Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość sucha_szosa
ajaksa, masz racje, nie kumam o co w tym chodzi bo czytajac twoje wypowiedzi mam wrazenie, ze uparlas sie jak koza,ze udowodnisz swojej tesciowej, ze masz racje a twoj maz ma cie w tym wsperac i tez stanac przeciwko wlasnej matce. chodzi ci o udowodnienie swoich racji i tzw probe sil- kto wygra, ja czy matka, tyle ze na tej probie sil mozesz sie badrzo sparzyc, bo kochajacy maz i super mily tesc moga w ktoryms momencie sie zbuntowac i przestana wspierac synowa i zone furiatke. po pierwsze- nie udowodnisz jej,ze masz racje, bo ona i tak bedzie uwazala,ze racja jest po jej stronie a ty masz mleko pod nosem i tak bedzie ci udowadniala na kazdym kroku gdzie jest twoje miejsce, bo widac taka ma juz nature. przeciaganie meza na twoja strone jest moim zdaniem bledem- twoja tesciowa jest jego matka, wyobraz sobie, ze ktoregos dnia w zyciu twojego syna pojawi sie dziewczyna, ktorej ty nie bedziesz bezgranicznie akceptowac, a ona przeciagnie twojego syna na swoja strone i tyle go bedziesz widziala. milo? nie sadze. nie musisz nazywac mnie biedactwem, nie jestem biedactwem jak widzisz moje wspolzycie z rodzina uklada sie nad wyraz dobrze, choc jestem osoba o trudnym charakterze. nie musisz ironizowac w sprawie satysfakcjonujacych stosunkow z tesciowa, przemawia przez ciebie po pierwsze zwykla zazdrosc. ja chce jedynie podkreslic,ze czasem jak kogos nie lubimy, to odczytujemy jego slowa i czyny w sposob bardzo negatywny, tak jak moj przyklad z moja tesciowa. wiecej luzu dziewczyno, wiecej luzu,bo szkoda zeby tesciowa psula ci zdrowie. olej, zwyczajnie olej glupie uwagi, ogranicz spotkania do minimum, tyle, zeby twoje dzieci mialy jednak babcie, bo to nie ich wina,ze wam sie stosunki nie ukladaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Nie udowadniam nikomu - niczego. Mówię to co myślę. Wiesz co najgorsze jest to, że jeśli teściowa nie lubi synowej lub zięcia to przerzuca to nielubienie też na dzieci. Żeby nie wiem co dziecko robiło to zawsze będzie tym gorszym, mniej kochanym wnukiem. Swoją drogą ile bzdur i jak długo można słuchać w spokoju? Ciągle nie tak, ciągle źle. Może pomyliłaś krytykę konstruktywną z krytyką destruktywną? Pierwsza to wyrażana jest spokojnie i z przyjaźnią najlepiej w cztery oczy. Druga zaś krzykiem i wrogością przy jak największej publiczności. Taką uprawia moja idealna teściowa, a potem sie dziwi, że mi sie z nią nie chce gadać. Ileż można słuchać pitolenia głupot. Kochasz swoją teściową to kochaj. Masz do tego prawo, ale nie umoralniaj tych kobiet, które nie kochają teściowych bo też mają do tego prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sucha_szosa
kurcze ajaksa, nie kaze ci kochac tesciowej, moze niejasno sie wyrazilam. jak napisalam, skoro twoja tesciowa jest osoba uparta, ktora nie przyjmuje cudzych racji, to w zyciu jej nie przekonasz do zmiany postawy, zebys nie wiem jakie techniki negocjacji stosowala. mnie chodzi raczej o to, zeby zamknac tesciowej "paszcze"za przeproszeniem - niech sobie mysli,ze wygrala, a ty rob swoje jak robisz do tej pory. nie chodzi mi o umoralnianie, ale rzecz w tym,ze "instytucja" tesciowej jest juz znana we wszelkich kawalach, skeczach itd i czesto z gory , podswiadomie nastawiamy sie,ze z tesciowa to beda problemy a z takim nastawieniem o konflikt bardzo latwo.jak napisalam, za kazdym razem jak tesciowa daje jakas rade to od razu jezymy sie "bo pewnie uwaza mnie za kretynke, ktora nie potrafi zrobic tego czy tamtego". w rzeczywistosci