Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anoo

Jak mu pomoc????

Polecane posty

Gość Anoo

Chodzi o mojego chlopaka.Jest on osoba wyjatkowa o wielkim sercu i niestety zbyt wrazliwa na zlo tego swiata.Obecnie musi miec praktyke w gabinecie,gdzie ludzie sa okropni i wykorzystuja jego grzecznosc.Za marne grosze robi tyle samo,a nawet wiecej pracy niz inni.Na dodatek w tym samym czasie musi pisac prace.Widze,ze sie lamie coraz bardziej.Placze i nawet ma mysli samobojcze.NIe pomagaja moje tlumaczenia,ze to nie jest powod,zeby miec takie mysli,ze sa rzeczy o wiele gorsze,ktore moga odebrac nam ochote do zycia. On czuje sie samotny,gdyz jego rodzice nie potrafi go zrozumiec i pomoc.Uwaza,ze jest sam na tym swiecie i ma dosyc. Prosze pomozcie mi,albo raczej jemu przezemnie.On jest naprawde kims wyjatkowym i zasluguje na wszystko co najlepsze. Co radzicie??????wizyty u psychologa odpadaja.Brak pieniedzy i czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kooll
Muszę przyznać że wiem co on czuje, jestem dość podobny jeśli chodzi o zło tego świata. Myśli samobujcze? hmm to poważna sprawa ale nie martw się jest sprawa znajdzie się i rada. Jeśli ja bym był w jego sytuacji potrzebował bym dziewczyny która by mnie przytuliła i powiedziała że jutro wstaje nowy dzień, że mnie kocha i że wszystko będzie dobrze,poza tym nie można się tym za dużo przejmować bo: teraz niech sobie pomyśli tak jak ja kiedyś, jeśli dzisiaj się zabije a jutro mu przeznaczone szczęście to jaki to ma sens? poza tym on już ma szczęście czyli Ciebie i jeśli nie dla siebie chce walczyć ze złem to dla Ciebie powinien. Powturz mu słowa jakie ja kiedyś usłyszałem :"nieprzejmuj się za wiele tym co dzisiaj bo dzisiaj jutro będzie wczoraj!!!" no i taka jest prawda, mogę jeśli chcesz jeszcze z Tobą popisać bo byłem w podobnej sytuacji emocjonalnej jak on. Teraz też mam problem ale to już sprawa miłosna. Jak chcesz to zajrzyj :"czy można cofnąć czas?" albo "jak zrozumieć kobiete i jej.."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
A wyobraz sobie,ze juz sobie przegladnelam twoje topiki :-) i mialam ci odpisac,ze przypominasz mi wlasnie mojego chlopaka,bo on tez sie tak wszystkim przejmuje.Niestety nie napisalam,bo byl problem z internetem. Jesli chodzi o niego,to problem nie jest tylko w dniu dzisiejszym.Chodzi o przeszlosci,terazniejszosc i przyszlosc.On uwaza,ze nikt go nie rozumie,ze jest sam/prawda jest,ze od 15 roku zycia mieszkal sam w wielkim miescie/no i ci jego rodzice.Nie potrafia go zrozumiec.Nie dosc,ze widuja sie bardzo rzadko,to jak juz sie widza,to maja do niego pretensje. Na dodatek on jest osoba,ktora stroni od innych ludzi.Nie lubi sie otwierac na innych,zawierac znajomosci,bo twierdzi,ze inni sa obok tylko jak cos potrzebuja,a potem znikaja.W czesci sie z nim zgadzam,no ale przeciez nie mozna zmienic swiata.... Na dodatek mam wrazenie,ze on sam nie wie czego chce i nie pozwala sobie pomoc.Probowalam na rozne sposoby.Przytulalam go,radzilam jakbym zrobila,a pozniej w druga strone.To zaczal miec do mnie pretensje i mowic,ze go nie rozumiem i radze co innego niz sama bym zrobila.Przy tym jest dla mnie niemily,bo jak jest zle ,to mysli,ze ma takie prawo.Czuje sie pozniej zle,ze nie potrafie mu pomoc i obwiniam sie,ze jako najblizsza osoba nie wiem co mu poradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szary człowiek
