Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Elbe

Jestem teściową od miesiąca

Polecane posty

A przy okazji - moja teściowa na początku wpadala do nas w odwiedziny \"niespodziewanie\". Najpierw się ladowaa do kuchni i myla gary i wszystko dookola bo u nas taki \"syf\", a potem jeszcze upierala się gotować \"nam\" obiad (\"nam\" czyli glównie synkowi bo pewnie ja nie umiem nic dobrego przyrządzić a synkowi ręce do d... przyrosly). Ciężko mi z tym byo, zwaszcza że \"syf\" to chyba u niej byl a nie u nas, a gotowala paskudnie (zdanie jej męża i syna również). I też nie byla w satnie zrozumieć i zaakceptować że 1-2 razy w tygodniu nie gotujemy obiadu, bo wolimy np. iść na pizzę, zjeść na mieście, albo zjeść kanapki i nie mieć poczucia uwiązania do garów. Do tej pory chyba też nie wierzy że jej synek potrafi i lubi (o zgrozo!) gotować, mimo iż nie raz próbowaa jego kuchni i się zachwycala. Na szczęście wspólnie z mężem ją przekonujemy do swojego stylu życia i najczęściej obywa się to bez starć. A za próbę mycia u nas garów dostaje od razu opierdziel ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Retyyyyy
Przepraszam bardzo, ale co niektórzy zwrócli uwagę na kwestie gotowania... :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mogę się
wczuć w sytuację synowej, tak po części. Po ślubie zamieszkałam z rodziną męża, mamy tu mieszkać na stałe, bo jest miejsce. Nie mielismy swojej kuchni, wiec dostalismy przydział "swoich" pólek w szafce i lodowce. W szybkim czasie dowiedziałam się który garnek do czego i ktora łopatka do slodkiego a ktora do innych potraw. Trzymię sie tego sumiennie bo to nie moje. Poniewaz do domu wracalam ok 20 codziennie, tesciowa zaproponowala, że będzie nam gotować. to byla ulga, bo musialabym po powrocie do domu o 20 rozbijac sie jej w kuchni garnkami. Za to od samego poczatku zmywalam, nie tylko nasze brudy ale wszystko co bylo brudne w kuchni. Od poczatku wstydziłam sie iść do kuchni i wziać z lodowki swoją żywność, wstydziłam się zrobic sobie kolację... i wysyłałam męza :) Teraz się przyzwyczaiłam - pół roku i to ja gotuję obiady, zmywam po nich - mogłabym teraz ja mieć żal, że robię wszystko!Ale nie mam, bo lubię jeść udziwnione potrawy, wiec jem to co chcę. Jednak zaniedlugo wstawimy piec już do naszej kuchni i będziemy sobie sami:) Nikt nigdy nie chodził mi po moich pokojach i ja też nie wchodzę pod nieobecność reszty rodziny do ich pokoi. Chcę Ci tylko powiedzieć, ze Twoja synowa może się wstydzić, krepować... Z jednym masz rację, mieszkanie wazniejsze niż samochod.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czytałam całego topicu i nie wiem, czy taki pomysł padł, ale zaryzykuję Może po prostu przestań im gotować, sprzątać za nich. Jeśli ty tego nie zrobisz, oni będą musieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga autorko topicu, Rozumiem, że to uciążliwe mieszkać z kimś, kto nie pomaga. Radzą Tobie - nie sprzataj, ale wiadomo, że łazienka... czy kuchnia to teren używania przez Ciebie i siłą rzeczy powinno tam być czysto. Przecież nie mogłabyś spokojnie używać swojego domu, gdyby zza każdego zakamarka wychodziły kule kurzu, lepiący się blat czy osad na wannie... Szczerze Tobie współczuję. Jeśli chcesz sprzedać dom, a nikt powa Tobą i mężem nie jest właścicielem... to, co za problem. Informujesz dzieci, że sprzedajesz ten dom, na co oni muszą się