tesciowa moze nie meic na mysli nic zlego. mam nadzieje,ze rozumiesz sens mojej wypowiedzi. natomiast jesli faktycznie zwiazek z tesciowa jest toksyczny - wnuk jest rzeczywiscie zle traktowany, nastawiany przeciwko tobie , to faktycznie nalezy takie relacje zakonczyc. powiedziec tesciowej,ze nie godzisz sie na takie traktowanie twojego dziecka, ze wyrzadza mu krzywde i w zwiazku z tym nie bedzie sie z nim widziec. jesli faktycznie dzieje sie krzywda dziecku, to jako rodzic jestes zobowiazana dziecko chronic nawet izolujac od babci. natomiast co do meza, to nie uwazam ze powinno mu sie zabraniac wizyt w domu rodzinnym, bo to po prostu nie fair. porozmawiaj z nim, mysle,ze powinien cie zrozumiec,ze nie chcesz zeby dziecko i zebys ty byla narazona na takie spotkania, ale on niech bywa u rodzicow, bo to jego rodzice w koncu. to im zawdzieczasz,ze go masz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoje rady są bardzo mądre, tyle tylko, że udzielasz ich osobom, które są w zgoła innej sytuacji niz Ty(o ile wiem mieszkasz daleko od teściowej). Wiesz, jest takie mądre powiedzenie: \'\'Syty głodnego nie zrozumie\'\'. Pomieszkałabyś tak z rok z taką teściową jak np. moja, lub z innymi opisywanymi tutaj, doświadczyłabyś na własnej skórze, co to znaczy płakać przez teściową. Ciekawa jestem, co po tym czasie byś nam - synowym doradzała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sucha_szosa
rozalka, rozumiem,ze nie da sie wczuc w sytuacje jesli sie w takiej nie znalazlo samemu. to,ze wypowiadam sie na tym forum wynika jedynie z tego,ze wydaje mi sie, ze mnie udalo sie w jakis sposob opanowac technike pozostawania w dobrych stosunkach z tesciowa. nie uwazam siebie ani za swietnego dyplomate, jak mowilam mam trudny charakter o czym moi najblizsi doskonale wiedza, ale wszyztskie mamusie moich bylych, a byl to caly przekroj spoleczny-od sfrustrowanych rozwodek, przez mamunie chuchajace na jedynaczkow misiaczkow mogace wiekowo byc raczej ich babciami, szalejace katoliczki i zatwardziale ateistki - wszystkie wyrazaly sie bardzo pozytywnie o mnie i widzialy we mnie swoja synowa. a to tylko i wylacznie dlatego,ze dla swietego spokoju posiadlam magiczna umiejetnosc nie zawracania sobie glowy glupimi babonami i co tu kryc, rowniez umiejetnosc podlizywania sie. moga sie odezwac glosy,ze to nie honorowe, ze upadla czy co tam jeszcze, ale ta technika dziala a ja przeciez caly czas robie to co ja uwazam za sluszne. mowie " tak , oczywiscie, absolutna racja, wczesniej tego nei widzialam,ale dzieki pani..." no w tej chwili to juz dzieki "mamie" i co? robie swoje dalej. myslisz rozalka,ze mnie te coponiektore mamusie nie wkurzaly? myslisz,ze nie zdarzylo mi sie kiedys uslyszec czegos nie do konca milego na moj temat? oczywiscie,ze tak, szczegolnie od mamusi tego jedynaka z ktorym bylam ponad rok. pare miesiecy trwalo zanim polknela haczyk, ale potem byl swiety spokoj - w odpowiedniej chwili slodzilam jej a w odpowiedniej wylaczalam opcje "sluch" a wlaczalam "potakuj".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sucha_szosa
a jedna sprawa - po co w ogole rozalka mieszkalas z tesciowa? po co sie w to ladowalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam wtedy młoda głupia i naiwna. Jednak z biegiem czasu coraz to wyrażniej widzę, ile mądrości jest w powiedzeniu: \'\'Co cię nie zabije, to cię wzmocni\'\' .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
