Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emmi

konflikt między ojcem a synem

Polecane posty

Mam problem. Mąż nie czuje więzi z synem, jest fatalnym ojcem... niby się stara, niby coś próbuje ale to tylko na chwilę albo jak ma tzw,, dzień dobroci dla zwierząt,, Jest człowiekiem dobrym, dba o nas pod kątem materialnym, ale uczuciowo szczególnie względem syna jest katastrofa. Jak to zmienić? Psycholog odpada, próbowałam, mąż nie widzi potrzeby konsultacji. Czy ktoś też ma taki problem w rodzinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest człowiekiem spokojnym a syn wyprowadza go z równowagi, ciągle ma do niego pretensje, ubliża mu... chłopak stara się jak może ale zawsze jest nie tak, ciągle za mało. Jak uda mu się coś dobrego zrobić to mąż nie pochwali, nie powie dobrego słowa, ale jak tylko coś mu nie wyjdzie to od razu jest reakcja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tylko ja takiego fajnego faceta trafiłam? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam..
z moim ojcem. przykre to jest bo to rzutuje na cale zycie potem ale trudno nic nie zrobie. ostatnio czasem troche gadamy szczerzej ale jednak jakas niechec albo wrogosc jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ile masz lat? I co czujesz? Tzn. Nie wiem jak o to napisać, ale dzięki Tobie chciałabym wiedzieć jak czuje się mój syn odepchnięty od ojca, niby rozmawiamy, ale on nie wszystko mi mówi, bo wie że mnie to boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki! :) Mój syn ma 11 lat. Problem z porozumieniem pojawił się bardzo szybko, liczyłam że z wielkiem dziecka coś się zmieni, podstawiałam pod nos książki, rozmawiałam, ale to nic nie dało... wszystko jest tak jak piszesz sporadycznie i ,,od wielkiego dzwonu,, za mało. Syn miał z 4-latka może mniej, kurcze nie pamiętam już, i zapytał dlaczego tatuś go nie kocha? Mąż jest dobrym czlowiekiem i chciałabym jakoś mu pomóc. Miał sam kiepskie kontakty ze swoim ojcem... no nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz,kiedyś czytałam ,ze są faceci u ktorych ojcostwo wzbudza strach.Rodzi sie mały synek,rodzi sie odpowiedzialnośc u ojca (przynajmniej powinna)Czasem ten strach przed ojcostwem przeradza sie w niechęć do dziecka,często niekontrolowaną.I z wiekem dziecka wzrasta.Poza tym jest jeszcze coś na zasadzie konkurencji.Maly syn zaczyna być konkurencją dla ojca,jesli chodzi o zainteresowanie ze strony matki.No i stąd często takie jak twój problemy.Mojego faceta ojciec do dzis nie do końca go akceptuje,i traktuje jak zło konieczne,córkę natomiast ubóstwia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam..
wlasnie tego sie obawaim u siebie ze jesli kiedykolwiek zaloze rodzine to sam bede powielal te bledne zachowania. bopje sie tego szczerze mowiac. nie wiem dlaczego moj ojciec sie akurat tak zachowuje i czy jego tez to robil. a moze wynika to z innych przyczyn. nie wiem ale wiem ze praktycznie ojca nie mam. tzn ciezko mi mowic jaki stan jest normalny ale widze teraz po tych latach ze moj jest zupelnie nienormalny. ojciec jest tez dobrym clzowiekim . nie ma problemow zadnych z nim itd ale jak mowie nie ma podejscia zadnego do dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem na etapie robienia obiadu ale jestem i zaglądam. Już raz kafeterianie mi przyszli z pomocą i mam nadzieję, że może i na ten temat znajdę odpowiedź, podpowiedź jak działać. ja tak mam...//:) wiesz, ja z synem rozmawiam, tłumaczę mu że tatuś po prostu nie umie, ale żeby on wiedział, że to nie jest normalne, syn jest ciepły, delikatny, troskliwy, ale jaki będzie do własnych dzieci? Bardzo się tego boję... Asega//:) Tak. Masz rację, też na coś takiego trafiłam, ale mąż czytał ze mną książkę jak byłam w ciąży, żywo interesował się jej przebiegiem, bardzo przeżywał przyjście na świat syna i był bardzo dumny i ciągle z nim był... ale szybko ostygł w tych uczuciach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam..
