Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość anonimowa ...
ale ja nie chce zadnej pomocy i tak tego poki co nikomu nie powiem, my jestesmy dobra , szanowaną rodziną, a zreszta wstydziłabym sie komukolwiek to powiedzieć. Moze jak juz bede dorosła i cos osiagne to wtedy, ale nie teraz... Musze poprostu o wszystkim starac sie zapominać ... tylko zastanawia mnie jedno, dlaczego to spotkało własnie mnie ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do wędrowca: Duze litery pisałam dlatego, że pewne zdania uważałm za ważniejsze i moje osobiste przemyslenia. Jeśli udzielałam jakis rad to tylko w szukaniu osoby do rozmowy i pomocy oraz \"spojrzenia na swoje postepowanie w miare krytycznym wzrokiem\". Pisałam, ze cięzko jest \"walczyć o swoje\", ale nalezy umiec sobie pomóc i \"mówić oswoich kłopotach\". Poczytaj moje wypowiedzi, może wtedy przyznasz mi rację. Wiele razy napisałam tez, ze nie mam monopolu na madrosc, ale wiem na pewno, że mam \"jakies doswiadczenie zyciowe\". Mój zawód to praca z dziećmi i wiem co to znaczy \"krzywda\". Wiem tez, ze swoje dzieci skrzywdziłam nie umiejac sie przeciwstawić wcześniej \"złu\". Mam nadzieje jednak, że rozmową, jesli nie innymi sprawami (w tym finanse), pomoge im na tyle na ile bede mogła. Chciałabym, aby w Ich życie było \"inne niz Ich dzieciństwo\". Czasem, nie twierdze, że nie płaczę i ja -\" bezsilność bierzę górę\". Ciężko jest samej niestety, a rodzicom w obecnej sytuacji nie chce nawet mówić co przezywam w sadach i problemach dnia codziennego (dotyczy szczególnie chorób). Tak jak pisałam, ja wiem że moi Rodzice byliby inni gdyby nie \"szaleństwa i ciagła zabawa siostry\". Trudno, nie rozumieją, że należałoby 30 letnią osobe \"rzucic na szerokie wody i nauczyc myslenia całkowitego o sobie\". To tyle wyjasnień. Pozdrawiam wszystkich, a \"cierpiętnicy \"życzę pozbycia się wstydu. Poczytaj moje wypowiedzi, ja tez się wstydziłam, ale dzieci równiez i nieprawda jest, \"że nikt nie słyszy tego co się dziaje u Ciebie w domu (jeśli oczywiście prawda jest co pisałaś). \"...Dla każdego wschodzi zawsze jakieś słońce Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w góre. Tam czeka na Ciebie słońce. Ono nie omija nikogo. Ciebie tez nie ominie, jeżeli nie schowasz się w cień...\" - Victor Hugo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do \"cierpiętnicy...\" : O czymś zapomniałam.....\"Szanująca się, dobra rodzina\"?????? Czy Ty wiesz co wcześniej napisałaś (?), może zastanów się. Może inni uważają, że w szanującej się rodzinie może być tak jak u Ciebie.... Chyba wielu jeszcze rzeczy \"nie rozumię i nie zrozumię, a może mi ktos wyjaśni\"??????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sytuacja z dzisiaj: moja mlodsza siostra szla sobie kupic loda do sklepu. chcialam dac jej zlotowke, zbey mi tez jakiegos kupila. starsza siostra loda nie chciala. matka przekonala mlodsza siostre, zeby nie kupila mi loda, bo starszej siostrze bedzie przykro, ze ona nie ma. zauwazylam, ze jakikolwiek bunt czy forma sprzeciwu wywoluje w mojej matce nowa falę nienawiści do mnie. i poczucie winy, ze jestem tak okropna, ze ona mnie nienawidzi. i ze to przeze mnie sytuacja w domu jest taka, jaka jest. wlasciwie to mimo, ze moi rodzice traktuja mnie obydwoje podobnie, to mysle, ze gorsza jest moja matka. i czuje, ze ona mnie po prostu nienawidzi. chyba zapowiada sie na dlugi post :( to jak traktowali mnie moi rodzice, powodowalo moje zamykanie sie w sobie i izolowanie od nich. zamykalam sie w pokoju i calymi dniami czytalam ksiazki. moj ojciec kiedys jak na mnie nawrzeszczal, wrocil po chwili i powiedzial \"przepraszam, ale czasem boli mnie twoja obojetnosc\". nigdy nie okazywal mi zadnych uczuc, ale potrafie zrozumiec, ze niektorzy ludzie maja z tym problemy, nie potrafia tego. i ok-- nie ma w tym nic zlego. ale wyzwiska, to zle traktowanie - to juz jest zle. i bardzo ciezko jest z tym zyc. potrafie zrozumiec mojego ojca, i mimo ze czuje czasem do niego nienawisc, w tych chwilach, kiedy wlasnie mnie wyzywa, krzyczy, wmawia ze jestem nikim nikim nigdy nie bede... to gdyby teraz przestal, to ja potrafilabym, i bardzo chcialabym o tym wszystkim zapomniec, i normalnie zyc. mimo, ze i tak faworyzuje moja starsza sisotre. ale matka... z tym byloby gorzej. przy tych wszystkich