Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
czuję że nienawidzę

nienawidzę moich rodziców - za każdym razem jak znowu to poczuję,wpiszę to tutaj

Polecane posty

Gość if
no cóż ja nie mam aż tak źle chociaż zdarzało sie lanie i wyzywanie ("ty gówniarzu co sobie myślisz", "jesteś idiota, dupa, kłamca" etc etc) no ale da sie wytrzymać...jak skończe 18 to se znajde jakąś prace, może wynajme mieszkanie i sie usamodzielnie...oby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POPROSTU SARA
A JA NIENEWIDZE RODIZCÓW MOJEOG CHLOPAKA PORYCI LUDZIE NIE DOCENIAJA GO ANWTE MU NIE POGARTULOWALI ZE ZDAL BARDZO DOBZRE MATURE PRZECIERZ WG NICH JEST GŁIUPI A TO BY JEGO OBOWIĄZEK KTÓRY JAK WSZYTKO CO MU KAŻA MUSI SPEŁNIC NIENAWIDZE ICH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phan 22
Do dzieci potwory: moim zdaniem to, czy bedziesz powielac bledy swoich rodzicow, zalezy tylko i wylacznie od Ciebie. Fakt, w wieku 10-12 lat przyjmujesz wszystko, co robia i mowia rodzice, za pewnik. Ale jednak czujesz, np. jesli ojciec Cie notorycznie tlucze, ze cos jest "nie tak". Podswiadomie. A dookola sa tez inne wzorce, ktore chociazby przedstawia telewizja (chociazby, brutalnie ujmujac-szczesliwa, amerykanska, kochajaca sie rodzina w filmach familijnych). A potem dorastasz i masz juz wlasna wole i wlasny rozum. Wiec tylko od Ciebie zalezy, czy chcesz sie zmieniac i wychowac swoje dzieci inaczej- niezaleznie, czy pojdziesz do psychologa, czy sam sie potrafisz wyplatac z wpojonych Ci schematow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do dzieci potwory i innych także. Napisałam wcześniej już, że umiem przyznać się do błędu. Dlaczego to robię? Nikt nie ma monopolu na całkowita mądrość, ja też nie mam, zamiast mówić kto jest zły, czasem trzeba spojrzeć na siebie, ja to zrobiłam, gdy zdecydowałam sie szukać pomocy i POWTARZAM - NIE BYŁO MI ŁATWO - MAŁE MIASTO - WSZYSCY SIĘ ZNAJĄ. Szukając pomocy trzeba mówić prawdę, to co się czuje, co sięrobi, czego się obawia - ja to zrobiłam. Wiem, że dużo zrobiłam, aby eks się zmienił, a przynajmniej próbowałam, chciałam aby dzieci miały ojca - nie udało mi się to niestety - ale zyskałam spokój. Nie piszę, że jest mi łatwo, tym bardziej, że moja praca nie należy \"do mało stresujących\". W niej też musze pomagać innym, pracuję z dziećmi i szkoda mi Ich często. Wiem, że każda wyciągnięta do nich dłoń procentuje. Wielu z nich szuka przyjaznej dłoni. RADZĘ WSZYSTKIM ZNAJDŹCIE KOGOŚ Z KIM POROZMAWIACIE O SWOICH PROBLEMACH. ŻYCIE NIE JEST \"PERŁOWE W OBECNYCH CZASACH\". TO SAMO MÓWIĘ SWOIM DZIECIOM. czasem człowiek zagubi się w swoich problemach. Ja nigdy nie zapomniałam o dzieciach, ale wiem że często byłam zmęczona. czasem traci sie w kłopotach cierpliwośc, zastanówcie się nad tym młodzi. Jeśli spróbujecie sami sobie pomóc, pójdziecie z tym dalej, do osób które znaja się na tym więcej niz inni - WYGRACIE, ZROZUMIECIE, ZYSKACIE POMOC I RADĘ. Życzę Wam wszystkim powodzenia. Pamiętajcie jednak, aby mówic tam prawdę, wiem że czasem chce się \"coś ukryć\", ale wtedy możecie nie wygrać. LICZCIE NA SIEBIE, UFAJCIE SOBIE, ZNAJDŹCIE SWÓJ CEL, OSIAGNIJCIE WYKSZTAŁCENIE - TO DZIŚ WAŻNE. PRACA DAJE