Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość załamana synowa

Teściowa doprowadza mnie do szału!!!

Polecane posty

Gość a ja tak powiem
jak się mieszka z daleka od teściowej to pół biedy, ale jak się mieszka z nią pod jednym dachem to dopiero może być horror, ale oczywiście nie musi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niuńka1478965236
Jejku, jak dobrze, że znalazłam ten temat.Myślałam, że tylko ja mam taką teściową...Właściwie, póki co, to niedoszłą (nie mamy ślubu).Mieszkaliśmy z nią 2 lata.Do dziś nie wiem jak to wytrzymałam.Dodam, że zamieszkaliśmy u niej, bo nas o to prosiła, potem straszyła, a na koniec szantażowała.I to był największy błąd jaki zrobiliśmy przez prawie 7 lat wspólnego życia.Zaraz jak się wprowadziliśmy, powiedziała mojej mamie, że zrobi wszystko żebyśmy się rozstali(byłam wtedy w ciąży) i że dziecko nieważne, to że się kochamy nieważne, ważne że żyjemy w grzechu(jest zagorzałą katoliczką-pielgrzymki itd.) i ona na to nie pozwoli. Jak urodziło się dziecko, uważała że może brać je na ręce kiedy chce, a zwykle chciała wtedy, kiedy dziecko zasypiało.Kiedy bardzo grzecznie i delikatnie powiedziałam, że sobie tego nie życzę(jestem przeciwna noszeniu dzieci non stop na rękach), oświadczyła że odsuwam ją od wnuczki.Mój facet słyszy to do tej pory, chociaż od bardzo dawna z nią nie mieszkamy. Wchodzenie bez pukania to naszego pokoju, to była norma.Zwracaliśmy jej uwagę, ale stwierdziła, że nasz pokój jest w jej domu, a ona u siebie pukać nie będzie... Stwierdziła, że izolujemy od niej dziecko(godzinami przesiadywała u nas w pokoju, ale zamiast z dzieckiem się pobawić gapiła się w tv), bo nie pozwalamy małej chodzić po całym mieszkaniu.Poprosiłam więc, żeby chowała lekarstwa,igły, nożyki do obierania owoców,nożyczki do paznokci itp, które ma na ławie w zasięgu rączek dziecka.Powiedziała, że to jej dom i będzie je trzymała gdzie chce.A szczytem było jak w kuchni na podłodze rozstawiła taki przenośny piecyk, żeby córeczce mięso na imprezę upiec.Pytam po co na górę mi to przyniosła (ma też kuchnię na dole, gdzie nikomu piecyk by nie przeszkadzał), przecież dziecko może się poparzyć, a ta że jej na dół to się nie chce iść, a piecyk od córci przyniosła, żeby tamtej synek się nie poparzył... Liczy się tylko jej córka(którą zresztą lubię).Wszystko jest dla niej i dla wnuczka.Mój facet jest potrzebny tylko jak trzeba dach odśnieżyć, albo trawę skosić czy cokolwiek zrobić.Wtedy dzwoni do niego, ale wszystko inne jest dla córci, zięcia i wnuczka.My mieszkamy ze 25 km od nich, a córka z mężem 2 domy dalej.Kiedyś nawet zapytała mnie jak ma załatwić, żeby w razie jej śmierci M.nic nie dostał, tylko żeby to na córkę przepisać.I żeby On o nic się nie mógł upomnieć. I co najbardziej jest dla mnie przykre-nie traktuje mojego dziecka jak wnuczki.Jej zachowanie względem małej jest poprawne, ale tylko tyle.Nawet nie mówi o niej wnuczka. Staram się jak najmniej z nią spotykać, ostatnio to właściwie tylko jakieś imprezy u rodziny, do niej prawie nie jeździmy.Przy wszystkich oczywiście jest kochającą babcią, ale co to za babcia jak u nas w domu 2 razy była?Zapraszaliśmy ciągle, teraz mam to już w d**ie.Nie wiem jak można być tak wrednym.Nie chodzi już o mnie czy nasze dziecko, ale nie rozumiem jak syna można tak traktować... To tylko te mniejsze i lżejsze sprawy...Temat rzeka.A najgorsze, że jak to się mówi, na stare lata oczekuje, że my się nią zajmiemy.Jej zięć już nam powiedział, że on tą jędzą zajmował się nie będzie( a od 2 m-cy nie pracuje, bo nie chce i ta jędza utrzymuje jego i jego rodzinę).Ogólnie baba ma jakieś cieplejsze uczucia, ale tylko względem swojej córki i jej rodziny. Ślubu właśnie przez nią nie chciałam wziąć...Nie mówiąc, że nie przeszło by mi mamo do niej...Po 7 latach dalej jesteśmy na "pani".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niki....