wyzwiskach, jej sa najgorsze. i mysle, ze ona jest bardzo niezadowolona ze swojego zycia. zawsze miala o to pretensje do mojego ojca, ze nie mamy samochodu, ze nie stac nas na wszystko... i czasem, moze z 3 razy podczas kilku lat, mowila np o rozwodzie. moja mlodsza siostra, miala wtedy moze z 4,5 lat i chodzila od mamy do taty i spowrotem i z placzem blagala ich, zeby sie pogodzili. i pytala na glos mame, czy jeszcze kocha mame, a ona albo milczala, albo odpowiadala ze nie wiem, albo ze to juz jest milosc przyzwyczajenia. i moj ojciec to slyszal. czasem przy nas, kiedy go nie bylo, mowila nam, swoim corkom, zebysmy nigdy nie chcialy na meza takiej osoby jak ojciec, i krytykowala go z gory na dol... czasem mysle, ze to przez nia tak jest... to wszystko wlasnie przez nia tak wyglada... pamietam, jak jakis czas temu, poznala w pracy dwie kobiety. nie na raz, jedna poznala po kilku latach, tamta wczesniej. obydwie mialy corki, nastolatki. i staly sie ulubienicami mojej mamy. byly wazniejsze od nas, ode mnie i moich siostr, i to bylo tak wybitnie widoczne, nawet kiedys w klotni z moim ojcem on jej to wypomnial, ze zawsze inne dzieci byly wazniejsze od nas, a ona sie wyparla. no wiec, najpierw Agnieszka byla najwazniejsza. O, przypomnialo mi sie jeszcze cos. Glupia sytuacja, mialam moze 10 lat. Przyszedl na chwile po cos syn sasiadki, chyba 7 lat mial .I moja matka wczesniej kupila truskawki. Nam nie dala, jak z siostra chcialysmy, a jak on przyszedl, dala je jemu... NIGDY tego nie zapomne. i NIGDY nie zapomne pewnej sytuajci, jak urodzila sie moja mlodsza siostra. mialam wtedy 10 lat, moja starsza siostra 11. I moja malutka siostrzyczka miala kilka tygodni. Nie pamietam dokladnie ile. Pamietam tylko, ze moja mama nosila moja malutka siostre na lezaco, i na \"stojaco\" - nie wiem jak to wytlumaczyc, w kazdym razie ona nosila ja np na te dwa sposoby, a mnie i mojej siostrze pozwalala tylko na lezaco. To bylo jakos niedlugo po jej urodzeniu, przyszla ja zobaczyc dwie dziewczynki z osiedla, nasze kolezanki - dokladnie w moim wieku. Spytaly czy moga ja potrzymac. I moja matka dala im moja siostrzyczke na \"stojaco\". Wiem, ze pewnie wiekszosc osob nie zrozumie co ja wtedy czulam, boze, mialam 10 lat wtedy, ale do teraz pamietam jak sie wtedy czulam. Urodzila sie moja mala kochana siostrzyczka, byla malutka, opiekowalysmy sie nia z siostra, ale nasza mama nie chciala nam jeszcze dac jej potrzymac, wtedy myslalam, ze na to jeszcze nie zasluzylam, bo mama sie bala, zebym jej nie upuscila, czy cos. I przyszlo dwoje obcych dzieci, ktore moja siostrzyczke widzialy pierwszy raz, i one mogly ja trzymac w ten sposob, a my nie. Boze, teraz to brzmi tak strasznie banalnie, ale w tej chwili jeszcze mam lzy w oczach, bo pamietam, co wtedy czulam :( Wracajac do tamtych dziewczyn... pierwsza byla niewiele starsza ode mnie i siostry. moze z 2, 3 lata. bardzo czesto bywala u nas w domu, no i po prostu byla wazniejsza od nas, czesciej rozmawiala z nia niz z nami, no i i naczej - do niej odnosila sie ladnie, do nas nie bardzo. Pozniej moja mama stwierdzila, ze nie lubi jej matki, i kontakty jakos sie urwaly. Za jakis czas moja matka poznala nowa kolezanke, ktora miala dwie corki. jedna starsza tez chyba o 2, 3 lata, druga mlodsza ode mnie o rok. do tej pory je uwielbia, chociaz kontakty tez sie jakos urwaly. w kazdym razie, byl taki okres, kiedy ona nieba im by przychylila, takie kochane coreczki, tylko szkoda, ze nie jej. kiedys przyszla ta mlodsza pozyczyc sukienke na sylwestra. moja mama szczesliwa oczywiscie pokazuje jej wszystkie, i mowi, ze jeszcze zaraz jedna przniesie i idzie do mojej szafki po MOJA sukienke. I powiedzialam mojej matce, ze jej nie pozycze tej sukienki. O, i jak tamten chlopczyk przyszedl i dala mu truskawki, to moja matka kazala mi go poczestowac moimi chipsami i tez tego nie zrobilam. nie z egoizmu, tylko po prostu jak widzialam jak zachowuje sie wobec innych dzieci moja matka, n ie tak jak wobec mnie, daje im to, czego mi nie chciala dac, to chyab normalne, ze nie chcialam im tego dac :( i w obydwu sytuacjach wywolalo to gniew i zlosc mojej matki na mnie i wyzywanie mnie od samolubow, chytrusow itp... ostatnio dostalam od mojego chlopaka kroliczka na urodziny. moja matka pierwsze co zrobila, to zaczela go glaskac mowic