Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość TANGOLITA

Samotność to przekleństwo?

Polecane posty

Gość Samotka
Foniusia! Wnioskuję, że jesteś jeszcze bardzo młoda , bo jeszcze się uczysz. Twoja samotnośc jest ytlko chwilowa, bo przeniosłaś sie do innego miasta, nie masz jeszcze znajomych, koleżanek i kolegów no i są wakacje. PrzecieżWam młody bardzo łatwo jest nawiązać kontakt między sobą, tylko trzeba chcieć. Jak będziesz siedziała w domu, nigdzie nie wyjdziesz, to nikt tam cię nie znajdzie. A czemu nie pójdziesz na dyskotekę? Przecież tam z miejsca poznasz kogos w Twoim wieku. Albo idż gdzieś na spacer, lub tam gdzie chodzi młodzież. Zrób coś, wyjdż z domu idż między ludzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MODEM
, kiedy Twoja Irena wychodzi samaARKADY! Witaj chłopie, cieszę się, że odezwałeś się i że posłuchałeś mych rad i że nie jesteś już samotny. Myślałeś, że uganianie się za młodymi babkami, da Ci szczęście? Nie w naszym wieku, to nas seniorów moze tylko dołować. Sam pisałeś, że byłeś wsciekle zazdrosny, kiedy Twoja młodzsa dużo od Ciebie partnerka gdzieś wyszła sama. Zaraz podejrzewałeś ja o zdradę, aż w końcu tak się stało. Teraz juz nie zadręczasz się kiedy Twoja Irena wychodzi gdzieś sama, bo wiesz już na pewno, że nie będzie spotykać się na jakiejś randce i dlatego odzyskałeś spokój. Będę dalej polecał wszystkim starzejącym sie panom, aby nie robili z siebie fircyków w zalotach, tylko szukali partnerek w swoim wieku, aby w spokoju i bezstresowo doczekać tego, co sie zbliża nieuchronnie - wiecznego spokoju. Pozdrawiam cię i życzę Tobie i Twojej Irenie dużo jeszcze szczęśliwych dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poważna
Widzę, że na tym topiku, ktośkomus dobrze doradził i ten ktoś dobrze na tym wyszedł. Z moich obserwacji wynikaże panowie w starszym wieku, często uganiaja się za kobietami młodszymi od siebie. Wystarczy przeczytać ogłoszenia matrymonialne. 70-latek chce mieć kobietę młodszą o 15-20 lat! No i po co mu, aż taka różnica wieku? To wręcz jest śmieszne i żenujące, bo facet myśli, że jak ma forsę, to może pozwolić sobie na dużo młodszą zonę, a potem żyć casły czas w stresie, bo wiadomo, że to są jego ostatnie chwile, kiedy przestanie być "pełnosprawnym" mężczyzną, a potem popada w stres, sam siebie dołuje i swoją partnerkę, bo jest wsciekle o nia zazdrosny i często potem żałuje, bo myślał że młodsza partnerka "uskrzydli" go, doda wigoru! |Sama widziałam takie małżeństwa, bo i w mojej rodzinie, też zaistniał taki przypadek i mój wujek, do dzisiaj żałuje, że nie ożenil się z pewną wdową, młodszą od niego o 4 lata, bo taką mu rajono. To by było ku przestrodze dla panów, którym wydaje się, że "odmłodnieją przy młodszej partnerce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotność to przekleństwo... Wiem coś o tym... Mam już 32 lata... Jestem sama... Zaczynam wątpić, czy istnieje moja druga połówka... Przestaje już wierzyć w miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zyczliwa
Różany ogród! Masz taki oryginalny nick, a takie ponure myśli. W takim wieku? Przecież to piękny wiek dla kobiety, a Twoja samotnośc jest na pewno tylko chwilowa, bo nie sadzisz chyba, że do końca życia zostaniesz sama. Tylko musisz coś zrobić, pomóc samej sobie, zastanów się dobrze, co możesz zrobić dla siebie, aby wyjśc z tej samotności i to od z a r a z. Pracujesz pewnie, a więc masz kontakt z ludżmi, zawrzyj jakieś przyjażnie, oceń siebie bezstronnie, albo poproś jakąś dobrą znajomą, czy przyjaciółkę, żeby doradziła Tobie, na co powinnaś zwrócić uwagę. I najważniejsza rzecz - nie zamykaj sie w sobie, wyjdż z domu. Zobaczysz, że wkrótce już nie będziesz sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życzliwa... Dzięki za miłe słowa... Wszystko to jednak nie jest takie proste... Czy kiedyś kochałam? Tak. Czy kiedyś byłam kochana? Myślę, że tak. To dlaczego dziś jestem sama? Nie wiem... \"Kocham Cię, ale nie mogę z Tobą być\"... - czy można usłyszeć coś bardziej okrutnego? Długo nie mogłam się z tym pogodzić. Albo innym razem...\"wybacz...zbyt mocno przypominasz mi kogoś kto mnie porzucił, myślałem ,że mogę..., ale nie mogę...\" Ile razy można coś takiego przeżywać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To...