SAMODZIELNOŚĆ, MOZLIWOSCI SPEŁNIENIA MARZEŃ, CZASEM PRZY DUZYM WYSIŁKU, ALE NA WSZYSTO TRZEBA ZAPRACOWAĆ, WTEDY SIĘ TO DOCENI. Dziewczętom szczególnie radzę, aby nigdy nie były na utrzymaniu swych partnerów, w życiu jest różnie. Od dawna wiele osób przychodzi do mnie po radę, nie tylko dzieci z którymi pracuję, koleżanki, koledzy, znajomi moich dzieci. Często \"kradnę czas dla siebie ze snu\", ale nigdy nikomu nie odmówiłam pomocy, jeśli mnie o to proszono. Wiele osób mi powiedziało - jestes silna, wygrałaś. Wiem, wygrałam, ale uwierzcie mi nie było to łatwe i nadal jest trudne. Jak widzę \"pijaną młodzież\", słabo mi się robi. Gdzie są rodzice pytam w myślach, co będzie dalej z nimi. Dlaczego to widzę? Mam dużego psa i muszę z nim chodzić daleko, gdzie nie ma dzieci - musi się wybiegać. Mijam po drodze \"tą młodzież\" (nie twierdzę, że wszyscy tacy są) i uwierzcie mi \"twarze wciąż sie powtarzają i nowe przybywają\". Wiem, że u mnie w domu to stało się przyczyną \"zła\", dlatego piszę BĄDŹCIE MĄDRZY, MYŚLCIE CO ROBICIE, NIE PRZEKROCZCIE PEWNEJ GRANICY, BO MOŻE BYC ZA PÓŻNO\". POZDRAWIAM WSZYSTKICH I MIMO WSZYSTKO CO POWIEDZIELI DO MNIE RODZICE NIE POWIEM TAK \"JAK ZAŁOŻYCIELKA TOPIKU\". MAM DO RODZICÓW WIELE ŻALU, ALE WSPÓŁCZUJĘ IM I MYŚLĘ, ŻE GDYBY CHCIELI MNIE POSŁUCHAĆ, WYGRALIBY SPOKÓJ, A JEST IM NIEZBĘDNY. MÓJ OJCIEC WALCZY O ŻYCIE, A WIELE MI W ŻYCIU POMÓGŁ, MIMO TYCH OSTRYCH SŁÓW, KTÓRE USŁYSZŁAM. ONI PRZYZNALI SIĘ, ŻE W MOIM PRZYPADKU POPEŁNILI BŁĄD. WIEM, ŻE CIĘŻKO IM BYŁO TO POWIEDZIEĆ. ROZMAWIAJCIE O PROBLEMACH, NIE WSTYDŹCIE SIĘ MÓWIĆ O TYM CO WAS BOLI, W KOŃCU ZNAJDZIE SIĘ KTOŚ KTO WAM POMOŻE. \"...ABY NAUCZYĆ SIĘ PŁYWAĆ, TRZEBA WSKOCZYĆ DO GŁĘBOKIEJ WODY - MÓWI JEDNO Z PRZYSŁÓW. NIEKTÓRZY MOŻE NAPRAWDĘ SIĘ NAUCZĄ, LECZ WIELU TEZ UTONIE. ZAWSZE LEPIEJ JEST PILNIE ŚLEDZIĆ RZECZYWISTOŚĆ...\" FERRERO BRUNO \" CZTERDZIEŚCI OPOWIADAŃ NA PUSTYNI \" JA WYGRAŁAM SPOKÓJ, ŻYCZĘ ABY WAM TEŻ SIĘ TO UDAŁO. DLACZEGO TU ZAJRZAŁAM, TEMAT MNIE ZACIEKAWIŁ, JESLI NIE ZNIKNIE, BEDE TU ZAGLĄDAĆ. pOZDRAWIAM WSZYSTKICH, REDAKCJE TAKŻE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phan 22
Mam dla was opowiadanie. "KIEDY BYLEM MALY, UWIELBIALEM CYRK, a najbardziej w cyrku podobaly mi sie zwierzeta. Moje uwage przyciegal zwlaszcza sloñ, który - jak sie pózniej okazalo - byl takze ulubieñcem innych dzieci. Podczas przedstawienia to ogromne stworzenie paradowalo, prezentujac swój niesamowity ciezar, rozmiar i sile... Ale po przedstawieniu i krótko przed wejsciem na scene sloñ zawsze siedzial uwiazany jedna noga do kolka wbitego w ziemie. Jednakze kolek byl tylko malym kawalkiem drewna, który tkwil w ziemi zaledwie kilka centymetrów. I chociaz lañcuch byl mocny i gruby, wydawalo mi sie oczywiste, ze zwierze, które jest zdolne wyrwac drzewo z korzeniami, mogloby z latwoscia uwolnic sie z kolka i uciec. To oczywista tajemnica. Co go trzyma w takim razie? Czemu nie ucieka? Kiedy mialem piec czy szesc lat, wierzylem jeszcze w madrosc doroslych. Zapytalem wiec jednego z nauczycieli, zapytalem ojca i wujka o tajemnice slonia. Którys z nich odpowiedzial mi, ze sloñ nie uciekal, bo byl tresowany. Wtedy zadalem oczywiste pytanie: "Jesli jest tresowany, to