Jakże bym chciała opanować technikę porozumiewania się z teściową, jakże bym chciała by ona też tego chciala. Czasami się zastanawiam, skąd w drugim człowieku taka niechęć bez uzasadnienia? Mąż mój w czasach narzeczeństwa, mając jak się później okazało, dość słuchania jaka to jestem nieodpowiednia, usiadł z mamą i spokojnie zadał jej pytanie – jaka ma być ta wymarzona żona dla niego? Jakimi cechami winna się wyróżniać by zyskać mamy aprobatę? I wiecie, że moja teściowa wyszła wówczas z pokoju bez słowa ! Ta scena najlepiej oddaje istniejące relacje. Ale to prawda, że czując jej niechęc , jestem skłonna interpretować wiele z jej niewinnych „rad” w kategoriach pomniejszania mojej wartosci jako kobiety, żony, gospodyni. Trudno nad tym zapanowac. Tyle dobrego, że uznaliśmy oboje z mężem iż mieszkanie z teściami, czy to moimi czy jego, nie wchodzi w rachubę. Mam ten luksus wlasnej przestrzeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
do Rozalki Kochana jak mieszkasz z teściowa to uciekajcie jak najszybciej na swoje. Niech to bedzie nawet wynajęte. Zapewniam, że to niesamowity luksus. Masz w domu jak chcesz, gdy się pokochasz, albo pokłócisz z meżem to jest to to wyłącznie wasza sprawa.Lluksus własnej przestrzeni jak napisała Przechodzień to jest to!! Do Such Szosa Myślę, że wyzbywanie się uprzedzeń powinno odbywać się w dwie strony. Nie tylko synowa powinna trzymać język za zębami , ale i teścica też. Dyplomacja zaś - rzeczą trudną jest. Do podlizywania raczej się nie nagnę. Nie można wszystkich tekstów teścicy usprawiedliwiać jej "niezłośliwością". Wiesz dlaczego? Jeśli słyszysz, że swoim córuniom śpiewa "hosanna" za byle co "bo łone takie dobre są", a Ty jesteś ciągle krytykowana to chyba coś nie tak. Prawda? To jest krytyka destruktywna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sucha_szosa
ajaksa - pewnie,ze jest. tyle,ze jak sama powiedzialas-tamte to jej coreczki. po pierwsze wobec wlasnych dzieci jest sie zdecydowanie bardziej tolerancyjnym (powiedzenie,ze najlepiej wychowuje sie cudze dzieci), a po drugie- gdyby krytykowala swoje corki, to tak jakby krytykowala siebie jako matke, bo to przeciez ona je wychowala. rodzice czesto malo wiedza o swoich dzieciach i nie znaja ich skrzetnie ukrywanej natury. dlatego normalne,ze krytykuje ciebie "obca" jej osobe, bo wiezy krwi was nie lacza, a coreczki chwali. a co o tym wszystkim mysli twoj maz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Mąż zachowuje daleko idącą neutralność. Po co narażać się mamusi i małżonce w jednym czasie. Po za tym mężuś widzi co się w naszym domu dzieje i jak mu "źle" . Myśle, że "skubaniec" wie doskonale, iż w prowadzeniu domu jestem dobra. Jesteśmy dogadani na tyle , że jeśli mu coś nie pasuje to powie. Pomaga też. Czasami połączenie pracy zawodowej i obowiązków domowych nie jest łatwe. Każdy ma prawo do zmęczenia czy zapomnienia o czymś. Wkurza jedno. Też mam oczy i widzę jak jest w domach jego siostruń. Jest tam większy bałagan niż w naszym mieszkaniu. Poza tym one nie pracują zawodowo, a wiecznie "nieobrobione i na niedoczasie". Wkurza też wieczny płacz, jakie one biedne bo nie pracują. Kto im broni? To nie wiem. Eh dużo by pisać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