tylko wymówki. Nie ci faceci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .dorka-m
Powinien Cie ktos dobrze wygrzmocic to by Ci przeszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zyczliwa
Dorka M! To ciebie powinien ktoś wygrzmocić i to solidnie! nie zabieraj głosu, jak nie masz nic do powiedzenia. Pewnie nie wiesz, co to jest samotnośc, ale sie dowiesz - masz to jak w banku, bo jeśli potrafisz, tylko takie rady dawać, to prędzej, czy póżniej dopadnie Cię ta samotnośc, oj dopadnie. A "Różany ogród" - zobaczysz, że jeszcze będziesz miała swój różany ogrod - masz na to wielką szansę, gdyż całe życie przed Tobą. Otrząśniesz się w końcu z tego co cie spotkało, czas goi rany i to jest stare, ale sprawdzone porzekadło. Któregoś dnia spotkasz na swojej drodze życia kogoś, komu nie będziesz nikogo przypominać, tylko będziesz dla niego kimś ważnym i on dla ciebie też. Za to co Ciebie spotkało - Ciebie spotka nagroda, a jego kara, bo życie się samo zemści. Więc głowa do góry, nie zadręczaj się, bo jeszcze nic nie jest stracone, zwłaśzcza w Twoim wieku. Dalej życzę szczęscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem samotny
Od kilku już lat jestem samotny, bo owdowiałem. Na dodatek nie mielismy dzieci, więc teraz nie ma wnuków. Zyje juz tylko wspomnieniami, jest mi coraz trudniej z tą samotnością. Różni znajomi koniecznie chcieli mnie wyswatać, ale ja nie mogę zapomnieć swojej żony, z którą przezyłem 31 lat. Nasze małżeństwo było udane. Nie mając dzieci żyliśmy zgodnie, jedno dla drugiego. Juz sam nie wiem, co mam zrobic, aby zapomnieć, żeby jeszcze dalej żyć pełnią życia, tylko jak to mam zrobić? Jak pozbyć sie przeszłości? Czy jest na to jakaś rada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też samotna
Po prostu bardzo kochałeś swoją zonę, kochasz ją nadal i bardzo tęsknisz. Pomoze Ci tylko czas i ewentualnie zaprzyjażnienie się z kimś. W Twoim stanie ducha jakiekolwiek związki są na razie niemozliwe. Będziesz odrzucał wszystkie kobiety bo zadna z nich nie będzie Twoją Żona. Ale może znajdzieszkiedyś przyjaciółkę z którą będziesz chciał dzielić swoj czas, a reszta być moż też przyjdzie. Masz gg ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bela
też samotny Niektórym w ogóle nie dane jest takie szczęście. 31 lat z kochaną osobą. Zazdroszczę ci. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Już nie samotna
"Też samotny" - Ja po smierci mojego męża vyłam samotna prawie 5 lat. Przez pierwsze 3 lata po jego śmierci, w ogóle nie myślałam, zupełnie nie byłam zainteresowana, aby kogos poznać. Wydawało mi się, że mój świat się zawalił i juz nigdy go nie odbuduję. Z mężem przeżyłam 32 lata i też nie mieliśmy dzieci, więc nie miałam w nikim wsparcia. A jednak, czas goi rany, zaczęłam tęsknić za kimś, kto stałby się bliski mojemu sercu, a to już jest inne nastawienie. Aż przyszedł taki dzień, że znalazłam to swoje drugie szczęście! I to przypadkowo. Poznaliśmy się w dużym supermarkecie. Staliśmy w długiej kolejce do kasy, ja przed nim. Mój wózek był zapełniony drobiazgami, a jego cały wypełniony. Ja swoje rzeczy już zapakowałam i mialam odejsc, ale zobaczyłam, jak on sie męczy z upychaniem swojego towaru. Szło mu to tak niezręcznie, że się mi go żal zrobiło