dlaczego go przywiazuja?" Nie pamietam, abym otrzymal jakas logiczna odpowiedz. Z czasem zapomnialem o tajemnicy slonia i jego kolku, a powracalo ono jedynie wtedy, kiedy spotykalem innych, którzy tez kiedys zadali sobie podobne pytanie. Kilka lat temu odkrylem (na moje szczescie), ze byl ktos wystarczajaco madry, aby znalezc odpowiedz. Sloñ nie uciekal z cyrku, gdyz od najmlodszych lat byl przywiazywany do róznych kolków. Zamknalem oczy i w wyobrazni ujrzalem dopiero co narodzonego i bezbronnego slonia, przywiazanego do kolka. Jestem przekonany, ze slonik ciagnac, pchac i pocil sie, próbujac sie uwolnic. I mimo ze uzyl wszystkich swoich sil, nie udalo mu sie, poniewaz wtedy kolek byl dla niego za solidny. Wyobrazilem sobie, ze zasypial ze zmeczenia i ze nastepnego dnia próbowal znowu, i kolejnego dnia, i kolejnego... Az nadszedl dzieñ, który odbil sie strasznie na historii slonia, dzieñ, w którym zwierze zaakceptowalo swoja niemoc i zdalo sie na swój los. Ten potezny i silny sloñ, którego widzimy w cyrku, nie ucieka, poniewaz biedaczysko nie wierzy, ze moze. Ma w sobie utrwalone wspomnienie niemocy, która przezyl krótko po przyjsciu na swiat. I najgorsze jest to, ze nigdy wiecej nie zakwestionowal powaznie tego wspomnienia. Nigdy, nigdy wiecej nie staral sie ponownie wypróbowac swoich sil... Wszyscy przypominamy troche slonia z cyrku - idziemy przez zycie przywiazani do setki kolków, które odbieraja nam wolnosc. Zyjemy w przekonaniu, ze "nie mozemy" wykonac wielu rzeczy, jedynie dlatego, ze pewnego razu, dawno temu, kiedy bylismy mali, podjelismy próbe, która zakoñczyla sie niepowodzeniem. Wówczas zrobilismy to samo, co sloñ, i zarejestrowalismy w naszej pamieci nastepujaca wiadomosc: NIE MOGE... NIE MOGE I NIGDY NIE BEDE MÓGL. Dorastalismy, noszac w sobie zapisana przez nas samych te wiadomosc, która sprawila, ze nigdy wiecej nie spróbowalismy uwolnic sie z kolka. Czasem, kiedy slyszymy kajdany i dzwieczymy lañcuchami, spogladamy z ukosa na kolek i myslimy: NIE MOGE I NIGDY NIE BEDE MÓGL!!! To wlasnie dzieje sie z toba. Zyjesz uwarunkowany wspomnieniem kogos, kto nie mógl czegos osiagnac, i który juz nie istnieje. Twoim jedynym sposobem na to, aby dowiedziec sie, czy mozesz to osiagnac, jest spróbowanie od nowa, w co musisz wlozyc cale twoje serce... CALE TWOJE SERCE!" (Tekst pochodzi z ksiazki Jorge Bucay´a pt. "Pozwol, ze Ci opowiem...") Polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiq
przeczytalm tez porzucilam marzenia o malowaniu i rysowaniu, bo przeciez to zaden zawod dostalam sie do plastyka i pod naciskiem zabralam papiery, bo przeciez robienie wystaw sklapowych to zaden zawod... dzis koncze studia (kompromis miedzy w miare \"dobrym\" zawodem wg moich rodzicow i moja potrzeba tworzenia), troche na nich bylo rysowania, ale mysl o robieniu uprawnien, przebijaniu sie bez poparcia kokogolwiek wyczerpuje mnie; jak ja bym chciala robic wystawy sklepowe... w domu wieczne zrzedzenie, ze sie obijam, ze zawalam kariere, ze inni potrafia a ja zawsze jestem taka slaba; lub: wiedzielismy, ze sobie nie poradzisz, a jeszcze chcialas jechac za granice, tam juz by nic z ciebie nie zostalo... poczucie samotnosci rok temu zmienilo