dwie kobiety w jednym domu, to zawsze o jedną za duzo, w pewnych oczywiście aspektach. Mieszkałam w domu wielopokoleniowym, widziałam jak moja babcia nie chciała oddac pola do popisu w kuchni mojej mamie a swojej córce, wybuchały awantury karczemne. Gdy się sytuacja unormowała, to samo zaczęło spotykac mnie. Moja mama nadzorowała robienie przeze mnie kanapek dla mojego ówczesnego narzeczonego. Nie wspominając że większe gotowanie czy wypieki to już było istne pole bitwy. Mama tak czuła się w obowiązku dawac mi dobre rady, że podważała zasadnośc przepisów wg których piekłam coś nowego. abstrachujac więc od teściowych i ich charakterków, malżeństwo winno miec własne cztery sciany i jedną gospodynię. Inna sprawa, gdy teściowa źle pojmując nieodcięta pępowinę rozciąga macki na nasze, odrębne mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam was od paru dni nawet tą panią co ją juz wykasowano. Mnie swego czasu teściowie wkurzali, zwłaszcza teściowa no i siostra mojego męża, ale powiedziałam sobie że nie będę tępić teściów dla zasady. Mieliśmy początkowo trudności bo mieszkaliśmy każde u siebie przez początek małżeństwa, ja miałam praktyki i pracę u siebie w mieście a mąż miał u siebie, chcieliśmy trochę kasy odłożyć przynajmniej na jakieś opłaty które czekały nas większe na początku wspólnego zamieszkania, ale dało się w zasadzie odłożyć tylko to co ja zaoszczędziłam bo teściowa od męża prawie każdy pieniądz wyciągnęła na opłaty, rachunki (stancja by go taniej wyniosła). Jeszcze nas namawiali na zamieszkanie u nich (chyba kantem z ich młodszym synkiem w pokoju). Powiem tak, nie mówię że nie powinna tego robić, bo w zasadzie nie wyobrażam sobie mieszkać u rodziców i nie dokładać się do życia, ale chodzi o to że miała w domu pracującą córkę zarabiająca więcej niż mój mąż wtedy i od niej kasy nie brała, a nawet jej jeszcze rachunki opłacała za telefon i kosmetyki kupowała. U nas doskonale wiedziała że musimy mieć więcej kasy zebrane na początkowe opłaty i wyposażenie i jak żeśmy odkładali na ślub to też była taka sytuacja. Dodam jeszcze że oboje studiujemy dziennie jeszcze i pracujemy dorywczo. Teraz jak mąż tam nie mieszka to nawet nas stać jest na coś więcej niż tylko opłaty i jedzenie. Teraz jest idealnie wręcz, nawet na teściów nie narzekam, ale trzeba było się trochę odseparować i zapomnieć te niesprawiedliwości. Odwiedzamy ich oczywiście raz na jakiś czas i wystarczy. Co do osób mieszkających z teściami to ja osobiście uważam że mają nieprzyjemności na własne życzenie. Często za cenę większego oszczędzenia, większego luksusu tracimy coś więcej dla finansowej wygody tak naprawdę. To prawda że są teściowie rozkładający macki na oddzielne domostwa swoich dzieci i wtedy trzeba silnej ręki ich dziecka żeby to odciąć, dziecka które często nie widzi w tym problemu, ale lepiej jest żyć w biedzie po swojemu niż gdzieś tam przyoszczędzić grosza kantem u rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Zgadzam się z Przypadkową Przechodzień. Młodzi funduja sobie jazdy z teścicą korzystając z mieszkania. Ciasne ale własne nawet wynajetę to jest to. Dzięki Bogu i rozumowi nie zgodziłam się na mieszkanie z "mamuśką" i jej córunią. Choć z doświadczenia wiem, że jak teścica chce dowalić to i tak to zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jeśli chodzi o teściów to mam bardzo wygodną sytuację, ponieważ mieszkamy w ciasnym wynajętym kąciku :D. Problem jest w tym że mój mąż ma dużo żalu do rodziców, za to że traktowali ich nie równo. I niezbyt lubi swoja siostrę, chociaż temu to się nie dziwię bo ona to jest taka księżniczka która nie tknie paluszkiem i uważa że wszystko jej się należy, a jak ktoś nie chce tańczyć jak ona zagra to się wścieka, skarży matce i... no w ogóle. Tylko że ja sobie nie wyobrażam żeby można było swojej siostry nie lubić. Ja ze swoją się kłócę ale się zawsze godzimy. W wakacje dowiedzieliśmy się że narzeczony szwagierki zaczął dobudowę piętra w mieszkaniu jego rodziców, w niedługim czasie będą mieli wszystko wykończone. Raz że ten chłopaka ma dobre stanowisko w swojej firmie i to mieszkanie to jest jakieś 150 km od miejsca pracy, codzienne dojeżdżanie. A poza tym jej narzeczony się bardzo liczy ze zdaniem rodziców, co na takie mieszkanie jest niebezpieczne, juz w tym momencie teściowa jej wybrała odcień paneli w tej dobudówce, wybrała i zakupiła z synem. 