Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Matka_54

Moja córka chyba mnie nienawidzi - pomóżcie!

Polecane posty

Gość Matka_54

Jestem załamana i nie wiem już co mam robić. Mam 23-letnią córkę, która niedawno wyprowadziła się z domu. Ja mieszkam z mężem i to o niego cały konflikt. Mąz jest osobą wybuchową i łatwo się denerwuje, potrafi krzyknąć o byle co, o co zawsze były potworne awantury z córką. Próbowalam go uspokajac i łągodzić konflikty, ale z córką nie dało się porozmawiać, zawsze wrzeszczała, że zawsze biorę jego stronę. Wyprowadziła się kilka miesięcy temu, odkąd znalazła pracę i mieszka teraz z jakąś znajomą w wynajętym mieszkaniu. Od czasu wyprowadzki w ogóle się nie odzywała. W końcu zadzwoniłam do niej, mimo, że mąż był przeciwny, bo jego zdaniem nie powinnam się narzucać, jak powiedział "gówniarze". Córka zgodziła się bez entuzjazmu, żebym przyszła, ale juz na samym początku wybuchła kłótnia. Ośmieliłam się zasugerować parę rzeczy, bo jako długoletnia gospodyni domowa widzę pewne rzeczy, których ona jeszcze nie dostrzega, a córka mi na to, żebym się tu nie rządziła, bo to nie jest jej mieszkanie. Powiedziałam, że jak się ma tak odzywać, to wyjdę, a ona na to od razu: "Drzwi są tam". Zupełnie bez cienia grzeczności, nic! Spłakałam się jak bóbr wychodząc, a ona jeszcze rzuciła, żebym te ryki u siebie w domu odstawiała, bo ona to moich ryków wysłuchiwać nie będzie. Spłakana wróciłam do domu i teraz nie wiem, co zrobić, ona mnie chyba nienawidzi, ale za co? Wiem, że ma duzy żal do ojca, którego wiele razy określiła mianem "urkliwego chama" i wiem, że ma sporo racji, bo mąż bardfzo często potrafił burknąć bez powodu, np. kiedyś wpadli przypadkiem na siebie w korytarzu, a on krzyknął na nią: "Uważaj jak chodzisz!" Ona na to: "Sam uważaj, przecież zderzyliśmy się oboje". Wiem, że później płakała w swoim pokoju, a mąż ryknął na nią, żeby się zamknęła, bo on chce oglądać telewizję i nie będzie wysłuchiwać jej ryków. Ona wtedy odezwała się do mne dokładnie tymi samymi słowami! Poszłam do niej, próbowalam ją uspokoić, zagadać, ale ona wtedy wyszła z domu trzaskając drzwiami. Co mam robić? Czyuję, e córka mnie naprawdę nienawidzi, ale czy jestem winna temu, że nie dogadywała się z ojcem? Pomóżcie, nie chcę stracić jedynego dziecka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka_54 - hmmmm....na pewno jesteś winna temu, że nie potrafisz się dogadać z już dorosłą córką :( Córka niestety ma rację, dopóki nie zmienisz własnego postępowania nie upieraj się na częste kontakty z córką. Może ogranicz się póki co do kontaktów telefonicznych i nawet wtedy nawet nie próbuj dawać jej instrujkcji typu: w której szafce powinna trzymać herbatę a w której kawę . Oboje z mężem musicie dorosnąć do posiadania dorosłego dziecka pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem ponosisz winę za to, że nie potrafisz stanąć po stronie córki w momencie konfliktu z ojcem. Rozpuściłaś swojego faceta jak dziadowski bicz, niestety, teraz czuje się takim panem, że jak córka przypadkiem stanie mu na drodze to niech spier... . Gdybym to ja została tak upokorzona przez ojca, a moja matka przyszłaby do mnie do pokoju próbując uspokoić albo zagadywać, to chyba przyłożyłabym jej w twarz. Chyba jedynym wyjściem na pogodzenie się z córką jest pokazanie jej, że stoisz twardo po jej stronie. Gdybyś podczas awantur z ojcem, który, jak wynika z Twojej wypowiedzi, jest rzeczywiście \"Burkliwym chamem\" powiedziała mu jasno i wyraźnie: Nie odzywaj się tak do mojej córki i nie odstawiaj fochów\", to mogłoby to go otrzeźwić. Działaj, bo jak się zestarzejesz, a Twój mąż umrze, nie licz na to, że córka się Toba zajmie. Ma do Ciebie zbyt głęboki żal, i szczerze mówiąc, uważam, że nie jesteś dla niej dobra matką. Najważniejszy jest dla Ciebie Mężuś - Pan i Władca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dla mnie to ...