pieknie do niego i tlumaczyc mi, jak mam sie nim zajmowac.... bo ja nie potrafie i ona mi musi powiedziec.... zdenerwowalam sie i powiedzialam ze ma mi nie mowic jak mam sie zajmowac moim krolikiem. strasznie sie wtedy zdenerwowalam, nie potrafie tego wytlumaczyc, ale nie chcialam, zbey i to mi popsula... :( czesc dalsza nastapi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do mojej matki jeszcze... ona wychowala sie na takiej strasznej wsi, gdzie codziennie byla ciezka praca. ona miala 7 rodzenstwa i byla przedostatnia. zawsze mowila, ze miala najgorzej, bo najmlodsza siostra byla rozpieszczana, a cale starsze rodzenstwo do wszystkiego wykorzystywalo ja (moja matke). Jak skonczyla podstawowke to uciekla stamtad do zawodowki z internatem. pozniej wyjechala do innego miasta do pracy, poznala mojego ojca, wyszla za maz i urodzila dzieci. Pisze to, gdyby ktos pytal o jej przeszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze jedna sytuacja mi sie przypomniala... ze jak bylysmy z siostra mlodsze, mialysmy maximum 10 lat, jakies dzieci przyszly sie poskarzyc na nas, ze jak one byly w swoim namiocie to my zaczelysmy rzucac w nich kamieniami i psuc im ten namiot czy cos... przyszly do domu. moja matka powiedziala im tylko, ze moze im zszyc ten namiot. a wczesniej wrocilysmy do domu i mowilysmy jej, ze oni mowia ze to my, a my nawet nie zblizalysmy sie do tego namiotu! I ona nie zwyzyala nas, jak zazwczyaj, ale cholera jasna, powiedziala im, ze zszyje im ten cholerny namiot, tak jakby zgadzala sie z nimi, ze to my go zniszczylysmy, cholera, uwierzyla obcym dzieciom, a wlasnym nie :( to zawsze bolalo :( jesli ktos sie bedzie czepiac - tu nie chodzi o to, ze przypominam sobie glupia historyjke z dziecinstwa, tylko chce pokazac, jakie podejscie do swoich dzieci miala / ma moja kochana mamusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa ...
nie szanująca sie, tylko szanowana sorki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa ...
znaczy nie sorki . Czytaj dokładnie, nie szanujaca sie wzajemnie tylko szanowana przez społeczenstwo !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czuję, że nienawidzę..... Wiele spraw, które tu poruszyłaś bolą Cię i masz rację, że o tym piszesz o nich. Dziś ma mało czasu na pisanie (wkuwam niestety), u mnie tez \"różne rzeczy były na pokaz\" i rozumię Cię. Dodam, że matka \"bardziej wierzyła słowom innych niż mnie\". Najgorzej zaczęło byc wtedy, gdy zaczęła \"szaleć siostra\". Ona kłamała \"jak z nut\", a cirpienia za to schodziły na innych (w tym mnie). Matka zmieniła się strasznie przez to właśnie, nawet moja pracę (mam 4o lat) traktowała jako gorsza od swojej (jej była cięższa podobno). Też pochodzi z licznej rodziny, ale przecież to nie moja wina, że tak było. Mnie wtedy na świecie nie było. Ciesz się z tego, że z siostra masz dobry kontakt i we dwie rozumiecie co jest \"nie tak\". U mnie jest trochę inaczej. Moja siostra chciałaby korzystać z życia przy pomocy nie tylko rodziców, ale i mnie. Ja mam swoje obowiązki i nie mogę patrzec tylko na Nią. Powiedziałam Jej o tym. W wielu sprawach starałam się ja bronic, ale widzę, że nie wychodzi mi to na dobre. Podałam rękę, ale nie moge robić z siebie Jej służącej. Niech sama spróbuje żyć \"na własny rachunek i nie liczyć tylko na innych. Staraj się miec dobry kontakt z siostrą i jeśli Ci jest źle rozmawiaj z Nią. Może spróbujcie obie powiedzieć matce w czym się z Nią nie zgadzacie. Uważam, że \"co dwie głowy to nie jedna\". Moja matka tez wiele złego mówiła i mówi na Ojca, a bez Niego nie miałaby tego co ma. Szkoda mi Ojca, ale ja już pewnych spraw nie jestem w stanie zmienić i \"nie mam czasu mieszkać u Nich i widzeć co się tam dzieje\". Mam swoje życie, nikt za mnie niczego nie zrobi w domu, czasem w pewnych sprawach pomoga mi dzieci, ale nie zawsze. Dzieci nie chodzą za mnie po urzędach, do sądów itp. Walczę \" z wiatrakami\", a to ciężka walka. Pozdrawiam i życzę Ci wytrwałosci. Staraj się czerpać z życia dużo \"radości, tam gdzie się da\". Do \"anonimowej... Gdybys napisała, że społeczeństwo tak myśli, na pewno lepiej bym zrozumiała. \"...Narzekałem, że nie mam butów, dopóki nie spotkałem człowieka, który nie miał stóp...\" - Thornton Wilder

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czyja to wina...