2 lata temu jej narzeczony z ojcem postanowili że kupią samochód od jakiegoś kolesia, postanowili to z dnia na dzień właściwie i jej protest nie pomógł bo on z ojcem już postanowili. Samochód się często psuł, a musiał mieć sprawny samochód na wyjazdy, w efekcie samochód został się ojcu a on musiał wziąć kredyt na drugi. W tym momencie mieszkają u moich teściów i chyba im tam dobrze, ale miałam okazję poznać przyszłą teściową mojej szwagierki i uważam ze fajna kobietka, ale taka fajna do bólu, taka fajna której ciężko jest powiedzieć \"nie\" i dlatego czarno to widzę. Szwagierka lubi rządzić i dyrygować a dla teściowej jest milusieńka do bólu. Mąż jej odrazu powiedział żeby tam pomieszkała najpierw chociaż z pół roku zanim zaczną ładować kasę w budowę czegokolwiek ale ona przecież wie lepiej. Przeprowadzą się tam albo po ślubie albo jak skończą budowę, sama jestem ciekawa jak to sie potoczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majeczka1
Przypadkowy Przechodniu - mam taką samą teściową, jak Twoja szwagierka :/ jak tylko dowiedziała się, że będziemy mieli dziecko, to kupiła nam kojec, chodzik, masę zabawek, różowych ubranek - bo ona doskonale wie co dla naszego dziecka będzie najlepsze. a kojec nam się nie zmieści nigdzie, chodzika nie uznaję i jestem mu przeciwna, nie chcę żeby moje dziecko od niemowlęctwa miało milion zabawek, a różowego po prostu nie cierpię! łóżeczko też już nam wybrała, białe - a my nie chcemy białego łóżeczka, tylko w kolorze sosnowym. nie dociera do niej, że to my chcemy sami decydować o tym, co kupimy naszej malutkiej... a ja nie mam siły już z nią rozmawiać. staram się być asertywna, ale hormony w ciąży szaleją i często mi nerwy puszczają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Ileż można słuchać pitolenia głupot.\" Święta prawda. :) Ja też tak mówię... A z nowości i ciekawostek: moja teściowa uznała, że to niesprawiedliwe, że ja się w ciąży tak stale badam, i załatwiła swojemu synkowi badanie krwii i moczu. A niech też ma. Czy to nie słodkie, jak mamusia się troszczy...? :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale najgorszy gatunek teściowej to jest taki jak moja: słodka jak miodzik przy mnie a za plecami......wrrrrr. Nie znoszę być też porównywana do drugiej synowej (do której nic nie mam poza tym że jesteśmy z innej bajki). Co sobie nie kupię np. mikser nowy, kanapę, skrobaczkę do warzyw to słyszę\"Alusia też ma taki tylko lepszy.....\"po co to mówić, nie lepiej pochwalić, albo nic nie gadać? Albo zestawianie naszych córek. Jak moja wystąpiła ostatnio w reklamówce (a występuje czasami, bo to z racji mojego zawodu , jak potrzebuję małych modelek to biorę córkę lub jej koleżanki) to laziła za małą(nawet nie za mną bo mnie się boi) i kwękała\"Oj czemu mama nie wzięła córeczki Alusi (drugiej synowej)wtedy ta reklamówka byłaby taka śliczna\"Nawet usłyszałam jak molestowała mojego TZ żeby następnym razem to córeczka Alusi wystąpiła a nie moja córka. Na co TZ powiedzial, że córeczka Alusi zbytnio rozwydrzona aby wytrzymać tyle godzin na planie i nikt nie zamierza się z nią męczyć. Dopiero wtedy sie przymknęła. Teraz teściowej powróciła znowu faza na wnuka i znowu łazi za moją córką (nie za mną)i marudzi-Kiedy ta twoja mama w końcu urodzi drugie dzieciątko? Na co moja córka rezolutnie-\"Nigdy!!!\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
