Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość OleńkaLublin

gdzie rodzic w Lublinie?

Polecane posty

Gość KostaPaulina
Witam, Jak byłam w ciąży obiecałam sobie że jak już urodze to później napisze swoją opinie na temat tego konkretnego szpitala, sama przed porodem szukałam w sieci forów na ten temat, ja rodziłam na LUBARTOWSKIEJ i wszystkie pozytywne komentarze jakie są jestem przekonana że napisały kobiety które przyjechały i z miejsca urodziły, bez komplikacji i szybko. Ja rodziłam dwa dni, leżałam przed porodem 3 dni, najdłuższe najgorsze 3 dni, nikt mi nie mówił co i jak, kiedy urodzę, czy w ogole cos sie ze mna dzieje, kompletnie nic. Po za tym traktowano mnie jak krowe, mówiono do mnie na "ty". Byłam już 4 dni po terminie na darmo tam siedziałam tyle, (a przyjechałam w terminie tylko żeby mnie do ktg podłączyli) i w końcu wzięli mnie do pokoju tortur, kilkanastu studentów, krzesło na piedestale, ochrzan za to że mam na sobie majtki, ja wdrapująca się na wysokie krzesło z wielkim bębnem nikt mi nie pomógł ale to już pominę, teraz dramat NiKT nie mówi mi co się dzieje, słyszę w tłumach cos o jakiejs folii tak na prawdę pozniej dowiedziałam się ze chodzi o foley czyli balonik który rozpycha pochwę żeby uzyskać większe rozwarcie, trzymało mnie około 5 studentów, a pani mi pchała ten balon, myślałam że chcą mnie zabić dosłownie, krew tryskała a oni do mnie że juz mogę wyjść, ale tu się dopiero zaczęło, skurcze non stop cały dzień i całą noc ja nie wiedziałam co się dzieje nikt mi nic nie mówił, mąż się denerwował, ja płakałam, nikt na mnie nie zwracał uwagi koszmar!!!!!!!!!! A jak się spytałam pani ordynator o co chodzi kazała mi się schować w sali i być cicho bo ona nie ma czasu... Ludzie to był koszmar. jak nazajutrz wzięli mnie łaskawie na trakt porodowy uratowała mnie tylko młoda położna która była naprawde miła, pierwsza w tym szpitalu która potraktowała mnie jak człowieka. No ale dalej, leżę na trakcie porodowym, podłączyli mi mega boleśnie kroplówkę, ale cóż to poród, coraz silniejsze skurcze z kręgosłupa, boli jak diabli jedyne co mi pomaga to krzyk, wraz ze skurczem krzyczałam to mi pomagało więc czemu nie? No i juz mowie czemu nie: przyszedł lekarz i zaczął krzyczeć na mnie że on ma teraz obchód i mam nie krzyczeć bo mi się tu nic nie dzieje!? Pozostawiam bez komentarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do KostaPaulina Współczuje ci tych dramatycznych przeżyć. W niektórych szpitalach na prawde potrafią upodlić człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, jestem świeżo po porodzie na Lubartowskiej. Przyznam, ze miałam ogromny dylemat, w którym szpitalu ma przyjść moje dziecko na świat, zwłaszcza po tylu historiach z TV. W szpitalu leżałam 3 dni bo byłam już po terminie, nie spotkałam się z niekompetencją personelu. Na oddziale nikt nie rzucał mi się na szyję z wyrazami sympatii, ale złego słowa nie mogę powiedzieć na opiekę. Jeśli chodzi o sam poród- miłe, kompetentne, kontaktowe położne. Cały czas informowały mnie co się dzieje, sprawdzały stan mój i mojego dziecka, odpowiadały na pytania. Jeśli chodzi o doznania to nie oszukujmy się- poród to nie relaks w sanatorium. Ból był, ale taka jest fizjologia. Na personel żadnego złego słowa nie powiem!!! Zwłaszcza cudowne dwie położne- Pani Grażynka i Pani Małgosia (tak mi się wydaje). Takich osób potrzeba w szpitalach. Ani chwilę nie czułam się niepewnie, dodawały mi otuchy. Po przewiezieniu na oddział z dzieckiem, wszystkie pielęgniarki służyły pomocą- nie spotkałam się z niczym nieprzyjemnym. W każdej chwili mi pomogły. Po powrocie do domu chętnie udzieliły mi informacji przez telefon. Być może mój poród nie był skomplikowany i stąd moje opinie, trudno mi to ocenić bo rodziłam pierwsze dziecko. Z pewnością opieka nad moim dzieckiem w pierwszych dobach nie była łatwa ze względu na pewne jego zdrowotne komplikacje- co dowodzi, że w tym szpitalu można liczyć na pomoc i wsparcie. Jeśli po mojej wypowiedzi ktoś pomyśli, że za opiekę "dopłacałam" to się grubo myli. Szczerze POLECAM ten szpital.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli chcecie dowiedzieć się jak rodziły wasze matki i babki proponuję lubartowską.sale 8 osobowe + noworodki+ 8 tatusiów normalny cyrk.na ścianach lamperie z lat 80-siętych ,jeden kibel połączony z prysznicem na korytarzu. personel różny od b.miłych bo b.niesympatyczne . noworodek 2 godziny po porodzie został już zabrany na kąpiel-tylko po co.zresztą osobom o mocnych nerwach proponuję niby przypadkiem wejść do pomieszczenia gdy noworodki są kąpane (horror i opowieść na osobny temat).zdecydowana większość rodzących to kobiety z okolicznych wiosek o niskiej świadomości standardów medycznych i przysługujących im praw , które nie miały w lublinie "swojego" lekarza więc tylko tu mogły być przyjęte.noworodek od 5 doby życia był faszerowany antybiotykami.był oczywiście zupełnie zdrowy ,dostawał je ot tak profilaktycznie.oczywiście wpłyneło to b.negatywnie na jego układ odpornościowy.teraz w wieku 8mc. choruje i znowu bierze antybiotyk (tym razem to konieczne).generalnie szpital jedynie dla miłośniczek PRL-u.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę o info na temat szpitala na Lubartowskiej, termin mam na 09.04.15. Z racji że mam cukrzycę ciazowa będę wcześniej skierowana do szpitala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnkaHankaSiostraJanka
Ja rodziłam na Lubartowskiej. To było najgorsze doświadczenie w moim życiu. Przez to nie zdecyduję się na kolejne dziecko, choć kiedyś chciałam mieć dużą rodzinę. Lekarza podczas porodu nie było. Przyszedł na chwilę po wszystkim. Położna była jedna na 3 rodzące. Do mnie zajrzała 2 razy po niecałe 5 minut przez kilka godzin. W nocy byłam sama jak palec. Nie wiedziałam już co mam gryźć z bólu. Znieczuleń nie było (znaczy był głupi jaś - był zajęty). Dodam że miałam wywoływany poród. Przez cały czas - zarówno przed porodem jak i po czułam się jak w RZEŹNI. Totalna znieczulica. U nikogo nie uwidzisz pomocy. Na sali po porodzie 8 kobiet, 8 dzieci i lampy do żółtaczki. Jednym słowem duchota i ciasnota. Dodam że miałam tam swojego lekarza, do którego chodziłam prywatnie, ale podczas mojego porodu nie miał dyżuru. KOSZMAR! Wszystko tylko nie LUBARTOWSKA. No i ordynatorka, która ma wywalone na ból i cierpienia. Liczyłam tylko na odrobinę ludzkich uczuć, a przeżyłam koszmar!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×