Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

iskierka nadziei.

JESIENNE STARANIA - kto jeszcze?

Polecane posty

Joanka ile ja bym dała żeby móc dopiero się obudzić - albo jeszcze lepiej - móc się teraz wyrwać do domu i myk do wyrka.....oj jak mi smutno z tej mojej niemocy. No ale nic - jeszcze tylko dwa dni i będą trzy dni wolnego to se pośpie. Co do odpowiedzi na Twoje pytanko o kasę na utrzymanie to powiem tak - ja mam 3000 a mój luby ok.1500-2000 tylko że ja mam na koniec miesiąca a on codziennie parę groszy (małżeństwem będziemy dopiero za miesiąc ale kasa i tak już jest wspólna). I do tego dochodzi co miesiąc spłata tego cholernego kredytu. Wiesz wszystko byłoby dobrze i ja mogłabym sobie spokojnie go spłacać gdyby ten samochód był w porządku - a tak to są wyrzucone pieniądze :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przynajmniej macie mieszkanko... My na razie mamy połowę , powiedzmy, sumki na mieszkanko, i to takie nieduże. Mieszkam z teściami, na razie drugi rok bez problemu, zobaczyłam sobie przed ślubem jak to wygląda...choć oczywiście zawsze lepiej mieć własne. No, ale jak teraz nie będę mieć pracy...I jeszcze jakby dzidziuś... Nie wiem...Któraś - chyba Joanaka - pytała o finanse do dyspozycji na miesiąc. No cóż...obecnie pensja męża tylko i to jest niewiele ponad 2 tys. netto, byłoby fajnie, gdyby do tego doszło moje 1200 w szkole, no ale...Nie mamy co narzekać, bo nie płacimy za mieszkanie ani jedzenie na razie, tylko zbieramy na mieszkanie... Największe koszty to na razie samochód plus wypady w góry czasem, ale bez tego oboje długo żyć nie możemy :) , potem pewno będzie Oleńka lub Piotruś (ja wolę troszkę bardziej Oleńkę, mąż-Piotrusia, ale w sumie byle by było zdrowe - to jest tak naprawdę ważne). Miłej pracy dziewczyny, ja na razie zrobiłam i powiesiłam pranie, obiad gotuje się sam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madziara >> no to juz wiem, ze ide szukac roboty :-( macie mniej wiecej dwa razy tyle co my, bo ja nie pracuje, a Misiek ma 2500 wczoraj powiedzialam, ze jak sie wyklaruje sprawa kredytu na mieszkanie... ale w nocy juz myslalam o tym, ze odlozyc na rok sprawe dzidziunia :-( bije sie z myslami Madziara - a co to za autko? z duzym stazem? my wlasnie 2 miesiace temu nabylismy opla astre - 12letniego, tez puknietego 10 lat temu. jestesmy 3 wlascicielami - poki co wszystko jest cacy, co prawda na wstepie zrobilismy kilka robot - akumulator, termostat, opony, wycieraczki... jakies przewody, klocki i tarcze byly wymieniane przez wczesniejszego wlasciciela i co trzeba dodac - ma tylko jeden balonik rdzy pod lakierem na masce, a tak dzieki wymianie progow (tez wczesniej) to jest naprawde w dobrym stanie jedyne co, to, ze silnik mamy zachlapany olejem i wlasciwie nie wiadomo skad to idzie... ale z tym to jeszcze poczekamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my mamy 5-letniego peugeota 206 - odkąd pamiętam to było moje marzenie i obiecałam sama sobie że jak już będę miała prawko to kupie właśnie takiego. No i że chciałam mieć samochód od razu trafiłam na taki egzemplarz. Jak to mówią człowiek uczy się na błędach. Teraz już wiem że wszystko jedno jaki kolor, jaka marka, jaki rok - żeby tylko był sprawny :-( Musimy coś wymyśleć co dalej z nim - czy spłacać kredyt jeszcze przez 4 lata czy pożyczyć gdzieś indziej kasę i spłacić bank...sama nie wiem - milion myśli chodzi mi po głowie. Wymieniliśmy w nim już tyle że za każdym razem jak wyjeżdżamy