ja juz wiem ze teraz bede potrzebowal ciezkiej pracy nad soba zeby nie byc taki jak on. a co do swojego syna to dobrze ze mu tlumaczysz ale moze maz jakos sie przemoze bo przeciez wszystko da sie zrobic jesli sie chce. moze trzeba pogadac dlaczegto ma taki stosunek do syna a nie inny naprawde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmawiałam i rozmawiam. Dużo przeczytałam na ten temat, bo podejrzewam, że to przez brak wzorca, ale kurcze, ja nie miałam wzorca matki a staram się być dobrą matką... momentami wydaje mi się, że jemu po prostu się nie chce, że tak mu wygodniej. Zbywa dzieciaka przy każdej okazji, jak ma mu czas poświęcić to woli zająć się rzeczami których nie lubi, byleby mieć wykręt :( Z drugiej strony ja syn ,,zaginął,, nam nagle to pomimo że do pracy jechał, a ma taką że spóźnić się nie moze, to ją olał i latal po okolicy w poszukiwaniu syna :) Nie powiem, że zupełnie traktuje go jak powietrze, nie, ale jak kogoś komu wystarczy 3 minuty poświęcić uwagi i to wystarcza... no, jak patrzę na tatusiów kolegów syna to u nich jakoś to inaczej wygląda. Nie umiem dotrzeć a do psychologa nie pójdzie :( A myślę, że psycholog najwięcej by tu pomógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak tak mam...// :) Kurcze zmartwiłeś mnie, a raczej utwierdziłeś w przypuszczeniach i rozwiałeś złudne nadzieje... piszesz że masz 25 lat... mnie znów jak syn miał 2 latka tłumaczyli że potem będzie lepiej że po prostu on nie umie z takim małym dzieckiem... czekałam do 7, potem 9... teraz ma 11 i raczej tylko poprzeczki podnosi nic po za tym, jak był szorstki, wymagajacy i odpychający taki został nadal... Ty masz 25 lat ... kurcze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam..
nio mam 25 :) i tak to wyglada wlasnie. u mnie teraz jest gorzej bo potrafie sie ostro poklocic z nim i postawic sie dosc bym powiedzial ostro. ale ostatnio cos zaczyna czasem gadac szczerze ze mna. to mnie zszokowalo. moze gdybym zapytal o jego hobby to by sam nawijal juz. ale ja teraz tez malo wychodze naprzeciw jakos. nie chce mi sie. obojetnie traktuje rodzine raczej. sadze ze sie nie zmienie juz za pozno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój stawia się jakoś tak od 7 roku życia, najpierw dziecinnie, ale nabiera to mocy... teraz jakby zmalało, bardziej płaczliwy się zrobił :( Potrafi po swojemu ,,wtgarnąć,, czy ,,stanąć okoniem,, ale niesamowicie silnie przeżywa te utarczki. Sama niem wiem... dziękuję, że napisałeś, bardzo to dla mnie ważne, poważnie. Nie mówię, że od razu się rozwiodę... ale mam praktyczne spojrzenie na sprawę... chociaż nie ukrywam, że liczę też na to, że odezwą się osoby, które mają podobny problem i tak jak ja szukają sposobu na rozwiązanie go i wspólnymi siłami na coś wpadniemy. Ale cieszę się, że napisałeś i mogę poznać być może ,,syna z przyszłości,, Bardzo to cenne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam..
zaraz ide do pracy wiec sie zegnam. milo mi bylo bardzo popisac z Toba. mam nadzieje ze jakos wszystko sie ulozy pozytywnie. czasem warto skorzystac z pomocy specjalisty. zdaje sie ze za darmo nawet przyjmuja. daje to efekty jak slyszalem od znajomych. papa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Ale mąż nie chce pójść, a jak sama sięgam porady to sprowadza się do tego że chcą z nim porozmawiać i koniec... Bardzo Ci dziękuję jeszcze raz i może jeszcze zajrzysz? Miłej pracy życzę 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam..