w moim przypadku obie synowe są złe i w zależności od tego, przed którą teściowa stoi twarzą w twarz, nadaje na nieobecną. A raczej stara się nadawac, bo od jakiegoś czasu w takich momentach wstaję i wychodze pod byle pretekstem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli próbuje nadawać na drugą synową to kończę temat mówiąc że mnie to nie interesuje. Wyjść nie mam gdzie bo robi to w moim domu i ze swojego domu wychodzić nie będę. Nie wiem jak reaguje ta druga gdy teściowa nadaje na mnie bo nigdy na ten temat nie rozmawiałyśmy, a o tym że mnie krytykuje to wiem od mojej córki bo robi to przy niej (np. kiedy zabiera ją w odwiedziny). Dziewczynka ma już 12 lat i wszystko rozumie a teściowa myśli że to tak jak przy niemowlaku-można powiedzieć wszystko bo nic nie pojmie i nie zapamięta. Nie muszę mówić że córce jest bardzo przykro i się tym stresuje.Nikt z nas nie lubi jak się brzydko mówi o jego rodzicach czy ich krytykuje.Dzieci też nie lubią być do siebie porównywane, szczególnie że dziewczynki bardzo się lubią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przecieżżżż
przenioslam sie na ten temat, bo tu sie wiecej dzieje. Podpowiedzcie, co zrobic z zaborcza i roszczeniowa tesciowa in spe? Przywiozlam jej ostatnio pierogi z grzybami, przeslane przez moja mame. Mama robila na obiad, a gdy jechalam do mojego P. zaproponowala, zebym wziela kilka dla niego i jego mamy na sprobowanie. Przywiozlam te pierogi, a ta wziela i ani "dziekuje" ani "jak milo", tylko zjadla, komentujac przy tym "ale drobno grzyby pokrojone, mnie by sie nie chcialo", "ta twoja mama to chyba jakas masochistka, komu by sie chcialo w wolny dzien pierogi lepic". Na koniec odstawila pojemnik, w ktorym przywiozlam jedzenie i poszla do komputera. Umylam pojemnik i zabralam do domu, nie slyszac nawet "dziekuje". Nie zaproponowano mi tez nic do zjedzenia, nawet herbaty! Dodam, ze to nie pierwszy raz, kiedy tak sie zachowuje; przy okazji roznych swiat przywozilam jej rozne ciasta, potrawy; jest wdowa i nie ma drygu do gotowania. Nigdy nie podziekowala, co wiecej domogala sie od mojego chlopaka, zeby nie zapomnial jej przywiezc czegos do jedzenia ode mnie z domu!! nie wiem, jak mozna byc tak bezczelnym, moj chlopak jest dobry i lagodny, ale ja nie pozwole sie tak traktowac. Koniec z ciastami, pierogami itp. Nawet jej juz nie odwiedzam, ale przeciez taki stan nie moze trwac wiecznie. Dodam, ze kobieta ma corke, zajmuje sie jej dziecmi, jest u niej w domu codziennie i razem jezdza po jej mezu, czyli zieciu tesciowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
pewne panie tak mają, chyba nie ma co dramatyzowac. Moja osobista tesciowa nie zaprasza na swoje urodziny, nie pozwala zapraszac na urodziny tescia bo jej sie nie chce nic robic i juz. Raz, jeszcze nieswiadoma tych zasad, poinformowana ze mamusia ma urodziny, popędziłam z wielkim bukietem. Odczułam że zostalam "łaskawie" przyjęta bo przylazłam, ale tego wstretu z faktu, że ją uściskałam składając życzenia, nie umiała ukryc. No i wziełam korekte na swoje zachowanie. Po co wchodzic oknem, gdzie nas wyrzucaja drzwiami? Tylko zbędne nerwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przecieżżżż
