Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Emmi

konflikt między ojcem a synem

Polecane posty

Gość to ich jest dwóch
"synu" też nigdy do niego nie powiedział...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest ich dwóch//:) Tak. to nasza wina, macie babeczki rację... u mojego męża porozumienia nie będzie z ojcem... nie ma szans. Zero kontaktu, ale po czymś takim, coprzżył mąż to ja mu się nie dziwię. Nie napiszę dobranoc bo to nic nie da... idę myśleć... dzięki👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi, myślisz ze gdybym nie była w temacie zabrałabym głos w dyskusji? U mnie byłoby podobnie jak opisujecie ale kiedy widze przegięcie ze strony tatusia wkraczam do akcji ale nie przy synu tylko na osobności rozmawiam z mężem i jasno, wyraźnie bez owijania w bawełnę mówię wprost: Twój syn to nie mebel, że sobie przestawisz do drugiego kąta bo w tym już się znudziło! Jest takim samym człowiekiem jak ty i ja dlatego zważ, że potrzebuje pochwał, które pchną do dalszego działania a wyzwiska to na ulice bo w moim domu nie toleruję chamstwa i wulgaryzmów. Byłam, jestem i zawsze będę gotowa zostawić wszelkie dobra łącznie z tatusiem, który nie potrafi uszanować własnego syna. A powiedzcie mi prosze, czy pomyślałyscie, że to co dajecie swoim dzieciom one oddadzą nam za lat kilkanaście i dziesiąt? Do mam --> co z tego, ze staracie sie wpoić synom zasady kiedy tatus niweczy cały trud wychowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzehoo
Wiesz co, Emmi? Nie jestem do końca pewny, czy mam to przez matkę. Nigdy nie miałem do niej pretensji. Zawsze to ona była najlepsza, to ona mnie przed nim broniła, kiedy był zły. Zamykałem się w swoim pokoju kiedy coś "przeskrobałem", i słyszałem jak on uderza rękoma o szafki w kuchni... Przychodziła mama i robiła co mogła, żeby wszystko załagodzić. I naprawde nie wiem jak powinnaś porozmawiać z synem na ten temat. Ja, gdyby moja mama chciała o tym pogadać (ale nigdy nie chciała), to nie wiedziałbym jak się zachować. Nie wiedziałbym, co powiedzieć. Pewnie bym powiedział, że nic się nie stało, i że dam radę. Ale to też zależy od Twoich relacji z synem. Ja miałem dobry kontakt z mamą, ale na jakieś intymne tematy nigdy nie rozmawialiśmy. Ona nigdy nie pytała, a ja nigdy nie chciałem, żeby pytała. Wstydziłbym się. Ale, tak jak piszę, to zależy, jaki kontakt masz z synem. Moja mama była super, ale na krępujące tematy się nie rozmawiało po prostu... Czego teraz żałuję. Ale wiem, że wtedy to bym tego nie chciał. Z drugiej strony to wydaje mi się, że bardziej potrzebna jest rozmowa z mężem niż z synem. Ale znowu ta sama gra - wszystko zależy od tego, jakie masz kontakty z mężem. Czy rozmaiwacie o wszystkim swobodnie, czy są tematy, których nie poruszacie? Moja mama naprawdę robiła co mogła, ale ojciec był dyktatorem. Czasem jak za bardzo po mojej stronie stawała, to ją po prostu potrafił uderzyć. Choć z drugiej strony mama też miała wady, bo go zdradziła. Dowiedziałem się o tym dopiero miesiąc temu. Ale nie myślcie, że go usprawiedliwiam - co jak co, ale ręki podnieść nie wolno na nikogo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesoooo, Emi dlaczego Ty tłumaczysz swojego męża? Napisałaś: \"to co przeżył mąż w dziecinstwie...\" i co? dlatego mu wolno pomiatac Twoim synem? No widzisz, tutaj wkroczyć musisz Ty i stanowczo zabronić ranić syna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