sie w zobojetnienie, napady leku zamienily sie w pustke wewnetrzna olalam dyplom, kupilam farby, terpentyna przywraca mi poczucie sensu zycia, niewazne ze to zaden zawod, niewazne ze wciaz jestem formalnie bez zawodu; najwazniejsze ze znow poczulam ze wlasciwie jestem; moi rodzice wysylaja mnie na kurs kasjerki:), wlasnie teraz, kiedy dzieki malowaniu znow usiadlam do dyplomu oni nie rozumieja nic... ja chce miec ten zawod, chce dyplomu, ale brak wsparcia ( gdy mowilam o czyms czego nie moge rozwiazac slyszalam ze inni sobie radza lub a nie mowilismy ze masz isc na ekonomie, albo: i co pojdziesz mieszkac pod most, czy: jak cie walne w ten glupi leb to az sie nogami nakryjesz), i trudnosci ktore mnie przerastaly doprowadzily do czegos w rodzaju zapadniecia sie w siebie, dzieki pierwszemu po latach obrazowi poczulam sile do wyrwania sie, chcec zycia i przezycia, silny ped by isc za marzeniem ciesze sie ze wyjechalas, ja tez planuje, w Polsce trudno jest przezyc bez wsparcia rodziny, widze to na kazdym kroku, trzymaj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do anny
jesli anno przeczytasz ten tekst,napisz proszę do mnie zosia6g@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO PHAN 22 dZIĘKUJĘ ZA TEKST, BARDZO MI SIĘ SPODOBAŁ, SPRÓBUJĘ ZDOBYĆ KSIAŻKĘ. DO WIG NIE PORZUCAJ SWOICH MARZEŃ, UDA CI SIĘ, JESTEŚ SILNA. JA W PROBLEMACH ROBIŁAM NAJWIĘCEJ, A POCIESZENIA SZUKAŁAM CZĘSTO W \"PRACY KTÓRĄ POWINIEN WYKONAĆ KTOŚ INNY - ROBOTNIK, NIE JA. PORADZIŁAM SOBIE JEDNAK SAMA, RÓŻNE OSOBY DZIWIŁY SIE SKĄD WE MNIE TAKA SIŁA. PRACA USZLACHETNIA, MÓWIŁAM. TERAZ TEZ WIEM, ŻE WYSIŁEK OPŁACA SIĘ. POZDRAWIAM WSZYSTKICH. \"..ŻYCIE JEST SERIĄ CHWIL: PRAWDZIWY SUKCES POLEGA NA TYM, BY W PEŁNI PRZEZYC JE WSZYSTKIE. NIE RYZYKUJ NIEDOSTRZEŻENIA WIELKIEJ BIAŁEJ KARTY, ROZGLĄDAJĄC SIE ZA CZARNA PLAMKĄ...\" TA SAMA JW. KSIĄŻKA - ZBIÓ KRÓCIUTKICH OPOWIADAŃ, KTÓRE POLECAM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fifa
do czuje ze nienawidze pozwij ich o alimenty, za to utzrymasz sie na studiach. tylko musisz wykazac ze nie daja ci na zaspokojenie podstawowych potrzeb. mozesz tez sie pokusic o poinformowanie policji o znecaniu sie nad toba psychicznie, to tez jest karalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
slon i kolek... tak wlasnie opisane zostalo to na przykladzie Indianina z Lotu nad kukulczym gniazdem. Ta ksiazka byla mi bardzo bliska. Czulam jej przeslanie. Mysle, ze bardzo mi pomogla. Ale tez wzbudzila lek i nieufnosc do "fachowcow" w tej dziedzinie. Cieszy mnie to, ze tak wiele sie zmienilo w tej dziedzinie. Powoli leczy Czlowieka a nie jego chorobe. Mysle tez, ze jesli mamy tyle doswiadczen to moze szkoda by bylo, zeby utonely w niepamieci. Napiszmy moze wspolny zbior opowiadan? Moze pomozemy w ten sposob naszym dzieciom i wnukom? Albo zepnijmy te listy i wyslijmy do tych, ktorzy badaja metody wychodzenia z roli ofiary? Ten topik to nic innego. Ja mam zwykle takie idiotyczne pomysly.... mysle, ze to tez nalezy do syndromu ofiary.... wykorzystac wszystko co mozna zeby pomoc innym.... nawet siebie.... swoje zycie co Wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phan 22
