu. Pisałam też, że nie zgodziłam się na badanie gin przy nich. Lekarka robiące usg była lekko zszokowana wymianą "uprzejmości" między nami, dopiero jak powiedzieliśmy, że wszyscy się znamy przeszła do badania i wspólnie oglądaliśmy mojego syna na monitorze. Przy porodzie było poważnie i bez głupot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przeżywałabyś jakbyś jako studentka medycyny (skoro ci "cycki opadają" mniemam że jesteś kobietą) uczestniczyła przy porodzie swojej koleżanki, uśmiechałabyś się do niej czy nawet puściła "oko", a po chwili wyciągnęliby z niej fioletowego jak śliwka noworodka które zamiast wykrzyknąć i rozłożyć rączki nabierając pierwszego oddechu wisi bezwładnie lekarzowi w rękach, nie oddycha, nie rusza się??? Nigdy nie zapomnę ich przerażonych oczu, jak spojrzeli na dziecko, potem na mnie i tej grobowej ciszy która zaległa. Gołe krocze wisi lekarzowi, który przepracował już na porodówce czy w gabinecie gin kilka lat - studentom nie wisi, zapewniam Cię. Oni mają jeszcze wrażliwość, strach, empatię, delikatność i wstyd, który czasami każe im nawet oczy spuścić. Później popadają w rutynę i zaczynają traktować pacjentów jak "przypadki". Mój mąż siedział przy mojej głowie podczas cc, ja byłam przytomna, wszystko widziałam, słyszałam. Brzuch i nogi oddzielone są "parawanem" z prześcieradła. Jest jednak kamera skierowana "między nogi" i można sobie wszystko oglądać na monitorze wiszącym w sali operacyjnej. Stąd widziałam jak wyciągali syna - mąż nie chciał oglądać, siedział tyłem do monitora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawie piszesz -a to było u nas w kraju?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka położnictwa
jestem studentką położnictwa, świeżo po praktykach na porodówce i z moich obserwacji wynika że: - na oddziale jest za mało położnych(DWIE!) i nie ma możliwości, żeby odpowiedziały na każde pytanie czy wątpliwośc rodzącej i tam akurat przydawałyśmy się my, proponowałyśmy gaz rozweselający, piłkę, prysznic... - nie było możliwości, żeby więcej niż jedna była przy rodzącej - gdy przychodziła pacjentka zakładałyśmy dokumentację noworodkową i opiekowałyśmy się pacjentką od początku do końca lub jeśli skończył nam się dyżur to koleżanka z kolejnej grupy przejmowała pacjentkę - ZAWSZE można nie zgodzić się na obecność studentów, czy to szpital mający umiwę z uczelnią czy klinika UM - nawet jeśli się zgodzicie na obecność studentów w każdej chwili możecie ich wyprosić, to wasze święte prawo jako pacjentek - żeby studenci was badali każdorazowo muszą uzyskać na to waszą zgodę Mi się bardzo podobało, rodzące generalnie chciały mieć nas przy sobie, bo masowałyśmy, uczyłyśmy mężów masować, oddychałyśmy z nimi na skurczach, pozwalałyśmy pić (położne z oddziału pozwalają tylko zwilżać usta - stara szkoła nie pozwalała, obecne badania zachęcają bo odwodniona kobieta nie ma siły przeć), ale sytuacja gdy wchodzi cała grupa ćwiczeniowa nie jest ani poszanowaniem godności i intymnośc***acjentki, ani oni wszyscy się i tak nie nauczą i ja bym się jako pacjentka na to nie zgodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W życiu nie zgodziłabym się na rodzenie przy grupie studentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesoła mama
Ja rodzilam ze studentka. Bardzo sobie chwale, żartuje czasem ze mialam prywatną polozna beZ opłaty:) Dziewczyna była ze mną większość czasu już podczas partych, ale jej obecność była bardzo dyskretna. Pomogła mi przystawic nasza córeczke do piersi, mężowi pozwolila i pomogła założyć pierwsze ubranko po kangurowaniu. Była pomocna, miła, uśmiechnięta, ale gdy trzeba niezauwazalna. Bardzo się ciesze że tam była.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak samo, miałam dwie studentki przy porodzie i bardzo sie cieszę ze były, były bardzo pomocne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z jednej strony wiadomo ze to jest krepujace a z drugiej gdzies uczyc sie musza prawda, z samych ksiazek to nie mozliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem studentką położnictwa, aktualnie na praktykach. Przyznam, że poród, dla nas studentów, jest fascynującym zdarzeniem. Na kobietę nie patrzymy przez pryzmat jej wyglądu, makijażu, krzyków czy gołego krocza. Patrzymy na cud na rodzin, w którym mamy okazję brać udział. Byłam dziś m.in. przy porodzie naturalnym, przy którym znajdowała się położna, lekarz i 6 studentek oraz tatuś. Myślałam, że pacjentka będzie mocno skrępowana naszą obecnością, że to już tłok. Sama jednak zachęcała nas, byśmy podchodziły bliżej, bo inaczej nic nie zobaczymy :) Tatuś ciągle podchodził i pytał mnie o rozwarcie i tętno, po porodzie o wszystkie wymiary itd, nie chciał przeszkadzać położnej i żonie a sam też chciał coś wiedzieć. Później, już po porodzie, mama bardzo nam dziękowała za zainteresowanie i przyznała, że w tamtej chwili nie myślała o patrzących na nią osobach, ale o tym jak przeć, by szybko urodzić synka. Zawsze jednak, nawet o zwykłe mierzenie temperatury, pytam pacjentkę o zgodę, bo wiem, że ma prawo nie chcieć mojej obecności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miło czytać że przyszłe polożne majatyle empatii .Z tym że te 6 osobowe grupy, przecież liczne to raczej kojarzą sie z minionymi latami :O:O a tu proszę ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie byli studenci i poród przyjmował rezydent. Milej to wspominam niż poród z dwiema położnymi i ordynatorem. Młoda ekipa była super. A źe widzą jak z mojej brochy się robi mięso mielone? No cóż- cud narodzin. Patrzyli na to jak mechanik zagląda pod maskę, więc pełen luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.10 nie strasz młodych matek :) ale rezydent to JUŻ lekarz :D po LEP czyli co innego . A co do studentów -dużo ich było u ciebie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×