Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dominisia1

POMOCY - CHCE MIEĆ DZIECKO

Polecane posty

Klonowanie dzieci tuż-tuż.Świat może być znacznie bliższy klonowania dzieci na życzenie, niż nam się do tej pory wydawało. Brytyjski dziennik "Independent" cytuje jednego z czołowych amerykańskich ekspertów w tej dziedzinie, który ujawnił, że udało się opracować nową procedurę klonowania. Co ważne, jest ona znacznie łatwiejsza od tej, która doprowadziła do narodzin owieczki Dolly. Teraz jak in-vitro.Nowa technika jest znacznie bardziej skuteczna, co oznacza, że ewentualny sukces nie wymagałby kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset prób. Po drugie nowa metoda ma znacznie ograniczyć ewentualne skutki uboczne. Do tej pory klonowano wprowadzając do komórki jajowej pozbawionej DNA, materiał genetyczny pobrany na przykład z komórki skóry dorosłego osobnika. Teraz komórki skóry wprowadza się do znajdującego się na wczesnym etapie rozwoju embrionu, powstałego w wyniku procedury in-vitro. To kwestia czasu Jak twierdzi Robert Lanza, szef naukowy firmy "Advanced Cell Technology", metoda prowadzi u myszy do powstania częściowo sklonowanych osobników, które mają jakby troje rodziców. Można ją jednak zmodyfikować tak, by otrzymać 100 procentową kopię. Próba stworzenia dziecka na zamówienie wydaje się - zdaniem Lanzy - tylko kwestią czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tata przy porodzie = rozwód?Dziwne wieści z Włoch: obecność ojca przy porodzie zwiększa ryzyko separacji i rozwodu.Nie wiadomo, co o tym myśleć, ale taki jest wynik ogłoszonych w środę w Rzymie rezultatów badań, jakie przeprowadziło włoskie stowarzyszenie diagnoz prenatalnych i medycyny płodu Sidip. Eksperci przeprowadzili sondaże wśród 310 par z całych Włoch, którym 10 lat temu urodziło się dziecko. Jak wyjaśnił prezes stowarzyszenia Claudio Giorlandino przebadano dwie grupy małżeństw: te, w których ojciec uczestniczył przy naturalnym porodzie i te, w których nie brał w nim udziału.Okazało się, że wskaźnik rozwodów i separacji w tej pierwszej grupie związków jest wyższy. Częstszy rozpad tych małżeństw specjaliści ze stowarzyszenia tłumaczą traumą, jakiej niekiedy doświadczają mężczyźni, uczestniczący w narodzinach dziecka. W analizie wyników podkreślono, że ojcowie bardzo często czują się zobligowani do udziału w porodzie wbrew własnej woli, co potem ma wpływ na przyszłość małżeństwa. - W ostatnich latach mężczyzna jest coraz bardziej nakłaniany, zwłaszcza w niektórych środowiskach społeczno-kulturowych do uczestniczenia w wydarzeniu, które jeszcze do niedawna było zastrzeżone wyłącznie dla świata kobiet - powiedział Giorlandino. - Czy to pragnienie jest na pewno spontaniczne? Wydaje się, że jest to owoc panującej mody, chęci bycia nowoczesnym - dodał prezes stowarzyszenia. Jego słowa są szeroko dyskutowane we włoskich mediach. Dla INTERIA.PL komentuje Iwona Guć, dyplomowana położna z długoletnim doświadczeniem, która prowadzi Szkołę Rodzenia "Macierzyństwo" w Gdynii: - Wszystko zależy od pary. Jeśli partnerce to odpowiada, a z drugiej strony partner szczerze tego chce, to na pewno są same korzyści. Dla większości kobiet, obecność ukochanego mężczyzny w chwili, gdy cierpi, działa jak balsam na rany. - Kobiety widzą w mężczyźnie swojego obrońcę. Gdy partnerzy roztaczają nad nimi swoją opiekę, głaszczą, podpowiadają, co mają robić czy szepczą czułe słowa, kobiety czuje się dopieszczone. Z mojego doświadczenia wynika, że rodzą wtedy z reguły szybciej i trochę mniej boleśnie. - Ale jeśli kobieta nie jest pewna, że chce, by partner