wiqu: rozumiem. Doskonale rozumiem to uczucie zapadniecia sie w sobie. Wydaje ci sie, ze spadasz i dosiegasz dna. I ze nizej juz spasc nie mozna. Ale niestety nastepnym razem okazuje, ze jednak jest to mozliwe. I jeszcze jest za wysoko, zeby sie odbic. Naprawde, ciesze sie, ze udalo Ci sie przelamac i odbic od dna. Ze znalazlas sile :) Wiec teraz sie nie poddawaj. Oni i tak tego nie zrozumieja i beda patrzyli na Ciebie przez swoj wlasny pryzmat. Bo powiedzcie mi, czy zycie polega na zarabianiu pieniedzy? Moim zdaniem to nie jest wyswiechtany slogan. Nie poszlas na ekonomie, nie masz kasy - ale malujesz i jestes szczesliwa. I chyba to sie liczy. Zyc w zgodzie z samym soba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby chęć pomocy innym byla wyznacznikiem syndromu ofiary mieliby go wszyscy psychologowie, a to,co widzę z syndromu ofiary to\" ja mam zwykle tak idiotyczne pomysly\". ja na to zwracam uwagę bo to tez zawieram w swojej pracy - aby się nie krytykować ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tora tora tora Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Taka lektura przydałaby się niejednemu rodzicowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
Zosiu Dziekuje, jasne ze masz racje wiele lat uplynie... mechanizm jest prosty, pomysly wymagajace wysilku sa zle, idiotyczne. A problem polega na tym, ze "otoczenie" musialoby sie zaangazowac, pokonac lenistwo i moze wcale nie staneloby na piedestale w efekcie. Wiec musze miec "idiotyczne" pomysly. Inaczej sie nie da.... tym razem bylo to troche sarkastyczne Ale wracajac do pomyslu jako takiego, co o nim myslicie? Wypowiadajcie sie prosze otwarcie. Potem mozemy zastanowic sie jak go zrealizowac. Albo nie. To zalezy od Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm... rodzicowi ? zmieni się ten, kto chce się zmienić.ja wiele lat oczekiwalam, że moj ojciec się zmieni. w końcu zrozumialam to i zajęłam się sobą.gdyby takie coś mialo powstać, to raczej dla ofiar. dla rodzicow jest - rewelacyjna książka Gordona. tylko ze musieliby chcieć ją przeczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margo_
moji rodzice sa strasznie dzwini mam nadzeje ze ja nie bede sie tak zachowywac jak bede miała swoje własne dzieci własciwie to z ojcem nie mam kontaktow zbyt bliski wiem ze jest on wie ze ja jestem mijamy sie ale bez słow-zbednych słow... jedynie kocham moja mame mimo ze tez czesto panikuje i robi z igły widły to juz sie przyzwyczajiłam ale dobija mnie to ze nie wszystko rozumie i ze jest troszke 'zacofana' ja musze tłumaczyc jej wszystko ja mam nadzieej ze ja bede odjechana matka i ze nie bede stwarzac.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że obie struny by na tym zyskały. Ofiary - wiedzę jak przeżyć, a rodzice - może po przeczytaniu tego co tu jest trzsnęliby się w głowę i zastanowili dlaczego ich dziecko potrzebę rozmowy wyładowuje w internecie. Dobrze, że chociaż internet jest. Inną sprawą, że rodzic też musiałby chcieć przeczytać a to już chyba trudniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żartujesz