przechodzien- to nie tyle dramatyzowanie, co niewesole perspektywy na przyszlosc. Kobieta nie sprzata w domu, caly wolny czas poswieca wnukom, a od syna wymaga wsparcia finansowego, karmienia i nie wiadomo, czego jeszcze. Marnie widze nasza przyszlosc. W kazdym razie ja nie bede dazyc do zaciesniania z nia kontaktow. Skoro ona uwaza, ze moje gesty dobrej to cos normalnego, to najwyzsza pora wyprowadzic ja z tego przekonania. A najlepsze jest to, że jej wnuczki sa najmadrzejsze; Kasia zajela drugie miejsce w szkolnym konkursie spiewu (i od razu, niepytana, dodaje: Byla najlepsza, ale drugie, bo pierwsze zajela corka nauczycielki), poza tym jezdzi konno i gra na pianinie, a Pola juz plynnie mowi po angielsku i francusku i sama nauczyla sie czytac. Oczywiscie, te jej rewelacje nalezy podzielic przez 10, ale juz widze to porywnywanie w przyszlosc naszych dzieci i dzieci jej corki. W dodatku ciagle wyzywa mojego chlopaka od leni i leserow, a o swojej corce wypowiada sie w samych superlatywach, wiec wiadomo, kto jest "tym gorszym".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
Ach ten topik ... kiedys tu zagladalam jak mialam problemy, pare miesiecy temu urodzilam dziecko i duzo sie u mnie zmienilo ... na gorsze!!! :-( P.S. Kiedys pisalam tu pod innym nickiem do ahahahohhhh> i ile tego bylo> i chwilkaluzu> Zadziwiajace jest, ze jak was czytam, to moge podpisac sie pod kazdym prawie zdaniem, kazda sytuacja jest mi znana ... chociaz ja nie mieszkam z tesciowa, to jednak robila mi czeste i nieproszone wizyty, zachowywala sie tak jakby byla u siebie. A synek, moj mezus ... no po prostu syndrom Malego Ksiecia, nieodcieta pepowina! Jemu nic nie przeszkadza, on wszystko rozumie, respektuje, toleruje i mnie wpedza w poczucie WINY jesli cos sie nie uklada w naszym małżenstwie...!!! Rozumiecie? Ja przez jego postepowanie staję się przyslowiową jedzą i sfrustrowaną zmeczoną zyciem kobietą! Sytuacja po ślubie, a zwłaszcza po urodzeniu dziecka się zmieniła, bo mimo, że mieszkamy sami, na swoim, grozi mi przeprowadzka do teściowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
Mieszkamy na swoim tzn. ja jestem właścicielką 3-pokojowego mieszkania w bloku. Mąż chce się w przyszłości wyprowadzić, jednak ... proponuje tylko wariant mieszkania w domu, który należy do teściostwa (my mielibyśmy osobne wejście). O zapisie domu na męża na razie nic nie słyszę i szczerze mówiąc nie wierzę w to. Argumenty mojego męża to takie, że on dąży do polepszenia naszego bytu, bo tam jest: a) duży ogród b) większy metraż c) jego zakład pracy, bo to spółka rodzinna Dodam, że moje relacje z teściową nie są najlepsze, raczej formalne i chłodne. Teściowa mnie nigdy nie lubiła i zawsze udowadniala, że mam jakieś braki, próbowała na mnie wpływać, nawet była przeciwna naszemu małżeństwu (tak się kiedyś w złości wyraziła). Po urodzeniu dziecka relacje trochę się ociepliły, ale i tak są wymuszone. Silimy się na uprzejmość wobec siebie, a wystarczy tylko mała różnica zdań i są już zgrzyty. Nie jestem usatysfakcjonowana taką relacją. Mąż mnie nie bronił nigdy przed teściową. Według niego sama mam sobie radzić. Na razie ja zdobyłam się na odwiedzenie psychologa, ale nie mam tej kwestii jeszcze rozwiązanej. Męczę się okrutnie, z mężem na tym etapie szczerze nie da się rozmawiać. Zawsze kończy się kłótnią i wzajemnymi oskarżeniami. Ściana między nami, temat tabu. I tak oto dla teściowej ważny jest syn i wnuk pod ręką, a dla męża dom... ??? A ja mam lęk przed przyszłością...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