asystował, albo gdy mężczyzna jest ciągnięty na siłę, to najlepiej jest uszanować tę decyzję, bo z przymusu nie wynika nic dobrego... - mówi Guć. Źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy twoje dziecko jest twoje?Coraz częściej mężczyzn, których partnerki spodziewają się dziecka, bardziej od kompletowania wyprawki i odliczania dni do porodu frapuje pytanie "Czy ono, aby na pewno jest moje"? Współczesna psychiatria uznaje obsesyjne niedowierzanie w ojcostwo mającego przyjść na świat dziecka za odrębną jednostkę chorobową. W słowniku medycznym występuje ona pod nazwą Zespołu Leontesa, którą zawdzięcza "Opowieści zimowej" Williama Szekspira. Objawy Zespołu Leontesa Zespół Leontesa ujawnia się dopiero w momencie, gdy mężczyzna dowiaduje się, że będzie ojcem. Oznacza to, że nie występuje tylko u typowych "zazdrośników". Wręcz przeciwnie - pojawia się także u statecznych, zrównoważonych mężczyzn, którzy wcześniej nie mieli problemów z zaufaniem do partnerki. Zespołowi Leontesa towarzyszą następujące objawy: chorobliwa zazdrość wobec ciężarnej żony bądź partnerki, snucie teorii na temat jej niewierności, a co za tym idzie, wypieranie się własnego ojcostwa. Współcześnie zespół Leontesa często prowadzi do sądowego postępowania dowodowego w celu potwierdzenia bądź wykluczenia ojcostwa. Osoby, u których występują powyższe syndromy, dalekie są od radości z powodu narodzin dziecka. W skrajnych przypadkach uwagi krewnych o wizualnym podobieństwie niemowlęcia traktują jako element ukartowanego spisku. A niekiedy nawet wyniki testów genetycznych otrzymane do ręki nie są w stanie rozwiać ich wątpliwości. Wszak potwierdzają ojcostwo z 99,9999-procentową dokładnością. A co z tym 0,0001 proc.? - pytać niektórzy. Niewiara w wierność Szacuje się, że w samych Niemczech około 25 tys. mężczyzn nie przyznaje się do ojcostwa w stosunku do 53 tys. dzieci. Skąd ta niepewność, która doprowadza coraz więcej panów do obsesji? Kiedyś ojcostwo, przynajmniej w przypadku małżeństwa, było uznawane za pewnik. Od momentu wprowadzenia i upowszechnienia się testów genetycznych, o takiej pewności można śmiało zapomnieć Z badań przeprowadzonych w połowie lat 90. przez brytyjskiego antropologa Robina Bakera, wynikało, że co dziesiąte dziecko na świecie wychowywane jest przez innego mężczyznę niż jego biologiczny ojciec. W Polsce, jak donoszą badania Rafała Płoskiego, genetyka z Akademii Medycznej w Warszawie, 7-8 proc. dzieci wychowują mężczyźni żyjący w błędnym przekonaniu, że są ich ojcami. Zaś we Francji jest ich już dwukrotnie więcej, bo aż 15 proc. Liderami pozostają jednak niektóre regiony Anglii, gdzie dzieci ze związków pozamałżeńskich stanowią 25 proc. ogółu oraz Stany Zjednoczone, gdzie pozamałżeńskie poczęcia stanowią już jedną trzecią.Życie jak w operze mydlanej Nie tylko statystyki chwieją pewnością ojców w posadach. Swoje trzy grosze dorzucają także media. Kiedyś perypetie nieślubnych dzieci i wrabianych "tatusiów" były jedynie częścią fabuły brazylijskich telenoweli. Dziś erotyczno-genetyczne skandale na dobre zagościły w świecie gwiazd show-biznesu czy nawet polityki. Testom genetycznym, ku uciesze widowni, poddali się już Wesley Snipes, Kevin Costner, Diego Maradona, Puff Daddy czy Jean Claude van Damme. Niepewność ojcostwa zręcznie wykorzystują też twórcy programów medialnych, gdyż jest to temat tak gorący, jak i dochodowy. Sukcesy odniósł w USA reality show, w którym adoptowana dziewczyna miała rozpoznać, który spośród biorących udział w grze mężczyzn jest jej biologicznym ojcem. W Niemczech rekordy popularności biła z kolei telenowela