Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pani_Halinka

PrawdziwychKobietKoalicjaPrzeciwkoKłamstwuHerbacieImężomKasującymNumery

Polecane posty

Myszor - piątkowe popołudnie jak najbardziej - mnie uzależnia dostęp do netu, fochy dzieci no i sprawny net - poza tym wpisuje się ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeeesssooo 12 lat :D a mnie pierwszy rok strzeli za miesiąc dopiero :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale liczyć trzeba chyba jak długo ludzie ze sobą żyją, bo czasem tego mieszkania przed ślubem jest więcej niż stażu po ślubie :D a jedno od drugiego się niczym nie różni (no chyba że spotykanie polega tylko na spotykaniu a nie mieszkaniu ze sobą) no i wc powyższego u mnie wychodzi 2 lata \"stażu\" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
melduje się po konserwacji :-) mam 10 lat stażu i Stokrotko masz rację,że inaczej myślałam po 2,5 latach - no po prostu potem coś co było czymś cudownym przygasa a pragnienia pozostają ... Przypomnijcie sobie dziewczyny ile emocji dostarczało na początku samo trzymanie za rękę... nie mówię ,że teraz wcale bo to zawsze będzie miłe. Mój mąż wogóle duży jest i jak idziemy za rączkę to tak milutko trzymać swoja dłoń w jego... piękna sprawa,... ale kiedys czułam to wszystkimi zmysłami a teraz mówie pięknie jest.... to taka mała różnica ale na tyle duża ,że wiem że cegoś juz nie ma a ja to chcę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaa ja mam takie pytanko: Rybko czy rozmawiasz ze swoim przyjacielem o wszystkim? tzn. czy opowiadasz mu o swojej rodzinie, mężu? czy jest to tylko taki seksik ? :D interesuje mnie to bo ja bym przyjaźni męża nie zdzierżyła. (nie zapędzam się tak daleko jak kochanka :D, mam na myśli tylko przyjacielskie kontakty - jeśli takowe są możliwe :P ) bo ja nie wyobrażam sobie, że mój mąż mógłby innej kobiecie cokolwiek opowiadać ( bo w przyjaźni jest tak, że ludzie o wszystkim gadają, o swoich związkach też - nieprawdaż?). no i jak pomyślę, że inna kobieta miałby słuchać czegokolwiek o nas (nawet nie o sprawach intymnych - tego nie zakładam, ale o zwykłych sprawach,jakichkolwiek) - i może jeszcze w jakiś sprawach próbować doradzać to mnie trzęsie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra, Rybka, a jak by zareagował Twój mąż, gdyby się o wszystkim dowiedział? A jak by zareagowały Twoje dzieci, gdyby się dowiedziały? Nie mówię, że teraz, bo małe są, ale później. Wiesz, ja może i jestem pryncypialna, ale trochę wiem, o co chodzi, bo swego czasu u jednego z moich rodziców też odkryłam nieszczerość wobec drugiego, zdradę może nie fizyczną, chociaż tego nie wiem, bo nie miałam możliwości tego sprawdzić, ale na pewno zdradę psychiczną i to taką poważną, przy czym w czasie rozmowy to zostało przedstawione jako właściwie niewiele znacząca znajomość, chociaż wszystko to, co wiedziałam dokładnie temu przeczyło. Do tego rodzica mam teraz wielki dystans, patrzę na niego przez pryzmat tego wszystkiego, a najbardziej wkurwiające i bolesne jest to, że ten rodzic nie widzi w tym nic złego i ma taką właśnie cyniczną i nihilistyczną postawę. Więc, Rybko, to nie jest tak, że Ty sobie masz tego faceta na boku, a wszyscy są szczęśliwi, bo i Ty jesteś zadowolona. Zresztą, tak może i jest, ale tylko do momentu, jak się wszystko wyda, a żeby się nie wydało, to Ty naprawdę musisz się gimnastykować. I ja tego właśnie wszystkiego nie rozumiem, ładować się w coś nowego, nie skończywszy starego, ja bym w takiej