Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kamileczka2222

pogrążone w TĘSKNOCIE za ukochanym...

Polecane posty

Gość marciami
jak ekonomie to mam nadzieje, ze kiedys obie bedziemy z tego samego wydzialu;) bo ja na socjologie sie wybieram ;) wiec to u ciebie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh...no, u mnie :). Miałam socjologię na 1 roku i strasznie mi się podobało :). Zyczę powodzenia na egzaminach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marciami
czyli na maturze.:P trzymaj kciuki! ;) a jak sie dostane to zaparszam na kawke;) ale sie zrobilo tak cicho:P mniemam ze wszytskie sie opalaja?? :P ale dzis sliczna pogoda! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziołchy :D Wiecie co wczoraj wybuchłam...Ktos pisał ze o swojej zazdrosci powiedzial swojemu kochaniu, na co otrzymał pocieszajaca odpowiedź. NIe byłam chetna tego robić,ale późnym wieczorem tak mi łzy leciały jak głupie, wkoncu postanowialm napisac M. o moich myślach. I co?? Napisał mi takie piekne rzeczy, ze az mi sie głupio zrobilo ze takie mysli mialam w głowie. Ajak czytałam tego sms-a to az same łzy mi leciały...Miłość to coś pięknego!!!:) Jak dobrze ze tez zapukała do moich drzwi:) A Wam marciami i Pinacoladzie zazdroszcze ze mozecie sie spotkać :P Ja nistety mieszkam w duzych odleglosciach od Was... Buziaki Jeszcze 37 dni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nioo pogoda cudowna jest!!! A ja musze z historia spedzic dzien...:( Za jakis czas sobie odbije:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marciami
sucza! no przeciez kiedys mozemy zorganizowac zlot czarownic :P pociesze cie! ja dzis siedze nad wosem.i wlasnie sie do tego zabieram...balkonik, sloneczko, zielona herbatka na koncentracje i do dziela...juz niedlugo maj....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nio zlot czarownic to całkiem dobra sprawa, tylko ze ciezka do zrealizowania...bo kilak z nas wyjeżdza, weic ciezko było:( ale pomysł ciekawy sam w sobie:P O an bank było by fajowo:) A cod o nauki to ja na dworku wogole bym sie skupic nie mogła:P Kiedys probowałam sie an dworze uczyc uuuuu ciezko było, bo to ptaszki, kwiatki, niebo oj wszytsko inne bylo ciekawsze:P Dlatego ja wole sie zaszyc, tylko ja i ksiazka:P A z wosu tez bede zakowac al;e przez weekend. Oj duzo sie tego nagromadziło... aj ejszcze ta matura..Oby nam dobrze poszło:) Buziaki👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NotGirlNotWoman
witam dziewczynki:) sucza--> to ja pisalam o tym ze mowie mojemu slonku o tym ze jestem zazdrosna:)i to ja dostalam odpowiedz pocieszajaca. widzsz gdybys mu nie napisala to moze nadal bys sie meczyla a tak...plakalas ale ze szczescia:) tak jak ja:P szczerze mowiac pomysl ze niespodzianka wyszedl jakos ssam z siebie bo ja mam sesje do 28 i chcialam bilet zamowic na 30. ale spojrzalam na ceny i ten na 30 byl o 100 zl drozszy niz ten na 24 (a nie bede ukrywac ze wizja wczesniejszego spotkania z nim jest mi bardzo na reke).zamowilam wiec na 24 ale jaks zapomnialam poinformowac o tym moje slonko. i kiedys mi napisal" chcialbym zeby juz byl 30 bo bardzo za Toba tesknie" ja to rpzeczytalam i przypomnialam sobie ze nic mu nie powiedzialam o zmianie planow. i wtedy mi przyszlo do glowy ze jemu nic nie bede mowic tylko jego siostrze. tzn jemu powiem ale dzien przed przyjazdem:). no siostrze musze bo przeciez ktos po mnie wyjsc na lotnisko musi:) sucza bardzo chcialabym Ci powiedziec gdzie jest moj Mis ale ....nie pamietam.mowil mi sto razy a ja zawsze zapominam.w kazdym razie jest to jakas "wioska" pod Dublinem. dzisiaj mialam wyklady, siedzialam i nie moglam sie skupic. caly czas o nim myslalam, o tym jak sie przytule, pocaluje i wreszcie patrzac w oczy powiem "KOCHAM CIE":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No Laseczki-gratulacje Waszych menów :). TYlko tak dalej :). I to jest słokie, jak się płacze ze szczęścia, prawda :)? A ja nie mam zajęć i się byczę tak naprawdę :P. Ale od jutra poprawiam to, co napisałam, a w poniedziałek jadę do firmy. Dziś byłam na uczelni i dzwoniłam tam, gdzie mam robić badania, więc od przyszłego tygodnia zabieram się ostaro do pracy, zeby za jakiś miesiąc już być panią magister :P i polecieć do Mojego Słońca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NotGirlNotWoman