z zaprzyjanionego już przez to wszystko warsztatu to myślimy że nic więcej się nie popsuje. Mija miesiąc i od nowa ! A wracając do sprawy dzidzisia - ja na Twoim miejscu bym nie czekała...wiesz jak to dzisiaj jest - wcale nie jest łatwo zajść w ciąże - a potem nagle kobieta budzi się w wielkim domu, na dole stoi super auto, studia skończone, stanowiska dyrektora tylko czegoś brak....a z roku na rok jest coraz starsza. Wiesz jak się okaże że będziesz już pod serduchem nosić maleństwo to i na reszte problemów też przyjdzie jakaś rada. Ja tak myślę i tej wersji będę się trzymać. Mam tylko nadzieję że ja nie za późno zaczynam w sferze macierzyńskiej i od momentu jak zaczniemy próbować szybko nam się uda :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, to wyście bogate !! :) Trzymaj Madzia tej pracy rękami i nogami!! (Jakoś lepiej mi sie pisze \"Madzia\"-mogę tak pisać? - moja sis-bliźniaczka ma tak na imię). :) Prasuję, bo dostałam fantastyczne żelazko i deskę do prasowania na ślub, a ja UWIELBIAM prasować (szkoda, że za to nikt nie płaci :( ) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wenebene
Koalka pewnie że możesz tak pisać :-) Jeszcze tylko Ty musisz podać swoje imię - ja mam brata więc Twoj imię nie będzie mi się z nim okarzyć ale zwasze to chyba milej tak po imieniu - także dawaj imie !!! A co do pracy to wiem że muszę się jej trzymać. Zarobki super, ludzie super i robota sama w sobie też fajna. Wiem że drugiej takiej nie znajdę. A co do prasowania....ja chyba już się w swoim krótkim życiu naprasowałam - mama nie nawidzi tego zajęcia i ja odkąd już mogłam bezpiecznie sama wziąźć żelazko do łapki - wyręczałam ją w tym zajęciu - także na razie mam dosyć. Ale za to lubie zmywać - wtedy jak to mówię - odprężam się. Mój A. się cieszy bo on znow nienawidzi stania i mycia brudnych naczyń i garów ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Jak to gdzieś wyżej napisałam - mam na imię Aśka . Wiecie co, nie mam już co prasować i wziełam się za rzeczy szwagra, choć przysięgłam sobie, że temu bałaganiarzowi nic nigdy nie posprzątam, nie wyprasuję itd. :) Ale teściowa po operacji, ledwo chodzi, więc się poświęcę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha-uwiebiam misie koala-stąd mój nick...Kiedyś pojadę do Australii zobaczyć je na żywo...na razie wpatruję się w zdjęca taty z koalą w Astralii, zdjęcia, które zbierałam, filmiki zdarzało mi się dawniej nagrywać o koalach, mam trochę maskotek...Już nie zbieram,ale sentyment został. W zeszłym roku zobaczyłam w pokoju nauczycielskim zeszyt jakiegoś ucznia z koalą na okładce...myślałam, żeby go po kryjomu zabrać...;) ale oczywiście jestem na to za porządna, niestety :( ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak trzeba od czasu do czasu pomóc teściowej żeby nie zapominała jaką dobrą ma synową :-) Prawda Asiu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda Madziu, prawda...dziś był cd. urodzin i słyszałam jak mówiła gościom: \"-Ale synowa o mnie dba, wszytsko robi\". :) W ogóle jest zdania, że jej syn nie mógł lepiej trafić i powinien na kolanach dziękować, że ma taką żonę hihi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Apropo tesciowych to moja ma niedługo imieniny i musze jej kupić jakiś prezent. Wymyśliłam torebke ciekawe czy jej bedzie odpowiadać ? Jak myślicie moze być taki prezent.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zasypiam!!! ledwo zyje po odstawieniu tych tabletek, jajniki ciagle bolą,nie mysle, nie mam siły zyc itd... na początku czułam sie dobrze, ale w tym miesiącu nie daje rady, tragedia. Co do torebki - prezentu to bardzo dobry pomysł, ja uwielbiam torebki, mam ich niemałą kolekcję.Chyba kazda kobieta je lubi.Dobry pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anecik