i nawet specjalnie mu sie nie przyglądajć zaoferowałam swoja pomoc. Pomogłam mu pięknie wszystko zapakować, a on w podziece zaprosił mnie do kafejki. Tam dopiero przyjrzałam mu się dobrze i oniemiałam - był w typie mojego męża. Okazało się, że i on był od 2,5 roku wdowcem, a ja też trochę byłam w typie jego zmarłej żony. Oczywiście umówiliśmy się na spotkanie i spotykamy sie już od 7 miesięcy i jest nam ze sobą dobrze. Nie planujemy jeszcze co będzie dalej. Teraz najwazniejsze jest, że oboje już nie jesteśmy sami.Konkluzja z tego taka - trzeba nie bać się zagadać do kogoś, pomóc, tak jak ja to zrobiłam. Gdybym odeszła wtedy przy kasie, to pewnie dotąd byłabym sama i nie dowiedziałabym się, że moje szczęście stało koło mnie. Więc "Też samotny", rozejrzyj się dokoła, zapomnij już o przeszłości bo jeszcze ważna jest nasza przyszłośc. Zyczę Ci szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bela
Juz nie samotna Bardzo miła historia :-) Nie bac sie zagadać powiadasz. Ja sie boje panicznie. Ta niesmiałość pozbawia mnie tego co najfajniejsze w życiu. Pracuje nad tym, ale nie jest łatwo nagle zmienić swoje podejście. Gdybyż mogło byc tak, że los sprzyja i prowokuje taka sytuację, że... chyba ide na łatwiznę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Józef-samotnik
O samotności i przyczynach tej samotności, można wiele opowiadać, bo samotnośc, samotności nie równa. Ja jestem po trochy samotny z własnego wyboru i wcale nie jestem pewien, czy jest mi z tym dobrze. To zależy od dnia i od samopoczucia. Wiem doskonale, gdzie tkwi przyczyna, ot po prostu i chciałbym i boję się. Tak boję się utracić swoja niezależność i przychodzi mi czasami zapłacić za to wysoką cenę. Są dni, że czuję się fatalnie, jestem rozbity psychicznie, nic mi sie nie chce, czuję się chory. I wtedy wściekam się na siebie samego, żem osioł do kwadratu, bo gdyby była przy mnie dobra, miła kobieta, to ona wiedziałaby, czego mi brak. Zaparzyłaby jakiejs orzeżwiającej herbatki, przytuliła, powiedziała cos miłego. Zdaje sobie sprawę, że z kazdym dniem robię się malkontentem, ale co zrobić, jak za chwilę zmieniam zdanie i myślę, że może dobrze, iz jestem sam, bo mogę robić co mi sie podoba. Za wszystko trzeba w życiu płacić, bo i tak, raz jest dobrze, a raz niedobrze. Chyba jednak jest mi coraz bardziej niedobrze ze sobą sam na sam. I bądż tu człowieku mądr i pisz wiersze, tylko,że ja piszę wiersze, bo co mi pozostało. Chce nadmienić, że samotny jestem dopiero, albo juz od 5 lat, po odejściu mojej partnerki i stąd chyba mam uraz na wiazanie się z kimś na stałe, nawet bez ślubu. Czy sie jeszcze zdecyduję - nie wiem, ale wiem, że czas ucieka, a ja nie jestem pierwszej młodości. Chyba będzie trzeba coś z tym zrobić, zanim zpierniczeję na dobre!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja uważam, że samotność nie jest zła. o wiele gorszy jest stan ducha tuż po porzuceniu przez ukochaną osobę. ja mogę być sama, nie boli mnie to, nie dokucza. chodzę na imprezy. czytam książki, zajmuję się tym, co lubię, rozwijam swoje pasje. ostatnio dochodzę do wniosku, że wolę już być sama, niż z kimś, bo... nawet jak jest dobrze, zaczynam się obawiać chwili w ktorej On mnie porzuci, odejdzie jak każdy przed Nim. wolę być sama. samotność nie sprawi przykrej niespodzianki. a wbrew pozorom druga osoba to nie tylko sama radość..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marion6