jeszcze jestem :) no fakt to masz duzy problem. nie wiem tylko dlaczego maz tak staje okoniem zeby nie pojsc do psychologa np. bo rozumiem ze to maz tak jest negatywnie nastawiony. dziwne. przeciez to jest w interesie jego i calej rodziny zeby to rozwiazac. a co do pracy to praca dorywczo spoleczna heheh pomagam mamie w jej pracy bo ma teraz nawal zajec:) zagladam tutaj regularnie wiec pewnie jeszcze bede potem. pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Syn miał problemy ze słuchem, który opóźnił trochę jego rozwój i w związku z tym bywaliśmy regularnie u psychologa. Psycholog od razu zorientował się, że oprócz problemów rozwojowych przy takiej wadzie jest coś jeszcze nie tak. Rozmowa i propozycja spotkania z tatusiem, potem propozycja spotkań rodzinnych. Mąż był aż dwa razy na spotkaniu z panią psycholog i dopóki mówiła o problemach dziecka siedział spokojnie, jak przeszła na temat jego osoby to nie było rozmowy bo mąż krótko ją skwitował, powiem delikatnie że się myli i wyszedł... za drugim razem kilka lat później było podobnie. To jest moja wina, bo ja wychowuję mamisynka, ciotę, kalekę, niedorajdę życiowego... kurcze nie pamiętam innych określeń... więc jak mu mówię, to wychowuj go ty, to jest cisza... Napisz mi kiedyś jaka była i jest Twoja mama, czy była dla Ciebie wsparciem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Syn miał problemy ze słuchem, który opóźnił trochę jego rozwój i w związku z tym bywaliśmy regularnie u psychologa. Psycholog od razu zorientował się, że oprócz problemów rozwojowych przy takiej wadzie jest coś jeszcze nie tak. Rozmowa i propozycja spotkania z tatusiem, potem propozycja spotkań rodzinnych. Mąż był aż dwa razy na spotkaniu z panią psycholog i dopóki mówiła o problemach dziecka siedział spokojnie, jak przeszła na temat jego osoby to nie było rozmowy bo mąż krótko ją skwitował, powiem delikatnie że się myli i wyszedł... za drugim razem kilka lat później było podobnie. To jest moja wina, bo ja wychowuję mamisynka, ciotę, kalekę, niedorajdę życiowego... kurcze nie pamiętam innych określeń... więc jak mu mówię, to wychowuj go ty, to jest cisza... Napisz mi kiedyś jaka była i jest Twoja mama, czy była dla Ciebie wsparciem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asega//:) Mówi się, że córeczki są tatusiów, no ale jak jest syn? kurcze, wracając do tego co napisałaś, no może ... a nawet na pewno zajmując się dzieckiem musiałam trochę odstawić męża, no ale to wiadome przecież, bo dziecko samo koło siebie nic nie zrobi. Ale na początku to może nie bo byłam zmęczona, ale po miesiącu już całkiem niźle sobie radziłam i miałam czas dla męża. Były masze wieczory, były rozmowy, spacery... nie został odstawiony na boczny tor. Mimo tego, to co teraz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzehoo
hej Emmi! Ja też mam 25 lat, tak jak "ja tak mam". Poczytalem sobie Twoje wpisy. No i ja też tak mam. Znaczy miałem raczej... Ale może to, co napiszę, troszkę Cię pocieszy. Mój ojciec nie był ojcem... Zapewniał nam byt, ale ojcem nie umiał być. Nie raz płakałem przez niego po nocach. Jak byłem troszke starszy to zaczynałem się stawiać. Nic nie pomogło. Mój ojciec zawsze musiał mieć rację. Jest pracoholikiem. Ciągał nas (mnie i mojego młodszego brata) zawsze ze sobą do pracy. Więc już jako 14 latek pracowałem po 10 godzin dziennie w warsztacie samochodowym. No i oczywiście zawsze byłem niedojda, nic nie potrafiłem, raz nawet jak coś tam źle zrobiłem, to nazwał mnie bękartem... Wyszedłem stamtąd, nie wytrzymałem. Naprawdę się starałem... Czasem mnie pochwalił, jeśli coś zrobiłem tak jak miało