ja tez mam ogromne problemy nie tylko z teściową ale też szwagierką!!! mieszkam z corką u teściów a mąz pracuje za granicą. Moja teściówka bez przerwy wtrąca mi sie w wychowywanie corki,o wszystkim chcialaby wiedziec,podsluchuje moje rozmowy telefoniczne,obgaduje wszystkich dookola i ciagle jest nie zadowolona!!! Juz nie moge słuchac jej złośliwego gadania,narzekania,głosu...nerwy to mam juz na wierzchu. i do tego dochodzi moja szwagierka ktora mieszkaz nami i jest dosłownie kopią swojej matki! co najgorsza ma problemy do mnie -tylko nie wiem za co i o co jej chodzi.A jak zapytam to odpowiada zupelnie co innego.Mąż nie kaze sie mi sie przejmowac ale to jest po prostu nie realne!!!!!!!! Zastanawiam sie na wyprowdzka.... czy ktos ma podona historie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bogumiła
Po 17 latach mieszkania pod jednym dachem z teściową dziś mam nerwicę serca i korzystam z pomocy psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wszystkie posty w tym temacie, od pierwszego do tego powyżej. eh....sławetna teściowa nie jest problemem od wczoraj, nie my pierwsze i nie ostatnie... 1 złota zasada - NIGDY nie mieszkać z nią razem 2 złota zasada - na SAMYM początu znajomośxi podkreślić swój teren, nie bać się ostrzej powiedzieć - "to nasza prywatna sprawa" 3 pozłacana wręcz zasada - juz na pierwszym spotkaniu z teściami zarzucić jakiś kontrowersyjny temat, pokłócić się prawie i spr reakcję przyszłego męża, czyma jaja i własny mózg, jeśli wychodzi z niego maminsynek - zostawić. TAK! ZOSTAWIĆ i wytłumaczyć dlaczego. Szansa zmiany jego charakteru to mit, to nie jest kwestia kilku dni, określone zachow wynikają z kiludziesięciu la t jeso wychowania. Nie bać się pomyśleć o sobie, zycie mamy tylko jedno, nie traćmy go na niewolnictwo i grępt. kto dłużej wytrzuma. Całuję Was jochane i ..do roboty!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga678
Popieram, popieram . . . Przede wszystkim nie dać się teściowej (teściom) Moja ma na mnie oczy szeroko otwarte i wielkie uszy jak wilk z czerwonego kapturka Ale ja się tym nie przejmuję Czasem specjalnie powiem coś co się jej nie spodoba żeby ją ruszyło . . . Powoli powoli i ją sobie wychowam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmaltretowana83
Witam, ja również mam problem z teściową. Mama mojego męża to typ nr 1 Pani Mądralińska (link do artykułu o rodzajach teściowych - świetny-poczytajcie) http://kobieta.wp.pl/kat,26237,title,6-sposobow-na-trudna-tesciowa,wid,8860799,wiadomosc.html Odkąd wprowadziliśmy się do wspólnego mieszkania, jeszcze przed ślubem, udziela ciągle rad jak mamy postępować, jak wydawać pieniądze, kiedy ustalić datę ślubu, jak ustawić meble w pokoju. Najgorsze jest że wcale jej o nic nie pytam ani się nie radze, (rodzice nauczyli mnie aby być samodzielną), ale ona nie rozumie słowa "NIE", obraża się jeśli nie zrobi się tak jak ona radzi. Skończyło się na tym że zauważam że jej unikam, nic jej nie mówię (niestety chyba się wypytuje męża bo potem i tak wszystko wie,i oczywiście znów daje rady).Jestem czasami tak wkooorwiona że nie daję rady.!!!!! Przykładowe sytuacje: na Wigilię poprzedniego roku byliśmy u rodziny męża na święta, nadszedł rok następny więc chciałam święta spędzić ze swoimi rodzicami, teściowa w czasie rozmowy o przygotowaniach oznajmiła że już powiedziała rodzinie że u niej spędzamy święta. (OCZYWIŚCIE bez pytania mnie o zdanie). Gdy zdziwiona stwierdziłam że w tym roku jadę do rodziców nie mogła tego zrozumieć (ciężki szok na twarzy:PP). Muszę jeszcze dodać że mój mąż pracuje za zmiany i akurat tego dnia miał mieć popołudniową zmianę, czyli skończyłby pracę gdzieś ok 20. Planowałam przyjechać do rodziców wcześniej a mąż miał dojechać po pracy na kolację wigilijną. Jednak gdy teściowa dowiedziała się że spędzam święta u rodziców próbowała namówić mojego męża żeby po pracy przyjechał do nich(czyli żebyśmy święta spędzali OSOBNO- no bo on u swojej mamusi a ja u swojej. Jak ja to usłyszałam to myślałam że szlag mnie trafi!!! Drugi przykład jak usilnie z wypiekami na twarzy próbowała mnie