dokumentalna, w której wzięły udział kobiety, niepewne ojcostwa swoich dzieci. Przy czujnej asyście kamer i milionów widzów udawały się wraz z możliwymi kandydatami na ojców zrobić testy genetyczne.Kowalski głupieje Takie historie nie przechodzą bez echa w życiu przeciętnego Polaka. Obecnie 2 tysięcy mężczyzn rocznie prosi swoje partnerki o wykonanie testów. Wielu robi też testy bez ich wiedzy, samodzielnie pobierając próbkę materiału genetycznego i w tajemnicy zawożąc do kliniki. Wystarczy przecież włos czy ślina niemowlęcia zebrana patyczkiem z gąbką, jaki można kupić w każdej aptece. - Chciałbym zrobić testy, żeby mieć całkowitą pewność, że to moje dziecko. - mówi 27-letni Przemek, którego żona jest w siódmym miesiącu. - Nie mam żadnych podstaw, żeby nie ufać swojej żonie. Między nami nie ma kłótni, ani niejasności. Ale teraz ciągle się słyszy takie historie, i to często właśnie w szczęśliwych rodzinach. Wolę mieć pewność od razu niż niespodziankę po latach - tłumaczy. Jego żona myśli, że to przejściowy kaprys i do testów nie dojdzie. W przeciwnym razie, obiecuje, że się wyprowadzi. -Uważam, że to upokarzające, jeżeli mąż woli zapłacić półtora tysiąca lekarzom zamiast kupić wózek dla dziecka. Albo badanie, albo zaufanie - mówi. Magdalena Szot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do madziary
czy ty madziara nie umiesz linka wstawić, tylko zaśmiecasz pół kafeterii tymi bzdurnymi tekstami?? Myślisz, że ktoś to czyta? A w ogóle to naucz asię netykiety, czyli kultury u zasad internetowych. Nie pisze sie jednozdaniowych postów jeden pod drugim, bo więcej tych twoich cholernych suwacków w nich jest niż tekstu. Zachowuj się! A tak było spokojnie, jak cie nie było! a teraz na wielu topikach to samo znowu powielasz. Przyklej się do jednego i na jednym rób smietnik!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
In vitro na raty.Idziesz do banku, bierzesz kredyt i masz zapłodnienie in vitro. Chętnych nie brakuje. - Kliniki wychodzą z ofertą dla par, których nie stać na kosztowny zabieg zapłodnienia metodą in vitro i w porozumieniu z bankami proponują kredyty. Chętnych nie brakuje, choć nawet połowa zabiegów może zakończyć się niepowodzeniem - pisze "Metro". - Zdecydowaliśmy się wyjść z tą formą finansowania zabiegów in vitro, by sprostać oczekiwaniom pacjentów. W sumie na tę formę finansowania leczenia zdecydowało się u nas jużkilkanaście osób. - To jeszcze niewiele na 700 zabiegów in vitro, które wykonujemy już rocznie, ale widać wzrost zainteresowania, miesięcznie mamy po kilkanaście zapytań w tej sprawie od pacjentów - opowiada Marzena Smolińska z InviMedu.Pytają pary, które dotknął problem bezpłodności. Dla nich in vitro to często ostatnia szansa, by doczekać się potomka. Na refundację z budżetu państwa nie mają co liczyć. Rząd stwierdził, że nie ma na to pieniędzy i są ważniejsze sprawy do sfinansowania w opiece zdrowotnej. A jeden zabieg in vitro to koszt rzędu 10 tys. zł. Stąd taka popularność nowej oferty klinik. - Kredyty na in vitro dopiero się zaczynają, bo to jeszcze coś nowego. Ale już w tym roku mieliśmy jedną pacjentkę, która zdecydowała się na kredyt i zaraz zdecyduje się następna - mówi Bożena Welguś z kliniki Gameta. Klinki nie udzielają kredytów z własnych środków, lecz jedynie oferują bankowe pożyczki. - Naszą ofertę przygotowaliśmy wspólnie z Lukas Bankiem. Wynegocjowaliśmy atrakcyjne warunki - zachwala Welguś. Oprocentowanie kredytu, który reklamuje Gameta, wynosi 1 proc. miesięcznie i - jak zastrzega Welguś - nie ma dodatkowych opłat. - Wszystko można rozłożyć na dogodne raty, nawet na trzy lata. Często