DOM WARIATÓW .... tez bym spiepszala gdzie pieprz rosnie, mieszkac z cholerykiem pod jednym dachem to tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Winę ponosisz Ty ponieważ przyzwoliłaś w obecności swojego dziecka na takie traktowanie samej siebie. Nie ważne, że ojciec cham i furiat, nikt nie ma prawa tyranizować nikogo a Ty na to pozwoliłaś. Twoja córka lata obserwowała zachowanie rodziców, którzy skrzywdzili ją bardzo. Twój mąż powinien iść do psychologa skoro ma problemy z akceptacją i sznaowaniem drugiego człowieka. Taka jest prawda. W ogóle nie rozumiem tekstu: \"narzucać się gówniarze\". Przecież to jest Wasza córka a nie jakaś obca osoba. Tacy osobnicy jak Twój mąż powinni mieszkać sami wtedy nikt by im nie zawdzał! Córka czuje do Ciebie żal za to, że pozwoliłaś na poniewieranie siebie i jej przez ojca. Podejrzewam, że póki tolerowac będziesz złe traktowanie innych wobec siebie dopoty córka będzie dla Ciebie bezlitosna. Myślę, ze to jest jej samoobrona bo w inny sposób nie może Tobie zakomunikować, ze nie szanujesz własnej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka_54
Łatwo powidzieć, pójść do psychologa. Mąż nigdy się na to nie zgodzi. Poza tym jest nerwowy, to prawda, ale jest dobrym człowiekiem, nigdy nie uderzył córki. Ciężko pracował, aby córka mogłą skończyć studia, przecież płaciliśmy ciężkie pieniądze. Poza tym co mam zrobić - wybrać między mężem a córką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysiamarysia
Chyba trochę przesadzacie! wkurza mnie gdy kobiety- tak jak Ty autorko, wybacz- najwyraźniej nie wiedzą komu się podporządkować- niegrzecznej i chamsko odzywającej się córce czy mężowi- chamowi i brutalowi!!! A gdzie jest Twój rozum?!?! to oczywiste, że ona ma do Ciebie żal o stawanie ciagle po jego stronie...jasne. Jakbyś stawała po jej stronie- on miałby pretensje. I i tak miałabyś przesrane. Powinnaś zrobić porządek z tym bagnem. Faceta wziąć krócej przy pysku a córuni jeśli jeszcze chamsko się odezwie- DAĆ W TWARZ. Nie płakać...sama jestem córką, mam 25 lat, nie układa się mi z mamą najlepiej...ale najgorsze co ona może zrobić to zacząć płakać i mówić mi że jej nienawidzę! to jest koszmar dla dziecka- w każdym wieku. Oczywiście ja bym matki za drzwi nie wyrzuciła...ale byłabym zupełnie chora ze złości A do " Aggie" "Gdybym to ja została tak upokorzona przez ojca, a moja matka przyszłaby do mnie do pokoju próbując uspokoić albo zagadywać, to chyba przyłożyłabym jej w twarz."- no to moje gratulacje. Uderzyłabyś matkę!??!?!?! idź się leczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i pominęłam rzecz najważniejszą --> idziesz pierwszy raz do córki w odwiedziny i zamiast pochwalić jaka to jest gospodarna, czysta i dobra gospodyni Ty z miejsca wytykasz jej błędy!!!!!!!!!!! Wiesz jak kochająca matka postąpiłaby? Najpierw znalazła plusy i dowartościowała córkę a dopiero po jakimś czasie zasugerowała delikatnie, że może jednak tak bedzie też dobrze ale oczywiście decyzję pozostawiam jaką byś nie podjęła będzie dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem w podobnej sytuacji, więc po części wiem, jak czuje się Twoja córka. Podam przykład, który zdazył sie bodajże w odtatni czwartek. Jestem bardzo kiepska z przedmiotów ścisłych- matematyki, fizyki, chemii. No i właśnie w czwatrek siedziała już z godzinę na jednym zadaniem z chemi. Ojciec: co robisz? ja:lekcje. o: a co? pomóc ci w czymś? j:no... wytłumaczyłbyś mi chemie? o: e.... ja sam byłem kiepski z chemi. a dlaczego nie słuchałas na lekcji, a teraz prosisz żebym ci pomógł? j:słuchałam! to moja wina że jestem z niej kiepska?! o: twoja! trzeb asię nie obijac na lekcji, tylko uczyć! dociera to do ciebie?! j: ja się staram! a ty? dlaczego nie wytłumaczysz mi?! bo sam nie umiesz!!! i przestań sie