sytuacji spojrzeć na siebie spokojnie nie umiała. No chyba że miałabym wystarczające poziom cynizmu w sobie. Wytoczyłam ciężkie działo, idę pospacerować trochę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszor, to absolutnie nie \"taki seksik\" ja lubię tajemnicze spotkania, romantyczne kolacje, drżenie spowodowane samym czekaniem, czy uczucie szczęścia przy trzymaniu za rękę, inne sprawy to jakby rozwinięcie. Jesteśmy przyjaciółmi - oczywiście , o to się wszystko opiera. A co do rozmów jakoś nie mamy ustalonego tabu, ale nie zwierzam mu sie z moich relacji z mężem i vice versa. Jeśli któreś z nas chce to mówi o tym czy owym , ale to raczej z potrzeby wygadania sie a nie chęci uzyskania rady... ja traktuję ta znajomośc jako cos bardzo oderwanego od życia codziennego i wierz mi ,że przy wspólnych zainteresowaniach tematów jest aż nadto... nie opowiadamy sobie ani większych ani mniejszych spraw małżeńskich a nawet domowych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak Halinka ,teraz rozumiem. Oczywiście masz rację,że może to boleć. Ja nie zakłądam ,że życie jest piękne dla wszystkich bo ja jestem szczęśliwa. Gdyby wyszło to na jaw to ... no włąsnie ...nie wiem co. Może w przyszłości któreś z dzieci odkryje te ajemnice,może wyda się to w inny sposób... będzie źle i będę źle się z tym czuła, może będę żałować. Może porównanie nie jest wybitne,ale czy jeżdżąc samochodem zakładamy,że możemy potrącić pieszego lub spowodować śmierć kogoś ze swojej ewidentnie winy i pójść do więzienia a rodzinę będzie to bolało - nie. Ja tez nie zakładam najgorszego z możliwych toku zdarzeń, może to błąd, ale ja doszłam do wniosku że zaryzykuję... Nie wiem czy mi powiesz, ale zapytam - a w jaki sposób sie dowiedziałaś? Stokrotko, a Ty co myślisz o konsekwencjach - powinno sie zakładać najbardziej pesymistyczny tok wydarzeń czy trzeba wierzyc ,że życie może byc piękne do końca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehh dziwaczne to jest dla mnie :D widzę tu brak..konsekwencji: decydując si na małżeństwo, czy też związek bez papierka - mniejsza z tym - dobrze wiemy, że kiedyś tzw. ekscytacja nie będzie już tak intensywna jak na początku. no przynajmniej ja się tego spodziewam :D i wiedziałam, biorą ślub, że kiedyś będzie inaczej. jeśli się na to nie godzimy - na to osłabienie czuć czy jakkolwiek to znawać - to powinniśmy być konsekwentni i nie wiązać się z jedną osobą na dłużej niż na przykład 5 lat. w ten sposób mamy ciągłą ekscytację :D teraz Rybko jesteś niekonsekwentna, no i trochę wygodna. może nawet egoistka. nie oceniam kogo kochasz a kogo nie, bo trudno to zmierzyć. to tyle na tę chwilę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie, też mam znajomych gdzie taka zrada wyszła. syn zobaczył ojca z inną kobietą. w pkp co lepsze, zupełnie przypadkiem. tylko w tej rodzinie ten facet nic nie robi sobie z tego, że wszyscy wiedzą. dalej zdarza się, że znika na jakiś czas i wszyscy wiedzą o co chodzi :o nie mnie oceniać czemu jego żona na to \"pozwala\". a facet jest powszechnie uważany jako kłamca. przede wszystkim dla swoich dzieci, które ledwo mogą na niego patrzeć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamiętajcie tylko dziewczyny, że to głównie wasze dzieciaki będą was \"oceniać\". co my tu sobie piszemy to nawet nie jest ważne - a przynajmniej nie powinno być zbyt ważne dla was. mąż też albo odejdzie, albo ręką machnie. gorzej z dziećmi. co innego kiedy ludzie się rozwodzą, dzieci muszą