Czesc Kobietki. Nie zagladałam tu 3 dni a tyle nowych stronek do przeczytania. Witam nowe Panie na forum:) ja jeszcze tez swieża:) Wczoraj bylam w pracy 1 dzien po 3 tygodniach przerwy i wrocilam z okropnym bolem gowy:)chyba sie przepracowalam:) musze sie na nowo przyzwyczaić do wstawania przed 6 rano.Teraz odliczam dni do piatku, przede mna pracowity weekend, bo w poniedzialek wreszcie wraca moj mezus, po 4,5 miesiacach, w wiec bede sprzatac i gotowac jego ulubione gołabki. Jejku az sie boje tego poniedzialku - nie widzialm go na "żywo" tyle czasu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anecik
oj nikogo nie ma:)no nic zajrze pozniej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anecik-Ty gołąbki rób, a nie na necik ;) Goście pojechali i wreszcie mam czas dla męża, więc mówię już dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wam. Mam pytanie z całkiem złej beczki. Czy ktoś z Was spotkał się z takim zjawiskiem, żeby po 5 dniach od śmierci ciało zmieniło się na czarne jak asfalt?????????????????? Chodzi mi dokładnie o przyczynę, jaka mogłaby być. Pozdrowienia dla Was i życzę wszystkim na tym topiku jak najmniej problemów 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkie dziewczyny!!!! wiecie co? nie mogłam spac dzisiejszej nocy, bo bolały mnie jajniki , całe podbrzusze.Sniło mi sie ze jestem w ciazy, a nawet ze mam juz córke, tak jak to w snach bywa.Ale to nie o tym.Przypomniała mi sie moja pierwsza ciaża, pierwszy raz po prawie 12 latach tak dokładnie!od samego początku, czyli od braku @, pózniej był test,wizyta u gina, badanie krwi na poziom hcg itd... przypomniało mi sie jak dobrze było mi w ciąży, mimo 2 pobytów w szpitalu na podtrzymaniu(kroplówki). Duzo wypoczywałam, nie byłam przerazliwie gruba ( przytyłam 9 kg), jakos inaczej leciał czas, dni były piekniejsze. Bardzo cieszylismy sie ze zostaniemy rodzicami, praktycznie to był nasz jeden temat. Nie ominęły mnie hustawki nastrojów, nie było dnia zebym kilka razy nie płakała! i to z jakich powodów: a ze swieci słonce, albo dlatego ze nie swieci, albo dlatego ze juz rano itp - takie powody mi wystarczyły do tego aby łzy leciały strumieniami! Pamiętam że od samego początku nie mogłam nosic stanika, tak wrazliwe były moje sutki. W 18 tyg. poczułam ruchy swojego syna!!! najpierw to było takie bulgotanie, ale tak inne ze wiedziałam ze to moje dziecko.Podobno troche szybko. Jak juz pisałam nie byłam gruba, nawet jak stałam tyłem to nie było poznac ze jestem w ciąży, ale za to brzuch miałam duuzy i okrągły, jakbym połkneła piłke plazowa i to maxi rozmiarów. Uwielbaiłam głaskac ten moj brzusio, czuc mojego synka! bawic sie z nim, to było cudowne, tak bardzo ze jak juz urodziłam, to brakowało mi tego dziecka w brzuchu, bo ten dzidzius na zewnątrz to juz nie było to, to był osobny człowiek, ale oczywiscie zaraz mi to przeszło. Najgorsze było to ze pod konide nie mogłam głaskac mojego brzucha, bo kazdy dotyk powodował przedwczesne skurcze porodowe. Dwa razy mi je cofali w szpitalu i urodziłam syna 9 dni po terminie! urodziłam sama, chyba synek sie wystraszył wywołania porodu, na który byłam umówiona na dzien następny, wolał sam wyjść na