a wiecie co??ostatnio poklocilam sie z moim przez esemesa. nie wiem co mi odbilo i napisam mu czy chce zebym przyjezdzala wogole, i czy chce zebym szybko wrocila do Polski. wkurzyl sie okropnie,napisal mi bardzo nie fajnego esa, ze zepsulam mu humor i zebym sie czasem zastanowila co pisze a jak raz nie wystarczy ze zebym pomyslala drugi raz itp. nie odzywal sie do mnie az w koncu napisal ze nie powinien napisac tego esa ale zebym zrozumiala ze on naprawde chce zebym przyjechala, za pracuje przez wiele godzin zeby urzadzic mieszkanie, zebym nie musiala sie o nic martwic jak przyjade do niego i ze on to robi nie dal siebie tylko dla nas. i wiecie co?? az mi wstyd potem bylo. zdalam sobie sprawe ze jemu naprawde zalezy, ze tak strasznie sie stara i ze ....stal sie bardzo odpowiedzialny:) dziewczyny jak on sie zmienil!!ma tylko 21 lat jeszcze pol roku temu tylko imprezy, alkohol, panienki.odkad powiedzial ze sie we mnie zakochal wszystko sie zmienilo.codziennie mowi o tym ze jego najwiekszym marzeniem jest dzieciak (ale tylko ze mna).ze balby sie tego ale ze chcialby. to jest troche dziwne, bo malo ktory chlopak w tym wieku mowi o dziecku. on po 1,5 miesiaca mi sie oswiadczyl:):) dziewczyny czy facet moze sie az tak zmienic z milosci??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No chyba może jak widać :). Zresztą nastepnym przykłądem jest IVA i jej K. :). To dobrze, ze tak działacie na swoich facetów....MI się nie udało...3 lata temu pierwszy raz się zakochałam i ta szarpanina trwała ponad rok-on się bawił, zdradzał mnie z innymi laskami, a ja głupia mu wybaczałam...Myslalam, ze moja miłość go zmieni...Ale tak się nie stało...Ale są wyjątki :D. I bardzo się cieszę, że macie tak cudownych facetów :D. Tylko tak dalej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻 jeju czarodziejki:D znow tyle nowych wpisow:) Witam wszystkie teskniace - buzka:*:* ~ Ja teraz ogolnie przezywam jakis zastoj - nadal jest ogromna tesknota- ale juz taka spokojna...P. ciagle zapewnia o milosci, i jakos nic mi wiecej nie potrzeba do szczescia:) Widze ze wiele z nas to takie male zazdrosnice;) To moge sobie podac z wami łapke🖐️ - bo jestem dokladnie taka sama:) Sucza- :D to naprawde suuuper - ze juz nie bijesz sie z myslami i wszystko jest tak jak byc powinno:) i nigdy wiecej w niego nie watp:P z tego co piszesz to to wielka milosc jest i tyle:) Pisalyscie o zmianach facetow...o tym ze stali sie inni przy was..:) piniacolada....widzialam Cie wlasnie na jakims topicu o zdradach- jzu nie moge go znalesc..wiem ze wlasnie Ciebie chlopak zdradzal..:| Wspominam o tym bo...moj obecny ukochany, zdradzil wlasnie poprzednia swoja dziewczyne...zemna. Myslicie, ze mnei czeka to samo?:( Ze akurat to jzu taki typ faceta i tyle?:( Jak narazie nigdy nie dal mi powodow do zazdrosci, do tego zebym sie martwila- wrecz odwrotnie- mowi ,ze nigdy nie pomyslal ani przez chwile o tym zeby mnei zdradzic... sorry ze was tym zameczam ale jakos tak ..zaczelam sie nad tym zastanawiac:) Marciami- z calego serducha zycze zebys dostala sie na te wymarzone studia:D Socjologia...hmm..bardzo ciekawy kierunek:) Ja mysle o pedagogice spacjalnej:) Do nauki w taka pogode trzeba multum silnej woli:):) Ja mam z tym ogromne problemy:P pozdrawiam:*🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, tak-pisałam gdzieś o zdradzie...Ze mną to jest