Gość dwa_mahy_dwie_jamahy Napisano Grudzień 26, 2007 niezłe te opowieści o kierowcy, drogach i pasażerach, ale to jak opowiadać dziecku bajke na dobranoc, ludzie którzy pierwszy raz się spotykają z ta chorobą nie są w stanie opanować tego, i takie gadanie im nie pomoże.... nowa76, ponieważ istnieje duze prawdopodobieństwo ze oleją tu twoje pytanie, to ja sie toba zajme :). Mi nerwica sie zaczeła "bez niczego:, nioc sie nie stało w moim zyciu, poprostu obudziłem sie pewnej nocy, myslalem zemam zawał, karetka itp....po jakimś czasie i po trylionie badań okazało sie ze to nerwica...ty również musisz sie udać do lekarza, najpierw do rodzinnego, on ewentualnie skieruje cie do psychiatry. W moim przypadku bardzo pomogły mi leki, pamietam okres kiedy spałem przez 4miesiące po 2-3 godziny dziennie, koszmar, a leki ułatwiały mi zasypianie i dawały chwile wytchnienia. 'nie jest tez prawdą ze uzależniają, przynajmniej te które mi przepisano. Tak więc szybko do lekarza....poczytaj sobie tez ten temat od początku, mi ta stronka duuzo pomogła rok temu kiedy to sie zaczeło, wmawiałem sobie rózne choroby dopoki nieprzeczytałem kilku postów tutaj,.....te same objawy, ten sam lęk......powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nowa76 Napisano Grudzień 26, 2007 dziękuję za konkretną odpowiedź! powiem szczerze że korzystam już z usług psychiatry... za moją chorobę mogę chyba tylko podziękować mojemu eks... Zastanawiam się jeszcze czy nie udać się jeszcze do psychologa... jeszcze raz dzięki pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Efka43 0 Napisano Grudzień 26, 2007 Witam wszystkich :) Kierowniczko również pozdrawiam Tak jak prędzej napisałam tutaj nie ma lepszych czy gorszych , wszyscy mamy coś wspólnego i trzeba mieć też trochę zrozumienia dla innych . Gdyby tu był lekarz na etacie to mozna by było oczekiwać porad , ale tu wszyscy jestesmy w tym samym miejscu . Mamy tylko własne doświadczenia w radzeniu sobie z lękiem . Sama uwrzam że radzić komuś , nie znając wszystkich objawów mija się z celem . Czasami można zrobić krzywdę , mogą wystąpić jakieś wyrzuty , lub poczucie ... Nie rozumiem tylko tych osób które wchodzą i nie próbują chociaż poczytać troszkę o tym co tu się pisze tylko zaraz mają pretensję że się ich olewa ! psycholożko czy to jest Twoja teoria ? czy wiedza praktyczna związana z nerwicą ? bo nie zgodzę się że jak usiądziesz za tym kółkiem to już jedziesz sama bez obciązenia . Zawsze może być nawrót bo to jest choroba emocji a żeby to powróciło to wystarczy bardzo niewielki impuls i wracamy do punktu wyjścia . Jedynie co można z tym zrobić to nauczyć się żyć , zrozumieć wszystko co się dzieje i jeśli nie dołączy do tego depresja to systematycznie trenować milsze emocje a zapomnieć o tych złych . Gdy dochodzi depresja to konieczne są leki żeby wrócić do pionu . dwa_mahy_dwie_jamahy ..witaj spowrotem ;) ale masz trudny nik ;) jak już co nieco wiesz i czujesz się bezpieczniejszy to broń się przed strachem który powstaje w takich sytuacjach , gdy coś jest nie tak jak powinno to on odpowiada za nasze złe samopoczucie i napędza naszą nerwiczkę . Jesli mogę dodać to chyba pogoda na nas ma wpływ i wczoraj również dziwnie się czułam , o spaniu nie było mowy więc miałam okazję poczytać ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Efka43 0 Napisano Grudzień 26, 2007 Nowa ... dobrze że kożystasz już z siły fachowej , ale nie wiem czy