przecieżżżż, chodzi mi raczej o to, że należy uplasować pewne problemy w należytej hierarchii. Tak, to ważne by czuć się docenionym za starania ale teściowe jakie posiadamy, zwykle pozbawione są tej cechy. Źle rokuje na przyszłośc? Istnieje duże prawdopodobienstwo, że tak wlasnie będzie. Pytanie kluczowe, co widac z wpisu tortilla29, jak w tym wszystkim odnajduje się Twoj partner? Teściowa ma taki zakres władzy na jaką jej synek pozwala :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
>przechodzien, mój mąż chowa głowę w piasek, ale niedawno ... teściowej na mnie naskarżył, że go przepytuję o pieniądze, bo nie oddaje całej pensji, normalnie zaczął przy mnie rzucać rachunkami i z .... płaczem podczas naszej kłótni!!! UWAGA: zadzwonił do teściowej :-( Zbladłam, stwierdziłam, że to już dno i muszę zacząć odwiedzać psychologa... Dodam, że takich sytuacji było więcej, bo parę miesięcy temu poskarżyłam się na wizję mieszkania na jednej posesji z teściową i coś tam nagadałam trochę na nią ... Na drugi dzień wszystko jej powiedział i wyprowadził się do niej na dwa dni. Ona oczywiście go przyjęła a mi nie szczędziła gorzkich słów. On w ogóle nie rozumie co robi, jaki mi zadaje cios ... Ja zwsze mu wybaczam, przechodzę do codzienności nad tym, ale mój strach przed przyszłosią jest paraliżujący, nie ufam, że to się zmieni. Udajemy pozory normalnego małżeństwa, a ja mam w sobie już straszny lęk. Psycholog daje jeszcze szansę, aby to ratować, bo przyznać muszę, że to ja kiedyś bardzo pokochałam tego człowieka, to mi bardzo na nim zależało. I nie wiem, czy teraz już pomaga kartka na Walentynki, którą on sam wypisał dla mnie, pierwszy raz w życiu ... Jestem dosłownie w totalnej kropce, nie wiem już sama co do niego czuję, bo kocham go, ale jednocześnie boję się życia z nim. ????? I żal do teściowej może mam tym większy dlatego, że ona go tak wychowała i wspiera jego życiową postawę, mianowicie uzależnienia od zdania mamusi.. A dla mnie ona jest w wymuszony sposób teraz grzeczna i uprzejma, ale kiedy coś jest nie tak, to jad z niej kipi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
fatalnie to wszystko wygląda tortilla29. Najwyraźniej Twoje potrzeby w tym związku są zupełnie ignorowane. Mój mąż też miewa "wyskoki" ale sytuacje w jakich Ty się znalazłaś są dla mnie nie do pomyślenia. W kluczowych sprawach z mężem stanowimy jednośc. Psycholog mógłby dac wam szansę, gdybyście oboje chodzili na terapię. Z tego co piszesz wylania się jeden front męża z matką przeciwko Tobie, to naprawdę niepokojące że on nie chce dostrzec problemu. Znam małżeństwo podobne do Twojego, młode ledwie po ślubie. Jego matka sponsoruje, a robi to tym chętniej jesli słyszy niegatywne opinie nt synowej. Więc on jeżdzi do niej, użalac się nad soba i swoim malżeństwem. :Sprzedaje" zonę za srebrniki ale niestety ten negatywny stosunek, który ma przynosic finansowe profity, utrwala mu się w głowie. Wraca do żony z góra pretensji pod jej adresem. Smutne, małżenstwo na starcie skazane na porazkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
przechodzien, psycholog oczywiscie poleca terapie mężowi, ale osobno, nie ze mną na "jednej kozetce" ...on jednak nie chce, zrobił tylko jedną rzecz w ramach pojednania, mianowicie skończył z nałogowy graniem na kompie, bo wie, że jestem na tym punkcie bardzo drażliwa i także o to się kłóciliśmy. Ja miałam do tej pory chyba syndrom ofiary, mój osobisty dramat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justi82
Moja teściowa to przypadek jedyny w swoim rodzaju ona jest tymi wszytkimi opisywanymi w jednym taki wash and go :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×