się z tym pogodzić, ale przynajmniej wszystko jest jasne. gorzej jak takie wieloletnie kłamstwo wyjdzie na jaw. chyba trudniej to przełknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszor a dlaczego mam się zgodzić z Twoja teorią,że jak sie decyduję na małżeństwo to rezygnuję z uniesień? To nie tak, sa normy ja wiem, warto żyć zgodnie z przykazaniami - też wiem, ale ... no własnie zawsze pozostaje jakieś ale ... jeśli ja chcę to przeżywac to to robię i nie jest tak ,że mąż mi tego nie daje więc szukam innego. Małżeństwo to wspólne życie i toczy się tak jak chcemy -oboje! ja tez pewnie juz nie wzbudzam w nim takich emocji jak 10 lat temu - jedni się z tym godzą,innym brak ale wierzą,że tak powinno byc a jeszcze inni szukaja innych rozwiązań... CO najlepsze wiele jest osób, kótre w sytuacji poznania kogos nowego rzucaja sie w wir namiętności zachłannie i nagle zmieniaja życiopogląd - ja mówię otwarcie Wam ,że myślę jak myślę i tego sie nie wstydzę. Pięknie by było aby cały świat był idealny , ale tak nie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rybka, ale co Ty mówisz?? \"Może boleć\"? Musi, a nie może. Porównanie rzeczywiście nie jest wybitne, moim zdaniem w ogóle jest bez sensu, bo odpowiedzialny, dorosły człowiek właśnie jeżdżąc samochodem powinien się liczyć z tym, że może jednak spowodować wypadek, bo podstawowa zasada za kierownicą, to zachować zdrowy rozsądek i umieć przewidywać. Rybka, bądźmy szczere ze sobą, jakbyś to wszystko, czego szukasz, znajdowała w małżeństwie, to nie miałabyś nikogo na boku. I jak to się ma do tego, że kochasz męża? Bo mi się wydaje, że może Ty go i kochasz, ale bardziej na zasadzie, że to jest mój mąż od 12 lat, więc się do niego przyzwyczaiłam. Widzisz, bierzesz z życia garściami i ja tego nie potępiam, bo każdy żyje tak, jak mu pasuje. Ale moim zdaniem nie bierzesz poprawki na to, że masz dzieci, a jak się człowiek decyduje na dzieci, to musi się liczyć z tym, że wychowanie dzieci to nie jest 5 lat, czy 10, tylko właściwie pół życia. Dziecku trzeba zapewnić poczucie bezpieczeństwa i to jest najważniejsze i nawet jak się ma 20 lat, to to jest potrzebne, a potem raptem bum i nie ma tego, bo mamusi, czy tatusiowi brakowało ekscytacji w domu i łaziła sobie na boki. I wbrew pozorom to nie jest tak, że dzieci to nie dotyczy, bo to sprawa pomiędzy małżonkami. To właśnie najbardziej dzieci to odczują. A dowiedziałam się w bardzo prozaiczny sposób, jak już nie miałam kasy na komórce, to korzystałam w miarę potrzeb z komórki tego właśnie rodzica, za wiedzą i pozwoleniem tego rodzica i kiedyś na tej komórce był po prostu otwarty sms z gorącym wyznaniem. A potem no cóż, trochę powęszyłam i wywęszyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laurka też masz rację ... i może po prostu ja jakaś skrzywiona jestem, ale pomimo tego że nie umiem Wam wyjaśnić,że męża kocham to tak jest a \"drżenia\" potrzebuję i to sobie zapeniam w taki a nie inny sposób i wiecie co , dopóki ktoś sam się nie znajdzie w takiej sytuacji to trudno to zrozumieć... mi tez wystarczała miłośc męża i to co między nami jest ... dopóki nie spóbowałam ,że może być cos jeszcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"jak sie decyduję na małżeństwo to rezygnuję z uniesień\" nie,nie Rybko, nie rezygnujesz z uniesień ale masz świadomość że nie będą one tak samo intensywne prze kolejne 30 lat. a jeśli chce się by ciągle było super to nie dla takiej osoby jeden związek na całe życie :) tak myślę i