swiat. Poród trwał 5 godzin, oczywiscie sie darłam, ale nie było tak zle ( teraz tak mowie , wtedy miałam inne zdanie), najgorsze było to ze moj syn był jak na moje mozliwosci za duzy ( waga 3900, dł 59) dwa razy nacinano mi krocze , no i to co fatalnie wspominam miałam rozerwane spojenie łonowe - byłam bezwładna a tym miejscu, nawet na 1 mm nie mogłam podniesc swoj tyłek ani przeunąc, zawiązali mnie tak mocno bandarzem ze do dzisiaj mam slady, chcieli wsadzic w gips ale uciekłam ze szpitala po jakims czasie wszystko sie naprawiło i do dzis jestem jestem szczesliwa mamą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem Wam , ze na te wspominki mnie wzięło chyba dlatego ze tak samo bolą mnie piersi.a najgozej jest z moimi sutkami - one mnie palą!z chęcią bym sie rozebrała , aby zadna tkanina sie do nich nie dotykała, bo czuje ze sie zaraz spali!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iskierko >> na taki postep procesow gnilnych, to jakby za wczesnie... ale moze chodzi o jakas bakterie, ktora spowodowala szybszy rozklad jakiejs tkanki... Edytko >> swietny opis, po takim opisie, to bym chciala juz juz byc w ciazy :-) gratuluje Ci synka i coz... trzymam kciuki za ... coreczke? :-) no ogolnie trzymam kciuki dziewczyny - ale dolek - jakis czas temu ustalilismy menu w restauracji i potem obgadalismy z babka, ze poczekamy, az sie goscie zdeklaruja i wtedy okreslimy ile ma byc porcji i czego i ja wtedy napisze do babeczki i ona sobie zrobi kalkulacje - wysle mi cene za osobe rozmawialismy tez o tym, ze najtansze wesele, jakie sie tam odbywalo bylo za 120zl/os ale bylo to wesele wieksze i calonocne - u nas bedzie 50 osob i bedziemy w sali do 24 najdalej ona sie zgodzila, ze wyjdzie taniej i co? i wysylam jej menu z ilosciami - a ona ryms! cena za osobe 120 zl a jak pani pisze, ze jeszcze ma byc dzik, to bedzie 135zl/os no padlam :-( co za babsztyl! od razu jej napisalam, ze zaplacimy 120zl ale juz razem z dzikiem ale ... oczywiscie mam dola moja mama robila sama kalkulacje - zaokraglila w gore - i jej wyszlo najwyzej 100zl/os i to po cenach z naprawde dobrych i drozszych restauracji to uczucie - najpieknieszy dzien, a tu beda jakies zgrzyty z wlascicielka, albo cos nam zrobi na zlosc, a do tego wszystkiego fakt, ze to przeciez nasi rodzice placa... dobija mnie to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
joanka- powiem Ci ze z tymi restauracjami tak jest , trzeba sie konkretnie dogadac i miec to na piśmie , bo pozniej moga byc kłopoty.W zeszłym roku mielismy wesele w rodzinie i przed imprezą było wszystko ok. ale po był koszmar. Oni sobie zarządali dopłaty ponad 1/3 sumy wczesniej uzgodnomej. a bo doszło to, czy tamto, nie mogli sie wogle dogadac. Oni wymyslali tak bzdurne dopłaty ze az sie chciało smiać, ale sytuacja nie była śmieszna.Więć powtarzam, uwazajcie i miejcie wszystko dokładnie na pismie , bo pozniej jest bardzo przykro jak wesele konczy sie awantura. Głowa do góry!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iskierko - dziwne co napisałaś, nie spotkałam się z czymś takim, może rację ma Joanka, że to jakies bakteria. Edytko! - ... :) (bez komentarza) Joanko - ja miesiąc temu płaciłam 95 zł od osoby(warunek - musiało być min. 80 osób, było zamówionych dań na 75 i za tyle zapłaciłam, choć w rzeczywistosci przyszło 70 osób) i było jedzenie takie i tyle, że...ach...nawet wybredni goście ze Śląska (tu jest kult pracy i jedzenia, z tego co widzę) byli zachwyceni. A restauracja