Ilona! A jak długo jesteś sama? Zwykle po tym, kiedy odejdzie od nas partner, mąż, czy kochanek, jest to dla nas ogromny stres, nieco inny, niż śmierć współmałżonka. Na to ostatnie nie mamy wpływu i taka jest nieraz kolej rzeczy, ale zdrada partnera, odejscie, porzucenie, jest przeżyciem stresującym, ale z tego można w końcu otrząsnąć, bo jak wiadomo czas goi rany. Ja też 3 lata temu zostałam zdradzona i porzucona- myślałam, że sie zabiję. Przysiegłam sobie na wszystko, już nigdy nie wiązać sie z żadnym facetem . Poza cierpieniem, zaczęłam upajać sie swoją wolnością, tym , że mogę robić, co mi sie podoba, wychodzić z domu i nie tłumaczyć się, gdzie idę i o której godzinie wrócę. Ale kotuś, wszystko do czasu. Domu zaczęłam unikać i coraz więcej starałam się być poza domem, bo zaczynałam odczuwać ból, że niktw domu na mnie nie czeka, nie wita mnie, nie poda szklanki herbaty, jak wracałam póżno z pracy bardzo zmęczona. Tak, samotnośc zaczęła mi doskwierać, aż wreszcie zrozumiałam, że obecnośc drugeigo , bliskiego człowieka, mam na myśli mężczyżnę - jest mi niezbędna, bo trzeba mieć kogoś, z kim będziesz dzielic nie tylko łóżko, ale wszystko to co niesie proza życia codziennego, gotowanie, dogadzanie kochanej osobie itd. I nie należy myślęć, że może znowu ktoś nas porzuci, bo czy koniecznie tak musi być? Dzisiaj nie jestem juz sama, bo mam znów kogos, kto mnie kocha i ja go kocham. Dlatego zapytałam, jak długo jesteś sama? Samotnośc to nic dobrego, stajemy się sarkastyczni, zgorzkniali, skłonni do krytykowania innych. Jesteś jeszcze rozgoryczona, bo chyba zawiodłaś się na swoim ukochanym, ale uwierz mi, że wcześniej, czy póżniej samotnośc zacznie Ci dokuczać, aż zdecydujesz się wyjśc z tej samotności i tak zrób...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stary kawaler
Samotnosc moze byc przekleństwem, jezeli sie tego chce! wiem, wiem, ze nie jest to łatwe wyjśc z sytuacji bo sa rozne okolicznosci, ktore sprawily, ze jestesmy samotni. Do tej pory myslalem, ze wzybralem samotnosc z czystego egoizmu, bo jest mi z tym dobrze, to znaczy bylo mi dobrze, bo od pewnego czasu juz tak nie jest. Sam sie dziwie dlaczego, tak bylo fajnie, robilem co chcialem, zabawialem sie z panienkami, nikt mi nie mowil ile mam piwa wypic, nie przeszkadzal w ogladaniu meczow. Ale prszyszla kryska na matyska, zdrowie zaczelo szwankowac, przekroczylem 60 lat i czas by sie ustatkować. Ale baby nie chca starego kawalera, boja sie jego nawykow starokawalerskich i moze maja racje. Myslicie moze, ze szukam na stare lata zony-nianki? Sam nad tym myslalem, ale to nie to. Chcę sie ozenic i wiesc zywot zonatego mezczyzny i moze docenic ognisko zycia domowego z kobietą- partnerka, taka na dobre i zle. troche pozno do tego dojrzalem, ale chyba lepiej pozno, niz wcale. mam racj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zonkoś