emmi...... Często czytam Twoje topiki .kiedys na jednym nawet sie wypowiadałam w mini klubie.....:) ,ten topik jednak jest inny..... Myślę ,że masz rację.... to własnie zachowanie Twojego męza w stosunku do syna wiąze sie przede wszystkim z ...\'dziecinstwa\" z tego jak został wychowany....... uszę przyznac ze niestety tego nie zmienisz.......:( mozesz jedynie w sprytny sposob sprawić aby syn tego tak bolesnie nie odczuwał...:( Jedno jest pewne ...musisz jakos wpłynąc na meza aby ..nie wyzywał syna bo to rzeczywiscie wpłynie na jego psychikę...:( ale nic poza tym niestety nei zmienisz....:( Mysle ,ze kiedys ....za pare lat ...mąz zmiieni swoj stosunek lub syn znajdzie z nim wspolny język...... ale na to trzeba cxasu...... Często powtarzasz ze mąz jest dobrym człowiekiem.....moze poprostu ojcostwo go \"przeroslo\"?????? Mysle ze nic na siłę nie da sie osiągnąc.....albo czas ...albo ....Twoj spryt sprawi ze będzie lepiej Pozdrawiam CIe i bedę sledziła Twoj topik:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry:) Spałam kilka godzin a potem myślałam... wiem, że w ciągu jednej nocy nie wymyśli się zbyt wiele, ale jednak coś można. Przypomniała mi się n.p. sytuacja u mojej bliskiej koleżanki. Rozwiodła się z mężem dla dobra dziecka i sama mi nawet mówiła, że odkąd przychodzi to wreszcie dziecko ma tatusia, bo jak przyjdzie na te dwie godziny 2 czy 1 w tygodniu to poświęca tylko i wyłącznie jemu czas. Efekt był taki, że dziecko bardzo płakało gdy już miał wychodzić, sama byłam światkiem takiego pożegnania i jakoś było mi dziwnie, to proszenie ,,tatusiu jeszcze zostań,, ,,tatusiu nie odchodź,, :( Wtedy sobie pomyślałam, że chyba ja tak bym nie chciała... bo potem może dziecko zastanawiałoby się dlaczego takiego fajnego tatusia mama nie chciała? No przyniosła mi takie przemyslenie nie jedyne i spewnością czym dłużej będę myślała to będzie przemysleń więcej może będą sobie zaprzeczać? Mianowicie takie zawsze uważalam że matkę ma się jedną i sprawdziłam to na sobie, szukając substytutu matki i ojca też ma się jednego. To nie znaczy, że trzeba z nim być, ale gdybym zdecydowała się odejść dla dobra dziecka nie zamierzam szukać mu tatusia. Ktoś pytał że ja bronię męża. Tak! bronię, tłumaczę go na wszelkie sposoby i tym samym szukam przyczyny, bo znając mojego męża nie wierzę, po prostu nie wierzę aby to co na pozór wydaje się być takie oczywiste i złe, było prawdziwe. Raczej skłaniam się do wypowiedzi że ,,chce ale się boi,, z tym że wydaje mi się że ,,chce ale nie umie,, a to że nie chce pójść do psychologa może mieć podłoże zupełnie inne, nie każdy umie się otworzyć przed obcym czlowiekiem i to w cale nie musi oznaczać, że jego odmowa specjalisty świadczy o jego braku współpracy. Tak jak ktoś poradził, bo czytałam nowe wpisy, właśnie zamierzam diametralnie ukrucić przezwiska i wyzwiska. Próbowałam, nie wyszło mi ale to nie znaczy, że mam poprzestać, myślę, że przy moim uporze da sie to zrobić, od tego zacznę. margo37//:) oj to współczuję, że też przez coś takiego przechodziłaś, ja wczoraj nie miałam nadchnienia do buziek, którymi podpieram się w określeniu przyjacielksiego nastawienia do postów, ale moje stwierdzenie że masz szczęście że nie masz takiego problemu bynajmniej nie było w stylu ,, nie wiesz to się nie wypowiadaj,, tylko tego co napisałam, że jesteś szczęściarą pod tym względem, co nie znaczy, że nie mozesz mieć innych problemów... ja jestem otwarta na wszelkie przemyślenia, bo tak jak już napisałam nie mam na celu obrabiania tyłka mężowi, ale chcę pomóc obu panom. Ja też wkraczałam do akcji na osobności, ale doszło do takich absurdów, że nie mogłam czekać, a dziecko było za małe, aby wysłac go po cokolwiek do sklepu... Gdybym zacytowała Ci moje tłumaczenia byłabyś być może ze mnie dumna. Tłumaczyłam na rózne sposoby i podpierałam się nawet jego dzieciństwem, brałam go na