wiesz że nie zawsze trzeba psychiatry ..bo czasami w lekkich stanach nerwicowych wystarczy terapia u psychologa . Jesli już podjełaś kroki to widać że wiesz czego chcesz i chcesz ratować siebie więc nie zaszkodzi wizyta u psychologa , a może jeszcze bardziej pomóc . Może nawet szybciej zrozumiesz gdzie robisz błędy , gdzie ktoś zrobił błędy . Bo całe życie mamy na to żeby się na nowo uczyć odpowiednio reagować ;) Najgorsze co w nas tkwi to wyrzuty sumienia , poczucie krzywdy , złość , agresja , zaborczość ..tych negatywów jest wiele i one zakłucają nasza lepszą stronę i dlatego cierpimy bo na zewnątrz jesteśmy inni niż w środku i to trzeba zmienić i żyć w zgodzie z samym sobą . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie-asia Napisano Grudzień 26, 2007 psycholożka123 po przeczytaniu twego postu depresje też złapałam :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość psycholożka123 Napisano Grudzień 26, 2007 nie_asiu kieruj swoją uwagę tam, gdzie możesz najwięcej zyskać a nie stracić. Jeżeli ten tekst wywołał u ciebie uczucie depresji to może oznaczać brak wiary we własne możliwości. Bo jeżeli perspektywa przejęcia "kierownicy" w twoje ręce natrafia na opór to to jest objaw twojej zaburzonej sfery brania odpowiedzialności za własne wybory życiowe. I możesz sie z tym nie zgadzać (najczęściej zaprzeczanie jest mechanizmem obronnym uruchamianym w nerwicy) i nie chodzi tu o udawadnianie sobie racji. Jaki mam interes aby udowodnić ci jakąś rację - Żaden To tobie powinno zależeć aby poszukiwać sposobów wyzdrowienia , bo to ty się męczysz z tą chorobą. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość psycholożka123 Napisano Grudzień 26, 2007 przeczytałm większość wpisów jestem pod wielkim wrażeniem jak sprawnie mówicie o waszych objawach ale nic nie ma o waszych sukcesach w leczeniu i na pewno zaraz nastąpi eskalacja ataków, że ktoś was ocenia , podsumowuje a przecież nie lubicie tego. najwiekszym problemem ludzi dotknietych nerwicą jest bierność tak Efka masz rację że jest to choroba emocji i ma tendencje do nawrotów, tylko człowiek powinien uczyć się na swoich błedach i przy każdym nawrocie wykorzystywać wiedzę nabytą juz w trakcie choroby. Żyć mądrzej i poszukiwać prawdy o sobie. każdy może wpłynąć na swoją przyszłość w każdej chwili swojego życia. Bo niby kto ci może zabronić się zmienić - nikt. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Nika28 0 Napisano Grudzień 26, 2007 NOWA 76 Tak u mnie nerwica zaczęła się po bardzo stresującym dla mnie wydarzeniu!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie-asia Napisano Grudzień 26, 2007 psycholożka123 wiesz ja jestem niezmiernie optymistycznie nastawiona do zycia i swiata . , to stan umysłu i nie zawsze mamy na niegp wpływ . Nie przecze , ze do szału doprowadzaja mnie fakt niepanowania nad ciałem . Wiem , ze masz racje jednak łatwiej powiedziec niż zrobić . Odpowiedzialność za swoje decyzje hm.. byłam kierownikiem wiec chyba odpowiedzialnośc brałam ;) Wiem co powiesz ..:) pozdrawiam :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nowa76 Napisano Grudzień 26, 2007 dzięki nika28 Słuchajcie a czy jest może ktoś komu udało się z tego wyjść? Czy może muszę się nauczyć żyć z tą chorobą? jest ogrom osób, które nie rozumieją tego naszego stanu... a chyba najlepszym lekarstwem dla nas jest w dużej mierze wsparcie naszych najbliższych prawda? pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