zdarza się jednak, że pacjenci połowę płatności finansują sami, a kredyt biorą np. tylko na 5 tys. zł. W takich wypadkach spłata rozłożona na 12 miesięcy daje ratę zaledwie 480 zł - dodaje. W zeszłym roku w całej Polsce dokonano ok. 5 tys. zabiegów in vitro, czyli o blisko 20 proc. więcej niż w roku poprzednim. O tyle samo może ta liczba wzrosnąć w tym roku. Zdajemy sobie sprawę, że - szczególnie w przypadku niezamożnych pacjentów - gdy zabieg się nie uda, może w nich pozostać nie tylko żal, ale też kredyt do spłacenia - przyznaje Marcin Świerc z Provity, gdzie kredyt na in vitro wzięło 6-7 osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tata przy porodzie!Ciąża, poród, macierzyństwo, ojcostwo... Tak wiele przemyśleń, lęków, oczekiwań i tak wiele trudnych decyzji do podjęcia. Przyszłe mamy i ojcowie! Czy zastanawialiście się już jak będzie przebiegał poród waszego dziecka? Czy uczęszczacie do szkoły rodzenia? Czy zaplanowaliście już szpital, do którego będziecie spieszyć? Bardzo dużo odpowiedzialnych decyzji czeka do podjęcia przed przyjściem dziecka na świat. A czy któryś tatuś rozważa asystowanie żonie przy porodzie?! A może to przyszła mama się waha?Iza i Karol młode małżeństwo, któremu 3 lata temu urodziło się pierwsze dziecko, zdecydowało się mieć poród rodzinny. Zapytałam o ich przeżycia, spostrzeżenia.. Jeżeli ktoś do tej pory miał wątpliwości, gwarantuje, że oni je rozwieją. Mam nadzieję, że ich doświadczenie doda wam otuchy i pewności, jaką decyzję podjąć. Irmina: -Izo, jak się czułaś jako przyszła mama, wiedząc, że mąż będzie przy porodzie? Iza: -Dla mnie było to coś oczywistego. Chociaż dla mojego męża nie i musiał do tego dojrzeć. Kiedy się już na to oboje zdecydowaliśmy, czułam się o wiele pewniej. Porodu się bałam, ale wiedziałam ze mając go przy swoim boku, będzie nam - mi i dziecku łatwiej przetrwać to wszystko. - Izo, co możesz powiedzieć innym przyszłym matkom. Polecasz rodzinny poród? - Zdecydowanie tak, ale wiem, że musi to być wspólna decyzja. Nie można ojca zmusić, bo będzie bardziej przeszkadzał niż pomagał. Krążą mity o porodzie jako tryskającej krwią walce i mężczyźni się tego boja. Wielu znajomych robiło wielkie oczy, kiedy się dowiedzieli, że Karol był ze mną przy porodzie, a to wg mnie jest czymś naturalnym. Jak może mąż świadomie zdecydować, że nie chce być przy żonie w tak ważnym momencie życie?! Przecież ich życie się tak diametralnie zmienia?! - Decyzja rodzinnego porodu dla twojego męża była trudna, a dla ciebie zaś oczywista. Czy długo mąż się wahał? Co go przekonało? - Pracowałam nad nim. Na szczęście ciąża trwa ładnych parę miesięcy i można przez ten czas dużo przemyśleć. Karol już wcześniej miał trojkę dzieci i w ich porodach nie uczestniczył, wiec jakoś na początku nie przyszło mu do głowy, żeby być teraz ze mną. Ale ogólnie dużo rozmawialiśmy o dzidzi, ciąży, porodzie... Znaleźliśmy szkolę rodzenia i razem chodziliśmy na zajęcia... Jakoś tak po prostu po pewnym czasie dojrzał. Jakie to ma znacznie dla związku? Jak to wpływa na relacje małżeńskie? - Umacnia! Oboje czuliśmy, że razem uczestniczyliśmy w bardzo ważnym wydarzeniu, że mąż był przy mnie i pomagał jak tylko mógł!Jakie są plusy i minusy rodzinnych porodów? Zdaniem mamy... - Szczerze mówiąc, nie widzę minusów. Ale jeżeli chodzi o plusy to przede wszystkim fakt, że matka nie jest sama. Tego właśnie doświadczyłam przy drugim porodzie... Lekarza właściwie w ogóle przy porodzie nie było, a położnej przez zdecydowana większość czasu też nie... Wiec byłam po prostu sama, w najlepszym razie z jakimiś obcymi, często średnio miłymi