mnie do cholery czepiać!!!!! i tym podobne kłótnie, kiedy ojciec nie chce mi uwierzyc i twardo obstaje przy swoich payologicznych racjach. a matka stoi z boku i patrzy. Cjociaż wie jak duzo czasu spędzam próbując sie nauczyc chemi,, wiedzac jak ajestem pilna uczennicą. Ale nie, woli byc neutralna i nie stawac w mojej obronie. bo po co? niech się ojciec rdze, a co. ;( tak więc rozumiem twoja córkę. będizesz teraz musiała wolno odbudowywać wasze relacje, ale wazne jest etz to, aby on achciała tego. nastepnym razem, kiedy wyniknie taka sytuacja tzn kłótnia, w której mąż nie ma tacji. zdecydowanie postaw sie za córka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysiamarysia
na razie możesz do psychologa przejść się sama...może on pomoże Ci zrozumiec, że wybór " między mężem a córką?" to abstrakcja na którą sama się skazujesz... poza tym- Twoja córka jest dorosła. Nawet jeśli Wasze konktakty nigdy nie będą dobre- musisz pozwolić jej żyć po swojemu. Zaakceptuj ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, matkę uderzyć- naganne... córkę- \"prawidłowe\"??? Tak to zrozumiałam... \"Faceta wziąć krócej przy pysku a córuni jeśli jeszcze chamsko się odezwie- DAĆ W TWARZ.\" \"Gdybym to ja została tak upokorzona przez ojca, a moja matka przyszłaby do mnie do pokoju próbując uspokoić albo zagadywać, to chyba przyłożyłabym jej w twarz.\"- no to moje gratulacje. Uderzyłabyś matkę!??!?!?! idź się leczyć\" Raz dostałam w twarz od matki- nigdy tego nie zapomnę... Siłowe rozwiązania to jakieś chore półśrodki, nakręcające spiralę agresji :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysiamarysia
tak elfia- to jest zasadnicza różnica. Nie widzę nic zdrożnego w tym, że dziecko- dorosłe czy dosrastające, za chamską odzywkę do rodzica dostanie policzek. Nie widzę w tym NIC ZŁEGO a jeśli ono podniesie rękę na rodzica...dla mnie to porażka wiadomo, że są stuacje patologiczne, wiadomo że bywa że dziecko się broni, a rodzice się znęcają...ale to nie o tym mowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysiumarysiu, gdybym miała taką nienormalną rodzinę, to chyba bym uderzyła. Akurat moja mama jest świetna i mimo, że wiele razy kłóciłyśmy się tak, że aż dym szedł, to żadna nigdy nie podnosiła rękę na drugą. Przeczytałaś to, co autorka postu napisała o tej sytuacji? Dziewczyna została upokorzona przez ojca, płacze w swoim pokoju, ojciec-cham ryczy, żeby się zamknęła, a matka próbuje ją... zagdać??? ZAGADAĆ??? O czym, że tatuś ciężko pracuje, więc przynosi do domu pieniążki, a zobacz, tam ładnie świeci słoneczko? W takim momencie córka miała prawo znienawidzić matkę, która nawiasem mówiąc, wcale matką nie jest, bo nawet nie próbuje stanąć w obronie poniżanej przez ojca dziewczyny. To jest jej córka i matka ma OBOWIĄZEK w takiej sytuacji zareagować i zażądać od męża, żeby natychmiast się uspokoił, a jak nie, to niech się wyładowuje na swoich kolesiach. Jeżeli to jej \"uspokajanie\" polegało na tłumaczeniu zachowania ojca, które jest absolutnie niedopuszczalne, to z całym szacunkiem - czo to jest prawdziwa matka? Co z tego że urodziła i wychowała? Co z tego, że ojciec harował, aby ją posłać na studia? Córka tej Pani z pewnością wolałaby, żeby było biedniej, ale życzliwiej, żeby mogła pośmiac się z zarabiającym marnie ojcem i poplotkować z matką. To, co się dzieje w tym domu, to istny terror psychiczny i nie darzę autorki tego topiku ŻADNYM szacunkiem - niestety. I radzę nie dawać córce w twarz, bo najprawdopodobniej odda - i słusznie. Zbyt wiele żalu i agresji się w niej nagromadziło. Trudno się dziwić, najwyraźniej \"tatusiowe\" wychowanie daje o sobie znać. Zresztą nie widzę nic chamskiego w tym, że dziewczyna stanowczo sobie wyprasza rządzenie się w domu. Dobrze, że postawiła sprawę jasno, bo gdyby była zbyt