jagoda45 0 Napisano Grudzień 26, 2007 Hejki witajcie prawie po świętach;) Mnie coś złapała grypa i jestem \"smarkata\" choć już dorosła;) Dziewczyny kiedyś ktoś podał stronę z testami psychologicznymi proszę o przypomnienie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Grudzień 26, 2007 moja nerwica pojawila sie i z dziecinstwa i po przezyciach leczenie w jakims stopniu mi pomoglo i psychoterapia to pisze dla tych nowych co pytaja sie na ten temat biore leki i jakos dzwigam ta nerwice dzis naprzyklad mam wewnetrzny smutek a tak bylo wspaniale przed swietami i tyle bylo roboty a dzis wlasnie mnie cos dokucza ale co tam juz po swietach i dlatego moze tak odbieram przedswiateczny stres wlasnie wrocilam ze spaceru po wroclawskim rynku piekny jest bylo co ogladac pozdrawiam wszystkich Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Efka43 0 Napisano Grudzień 26, 2007 Psycholożko ..człowiek jest tylko człowiekiem i zawsze będzie popełniał błędy i najczęściej są takie sytuacje kiedy stajemy przed czymś pierwszy raz . Nie jest sztuką skoczyć odrazu na głęboką wodę bo czasami lepiej wchodzić do niej po mału od brzegu ;) Każdy krok do przodu to jest sukces . Chyba nie dość dobrze czytasz bo tutaj jest wiele sukcesów ..tylko zależy co dla Ciebie oznacza sukces . Więkrzość pracuje zawodowo , ma jakieś obowiązki z którymi raz lepiej sobie radzi raz gorzej . Kazdy kto to czuje to doskonale wie jak to jest czuć niemoc w podjęciu najprostrzych czynności , więc dla niektórych sukcesem jest mieć dzień bez ataku ! Nie odczówać przez pół dnia lęku ..to jest sukces ... Przełamać swoje natręctwa , walczyć z fobią ... gdy wiesz co to jest to zrozumiesz co znaczy odnieść sukces . A mój osobisty to jest sukces po 15 latach niewychodzenia z domu ...samodzielne wyjście , brak objawów somatycznych , zmiana myślenia , akceptacja innych i ogromny szacunek do wszystkich ludzi .. to jest mój sukces ! A tak jeszcze to raczej tutaj bardziej osobistych opisów nie znajdziesz bo to jest forum gdzie wszyscy mogą wchodzić i bywa że ktoś czuje chwilę słabości i chce się tym podzielić a pozniej są dziwne podteksty . Ale jest na tym forum bardzo duża grupa ludzi którzy się wspomagają i przedewszystkim nikt nikogo nie przekonuje do swoich racji . Bo trzeba też wiedzieć że kazdy ma prawo do własnych przemyśleń i nikt nie ma prawa nikomu mówić jak ma żyć , nikt nie powinien czuć się gorszym , lub słabszym bo gorzej sobie radzi w życiu ..to jest też mój sukces bo tego nie rozumiałam ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Beatea 0 Napisano Grudzień 26, 2007 Witajcie, .....swieta, swieta i po swietach. U nas niestety jest tylko jeden dzien swiat, takze, ja juz dzisiaj bylam w pracy, a wieczorem zasiadziemy jeszcze do stolu podojadac wszystko. Nie denerwujcie sie jezeli ktos Wam nie odpowiada, jak na przyklad to twierdzi Adam Slask czy inni,.....tutaj nie sposob jest odpowiedziec na wszystkie wpisy, trzeba by miec bardzo duzo czasu, poza tym, czemu tak szybko rezygnujecie i poddajecie sie? Poza tym w przedswiatecznej bieganinie malo nas tu bylo, bo wiekszosc przygotowywala cos na swieta za pewne. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Nika28 0 Napisano Grudzień 26, 2007 Nowa 76 Są osoby,którym udało się ztego wyjść,znam 2 takie osobiście więc wiem,ze mozna . Ja mogę powiedziec o sobie,ze teraz czuję się rewelka w porównaniu do tego co było przez dwa pierwsze lata mojej nerwicy. Toze nie przeszłam załamania nerwowego z tą nerwicą to cud. Nie brałam leków,u psychologa byłam tylko 2 razy i jakoś powoli wychodze z tego ,małymi kroczkami do przodu sama . Rodzina wiadomo próbuje wspierac ,ale oni do końca nie rozumieją tego bo skąd mogą wiedzic jak się czujemy. Główka do góry Nowa76 ,będzie dobrze!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość szramka_25 Napisano Grudzień 26, 2007 Witam wszystkich:) Długo nie zaglądałam na forum z braku czasu ,no i lepszego samopoczucia. Już myślałam,że dałam z nerwicą radę,że mam to już za sobą- napady lęku,bezradności,paraliżującego strachu...Ale niestety:(((( Gdy poczułam się lepiej odstawiłam seroxtat i codziennie rano zażywałam alprox,na terapie uczęszczałam okazjonalnie. Gdy nie dawałam rady z napięciem lekarka zaleciła mi coaxil i poprosiła żebym jej zaufała i nie przestawała tego łykać do wiosny.I tak też czynię. Od kilku dni czułam odrealnienie,moje myśli krążyły wokół śmierci,życia po tamtej stronie ( pochowaliśmy przed świętami dziadka,a zanim umarł 2 tyg. leżał na OIOMie pod respiratorem).Myślałam jak umrę,kiedy... no i oczywiście strach nie odstępował mnie na krok. Ponad to nic mi się nie chce,znowu wyjście z domu sprawia mi trudność,ciągle się boję i jestem wiecznie śpiąca i brak mi sił. Dzisiaj miałam dosyć silny atak,dopadło mnie ze zdwojoną siłą i wiecie co-nie pamiętam kiedy tak się bałam o siebie,kiedy miałam takie nieprzyjemne objawy fizyczne. Ale nie poddam się,będę walczyć- mam naturę bojownika ale jaki ze mnie wojownik wyjdzie w praniu. Nie zaniedbujcie siebie,swojej drogi wychodzenia z tego gówna.Nawet jak wydaje się,że jest ok nie wiadomo jaki sprawdzian nam los znowu zgotuje. Konsekwencja to podstawa ;) Buziaki przytulaki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość owocowa1 Napisano Grudzień 26, 2007 Kochani, Dla mnie nerwica to juz chyba chleb powszedni.Choruje od 17 lat.Najpierw standardzik:strach ze umrę,zemdleję-ataki paniki.Kiedy udało mi sie to jakos opanować-chyba do tego przywykłam przez jakies 10 lat mnie nękało-pojawiło sie inne wydanie nierwicy-nerwica natręctw.To trzeba leczyc od początku-psychoterapią-bo podłożem każdej nerwicy jest lęk,ktorego żródło trzeba z pomoca terapeuty odnaleść i wyprostować błedy.Jeżeli lęk będzie w nas tłumiony lekami to nic nam to nie da-odstawisz leki i predzej czy póxniej wróci.Ja nie leczylam tego przez ponad 10 lat-i co?usłyszałam od terapeutki ,że moja nerwica stała sie nawykiem-na wszystko reaguje lękime patologicznym..dziewczyny..doszło do tego,ze ja sie juz teraz boje wszystkiego jak mam okres nawrotu..boję sie nawet oddychania,chodzenia..patrzenia..słyszenia.. Ale chodze na terapie..robimy badania i trsty i mocno wierze ,że znajde przyczyne swojego lęku i go oswoje..a wtedy zniknie nerwica Pozdrawiam serdecznie Asia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Adam Slask Napisano Grudzień 27, 2007 Jak mi ktos bedzie zarzucał ze kogos olałem lub mam inne forum to jest buras...Nie pisze bo po co...Kazdy ma swoje problemy a jak chce to mnie znajdzie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość szramka_25 Napisano Grudzień 27, 2007 Od wczoraj z bardzo silnym natężeniem wracają moje lęki. Boję się wychodzić z domu,chodzić,wychodzić po schodach,praktycznie każdy oddech wywołuje u mnie lęk. I źle mi z tym słuchajcie:(((( Dzisiaj idę na psychoterapię,czuję,że będzie ciężko! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nowa76 Napisano Grudzień 27, 2007 hej! Dziękuję Ci nika28 za słowa pocieszenia!!! a innym za opis Waszych przeżyć! dobrze że jest ta strona będę tu częściej zaglądać, bo czuję że nie jestem sama... życzę Wam i sobie 100% wyzdrowienia:] serdecznie pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Efka43 0 Napisano Grudzień 27, 2007 Witam wszystkich :) Szramko ..Dziwnie to się pisze , ale witaj znów na forum . Osobiście wolałabym żeby nikt nie potrzebował pomocy , ale cóż takie jest życie . Szramko prawdopodobnie twoja podświadomość pod wpływem przeżytych ostatnio emocji znów sobie nie radzi . Ludzie którzy nie miewają nerwicy a mają takie przeżycia nazywają to przeżywaniem żałoby po stracie bliskich osób . My jesteśmy bardziej przeczólone bo do tego wszystkiego dochodzi nasza wrazliwość . Jesli psycholożka prosiła o zaufanie i Ty jej ufasz to wytrzymaj to co się dzieje . Jeśli masz możliwość rozmowy z nią na różne tematy (bo są różne metody leczenia) to koniecznie porozmawiaj o przemijaniu . Jeśli dobrze pamiętam to jesteś z Trójmiasta ? Zawsze powtarzam że od nas zależy jak będziemy się czuć , ale nigdy nie można mieć pewności że to na zawsze przeminie , to nie jest tak jak z chorobą ciała . Na takie choroby są leki , różne zabiegi i też nie zawsze jest pewność że osobnik jest już zdrowy . Z nerwicą jest tak że rodzimy się z predyspozycją , wpajane nam zasady czasami są sprzeczne z tym co sami czujemy , mogą wystąpić problemy w relacji między naszymi hormonkami ;) i chociaż możemy bardzo się starać może być różnie . Najwazniejsze z mojego doświadczenia co zauwarzyłam sama po sobie to jest nastawienie do tego wszystkiego . Gdy nie czułam się pewnie , gdy nie wierzyłam sama sobie czułam ciągły lęk , strach . Najgorsze były te strachy egzystencjonalne , bałam się przyszłości bo moja przeszłość cały czas mnie straszyła , bo ona mnie zle przygotowała do życia i dlatego stale cierpiałam w środku . Teraz rozumiem że nie miałam na to wpływu , ale to co będzie to zależy teraz tylko odemnie i ja już nie chce tak żyć i patrzeć jak życie mi ucieka a ja stale duszę w sobie swoje myśli . To trzeba zrozumieć i stale powtarzać jak mantrę że już dość teraz musi być lepiej ...i nawet jak odrazu nie wyjdzie to za którymś razem się uda ! bo stale trzeba trenować te nasze pozytywne myśli i odrzycać te które są powodem naszych cierpień . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość szramka_25 Napisano Grudzień 27, 2007 Efko,jestem z Krakowa:) Co do nastawienia,jak pisałam jestem wojownikiem,nie poddam się tak łatwo. Moje myśli są jak huragan w mojej głowie-jeden wielki misz masz,pomieszanie z poplątaniem,a w sercu ciągły strach. Ja tak czuję,że to moje małżeństwo,że żyje wbrew sobie,że zatraciłam swój ideał miłości,że jestem z kimś z obowiązku. Czuję się jak ptak zamknięty w klatce. Nic mi się nie chce,wszystko mi jedno:( Myślę sobie,że poproszę męża,żeby ze mną poszedł dzisiaj na terapię,żeby usłyszał co we mnie siedzi-chociaż o tym wie i widzi co się ze mną dzieje. Wiem,że sam jest mną zestresowany,tylko mi tego nie okazuje. Tak czuję,że chciałabym,żeby ze mną tam poszedł. Ja nerwicę nazywam chorobą duszy.I tak czuję,że mam chorą duszę,że żyję w konflikcie,w sprzecznościach.Jestem przewrażliwiona,zraniona,a teraz jeszcze zmęczona kolejnymi atakami. Nie czuję się pewnie,a duchy