odwieść od decyzji że do lekarza prowadzącego moją ciążę będę chodzić prywatnie. Że to za dużo pieniędzy wydam a ona zna dobrego lekarza w ośrodku który w ramach NFZ mnie poprowadzi. Na nic zdały się moje argumenty, że na ciąży się nie oszczędza, i że to MOJA decyzja gdzie i za ile będę chodzić. Aż wypieków dostała ale na szczęście mój mąż i TEŚĆ stanęli w mojej obronie. Wtedy dała spokój. Ale najgorsze jest to że ona nie może znieść że ja mam inne od niej zdanie i nie chcę jej słuchać;PPPP Jak prowadziłam działalność gospodarczą codziennie wypytywała sie o utargi,(dokładna kwota) najpierw nie zwracałam na to uwagi,(myślałam że z ciekawości)później jak minął miesiąc zaczęłam się nerwowo trząść przy tym pytaniu, później zwyczajnie odpowiadałam dobrze nie podając kwoty aż zaczęłam jej unikać i do niej nie przychodziłam. Poprosiłam jedynie męża żeby delikatnie jej przekazał że nie życzę sobie pytań o moje zarobki - oczywiście się speszyła i obraziła.:) Ciągle wypytuje się jakie mam plany na przyszłość, co będę robić, czy wrócę do pracy po porodzie, itd. Przykłady mogłabym wymieniać, od najbłahszych po poważne, bo ciągle coś próbuje wmuszać. Mam czasami wrażenie że jak jej w końcu nie powiem że nie życzę sobie jej rad to wybuchnę i zwariuję ;pppp Kochane forumowiczki proszę o rady jak postępować z kimś takim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smerfaskr
oj dziewczyny....ja odkąd zaczęłam spotykac się zmoim mężem usłyszałam- zajmij się matura a nie dziewczyną. nic sobie z tego nie zrobiliśmy. Zaręczylismy sie w górach, zarobilismy na slub (moja teściowa jak usyszałam, że bierzemy slub to zapytała dlaczego?!). Na początku mieszkalismy sami- od roku mieszkamy z moimi teściami. Jest strasznie, bo moja teściowa jest naljepsza, zrobiła by to tak, a to tu powinnam pracować, a bo pasozytuje na mężu ( szukam pracy ). Teraz mieszkam u siebie w domu do teściów przyjeżdżam na weekendy tak jak mój mąż z zagranicy i wtedy sie zaczyna!!!!! bo moja tesciowa jedzie na kurs na pól dnia , w domu zostaje babcia , żeby posprzątać dom. Więc ja majac miekkie serce sprzątam, żeby starszą kobiecine odciązyć a tesciowa wraca do domu jakby sie należało miec posprzątane i jeszcze sprawdza czy pod dywanem jest zmyte.....więc ostsatnio nie sprzatam i babcia też...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pisałam dawno temu w tym temacie jaką to mam wspaniałą teściową. ale czasy się zmieniły (od kiedy urodziłam dziecko) i moje zdanie również. moja teściowa to wredna s***, flądra i koza... baba nad wszystkim musi mieć kontrolę, o wszystkim wiedzieć. we wszystko się wpieprza. przekabaciła mojego męża na swoją stronę (z niego też jest dupa, jak się po czasie okazało). ta kobieta nie dawała mi żyć przez pierwsze dwa miesiące życia naszego dziecka. bo wszystko robię źle, bo głoduję dziecko, BO KARMIĘ JE PIERSIĄ A NIE BUTELKĄ, bo to bo tamto, bo sramto. mężuś niestety nie odciął się jeszcze od pępowiny matki, ale i jemu dam radę (tsy tsy tsy). kiedy teściowie pojechali na urlop (mieszkamy póki co z nimi), przeprowadziłam z mężem poważną rozmowę. sprawę postawiłam na ostrzu noża. powiedziałam kończąc z nim monolog, że: "atmosfera w domu i między nami MUSI się zmienić. w przeciwnym razie ja się wyprowadzam z dzieckiem i będzie odwiedzał nas tylko w wyznaczone dni, a jak się nie pogodzimy później to bierzemy rozwód. bo dalej nie będę się męczyć". sprawę wziął na poważnie. teściowie też. odzyskałam swoją pozycję, a nawet ją polepszyłam. pokazałam, że mam charakter i nikt nie będzie mną rządził ani pomiatał. a więc babeczki, postawić się proszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość *ANiTA*