poprostu rozmawiajcie a jeśli staje się niemiły to powiedz że nieżyczysz sobie tego, bądz twarda ale jednocześnie niech wie że ma w tobie oparcie i przyjaciela. Będzie co ma być ale myśle że będzie dobrze, tylko niech on też pomyśli o tobie a nie tylko o sobie. Widzisz ja mimo tego co usłyszałem myśle o niej i robie wszystko co mogę tylko dla niej, a właśnie to co usłyszałem trochę mnie hamuje żeby być spontanicznym itd., jakoś niemogę do końca uwieżyć w szczęście które mnie spotkało no ale trzeba się starać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trudno się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
W tej sytuacji nie moge mu mowic,zeby myslal o mnie,bo to nie o mnie chodzi.Problemem jest on , a nasz zwiazek nie moze byc sposobem na wyleczenie jego smutkow.Nie wiem,ale tak mi sie wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Widze że
on po prostu ma trudności z samym sobą. Wszyscy są dla niego źli: rodzice, wspólpracownicy, znajomi, ty ... A może on po prostu jest nieprzystosowany do życia, może mysli, że jest takim ideałem, że wszyscy musza wookolo niego skakac i zdmuchiować mu kurz spod stóp. W pracy go wykorzystują, pracuje za marne grosze ... no niestety tak jest, że ludzie którzy pracuja 20 lat i więcej tez pracują za marne grosze, takie czasy :-D i ciesza sie jeszcze, że maja pracę. Niech facet przestanie sie nad soba użalać, dookola niego tez są ludzie, którzy też czują i którym nie wszystko sie podoba, którzy go tez maja dosyć widząc, że jest ciągle niezadowolony i czuje sie pokrzywdzony. Zycie to nie zabawka. Myslę, że on tak naprawde lubi sie nad soba użalać i jest po prostu pesymistą. Nie umie sie cieszyć tym co ma. Trudno mu pomóc bo tacy ludzie zawsze są nastawieni na NIE. Pozdrawiam Miła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastrzel go
to najlepsze rozwiązanie... :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
to prawda,ze on sie nad soba uzala,ale czy sprawia mu to przyjemnosc???nie jestem pewna.On czuje sie raczej nieszczesliwym czlowiekiem,a dlaczego???Faktem jest,ze to osoba wyjatlowa.Nie bede opowiadac szczegolow,ale to prawda.Jeszcze nigdy nie spoptkalam takiego czlowieka,a wiele juz widzialam. Jedyny problem w tym to to,ze widzi swoje zycie w cziemnych kolorach.Mozliwe,ze nie jest przystosowany do zycia,bo od 15 roku zycia mieszkal sam i z tego co wiem,to nie byl osoba towarzyska,a raczej powinnam powiedziec,ze bal i nadal bopi sie ludzi.Widzi wszystko co dzieje sie wokol na swiecie i zamyka sie w sobie.Jedyna osoba,ktora jest mu bliska to ja.Nawet nie ma takich prawdziwych kolegow.W pewnym sensie to dobrze,bo wiemy ,ze przez kumpli naszych chlopakow zycie moze sie skomplikowac,ale chcialabym,zeby mial takiego dobrego kolege,ktory potrafilby mu pomoc w chwili zwatpienia.Niestety,taki nie istnieje. Co do jego wartosci,to zawsze wydawalo mi sie,ze on w siebie nie wierzy i to ja robie wszystko,zeby uwierzyl w siebie i swoje mozliwosci.Napewno nie jest zapatrzony na siebie. On widzi jak przez szklo powiekszajace falszywosc,zaklamanie,i inne okropne cechy obecnego spoleczenstwa i dlatego tak cierpi,bo takie osoby zawsze wykorzystuja osobe dobra-taka osoba jest wlasnie on. Nie wiem jak mu pomoc.Wiem,ze slowa typu :przestan sie nad soba uzalac nie sa wlasciwe.Nie chce,zeby wzial mnie za swojego wroga.Bardzo mi na nim zalezy,i chce mu pomoc.Czy nikt nie ma nic do powiedzenia???jakies rady??? OPrawda jest,ze on nie docenia wiele rzeczy ktore ma.Rodzina prawda,ze nie jest idealna ,ale wiem,ze go kochaja tylko tak jak zawsze nie potrafia mu to okazac .NIe rozumieja sie dobrze,wydaje mi sie ze to wlasnie przez to zamkniecie w sobie mojego chlopaka. On ma wszystko:jako facet fizycznie i psychicznie,ma swoje mieszkanie,zawsze znajdzie prace,potrafi wszystko zalatwic,ma super ciuchy i reszte,studiuje.Nie wiem co mu trzeba wiecej???no i jest zdrowy oczywiscie. Radzcie mi prosze!!!!bo nie chciealabym popelnic jakiegos bledu w stosunku do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
