Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ojojojojejej

ze wstydu mozna zapasć sie pod ziemie

Polecane posty

Gość podnosicielka
podciagam:) :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ------Krotka
dobre dobre :-D ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja mam cioteczkę grubo po pięćdziesiątce, która zobaczyła kiedyś na ulicy skórkę od banana. Pomyślała sobie, że ciekawe, czy te skórki są takie śliskie, jak na różnych tam filmach, no i na nią wlazła. Jak wlazła, tak fiknęła i nakryła się nogami !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oxoden
:D:D:D:D:D:D:D:D:D Milego dnia wszystkim zycze!!!!! iiii......................duzo wpadek zeby bylo z czego sie smiac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mój kolega z pracy jest instalatorem sanitarnym. Giercował sobie w pracy w jakąś tam gierkę, że mu się jakieś tam kolorowe rurki budowały . Nie zauważył, że szef za nim stanął... W końcu szef się pyta: Czy to jakiś nowy program do projektowania instalacji? Kolega : tak, tak, tylko prywatny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropunia
ha ha ha ha ha ha ha ha !!!!!! :-) :-) :-) NOOrmalnie płaczę ze śmiechu......To lepsze od dowcipów... Moja kumpelka pracowała jako sekretarka dyrektora naczelnego, w pewnej dużej, renomowanej firmie. Często, z racji stanowiska, miała kontakt z kontrahentami, oferentami, oglnie z ważnymi gośćmi. Pewnego dnia zjawili się u dyrektora tacy ważni goście. Szef poprosił: Pani Kingo, 5 kaw proszę.'Kumpela pobiegła do kuchni parzyć kawę. Była zła, ponieważ od godziny straaasznie chciało jej się siku, a nie miała czasu iść tego załatwić. W kuchni spotkała kumpelę, więc poprosiła ją o zaparzenie kawy, a sama pobiegła do kibelka. Po kilku minutach wróciła, z wyraźną ulgą na twarzy. Kawa była zaparzona, więc kumpela wzięła tacę i marsz do gabinetu szefa. Miło uśmiechając się, podawała każdemu z gości kawę. Wszyscy dziękowali, bacznie się jej przyglądając. Szef w pewnym momencie zapytał:Pani Kingo, czy nie jest Pani zmęczona? Kumpelę zdziwiło pytanie Szefa ale odpowiedziała z uśmiechem, że nie."na pewno?'-znów z troską w głosie szef powtórzył pytanie.Wszyscy patrzyli na nią oczekując odpowuedzi. "ależ nie P.Dyrektorze"-odparła, całkowicie zdumiona sytuacją."Na pewno nie jest Pani zmęczona?"Już lekko poirytowana odparła, że nie."Więc dziękujemy Pani za kawę.Kumpela wyszła, przeszła pól biurowca i dotarła do swej kumpeli, aby opowiedzieć całą sytuację. Kiedy się wygadała, kumpela uświadomiła ją, że pół miniówki, którą miała w ten dzień na sobie, ma wetkniętą z tyłu w ogromne, bawełniane, białe w niebieskie groszki majciochy!!!!! Będąc na siusiu, z pośpiechu musiała żle "się podciągnąć" Kumpela prawie chciała zwolnić się z pracy!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropunia
Inna moja kumpelka, poszła kiedyś tam na zakupy.Miała m.in. kupić ojczulkowi swojemu papierosy.Palił popularne i zażyczył sobie pięć paczek. Kumpela, w drodze do sklepu, żeby nie zapomnieć o jakże ważnych papierosach ojca, powtarzała, że ma je kupić. Kiedy stanęła przed sprzedawczynią, wypaliła: "POPROSZĘ PIĘĆ POPULAREK PACZNYCH!" KObita za ladą sikała ze śmiechu... W podobnej sytuacji, znalazła się moja kuzynka. Chciała kupić czarne cienkopisy. Stałam z nią w dość dugiej kolejce w papierniczym, a ona powtarzała "czarne cienkopisy, czarne cienkopisy.."Kiedy przyszła jej kolej zapytała: "Czy są czarne pisiki?" i dalej z rozpaczą w głosie i łzami w oczach, bo nie mogła sobie przypomnieć jak prawidłowo zapytać o te czarne cienkopisy: pisiki czarne, czarne pisiki...pisiki czarne...czarne pisiki....i tak w kółko...Kiedy ze sprzedawczynią wyśmiayśmy się do końca, przerwayśmy ten jej monolog i równocześnie powiedzialyśmy CZARNE CIENKOPISY.Kuzynka z ulgą :No, czarne cienkopisy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropunia
Inna histora.... Koleżanka siedziała w pracy i denerwowała się przed czekającym ją egzaminem. Aby uspokoić się troszkę, zaczęła w myślach odmawiać sobie "zdrowaśki"....Zdrowaś Mario.....itd. W pewnym momencie zadzwonił telefon, a że kumpela pracuje jako sekretarka, odebrała go i dalej: Święta Mario, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi...... Kiedy zorientowała się, co mówi, zamilkła...po drugiej stronie -cisza.Więc kumpela szybko odłożyła słuchawkę a potem sama do siebie śmiała się jeszcze na egzaminie. Innym razem, ta sama kumpela, z przyzwyczajenia, (kiedy w pracy odbiera tel.podaj nazwę firmy np. Zakłady Mięsne , słucham?) w domu kilka razy tak właśnie się odezwała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkaliśmy w domku ogrzewanym piecem na węgiel. No ale później przeszliśmy na ogrzewanie gazowe. Mama trochę sie obawiała tej zmiany, żeby coś tam się nie ulatniało no i wiadomo - przewraźliwiona kobitka. Pewnej nocy mój tatuś puścił głoooośnego bąka. Mama się zerwała z krzykiem : \"ZYGMUNT , GAZ WYBUCHŁ!!!!!!!!!!!\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropunia
Moja znajoma, która pracuje w bibliotece publicznej, opowiadała, jak to pewnego dnia przyszła do biblioteki pewna starsza pani (tak na oko 70-letnia) i zapytała "Czy mogę wpożyczyć książkę "Stary człowiek też może"?".........Znajomej wraz z koleżankami bardzo trudno było opanować śmiech.....Odparły, że w tej chwili książki nie mają, a tak w ogóle czasem stary człowiek też może.....Niestety, strasza pani nie pojęła, że popełniła błąd i odczodząc zapowiedziała, że zajrzy jeszcze w sprawie tej książki, bo bardzo zależy jej aby ją przeczytać...... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Charlotte York
Na pierwszym roku studiów, gdy mieszkałm w akademiku, idąc do kibelka, wkładałam wstęgę papieru toaletowego pod majtki, żeby nie paradować przez korytarz z rolką papieru w ręce, bo uważałam że to obciach. No i któregoś razu zapakowałam ten papier w majtki, do kibelka nie poszłam i całkiem o tym papierze zapomniałam. Pech chciał, że zaraz miałam aerobik. I jak się przebierałam w szatni, pełnej dziewczyn ode mnie z roku, to zauważyłam że mam pod majtkami ten paper. Wybraźcie sobie: stoję wyluzowana pośrodku szatni, w krótkiej koszulce i czerwonych, koronkowych majtach (jeszcze ze studniówki), spod których wystaje mi kłąb papieru toaletowego marki Biedronka zapach morski. Mam nadzieję że nikt tego nie widział! Miałam ochotę uciec z tej szatni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś moja koleżanka z pracy - siedzimy razem w pokoju - miała zadzwonić służbowo do dyrektora Sporka. Zadzwoniła do jego sekretariatu i powiedziała, że chciałaby rozmawiać z... dyrektorkiem Sporkiem. Przez śmiech nie dała jednak rady porozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moja dyrektorka chciała się popisać, że ma wykształconą córkę i zamiast pedagogika ( brzmiało to chyba mało dostojnie ) powiedziała: \"moja córka skończyła pedagogię...\" [z roboty mnie wywalą, jak będę tak zacieszać do kompa :D]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropunia
Jeszcze jendno.... Znajoma, która miała ślub jakieś 17 lat temu, opowiadała, że jej ojciec wynajął autobus z kierowcą, który miał "pozbierać' wszystkich gości i najpierw do kościoła a potem na wesele zawieźć. Otóż, ów kierowca autobusu, przypomniał sobie, siedząc w najlepsze w domu, że za 15 minut zaczyna się ślub, na który miał zawieżć gości...Więc w te pędy....Załamani Młodzi z rodzicami i księdzem czekali przed kościołem na gości. Kiedy mocno spźniony autobus, pełen gości podjechał, odetchnęli z ulgą....Ale niestety...drzwi autobusu zacięły się "na amen" i goście nie mogli wysiąść!!!!! Ksiądz nie mógł już dłużej czekać, bo czekal go kolejny ślub, więc udzielił sakramentu Młodym pod nieobecność gości, kórzy siedzieli zamknięci w autobusie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Charlotte York