phan 22: ...inteligentny czlowiek i nic z tym nie robi...>>o swojej matce tak powiedzialas.kazdy z nas tak mysli wiesz mnie tez to zawsze zastanawia. Wezmy taki przyklad: mamy kwiatek, piekny, uwielbiamy go, piescimy itp. Po jakims czasie zauwazamy ze kwiatek zaczyna wiednąć, żółknąć, i inne dziwne rzeczy zaczynają sie z nimi dziac. A chcemy za wszelką cene uratowac go. Co robimy?? Podlewamy go jeszcze bardziej??? Zalewamy go odtrutkami???? Zadnego efektu! Z kwiatkiem jest coraz gorzej. Wreszcie wpadamy na genialny pomysl: poczytajmy sobie w książce na temat tego kwoatka>. Jesli to nie przecią żle na niego wplywa, to byc moze, duze naslonecznienie, a jak nie to, no to moze jakies robaczki go podjądają, muszki, moze ma za wilgotno, a moze za sucho -----------ale sie zastanawiamy nad tym, prawda????? To, do jasnej anielki i do wszystkich ktorzy tak brinicie swoich katów!! czy rodzica nie stac na to by czsami POMYSLEC?? Zrobic dzieciaka- tez mi sztuka! A wychowac, to co? juz mozliwosci intelektualne nie pozwalają???? Przeciez nie mozna dzialac caly czas w jeden sposob, a oczekiwac roznych reakcji!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zartujesz - moj nr gg: 6657001. Bardzo Ci dziekuję za propozycję, ale nie mogę jej przyjąc. I w ogóle jestem w niesamowitym szoku, że przejmujesz się moją sytuacją, BARDZO BARDZO BARDZO BARDZO Ci dziękuję!!!!! Po prostu dziękuję że jestes.... Odezwij sie do mnie na gg, prosze. Jak zakladalam ten topik, nie sadzilam, ze tak sie rozwinie, myslalam, ze skonczy sie na tym, ze kilka osob zwyzywa mnie, powie, ze jestem niewdzieczna i ze wcale nie mam tak zle, te wszystkie opinie do tej pory mnie dziwia. Mimo, ze nie podoba mi sie sytuacja w moim domu i zawsze wiedzialam, ze to nie jest normalne, to z drugiej strony - to jest cos jak z tym sloniem - ja tak mialam od urodzenia, wiec dla mnie to \"normalka\". I nie sadzilam, ze ktokolwiek tutaj powie np. ze mi wspolczuje... Jak na razie staram się znalezc sobie jakas prace na wakacje, ale mieszkam w malym miescie i nie wiem czy mi sie uda (szukam tez w okolicach, ale tez nie bardzo, moze w lipcu cos sie ruszy, mam zadzwonic w pare miejsc). Rodzice mojego chlopaka wyjezdzaja na tydzien w lipcu, i wtedy sie do niego - na ten tydzien - wprowadzę. Wlasnie moja matka zamknela drzwi od pokoju, w ktorym jest komputer, bo przeszkadza jej pisanie na klawiaturze. Ale to normalka, jak ja wlacze radio w swoim pokoju tez zamyka moje drzwi, bo przeszkadza jej muzyka, ale jak po chwili ktos (czyli moja starsza siostra) wlaczy w duzym pokoju muzyke MEGA GLOSNO, i to muzyke, ktorej ONA NIE LUBI!!! to nie ma nic przeciwko... Przed chwila na komputerze byla moja siostra, jakos jej poisanie na klawiaturze nie przeszkadzalo, a teraz zamknela mi drzwi, bo to jej zaczelo przeszkadzac i \"chce miec chwile spokoju\" (wbrew pozorom nie bylo to powiedziane uprzejmie, a ze zloscia, jak zwykle zreszta). Wiec poszla w spokoju ogladac dosc glosno wlaczony telewizor. Dzisiaj bylam u dermatologa, mam zapalenie skory. Powiedziala mi, ze nie da mi na lekarstwa, bo nie ma pieniedzy a poza tym, to jak ja noga boli to jej jest zal dac 20 zł na fastum żel, wiec dlaczgeo mialaby na lekarstwa dawac mi... (i to jest niesamowita hipokryzja, bo fastum zel jest u mnie w domu stale, od kilku miesiecy :( ) . przyzwyczailam sie, ze na nic mi nie daje pieniedzy (ubrania, majtki, skarpetki, podpaski, szczoteczki do zebow), ale myslalam ze na lekarstwa mi da. Lekarstwa (antybiotyki) kosztuja 30 zl. Na to mi nie da pieniedzy, ale starsza siostra nowa sukienke musi miec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sloneczkooooo