uprzejma, jej matka prawdopodonie wlazłaby jej na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka_54 - no nie wiem, ale ja bym dała sobie i córce trochę czasu - ja tak bym zrobiła Prawdopodobnie rozłąka też dobrze wpłynie na zachowanie Twojego męża, pozwoli mu przemyśleć co nieco i............zatęsknic (?) Myślę, że czas zrobi swoje, ochłoniecie wszyscy, wydoroślejecie, a wtedy wszystko może zacząć się dobrze układać. Najgorszą rzeczą byłoby teraz ingerowanie w samodzielne życie córki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i znowu SZMAL!!! SZMAL!!! SZMAL!!! Ręce opadają, po jaką cholerę tak ciężko tyraliście? Po to żeby teraz wytykać, że dzięki Wam córcia skończyła studia... Waszą ambicją była zaspokoic własne ego a ona czuje się obarczona jak to ciężko lata całe pracowaliście by mogła studiować. No to rzeczywiście, obraz wyłonił się następujący: Córka latami oglądała ojca tyrana, wszyscy musieli podporządkowac się bo pan i władca tak powiedział i tylko on ma rację, wytykanie notoryczne błędów córce, jaka to głuipa itd, ciągła wdzięczność jak wiele dla niej robicie... koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam prawie 22 lata, więc jestem niewiele jestem młodsza od pani córki. Rozumiem doskonale jej żal do pani. Zawsze stawała pani po stronie męża, zupełnie nie rozumiejąc jej racji. Bardzo zdziwiła mnie pani postawa w czasie wizyty u córki w mieszkaniu. Takie \"dobre\" rady na temat urządzania kuchni i mieszkania odebrała jako kolejne wtrącanie się w jej prywatność. Wiem że pani chce dobrze , ale takie podejście jeszcze bardziej pogłębi różnice między wami. Radziłabym na razie poprzestać na kontakcie telefonicznym, a dopiero pózniej spróbować spotkań na jakims neutralnym gruncie np w kawiarnii. Aha i jeszcze jedno, najlepiej bez męża bo to furiat i faktycznie gbur , jeśli o swojej jedynaczce mówi per\" gówniara\"!. Pozdrawiam i życzę odbudowania więzi z córką, bo męża już pani nie zmieni, choć tolerowanie takiego zachowania to też nie za dobry pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więc ja mam inną definicję dorosłości... wiem jak trudno leczy się i wybacza taki policzek... może to i błacha sprawa, ale nie ciągnęłoby się to za mną tyle lat... na kolejnych terapiach... bo to wraca w najmniej spodziewanym momencie: tamta scena kiedy mama mnie uderzyła... Ojciec mojej przyjaciółki tez uważał, że \"władza rodzicielska\" daje mu nieograniczoną siłę, w tym fizyczną... Koleżanka po takim jego \"popisie\" przez 3 tygodnie nie chodziła do szkoły- takie miała limo pod okiem. No ale on ją kocha- czcij ojca swego i matke swoją... Takich przypadków znam, niestety, mnóstwo, widziałam tych ludzi obok siedzie, na leczeniu, łzy i ból, bo \"rodzic ma prawo\"- do czego??? Jeśli nadinterpretowałam, to sory, ale odezwały się we mnie bolesne wspomnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysiamarysia
aggie- uważasz tą wymianę zdań za upokorzenie? "kiedyś wpadli przypadkiem na siebie w korytarzu, a on krzyknął na nią: "Uważaj jak chodzisz!" Ona na to: "Sam uważaj, przecież zderzyliśmy się oboje"...Ja nie moim zdaniem autorka zaplątala się, ma "charakternego" (mało powiedziane) mężusia, "charakterną" (może po tatusiu) córunię...a sama nie umie dać sobie w tym rady. Dlatego uważam, że powinna pójść do psychologa. Moja mama była. Ja byłam. Myślę, że to nie był stracony czas. Myślę tez, że- tak jak pisali inni- Twoja córka nie tyle nienawidzi Cię co straciła do Ciebie szacunek. Zacznij żyć własnym życiem, spróbuj olać ich. A zoaczysz, ze nawet jeśli nie pokochają siebie (córka i ojciec) to przypomną sobie że kochają Ciebie tak myślę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka_54
Dziewczyny, dziękuję za opinie, ale to nie chodzi o wytykanie córce, że płacilismy za jej studia. Córka dobrze się uczyła, choc nie była w czołówce, zdawała bez problemów, pokazywała indeks. Średnia zawsze 4,0; 4,1. Poza tym nie wpadłam do jej mieszkania z krytyką, na początku rozmawiałyśmy normalnie, pochwaliłam tapetę, bo ładna, ale córka rozmawiała jakby z przymusu. A potem katastrofa, bo powiedziałam coś w stylu: "To jest ładne, ale nie sądzisz, że bardziej pasowałoby cos innego"? Grzecznie, delikatnie. A ona od razu wybuchła. Sama kiedys słyszałam, jak rozmawiała z koleżanką z roku, z którą siedziały u córki w pokoju, jak tamta jej coś doradzała "powinnaś zrobić tak, a nie tak", a córka słuchała i potakiwała. Dlaczego dzieci każdą uwagę od rodzica traktują jako osobistą zniewagę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie dziwię sie Pani córce..... tyle że w moim przypadku to chyba mnie rodzice nienawidzą , nie odwrotnie.... i gdy się wyprowadzę to więcej nie wrócę. Ojciec też mój ryczy o byle gówno. Proszę sie postawić w sytuacji córki, która na pewno nie czuje się dobrze i bezpiecznie w takich sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysiumarysiu, nie wiem, czy córka odziedziczyła charakter po ojcu, ale przypuszczam, że obserwowała przez lata jak zachowuje się ojciec i w końcu narósł w niej bunt. Skoro dziewczyna wraz z koleżanka wynajęła mieszkanie, to chyba świadczy o tym, że jest niezależna, próbuje się usamodzielnić, skoro znalazła pracę i wyprowadziła się. Mieszka z koleżanką, więc najwyraźniej potrafi znaleźć sobie przyjaciół. Poza tym w tym domu musiało przez lata panować piekło, jeżeli tak, to wcale się nie dziwię, że dziewczyna zareagowała płaczem na odzywkę \"jak leziesz\"? Zwłaszcza, że była ona z gruntu niesprawiedliwa. Wiadomo, że każdemu zdarza się coś burknąć, ale inna sdytuacja jest wtedy, kiedy takie odzywki słyszy się non-stop, a co innego, kiedy komuś zdarzy się mieć zły dzień. Ja sama też czasem kłóciłam się z ojcem, ale to bywały raczej wesołe pyskówki, czasami aż mama wychodziła np. z pokoju i mówiła: Ja to nie mogę słuchać, takie głupoty gadacie. Ale mój tata był z natury smieszkiem, a mąż autorki topiku wydaje się być domowym tyranem. To duża róznica. Przypuszczam, że dziewczyna wchodzi w dorosłe życie z poważnym obciążeniem psychicznym i zastanawiam się, czy ona kiedyś będzie w stanie założyć normalną rodzinę? Czy będzie w stanie znaleźć sobie chłopaka, wobec którego będzie miała pewne wymagania co do sposobu postępowania, czy też znajdzie sobie podobnego tyrana, jakiego miała w domu? I czy w ogóle będzie w stanie zrozumieć, że nie wszyscy mężczyźni są tacy jak jej ojciec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka_54 jej zachowanie jest wewnętrzną obroną, ona dzięki Wam stała się taka agresywna. Nie znaczy to, że masz milczeć ale stanowczo zareagować i powiedziec, ze sobie nie życzysz podobnego traktowania ale co będzie kiedy odpowie Ci: \"a tatusiowi pozwalasz by Ciebie źle traktoał również i do mnie się tak odzywał...\" Widzisz, najpierw musisz zrobić porządek z mężem i córka jasno i wyraźnie daje Ci do zrozumienia, że tak być nie powinno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka_54 - jeżeli dziecko jest wciąż krytykowane - bo ma np 4 zamiast 4+ w dzienniczku, bo źle myje naczynia, bo nie umie przejść obok ojca, żeby do niego nie dobić, bo..... to wtedy rośnie w poczuciu małej wartości, a więc każdaą nawet najdrobniejszą i niewinną uwagę bierze jako potworną krytykę. \"To jest ładne, ale nie sądzisz, że bardziej pasowałoby cos innego\"- znaczy tyle samo co \"znów dokonałaś złego wyboru\" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że po swoich (bo mama chciała, ale nie była) terapiach, dobrze dogaduję się z mamą, ale... codziennie toczy się \"walka\" o mój ubiór: \" Spódnica chyba za krótka, może nałoż jakąs inną, bo do szkoły tak nie wypada\" (dodam, że nie jestem uczennicą, a praktykantką, mam 24 lata). Na moje odpowiedzi, że jestem najmłodszą nauczycielką w szkole i nawet mi pasuje swobodniejszy wygląd (odpowiedni do sytuacji oczywiście) i ładnie wyglądam, słyszę: \"No, ja tam nie wiem, pamiętaj, że na ciebie patrzą\"... Mówię, że czuję się krytykowana i oceniania, mówię to na spokojnie i ona spokojnie mi odpowiada... O ironio losu, bo własnie w tej chwili usłyszałam, że brzydko się uczesałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a noooooooooooo