ludźmi. - Czyli jesteś mama dwójki dzieci, z czego tylko pierwsze rodziło się przy obojgu rodziców. Masz więc porównanie: jeden poród rodzinny, drugi bez męża - jakieś wnioski? - Właściwie to najgorsza była ta samotność, nie wiem czy to tylko ja tak byłam zostawiana czy to jest regułą, w każdym razie nie podobało mi się to! Mąż za dużo przy porodzie nie robi. Chodzi tylko o jego obecność, o to żeby mieć z kim porozmawiać przez ten czas, często kilku godzin... - Zatem rodzinny poród jest bardzo ważny! - Zdecydowanie tak! - Czy na zakończenie powiesz coś przyszłym ojcom? Jakąś złotą myśl, może anegdotkę z waszego porodu, która rozbawi ich i rozluźni? - Chyba mi brak takowej. Jedno ogólne stwierdzenie - nie ma się czego bać! - Karolu, tak cierpliwie i ciepło słuchasz co mówi Iza, możesz coś dodać? Jak to widział tata? Karol: - Absolutnie odradzam "bycia" przy porodzie mężom, którzy nie uczęszczali do "szkoły rodzenia" - to czego ja się tam dowiedziałem nie wyczyta się w żadnych książkach, czasopismach ani w TV. Ja mając już trójkę dzieci dużo nowego się dowiedziałem i uważam, że bez tej wiedzy to mąż może tylko w porodzie przeszkadzać. "Bycie" męża przy porodzie sprawia, że personel lepiej przykłada się do swoich obowiązków - wiadomo, ktoś (mąż - czyli ktoś z zewnątrz... tak na prawdę to do końca nie wiadomo kim "on" jest ). Patrzy personelowi "na ręce", więc przykładają się do swoich obowiązków... - To, że oboje małżonków uczestniczą w zajęciach szkoły rodzenia pomaga również przy porodzie, jeśli są oboje. Żona często w tym momencie zapomina... tak zapomina, co ma robić. Wtedy mąż - jeśli wie - to jej przypomina... doradza... To są drobiazgi, ale wiem, widziałem, przynoszą ulgę... np. ciepły prysznic, inne ułożenie się na łóżku, no i oczywiście właściwe oddychanie. Również w "międzyczasie" rozmowy... Pierwszy poród trwał bardzo długo... 10 godzin to podobno dobry czas - bywają dłuższe... - Bardzo wam dziękuję! Na pewno wasz poród pomoże wielu przyszłym rodzicom, a szczególnie ojcom podjąć właściwą decyzję. Nie jest to proste i na pewno nie może być spontaniczne. Mężczyźni, w czasie ciąży starają się odstresowywać kobietę, jak tylko potrafią najlepiej? I czasem - wbrew sobie - zgadzają się także na rodzinny poród. Nie jest to właściwa postawa. Co gorsza, może mieć wiele negatywnych skutków później: nie tylko omdlenie na sali porodowej, ale także uraz psychiczno-emocjonalny. Jest to bowiem bardzo silne przeżycie. Nie można wcześniej zrobić wizualizacji, nie da się przewidzieć swoich reakcji... Dlatego tak ważne jest wnikliwe przemyślenie sensowności rodzinnego porodu. Niezbędne są rozmowy partnerów i uczęszczanie do szkoły rodzenia. Życzę powodzenia wszystkim przyszłym rodzicom! Wywiad z Izą i Karolem przeprowadzała Irmina Szadkowska- Filipowicz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TY TAM DO GORY,NIE BEDZIESZ MI ZADZILA CO MAM ROBIC,PATRZ LEPIEJ NA SIEBIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SMIETNIK TO TY ROBISZ WPISUJAC TAKIE BZDURY,NIKT CIE O ZDANIE NIE PROSIL,WIEC SIE NIE WYPOWIADAJ,I SPLYWAJ Z TEGO TOPIKU!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej madzi
MAdzia jest najbardziej wkurzajaca osoba na forum... widze ze nie tylko ja mam takie odczucia buhaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej madziara