tak, że ja już wiem, że ja się nigdy nie zwiążę z facetem, który zdradził.Może to nie będzie dla niektórych pocieszeniem, ale uważam, że jak facet zdradził to bedzie robił to samo dalej...Oczywiście od reguły są wyjątki, nie przeczę, że może facet zdradził raz, potem żałował i wie, że nigdy tego nie zrobi, ale miimo wszystko uważam, że to wyjątki.Uf...ale długie zdanie mi wyszło :P. Ja na przykład nie potrfaię już ufać do końca facetowi. Z M. jest tak, że to On został zdradzony, wie, jak to boli i wie też, że nigdy nie zrobi tego mnie. On jest zupełnie inny-taki romantyk :). Potrafił przyjechać stopem z innego kraju do Polski na kilka godzin, żeby zobaczyć swoją byłą, a ona nie potrafiła tego docenić...Ale mimo wszystko, mimo tych ciągłych zapewnień, rozmów-nie ufam tak w 100%. I to jest cholernie przykre, bo wiem, że nie mam podstaw, by Mu nie ufać.Ale to siedzi gdzieś tam głęboko we mnie. I wiem też, że nie można wkładać wszystkich do tego samego worka, ale to jest silniejsze ode mnie...Boję się, że kiedyś coś mu odbije i tak trwam w tym strachu, chociaż już jest coraz mniejszy, bo się do Niego przekonuję...Ale wiem, że to wymaga czasu i w końcu może zaufam... A własnie przed chwilą dostałam od Niego wierszyk :): Kołyszę usta, na Twoje westchnienie... Daję do ręki moje spojrzenie. Często też myślę i tęsknię do... Pamietaj o mnie...moje Marzenie...:) I też się rozkleiłam...Ehhhhhhhhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NotGirlNotWoman
ja tez nie ufam w 100% ale nie dlatego ze ktos kiedys mnie zdadzil.ja znowu nie ufam dlatego bo nie mozna byc pewnym niczego w 100%. kiedys bylam pewna ze moj eks to ten jdyny, ten na cale zycie i...po 3,5 roku rozstal sie ze mna bo przestal kochac. potem byly poroty rozstania ale to juz nie bylo to. teraz jestem z kims innym. jestem jego pierwsza miloscia, nigdy nie kochal nikogo choc ja nie bylam jego pierwsza dziewczyna. pokochal mnie z calego serca, pokochal mnie jeszcze wtedy kiedy mialam faceta, czekal, cierpila, meczyl sie, zdobyl. nigdy nie dal mi powodow bym mogla sadzic ze zdradzi, kilka razy powiedzial ze jestem kobieta z ktora chce spedzic reszte zycia, ze tylko ze mna chce miec kiedys dziecko, ze nie chce nikogo innego.ja sie ciesze, to wszytsko jest mile,budujace, dodaje skrzydel ale...nie jestem tego pewna tak jak on. boje sie ze to sie skonczy, ze to tylko akie gadanie bo juz kiedys raz ktos tez tak mowil i mnie zostawil:( moj kiedys zdradzil dziewczyne(tak nie do konca-calowal sie z inna, ale dla mnie to tez jest zdrada) ale nie kochal jej. opowiedzial mi o tym i mowil ze ukrywal to miesiac, nie dal rady, powiedzial jej o wszytskim, meczyl sie, nie umial spojrzec jej prosto w oczy:/i wie ze nigdy juz tego bledu nie popelni bo nie warto:( nie wiem dlaczego w to akrat mu wierze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co piszesz to skoro się przyznał (pierwszy plus) i tego potem żałował (drugi plus jeszcze większy:) ) to myslę, że z tego Twojego będą ludzie. Skoro miał już wczesniej dziewczyny, a jak mówi, jesteś pierwszą, którą pokochał to swietnie :D. Ja jestem tak jakby po tej drugiej stronie barykady. Bo to On boi się powiedzieć, że kocha, że znowu zostanie zraniony, że wszystko pryśnie...Z tamtą planował ślub, wyobrażał go sobie, robił plany... I mamy to samo-myślę o tym strachu, że to się kiedyś skończy...Widzisz...ja przez ostatnie 5 lat trafiałam na patologicznych zdradzających, na narkomana i złodzieja w jednym, na faceta, który chciał mnie wciągnąć w sektę i wielu innych, co byli mało dojrzali (jeden mnie zostawił, bo się przestraszył, że mnie pokochał-a mieszkalismy już razem...:P). I też się boję, że to się skończy, bo przecież myslałam, że jestem skazana na przelotne znajomości, że trafiałam i będę trafiac na debili...A tu proszę-facet dojrzały jak na swój wiek (bo jest