Kiedyś wracałam pekaesem do domu, trasa była pełna ostrych zakrętów, ludzi w autobusie sporo, w tym pełno młodzieży szkolnej. Siedziałm przy oknie, a na siedzeniu obok miałm otwartą torebkę, a w torebce m.in. tampon i nowokupione stringi, czarne, przezroczyste, z czerwono-złotą koronką, oczywiście luzem, niezapakowane. No i na którymś ostrym zakręcie torebka spadła z siedzenia na przejście pośrodku autobusu i wszystko się z niej wysypało. Za toczącym się po podłodze tamponem biegłam 3 metry, nie wspomnę o malowniczo leżących na podłodze stringach. Słyszałam jakieś głupie chichoty, więc spiekłam raka i udawałam, że podziwiam krajobrazy, jakże malownicze, na trasie Rzeszów-Jasło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze w podstawówce miałam kolegę o niewdzięcznym nazwisku KUTOWSKI. Poza tym straszny rozrabiaka był. Na geografii , gdy sobie harcował, pani nie wytrzymała i ryknęła na całą klasę: \" KUTASKIEWICZ, ty się uspokój!!!!!!!!!!\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z ostatniej chwili......... Właśnie zjadłam w pracy lunch. Skromniutko, bo się odchudzam. A były to rzodkiewki i kalarepa. No i mi się teraz odbija, nie na głos, ale tak \"wewnętrznie\", no wiecie... A kolega siedzący obok mówi: \"Co tak zajeżdża co jakiś czas?\" i poszedł wąchać śmietnik! o zgrozo!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oxoden
Viola- calkiem, calkiem:D:D:D Ubaw po pachy Kropunia- z pisikow sie posikalam hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do provitaminy: ktoś to przeczytał na Kafeterii w temacie \"nasze małe codzienne gafy\" na życiu uczuciowym, gdzie pierwotnie to opisywałam i nic dziwnego że jest to powtarzane, bo historia jest naprawdę zabawna. Zdarzenie miało miejsce w Krakowie, w \"Billi\" (obecnie.\"Elea\"), i jak najbardziej byłam tego świadkiem. W kolejce stało kilkanaście osób i każda z nich ma prawo to rozpowszechniać, więc nic dziwnego że historia się rozniosła....nie rozumiem więc czemu się czepiasz....Powtarzam: byłam świadkiem i nie mam w zwyczaju kompromitować się, przywłaszczając sobie cudze historie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka_33
Przypomniała mi się jeszcze jedna historia, moja własna:) W wakacje dorwałam jakąś pracę w delikatesach na kasie.. ble.. ale nie o tym:) I ta kasa stała w taki dziwny sposób że cały czas trzeba było powtarzać "z koszyczkami z drugiej strony poproszę".. Resztę opowiedział mi mój mąż.. mieliśmy wtedy małą sypialnię, jeden bok łóżka był przysunięty do ściany.. a ja oczywiście spałam z brzegu.. i chodziłam wcześniej spać:) mój ślubny, opowiedział mi jak to w nocy, przechodząc nade mną usłyszał " z koszyczkami z drugiej strony poproszę" i zamarł:) hahahaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faaaaaaaaaajjjne
ciekawe co sobie pomyślał, o jakie koszyczki ci chodzi :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśka_33
hahahaaa nie wiem:) mówił że nieźle nim trzepnęło;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zakrecona na maxa
Kropunia usmialam sie do lez z tej zdrowaski;) Ja tez czasem odwale takiego babola ze nie pytajcie. Ostatnio wchodzac do sklepu zamiast dzien dobry powiedzialam na caly glos dziekuje.Wszyscy sie na mnie spojrzeli jakbym tredowata byla;) Raka spieklam ze szok. Czekalam tez na autobus, kurcze rzadko poruszam sie takimi srodkami komunikacji , no i podjechal sobie autobusik taki elegancki i stanal na przystanku ,wiec ja tez stoje i zastanawiam sie czemu kierowca drzwi nie otwiera, ło matko nie zaowazylam tego przycisku obok drzwi. Troche techniki i sie gubimy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w górę ...w góre....zarypiaste :))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropunia
Wujaszek opowiadał mi kiedyś o swoim znajomym. Nazwijmy go p.Kaziu. Pan Kaziu, kiedy był dwudziestokilkuletnim młodzieńcem posiadał tzw. „komarka” (motorynkę czy jakoś tak). Bardzo dużo nim jeździł i był z niego bardzo dumny. Podczas jazdy, wystawiał prawą bądź lewą rękę w bok, sygnalizując zamiar skrętu w prawą lub w lewą stronę. Czasem jednak wybierał piesze wędrówki. I wtedy przechodząc z jednej strony ulicy na drugą, wystawiał (w zależności od strony) zupełnie nieświadomie, tak z przyzwyczajenia, prawą lub lewą rękę, sygnalizując zmianę kierunku....... Innym razem, p. Kaziu i mój wujaszek, pojechali w sprawach zawodowych do jakiejś firmy....Wujaszek samochodem firmy, a p. Kaziu swoim. Wujcio wcześniej załatwiwszy swoje sprawy, wrócił do auta i czekał aż p. Kaziu się pojawi. Samochód p. Kazia stał niedaleko samochodu mojego wujka. Wujaszek czeka...rozgląda się.. czeka..... i patrzy....P. Kaziu wychodzi z firmy....otwiera kluczykami drzwi samochodu...i wsiada... NA TYLNE SIEDZENIE AUTA, ZA STRONĄ KIEROWCY!!!!! I TAK SIEDZI !!!!! Wujaszek najpierw osłupiał a potem jak nie ryknie śmiechem !!!!!! P. Kaziu po jakiejś chwili chyba zorientował się, że ma za daleko do kierownicy i oddziela go od niej jakieś siedzenie, bo wysiadł z samochodu, rozejrzał się badawczo, czy aby nikt nie widział jego gafy (wujaszek udawał, ze spuszczoną głową, że czyta gazetę, ale normalnie rechotał, dusząc się) po czym p. Kaziu szybko wskoczył, tym razem na przednie siedzenie i z piskiem opon odjechał..... Wujaszek wrócił do firmy przed p. Kaziem. I normalnie nie mógł się opanować, żeby nie opowiedzieć.... P. Kaziu po powrocie do firmy, przyszedł do wujaszka i z rakiem na twarzy poprosił go, aby nikomu nie mówił o tym co widział dzisiaj....... ;-)(już było za późno, cała firma gulgotała ze śmiechu za plecami p. Kazia, który tak w ogóle był Dyrektorem ds.handlowych .....) he he he..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropunia
Ten sam Wujcio, opowiadał mi o jeszcze innym znajomym z pracy. Nazwijmy go p. Mietek. P. Mietek był bardzo „zakręconym” człowiekiem.....Bardzo dużo pracował przy komputerze (robił jakieś projekty) i pewnego dnia, półka, która wisiała na ścianie w pobliżu miejsca pracy p. Mietka, nie wytrzymała przeciążenia i spadła, raniąc w częściowo łysą głowę w okolicach czoła, p Mietka. Polała się krew...Ale p. Mietek nie przejął się tym zbytnio, udał się do łazienki i przykleił na zranione miejsce ogromny kawał szarego, szorstkiego papieru toaletowego !!!!! Chodził tak z tym przyklejonym papierem cały dzień....tylko co jakiś czas wymieniając ów oryginalny „opatrunek”... Innym razem, p. Mietek rozdarł swoje 20-letnie spodnie o coś ostrego. Załatał dziurę......ZSZYWKAMI!!!! Wziął zszywacz i tak jedna zszywka obok drugiej..... Kiedy indziej znów, p. Mietek chodził cały Boży dzień po biurze, hali produkcyjnej....z ogromnym, zielonym babolem na czubku nosa.....BLE!!!!!!FUJ!!!!! Każdy wył ze śmiechu, ale nikt nie potrafi mu powiedzieć o zielonym „przyjacielu”..... Pewnego dnia, p. Mietek wrócił z jakiejś budowy.....Wszedł do biura, zdjął kurtkę, usiadł do kopa i siedzi pracując.....Każdy patrzy na niego .....i dławi śmiech....W pewnym momencie Wujcio nie wytrzymał i pyta: „Mietek, a Tobie tak zimno w głowę, czy boisz się urazów ze strony komputera, że kasku ochronnym w biurze siedzisz?” Na to p. Mietek „O K...! A ja tak po całym mieście latałem i samochodem jechałem!!!” Innym razem, zaistniała b. podobna sytuacja jak wyżej z kaskiem, tylko tym razem p. Mietek zapomniał zdjąć takiego całkowitego kombinezonu, zapinanego na zamek, w kolorze białym....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam kiedyś taką przygodę: jechałam sobie samochodem, stanąłam na skrzyżowaniu i nie mogłam skręcić bo jechał sznur samochodów. W końcu ktoś stanął i mnie przepuścił. Chcąc mu podziękować, że niby taka uprzejma jestem, chciałam włączyć długie światła. Nie macie jak się przestraszyłąm gdy chlusnęła mi na szybę struga wody... Zamiast lewą ręką światła włączyłąm prawą spryskiwacz. Innym razem zapytałam się moją córeczkę co to tak pada z nieba. Oczekiwałam odpowiedzi że kapuśniaczek , a moja mała mówi: mamusiu KALAFIOREK pada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×