Aniu!!! Boże! Jak ty mnie irytujesz!!!! Śledzę ten topik od miesiąca - ale na litość - mam Cię DOŚĆ! Błągam, zrób to dla siebie - korzystaj dalej z porad psychologa - ale nie błądź tu, po zaułkach, których nigdy nie zrozumiesz...! Pisałaś o pieniądzach, któr bierzesz , pomimo, że chcesz z tym skończyć, od rodziców! Na litość - większość z nas nie myśli nawet o takim stopniu uwikłania finansowego,w jakim znajdujesz się ty...! Po pierwsze! Moja godność już dawno zadecydowała o tym , ze nie wezmę od mojej matki złamanej złotówki!!!Od dawna jestem już dorosłą - podobnie - jak ty - choć tak bardzo niepodobnie... A po drugie! Nie obarczam winą nikogo na świecie za całe zło na tym świecie! Zapytaj o to swojego psychiatrę. Przyzna mi rację. Więc daj już spokój swojej siostrze.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
czyja to wina: zgadzam sie z tobą. anna: skoro tak lubisz cytaty, to ci podrzuce jeszcze jeden (z moich ulubionych). nie wiem wprawdzie kto to powiedzial w oryginale, ale wyczytałam to u Witkacego: " mozna okłamywać pewnych ludzi przez pewien czas, można okłamywac pewnych ludzi przez cały czas, ale nie można okłamywać wszystkih ludzi przez cały czas". ....dodam tylko : siebie również. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz zobaczylam, ze urwal mi sie kawalek tamtej dlugiej wypowiedzi :/ chcialam jeszcze opisac jedna sytuacje. co do ostatniego zdania: nie wynikalo to z egozimu, mysle, ze kazdy to rozumie. A moja matka wyzywala mnie wtedy od samolubow, chytrusów itp.... Wiec jeszcze jedna sytuacja. Mialam moze z 10 lat. Dzieci z osiedla przyszly poskarzyc sie na mnie i na siostre, ze zepsulysmy im namiot. To nie byla prawda, bo nawet go nie dotykalysmy. I przyszlysmy do domu, i powiedzialysmy o tym naszej mamie. I jak te dzieci przyszly sie psokarzyc, to ona powiedziala tylko, ze ona im moze ten namiot zszyc. I to bylo tak, jakby ona sie zgodzila z nimi i uwierzyla obcym dzieciom, a nie nam. Najgorsze jest to cholerne poczucie winy. Np. jak mialam jakies 12 lat, powiedzialam mojej matce, zeby przeczytala sobie artykul w gazecie, pt. \"jak byc dobra matka\". Wiem, ze to bylo okrutne, ale nie wzielo sie z powietrza :( KONIEC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
czuję że nienawidzę: co było okrutne??? to że pokazałas artykuł? szkoda ze wiecej takich artykułów jej nie dałas do poczytania! mam takie pytanie: czy kiedys zapytalaś sie matki dlaczego cie nienawidzi i traktuje w ten sposob? Albo, powiedzialas jej ze masz takie odczucie, ze wlasnie tak jest? Ze zawsze obce dzieci sa "lepsze" od jej wlasnych? I dlaczego tak jest. tylko na spokojnie, nie wjakiejs awanturze? Bo jesli caly czas zamyjkasz sie w sobie, to niczego nie zmieni. jesli zapytasz wprost to bedziesz przynajmniej znala odpowiedz. po tym co napisalas o dziecinstwie swojej matki wnioskuje, ze miala podobnie jak ty. Wiec zawzięcie stosuje ten sam wzorzc, który wyniosła z domu. Dziwisz sie? A teraz kiedy sama domyslasz sie motywówo jej takiego zachowania, to masz szanse kontrolowania przynajmnije wlasnych emocji i wlasnego stosunku do calej tej sytuacji. spróboj! niedawno rozmawialam ze znajomą, ma dziecko w wieku 20 lat (sama ją wychowuje) i same z nim kłopoty. Wiesz co mi powiedziala? "moje małżeństwo i moje dziecko to jest największy błąd mojego życia". zatkało mnie. Rozumiem - małżeństwo, ale dziecko?????? Tak, tak, tego typu ludzie doszukuja sie wszędzie problemów, tylko nie w sobie samym, to są osobowości socjopatyczne. Wszyscy sa naokoło winni ich problemom, ale nie one same. Ciekawa jestem czy to sie leczy ;) trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZUJE ZE NIENAWIDZE: wiem to nic nie pomoze, ale moge tylko napisac ze Cie rozumiem. Ja