Do starego kawalera! Widzę,że to forum jest dla samotnych i dojrzałych osób i dobrze, że ktos poruszył problemy ludzi samotnych w starszym wieku. A ty Stary Kawalerze, dośc póżno obudziłeś się, jak to sie mówi "z ręką w nocniku". Sam mówisz, że przyszła kryska na matyska. A widzisz? Dam Ci przykład. Ja też miałem sąsiada, zatwardziałego kawalera, chociaż nie zupełnie kawalera, bo był kiedyś zonaty, ale było to studenckie małżństwo i wieku jego 25 lat rozpadło się, bo zona go rzuciła, a ten w rozpaczy przysiągł, że juz nigdy więcej sie nie ożeni. I słowa dotrzymał sobie przez 40 lat! Będąc po 65 roku życia to 'kawalerstwo" zaczęło mu wychodzic bokiem, chcociaż nie mozna powiedzieć, że nie uzywał zycia, tylko zmieniał partnerki jak rękawiczki i z żadna sie nie wiazał. Zdrada, jaką kiedyś przezył zapiekła sie w nim na tyle, że na kazdą kobietę patrzyl, jak na potencjalną zdrajczynię. Bo ten sąsiad, to mój kolega z czasów studenckich i cały czas mieszkamy obok siebie. Zauważyłem, że stał sie niespokojny i jakby trochę zaczął dziwaczeć. Mówię do niego - stary coś z Tobą nie tak, chyba brakuje Ci na co dzień baby! Zgodził sie ze mną. Znałem pewną wdówkę w jego wieku, fajna babka, inteligetna, po studiach, dzieci usamodzielnione, więc postanowiłem ich wyswatać. Oboje grają w brydża, więc zaprosiłem ich pewnego pięknego dnia do siebie na partyjkę. No i przypadli sobie do gustu, a teraz od 3 lat są małżeństwem. Chłop odzył. No nie ten sam człowiek! Więc samotni, starzy kawalerowie, prestańcie dziwaczyć, tylko rozejrzyjcie się wokół i wykorzystajcie okazję, żeby nie zostać samemu do końca życia, bo zdiwaczejecie, zgorzkniejecie , a jak zachorujecie, to nikt Wam nie poda do łożka przsłowiowej szklanki wody. Do dzieła SAMOTNI!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pawelcio
Dlaczego wszyscy traktują samotność jako zjawisko negatywne ? Ja lubię być samotny i prawdopodobnie żadna nigdy nie będzie mnie miała. Robiąc rachunek wad i zalet bycia w związku obliczyłem, że życie w samotności jest duzo przyjemniejsze. Mam lekki uraz do kobiet i ich niezrozumiałej psychiki , więc było mi trochę łatwiej zmienić swój system wartosci tak, aby nie czuć się źle z powodu samotnosci. Samotni - nie łamcie się, wcale nie jest tak źle :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama i samotna
Ja jestem sama. To znaczy mam kochającą rodzinę, przyjaciół, wielu znajomych. Mimo, że często się z nimi spotykam czuję się bardzo samotna. Dlaczego? Ponieważ nie mam u swego boku osoby, która moge przytulić, pocałować, pwoiedzieć jak bardzo kocham i po prostu być przy niej i oddać całe swe ciało i duszę. to bardzo boli. Boli mnie to, że oddałam swe uczucie komuś, kto tego najwyrażniej nie chce. Nie chce mojej miłości, ale chce mnie. Chce się ze mną przyjażnić i właśnie pewnie chce ciała. To strasznie boli. Jestem samotna, ze świadomością, że ta osoba, na której mi tak zależy mnie nie chce.Będę płakać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psycholog-doradca
ie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psycholog-doradca