ambicję, wskrzeszałam jego wspomnienia z pragnień jak był chłopcem, poruszałam solidarność plemników, czyli i poważnie i na wesoło... i też prosto, zwięźle i na temat :( Nauczyłam syna wielu rzeczy, mojego spojrzenia na świat i życie, jest bardzo wrżliwym dzieckiem, co mu utrudnia bardzo taki stan rzeczy z tatusiem, ale jest uczuciowy, ciepły, troskliwy, delikatny i mam nadzieję, że nie powieli wzorca tatusia, mój mąż cały czas powtarza, że on był inny w wielku syna... odbieram to za dobrą monetę. grzehoo//:) Mamy wspaniały kontakt i rozmawiamy na wszsytkie tematy, przerobiliśmy na ulicy temat seks :) przerabiamy zmainy przy dojrzewaniu, syn pyta bez skrępowania. Pyta też o inne rzeczy, n,p, skąd wzieły się pierwsze drzewa? No muszę przyznać, że trudno tak pięknie mi było popowedzieć, więc w takich sytuacajch mówię ,,tatuś nam powie,, albo ,,zapytaj tatusia,, ale że tatuś różnie reaguje, więc idziemy razem i ja zadaję pytanie, bo zanim synuś się wysłowi to tatuś już się zdenerwuje, bardzo uważnie sluchamy co tatuś opowiada, a potem idziemy do drugiego pokoju i pytam się czy wszsytko zrozumiał. Dla wyjaśnienia, mąż jako chodżaca żywa wiedza i encyklopedia opowiadał małemu dziecku na poziomie studiów wyższych, i ja musiałam potem dziecku przełożyć ze studiów wyższych na przedszkolne, potem wczesnoszkolne itd. Wiele prób wyjaśnienia aby zniżył swój poziom tłumaczenia nie powieodło się, ale z czasem muszę przyznać coś do niego dotarło, jak sluchał mojego poziomu i głową znacząco kręcił, to pewnie stąd narodziło się u niego że wychowuję głupka. Od niedawna odnaleźlismy się z mężem, bo żyliśmy jakoś tak z boku, po prostu oddaliliśmy się od siebie ale to pewnie spowodu dziecka, bo stanęłam po jego stronie... teraz odnajdujemy się, pracujemy nad tym i mam nadzieję, że wpłynie to korzystnie i na relacje z dzieckiem. Sa poprawy, to zabrzmi tak, jakbym teraz w drugą modłę pisała, ale specjalnie zaczęłam od tych zlych rzeczy, aby pokazać problem jaki jest i jaknajlepiej z możliwych naświetlić jak to wygląda, bo to sprawa bardzo zawiła. Porównując wcześniejsze lata to muszę powiedzieć, ze jest poprawa. Nie powiem w czym się przejawia bo muszę nad tym pomyśleć, po prostu wiem, że trochę jest lepiej. Dzisiaj porozmawiam z synem. Przykre że nie masz kontaktu z mamą po tym wszystkim... próbowałeś porozmawiać z nią? margo37//:)o! właśnie Ty napisałaś o tym moim tłumaczeniu :) Tak jak napisałam, tłumaczę go bardzo bo wierzę, że jest jednak inaczej. Być może powielam znany schemat p.t. ,,on się na pewno zmieni,, ale nie umiem przekreślić całęgo dorobku człowieka, wielu lat spędzonych razem... wiem, ten brak podejścia do dzeicka nie jest jaimś tam drobnym defektem, to bardzo ważna sprawa, ale ... no właśnie, ciągle to ale. walnięta//:) Nie ma żadnych szans Twoim zdaniem na zmianę? Piszesz, że za pare lat może zmieni swój stosunek... nie to że jestem czepliwa, ale skoro za pare lat jest szansa na zmianę stosunku to moze teraz jednak by sie też udało? Czy syn musi dorosnąć, zaimponować ojcu albo osiągnąć więcej aby ten go wreszcie zaczął cenić i spostrzegać jako syna? Rany! ja kocham dziecko takie jakie jest, on nie... on kocha z coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