bylem niechcianym dzieckiem i cale dziecinstwo dawano mi to odczuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli chodzi o ostatnie posty ZARTUJESZ i A CZYJA TO WINA, to prosze Was odpusccie sobie i dajcie annie spokoj. Ja tez nie ze wszystkim sie z anna zgadzam, ale mysle, ze ja rozumiem. Kiedy czytam jej wypowiedzi- z zainteresowaniem- to przypominaja mi sie kobiety Al- Anon, ktore poznalem na terapii. Ten sam sposob myslenia; i wcale nie gorszy od mojego- DDA; po prostu inny. Kazdy ma prawo do swoich pogladow i sposobu na zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czyja to wina : Brałam, nie biorę - to róznica i \"nie majątek\", niestety. Nikt za mnie wszystkich czynności nigdy nie wykonywał i nie wykonuje - dotyczy zachowania siostry, która dużo mogłaby tu napisać (gdyby chciała oczywiście) i wtedy chyba wiele osób ucieszyłoby się czytając - typu chyba Twego charakteru. Najbardziej boli Cię chyba to, że mimo żalu jaki mam do rodziców, bo niestety Ich słów nigdy nie zapomnę ( i nie chcę ich przytaczać) - nigdy nie napiszę, że nienawidzę. Zastanawiając się i słuchając Ich poznałam motywy Ich zachowania, ale wiem także jakie popełnili i w dalszym ciagu popełniaja błędy (dając wszystko i wyręczając wychowali \"kalekę\", która nic nie umie, ma tylko potrzeby, żyje na rachunek innych wraz z dziećmi, przy okazji chce się bawić i bawi się, po alkohol też sięga i to często, ucieka ....wolę nie pisać w jaki sposób z domu.......szaleć \"zaczęła już od podstawówki - nauczycielki przychodziły do domu, szkoły nie skończyła.....itp.). Nie wiem czy Ty byłabyś zadowolona, mając taką córkę i w końcu \"psychika Twoja nie zmieniłaby się\", tak jak to stało się udziałem mojej matki. Nie twierdzę, że moja \"psychika też się nie zmieniła przy problemach jakie były udziałam mojego życia i moich dzieci ( z eks), i dążeniach matki do utrzymania nmałżeństwa. Wyszło \"jednak tak, że w tym moim przypadku - powiedziała, że się pomyliła. Dlaczego podawałam za przykład własna siostrę - pomyśl, jeśli tak \"wspaniale umiesz \" radzić. Czy Ty akurat masz monopol na \"całkowita wiedzę? Czy ucieszyłabyś się zapewniając dziecku byt gdyby Ci uciekała z domu? Zastanów się co tu piszesz, przemyśl. Ja i tak napisałam mało, nie chce przytaczać słów, bo \"sa podłe dla mnie\", ale mają \"gdzieś swoje żródło niestety\". Do Żartujesz : Cytaty niosą pewną madrość, czasem trzebna się nad nimi zastanowić. Nie wiem co masz na mysli pisząc \"okłamywać\". Jeśli chodzi Ci o siostrę umiałam jej powiedzieć co sądzę o tym co robi. Jeśli chodzi Ci o coś innego, napisz. zabieram się za \"dość ważne dla mnie sprawy\", dotyczą także dzieci - dla nich to robię, mimo że mam wolne dziś. Przeczytajcie sobie wszyscy całe to forum jeszcze raz, a wtedy może będziecie wiedziec czy w swoich wypowiedziach czegoś nie zmienilibyście jednak. Nie życzę zadnej kobiecie, która \"zna swoje miejsce w życiu usłyszeć słowa \"czuję, że nienawidzę od własnego dziecka\". Pozdrawiam wszystkich. Zauważcie, że zostało tutaj niewiele osób wypowiadających się - czyżby wakacje wygrały i nie trzeba się już żalić? Moje słowa nie oznaczają, że \"sa osoby, którym jest źle z rodzicami\" - to jako wyjaśnienie. Zajrzałam tu dlatego, że sama mam dzieci. Dobrze, że są takie jakie są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do wędrowca cd. Każdy ma prawo do własnego zdania, każdy ma prawo mylic się. Pisałam już na ten temat. \"Nikt nie jest święty\". Dziękuję Ci za obronę. Każdy z nas jest inny i nie może \"robic wszystkiego pod dyktando drugiej osoby\" - tak uważam. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypomnialo mi sie cos jeszcze a propo tego watka. Na terapii goraco nam odradzali aby DDA (szczegolnie chlopacy) chodzilo na mitingi Al-Anon i AA i odwrotnie. Przynajmniej przez pierwsze kilka lat pracy nad soba. Dlatego ze kazda z tych grup ma inny sposob patrzenia na problem i na swoje zranienia z rodziny. Al-Anon czesto jest nadopiekunczy i chce roztoczyc opieke nad biednym skrzywdzonym DDA, a DDA chce sie czesto uwolnic od duszacej go nadopiekunczosci swojej matki, co do ktorej moze miec jeszcze inne zranienia. Pamietam jak mnie odrzucilo, kiedy przyszedlem pierwszy raz na otwarty miting Al-Anon i zabralem glos jako DDA, a na przerwie te kobiety chcialy mnie przytulac i mowily jaki to ja jestem biedny. Nigdy wiecej tam nie poszedlem. Ciezko tez przezylem miting otwarty dla AA i DDA, ale to juz inna historia. Dla nas, ludzi pokaleczonych przez swoich najblizszych w rodzinie trzeba naprawde duzo pracy nad soba zeby moc wysluchac racji drugiej strony i nie reagowac alergicznie na ich wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomyliłam się w wypowiedzi....moje słowa nie oznaczają, że nie ma osób, którym jest źle z rodzicami.... to do poprzedniej mojej wypowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuje Ci za wypowiedź wędrowcu. napisze tak od siebie.....czasem brak mi bliskiej osoby, gdy \"sprawy mnie przerastaja\", czasem tak bywa niestety. wtedy chciałabym, aby mnie ktos przytulił. Mój Syn chyba zachowuje się tak jak Ty, choc przytulę Go czasem - ale stara się byc twardy i \"nie dawać się\". Jest większy ode mnie, córka natomiast lubi \"przytulanki\". Pozdrawiam, już czas na mnie - uciekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANNO od jakiegos czasu sprawa przytulania, a wlasciwie niecheci do przytulania jest mi bliska. Nie znam Twojego syna, wiec nie bede pisal o nim tylko o sobie. Byc moze to co napisze dotyczy takze jego, a moze nie. Nie chodzi o to, zeby \"starac sie byc twardym i nie dawac sie\", tylko o to ze ja po prostu moge tego nie potrzebowac. Psychika faceta jest inna niz kobiety. A kiedy jestem przymuszany do przytulania, tym bardziej mnie to odpycha. Kiedy bylem dzieckiem, ojciec i matka traktowali mnie jak rzecz, nie liczyly sie moje potrzeby, tylko ich zachcianki. Dotykali mnie wtedy kiedy oni chcieli i jak chcieli. Kiedy po wielu latach poczulem ze to ja jestem wlascicielem swojego ciala, a nie inni ludzie, to ja zaczalem decydowac kiedy i jak chce sie przytulic. Moich przyjaciol z grupy nauczylem, ze kiedy chca mnie przytulic, najpierw pytaja sie mnie czy moga i czy ja tez chce. Moze wyprobujesz tego ze swoim synem? A co do tej sytuacji z Al-Anon, o ktorej pisalem przedtem, okazywanie mi wspolczucia bylo dla mnie ponizajace (tylko nie rob mi w tym miejscu psychoanalizy, nikt nie lubi kiedy sie nad nim lituja) i czulem ze one chca odreagowac swoje niespelnione potrzeby- bez mojej zgody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napiszę tak: Mnie przytulanie jako okaz litości też nie jest potrzebne. Uciekałam od tego i uciekam, tak że moje zachowanie też jest inne może od innych kobiet w podobnej sytuacji. Różnica jest taka, że to nie mój Tata pił, tylko Ojciec moich Dzieci. Współczucie tez traktowałam jako poniżające i tak już zostało niestety. A Syn? Przytulę Go czasem, owszem - wtedy kiedy płacze, mimo swej dorosłości, czasem jednak i On nie wytrzymuje napięcia i żalu. Chciałabym, aby Ich życie było \"inne i lepsze\", wiem że w wielu przypadkach nadwyrężam się - On też to wie, a dlaczego? - bo mi szkoda moich Dzieci, których ktoś skrzywdził, a ja być może - a nawet na pewno zareagowałam późno. Dziękuje za wypowiedź wędrowcu. Moje Dzieci wiedzą, że ja o Nich nie zapomniałam nigdy, nawet jak \"lądowałam w szpitalu, nie były same, bez zainteresowania Moich Rodziców\". Sa czasem problemy, tak jak zwykle w kazdej rodzinie, ale jakoś idziemy \"do przodu, a przynajmniej staramy się dotrzymywać kroku niełatwemu zyciu w obecnych czasach\". Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Winię się cały czas w przypływie strasznie złego nastroju, że zareagowałam za późno i pozwoliłam sobie przeszkodzić wcześniej w przerwaniu \"zła\". Najlepiej wiem to ja sama. Jeśli ktokolwiek uważa, że dzieje mu się krzywda powinien reagować od razu, potem może mieć taki problem jak ja - winić siebie i żyć w poczuciu winy. Ja nie raz słyszałam od rodziców, że być rozwódką to wstyd. Przepraszam, że zapytam : czy wstydem nie jest chodzenie z podkrążonymi oczami, opowiadanie obcym ludziom co się dzieje u mnie w domu, słuchanie - pani powinna to przerwać, tłumaczenie, że rodzice mi nie pozwalają wrzeszcząc i krzycząc na mnie.....słuchanie płaczu dzieci....? Mam dylemat co jeszcze może mnie w życiu spotkać. Ze stresów rodzi się nerwica i różne choroby, moje Dzieci maja te oznaki, nie tylko ja. Pomóżcie sobie rozmową póki nie jest za późno. Pisać można dużo, trzeba także zadziałać, zrobić coś co nie będzie tak strasznie rzutować na dalsze życie (u mnie rzutuje) Ja miałam w domu rodzinnym najwięcej obowiązków, rodzice zawsze pracowali, ale dzięki temu nigdy w domu nie brakowało pieniędzy na podstawowe potrzeby. Ktoś, już nie pamiętam kto zwrócił mi uwagę - brałaś pieniądze. Chciałabym zobaczyć co ta osoba zrobiłaby, czy nie dałaby Dzieciom jeść, gdyby jej ten \"wtedy nie eks wyniósł z domu ostatnie pieniądze, utopił rodzinę w długach (narobił prywatnych i do mnie przychodzą - na zabawę musiało być, \"gubił pensje non stop - jeśli oczywiscie pracował\". Czy wzięłaby ta osoba pieniądze na życie od rodziców? Ja szukam winy w sobie i znalazłam - za mało stanowczości na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz po skończeniu tego co musiałm dziś zrobić mogę się zdrzemnąć 3.5 h. Nie mam do nikogo pretensji, że muszę coś robić, ale na pewno nie robię tego dla siebie. Ciekawe ile tak jeszcze można wytrzymać. :) Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mazdeczka
Ja też nienawidzę starych zgredów .Za fałsz , obłudę ,nienawiść za manipulacje ,za obojętność ,za popisówę ,za wazeliniarstwo , za chytrość , chciwość , za nienawiść do wnuka i otaczającego świata , za obgadywanie , za nie szanowanie , za brak szacunku , za dzieciństwo i za to że są a ja razem znimi i FUCKKKKKKKKKK OFFFFFFFFFFFFF Stare ZGREDY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ekhm
powiem ci tyle ze cie doskonale rozumiem!!!! mam takie samo piekło w domu!!! to samo!!! wizwiska i lanie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest
straszne jednak przeczytać coś takiego. Czy te osoby co to napisały powiedziały to kiedykolwiek Rodzicom? Spróbujcie. Ktoś tu napisał wcześniej, ze forum powinno nazywac się imieniem MOROZOWA. Podpisuję się pod tymi słowami. Ciekawe jak można nienawidzieć siebie wraz z rodzicami. O tej porze być lanym? Zła rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
dzieci potwory: znowu wypowiedz wyrwana z kontekstu, ale cóż twoja sprawa, widac, manipulowac to tez ładnie potrafisz. Dobrze wiesz ze mi nie oto chodzilo. Przykład, ktorego to dotyczylo, wlasnie dotyczy m.in. "dziecka potwora" jak ty to ladnie nazywasz. A teraz pytanie: czy to dziecko samosie takie ukształtowalo, czy tez były ku temu warunki (stowrzone przez jej rodzicow), ze to dziecko wlasnie takie jest a nie inne? A wypowiedz - moje dziecko jest najwiekszym bledem mojego zycia, sama mowi za siebie, a raczej o tej matce, ktora sie wypowiada w ten sposob o swoim dziecku. Jeszcze raz przypomne tylko, ze nigdzie nie napisalam, ze nienawidze moich rodziców, Nigdy takiego uczuciqa nie mailam w stosunku do nich. co