Tora..:) z kazdym Twoim postem czuje ze mam Ci wiecej po powiedzenia :) jesli masz ochote napisz prosze: slonkom@go2.pl 🌻 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak w ogole to może moglibyście mi polecić książki gdzie jest opisany związek między ofiarą a katem, ofiara,syndrom ofiary,uzależnienie psychiczne ofiary od kata itd bo mam wrazenie ze wielu z wasjest oczytanych w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phan 22
Tora tora tora: Wydaje mi sie, ze ta ksiazka to nieglupi dobry pomysl. Ale pomysl pomyslem. A masz sama pomysl ;) jak to zrealizowac? Zartujesz: Masz calkowita racje. I ja nie wiem, czemu dorosli ludzie sa tacy zaslepieni i tak ignoranccy. Bo tak wlasnie jest, Zosiu - oni nie chca czytac, bo chyba nie chca wiedziec. Moze czuja, ze robia zle ale nie maja odwagi przyznac sie do porazki (a tak BTW-piszesz mgr a nie masz literatury? :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
phan22 powoli, malymi kroczkami. Najpierw jest pomysl do zaakceptowania, albo moze burza mozgow? Moze to bzdura, a moze ktos ma lepszy pomysl? potem trzeba zebrac grupe robocza pomyslimy co chcemy zrobic kazdy powie co chcialby i co moglby zrobic Bedziemy sie wyklocac.... Nic z gory. Ja w kazdym razie nie. Kazdy jest rownie Wspanialy. Beda nowe pomysly, dyskusje. A potem podzielimy zadania, co kto umie i moze. A potem zrobimy i bedziemy dlugo szukac bledow. Bedziemy skreslac i dopisywac. To bedzie bardzo zmudne.... Bedziemy zapracowani. A potem bedziemy sie cieszyc, jak zrealizujemy Phan22 a jak Ty bys to zrealizowal(a) ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie jestem podczas poszukiwania literatury. Interesuje mnie związek długotrwaly, emocjonalny. Czytam cos o wiktymologii, ale tam jest glownie o ofiarach przestepstw. To, o czym piszę, to w zasadzie - jak wrocic do rownowagi, aby się to nie powtorzylo. To, co mowilam odnośnie \"nie chcieć\" i rodzicow Jak bylam w licemum, to rodzice uznali, ze jestem nienormalna i trzeba mnie naprawić. Stwierdzili, ze wyślą mnie do psychologa, aby on przekonal mnie, że oni mają rację i ustawil mnie tak, abym ICH SŁUCHALA. To nie byl dobry psycholog. Powiedzial, ze nie ma u mnie żadnych odchyleń. Ze nie wie, z czego mnie moze leczyć. Ale wielokrotnie u niego bylam. A pieniądze bral. Trakotwalam to jako urozmaicenie w moim życiu ;). W sumie, nie wiem, co by się dzialo, gdybym do niego nie chodzila wcale. Moi rodzice liczyli ze on naprawi mnie, ja, ze moich rodzicow. W koncu mialam zaprosić ich na rozmowę do niego. Byli tak przerażeni, jak to zrobilam, ze wzieli mnie na rozmowe i pozniej zmusili mnie, abym zadzwonila do niego i powiedziala, ze jest juz dobrze. Śmialam się z tego i ja i on. Trzeci raz, jak poszlam do psychologa, tym razem sama szukając pomocy, ona powiedziala od razu abym przyprowadzila rodzicow. Kazala im przeczytać książkę Gordona. Bardzo krótka. Powiedzieli, ze nie mają czasu. Ja się nie żalę, ( już nie ale jak ktoś nie chce to nic do niego nie dojdzie. dzięki sloneczko!