już :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze Wam powiem,że nigdy nie twierdziłam ,że robię dobrze... Halinka dałaś mi do myślenia tymi dziećmi.... może faktycznie za bardzo bagatelizuję sprawę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stokrotka, nie masz racji. Uwierz mi, że dziecko lepiej zniesie kulturalnie przeprowadzony rozwód, niż jak się raptem znienacka dowie, jak wolny czas spędza mamusia, czy tatuś, bo że się dowie, to nie mam żadnych wątpliwości, a same wiecie, jak dzieci idealizują rodziców, więc się nie zdziwcie, jak Was potem dziecku uraczy jakimś miłym epitetem. A podejrzewam, że syn matkę to już najbardziej - na zasadzie kompleksu Edypa. Te, że Rybka łapie dwie sroki za ogon, to nie jest wybranie mniejszego zła, tylko egoizm, wygodnictwo i cynizm. Rybka - może i są w tej kwestii jakieś normy, ale to nie jest tak, że jeśli ktoś te normy zachowuje, to robi tak tylko dlatego, że właśnie takie, a nie inne te normy są, a przecież wypada za normami podążać. Mi się wydaje, że to jest przede wszystkim kwestia tego, jakim kto jest człowiekiem i co uważa za złe, a co uważa za dobre i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram Halinkę w kwestii dzieci. tak jak pisałam wyżej - w przykładzie który podałam dzieci nie mogą bez obrzydzenia patrzeć na rodzica. pierwsze określenie jakie na myśl przychodzi na ojca to kłamca. przykre, nie ? a rozwód jest jasny. i z tym dzieciom łatwiej się pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laurko oczywiście,że nie podobało by mi sie to ,ale na pewno nie byłby to powód do rozwodu... oczywiście mój maż może myślec inaczej tego przecież nie wiem.... A czy Ty i inne dziewczyny możecie z całą szczerościa powiedzieć ,że spotykając faceta, który po prostu chciałby CIę spotykać bez żadnych zobowiązań dla samego bycia z Tobą- to co...??? no własnie co? powiedziałybyście bez żalu nie ,nie ,nie??? I zanim odpowiecie, wyobraźcie sobie ta sytuacje dobrze... nie będę Was prostowac , ale wierzcie mi niełatwo na takie pytanie odpowiedzieć...naprawde szczerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja myślę, że odpowiedziałabym nie, nie, nie. a jesli chciałabym bardzo, bardzo - co znaczy że chciałabym być z tą osobą, dzielić życie - to zakończyłabym poprzedni związek. bo takie spotykanie się by pogadać, potrzymać za rękę i pójść do łózka to tylko namiastka związku dla mnie. dlatego mieszkam z moim facetem :) jeśli poczuję kiedyś coś do innego i będzie to silniejsze niż uczucie do męża to odejdę. dobrze to sobie wyobraziłam, naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
p.s. bo np. w moim słowniku nie ma formułki \"bez zobowiązań\" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie od razu trzeba brać rozwód jak czegoś w życiu brakuje\" zgadzam się, Stokrotka, tylko wiesz, my tu nie mówimy o sytuacji, kiedy brakuje Ci łyżeczek w kuchni, albo głębokich talerzy, tylko o czymś poważniejszym. Tylko mi się to wszystko wydaje tak strasznie niedojrzałe, zrobiło się trochę nudno, nie ma tej ekscytacji, to poszukajmy kogoś, kto nam tę ekscytację zapewni. To jest niedojrzałe, bo małżeństwo nie polega na tym, że jak czegoś nie ma, to idziemy po to do kolegi. Trzeba się z tym liczyć, że małżeństwo to nie uniesienia przez cały czas, tylko życie i jak się zestarzejemy, to jedno drugiemu będzie musiało dupę podcierać, bo to jest życie. A kobieta, która w takiej sytuacji łapie dwie sroki za ogon, jest wygodnicką, cyniczną egoistką. Bo to