margo37//:)o! właśnie Ty napisałaś o tym moim tłumaczeniu :) Tak jak napisałam, tłumaczę go bardzo bo wierzę, że jest jednak inaczej. Być może powielam znany schemat p.t. ,,on się na pewno zmieni,, ale nie umiem przekreślić całęgo dorobku człowieka, wielu lat spędzonych razem... wiem, ten brak podejścia do dzeicka nie jest jaimś tam drobnym defektem, to bardzo ważna sprawa, ale ... no właśnie, ciągle to ale. walnięta//:) Nie ma żadnych szans Twoim zdaniem na zmianę? Piszesz, że za pare lat może zmieni swój stosunek... nie to że jestem czepliwa, ale skoro za pare lat jest szansa na zmianę stosunku to moze teraz jednak by sie też udało? Czy syn musi dorosnąć, zaimponować ojcu albo osiągnąć więcej aby ten go wreszcie zaczął cenić i spostrzegać jako syna? Rany! ja kocham dziecko takie jakie jest, on nie... on kocha z coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi, to nie chodzi o to, ze ja jestem szczęściara bo nie przechodzę tego czy tamtego. Stanowcza i konsekwentna jestem, mam swoje zasady i nie pozwolę nikomu je łamać. Reakcja musi nastąpić w momencie pojawienia sie problemu, natychmiast bo później dzieje się właśnie tak, przeciąganie liny ja to nazywam. Już za pierwszym razem kiedy zauważyłaś coś niepokojącego należało zwrócić uwagę mężowi. Powtarzam raz jeszcze, kocham mojego syna i nie pozwolę na to zeby ktokolwiek skrzywdził ani fizycznie ani psychicznie! Błagam nie zrzucajcie winę na trudne dzieciństwo męża bo to nie jest wina przeszłości tylko braku reakcji z naszej strony. Myślimy sobie, że może się poprawi a tymczasem jest coraz gorzej dlatego też należy natychmiast rozwiązywać problem a nie czekać na to, ze mu minie. Nie miałam na mysli żebyś zaraz się rozwiodła tylko starałam sie zwrócić Tobie uwagę, że Twój syn cierpi i nie ma żadnego wytłumaczenia zachowań ojca. Mój mąż czasami zapomina się i tak jak Twój próbuje syna zdołować ale wie o tym, że jestem w stanie w każdej chwili spakować walizkę i wyprowadzić się bo spokój i równowaga psychiczna mojego dziecka jest dla mnie ważniejsza nawet od mojego szczęścia zresztą dla mnie szczęście jest odzwierciedleniem w syna oczach i jeśli one są smutne wówczas ja nie jestem spokojna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuna
Emi jestem dobrej myśli, że znajdziesz jakieś rozwiązanie i uda ci się pomóc mężowi i synowi w ich relacjach. Sama piszesz, że widzisz poprawę.Gdy dziecko wychowywanie jest tylko przez jednego z rodziców nie ma zapewnionych warunków dla rozwoju identyfikacji płciowej, pod względem płciowym nie będzie się dobrze rozwijać. Dziewczynka nigdy nie będzie wiedziała jak być kobietą, gdy jest wychowywana tylko przez ojca. Zgadza się? Kobiety kochają bez żadnych warunków, akceptują wszystkie cechy dziecka, miłość ojca jest miłością warunkową ma tendencje do wygasania. Sfera uczucia emocjonalna rozwija się pod wpływem matczynej opieki, dzieci mają poczucie bezpieczeństwa u matki. Sfera uczucia mężczyzn podporządkowana jest rozumowi. Oddziaływanie matczyne rozwija sferę uczuciową a ojca sferę społeczną. Dlatego tak ważne jest by dzieci wychowywane były przez obojga rodziców. Nie wolno porównywać twojego sposobu opieki nad synem ze sposobem męża. Ty i mąż macie bardzo różne psychiki. Ale na temat ubliżania powinnaś z mężem poważnie porozmawiać, bo to nie jest już brak umiejętności bycia ojcem, tylko zwykły brak szacunek dla drugiego człowieka. Konsekwencją braku ojca jest to że dzieci wykazują zaburzenia w rozwoju społecznym, mają mniejszą potrzebę zdobywania osiągnięć, mają większe nasilenie agresywności. Chłopcy mają bardzo wypaczony ideał mężczyzny - mężczyźni silni, agresywni i brutalni. Ideały są efektem przekazów kulturowych, że mężczyźni chodzą na polowania, wojny pełnią typowe męskie zawody, sporty. Oddziałowują efekty spostrzegania przykazywanego modelu mężczyzny z filmów np. karate lub wojennych. Gdy mama jest silną osobowością, chłopiec identyfikuje się z mamą, przyjmuje szereg kobiecych cech, na etapie dorastania są bardziej podatni wstąpienie do grup agresywnych. Tacy chłopcy mają większy problem z kontaktem heteroseksualnym. Trudno pełnić mu rolę męża i ojca i trudniej kształtować jego osobowość. Kontakty z ojcem można zastąpić kontaktami z dziadkiem czy wujkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuna
Nie zgadzam się z tobą, przeszłość ma ogromny wpływ na przyszłość. I uważam, że dom w w jakim wychował się mąż jest bardzo ważna. OwszemtTrzeba reagować i tłumaczyć ale na pewno nie poprzez szantaż pakowania walizek. Takie zachowanie to skrajność w drugą stronę i też nie prowadzi do racjonalnego, dobrego rozwiązania. Dialog i tłumaczenie to jedyna droga. Mąż emi musi zrozumieć że robi błąd a nie, nie robić czegoś, tylko dlatego że go spakuje i wyrzuci z domu. Jeśli coś ci się stanie to twój mąż poczuje się bezkarny i będzie robił to czego mu zabraniałaś, bo w dalszym ciągu uważać będzie to za słuszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuna
przepraszam za styl, ale zmieniałam pierwotną myśl i nie udało mi się zmienić całkowicie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kukuna, chyba nie zrozumiałaś mnie ja nigdy nikogo nie szantażowałam tylko napisałam, że jeśli ktoś nie szanuje mojego syna nie ma bytu w moim życiu i jestem konsekwentna w swoim działaniu. Owszem, bardzo ważne jest w jakim domu wychowywał się człowiek ale nikogo nie tłumaczy fakt braku szacunku do drugiego człowieka. Emmi, zadaj sobie pytanie, czy gdyby mąż traktował Ciebie podobnie jak w tej chwili traktuje Waszego syna, czy pozwoliłabyć na to? Jeśli nie to jakbyś zareagowała lecz jeśli tak nie zabieram więcej głosu w dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka:) margo37//:) Ja walczę z tym od paru ładnych lat, nie rozumiem co to znaczy ,,wytępić od razu,, ten problem to nie jest jakiś chwast, który można wypalić środkiem chemicznym... Jak najbardziej zabieraj głos. bo ja nie zamierzam odpowiadać na tak ;) Czym bardziej naciskam na męża tym bardziej odbija się to na dziecku, dlatego to ,,wytępić od razu,, nie jest takie proste, bo rozłazi się na boki. Co do mnie to mnie się też obrywa i nie jestem bierna. Bierna też nie jestem wobec krzywdy dziecka, tylko że moja obrona i wszelkie próby zmiany są jak ,,grochem o ścianę... no niby nie do końca, bo mam wrażenie, że coś dotarło, ale to jest na krótko... stosowałam zasadę ,,ząb za ząb, oko za oko,, ale z małym skutkiem, potrząsanie słowe czy wylewanie pomyj też słabo skutkuje... no ale może drogą eliminacji na coś wpadniemy :) kukuna//:) No fajnie, że mąż musi zrozumieć, że to błąd, zgadzam się z tym jak najbardziej, ale jakoś tak... nie dociera... wiecie co? Coś mi przyszło do glowy, powiem jak już będzie po... wiedziałam że z Waszą pomocą jakieś pomysły zaczną mi świtać w glowie. buziaki dla wszsytkich 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi, (ja chyba tego nie napisałam) ale wytępić to znaczy, że kiedy pierwszy raz odezwał się źle trzeba było zareagować stanowczo i uświadomić męża, że nie bedziesz tolerowała takiego zachowania jeśli nie pomogło poostanowić coś wspólnie. Jestem bardzo ciekawa co wymyśliłam, oczywiście zaczekam aż zrealizujesz plan i szczerze trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