nie można w ten sposób zaśmiecać forum!!! Zasadą jest nie wpisywanie 2 postów po kolei, a spójrz co ty zrobiłaś, całą stronkę zaśmieciłaś!!! Nie rób tego bo zostaniesz karnie wydalona z kafe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Wam🌻 Znowu cisza na forum.....ja ide po kawke a Wy mysle ze sie rozkrecicie ....pisac dziewczynki pisac.....milego dzionka i 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie zyje i jest mi lepiej troszke dzis na nogach jestem wiec odezwe sie do was wieczorkiem buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patinko super ze sie zameldowalas:D:D:D A co z reszta dziewczyn, gdzie jestescie kochane??? Ja mam czas dzis do 1:30 bo na 2 do pracy , wiec jeszcze przez 3 godzinki bede na kompie ale Was niema:(:(:(:(:(:( Prosze o meldunek......heloooooooooooo🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz gdzie to mam co piszesz,SZEROKO W DUPIE I SPADAJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JAK CI COS NIE PASUJE TO NIE CZYTAJ WREDNOTO JEDNA heheeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do madziary
Robisz się coraz bardziej irytująca i chamska,ale to oczywiscie każdy widzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cichhho!!!kazzdy pisze co chce jest na temat wiec tym bardziej jak sie nie podoba ominac i po problemie;p ufff ale dzis goroooco:P ponad 30:P siadlaam na chwileaz i zaraz daleej lece sprzatac..piszcie co u WAS:) pATINKA 26 NASMARUJ SIE I AJLEPIEJ UBIERZ cos cienkiego ale dlugi rekaw bo sie spalisz na amen! kkinia30 jak tam? Smerfecia taka zbiegana ze juz czasu dla misiaczka nie ma:( EwQus duzo pij ..i wachluj sie hihih olawd 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze ze niema nikogo:(:(:( Ja sie zegnam z Wami ....ide do pracy ....milego weekendziku zycze Wam i do poklikania w poniedzialek👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam was serdecznie wybaczcie ale nie mam sil wyslac dla was fotek bylismy w parku i 1 raz od niepamietnych czasow Laura wrocila jakby w blocie sie wykapala(nie przesadzam ) wiec niedawno wrocilismy i musialam po raz 2-gi dzis ja wyszorowac. nakarmilam ja nakremowalam i juz na nic sily nie mam co to bedzie przy 2 ce dzieci :p Ubralam dzis bluzke z dlugim rekawkiem taka przeswitujaco i nakremowalm sie wczesniej i siedzialam w jednym miejscu w CIENIU wiec chyba dzis juz mi nic nie zagrazalo:-) i juz tak nie boli jedynie jak dotkne albo zaczne sie smarowac to zaciskam zeby ale jak nie dotykam to nie boli a to juz polowa sukcesu na druhgi raz bede 1000000% ostrozniejsza ;-) Mielismy jutro jechac do Bristolu tam gdzie OLawd mieszkala godzinka drogi do zoo maja ponad 400 roznych zwierzatek i jest park motylkow wchodzi sie i siadaja na tobie to musi byc ciekawe :-) ale nie jest to jeszcze pewne czy pojedziemy akurat jutro. Zycze wam kolorowych snow Myszko przyjemnej pracy i milego wieczorku :-) czy dnia pogubilam sie W waszej porze dnia :p wybacz i obiecuje ze jak naladuje akumulatorki to wysle wam obiecane fotki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dziewczyny naprawdę coś cicho się zrobiło na forum, jak obiecałam jestem o przyzwoitej porze, ale niesety chyba nie ma z kim poklikać.Jeszcze chwilkę posiedzę i też spadam nynki, bo dzis wyjatkowo buszuję już od ok. 6 rano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CHYBA WSZYSTKIE sie opalacie dzis;p pot mi normalnie kapie po plecach.. zapraszam na pyszny czekoladowy serniczek hihii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simone Mole Muzine z Afrika
az zajrzałem co to za straszne wpisy użytkownika "do madziary" I co? Nico. Tak się irytujesz że ktoś ci zwraca (słusznie) uwagę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milo CIE WIDZIEC Smmerfeciu zrobilam objad i opijam sie wodo tak goroco az sie leje ze mnie:( A CO U was>>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×