najwyzej w roznych okresach mojego zzycia, albo to byla pogarda (robią co innego, mowią co innego), albo mi bylo przykro, albo bylam zla, ale nigdy nie nienawidzilam. Teraz, jesli chodzi o moja mame, to mi jej po prostu żal, zal jest glupia, zal ze sprowadza cale zycie by bylo na pokaz, zal ze sama sobie zmarnowala zycie i dlatego jest nieszczesliwa, zal ze nigdy sie nie zastanowila, w czym jest (a raczej w kim) jest źródło jej [problemow i wwzystkich nieszczesc. Anno: nie rozumiem jedej rzeczy. dlaczego tak często ubierzesz w cudzysłow jjakies slowa? chyba nie cytujesz samej siebie? inaczej to rozumiem jako bałwochwalstwo w stosunku do wlasnej osoby?! bez urazy. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZUJE ZE NIENAWIDZE: tyle napisalas o sobie, otworzylas sie przed nami, ze czuje ze powinenem bardziej zareagowac na twoja wypowiedz. Chociazby dlatego, ze jest mi tak bardzo bliska. Nie znajduje jednak zadnych slow pocieszenia, bo co niby mialbym napisac, ze \"jutro bedzie lepiej\"? Przeciez oboje wiemy ze to nieprawda. Niestety prawdopodobnie to sie nigdy nie skonczy dopoki Ty sama czegos z tym nie zrobisz; bo na pewno twoi rodzice tak sami z siebie sie nie zmienia, nie powiedza sobie szczerze- robie zle i musze sie zmienic. Mysle, ze oni to wiedza gdzies w glebi siebie i sami sie za to nienawidza, ale nie pozwalaja sobie sie do tego przyznac. Ich shematy zachowania sa juz zbyt skostniale. Zachecam Cie bardzo do poszukania profesjonalnej pomocy u psychoterapeuty i grupy wsparcia Doroslych dzieci Dysfunkcji jak najszybciej, niezaleznie od tego czy sie wyprowadzilas od rodzicow, czy nie. Inaczej prawdopodobnie zachowania ktore masz teraz beda przeszkadzac Ci w calym twoim doroslym zyciu. Np. -\"moje zamykanie sie w sobie i izolowanie od nich. zamykalam sie w pokoju i calymi dniami czytalam ksiazki\". Prawdopodobnie, tak bedziesz reagowac pozniej na wszelkie sytuacje konfliktowe w pracy i zyciu osobistym- ucieczka i zamykaniem sie w sobie. Nie bedziesz potrafila obronic siebie i powiedziec \"NIE\". -\" potrafilabym, i bardzo chcialabym o tym wszystkim zapomniec\". Prawdopodobnie bardzo latwo bedziesz wybaczala i zapominala doznane krzywdy, zamiast sie bronic i uciac kontakty z ludzmi, ktorzy nagminnie beda Cie krzywdzic. Pradopodobnie bedziesz nawet podswiadomie szukala takich kontaktow. -\"zawsze inne dzieci byly wazniejsze od nas\". Prawdopodobnie czesto bedziesz miala poczucie ze inni sa wazniejsi od Ciebie i bedziesz sie zaniedbywala aby tylko dogodzic innym. -\" wtedy myslalam, ze na to jeszcze nie zasluzylam\". podobnie mozesz myslec w przyszlosci, kiedy bedzie Cie spotykac cos fajnego- nie zasluzylam- i nieswiadomie bedziesz odpychac dobre rzeczy ze swojego zycia. -\"to wszystko wlasnie przez nia tak wyglada\", \"poczucie winy, ze jestem tak okropna, ze ona mnie nienawidzi. i ze to przeze mnie sytuacja w domu jest taka, jaka jest\". Mozesz miec pozniej taka wlasnie mieszanke sprzecznych uczuc; raz ze ty jestes wszystkiemu winna i obarczaniem sie odpowiedzialnoscia za wszystko co poszlo nie tak w pracy i w domu, niezaleznie od tego jaka byla prawda, na przemian z obwinianiem innych, szczegolnie slabszych i zaleznych od ciebie osob (dzieci, maz?!) za swoje niepowodzenia. To co Ci napisalem to obraz idealnej ofiary. Uwazaj, bo znajda sie ludzie ktorzy to wykorzystaja. Dokladnie tak jak to pisala wczesniej Tora tora. W dodatku ofiary, ktora odreagowuje swoje frustracje w domu- czy nie przypomina Ci to twojej matki? Caly czas pisalem \"prawdopodobnie\", bo to nie jest regula, ale bardzo wysokie prawdopodobienstwo. Dlatego uwazaj na siebie, zostaw rodzicow im samym i prosze zacznij cos ze soba robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×