Pawelciu! Szkoda, że nie napisałeś, ile masz lat i jak długo jestes samotny . Nie rozumiesz psychiki kobiet. A kto je rozumie. Kobieta - to sfinks - to zagadka i nie ma co sie wgłębiąc w jej psychikę, bo nigdy do końca nie wiadomo co jest "grane". Dlaczego musiałeś przewartościować swoje życie? Ty nie tyle nie rozumiesz psychiki kobiet, co się ich boisz, boisz się dominacji, bo wolałbyś górować, być macho, ale jesteś na to za słaby psychicznie. Nie bez przyczyny pytałem ciebieile masz lat i jak długo jesteś samotny. Przypuszczam, że miałeś powód, aby podjąć taką decyzję. A ten powód - to kobieta i jej zdrada. Ale pamietaj, jestesmy istotami stadnymi i samotność nie leży w naszej psychice. Chwilowo tak, ale dłużej nawet nie jest wskazana. Jeżeli zauważyłeś u siebie oznaki niezadowolenia ze wszystkiego, braku cierpliwości, sarkazmu - to pierwszy stopień,że jesteś na drodze do zgorzknienia. Zobacz o napisał wyżej ZONKIS o swoim koledze - starym kawalerze. I na niego przyszła "kryska na matyska" - spotkał kobietę i to w póżnym okresie swoje życia, ożenił sie i żyje szczęśliwie. Byłbym zadowolony, jeżeli byś odpisał mi, a przy okazji nam wszystkim na tym topiku, co spowodowało, że jesteś samotny i niby pogodzony z tą samotnością, ba radzisz innym, że to wcale nie jest takie złe. Do czasu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnik z wyboru
Psychologu-doradco! Może i mnie doradzisz. Jestem niemłodym juz, ale zakompleksionym facetem. Od 3,5 roku jestem samotny, bo odeszła ode mnie partnerka, z którą byliśmy razem 16 lat. Ot, tak po prostu któregoś dnia, bez podania przyczyny poszła sobie w siną dal. Nie mogłem i chyba nadal nie mogę sie z tym pogodzic i chyba stąd są moje kompleksy. Napisałeś, że żyjac samotnie mozna zdziwaczeć i chyba to sie zgadza, bo zaczynam często wpadać w złośc na siebie samego i na innych nieraz Bogu ducha winnych. Latwo sie denerwuję, zrobiłem sie żlośliwy. Czy to sa pierwsze objawy, że pierniczeję? Muszę się nad tym zastanowić, a Twoja wypowiedz dała mi duzo do myslenia. Coś trzeba będzie zrobić z tą samotnością!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agniesz
Długo byłam sama. Skończyłam studia, zaczęłam pracę i w okolicach 28 lat zdecydowałam się poszukać sobie kogoś, żeby założyć rodzinę. Zakochałam się, wyszłam za mąż i mam wspaniałego męża, ale często tęsknię za czasami samotności, kiedy robiłam co chciałam i szłam gdzie tylko miałam ochotę. Teraz zawsze jest druga osoba, która tęskni i chce żebym była w pobliżu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylko nie samotność
Do Agniesz! Słuchaj - samotnośc, samotnosci nie równa. Marzysz, żeby być samą, ale chyba nie tak zupełnie. Ty chcesz po prostu odpocząć, uciec chwilowo w samotność, a to jest zupełnie co innego, niż pragnąć samotności na stałe. Nie wiesz, nie wyobrażasz sobie, co to jest żyć samotnie i życzę Ci, zebyś tego nie zaznała. ńa kazdego w zyciu przchodzi taka chwila, że chciałby choćiaż na trochę uciec od prozy codziennego zycia, pobyć ze sobą sam na sam i to sie chyba da zrobić, jeżeli sie tylko chce. Wyjedz gdzieś dalej od miejsca w którym mieszkasz, odizoluj sie, wycisz, przemyśl problemy, które w tej chwili Ciebie dręczą i wróć, wróc do świata żywych.Samotnośc, całkowita samotnośc, to jakbyś umarła. To moze być tylko tymczasowe, przejściowe, ale na dłużej ? Nie da rady, i nie pragnij tego. Wiem co mówię - samotnośc to jednak przekleństwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Refleksje samotnego