(idealna) teściowa na 102? to 100 metrów od domu i 2 metry pod ziemią:) Prawda, prawda, prawda. Mieszkam z mężem i teściową pod jednym dachem. I chociaż mamy osobne wejście, to ona i tak nie daje mi żyć. Na początku jak się do niej przeprowadziliśmy było ok. Wszystko zaczęło się jak zaszłam w drugą ciążę... Zaczęła mi mówić jak mam wychowywać naszego pierwszego synka i wtrącać nos tam gdzie nie powinna. Ostatnio mi tak nawypominała, że aż nie wierzyłam w to, co słyszę. Zaczęło się od tego,że wzięłam synka z podwórka do domu, żeby położyć go spać na popołudniową drzemkę. Jak wyszłam na dwór, to usłyszałam od niej,że co ze mnie za matka, że jak ja wychowuje dziecko i co z niego wyrośnie, no i że ona wychowała 4 dzieci i lepiej wie jak sie dzieci powinno wychowywać. A to był dopiero początek.... Oczywiście powiedziałam jej, że ja będę moje dzieci wychowywać po swojemu, a nie tak jak ona. Powiedziała mi, że nigdy więcej nie zostanie z moim dzieckiem, że go nie przypilnuje. Prosiłam ją o to raz w miesiącu, kiedy szłam na wizytę kontrolną do ginekologa, a ona mi to wypomniała w taki sposób, jakbym jej codziennie podrzucała dziecko do opieki, o czym też jej powiedziałam. Więc ona dalej zaczęła ciągnąć swoje wywody, że nie pozwoli mi być razem z moim mężem i że strasznie mu współczuje, że on ze mną jest. Ja jej na to, że akurat o tym czy jesteśmy razem to ona nie będzie decydować. Jakby tego było mało to następne, co od niej usłyszałam to było to: że jak mnie rodzice wychowali, co ja z domu wyniosłam, że na pewno nic dobrego..itd. Tu miarka się przebrała - obraziła mnie, a co najgorsze, moich rodziców, że niby źle mnie wychowali. Powiedziałam jej, że nie zamierzam się z nią kłócić i że nie jestem tu po to, żeby toczyć z nią wojny, ale już dłużej nie będę mówić do niej mamo. No i w tym momencie zaczęłam mówić do niej na pani...A ona strasznie się zbulwersowała, że jak ja mogę mówić do niej na pani, ale cóż słowo się rzekło. Na koniec usłyszałam jeszcze,że skoro tak mam zamiar do niej mówić to ona nie chce mnie znać i że nie mamy o czym rozmawiać. Najlepsze w tej całej kłótni było to, że ja ani razu nie podniosłam głosu ( gdzie zazwyczaj nie potrafię utrzymać języka za zębami) bo nie wierzyłam w to co słyszę. Dopiero po czasie dotarło do mnie to wszystko. Od tamtej pory w ogóle sie do niej nie odzywałam, ignorowałam ją, nawet nie mówiłam dzień dobry, a to po to żeby jej nie prowokować, żebym dalej nie usłyszała sterty przykrych słów. I tak to trwało parę tygodni. Trzy dni temu rozwieszałam pranie na tarasie, a tam bawił się mój synek. Schody na taras nie są zbyt bezpieczne, a przynajmniej nie dla 2,5-letniego dziecka. Kiedy mały zbliżył się do schodów i przymierzał się do zejścia z nich, powiedziałam, żeby się od nich odsunął. Nie zareagował więc powiedziałam, że jak nie odejdzie od schodów, to będę musiała go wziąć do domu. W tym momencie usłyszałam z dołu głos mojej teściowej: dlaczego ty go straszysz? Odpowiedziałam grzecznie, że go nie straszę tylko tłumaczę i nie chcę doprowadzić do tego, żeby spadł ze schodów. Myślałam, że to będzie wszystko na ten temat, ale się grubo pomyliłam. Po chwili usłyszałam od niej: ja widzę co ty robisz! Jak ty traktujesz dziecko, ty go straszysz, bijesz, krzyczysz! Wierzcie mi nie wytrzymałam! Powiedziałam jej, że jak ona może mnie tak oskarżać o coś czego nie robię, że lepiej niech się zajmie swoim życiem a nie ciągle wtrąca się do mojego. A ona na to, że to jej wnuk i ona ma prawo się wtrącać w jego wychowanie. Odpowiedziałam ,że skoro tak myśli to grubo się myli i że jest po prostu bezczelna! A na dodatek oskarża mnie o coś, czego nie robię. Poszłam do domu i tak się rozpłakałam,że przez parę godzin nie mogłam się uspokoić.Jak można tak kogoś bezpodstawnie oskarżać. Zrobiła ze mnie potwora, który rzekomo znęca się nad własnym dzieckiem. Kocham mojego syna nade wszystko i w życiu nie pozwoliłabym go skrzywdzić, a tym bardziej ja sama bym tego nie zrobiła. To moje upragnione dziecko, na które bardzo długo czekałam. To moje największe szczęście i najlepsze, co mnie spotkało. Pewnie się zastanawiacie co na to mój mąż? Kiedy powiedziałam mu o pierwszej kłótni z jego matką on powiedział żebym się nie przejmowała, poza tym on nie chce stawać między nami ani się wtrącać. Po drugiej kłótni poprosiłam go żeby w końcu coś z tym zrobił ( chociaż nigdy go o nic takiego nie prosiłam, myślałam że skoro nie chce się wtrącać to ok) bo ja już dłużej nie zniosę wysłuchiwania tej kobiety! Specjalnie ją