a myslalam,ze spotkam tutaj osoby,ktore znaja zycie i mi cos poradza.NAjwyrazniej sie pomylilam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
I nadal nic.Chyba naprawde nikt nie potrafi mi poradzic.a miedzy czasie doszlo do klotni.Nie podobalo mu sie,ze jestem w domrym humorze,chcialam go rozweselic,zaczelam glaskac,chcialam porozmawiac,a on powiedzial,ze ma mnie dosyc,i ze nie chce wiecej mnie slyszec.Wyszlam z placzem.Wylaczylam telefon przez caly dzien.On zostawil wiadomosci,ze jest mu przykro,ze mnie przeprasza.Bylam urazona i powiedzialam,ze nie pozwole,zeny ktos mnie tak traktowal,ale przed chwila wyslalam maila,ze sie nie gniewam.Nie wiem jak mam reagowac???przeciez ja tez mam uczucia!!!!rozumiem,ze jemu jest ciezko,ale czy ma prawo ,zeby mnie tak traktowac? Nadal pytam jak mu pomoc.On ma isc do lekarza po tabletki uspokajajace,ale nie uwazam,ze to jest prawidlowe rozwiazanie;Wydaje mi sie,ze problem tkwi a jego glowie!!on niestety nie ma pieniedzy na wizyty u specjalisty.Czy naprawde nikt nie wiem,jak ja osoboscie moglabym mu pomoc???no ruszcie sie ludzie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psycholodzy przyjmują również państwowo= bezpłatnie, na ubezpieczenie. Wiem, bo sama nieraz korzystałam i wcale nie są to patałachy, skoro nie przyjują prywatnie, tylko dobrzy specjaliści (mi wiele pomogli).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ty już mu pomagasz, tylko on tego nie widzi albo nie chce widzieć... sorry, ale skoro on nie chce, to ty nic nie możesz zrobić. Prawdziwe jest stwierdzenie, że chyba jest typem człowieka na NIE (ale nie osądzam go, wnioskuję to tylko na podstawie postów i własnego doświadczenia z tego typu ludźmi, w tym- byłego chłopaka, który jest do twojego bardzo podobny).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
Twoj byly,tzn,ze nie wytrzymalas z nim?moze opowiesz co stalo sie w waszym zwiazku,ze juz nie jestescie razem??? Masz racje,ze to jest czlowiek na NIE.Zaczelam nazywac gfo wiecznym pesymista/nie przy nim/.I strasznie mnie to martwi,bo ja jestem jego przeciwienstwem.Staram sie widziec zycie optymistycznie mimo,ze jest trudno.On ma wszystko ,i wogole tego nie docenia.Mowi,ze sa tacy co maja lepiej!!jak otworzyc mu oczy na to co ma?jak nastawic go pozytywnie???czy to jest mozliwe??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anoo - a może spróbuj włączyć smutną muzyke... przytulić go i niech sie wypłacze... hmmm faceci też czasem płaczą... czasami jak za duzo tego... po prostu trzeba to z siebie wyrzucić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
Tylko,ze on duzo placze.To nie jest facet,ktory stroni od lez. No a od wczoraj jest na srodkach antydepresyjnych przepisanych przez lekarza.Mnie sie to rozwiazanie wogole nie wpodoba ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANO To ze nie ma kasy i czasu to nie wytlumaczenie ze psycholog odpada!! Moj chlopak byl taki sam, moze nie dal sie wykorzystywac, ale tez w byle sytuacji sie zalamywal, mowil ze sie zabije, bo tak bedzie ;atwiej itd... Ktoregos dnia nie wytrzymalam tego, powiedzialam ze mam dosc jego zachowania i chce odejsc. Bardzo sie sprzestraszyl. Sam zaczal chodzic do psychologa i NIE PLATNEGO! Chodzil do Centrum Kryzysowego. Napewno w kazdym wiekszym miescie takie jest. Musisz sie tylko postarac i poszukac. Tam udzielaja pomocy za darmo. Baaaardzo mu to pomoglo:) Stal sie poprostu innym czlowiekiem! Nikt z rodziny ani ja nie mogl mu pomoc...musial to zrobic ktos obcy, specjalista. Namow go zeby zaczal chodzic, moj chlopak chodzil raz w tygodniu na ok.godzine przez jakies 2 miesiace. Zmiany byly bardzo zauwazalne. Nawet