ta ma takie wzięcie, że rok wcześniej rezerwowałam salę, chciałam mieć ślub w sierpniu, to nie było terminów, były dwa w lipcu, no i wybrałam 9.07. Co do jedzenia to mieliśmy cztery ciepłe dania, zimną płytę, napoje w cenie pt. ile goście wypiją, pucharki lodowe na deser - pychota, choć ja mało co jadłam, głównie byłam na parkiecie :) Musieliśmy załatwić ciasta i alkohol, ciasta załatwił mój tata...matko!! Czegoś tak pysznego nie jadł nikt z gości, i ja oczywiście też nie:) Ślązacy mówili, że takiego pysznego tortu w życiu nie jedli :) Co do Twojej ceny, to może z taką iloscią osób akurat tyle wychodzi, no nie wiem, co jest w menu. Pamiętaj też o tym, że restauracja też musi zarobić... A poza tym - zobaczysz- wszystko będzie dobrze, wszystko się uda!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do dopłat, to myśmy płacili za obsługę (trzy kucharki, dwóch kelnerów) 600 zł (razem tyle) plus 50 zł za szatnię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i tak na nas zarabiaja bo jeszcze tam u nich wszyscy spimy z soboty na niedziele - wszyscy goscie bo slub i wesele jest w malej miejscowosci na kaszubach, a ja jestem z bydgoszczy a Misiek z olsztyna - nikt nie bedzie wieczorem czy po nocy wracal do domu - wiec wybralismy taki kompakt - wszystko razem w jednym miejscu alkohole przywozimy sami, ciasto sami, zimne napoje sami no juz sama nie wiem - czekam co baba odpisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w ogole, to wczoraj nabylismy obraczki :-) ciagle chce mi sie na nie patrzec :-) bo mam je w pudelku na biurku - chyba schowam jeszcze nie mamy graweru - bo pan, ktory to robi pojechal na urlop, wiec zalatwimy to w przyszlym tygodniu najpierw myslelismy o tym, zeby troche inaczej chociaz bylo... jakies ekstrawagancje ;-) amo te ama me - kocham cie kochaj mnie ale ostatecznie - chyba jednak polecimy w standardzik i bedzie imie i data po prostu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heloł. My mamy już wszystko pozałatwiane - dzisiaj odbieramy alkohol i dzisiaj też odebraliśmy zaświadczenie z USC. We wtorek idę po odbiór karteczki że zapowiedzi wyszły (wczoraj dałam na zapowiedzi) i wsio. Tylko pojechać do kościoła i dostarczyć brakujące świstki. No i czekać :-) No chyba że któreś z nas się w międzyczasie rozmyśli...... A co do sali to my niestety płacimy 160 zł/os - u nas są takie ceny. Ale na całe szczęście niczym się nie przejmujemy i jedyna rzecz jaką załatwiamy na własną rękę jest właśnie alkohol. Reszta należy do gościa od sali. A no i niestety za wszystko płacimy sami więc w chwili obecnej aż smutno mi się robi jak słyszę że wszyscy znajomi wyjeżdżają gdzieś na weekend a my tylko się zastanawiamy czy nam kasy starczy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My zrobiliśmy tak, że goście ze Śląska przyjechali autobusem i rano nim odjechali, niewygodnie, ale taniej...zresztą dużo ich nie było...Jedno małżeństwo było samochodem, ale tak im sie podobało, że potem szwagier nie pił, żeby ich odwieźć (jemu to z pewych względów było na rękę ;) ) Co do obrączek, to myśmy je kupili w sylwestra...i przez pół roku mnie kusiła...ale się doczekała :) A teraz jej nie noszę, bo jakoś mi przeszkadza w pracach domowych :) Jak wychodzę z domu, to oczywiscie zakładam - a co- niech wiedzą potencjalni chętni, że jestem już zajęta ;) Mamy klasyczne z żółtego złota, żadnych wzorków nie chciałam, a co do graweru, to tylko datę mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×