młodszy ode mnie o rok, a zawsze miałam starszych, a do tego blondyn, a ja w brunetach gustuję :P), ma poukładane w głowie, pracowity, taki misiak, co się lubi przytulać, który sprawia, że czuję się bezpiecznie, dobrze-po prostu facet, przy którym poczułam co to jest prawdziwa miłość i co to znaczy być szczęśliwą. Ale własnie tego strachu trzeba się wyzbyć. Trzeba żyć tą miłością i robić wszystko, co tylko możliwe z naszej strony, by utrzymać te nasze związki :). Żeby oni wiedzieli, ze jesteśmy nie tylko na dobre, ale i na złe także :). I wspierać ich i ...po prostu kochać :). I wtedy będzie dobrze...Wiemy obie, że to trudne-cholernie trudne-ale tak trzeba...Bo tak sobie myślę, że ten strach może wszystko sparaliżować...Wtedy pojawia się chorobliwa zazdrość, potem sprawdzanie telefonów, maili, itp....Ja już mam za sobą sprawdzanie jego byłej, więc wiem, co mówię. I się boję tego, co ten strach ze mną robi...Tak więc Droga NGTW (taki sobie skrót wymysliłam ;) )-strachy na bok!!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marciami
no kochane..musze wam przyznac racje..ja tez tak mam..jestem od wieksozsci z was mlodsza.i moj K. jest teoretycznie mlodszy ode mnie...ale po prostu urodizl sie na poczatku kolejengo roku a ja pod koneic poprzendiego:P no i ja tez jestem jego pierwsza miloscia.tez mowi jak kocha, ze jestem jedyna, ze na zawsze, ze dzieci.rodzina..dom...ale jakos tez nie umiem w to wierzyc do konca.... :/ po prostu nie umiem...no jakos..mam wrazenie ze to peknie ekdiys..i mimo ze chce tego co on.ze kocham tak mocno.nie umiem wierzyc i ufac na 100%...:( i mowie mu o tym.a jemu zawsz eprzykro z enie ufam..ze przeciez on mwoi prawde... (ale sie rozpisujemy:P) aha i dzieki za zyzcenia powodzenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziweczyny!! Ja też jestem pogrążona w tęsknocie za moim Kochaniem. Wyjechał do Irlandii ponad rok temu. Będę tutaj zaglądać:) Pozdrawiam Was serdecznie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie cierpię tęsknić za moim facetem. Tęsknię i się wkurzam, mam ochote nakrzyczeć na niego przez telefon że ma natychmiast do mnie przyjechać i mocno mnie przytulić ale wiem jak bardzo to jest irracjonalne i nierealne :( Mam ochotę płakać i jednocześnie rzucić czymś o ścianę. Najgorsze są wieczory, bo w ciągu dnia jestem zajęta ale gdy wieczorem ścielę tylko swoją połowe łóżka naprawdę chcę żeby już wrócił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Karola :):) W naszym ciepłym gronie:)Zaglądaj do nas czesto i pisz jak sobie radzisz z ta tesknota i wogole, a co ja ci bede mowic;) sama chyab weisz:) Wiecie co kazda z nas tu pisze o zwiazkach o zdradach i braku zaufania. Niby wydawalo sie ze kazdy zwiazek to taki \"bajowy\" a jednak w kazdym z nich jest inna historia, czsami smutna. Wiem co to znaczy brak zaufania. Raz planowałam...to była pierwsza miłostka (nie miłosc bo to nie było wcale takei silne uczucie) Ale kazde takie miłostki bardzo sei przezywa. Chłopak zostawil mnie z dnia na dzien...zero wyjasnien...zero odzewu..poprostu ma inna i koniec. Wtedy to przezylam zalamanie...Opuscilam troche szkołe, naszczewscie mam zrozumiala co mi ejst i pozwolila mi na jaksi czas zostac w domu,mozna powiedziec ze to byla taka depresja. Nie mialm ochoty nigdzie sei ruszac, tylko łózko...Ael naszczescie wyciagnela mnie z tego wspaniala przyjaciółka, ztego miejsca buziaki dla niej:* :* ale ona wie ze jest taka kochana:) Potem było troche tych chłopakow, ale to wiecie te zwiazki trzymały sie z reguły od miesiaca do 3. Raniłam ich tylko, bo nie potrafiłam sie zakochac. Wtym czasie myslalam ze miłosc nie jest dla mnie...potem dalam sobie spokoj z facetami, jak cos to tylko kumple i tak bylo. Ale włąsnie ktoregos razu poznalam mojego M. i nie weim ale odrazu poczułam do niego to cos, to było naprawde jak strzała amora, do