Nie spodziewalem sie, ze na tym forum jest taki topik dla samotnych i juz troche starszych osob. To zachecilo mnie do wypowiedzi. Tez jestem samotnym singlem od 6 lat, na zasadzie "nie chcem, ale muszem", a to dlatego ze zostalem zdradzony po prawie 21 latach naszego zwiazku, nie malzenskiego, ale w konkubinacie. Calkiem dobrze nam sie zylo, nie bylo wiekszych nieporozumien, ale troche zrobilo sie nudnawo. Moze ja bylem temu winien, moze moja partnerka, juz sam nie wiem, ale wydawalo mi sie, ze jestesmy ze soba bardzo zwiazani. No niestety , wyjechala w odwiedziny do rodziny za granice i juz tam zostala, bo podobno kogos znalazla lepszego ode mnie. Byl to dla mnie ogromny cios w samo serce. 3 lata chodzilem, jak struty, ale juz wylizalem swoje rany i zaczynam rozgladac sie za nowa partnerka, bo nie da rady na dluzej tkwic w samotnosci. Zauwazyloem ze po prostu zaczynam dziwaczeć, mówic do siebie i miec do siebie pretensje diabli wiedza dlaczego. Kolega- psycholog powiedzial mi bracier uwazaj, bo jestes na dobrej drodze do calkowitego zdziwaczenia, a znajac ciebie, ty nie nadajesz sie do bycia singlem. Teraz jestem na dobrej drodze wyjscia z samotnosci bo upatrzylem sobie pewna pania, chyba w moim wieku, ale w moim guscie. Spotykamy sie 2 miesiace. Jest to jeszcze luzna znajomosc, bo chcemy sie sobie przyjrzec, ale najwazniejsze, ze jest juz ktos kim jestem zainteresowany, ze idac na spotkanie , staram sie ladnie ubrac, zeby sie jej przypodobowac, bo zaczalem sie zaniedbywac. Dlatego mysle, ze w kazdym wieku mozna wyjsc z samotnosci tylko trzeba chciec. A mnie sie chcialo i kto wie co z tego wyjdzie, ale czuje, ze juz do konca nie bede sam i swiat sie zaczyna do mnie usmiechac i ja tez juz usmiecham sie do siebie, no i mniej ze soba gadam, bo sie wygadam na spotkaniu z Zofia, bo takie jej imie. Polecam wszystkim singlom - wyjdzcie na przeciw, szukajcie - to znajdziecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomisław
Singiel - no widzisz jak to jest. Dopiero po rozwodzie z żona uswiadomiłeś sobie, że to było nie potrzebne bo ją nadal kochasz. A przed rozwodem nie zastanowilęs sie nad tym tylko tak pochopnie rach ciach a teraz załujesz, bo zobaczyles ja z innym. To tylko zazdrośc zwykla zazdrosc ze ktos inny zajal Twoje miejsce bo gdybyś jej nie zauwazył z innym chlopem tobyś dalej tego nie zauważył. Chyba stary nie odzyskasz swojej zony bo ona ma juz innego ktory jest nia zainteresowany, poswieca jej uwage, a moze poprostu to jest ten meżczyzna jej zycia. Nie chcę Cie martwic ale za pozno juz i nie staraj się na sile ja odzyskac, tylko sam rozejrzyj się za nowa kobietą, moze ona tez bedzie kobieta Twojego życia.W waszym małzeństwie oboje byliscie winni braku porozumienia bo chyba od samego poczatku jak napisales nie ukladalo Wam sie nie byliscie dla siebie stworzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xantypa
Tomisław. Ja też znalazłam sie w podobnej sytuacji do twojej. Jestem sama sobie winna bo nie doceniałam swojego męża i teraz żaluje. Był troche fajtłapą życiowa, niezaradny, ale oddany i mnie i dzieciom. Nasze małżeństwo nie było zbyt udane, bo ja cały czas snilam chyba o ksieciu z bajki. On mnie denerwował na każdym kroku bo wszystko mi się nie podobalo co robił, jak sie zachowywał, wiec stale mu dokuczałam, piekliłam sie o byle co, byłam po prostu jędzowata. On to wszystko znosił