NIgdy w zycie nie wyrzucilabym mamy z domu, nigdy nie podnioslabym reki ,pomimo tego ze moja mam mial taka tendencje( miala bo juz z nia nie mieszkam) raz zdarzylo mi sie zlapac jej reke i powiedziec ze jesli jeszce raz to zrobi to jej oddam ( i tak bym tego nie zrobila ale poskutkowalo). Twoja corka jest rozwydrzona, chamska i zle wychowana. Nie nauczylas jej szacunku do siebie. Zasatanawiam sie co tak naprawde ukrywasz skoro corka cie nienawidzi. Nawet gdy miala surowego ojaca a ty okazywalas jej szacunek i wspieralas ja to wasze relacje powinny byc wzrowe. Chyba nie powiedzials nam wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie sadzę, żeby było tu wiele do ukrywanie - córka ma żal do matki, że ta nie reagowała na psychiczne znęcanie się ojca nad córką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popieram Twoja córkę, moze teraz to zabrzmiało bardzo \"cięzko\" ale ja byłam w takiej samej sytuacji. Fakt jestem prawie 10 lat starsza od twojej córki jednak moje relacje z mama nie uległy z wiekiem zmianom. Zawsze decydował tato(św.pamięci) mam byla neutralna bo nie chciała przeciwstawic sie męzowi. Wyjechalam z domu, zaczełam pracowac i studiowac zaocznie juz nie biorac ani grosza od rodziców. Kupilam mieszkanie i moja mama nie ma prawa mi nic mowiec co i jak ja mam robic reaguje tak samo jak twoja corka. Jest to wynik zalu, ze zawsze bylam ponizana a nie bylo czulosci. Nawet nie zapłakałam na pogrzebie co w oczach mojej may byla tragedia i wypomniala mi to.Wierz mi nie czuje wiezi z mama i nigdy jej nie bede miala bo nie potrafie i nie chce. Drazni mnie to co mowi, to co sugeruje chodz ja zachowuje sie grzecznie w stosunku do niej ale stac mnie na pokazanie jej gdzie sa drzwi a na pewno nie stac na uderzenie w policzek bo to juz zachowanie zwierzece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 24 a mama 52 i nigdy sie ie dogadywalysmy i raczej nigdy sie nie dogadamy mamy inne poglady praktycznie na wszystko corka twoje ma chyba uraz,dlatego reaguje od razu wybuchem na jakiekolwiek slowa ,nawet nie krytyki ale ona pewnie tak to odbiera nie dziw sie jej jesli cale zycie patrzyla na ojca ktory darl sie na nia o byle gowno to ja bym tez uciekala z takiego domu i watpie czy mialabym ochote na kontakty CZY TY KIEDYKOLWIEK STANELAS W JEJ OBRONIE? TYLKO SZCZERZE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marrie*
jeżeli takie odzywki uważacie za upokarzające, to co powiecie na to? "Suko, życzę Ci,żebyś zdechła" to słowa mojej mamy, było wiele innych, ale te zapadly w pamięć chyba najbardziej. Od 2 miesięcy nie odezwałam się do niej slowem. Omijamy się, jak powietrze. No i najważniejsze: jesteśmy normalną rodziną nie zadna patologia, zero alkoholu i w ogóle. Tylko po prostu ja nigdy nie będę wystarczająco dobra,by zasłużyć na jej miłość. Już mi chyba nie zależy tak jak dawniej, na niewielu rzeczach już mi teraz zależy....................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marrie, jeśli Ty uważasz rodzinę normalną, w której matka w ten sposób odzywa się do córki to chyba nie wiesz, że to własnie patologia! Takim matkom powinno odbierać się prawo do wychowywania dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×