tej pory wydaje mi sie to bajka, albo inna rzeczywistoscia. Jestem tam szczesliwa ze zycie sie do mnei usmiechnelo, bo jakso jemu potrafilam zaufac i ufam...bezgranicznie. Ja jestem typem osoby ktora bardzo szybko uczy sie an włąsnych błedach, nigdy nie popelniam ich dwa razy. Dlatego w tym zwiazku mam zasade: nie planowac!!! Któras z Was sie pytała jak to zrobić, odpowiedź brzmi : normalnie. Teraz zyje chwila, tym co jest teraz, nie chce patrezc w przyszłosc, chce sie cieszyc z tego ze go mam teraz (bo akurat teraz nie mam, ale mowi ogolnie :P :) Gdy moj M. coś wspominał o małżenstwie, dzieicach to ja mu mowilam, zeby nie planował, bo niewiadomo co sei zdarzy w przyszłosci, po co sie potem rozczarowywac. Ja wole sie mile zaskoczyć. Poprostu taka przyjełam postawe dop zycia, jak narazie wogole mnei nei zawiodła,a wrecz przeciwnie :) Zrobilam sobie mala przerwe, bo juz nie moge patrzec na te historie!!! Pewnei sie jutro okaze ze i tak nie zalicze:( nie nawiadze tego przedmiotu :P)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale nie na przekór
W zeszłym roku mój facet musiał wyjechać do pracy do USA na cholernie długie trzy miesiące. Może to głupie ale pierwszy tydzień jego nieobecności płakałam jak bobr, straciłam apetyt, zamknełam się w mieszkaniu i nikogo nie chciałam oglądać na oczy. Potem nie wytrzymałam, razem z koleżanką (patrzeć na mnie nie mogła) wyjechałyśmy do Anglii, tez do pracy, bez jego zgody. Przestałam mysleć o facecie, miałam pracę, nowych znajmomych i mnóstwo wyzwań przede mną. Wróciliśmy oboje w tym samym czasie, już nigdzie beze mnie nie wyjeżdża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sucza - swieta prawda - nie planowac... Zamiast tego pielegnowac zwiazek na biezaco... Jesli chodzi o zaufanie, czy zazdrosc... Jakies 10 lat temu - jak bylam urocza 20-latka, pierwszy raz zakochalam sie na zaboj. Bylismy para przez 2 lata i caly czas do mojego faceta startowala jedna dziewczyna. On sie z tego smial, opowiadal mi o jej zalotach. No, ale kropla drazy skale - po 2 latach przestal sie smiac... Ona byla upierdliwa, dawala mu prezenty, obiecywala super prace, zlote gory... Zostawil mnie dla niej... A tak mu ufalam... Jeszcze kupe lat potem bylam singlem i mialam depreche... Potem poznalam faceta, z ktorym postanowilam sprobowac... Ale to jeszcze nie bylo to. Dopiero teraz, po 10 latach czuje, ze jestem zakochana. Ale ta milosc jest dojrzalsza. Jestem silniejsza; daje, ale tez wymagam. On o mnie caly czas zabiega - wie, ze musi, bo sie latwo zniechecam. Wie tez, ze zdrady nie wybacze - on ma tak samo... Moze dlatego nie jestem zazdrosna. On jest dla mnie wszystkim, ale wiem, ze ja tez mam duza wartosc w jego oczach. Mam szacunek do siebie, staram sie byc niezalezna i on to ceni. A z zazdroscia - przyznalam mu kiedys, ze jestem troszke zazdrosna o jego eks, ale staram sie to zwalczac (bo tak jest). Bardzo sie ucieszyl - powiedzial, ze jestem z klasa kobitka :) Coz - moze to moj wiek, moze doswiadczenia, z ktorych jakos wyciagam wnioski, ale mimo, ze to ogromne uczucie, staram sie jakos kontrolowac. Dlatego tez ta odleglosc... Nie rzuce wszystkiego, zeby byc z nim. I tez widze, ze mu zalezy, bo naprawde taki zwiazek nie jest ani latwy, ani specjalnie przyjemny - malutko spotkan, ogrom tesknoty i nieokreslone perspektywy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też nauczyłam się niczego nie planować. Wyjazd mojego K. miał trwać tylko rok, ale zrobiło się z tego 2 lata. Właściewie nieustannie pojawiają się jakieś nowe plany, możliwości, więc jakieś dalekosiężne planowanie odpada. Póki co mamy zaplanowany ślub na 16 kwietnia 2007, bo to trzeba było wcześniej zaplanować;) Ale co będzie dalej?? Nie wiem. Najważniejsze żebyśmy byli razem. Wtedy na pewno sobie poradzimy i wszystko się ułoży. Wiem jednak jedno- już nigdy nie zgodzę się na takie rozstanie. Nigdy!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NotGirlNotWoman