cierpliwie chyba dla dobra dzieci nie chcial zeby patrzyły na kłocących sie rodzicow wiec milczał. Póżniej kiedy dzieci sie usamodzielniły i poszly jak to sie mówi na swoje, on raptem stał się stanowczy, nie pozwalał pomiatac sobą, odcinał mi sie na każdym kroku. Byłam zdumiona ta jego nagłą odmianą, ąz któregoś razu kolezanka z pracy powiedziała mi, że widziała go na peryferiach miasta w kawiarni z jakąś inną kobietą. Rozmawiali i bardzo czule się do siebie usmiechali. Zapytałam go o to, a on ze stoickim spokojem powiedział mi, że poznał ja pół roku wcześniej w sanatorium, spotyka się z nią i ma zamiar się ze mną rozwieżć i tak zrobił. Wyprowadził sie do niej i po 3 latach wystapił o rozwód. Kiedy on sie do niej wyprowadził, ja myślałam ze oszaleje. Zrozumialam ze ja go przeciez bardzo kocham i zawsze kochalam tylko denerwował mnie wiec się na nim wyzywała. bardzo cierpiałam, prosilam zeby powrócił do mnie, ale on powiedział ze niestety, jest mu z tamta dobrze, rozumieja sie doskonale i nie ma mowy o zadnym pojednaniu. W sądzie cala wine wziął na siebie i co z tego, jak ja cierpię nadal chociaż jesteśmy ju ponad rok po rozwodzie. Teraz zrozumiałam kogo straciłam no i najgorsze,że mając 58 lat zostałam sama. Dzieci są za granicą a ja bląkam się i bardzo żałuję ze majac takiego męza zle go traktowałam. A wniosek z tego taki drodzy państwo ze warto zastanowic sie nad swoim postepowaniem zeby nie było za póżno, bo samotnośc na starsze rata może stac sie przekleństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupota
Xantypa - Mozemy sobiepodac rękę. Ja dzisiaj bardzo załuję ze cale swoje zycie nie docenialem swojej zony. Zdradzalem ja jak cholera, rzadko bywalem w domu, chociaz mielismy dwoje dzieci. Wszystkie obowiazki z prowadzeniem domu zostawialem jej, bo nie pracowala chociaz miala wyzsze wyksztalcenie, ale ja zarabialem bardzo dobrze, wiec nie pozwalalem jej na prace zawodowa. Widzialem ze nie byla tym zachwycona mowila mi nie raz o tym ale ja nie wyrazalem na to zgody. Dzisiaj juz wiem dlaczego. Byla bardzo przystojna kobieta a ja skurwysyn bedac sam nie w porzadku, balem sie, ze ona tez bedzie mnie zdradzac. Postepujac w ten sposob, mialem w domu zone matke i gosposie. Ale do czasu. Po 26 latach malzenstwa, kiedy dzieci sie juz usamodzielnily, zona kategorycznie zapowiedziala ze idzie do pracy. Tak tez uczynila, mimo moich sprzeciwow. W pracy poznala bardzo atrakcyjnego meżczyzne, nawet o 4 lata mlodszego. W międzyczasie przypadek zrządzil, ze dowiedziala sie cos nieco o moich "sprawkach". Z miejsca podala o rozwód. Ja oczywiscie nie wyraziłem zgody, bo dopiero wtedy do mnie dotarlo, że moge ja na zawsze utracic i ze tak naprawde to tylko ja jedyna w zyciu kochalem, a tamto to byly wylacznie przygody. Ale na naprawę bylo juz za pożno. rozwód nastapil, ona wypiękniała, odmłodniala, a ja zrobilem sie starym, stetryczalem dziadem (bylem od niej starszy o 10 lat) tęsknię za nią, mimo ze juz jesteśmy 3,5 roku po rozwodzie i jestem sam bo dzieci sa bardzo daleko. Tak wiec zrozumialem swój blad, ale niestety za pozno i zycie sie na mnie zemscilo, bo zaczynam juz podupadac na zdrowiu. To tyle, ku przestrodze innym lakkoduchom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×