naprawdę jest kwestia tego, jakim kto jest człowiekiem i jak mu jest ze świadomością, że mężczyznę, któremu ślubowała to i tamto teraz oszukuje i to jak oszukuje. Ja wcale nie mówię, że małżeństwo powinno być na całe życie i po grób. Ja uważam, że nie wolno drugiej strony oszukiwać i jak Ci brak uniesień i się decydujesz na kogoś innego, żeby Ci to zapewnił, to weź daj spokój temu biednemu mężowi, nie rób z niego rogacza i tego, który żony nie może zaspokoić w tym, czy innym sensie i żyj sobie jak chcesz, tylko bądź w porządku wobec niego i wobec siebie! Rybka, jeśli byłabym szczęśliwa z mężem, to bez żalu powiedziałabym nie. Co z tego, że jakiś facet może chcieć się ze mną spotykać bez zobowiązań, a niech sobie chce. Tylko że w momencie, kiedy i ja zaczynam tego chcieć, to coś już jest nie w porządku, ale nie możesz przestać się oglądać na męża i rzucić się w namiętności! Najpierw zakończ jedno, a potem ładuj się w drugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
e tam. weryfikacja następuje pewnie u tych, którzy boją się zmian i przewrotów w życiu. bo rozwód to rzeczywiście nagła zmiana dla samych zainteresowanych i otoczenia. wygodniej się ukrywać z romansem niż zacząć nowy związek PO uprzednim zakończeniu starego - doskonale to rozumiem. ale zdecydowanie jestem za odważnymi zmianami w zgodzie ze sobą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz Rybko. zazwyczaj jest tak, że człowiek poznaje drugą osobę (drugą oprócz męża ;) ) i zaczyna się. Ludzie się poznają, spotykają i ciągle chcą więcej. Zazwyczaj przychodzi potem uczucie, chęć wspólnego zamieszkania. I dlatego ludzie się rozwodzą by ten drugi związek rozpocząć. a u ciebie i twojego przyjaciela stoi w miejscu - jest ciągle tak jak na początku, nie macie ochoty spotykać się częściej i częściej. stąd mój wniosek, że uczuć w tym związku jest niewiele, a wręcz nie ma nic oprócz sympatii, przyjaźni. A spotykacie się tylko dla, uhm, przyjemności, choćby fizycznej. I dlatego nie myślisz o rozwodzie. ale mogę się mylić :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak w ogóle myślę, że ten temat jest nie \"do przegadania\" :) co osoba to inne podejście (naturalne). możemy tak tu sobie o tym pisać przez kolejne 60 stron jak na topiku iwośki ludzie o aborcji :D zawsze będzie ktoś na tak i ktoś na nie, ale przekonać się, jakich argumentów sensownych by nie użyli, to się nie przekonają. ale mamy swoje forum i możemy woje zdanie poznać. i fajnie jest :D a może teraz wspólna kawka, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszor - prawie masz rację... absolutnie nie chcę rozwodu, absolutnie nie chcę byc na stałe z A. - myślę, że pociąga mnie włanie dlatego ,że nie piorę jego skarpetek i nie robię herbatki na kolację. Randkujemy i tak jest OK. Natomiast mąż ma zupełnie inne prawa i nawet to pranie skarpetek wynika z miłości... dlaczego mam kończyc swoje małżeństwo? to bez sensu jak bym musiała wybrac nie zastanawiałabym sie ani chwili - ale czy naprawdę muszę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszor a to mleko jeszcze masz? bardzo chce mi sie takiej milusiej kawki może z kawałkiem jabłecznika?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak Adam? :D nie odpowiadaj, nie musisz, tak sobie gdybam. skojarzenie mam od razu z Adamem z \"Nigdy w życiu\" (bo Niebieskiemu Adam było, nie? :D ). W kolejnej częście zagra go Deląg, a fuj. w ogóle całą obsadę łotry zmieniły 😠

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×