być zrobione. Oczywiście do tej pracy ciągał nas na siłę, żebyśmy w przyszłości nie mieli lewych rąk. Nie powiem, to mu się akurat udało. Ale gdzie to dzieciństwo? Kiedy wszyscy koledzy bawili się na podwórku, ja musiałem mu "pomagać". Nawet w niedziele zawsze znalazł coś, co musi być zrobione. Ciągał nas na działkę do tego foliaka i musieliśmy tam "zapylać pomidorki". Jak ja go wtedy nienawidziłem... Zdałem maturę i od razu poszedłem do niego się pochwalić. Zdałem ją najlepiej w całej szkole. Powiedział tylko: "no, to fajnie". Zero emocji, nic... Po maturze poszedłem na studia, daleko od domu, 600km. Wtedy jak wracałem do domu, raz na 2 miesiące, to było super. Ojciec przynajmniej się interesował co tam u mnie. A wcześniej to bałem się ze szkoły wrócić, bo raz na kilka dni robił kontrolę zeszytów i sprawdzał, odpytywał... Była przy tym taka atmosfera, że w czasie tego odpytywania, zawsze ryczałem. Teraz mieszkamy w jednym mieście, ale oddzielnie. Mama go zostawiła. Ja od dwóch lat jestem żonaty, żona jest w 5tym miesiącu ciąży. I modlę się, żebym nie był takim tatusiem, jak on. Moja żona mówi, że jestem zupełnie inny niż mój ojciec - cieszę się z tego. Ale wiesz co jest pocieszającego w całej tej historii? Teraz ojciec jest dla mnie jak kumpel. Naprawdę, mamy wspólny język. Odwiedzam go tak często jak mogę, pomagam. Mieszkamy w Niemczech, on nie zna języka, więc wszystkie jego sprawy załatwiam ja. Wygląda tak jakbym zapomniał o tym, jaki on był. Ale tego się nie da zapomnieć. Po prostu nie mówię o tym. Kiedyś, jak z jakiejś tam okazji wypiliśmy sobie troszkę, to mu powiedziałem: "Wiesz tato, ale ty to się zmieniłeś na stare lata". Wiesz co odpowiedział? "To nie ja się zmieniłem. To ty jestes teraz mądrzejszy i można z tobą pogadać. A nie jak z gówniarzem". Może tak mówi, bo skończyłem studia, mam wspaniałą żonę. Jemu nigdy się to nie udało. Osiągnąłem troszke więcej niż on. Teraz jest ze mnie dumny. Ale ja nie zapomnę. Jedynie mama mnie wspierała. Ale teraz, wyobraź sobie, to właśnie z mamą nie mam kontaktu. Zostawiła całą rodzinę i wyprowadziła się. Mieszka z innym facetem. Może to wina ojca, nie wiem. Może ona czekała tylko, aż ja i mój brat się usamodzielnimy. I odeszła. Szkoda tylko, że nas teraz nie chce znać... Czekam na Twój wpis. Jeśli masz pytania, to pytaj. Odpowiem na każde, jeśli ma Ci to ułatwić sprawę. Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grzehoo//:) Najpierw to gratuluję z odmiennego stanu żony 🌻 bo potem mogłabym zapomnieć, bo Twój post i Twoja historia mnie wzruszyły... ja nie jestem taka płaczka, ale te odzywki, to zachowanie... takie znajome... aż sobie trochę popłakałam... ale to dobrze, chciałabym jak najwięcej usłyszeć refleksji i wspomnień z takiego życia. Cieszę się, że teraz jest dobrze między Tobą a ojcem... ja akurat na to spojrzałam trochę inczej, ale to nieważne. Nie wiem co mam robić? Wspieram syna, rozmawiam z nim nawet na tematy na któe powinien rozmawiać z nim ojciec bo to czysto męskie sprawy, ale mąż jest ponad to... są chwile kiedy ma dla syna czas, ale to tak mało... jak gonauczyć? Jak go przekonać? Jak mu otworzyć oczy bo on zdaje się postrzegać to wszystko zupełnie inaczej... Na pewno mam wiele pytań ale muszę jeszcze pare razy przeczytać Twój post i pomyśleć nad nim... bardzo Ci dziękuję. Ja również pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak mam..
ja tez wrocilem ale widze ze po tym co napisal grzechoo to ja juz nic nie dodam. bardzo wyczerpujaco opisal taki przypadek. pozdrawiam :) grzechoo gratuluje juz teraz dziecka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem...