ignorowałam żeby się nie kłócić, ale ona po prostu nie może wytrzymać jak czegoś mi nie powie... No i on poszedł, porozmawiał z matką. Gdy wrócił oznajmił mi, że jego matka powiedziała mu co innego i on już nie wie komu ma wierzyć, a nie chce się z nikim kłócić. Dupa wołowa - myślałam, że ma większe jaja! Z chęcią bym się wyprowadziła, ale nie mam dokąd - wszystko poświęciłam, żeby być z moim mężem.GŁUPIA BYŁAM! Chciałabym się wyprowadzić, ale razem z mężem, bo mimo wszystko go kocham i nie zamierzam go zostawić, bo gdybym to zrobiła jego matka miałaby ogromną satysfakcję, że przecież w końcu nie bylibyśmy razem - tak jak sobie tego życzyła. Niestety nie stać nas na to żeby gdzieś coś wynająć, czy kupić. Po tych kłótniach nie mam na nic ochoty, nie wychodzę na dwór, żeby tylko nie spotkać tej kobiety, jak już gdzieś mam wyjść, to szybko pakuję się w auto i jadę gdzieś do koleżanki. Mam dosyć wysłuchiwania tej baby. I pewnie już nigdy nie będzie zgody między nami. Chciałabym wiedzieć co o tym myślicie? Może ktoś mi podpowie, co mogłabym zrobić w tej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość Sobotni
Moja teściowa to cholera jakich mało. Najchętniej rządziłaby wypłatą moją swojej córuni i jej rodzeństwa, które musi ją utrzymywać. Ja mam piekło z nią, wpiernicza się we wszystko począwszy od stroju córuni skończywszy na meblach w naszym mieszkaniu. Przeszkadza jej wszystko. A że chorowita to ma argument na wszystko. W moim domu potrafi powiedzieć zamknij się do mnie, nie wpieprzaj się kiedy dyskutuje z córką, chociaż temat dotyczy mnie. Robi sceny szału kiedy ktoś się jej sprzeciwi. Na miesiąc miodowy chciała jechać z nami, ale tam gdzie ona chciała, nie pojechaliśmy nigdzie. W wakacje bo jesteśmy rok po ślubie nakazała córuni pozostanie w domu i codzienne spacery z mamusią...a gaceci to maminsynki. Na wyjazdy do mojej rodziny mówi, że do obcych jeździ a matke pozostawia samą. Grzebie po szafkach, mówi co mamy mieć w domu a czego nie. Organizuje nam wieczory i popołudnia. Jak wychodzę z żoną to ona jej nie mówi gdzie i że wychodzimy, bo awantura. Z przyjeciółmi możemy się spotykać ale małżonka ma jej zdać relację. W ogóle o wszystko mamy ją pytać...baba nigdy nigdzie nie pracowała dłużej jak kilkanaście miesięcy, generalnie robote za nią odwalały córki i syn. Jest na utrzymaniu żony i jej starszego rodzeństwa...Jej prace domowe obiad itd to najcięższa robota pod słońcem. ponad 30 letnie dzieci nie mogą z domu wyjść bez pytania...Moja matka też nie jest idealna bynajmniej nas nie nawiedza była u na w domu chyba ze cztery razy od wakacji 2009. Nie jestem wyrdnym dzieckiem ale w wieku 31 lat uważam mam prawo do własnych błędów...to mit maminsynków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moja teściowa mnie ostatnio zaskoczyła. Ogólnie jesteśmy zdystansowane do siebie i chyba na dobre to wychodzi każdemu :-) Odwiedziłam matkę mojego męża. W przerwie między pogaduchami i popijaniem kawy przyniosła swoją gitarę i demonstrowała mi swoje umiejętności. Zaśpiewała i zagrała razem jakieś 6 utworów (w tym 2 kolędy). Ja siedziałam jak wryta i nie wiedziałam co robić. W sumie trochę kontaktu z muzyką i śpiewem w domu mam, ale nigdy się tego nie spodziewałam po mojej teściowej. Chwilami się czułam jak z opowiadań Klary Klary :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faska
J nigdy nie powiem do swojej mamo bo ona nawet mnie nie traktuje jak człowieka a powtarza ciągle matka jedna żon wiele .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość claudia_blanchard