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałabym jeszcze napisać o jednej rzeczy... zachowanie moich rodzicow spowodowalo moje \"zamkniecie sie w sobie\". I izolowanie sie od nich. Moja siostra normalnie z nimi rozmawia (w koncu ja dobrze traktuja i daja jej pieniadze na wszystko, wiec musi byc mila) - ja jestem neutralna. Coraz rzadziej sie nawet do nich odzywam, oni do mnie tez prawie sie nie odzywaja. I oni mnie o to obwiniaja, i ja przez to mam poczucie winy. Zaczelo sie od tego, ze jak mialam wyrazic wlasne zdanie na jakis temat to przewaznie zostawalam wysmiewana albo ochrzaniana. Wiec przestalam i tak bylo ze wszystkim... Mysle, ze moja matka mnie nienawidzi. Tak naprawde. Tylko za co? Za to, ze sie nie odzywam? Gdybym sie odzywala i tak normalnie z nimi rozmawiala, to ... to by to bylo tak jakbym sie zgadzala na to wszystko i uwazala, ze wszystko w tym domu - i oni - ze wszystko jest ok. A przeciez nie jest. I oni maja chyba do mnie pretensje i obwiniaja mnie o to, ze zachowuje sie z takim dystansem. Ze sie nie odzywam, zamykam w swoim pokoju, mam swoj swiat, nauczylam sie juz zyc bez nich... I ja mam przez to poczucie winy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phan 22
Tora tora tora: ja jestem za, ale jak to tak-technicznie? Przez internet? Zosiu: polecam ksiazke Joanne Greenberg pt. "Zycie to nie bajka". Jest to co prawda zbeletryzowane, ale historia przypadku jest prawdziwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 40letnie babsko
Moi znow mnie wkurzyli,musze ich przywiezc znad morza,targedia,bedziemy wracali z urlopu z moim zrzedzacym ojcem,ciarki mi chodza po plecach na samo wspomnienie.Cholera jasna maja bardzo dobry samochod, a my musimy wozic im tylki. Sami widzicie z problemow z rodzicami sie nie wyrasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phan 22
Czuje ze nienawidze: Malenka, ale to sie nie zmieni. Wiem, co znaczy ta izolacja. Moi rodzice tez mi zarzucaja, ze z nimi "nie rozmawiam". Tyle, ze jak tu rozmawiac, jak wszystko, co powiesz, jest krytykowane? I ta nieznosna atmosfera w domu i ten ucisk gdzies w klatce piersiowej, kiedy Ty siedzisz zamknieta w pokoju, a oni za drzwami odgrywaja normalna, kochajaca sie rodzine. Moge tylko powiedziec, ze Cie rozumiem i nie jestes sama. I ze twoje poczucie winy nie jest sluszne, bo to nie ty jestes winna. To sa dorosli, myslacy ludzie i nie mozna ich wiecznie usprawiedliwiac. Ale jedyne, co mozna zrobic, to sie usamodzielnic, wyprowadzic z domu. Pewnie, ze to nie sprawi, ze problemy znikna a rodzice sie zmienia. Ale mimo wszystko wolnosc to cudowne uczucie. Sama sie przekonasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora tora tora
phan22 moze kazdy kto by chcial, napisalby swoj rozdzial, to co chce. Podzielil sie tym czym chcialby sie podzielic. "Jak wyszlam ze studni"... np: W jakims wspolnym formacie. Moznaby zrobic swoja strone, ale ja tu technicznie odpadam.... ja moge wiersze dorzucic. Zadne takie Cierpienia Mlodej Meczennicy, raczej wlasnie jak sobie poradzilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×