Emmi zastanawiam sie nad tym co napisalas. Moj mąz nigdy nie miał dobrego kontaktu z ojcem . nie lubia sie raczej. Dla mojego meza ojciec to jedno wielkie rozczarowanie i odwrotnie. Mamy trzy córki ale maz zawsze podkreśla, ze cieszy sie ze jest innyniż jego. I to jest prawda. Mój mąż kocha wszystkie trzy bezgranicznie. Rozpieszcza i nigdy nie staje po mojej stronie nawet jesli wie ze one nie maja racji. Zawsze mówil i mowi, że nie chcial by mieć syna. Myślalam, ze to tylko takie gadanie, ale po tym co napisaliscie ciesze sie, ze mamy tylko córki, przykro byloby patrzeć na niechec do syna. Uwielbiam patrzec jak oni sie razem bawia i jak maz je rozpieszcza i mogę sie tylko domyślac jak jest Ci cięzko gdy Twoj syn tego nie doznaje. Pozdrawiam i zycze aby Twój mąz zdal sobie sprawe jak bardzo syn go potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emi słoneczko
a w którym momemcie Twój mąż odsunął się od syna? Czy coś się stało czy raptem to się ujawniło? Mój mąz jest wspaniałym ojcem dla młodszego synka (3 latka) a bardzo ostrym i wymagającym dla starszego(obecnie 8 latka). Nie wiem jaka jest tego przyczyna. Jedno dziecko ropieszczane a drugie wciąż ganione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tak mam...//:) O na pewno jeszcze wiele informacji od Ciebie wyciągnę :) na razie jest to dla mnie wszystko nowe. Nie trafiłam nikogo do tej pory, kto byłby ,,synem z przyszłości,, i muszę poukładać sobie te wszystkie informacje, bo ja jeszcze czytam miedzy wierszami porównując to z moim obrazem i tworzy się wizja przerażającej prawdy... Jestem...//:) zastanawiam się jakim byłby ojcem gdyby była córka. Czy tak samo czy inaczej. Męża ojciec był alkoholikiem w najgorszym z możliwych typów. Mąż nie podniesie ręki na syna, było pare sytuacji, że ja bym przylała gdybym pierwsza go dopadła on nie. Czasem wydaje mi się, że uważa to że nie bije syna za coś idealnego i maksimum bycia dobrym ojcem... tak bardzo chciałabym zrozumieć, spojrzeć przez chwilę na syna jego oczami. Nie mogę znieść tej jego obojętności... może raczej tak małego zaangarzowania, tak małej potrzeby bycia z nim... to jest straszne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy odsunął się od syna? Trudno powiedzieć, kiedy się urodził miś to mąż ciągle się nim zajmował... wiesz, stworzyłam sobie takie porównanie, które może nie jest zbyt mądre, ale jakoś tak bardzo pasujące do siebie. Mąż w ramach ratownia żółwi sprowadzanych do Polski zakupił jedną sztukę i zajmował się nią i dbał 3 miesiące, potem zapał mu minął, jak powiedziałam, jak przypomniałam ale tak sam z siebie to raczej nie... jak urodził się syn to ciągle nim się zajmował, ale wiesz... po 3 miesiącach zapał mu jakby opadł i zajmował się jak go poprosiłam, ale tak sam z siebie to już gorzej. Około 2 latek zaczęliśmy zastanawiać się czy miś nie jest upośledzony, bo rozwijał się bardzo słabo, to był koszmar dla nas, ale pogodziliśmy się z taką możliwością, okazało się że tylko ma wadę słuchu i dlatego... ale po tym odkryciu, albo po tym przypuszczeniu, że jest nienormalny, mąż się zmienił... nie zauważyłam tego od razu, bo pracował, zajął się intensywnie nauką... teraz wiem, że uciekał z domu, z dzieckiem, leczeniem zostałam sama... mówiłam mu o osiągnieciach... ale to jakoś tak... niby fajnie, fajnie ale bez entuzjazmu, mąż właśnie do syna podchodził bez emocji, na zasadzie jesteś to jesteś, ale ... dodam jeszcze że problemy dziecka z uszami są dlatego, że ja bardzo chciałam aby synuś miał męża uszka, bo takie śliczne... i może o to chodzi? Mąż jest człowiekiem bardzo zdolnym, on uczył się w tempie mojego oglądania obrazków w książce i nagle trafił mu się taki syn, ani się pochwalić ani nic... sama już nie wiem... we wszystkim szukam przyczyny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagmatfałam z uszami :O Chodzi o to, że syn ma problemy z uszami. A ja w ciąży bardzo chciałam aby dziecko miało uszy męża i ma :) Śliczne, zgrabne uszka... ale sprawiają problemy... i tak nawet myśłałam, że może mąż ma do siebie żal, że to przez niego? Nie chce aby zabrzmaiło to głupio ale ja już sama nie wiem, dlaczego on taki jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do słoneczka//:) wiesz, staramy się o drugie dziecko, bardzo bym chciała mieć i miś nie może się doczekać rodzeństwa... ale właśnie zastanawiam się co będzie jak tatuś okaże się dla tego drugiego dobrym tatusiem? Jak to przeżyje mis? Albo jak urodzi się córeczka i będzie oczkiem w głowie tatusia... boję się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×