Ja tez nie wiem co mam juz robic. Mieszkamy u moich rodzicow w Polsce, maz pochodzi z Portugalii. Odwiedzmy tesciowa 1-2 razy w roku i zawsze wiaze sie to z duzym obciazeniem finansowym, bo tam bieda az piszczy. W zeszlym roku zafundowalismy im (matka i 3 doroslych dzieci) wakacje z wyzywieniem i przelotami. W tym roku byla to kuchenka gazowa i lodowka oraz jej napelnienie oczywiscie. To jest juz ponad moje sily, bo nawet to jest za malo. Wg meza powinnismy jezdzic czesciej, by nasza corka znala druga babcie. A nawet po naszej wizycie, zamiast to docenic, ona pozniej podobno placze calymi dniami. Maz tez jest kompletnie innym czlowiekiem tam, jest mily, uczuciowy. W PL wszystko mu sie nie podoba, moja mama za duzo wymaga, kiedy wiem, ze ciezko mu rano wstac do pracy i wiecznie sie na niego czeka. Jest wredna, bo nigdy nie martwi sie o jego "schorowana" mamusie itp. Generalnie jego mamusia jest swieta i kazda krytyczna uwage odbiera baaaardzo zle, a krytykowanie mojej rodziny jest na porzadku dziennym. Tesciowa przez cale zycie myslala o sobie. W wieku 18 lat urodzila mojego meza zonatemu facetowi, po czym rozstali sie. Pozniej oddala meza na wychowanie jego babci, gdzie mieszkal dobre 7 lat i babcia byla na prawde bardziej jego mama niz ona. Po 7 latach ona i jej kolejny zonaty fagas porwali meza - male dziecko i zabrali do oddalonego 30 km miasta. Wkrotce przyszedl na swiat ich syn i moj na mojego meza spadla opieka nad nim, bo ukochana mamusia byla w pracy a tatus sie szlajal. Z biegiem lat maz nie musial opuszczac szkoly zeby zajac sie niemowleciem, nie musze chyba nadmieniac ze szkoly nie skonczyl. Jednak tesciowa byla bardzo zazdrosna o pierwsza dziewczyne i bila go po twarzy, gdzie popadlo, na prawde mocno, bylo tak zle ze jak mial 14 lat to uciekl z domu i mieszkal w domach przyjaciol i garazach... Kiedy sie poznalismy ledwo o niej wspominal / dzwonil / odwiedzal. Lecz odkad zamieszkalismy z moimi rodzicami, pelna rodzina, trzymajaca sie razem, temat numer jeden to biedna mamusia, ktorej trzeba pomoc, bo jest jego i kocha ja nad zycie.. Podobno bardzo mnie lubi, a nie lubila zadnej poprzedniej dziewczyny. Nie moze dzwigac, a torby z zakupami chwycila jak piorka. Gotuje koszmarnie dla mnie, a stawiana jest za niedoscigniony wzor przez meza.. Niezla patologia, o ktorej nic nie wiedzialam. Kolejna rzecz - palenie i picie. Nie ma pieniedzy na nic, ale na to zawsze sie znajdzie. Podczas naszej wizyty sie trzymala w mojej obecnosci, a z mezem pila wodke i smakowala jej czysta! Tylko podejrzewam jej alkoholizm, bo nie widze jej czesto, a z mezem nawet o tym nie moge porozmawiac. Dla niego, ona tylko lubi napic sie piwa od czasu do czasu... Przez ta kobiete mamy ogromne klopoty w malzenstwie, bo jest sama i wiecznie zali sie mezowi na swoj los, na ktory sama zapracowala przez cale zycie (moje slowa). Ostatnio slysze, ze zamieszka z nami jak corki sie wyprowadza. Nie moge sie doczekac! Dla meza mamusia jest wazniejsza ode mnie, tak czuje. Zawsze sie odwraca jesli nie chce im dawac pieniedzy lub ja krytykuje... A maz jest typem czlowieka, ktory ma zawsze racje, nawet gdy jej nie ma.... Juz zaczely sie u mnie problemy z zoladkiem i snem przez nerwy.... Nie wiem co robic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherry ann
Najbardziej chce mi się śmiać z wypowiedzi kobiet, które dopiero wchodzą w małżeństwo i uważają, ze maja "cudowne" teściowe :) Ja tez tak uważałam do tej pory, wręcz wychwalałam ja pod niebiosa, jaka to cudowna osoba, jak nam pomaga, ze jest do rany przyłóż... No i mleko się wylało :) To nie żadna "dobra " osoba, tylko obłudny i fałszywy osobnik, obrabiający mi d. w całej swojej rodzinie, nazywając mnie słowami, jakie mnie by przez gardło nie przeszły ( słyszałam niestety ), niezadowolony jak się okazuje ze swojej synowej tylko dlatego, ze nie jest jak ona ze wsi ! Nie pozwalający żyć własnym życiem, kontrolujący każdy krok ( mamy swoje piętro w domu teściów z osobnym, dzięki Bogu wejściem), gdzie każdy *******ajmniejsze "pierdnięcie" jest omawiane zaraz w rodzinie :P Nie mogę wprost uwierzyć jak można tak żyć... ?! Patrząc w oczy mówić coś, a za plecami - coś innego. Dotąd uważałam ja za kogoś bliskiego, ale po ostatnich wydarzeniach i awanturach, jak widać byłam w błędzie. Mój mąż na szczęście nie pozwala na złe traktowanie mnie, wręcz sam wszedł z nią w konflikt broniąc moich ( naszych ) racji, i teraz zwyczajnie unikamy siebie. Dodam , ze teściowa i jej rodzina są bardzo mocno "bogobojni", ale teraz już widzę co to za katolicy :) Sponiewierać człowieka miedzy sobą a potem na kolankach do kościołka, do pierwszej ławki :P Teraz już wiem czego można się po nich spodziewać ( nie chce opisywać bieżących wydarzeń bo dużo pisania - w każdym razie zostałam poniżona, oczerniona, niesłusznie ) i mam nauczkę na przyszłość. Niech sobie będzie babcia dla mojego dziecka, ale moją teściowa została już tylko z nazwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiałoBycTakPieknie
Moja teściowa też była cudowna. I też dziwiły mnie te wszystkie opowieści o wrednych, niesprawiedliwych, wtrącających się we wszystko teściowych. Ale po ślubie się zmieniło. I to bardzo szybko. Wczoraj zorganizowała mi samosąd razem z teściem i moim mężem. Oskarżała mnie o wszystko łącznie z tym że oszukuje męza na pieniądze, nie prasuje majtek jego brata, ze powiedzialam ze rozwiode się z mężem jesli nie zbuduje mi domu i nigdy nie bede chciala miec z nim dzieci. Mało tego! uklękła i żegnała się do jakiegos świętego obrazka że to prawda. Mąż jej uwierzył. Krzyczał razem z nimi. Powiedziała że wszystko zawdzięczm im, bo pochodzę ze zlego domu i że ona wymaga szacunku i pomocy. Nie miałam argumentów, nie klękałam, nie żegnałam się, nie zaprzeczałam. Po co? Przecież nikt mi nie uwierzy. Po wszystkim poszłam się spakować. Mąż nie pozwolił wyjść mi z domu. Nie wiem co mam robić. Nie wiem co jej zrobiłam i nie rozumiem czemu jeśli w domu mieszka 5 osób ja mam go całego sprzątać, łącznie z praniem czyiś gaci. Nie rozumiem, nie pojmuje. Nie mam co ze sobą zrobić, nie widzę rozwiązania. Dodam jeszcze, że ze względu na to że pracuje prawie nie ma mnie w domu. Pokoje w których mieszkamy zawsze lśnią, łazienka i wszystkie wspólne pomieszczenia również. Czego ona chce? Rozwodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zła synowa
widze ze sama nie jestem, moja tesciowa to potwór!! miła usmiechnieta włazi w dupe a odejdzie sie na krok i dupa obrobiona, jest typem manipulantki, pierze mozgi wszystkim po kojei ona jest najlepsza wszystko wie najlepiej, złego słowa na nia nie mozna powiedziec ale ona moze. nie ma dla niej ludzi dobrych miłych pozadnych kazdy to śmiec i kompletne zero chyba ze ma kase ;-) mieszkałam z nia 4 lata byłam cicho powstrzymywałam sie delikatnie mowiac po roku prawie rozeszłam sie z mężem bo on jeszcze był po str mamusi ktora wpajała mu w mózg zasady zyciowe sterowała nim jak chciała, mna i moim dzieckiem tez chciała sterowac jednak jak ona mnie okresliła jestem strasznie konfliktowym człowiekiem, dziecko było małe nie chciała posiedziec bo sie bała bo trzeba nosic a ja rece bola, dziecko zaczeło chodzic tez nie posiedzi bo trzeba za nia chodzic a ona nie ma nóg w sensie ze bola ( tesciowa to 120 kg zywej wagi)kiedy mineły okropne 4 lata przeprowadzilismy sie na swoje jednak nie za daleko... wpierdalac sie nie przestała komentowała- po co taka wanna droga brzydkie płtyki jak w grobowcu, tu powies swieta rodzine tu papierza na kazdej scianie nasrac i naj lepiej na zielono pomalowac wszystko bo sie odpoczywa przy zieleni.... żal. maz wyjezdzał za granice juz jak mieszkałam u tesciowej wiec wszelkie skargi prosby polecenia pierwsze szły telefonicznie za granice potem do mnie.... wiec szłam mowiłam zjebałam wyjasniłam... to było gadanie ze ona chce dobrze ze wszystko sie przeciw niej obraca ze jej jest ciezko ze to trzeba pomagac ze ona w wieku 3 lat zapierdalała ze wszystko robiła i cała historia na temat jej życia i to ze ktos nie moze miec lepiej niz ona w zyciu to wszystko do kolezanek nigdy nic ani kropli prawdy w oczy.. był płacz leki erka na sygnale itd. zawsze jak widzi ze ktos jest w poblizu jeczy ze ja boli ze nie moze chodzic a jak nie widzi nikogo zapierdala jak motorek. moje dziecko w wieku 3 lat myło jej podłoge jak wrociłam z pracy.... było przynies wynies pozamiataj... o jakiejs wycieczce wyjezdzie nie ma mowy bo robota bo trza pomagac..... zygam tym juz tym gadaniem. wyjsc z domu spokojnie nie mozna kawy sie nie napic w tarasie zaprosic kolezanek nic bo juz nie po jej... bo powinnam zapierdalac stac od 6 rano do 23 i usługiwac tak jak kazdy tesc córka kazdy.... to fauszywa pizda nikomu nie zycze