osoby z jego otoczenia, ktore nie widzialy tych jego okropnych zachowan stwierdzily ze sie zmienil, wiec to musi byc prawda. Jest dobrze juz okolo pol roku i nareszcie czuje spokoj, cisze i mam w nim oparcie:) Dlatego naprawde ci radze, ty mu nie pomozesz choc jestes jedna z jego najblizszych osob. On musi isc do specjalisty i juz:) Tylko ON MUSI TEGO CHCIEC. Nie zmuszaj go na sile! Zacznijcie o tym rozmawiac i moze sie przekona. Moj to zrobil sam, nawet nie wiedzialam na poczatku ze sie zwrocil wreszcie o pomoc do kogos kompetentnego! chial tego, bo nie chcial mnie stracic i ranic wiecej (bo slowa, ze sie zabije nie sa dla drugiej osoby czyms przyjemnym....) Zycze powodzenia i pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę opowiedzieć, ale na pewno nie tutaj- już mi się dostaao od umoralniaczy, czytających bez zrozumienia, jaka to ja \"zła kobieta byłam\"... Daj jakieś namiary na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozumiem, że chcesz mu pomóc, bo go kochasz i serce byś mu oddała, ale widzę też niebezpieczeństwo... Dajesz się wciągać w jego \"gierki\" i nastroje- myślę, że on tobą nieświadomie manipuluje. Jeśli uraziłam, to przepraszam, ale tzw. zdrowy egozim musi być (chodzi o ciebie), bo za bardzo się w końcu przejmiesz i tak się zgryziesz jego problemami, że oboje będziecie potrzebowali leczenia. Obym była złym prorokiem, ale ja byłam taka sama jak ty i nic dobrego z tego nie wyszło, bo ile można mówić (a nawet nie mówić, bo się już nie ma sił) do faceta- ściany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
Wiem,ze on mna manipuluje w pewien sposob.Potrafi jednak zauwazyc,ze robi zle i mnie przeprasza.Trudne to wszystko,a ze specjalista to nie wiem.Musze poszukac troche.Wydaje mi sie,ze bezplatnego bedzie trudno.W kazdym badz razie dzieki.Jak narazie leci na tych tabletkach.Nie rozumiem jak w tym wieku moizna sie faszerowa prochami!ale on uwaza,ze mu to pomoze i czeka na cud.Oby,ale na jak dlugo???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D sory, ale... ręcę opadają! To nie jest, moim zdaniem, kwestia przyjmowania leków, bo one mogą (ale nie muszą) poprawić nastrój, zmniejszyć objawy itp., ale problem dalej pozostanie. wiem, bo sama brałam kilka lat antydepresanty. \"Czeka na cud\"- no, może się doczeka, daj boże albo... pigułko. Dla mnie to naiwne zachowanie i nawet tchórzostwo: facet nie chce zmierzyć się ze swoim problemem, więc łatwiej mu łyknąć procha (mam nadzieję, że nie doświadczycie oboje skutków ubocznych, bo wtedy to dopiero będzie miał wymówkę do pokazywania \"humorów\"!). A ciebie wykorzystuje, bo wie, że pomimo krzywd, zawsze do niego przyjdziesz i mu pomożesz- wiem, taka jest miłość, ale... chyba nie takiej oboje chcecie. Są specjaliści BEZPŁATNI , wystarczy poszukać, nie jest to takie trudne. Tkwisz w toksycznym związku- takie emocjonalne huśtawki- pokłoci się z tobą, trzaśnie drzwiami, przeprosi, na pewno mu przykro- nie przeczę... Na pewno się kochacie- nie podważam tego. Z miłości wiele można zrobić, wiele wycierpieć w jej imię... znam to aż do bólu. Byłam z chłopakiem, tym ex właśnie, alkoholikiem, i tez czekaliśmy na CUD- oboje.Ale cudu nie było, latami (!!!). Bo nie cud, a chęć pracy nad sobą daje efekty. No, ale trzeba dojrzeć do takiej decyzji i CHCIEĆ, a nie - tupać nogą i obrażać się na cały świat (sorry, ale tak widzę twojego chłopaka, przepraszam, jeśli się mylę). Jeszcze raz podkreślam, że to MOJE opinie na ten temat i mam prawo się mylić. A jeśli jestem zbyt szczera, to wybacz, ale znam takie związki z włąsnego życia i otoczenia, sama się z takiej \"toksyny\" leczyłam, więc mam doświadczenie i spojrzenie z nieco innej, obiektywnej (mam nadzieję) strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