margo37//:) A to może coś mi się pomieszało, albo dopowiedziało, bo czytając wasze posty skupiam się bardzo i intensywnie nad nimi myślę... sorki :) Jeszcze nie zrealizowany plan potrzeba czasu, ale czy wyjdzie czy nie wyjdzie podzielę się. A co do rozmowy od razu, to nie z moim mężem... on jest ponad i najmądrzejszy a ja się ,,czepiam,, albo ,,wyszukuję dziury w całym,, albo ,,przesadzam,, itd :O Dialog jest z nim trudny... pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weekend o dziwo przeszedł bardzo spokojnie, nawet nie było drak czy spięć, ale i zbyt dużo czasu ze sobą nie spędzili... Mój pomysł czeka, ale nie wiem czy zostanie zrealizowany. Główne zaangarrzowanie w tym planie należy do syna a on jakoś chyba nie ma ochoty zrealizować go, jest to pomysł delikatnej natury i nie ma mowy o żadnym nacisku z mojej strony, chociaż muszę przyznać, że taka reakcja syna trochę mnie zdziwiła i raczej nasuwa myśl, że już dziecku nie zależy na polepszeniu układów z ojcem... albo nie wiem co... no poczekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I mam kolejny kłopot... proszę o kontakt z ,,synami z przyszlości,, :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzehoo
Zglaszam sie! Syn z przyszlosci nr 1. Chetnie pomoge!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grzehoo//:) dzięki! Zbiorę się w sobie w ciągu dnia i napiszę, chociaż problemik po części rozwiązany, bo ja staram się od razu ;) miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo przepraszam, że milczę, ale na razie jest ok, kwestię odzywek uciełam już diametralnie i nawet nie bawiłam się w jakąś gatkę szmatkę z mężem... do tej pory starałam się jakoś dyplomatycznie, choć bez drak się czśeto nie obywało, ale może stanowczości w tym brakowało, po przeczytaniu tu zwierzeń i odczuć panów, postanowiłam przestać się szczypać i na razie jest dobrze. Pozostaje problem zainteresowania męża synem, chociaż mąż nawet coś próbuje ostatnio ale syn z kolei robi uniki... nie bardzo wiem o co chodzi ale zdaję sobie sprawę, że sun też ma swoją jakąś politykę... jeszcze nie wymyśliłam nic na ten temat, obserwuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ive
Emmi ,nareszcie się "odezwałaś".po twojej wypowiedzi wnioskuję,że jest lepiej .powodzenia.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ive
pisałam wcześniej pod nickiem to jest ich dwóch:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ive//:) Tak! mogę powiedzieć, że jest lepiej i to od wczoraj czy dwóch dni ale trochę dłużej... nie łudzę się, że tak będzie już ciągle, ale widzę dużą poprawę w relacjach męża. Nie obyło się oczywiście bez wspomnianej już drastycznej rozmowie a raczej bezwarunkowemu zakazowi ubliżania dziecku, ale muszę przyznać z dużym ździwieniem, że poskutkowało niemalże od razu, może z raz czy dwa musiałam upomnieć ale teraz jest już dobrze. Zdarzają się jakieś przycinki, nad tym aby tatuś wspierał słowem i postawą a nie krytykował jeszcze daleka droga... nie od razu Kraków zbudowali, prawda? Natomiast uwidoczniło się pare rzeczy, których wcześniej nie widziałam, syn robi uniki, asekuruje się i sam rezygnuje z propozycji spędzenia czasu z tatą sam na sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miało być i to nie od wczoraj... pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wredny ojciec
och ci wredni ojcowie ! Ich jakoś nikt nie pyta o zdanie tylko po prostu się osądza. Mój dorosły syn od kilkunastu lat przyprawia Matkę o łzy , pije ,narkotyzuje się nigdy nie pracował . Jego wizyta u nas kończy sie zawsze zniknięciem jakiegoś cennego przedmiotu Starałem się jemu pomoc, przemilczeć jego wybryki na nic. W koncu nie wytrzymalem i zabronilem wizyt i kontaktów z nami Teraz mam wojne żoną Czuję sie zdradzony przez bliskie mi osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężka sprawa. Niestety ale niektórzy w ogóle nie sprawdzają się w określonych rolach dlatego na Twoim miejscu zastanowiłabym się czy fundować dziecku kolejne stresy. Obawiam się że rozwiązanie nie jest tylko jedno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×