witam Was dziefczynkiiii:) kolejny dzien bez niego....naprawde dopiero teraz zaczelam doceniac postep technologii:) gdyby nie ten moj maly telefonik to bym chyba uschnela z tesknoty a tak tak te esemeski trzymaja mnie jakos przy zyciu:)wczoraj znowu dostalam kochanego esemesa,napisal w nim ze badzo chcialby zeby byl juz czerwiec i ze okropnie teskni. az mi sie plakac chcialo. ale poszlam z moimi kumpelami z grupy na impreze, popilysmy we trojke w akademiku, i troche mi sie humor poprawil. bylam wczoraj w dyskotece, spotkalam kolege. ma dziewczyne ale studiuja w innych miastach i widuja sie tylko w weekendy. ja go bardzo lubie, to jest facet do tanca i do rozanica ale patrzalam na niego i pomyslalam sobie ze nie moglabym byc z kims takim. on lubi dziewczyny, za bradzo...:/powiedzialam mu zeby zaczal doceniac to co ma(swoja dziewczyne) a on ze docenia ale jest mu ciezko bo sa tak daleko od siebie, zadko sie widuja.ja mu odpowiedzialam ze moj mis tez jest daleko ale mimo wszytsko nawet przez jedna chwile nie przeszlo mi przez mysl zeby go zdradzic,ani nawet flirtowac z kims. i jakos tak w glebi duszy czuje ze moj skarb mysli tak jak ja. doszlam do wniosku ze mu ufam, pomimo tego ze widze co sie dzieje na okolo mnie z facetami:/i jestem dumna z siebie ze potrafie byc wierna,ze nie mam kosmatych mysli, ze nic mi po glowie zlego nie chodzi, mimo tego ze z u facetow powodzenie mam:) wlasnie dostala esa ze kocha i bardzo teskni:)nowu mi sie chce plakac. Dziewczyny!!!!!!!!!!!ja chce do niego!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam nową tęskniącą :D. Zapraszamy, zapraszamy ;).Karola-to trudne-takie bycie na odległość...Ja też powiedziałam, że nigdy nie puszczę mojego M. znowu za granicę...Ale tak naprawdę to niewiadomo co się stanie w przyszłości, być może będzie ciężko, bez pracy, itp. i znowu będzie musiał wyjechać-dla naszego wspólnego dobra, po to, by moglibysmy być później szczęśliwsi...Ale wiesz co? Powiem Ci jedno-po takiej rozłące związek bardzo się wzmacnia.I zobaczysz jaką będziesz miałam potem satysfakcję, że wytrwaliście :). Co to za miłość, kiedy wszystko jest takie proste i cukierkowe od samego początku? To własnie przeszkody, jakie napotykamy na swojej drodze i które razem pokonujemy, z naszą połówką, cementują to wszystko razem :). Wytrwasz, a potem będziesz się dzielić swoim Szczęściem :). NGNW-qrczaki...masz rację :). Z tego trzeba być dumnym, że nigdzie Cię nie ciągnie ;). Wiesz...ja kiedyś nie byłam aż taka święta, tzn. nigdy nie zdradziłam, nigdy się nie całowałam z innym, jak z kimś byłam, ale czasem sobie z kimś poflirtowałam ;). A teraz-kompletnie nic!!! Na początku myslałam, że może jakaś chora jestem, czy co, że mi się żadni faceci nie podobają :P. A to chyba jest własnie oznaka prawdziwej miłości-trwać przy swoim Miśku do końca. Przecież teoretycznie nie dowiedzieliby się, ze zrobiłysmy skok w bok.Bo niby skąd? Ale to własnie nie o to chodzi :). Tak mi się wydaje, że to miłość przez duże \"M\" :). I bądź silna!!! Zostały jeszcze tylko 2 miesiące :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NotGirlNotWoman
ja wiem ze to milosc, naprawde kocham go najmocniej na swiecie.moglybysmy tutaj piniacolada wyprawiac cuda...ale po co??ja np. nie chce nikgo innego. podobaja mi sie inni faceci ale tylko wizulanie, nie czuje zadnej chemii i nawet nie chce czuc.poza tym ja mam zaraz przed oczami wyraz jego twarzy w chwili gdy dowiaduje sie ze go zdradzilam:/ i od razu odechciewa mi sie nawet skromnego flirtu. nie umilabym go tak skrzywdzic, wiem ze by cierpial.poprostu nie zasluzylo sobie na to.stara sie, ciezko pracuje zebym mogla do nigo przyjechac. ja mysle ze on czuje sie za mnie odpowiedzialny, ze chce sie mna