takiej tesciowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tak Was czytam, to się cieszę, że mam taka a nie inną teściową in spe. Nie jest specjalnie dokuczliwa. No, może poza tym, że mnie traktuje z góry i tłumaczy mi jak używać najprostszych sprzętów - bo przecież u was w Polsce takich nie ma. Ładna jazda była jak kupiliśmy pralkę (moi rodzice mają w domu taką samą i się w niej zakochałam), którą się obsługuje między innymi z telefonu. Nie umiała jej włączyć, ja byłam w Polsce, mój facet też gdzieś pojechał. Podobno obdzwoniła pół rodziny jak to włączyć i w końcu się poddała. Tak się skończyło uczenie obsługi sprzętów AGD. Ale zawsze jest - bo u was w Polsce to coś tam. Nienawidzę tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja swoja tesciowa sobie wychowałem tez na początku prubowala wprowadzić swoje rzady ale pod nieobecność teścia wyjechal na tydzień w delegacje trula mi trula poszla do piwnicy ja za nia po cichutku patzre grzebie na polkach z zaprawami wiec delikatnie zamklem drzwi kludka a skobel i z uśmiechem poszedłem do domku zonka pyta gdzie mama ja niewiem gdzies wychodzila teściu wrocil z delegacji pyta gdzie mama mowie niewiem była tu gdzies teściu do piwnicy poszedł bo nawet on żeby sobie papieroska zapalić do piwnicy chodzil po chwili slysze glos teściowej jeki stekanie teściu za nia puscil mi oko od tego czasu tesciowa do rany można przylozyc a teść dolozyl mi do nowego auta razem na ryby jeździmy moja zoneczka o niczym niewie a tesciowa jak tylko przekraczam prog mieszkania nawet laczki mi podaje .Tak to prawda stara jak swiat dobra tesciowa to martwa tesciowa ,a nieszczęście w rodzinie to jak tesciowa wpadnie do studni i się nieutopi pozdrawiam miłego dnia zycze tesciowom rowniiez hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W dodatku mąż zrobił bardzo popisowy numer: nagle przewrócił się w przedpokoju pomiędzy mną i krzyczącą na mnie teściową. Może to okrutne, ale moim zdaniem udawał. Wiem z doświadczenia, wielokrotnie omdlewałam w życiu, wygląda to zupełnie inaczej. On po prostu nagle osunął się na podłogę-------czy ty aby napewno jestes n o r m a l n a ???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzarnaKawazMlekiem
Ehh te teściowe, naprawdę potrafią krwi napsuć ;( My jesteśmy pół roku po ślubie, naszczecie nie mieszkamy z teściami ale co z tego jak codziennie są telefony z pytaniem np. A co tam słychać?, co na obiad żonka zrobiła? I godzinne rozmowy o d***e Maryny ;) zwracanie uwagi mężowi ze to robi się naprawdę irytujące nic nie działa, ja juz przestałam z nią rozmawiać, gdy tylko słyszę telefon uciekam do drugiego pokoju, i pytanie a czemu ta moja synowa ze mną nie rozmawia? kurczę ze swoją mamą rozmawiam raz na tydzień a czasami i rzadziej, ogólnie teściowa wie wszystko lepiej i najlepiej. Najgorsze ze mój mąż nie widzi w tym nic złego a ja uważam ze najwyższa pora odciąć pępowinę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie podobnie to wszystko wyglada, teściowa próbuje zrobić z mojego męża mamisynka. Co rusz jak jesteśmy u nich na weekend, mówi do mnie "no zrób mężusiowi kolacyjne, przecież głodny jest" na moja odpowiedz ze ma ręce i umie cos sobie przygotować a poza tym gdyby był glodny to by powiedział odwraca się na pięcie i sama gotuje. Kurde, gdyby nie to ze ja go zaganian do roboty to nawet prania nie umiał by powiesić. Wiem ze to blache powody ale tego jest multum. Chciałam z mężem o tym spokojnie porozmawiać zr to robi się irytujące kłótnia była jak nie z tej ziemi, straszenie rozwodem bo jakim prawem mówię cos złego na jego mamusie. Aż się boje jak będą dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kogar
Przeczytałem uważnie wszystkie posty w tym temacie - i pomyślałem sobie: ja pierdolę...Jakże można, ludziska, nie znać zasad gramatyki, ortografii, składni ojczystego języka??? Jakże można ponad sto wyrazów umieszczać w jednym zdaniu??? Druga rzecz - teściowe są na prawdę wredne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsza teściowa to martwa teściowa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×