przeszłości wracają ciągle-w myślach,snach...Nie potrafię być blisko z mężem,jedynie dzieci jestem w stanie w pełni zaakceptować,choć często na nie krzyczę bez powodu. Jedna myśl tylko nie daje mi spokoju,że jak odnajdę prawdziwą miłość to to minie. Jest to dla mnie jak narkotyk i mantra zarazem;)Tylko czy starczy mi sił iść za marzeniem całe życie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Efka43 0 Napisano Grudzień 27, 2007 Szramko to pomyliłam Cię ;) ale pamiętam że tu byłaś kiedyś ;) Chcesz żeby maż poszedł i żeby ktoś mu powiedział że cierpisz ? i jak ma z Tobą postępować ? a sama boisz się powiedziec czy nie potrafisz ? powiem Ci że zanim ja mojemu wszystko powiedziałam co siedzi w środku we mnie to mineło dużo czasu . Przy tych opowieściach wyłam jak bóbr ... bo było mi strasznie wszystko mówić , bałam się że kogoś zranie , że on mnie odrzuci i pogardzi , bałam się ośmieszenia w jego oczach ... ale gdy powiedziałam poczułam ogromną ulgę , to jest jedyna osoba która zna mnie tak samo jak ja siebie ;) i wiesz zawsze gdy brakło mi siły i nie chciało mi się już walczyć to on mówił żebym próbowała dla niego bo jestem mu ....potrzebna ! taka pofalowana z bagazem negatywnych emocji i z niskim poczuciem własnej wartości . Nie wierzyłam gdy to mówił i miałam też takie wątpliwości bo nie wiedziałam co to znaczy kogoś kochać bezwarunkowo ...nigdy tego nie miałam w dzieciństwie . Do syna czułam instynktownie miłość i chciałam go chronić przed wszystkim złem ... ale mąż cały czas mówił że dopuki ja siebie nie zaakceptuje taką jaką jestem to nigdy nic nie zmienie . Ze muszę zmienić własne myśli i tylko ja to mogę zrobić bo nikt i nic mi nie pomoże .. brałam leki i czekałam ..straciłam ten czas dopiero jak zaczełam kochać siebie taką egoistyczną nie szkodliwą miłością zaczełam widzieć wkoło siebie inny świat . Nie trzeba być doskonałym , nie trzeba ranić innych , nie trzeba robić wielu rzeczy bo tak wypada .... wystarczy że to co się robi to jest z własnej nie przymuszonej woli , że ludzie bliscy akceptują to co robisz , a jesli nie to chociaz szanują twoją odrębnosć i nie starają się szkodzić . Mi wiele pomogły rozmowy z ludzmi zobaczyłam że kazdy ma prawo do swojej odrębności i dlatego świat jest taki barwny ... dawniej nie potrafiłam się otworzyć i mówić o tym co ja chce , czego ja potrzebuje ... więc Szramko na pierwszym miejscu akceptacja Siebie , długie szczere rozmowy a nie oczekiwanie że psycholożka potwierdzi że cierpisz ..otwórz się przed małżonkiem i przyznaj się że potrzebujesz pomoc , że musisz nauczyć się odczówać emocje .. a ten stan w którym teraz jesteś jest mi doskonale znany i przed tobą jest dobra droga ... nie błądzisz ;) ale sama decydujesz co dalej . Jeszcze powiem że ja bałam się dorosłości i z tym związanej odpowiedzialności ..ale życie nie jest straszne tylko czasami trudne . No dobra już mykam bo znów się rozpisuje ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość szramka_25 Napisano Grudzień 27, 2007 Mówię mężowi o moim strachu, zresztą widzi co się ze mną dzieje...Stara się mnie zrozumieć,uspokaja mnie,jest przy mnie w tych trudnych momentach,ale czasem brak mu cierpliowości i ciepła. I mąż ciągle chce żebym była inna -nie klnęła w chwili złości,nie wychodziła z koleżankami,nie siedziała wieczorami na necie,wiecznie się uśmiechała,nie pyskowała,normalniej wg niego się ubierała,itp. Nie jestem w pełni akceptowana,a