opiekowac, zajac, troszczyc sie i bardzo to doceniam i tym bardziej nie moglabym mu zrobic takiego swinstwa/ wlansie zdalam sobie sprawe ze nie daje sobie rady bez niego, tak bardzo chcialabym sie do niego przytulic, pocalowac, uslyszec "kocham":(ale nie moge:( zaraz po tym jak wylecial bylo ciezk, potem jakos tak szybko mi ten czas lecial a teraz jest coraz gorzej, z dnia na dzienjest tragiczniej. czuje taka ogromna bezsilnosc, chcialabym ale nie moge. i wtedy jestem zal, ale nie na niego tylko na ta cala sytuacje:( pinia a moze znasz jakis sposob zeby sie nie czuc tak beznadziejnie?? naprawde myslisz ze taka rozlaka wzmacnia zwiazek???wiesz juz cos na ten temat??:> witam nowa teskniaca:) --->Karole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NGNW-wszystko, co piszesz...ja też myślę to samo-to MIŁOŚĆ i nie chcę nikogo innego :). TYlko ja własnie mam cos takiego po raz pierwszy-takie 100-procentowe oddanie, a faceci to nawet wizualnie mi się nie podobają :).A z tym, że rozłąka wzmacnia uczucie...Tak, naprawdę tak myślę...Ja nie miałam mojego M. przez 5 miesiecy przys sobie...A jak wrócił to było lepiej niż przed rozstaniem. Myslę też, że taka rozłąka to bardzo dobry sprawdzian naszych uczuć...Bo jeśli przetrzyma się ten trudny okres to przetrzyma się już wszystko.A jeśli się popsuje to znaczy to tylko tyle, że to prostu nie była miłość. Tak jest ze mną...Teraz się rozstaliśmy na 4,5 miesiąca. Tęsknię, owszem-bardzo. Ale to już coś innego, bo we mnie jest spokój. Już nie myślę, co on tam robi, w sensie, czy może trafiają się jakieś okazje, w których mógłby mnie zdradzić, bo wiem, że będzie dobrze...I nauczyłam się żyć bez Jego dotyku, Jego głosu, bo wiem, że niedługo znowu się zobaczymy i będziemy już zawsze razem :).To przychodzi z czasem. Zobaczysz...myślę, że za jakiś czas bedzie Ci lżej...Potrzeba czasu. I to nie jest tak, że jak On jest daleko, a ja nie płaczę w poduszkę to znaczy, że już nie tęsknię...Po prostu już wiem, że będzie dobrze...Mam tą pewność, bo się rozstaliśmy, on wrócił i wiem, jak było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NotGirlNotWoman
Pinia kochana jestes:* nawet nie wiesz jak mi poproawilas humorek:)bo wiesz ja sie swego czasu balam ze jak tak dlugo sie nie bedziemy widziec to ze on sie ode mnie odzwyczai, zda soebie sprawe ze beze umie zyc, ze doskonale sobie radzi sam i juz mnie nie bedzie potrzebowal. tzn nie chodzi o to zeby sobie sam nie radzil:P, mnie chodzi o to ze balam sie ze poprostu stwierdzi ze nie jestem mu uz do nieczego potrzebna, albo co gorsza zda sobie sprawe ze wcale nie kocha:( i ze jak sie zob to on bedzie sie czul jakby sie spotkal z obca mu osoba:( ze nie bedzie lepiej tylko gorzej, ze nie bedzie ze mna juz umial rozmawiac, ze nie bedzie czulosci bo nic czuc juz nie bedzie:( a Ty piszesz ze u Ciebie bylo lepiej niz przed rozstaniem. normalnie az mi sie lepiej zrobilo:) ja tak pisze ale w sumie zadnych syndromow tego ze jestem juz niepotrzebna nie widze...on ciagle o mnie pamieta, teskni i pisze ze chce zeby czas biegl szybciej. a po czym poznalas ze jest lepiej?? co bylo takiego czego nie bylo przed rozstaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marciami
NGNW - z czestotliwoscia z jaka ja sie widuje z moim K. to powinnam co miesiac myslec o tym, ze za ktorym,s razem czar prysnie..., minal rok i nadal ejst jak bylo a nawte lepiej.dojrzalej i pełniej..:) i moj K.o mnie pamieta ale tak tego nie oakzuje(len ejden nie lubi sygnalow puszczac.ani smsow pisac.tzn. pisze;) ale nie ze co godzine :P zreszta my sie wygadamy wieczorem na gadu ;) ) i zobaczysz, ze bedzie dobrze:) a tak sobie mysle, ze po czym poznasz ze lepiej jest po rozlace??..wydaje mi sie, ze gdy sie rozstajemy na ajkis czas zaczynamy docneiac ta druga osobe ejszcze bardziej.uczucie daje nam mocniej znac niz jak sie codziennie jest