przygotować i zabezpieczyć sobie comiesięczną kwotę na mieszkanie. Niech zaciągną kredyt albo wynajmą jakąś klitkę... To ich życie, a nie Twoje, Wy swoje już przeżyliście będąc po ślubie i dochodząc do wszystkiego swymi siłami... Radykalne ale skuteczne. Wszelkie \"ale\" pt. mamy prawo.... łatwo stłamsić: \"to nasz dorobek życia i zrobimy z nim, co chcemy zrobić\", \"jeszcze nie dziel spadku, bo się przeliczysz\"... Rodzice synowej, nie dziwię się, że nie zaproponowali im mieszkania, sami mieszkaja na 2 pokojach, więc byłoby ciasno... a kwestia kupna młodym mieszkania... niestety, myślę, że nie stać ich na to, a pewnie największym ich obciążeniem był ślub i wesele dziecka. Jeśli nie zamierzasz od razu sprzedawać waszego domu, to poprostu - upominaj, o niesprzątniętej łazience... korytarzu i z pewnością nie podlewaj ich roślin i nie sprzątaj w ich pokoju. Powiedz jasno, że nie jesteś służącą!!! I najważniejsze.... nie gotuj im. Wydziel im miejsce w lodówce na ich jedzenie, oddaj jedną szafkę na przyprawy i suchy prowiant i NIESTETY!!!! niech sami się żywią i szykują, a także sprzątają po sobie.... Powodzenia, i nie myśl, że wprowadzając taki podział i zasady będziesz złą teściową.... nie masz wyjścia, a oni może zrozumieją, że nikt za nich nic nie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do autorki topicu.. A ja myśle ze powinnaś porozmawiac z młodymi. Dla synowej to nowa sytuacja tak jak i dla Ciebie. Poza tym czy pytałas czy młodzi chcą w ogóle tych twoich objadów?? Moze po prostu gotujesz i nie pytasz czy w ogóle oni tego potrzebują -moze synowa chciałaby gotowac oddzielnie ale nie ma do tego narzędzi - dałas jej choć jedną szafkę w kuchni do uzytku tylko jej- jesli do tej pory nie porozmawiałas z nimi jak ma wyglądać to Wasze wspólne mieszkanie to skąd oni maja wiedzieć czego ty chcesz. Zgadzam sie ze nalezy posprza tac łazienkę itp. po sobie - ale to ty siadasz i ustalasz jak to ma wyglądać, gdzie co jest itp, bo przeciez to twój dom. Ja słyszałam historię odwrotną - że synowa wzięła sie za gotowanie , sprzatanie -a tesciowa narzekała ze we własnym domu czuje sie jak w hotelu bo synowa wszytko robi po swojemu i ze zawsze sprzatało sie dom w soboty rano a synowa sprzata w piatki wieczorem i tesciowa nie moze tego przezyć. Dla młodych wszystko teraz jest nowe - synowa nie chce moze sie panoszyć w twoim domu. A a propos wchodzenia do pokoju młodych pod ich nieobecność - niewybaczalne! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Synowa i teściowa
Odpowiem dowcipem z brodą(ale samo życie) Spotykają się 2 znajome,które nie widziały się kilka lat. -Co tam u Ciebie słychać?-pyta jedna *No wiesz,córka wyszła zamąż,syn się ożenił -no ijak im się wiedzie? *no,córka to dobrze trafiła,nic nie robi,cały dzień się wyleguje, a mąż jej jedzenie do łóżka przynosi,ale syn....szkoda gadać,taką zołzę ma,wyobraź sobie, że ona nic nie robi,cały dzień się wyleguje, a on bidulek jeszcze jej jedzenie do łóżka przynosi. *** Komentarz zbędny,interpretacja własna,każdego kto przeczyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość igawa
Ech, jak dobrze, że ja nie mieszkam z moją teściową. Ta to dopiero ziółko. Ale cóż... zgadzam się z przedmówcami - do pokoju komuś wchodzić nie wolno! Jakiś harmonogram trzeba ustalić i tyle. A najlepiej pomóc im się usamodzielnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×