Kazdy ma prawo wypowiedziec sie tutaj i wyrazic co mysli,ale przypadki tak jak ludzie sa rozni.To nie o to chodzi,ze on nie chce isc do psychologa.Chodzi o to,ze mieszkamy za granica i tutaj nie ma bezplatnuch lekarzy.Placi sie za wszystko,i tutaj na psychologa moga pozwolic sobie tylko bogacze.Ja raz chcialam isc do psychologa za darmo,dla studentow,to do tej pory/okolo rok?/czekam na pierwsza wizyte.Teraz rozumiecie lepiej dlaczego wizyta u psychologa nie jest mozliwa???kasa kasa kasa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
Poklocilismy sie.Nasluchalam sie okropnych rzeczy na moj temat.Ze zachowuje sie jak dziecko,ze sie zmienilam od pewnego czasu/nie potrafil mi wyjasnic w jaki sposob/,ze to przezemnie zazywa tabletki i pali papierosy,ze on sie mnie boi,ze ja mu groze i jeszcze to,ze im wiecej czasu mija tym bardziej zaluje,ze wrocilismy do siebie/po dwoch miesiacach znajomosci sie rozstalismy,a potem wrocilismy do siebie/.Tez dodal,ze nie jestem odpowiednia osoba dla niego.Podsumowanie-jestem wredna,okropna i wszystko co robie mu nie odpowiada.Niesamowite,ze on nie widzi tego wszystkiego co dlaniego robie.JAk jeszcze pomysle,ze ostatnio gonilam jak glupia,zeby zorganizowac jego urodziny!!!wydalam reszte kasy,i jestem na kazde jego zawolanie!!!smutne,ze on tego nie doceania:-( Wlasciwie miedzy nami juz od pewnego czasu sie nie ukladalo.Bylismy taka niby para,a teraz to juz nie chce go slyszec,ani widziec.Serce mi peka jak o tym mysle,ale majac z nim kontakt robie sobie nadzieje i przywiazuje sie do niego.Mam dosyc.Prawda jest,ze czasem przesadzam,dziwnie reaguje,albo palne cos glupiego co go denerwuje ,albo prowokuje klotnie.On jednak nie potrafi reagowac w odpowiedni sposob.Wlasciwie to on traktuje mnie jak smicia... Wczoraj wieczorem zostawil mi wiadomosc,ze jest smutny,ze znowu poklocilismy sie przez glupote.Nie chce zachowywac sie jak gowniara,ale nie bede odpowiadac na jego wiadomosci.Do tego on jest agresywny.Wczoraj chcial mnie chwycic za gardlo,i kopal w drzwi.NIe boje sie go,ale nie rozumiem jego zachowania.Czy to mozliwe,ze to wszystko przezemnie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, on cię po prostu szantażuje emocjonalnie... pokazuje swoją niedojrzałość w ten sposób: chłopczyk tupiący nóżką... znam to... nie zdziwię się, jak cię zacznie samobójstwem straszyć... Jego zachowania są bardzo przewidywalne- przynajmniej dla mnie. Uciekaj od niego, ja sama przeszłam przez taki związek, wyszłam okaleczona psychicznie... słuchaj też rozumu, bo serce to nie wszystko, a miłość nie tak wygląda (chyba, że toksyczna), więc nie zasłaniaj się - "bo ja o kocham"... Co ci z takiej miłośc, jak facet cię dusi??? Sama wiesz, że to jakiś horror!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
no tak,ale zastanawiam sie,czy to wszystko nie jest moja wina???to ja pokazywalam mu zle reakcje,ktorych on sie nauczyl.Z jednej strony wiem,ze zycie z nim byloby bardzo bardzo trudne,ale z drugiej strony nie chcialabym,zeby z niego zniknal.NIe potrafie jednak wytoczyc granicy i chyba angazuje sie jeszcze bardziej?I co z tego ,ze rozum wie swoje???serce reaguje inaczej i co moge na to poradzic??serce nie sluga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
I on mnie nie dusil.CHcial mnie zatrzymac,bo ja zawsze wychodze z mieszkania jak sie klocimy i mam dosc i on chcial mnie powstrzymac,bo boi sie ,ze juz nigdy mnie nie zobaczy.Z drugiej strony,skoro jestem taka okropna,to nie powinno mu to przeszkadzac... Co ja mam robic???On jest teraz w trudnej sytuacji,ma mnostwo stresu,prace do napisania,i nie chcialabym go zostawic w takiej sytuacji.On zawsze jest przy mnie jak go potrzebuje,wiec nie moge sie na niego wypiac.Z drugiej strony nie chce,zeby mnie traktowal jak wczoraj,bo wtedy moje zycie sie wali.Co zrobic,zeby doceni to co ma???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomyśl
Pomyśl: dzieci, ich potrzeby ich choroby, wszystkie obowiązki, prowadzenie domu, rachunki, polisy, ubezpieczenia, sprzęty które się psują, banki, urzędy...piekielko dnia codziennego... a ty sie chcesz zwiazać z facetem, którego odpowiedzią na stres jest placz i środki antydepresyjne... no cóż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchaj, moja dobra rada: idź do specjalisty, bo ja sobie, a ty sobie (bez urazy), jeśli masz pieniądze (ta zagranica, o której wspomniałaś) i naprawdę CHĘĆ! Nie będę oceniać, czy warto angażować się w taki związek, to twoje decyzje, jakie chcesz mieć relacje i przyszłość. Twoje- bo on na razie nic konstruktywnego oprócz wyżywania się na tobie nie robi (leki pomijam, bo to czasowe rozwiązanie i można je brać latami, a rzeczywiste przyczyny problemu pozostają). Na razie on ewidentnie cię wkręca w chore gierki, a miłość... no cóż... samą miłością nie da się żyć, długo się w zdrowiu psychicznym w takim związku nie pociągnie (mówię na swoim przykładzie, obym się myliła co do was). Czy miłość to ciągła walka i huśtawka nastrojów? Ulegasz jego wpływom: wiesz, że nie ma racji, czujesz, że to nie twoja wina (bo, dziewczyno, nie twoja!!!), a mimo wszystko doszukujesz się złego w sobie... łatwiej ci, moim zdaniem, przyjąć odpowiedzialność za jego czyny i emocje, niż powiedzieć sobie/ wam, że to on przenosi swoje probelmy na ciebie, na wasz związek, który marnieje, upada... :( Dojrzały człowiek, świadomy uczuć kochanej, bliskiej mu drugiej osoby (emaptia!!!), nie będzie tego robił, choćby miał 1000 koszmarnych problemów. Prędzej pójdzie do specjalisty, niż zwali winę na ciebie i pomolestuje psychicznie. Takie zachowanie jest po prostu nie fair wobec ciebie: okazujesz mu pomoc i zrozumienie, a on cię obarcza odpowiedzialnością za coś, czego nie zrobiłaś! :O Nie, no sory... I choroba go tutaj nie do końca usprawiedliwia, owszem, tłumaczy, ale nie może być jego tarczą ochronną! Wg psychologów (na pewno nie każdy podziela tą teorię) też choruje się \"po coś\", ja w to wierzę, bo sprawdzałam na sobie i wśród znajomych (z najbliższego otoczenia i terapii, na których byłam). Może on też zachorował, szukając w ten sposób- podświadomie lub świadomie- ucieczki przed problemami? To tylko moje przypuszczenia, ale jakoś mi tutaj pasują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Empatia\" miało być, żeby ktoś mnie nie posądził o nieznajomość pojęcia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anoo
Elifia masz chyba racje.Wydaje mi sie,ze on choruje po cos.Tak jakby jego stan mial tlumaczyc ewentualne niepowodzenia.I jest to pewnego rodzaju sposob zwrocenia na siebie uwagi innych. Uwazam go za bardzo slabego czlowieka i nie wiem jak bedzie sobie radzil w przyszlosci z powazniejszymi problemami?martwi mnie to i jesli nawet nie spedzimy ze soba zycia,to chcialabym mu jakos pomoc.Zawdzieczam mu naprawde wiele,i nie chce go zostawic samemu sobie. JA sama mam problemy i dlatego potrzebuje osoby nieco bardziej odpornej i optymistycznie nawtawionej do zycia,a tak nie jest w jego porzypadku. No ale jak mu pomoc???pieniedzy nie mamy,wiec specjalista odpada.Jeszcze bede szukala jakiegos gratis,ale chyba taki nie istnieje. JAk widze,jak on potrafi byc kochany,pomocny,wyrozumialy,czuly.Te wszystkie jego dobre cechy przyslaniaja mi zle,i czy to nie to jest najwazniejsze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×