razem.mysle tez, ze moga poajwic sie mysli "a jakbym tak byl sam /byla sama bez niej/niego.." i wtedy clowiek mysli "boze!!jakie to choelrne szczescie miec kgoos tak cudownego jak on/ona"..no i dlatego potme ejst lepiej:) inaczej widzi sie milosc i druga osobe :) ale to tylko moje przypuszczenia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NGNW-hihihihi...Cieszę się, że chociaż troszkę poprawiłam humor :).Wiesz...to jest trudne do wytłumaczenia, po czym poznałam, że jest lepiej...Ale spróbuję...Po pierwsze to się czuje...Wiesz-u nas, tak jak pisałam to już chyba wczesniej, była taka sytuacja, że On stwierdził, że nie może przestać myśleć o byłej (to było 2 miesiące po naszej rozłące), że musi siebie sam pokochać, zanim pokocha mnie, że chce być odpowiedzialny tylko za siebie...Oczywiście był dołek, straszna rozpacz...Ale przez cały czas utzrymywaliśmy kontakt. I to jest w tym wszystkim najwazniejsze...PO powrocie powiedział mi, że dałam mu dużo wsparcia, uczucia i czuł się potrzebny. Jak wrócił to nie mogliśmy się od siebie oderwać...Zaczeliśmy rozmawiać o wspólnym mieszkaniu, dzieciach-po prostu o przyszłości NASZEJ WSPÓLNEJ, czego wcześniej nie było...Może to dziwne, co teraz napiszę, ale tak samo powiedziałam mojej przyjaciółce, której facet wyjechał teraz na pół roku. Na naszych barkach spoczywa tak jakby większy obowiązek trzymania tego wszystkiego w kupie. Tzn. my musimy być silne i tą siłę dawać naszym Misiakom. Bo my tu mamy rodzinę na miejscu, przyjaciół itp. Nie wiem, jak to jest z Waszymi Facetami, ale mój wyjechał tam sam, nikogo nie znając. A to, że ja go wspierałam , pocieszałam, zawsze byłam radosna przez telefon (no, może w 90% :P), dawało mu siłę. Pamiętajcie, że im jest trudniej, w obcym kraju. A potem to wszystko, co do Nich wysyłacie-wraca :). Najważniejsze jest to, żeby mieć częsty kontakt-piszcie maile, dzwońcie-czasami tylko po to, zeby powiedzieć \"tęsknię\", albo tak jak robił mój M., gdy dzwonił tylko po to, żeby się zapytać co ma zjeść na kolację-placki czy kanapki :P. To takie małe rzeczy, a bardzo dużo dają...I wiecie co? Czasami się cieszę, że tak jest...Jest ciężko, brakuje mi Go cholernie, bo wolałabym, żeby ze mną zasypiał, chodził na spacery, rozmawiał w 4 oczy, itp. Ale jak mamy wszystko podane na tacy, kiedy jest słodko, bezproblemowo to czasem aż mdli...A po takiej rozłące uczucie się wzmacnia, bo jak się pokonuje przeszkody razem to wszystko się scala jeszcze bardziej :). Takie jest moje zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NotGirlNotWoman
marciami---> dokladnie tak wlasnie jest jak napisalas tzn mysle tak samo jak Ty. zawsze docenia sie cos jak sie to straci.jak widze jak moje kolezanki sie kloca ze swoimi facetami o glupoty to mysle sobie "dziewczyny jakie wy glupie jestescie, doceniajcie to ze macie go tu przy sobie i cieszcie sie niem calym". ja tez sie klocilam z moim misiek przed jego wyjazdem wiele razy a po tym jak wyjechal zaczelam myslec i doszlam do wniosku ze tak duzo czasu stracilismy oboje na klotnie, przepraszanie, godzenie sie itp. zamiast cieszyc sie soba.mysle ze ta cala sytuacja nauczyla mnie wlasnie cierpliwosci. pinia--->masz racje z tym ze powinnysmy ich wspierac bo maja gorzej. moj skarb pojechal do siostry ciotecznej ale poza nia nikogo tam nie zna. w sw Wielkanocne pisal mi ze jest mu strasznie smutno. poprostu wiedzial ze moglby byc tutaj z rodzina, ze mna a tam byl sam:( pisalam mu esemey ze ja jestem z nim, ze caly czas mysle, ze tesknie, ze pamietam i ze bardzo kocham.ja jak mam dolka tez mu pisze mimo ze moze nie powinnam go martwic ale wiem ze odpisze mi i ten jego esemes mnie podbujduje. a teraz jest jeszcze latwiej bo wiem ze nie jestem sama:)Wy tez biedaczki za kims tesknicie i zawsze mozna sobie o tym pogadac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×