ciągle powtarzam,że chcę być kochana taka jaka jestem- z wadami i zaletami,a nie kochana za zalety,bo wady i tak można zmienić:( Zawsze byłam wolnym duchem,zresztą do tej pory walczę o swój kąt,swoje życie poza małżeństwem, swoje marzenia. To jest błędne koło, nie mogę być w pełni sobą,bo druga strona tego nie akceptuje...odejść też nie mogę,bo mamy za małe dzieci. Sex z mężem nie sprawia mi już przyjemności,a najlepiej jest jak go przy mnie nie ma. Cieszę się,że Efciu masz wspaniałego męża,który kocha cię taką jaką jesteś i pomaga ci ze szczerego serca:) Życzę każdemu takiej miłości i akceptacji:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość figagrz Napisano Grudzień 27, 2007 Witam cieszę się że wreszcie ktoś sie odezwał..Czytając to forum wiem dużo z was jest DDA ja Też i wiem ze to jest powód mojej N całe dzieciństwo i to trwa do dzisiaj. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość figagrz Napisano Grudzień 27, 2007 pozdrawiam Efkę 43 i kierowniczkę 13 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
jagoda45 0 Napisano Grudzień 27, 2007 Dziękuję wszystkim za świąteczne życzenia. Przesyłam gorące pozdrowienia dla wszystkich tu piszących i czytających Jestem myślami z Wami Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Grudzień 27, 2007 Figagrz dzieki za pozdrowienia i wzajemnie jesli masz gg to tam tez mozesz podac i mozemy pisac wymienialismy sie fitkami jesli masz zyczenie tez mozesz dac to dasz znac to podamy e maile a tak pozatym witam wszystkich po swietach jestem zla bo przytylam chyba znowu te leki powoduja umnie okropny apetyt wsciekam sie i jem dalej co mam robic czy Wy tez tak macie bo juz niewiem moze musze zmienic cos z lekow SZramka 25 ja tez mam problem z mowieniem za dozo o swojej nerwicy mezowi on tylko zartuje i gada ze latam po lekarzach bo niemam co robic niby slucha ale robi sobie zarty a po zatym rutyna dobry chlop ale sama wiesz jak to jest teraz wytyka mi ze przytylam i tez staram sie podstosowac a potem sie buntuje z jakiej racjibedzie mnie odchudzal na sile ja sama wiem ze przytylam i cos musze z tym zrobic i tez bys sie ubrala tak albo tak napatrzy sie w telewizor i gadanie a wogle szkoda gadania pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kierowniczka13 0 Napisano Grudzień 27, 2007 Figagrz dzieki za pozdrowienia i wzajemnie jesli masz gg to tam tez mozesz podac i mozemy pisac wymienialismy sie fitkami jesli masz zyczenie tez mozesz dac to dasz znac to podamy e maile a tak pozatym witam wszystkich po swietach jestem zla bo przytylam chyba znowu te leki powoduja umnie okropny apetyt wsciekam sie i jem dalej co mam robic czy Wy tez tak macie bo juz niewiem moze musze zmienic cos z lekow SZramka 25 ja tez mam problem z mowieniem za dozo o swojej nerwicy mezowi on tylko zartuje i gada ze latam po lekarzach bo niemam co robic niby slucha ale robi sobie zarty a po zatym rutyna dobry chlop ale sama wiesz jak to jest teraz wytyka mi ze przytylam i tez staram sie podstosowac a potem sie buntuje z jakiej racjibedzie mnie odchudzal na sile ja sama wiem ze przytylam i cos musze z tym zrobic i tez bys sie ubrala tak albo tak napatrzy sie w telewizor i gadanie a wogle szkoda gadania pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość forum nareszcie tetni zyciem Napisano Grudzień 27, 2007 nareszcie kochaniutkie poruszyłyscie to forum Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach